Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

PiS_ 2018 - 2019
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 16, 17, 18  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 18:48, 05 Cze 2015    Temat postu:

----
Serduszko -- wersja 2010


Diagram -- 1
mat w 2 posunieciach --- szachy dla reklamy i --> Andrzeja Dudy
--------

Rozwiązanie:
1. Gf7! -- grozi - 2. Wd5 - mat
1. ... Sc7 ---- 2. Hd4#
1. ... Sxd6 -- 2. d4#
1. ... Kxd6 - 2. Hf4#
1. ... Gxd6 2. He3#



Diagram -- 1
Mat w 2 posunieciach ---> 2 --- rozwiązania -
- 1. Hg4! --- oraz --- 1. He2!
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 18:52, 05 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 7:27, 14 Cze 2015    Temat postu:

--
Partia - Kaplan - Haikrikh , 1974
--
1_2
Diagram -- 1
Białe tak zamatowały ----- ----> 3. Hh8 - szach - mat

--
--
Wielochodówka w 7 posunięciach -- #7

1_2
diagram -- 1
Mat w 7 posunięciach -- #7 ---- --- drugi diagram - mat w 6 pos. -- #6

Rozwiązanie -- posunięcia białych
1. Ka3 , 2. Kb4 , 3. Kc5 . 4. Kd6 . 5. Ke7 , 6. Kf8 . 7. Sf7 - mat

Rozwiązanie

1. Sc3! -- tempo
1. ... e6+ - 2. Kf4! - tempo
2. ... e5+ - 3. Ke4! - tempo
3. ... exd4 - 4. Kd3! - tempo
4. ... dxc3 - 5. Kc2! - tempo
5. ... cxb2 - 6. Gxb2 - mat

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 8:32, 14 Cze 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 18:23, 20 Cze 2015    Temat postu:

-
Anna Dąbrowska 20 czerwca 2015

Beata Szydło kandydatką PiS na premiera.
Kaczyński: Poprowadzi Polskę ku zmianie

Jeśli PiS wygra wybory, premierem zostanie Beata Szydło –
ogłosił Jarosław Kaczyński podczas konwencji Prawa i Sprawiedliwości,
na której partia fetowała wygraną w wyborach prezydenckich.

Prezes PiS przedstawił kandydaturę wiceprezes partii Beaty Szydło
kilku tysiącom działaczy, którzy zebrali się w stołecznej hali Torwar,
by fetować zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Reklamował ją tak:

* Kampania prezydencka miała dwóch bohaterów. Pierwszy z nich to Andrzej Duda. Była też jednak osoba, która podjęła się zadania, które wydawało się niewykonalne. Wykonała to zadanie w stu procentach. Wykazała się cechami, które są potrzebne przy przeprowadzeniu wielkich przedsięwzięć, także tego największego, jakim jest naprawa Rzeczypospolitej.

* Determinacja, ale też jej ciepło przekonają do nas tych, którzy do tej pory nie byli przekonani. Beata Szydło jest też osobą, która doskonale współpracuje z prezydentem. Jeśli ktoś ma stworzyć drużynę prezydenta, to właśnie ona.

* Beata Szydło odpowiada wszystkim oczekiwaniom. Jest pracowita, uczciwa, rzetelna, jest młoda, ale dojrzała jednocześnie. Jest żoną, mimo licznych obciążeń prowadzi dom. Jest niezwykłą, a jednocześnie zwykłą polską kobietą.

* Mamy już prezydenta, jeżeli się postaramy, możemy mieć i premiera. Ten tandem poprowadzi Polskę ku zmianie!

Duda wspiera Szydło

Sama Szydło nie zabrała głosu bezpośrednio po prezesie, przemówił za to prezydent elekt Andrzej Duda, który najpierw podziękował prezesowi PiS za wsparcie w kampanii wyborczej. – Za to zaufanie, że ja będę na tyle odważny, żeby podjąć tę ideę, którą niósł prezydent Lech Kaczyński, i będę umiał ją zrealizować – bardzo dziękuję i panu prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, i władzom Prawa i Sprawiedliwości, i wam wszystkim – podkreślał Duda.

Potem dołączył do pochwał dla Szydło: – Osoba mądra, ale i niezwykle doświadczona w zarządzaniu. Potrafiąca wykorzystać potencjał ludzi, którzy byli wokół nas zgromadzeni, umiejąca słuchać ludzi, pochylająca się nad każdym.

Duda, który tuż po wyborach prezydenckich zrzekł się członkostwa w PiS, otwarcie poparł kandydaturę wiceprezes PiS: – Polska zasługuje też na mądrego premiera.

Obaj – Kaczyński i Duda – zaapelowali do działaczy o wsparcie dla Szydło. Mobilizowali też do włożenia większego wysiłku w kampanię parlamentarną.

Wiele obietnic, konkretów brak

Na koniec swoje przemówienie wygłosiła Beata Szydło. Hala powitała ją tak jak Kaczyńskiego i Dudę – burzliwymi oklaskami i skandowaniem imienia. Szydło zaczęła od żartu: „można by powiedzieć: wyszło szydło z worka”. Podobnie do swoich poprzedników mobilizowała działaczy do jeszcze większego wysiłku i większej pracy na rzecz zwycięstwa w wyborach parlamentarnych.

– Przed nami ciężka i wyboista droga. Dzisiaj, kiedy obudziliśmy nadzieję, że w Polsce może być normalnie, że może panować szacunek do drugiego człowieka, a polskie rodziny będą czuły się bezpiecznie – nie można jej zmarnować – apelowała.

Odniosła się też do opinii, że jako premier będzie wykonywała polecenia Jarosława Kaczyńskiego. – Szkoda czasu na takie bzdury. Nazywam się Szydło, Beata Szydło. Mam swoje zdanie, mam swoje opinie. Na pewno nie pozwolę sobą sterować – zapewniała.

W przemówieniu Szydło niewiele było konkretów, powtarzała za to frazy o „stabilnej, dobrej zmianie” oraz potrzebie jedności, które padały również z ust Kaczyńskiego i Dudy.

Dominowały hasła: na temat zmian w ochronie zdrowia, edukacji, kulturze, finansowania samorządów etc. Kandydatka PiS mówiła o „odbudowie armii” czy dokończeniu budowy gazoportu. Pomocy eksmitowanym i rodzinom, którym sądy rodzinne odbierają dzieci. Padła słynna pisowska diagnoza o „zwijaniu państwa”, które trzeba zatrzymać, i teza, że „trzeba budować polski przemysł” i „nie można likwidować kopalń”. Wreszcie Beata Szydło zadeklarowała, że „każdy, bez względu na to, gdzie mieszka, zasługuje na to, żeby mieć pracę i móc do tej pracy dojechać”.

Beata Szydło złożyła tylko trzy konkretne obietnice,
które padły już wcześniej w kampanii prezydenckiej:

* obniżenie wieku emerytalnego
* podwyższenie kwoty wolnej od podatku
* 500 zł dla rodzin na każde dziecko.


Skąd na to wszystko pieniądze – tego Szydło nie powiedziała.

Szydło musi się przedstawić
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 9:24, 30 Cze 2015    Temat postu:

-
Szachy dla ---> Beaty Szydło

Dwuchodówka z rozwiazaniem -- Diagramowym

_

Mat w 2 posunieciach --- #2 ----- ------- 1. Hh8! -- grozi - 2. Hh7 - mat

Rozwiazanie

1. Hh8! - Kxd3 -- 2. Hh7 - mat --- diagram -- 4
1. Hh8 ---- Gxd3 -- 2. Ha8 - mat
1. Hh8 ---- Sxd3 -- 2. Hh1 - mat
1. Hh8 ---- Sxf4 -- 2. Hd4 - mat --- diagram - 5
-----

2_3

Siatka matowa --- - 2. Ha8 - mat --- --- siatka matowa ---- 2. Hh1 - mat

--
4_5
----- diagram -- 4
-- Siatka matowa -- 2. Hh7 - mat ---- ---- siatka matowa ---- 2. Hd4 - mat

Nauka Szachów dla ---> 10-latków!!

-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 9:28, 30 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 17:02, 04 Lip 2015    Temat postu:

--
Wiesław Władyka
4 lipca 2015

Kongres PiS w Katowicach:
Beata Szydło mówiła bez przerwy, sypała liczbami, określała priorytety...

Wystąpienie Beaty Szydło było zręczne, stwarzało pozory, że stoi za
nim ogromna praca ekspercka, że ekipa PiS szykująca się do rządzenia
jest dobrze przygotowana, ma przegadane tysiące spraw oraz dysponuje planem.

Badania sondażowe przeprowadzone natychmiast po wygłoszeniu przez
Beatę Szydło przemówienia na konferencji programowej PiS
(i przybudówek) wykazało, że Polacy zdecydowanie woleliby
na fotelu premiera ją właśnie, a nie Jarosława Kaczyńskiego.

Ciąg kampanijny prowadzony przez PiS od wiosny, przez wybory
prezydenckie, aż do teraz daje niezwykłe efekty. Gdzieś pochowano
teorie zamachowe, zapowiedzi rewolucji i zemsty, a na czoło wybito tzw.
merytorykę lub jej pozory. Już Andrzej Duda to udatnie jakoś uprawiał,
co oczywiście nie przeszkadzało wszystko posypywać populizmem
i ogólnikami, niemniej mistrzynią tej gry jest kandydatka
na premiera Beata Szydło. Beata Szydło rośnie.

Przyznać trzeba, że wystąpienie nominatki było zręczne, stwarzało pozory, że stoi za nim ogromna praca ekspercka, że ekipa PiS szykująca się do rządzenia jest dobrze przygotowana, ma przegadane tysiące spraw oraz dysponuje planem. O tym planie Beata Szydło mówiła bez przerwy, sypała liczbami, określała priorytety, wyliczała co trzeba zrobić natychmiast, a co trochę później, adresowała swój program do wielu grup społecznych, do wsi, do młodych, do przedsiębiorców, do Śląska ale i do stoczniowców, do lekarzy i do chorych, do szkół i akademii, do biednych i zapomnianych, w ogóle do ludzi. Mottem przemówienia było zapewnienie, że nowa władza będzie słuchała ludzi, będzie się z nimi spotykała, co zresztą już czyni jeżdżąc po Polsce.

I w ogóle robiła zapewne na odbiorcach dobre wrażenie, skupionej na ważnych sprawach polityczki, odpowiedzialnej, twardej, ale łagodnej w sumie, zwłaszcza na tle innych harcowników PiS, przemawiającej nie tylko do sympatyków jej partii, a do wszystkich, do całej Polski. Ta polskość jako wartość była właściwie jedyną wartością wyższą, do której Beata Szydło się odwoływała, zapewne celowo. Na inne wartości i ich uściślenie i ułożenie w hierarchię przyjdzie jeszcze czas, a już na pewno po ewentualnie wygranych wyborach.

Drugim planem, w którym przebijała się jakaś, powiedzmy to, aksjologia, były wszystkie wątki i przykłady, które da się sprowadzić do patriotycznie prowadzonej polityki gospodarczej, wobec kapitałów zagranicznych i wobec przedsiębiorczości rodzimej.
Były szczegóły podatkowe, była mowa o zmianie praw mających ułatwiać
Polakom prowadzenie interesów. Jakby z tych opowieści nie wyzierały
jakieś niejasności czy wręcz strachy, straszenia bezpośredniego jednak nie było.

Na pewno można powiedzieć, że to było udane wystąpienie, tak na oko
i na ucho. Teraz fachowcy wezmą się za jego prześwietlanie, wezmą się
za wyliczenia, wyjdą jak nic różne rzeczy, niemniej, wyborca miał prawo
i okazję zobaczyć w Beacie Szydło poważnego pretendenta do rządzenia.

---

Serduszko -- wersja 2010


Diagram -- 1
mat w 2 posunieciach --- szachy dla reklamy i --> Andrzeja Dudy
--------

Rozwiązanie:
1. Gf7! -- grozi - 2. Wd5 - mat
1. ... Sc7 ---- 2. Hd4#
1. ... Sxd6 -- 2. d4#
1. ... Kxd6 - 2. Hf4#
1. ... Gxd6 2. He3#



Diagram -- 1
Mat w 2 posunieciach ---> 2 --- rozwiązania -
- 1. Hg4! --- oraz --- 1. He2!


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Sob 17:06, 04 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 11:15, 05 Lip 2015    Temat postu:

5.07.2015 -- niedziela

PiS odkrywa karty
Jacek Żakowski

[link widoczny dla zalogowanych]

Chapeau bas, Panie Prezesie! „Przywrócenie merytorycznego wymiaru
polityki”, które Pan postuluje, to podstawowy, powtarzany od przeszło
dekady postulat krytyków IV RP, która przyniosła inwazję populizmu
do głównego nurtu polskiej polityki.

Gdyby udało się Panu wymusić to choćby na swojej partii, polska
polityka stałaby się lepsza i nam wszystkim lepiej by się żyło.
Bo inne partie musiałyby się dostosować w miarę możliwości.
Pańskie wystąpienie na otwarciu kongresu PiS w Katowicach było
obiecujące. Już to, że mówił Pan o „konkurentach”, a nie np. o ludziach
niegodnych sprawowania władzy, robiło dobre wrażenie i zapewne
uspokoiło wiele osób obawiających się kolejnej fali nienawiści,
gdy dojdzie Pan do władzy.

I jeszcze trzeba przyznać, że program, który przedstawili Pańscy partyjni koledzy, imponuje nie tylko rozmachem, ale też prospołecznym i zarazem probiznesowym zwrotem. Martwi mnie tylko, że po blisko ośmiu latach w opozycji, nie mając za sobą gwałtownej wymiany przywództwa, przedstawiacie państwo raczej wizje niż konkretne projekty. W tym sensie nie wygląda to tak dobrze, jak powinno.

Najbardziej podoba mi się to, co zamierzacie zrobić w służbie zdrowia.
Podniesienie wydatków z dzisiejszych 4,7 do 6 proc. PKB to oczywista konieczność.
Jeśli zrobi się to w kilku krokach, inne pozycje budżetu nie ucierpią.
Zresztą wciąż wydawalibyśmy na zdrowie proporcjonalnie mniej
publicznych pieniędzy niż przeciętny kraj OECD (6,7 proc. PKB),
mniej niż Holendrzy (10,1 proc. PKB), Francuzi (9,0 proc.), Niemcy
(8,6 proc.), Amerykanie (8,5 proc.), Brytyjczycy (7,8 proc.),
Słoweńcy (6,7 proc.) czy Czesi (6,3 proc.), ale wreszcie odrobinę więcej
niż Słowacy (5,7 proc.). Przestalibyśmy się wstydzić, że pod tym
względem jesteśmy na szarym końcu.

Przywrócenie opieki lekarskiej i stomatologicznej w szkołach też jest oczywiste.
I niezbyt kosztowne. Bo dzieciom ta opieka i tak przysługuje.
Po prostu część internistów i stomatologów przeniesie gabinety do szkół.
Liczba świadczeń pewnie trochę wzrośnie, ale zwiększone nakłady
spokojnie te koszty pokryją.

Sieć szpitali jest sprawą od lat oczywistą. Jeśli wystarczy wam odwagi i determinacji, by to zrobić, to super. Wyższe płace dla pielęgniarek to również oczywistość. Ktokolwiek by rządził, będzie musiał to zrobić, bo inaczej wymrą lub wyjadą. Ograniczenie cen lekarstw dla pacjenta to także konieczność, bo wielka liczba niewykupionych recept świadczy o tym, że ludzie się nie leczą, a to oznacza doraźną oszczędność pociągającą znacznie większe długookresowe koszty. To wszystko są dobre i realistyczne zamiary.
Ale dalej są schody.

Zlikwidowanie NFZ nie ma żadnego znaczenia. Jak by się ten urząd nie nazywał, będzie zbierał i dzielił pieniądze. Ważna jest logika. Obecna eskaluje publiczne koszty i kreuje łatwe prywatne zyski. Sektor prywatny wypiera publiczną służbę zdrowia z dochodowych procedur i spija śmietankę. A lekarze są demoralizowani, bo główne ich zajęcie to wypełnianie papierków i kombinowanie, jak więcej zarobić lub jak sfinansować jakąś procedurę. To jest ekonomiczny absurd. Pytanie, czy macie wizję takiej organizacji, żeby zerwać z mechanizmami prywatyzującymi zyski i upaństwowiającymi ryzyka oraz koszty? CBA nie da tutaj rady. Trzeba mieć nowe systemowe pomysły, a nic o nich nie słychać, choć jest ich wiele na świecie.
Tak jest w przypadku wielu zmian systemowych. Powrót do ośmioletniej podstawówki nie jest żadnym pomysłem. System 6+4+2 otworzyłby pole do nowych rozwiązań. Podobnie jak szkoła całodniowa. A 6+3+3 czy 8+4 – wychodzi na to samo i nic kompletnie nie mówi. Jeżeli nic się poza tym istotnie nie zmieni, jedynym skutkiem będą koszty reorganizacji i organizacyjny bałagan.
Kluczem jest zawartość. Nie jest specjalnie ważne, ile lat uczniowie chodzą do której szkoły. Ważne jest, co tam robią, czego się uczą, jakie zdobywają kompetencje społeczne. A tu poza wzmocnieniem nadzoru i dyscypliny istotnych pomysłów nie widać. Wygląda na to, że zmierzacie w kierunku zradykalizowania systemu produkującego zdyscyplinowane trybiki rynku pracy, które były niezbędne w połowie XX w. A ze wszystkich badań wynika, że trzeba dążyć do wzmacniania postaw krytycznych, twórczych, nonkonformistycznych, sprzyjających budowaniu nieformalnych więzi i otwartości na zmiany. Bez tego Polacy przegrają XXI w., tak jak przegrali XVIII w.

Trochę podobnie jest z armią. 150 tys. żołnierzy zamiast 100 tys.
– to robi wrażenie. Ale dziś liczba żołnierzy nie ma specjalnego znaczenia. Liczy się jakość. Walczą drony, rakiety i siły specjalne. A istotną jakość bojową ma niewielka część z obecnych 100 tys. żołnierzy. Szybciej i taniej byłoby zmienić proporcje oraz poprawić wyposażenie i kompetencje, niż brać w kamasze kolejne kilkadziesiąt tysięcy. Przed amerykańskim atakiem Husajn miał od 300 do 500 tys. żołnierzy. Bronił się niespełna trzy tygodnie.

Podoba mi się też pomysł finansowania mediów publicznych głównie z publicznych pieniędzy i uczynienie z nich instytucji publicznych zamiast niby-spółek. Ale koncentrowanie się na TVP i PR jest anachroniczne. W obecnej strukturze i w obecnym kształcie są to instytucje schyłkowe. Kampania prezydencka dobitnie to pokazała.
No i kwota, o której myślicie, jest chyba wyssana z palca. Niemcy na media publiczne wydają ponad siedem miliardów euro. Nie możemy się z nimi równać, ale za półtora miliarda złotych można mieć tylko prowincjonalne stacje skazanie na wegetację, tanią globalną rozrywkę i tandetne plecenie trzy po trzy o sprawach krajowych.

Na takie media publiczne szkoda wydawać pieniądze podatników, bo one nie wnoszą niczego ponad to, co dają media prywatne. Nowoczesnego społeczeństwa i państwa takie media nie ochronią przed kulturą bylejakości. Żeby media publiczne realnie w Polsce działały, muszą dostać przynajmniej jedną dziesiątą tego, co mają media niemieckie. Czyli dobre dwa razy więcej niż proponuje PiS. Bez tego będziemy skazani na los kulturowej, a potem też politycznej kolonii.
Sprawa mediów publicznych jest dość symptomatyczna. Kierunek niby dobry, ale w detalach problem.

Najgorzej jest tam, gdzie widać rękę Jarosława Gowina.
Opowiadanie o ustawie, która wprowadzenie nowej regulacji uzależnia
od zniesienia „tak samo istotnej, już istniejącej” – jest dobre w kabarecie,
ale nie w programie szanującej się partii.
A uchwalanie przepisów na 5 lat to pomysł kompletnie chory.

Dla gospodarki najważniejsza jest trwałość regulacji. Co to jest pięć lat, gdy mowa o poważnej inwestycji? Uchwalicie prawo, ktoś według niego skalkuluje swoją inwestycję, zbierze pieniądze, przygotuje projekty, zbuduje fabrykę albo cokolwiek innego – i już 3-4 lata prysły. A wtedy wy zaczniecie zmieniać prawo. Przecież to dom wariatów.
Irlandia według poważnych analiz zawdzięczała swój sukces temu, że dała inwestorom gwarancję niezmienności warunków działania przez 20 lat. To jest horyzont poważnych przedsięwzięć w gospodarce. A nie jedna prezydencka kadencja. Proszę poprosić Gowina, żeby trochę poczytał, zanim zacznie uszczęśliwiać biznes, bo przy takim obłędzie żadne podatkowe ulgi nas nie uratują.

Podoba mi się natomiast pomysł 500 zł zasiłku na dziecko.
To jest dobra inwestycja w przyszłość pod warunkiem, że opowiecie
o niej jako o części projektu, w którym dziecko staje się kluczową
publiczną inwestycją, a przestaje być prywatną fanaberią rodziców.
I podniesienie kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł też mi się podoba,
zwłaszcza jeżeli będzie dotyczyło tylko osób z pierwszej grupy
podatkowej. Dodałbym tu tylko propozycję prof. Elżbiety Mączyńskiej,
prezeski PTE, żeby według jednej zasady oskładkować i opodatkować
wszystkie dochody osobiste. To pozwoliłoby efektywnie obniżyć podatki
osobiste i składki najmniej zarabiającym, a przy okazji podratowałoby
ZUS i NFZ.

Takich dobrych pomysłów jest w programie PiS wiele. Szkoda tylko, że są to zaledwie pomysły, a nie konkretne, przemyślane i przeliczone projekty. Mieliście przecież masę wolnego czasu, żeby to wszystko zrobić. A teraz stawiacie swoją kandydatkę na szefową rządu w głupiej sytuacji. Bo widać grube szwy szybkich rachunków robionych na kolanie, kiedy na przykład podczas katowickiej konwencji Beata Szydło mówi o pięćsetzłotowym
dodatku na drugie dziecko: „Zarzucano nam, że to będzie kosztowało 50 mld zł. To kłamstwo, bo 51 proc. rodzin wychowuje tylko jedno dziecko i kwota potrzebna do wypłacenia dodatków to 22 mld”. Czy 50 mld, czy 22 mld – to oczywiście jest ogromna różnica. Ale tak czy tak nie wiemy, jaki będzie realny koszt dla państwowej kasy.

Trzeba by się trochę przyłożyć i policzyć, jak będą działały mnożniki, czyli jak szybko ile z tych pieniędzy wróci do budżetu w postaci różnych podatków. Nie chodzi tylko o VAT. Ważne też, ile i jak opłacanych miejsc pracy dzięki temu dodatkowemu popytowi powstanie, czyli o ile zmaleją wydatki na bezrobotnych, o ile wzrośnie PIT i CIT etc. A to zależy od tego, do jakich grup dochodowych jaka część z tych pieniędzy trafi, jakie są ich style konsumpcji, w jakiej z grubsza sytuacji gospodarczej i podatkowej zamierzacie te dodatki wprowadzić itd. itp.

Są ekonomiści, którzy umieją to dość dokładnie szacować. Trzeba ich
poprosić o pomoc, zanim przyszła pani premier wejdzie na mównicę
i będzie swojego programu broniła przed konkurencją. Bo gdyby
mogła taki rachunek w odpowiedzi na zmasowaną krytykę przedstawić,
oponentom kapcie by pospadały. I wtedy merytoryczny wymiar polskiej
polityki, o który Pan Prezes apeluje, ze słowa stałby się ciałem.
Bo oni też musieliby porobić solidne rachunki, a potem nam je pokazać.
I od razy bylibyśmy w trochę lepszej Polsce.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 13:46, 05 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 13:52, 05 Lip 2015    Temat postu:

-
-
Wacław1
5 lipca o godz. 9:34

Nie widzę w języku polskim słowa, które mogłoby określić moje
rozczarowanie, “programem” wygłoszonym przez premier in spe
panią Beatę Szydło.
Bo słowo rozczarowanie, nie oddaje istoty problemu.
To jest to coś więcej, nawet słowo klęska, katastrofa – nie oddaje istoty
rzeczy. To co się stało, wczoraj po godzinie 13:00 w Katowicach, można
w kategoriach katastrofy smoleńskiej rozpatrywać, rzeczy, zdarzenia;
choć minęło pięć lat, które nie posiada na tę okoliczność właściwego określenia.
To tylko w kategorii upadku myśli politycznej, zwykłego ludzkiego
myślenia,
z jego wszystkimi patologiami – można rozpatrywać.
Dla mnie, to wczorajsze wydarzenie jest, tylko, objawem zwykłej
ludzkiej głupoty.

Te pieniądze, które poszły na utrzymanie partii politycznej pod
nazwą
prawo i sprawiedliwość – zostały zmarnowane. Mamy dowód, na pracę
bezużyteczną, której jest wiele w naszym kraju, może, jak by dobrze
policzył, jest jej więcej, w porównaniu z tą użyteczną.

O szczegółach nie muszę pisać. Dobrze je opisał redaktor
Jacek Żakowski,
ze wszystkimi wnioskami się zgadzam.

Powstaje pytanie: i co dalej, z tą głupotą polityczną, w naszym
polskim wydaniu? Przecież to nie tylko PIS dotyczy, z PO jest identycznie.

Jedna i druga partia, tylko bawią z nami w kotka i myszkę.
W jednej i drugiej partii, nie ma myślenia politycznego, jest tylko
gra pozorów, zabawa w chowanego, uprawiana przez dzieci głównie.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 14:11, 05 Lip 2015    Temat postu:

-
maksymilian
5 lipca o godz. 13:24

Wydaje mi się Panie Redaktorze, że aby się zabrać za krytyczną
analizę programu tej czy innej partii trzeba mieć najpierw własny
system światopoglądowy w zasadniczych kwestiach organizacji państwa.
Czytając Pańskie wywody nie odnoszę wrażenia,
aby Pan był w posiadaniu systemu spójnych poglądów w tej materii.

A więc miota się Pan dość chaotycznie, tu pochwali, tam przywali
– ot tak dla zasady, ale logiki w tym żadnej.
Sam pamiętam, kiedy parę lat temu krytykował Pan system składkowo-NFZ-wski, jako kosztowny a w gruncie rzeczy sprowadzający się do tego samego, co finansowanie bezpośrednio z budżetu, bo wydawanie kupy kasy tylko po to, aby wyłapać ułamek procenta nieubezpieczonych jest bez sensu.
Teraz likwidowanie NFZ jest dla Pana zbędnym zabiegiem, bo jak go zwał, tak go zwał – i tak ktoś musi zbierać pieniądze. Więc ma Pan w końcu jakiś pogląd na te sprawy, czy tylko tak się Pan czepia dla rutyny walenia w PiS?
“…Powrót do ośmioletniej podstawówki nie jest żadnym pomysłem. System 6+4+2 otworzyłby pole do nowych rozwiązań…..A 6+3+3 czy 8+4 – wychodzi na to samo i nic kompletnie nie mówi…” – Jakieś uzasadnienie Panie Redaktorze, czy tylko ta się Pan bawi cyferkami?
W kwestii mediów publicznych jest Pan za a nawet przeciw.
Pańska ukochana PO przez 8 lat w milczeniu tolerowała degrengoladę TVP – zbędnego pasożyta, rywalizującego z Polsatem i TVN chłamem i kupą reklam, bezczelnie przy tym nawołującego do skutecznego ściągania abonamentu – aby było więcej kasy do rozdrapania. Ale fajnie było, bo za astronomiczne wynagrodzenia panowie Lisy i Kraśki trąbiły niestrudzenie na chwałę Platformy.
Niby powrót do porządnej telewizji publicznej się Panu podoba – ale “TVP i PR są anachroniczne”. Wali Pan na oślep, bo akurat PR ma z TVP tyle wspólnego, co symfonia Szymanowskiego z disco polo.

Fakt, TVP w obecnym kształcie albo zlikwidować albo sprywatyzować
i niech się pasą, ale na własny koszt. Ale co ma dać wymyślanie innego
szyldu dla telewizji publicznej zamiast TVP – to już Pana słodka tajemnica

Problemem nie jest poziom finansowania telewizji publicznej, ale zmiana
filozofii funkcjonowania takiej stacji. A zacząć trzeba od wyrzucenia
reklam i oceniania pod względem poziomu oglądalności.

Niech tę telewizję ogląda 10 % – ale nich ona jako nośnik i wzorzec wysokiej jakości przekazu. Na porządne programy informacyjne czy publicystyczne nie trzeba kupy forsy i efektownych, wysoko opłacanych błaznów-celebrytów w roli tuzów dziennikarstwa. Niech się tym zajmuje komercja.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 8:34, 12 Lip 2015    Temat postu:

11.07.2015
sobota

Sąd nad sędziami
Daniel Passent

„Na dzień dzisiejszy” media są przekonane, że od jesieni rządzić
będzie PiS: samo albo z Kukizem. Dziennikarze, rozmawiając
z politykami tej partii, pytają o plany ich rządu, co zrobi ich rząd,
jakie będzie stanowisko rządu PiS po wyborach.

Dziennikarka TVN 24, rozmawiając z politykami nazajutrz po konwencjach
PiS i Platformy, zaczynała kolejne rozmowy od „bezstronnego” pytania:
– Co pan sądzi o tym, że nazajutrz po konwencji Beata Szydło wsiadła
w Szydłobus i ruszyła w podróż po kraju, a Ewa Kopacz zamknęła się
ze swoimi ministrami?
Pani redaktor zapomniała widocznie, że premier miała nazajutrz Brukselę
i Grecję. Gdy urzędująca premier jeździ po kraju, to „prowadzi kampanię
na koszt państwa”, a gdy siedzi w gabinecie, to „nie rozmawia z ludźmi”.
Takie są media. Władza demoralizuje nie tylko polityków,
ale i media, które przecież też sprawują władzę.

Jakie więc będą rządy PiS, jeżeli – oczywiście – dojdą do władzy?
Wiele mówi na ten temat rewelacyjny reportaż Anny Dąbrowskiej
(POLITYKA nr 28, 8 lipca) z konwencji programowej PiS w Katowicach.
Kilka obserwacji: po pierwsze, nie było panelu smoleńskiego,
Antoni Macierewicz nie był zaś zaproszony do żadnego z 26 paneli.
Wniosek (mój): PiS nadal chowa Macierewicza i problematykę
smoleńską w sposób wręcz ostentacyjny, które jednak
powrócą wraz z ewentualnym objęciem władzy.

To prosty, a jakże skuteczny zabieg. Zamiast polityka, którego żywiołem jest konflikt, a także drażliwej problematyki zamachu – PiS pokazuje uśmiechniętą, spokojną twarz prezydenta elekta i pani prezes Szydło, obietnice socjalne i gospodarcze, które wcale nie zwiastują Kulturkampfu, na jaki się jednak zanosi.

Tymczasem – jak pisze Dąbrowska – największe zainteresowanie
budziły panele dotyczące polityki historycznej i systemu sprawiedliwości
(prowadził Zbigniew Ziobro, ponad 200 osób do późnych godzin wieczornych).
Panele gospodarcze i inne były w cieniu. Niektóre groźne pomysły
zostały już podchwycone przez media:
– Ustawowo ustalimy prawo do prowokacji. W naszym interesie jest to, żeby policja i służby mogły przedstawiać propozycje korupcyjne, by wyeliminować sprowokowanych z życia publicznego (dr Jacek Czabański, doradca Ziobry).

– Ziobro o sędziach: „Musimy znaleźć sposób, aby z niektórymi z nich
porozmawiać inaczej, za ich chamstwo i butę”, wskazał nawet konkretne
osoby, m.in. sędziego Tuleję (porównał działania CBA za czasów
IV RP do praktyk stalinowskich), sędzię Pilarczyk, która prowadzi
sprawę śmierci ojca p. Ziobry, wreszcie sędziów, którzy skazali Mariusza Kamińskiego.
Ten, mimo wyroku, pozostaje wiceprezesem PiS.

– Bogdan Święczkowski, były szef ABW, postuluje okresowe badania sędziów i prokuratorów wariografem oraz analizy ich moczu.
Wszystko to nic nowego, tylko kontynuacja awersji PiS do niezawisłych sądów, próba zastraszenia środowiska sędziowskiego, umocnienia władzy wykonawczej wobec władzy sądowniczej. Powrót do podporządkowania prokuratury ministrowi sprawiedliwości.
Jak mówi Marek Kuchciński (PiS), wicemarszałek Sejmu:
„Wszystko jest zgodne z naszym programem z 2005 roku”.

Panuje też przekonanie, że podobnie jak z ukrywaniem Macierewicza i zamachu swoje prawdziwe zamiary pokaże PiS po wyborach. „Jak dojdziemy do władzy, to się o wszystkim opowie. O niektórych sprawach nie czas teraz mówić” – mówi Dąbrowskiej działacz z Żywca. (Do tego, co opisane w reportażu, dodajmy jeszcze zapowiedź utworzenia izby wyższej Sądu Najwyższego, w której zasiadać będą sędziowie wybierani przez lud, może też przez czynnik społeczny i polityczny, a także wyposażenie prezydenta – czyli władzy wykonawczej – w możliwość kasacji prawomocnych wyroków sądowych).

Jaką linię obrony przyjął PiS po reportażu POLITYKI?
Propozycje to jeszcze nie program, panel miał charakter ekspercki,
a nie polityczny, uczestnicy wypowiadali swoje prywatne poglądy.
Ale w „Kropce nad i” Zbigniew Ziobro bronił swoich poglądów
z zapałem godnym lepszej sprawy. Na sędziach nie zostawił suchej nitki,
zastrzegając tylko, że nie chodzi mu o wszystkich, ma nadzieję, że o mniejszość.
Spokojny zazwyczaj Ziobro zapala się, kiedy mówi o sędziach.
Kto ma nadzieję, że te pomysły były rzucane ot, tak sobie,
gwoli dyskusji – ten powinien się zreflektować, dopóki nie jest za późno.

PS ZAPROSZENIE
Co tam, panie, w polityce? Bogumił CHRABOTA – redaktor naczelny
RZECZPOSPOLITEJ, Sławomir SIERAKOWSKI – twórca KRYTYKI
POLITYCZNEJ oraz trzecia osoba (rozmowy trwają) będą naszymi
gośćmi w -- Radiu TOK FM, wtorek, 14 lipca, godz. 20.05.
Zapraszam!

-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 9:30, 12 Lip 2015    Temat postu:

Bar Norte
11 lipca o godz. 21:59

Redaktor Passent ma rację pisząc, że projekt polityczny PiS ma
charakter autorytarny i należy oczekiwać, że jesli partia ta wygra
wybory to idea IV RP będzie z zapałem reaktywowana.
Oczywiście ze szczególnym uwzglednieniem aparatu
przymusu i sprawiedliwosci państwa.
Nie co się nad tym rozwodzić, bo idea ta była wnikliwie
przez lata omawiana.

Natomiast podstawowym pytaniem jest czy realizacja tej idei się uda.
To zależy głównie od rozwiązania przez PiS nabrzmiałych przez lata
problemów socjalnych, które doprowadziły do kryzysu politycznego.
Dlatego własnie główną osią kampanii wyborczej są te problemy.
I nie jest to, jak pisze Daniel Passent , jakaś zasłona dymna skrywajaca
niecne zamiary tej partii ale rzeczywiste problemy, którymi żyje większość elektoratu.
Mimo podejmowania rozmaitych zabiegów nie udało się
partii rządzacej zmienić charakteru tej kampanii.
Jesli PiS-owi uda się problemy socjalne rozwiązać, jesli ludzie poczują
oczekiwaną zmianę, jeśli uznają iż system staje się bardziej
sprawiedliwy, egalitarny to dadzą mu wsparcie dla realizacji projektu
IVRP. A przynajmniej nie będą mu w tych autorytarnych zapędach przeszkadzać.

Mam wrażenie, że wyborcy dojrzeli do decyzji by po prostu “kupić” bezpieczeństwo socjalne wraz z majaca dla nich drugorzędne wizją pis-owskiego państwa. Czasem się zdarza, że ludzie są okolicznościami przymuszeni dokonywać zakupów w tzw “pakiecie” tj kupowania czegoś co jest im bardzo potrzebne wraz z tym co mniej istotne.
Tym bardziej, że intuicyjnie czują iż autorytaryzm nie będzie wymierzony w nich tylko w klasę rządzącą – elitę, która przecież od dawna już nie budzi sympatii społecznej.
Tak wiec od tego jak PiS upora się z problemami społecznymi zależy realizacja jego projektu IVRP.
Natomiast jesli sprawy społeczne zlekceważy to długo nie porządzi.
Wczoraj w tv wywiad z Piotrem Dudą, szefem centrali związkowej Solidarność przeprowadził redaktor Ziemiec.

Duda psy wieszał na rządzie peowskim. Ale gdy Ziemiec spytał czy
podobał mu się rząd pisowski sprzed 8 lat Duda odpalił
(cytuję z pamięci): “Nie nie podobał mi się. Zyta Gilowska, Poncyliusz
i reszta tego neoliberalnego towarzystwa bardzo mu zaszkodzili.
Przez nich ten rząd upadł”
I to jest klucz do realizacji idei prezesa Kaczyńskiego.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 9:34, 12 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 12:33, 23 Lip 2015    Temat postu:

Marek Henzler 26 marca 2012

Są pierwsze dane z ostatniego spisu powszechnego
Specjalne strefy demograficzne


Wstępne wyniki ubiegłorocznego spisu powszechnego nie napawają optymizmem.
Porodówka we wrocławskim szpitalu im. Falkiewicza.


Od spisu w 2002 r., liczba ludności wzrosła co prawda o 271 tys. –
do 38,5 mln, ale z wyliczeń demografów wynika,
że była to ostatnia dekada z przyrostem ludności.

Dane przedstawiono podczas zakończonego niedawno II Kongresu
Demograficznego. Perspektywa jest niewesoła - będzie nas już tylko
coraz mniej i za pół wieku liczba mieszkańców Polski spadnie do 32,6 mln.
Obecna liczba wynika przy tym z zapisów w rejestrach ewidencji ludności,
tymczasem setki tysięcy rodaków wyjechało z kraju na dłuższy czas,
a nawet na stałe, bez uregulowania formalności meldunkowych.

Spis powszechny wykazał, że 31 marca ub.r. (a więc jeszcze przed sezonem na prace w rolnictwie, budownictwie czy turystyce) ok. 1,94 mln Polaków przebywało za granicą powyżej 3 miesięcy, a 2/3 z nich pozostawało tam już 12 miesięcy i dłużej. GUS w ostatnim spisie policzył także tzw. ludność rezydującą, tj. zamieszkałą przez ostatnie 12 miesięcy w tym samym miejscu. Było jej 37,2 mln, a więc o 1,3 mln mniej, niż by to wynikało z zapisów „meldunkowych”. Można przyjąć, że między poprzednim a ostatnim spisem powszechnym milion rodaków wyjechało za granicę zapewne już na stałe, a drugie tyle jeździ tam do pracy sezonowej lub na studia. Aż takiego pędu ku migracji po wejściu Polski do Unii, demografowie nie przewidzieli.

***

Na Kongresie była mowa o jeszcze jednej błędnej prognozie. W minionej dekadzie Polska miała stać się na dużą skalę krajem migracyjnym dla przybyszy z zagranicy. Tymczasem na stałe mieszka u nas tylko 100 tys. cudzoziemców. Do tego dochodzą sezonowe przyjazdy do pracy, głównie zza naszej wschodniej granicy. Niebawem jednak to się zmieni. Według szacunków dr. Piotra Strzeleckiego, już w latach 2020–30, aby zrównoważyć ubytek rąk do pracy, Polska każdego roku będzie musiała mieć 50-tysięczne dodatnie saldo migracji, a w połowie XXI w. już prawie 160-tysięczne.

Z poglądem o aż tak wysokim popycie na rynku pracy polemizowała prof. Józefina Hrynkiewicz, posłanka PiS, podkreślając, że dziś trudno sobie wyobrazić, jak za kilkadziesiąt lat taki rynek będzie wyglądał. Jej zdaniem prognozy dotyczące liczby imigrantów okażą się błędne. Pozostawiając ów spór na boku, należy jednak od polityków, urzędów, samorządów, organizacji pozarządowych, domagać się jakiegokolwiek programu naszej polityki migracyjnej. Dziś go nie ma.

***

Spis pokazał kilka innych ciekawych zjawisk. W Polsce ubywa mężczyzn, a rośnie liczba kobiet. Jest ich już 109 na 100 mężczyzn. Spada dzietność kobiet i by zapełnić rosnącą lukę demograficzną, powinno się rodzić o 30–40 proc. więcej dzieci. Jest to już niemożliwe i czekający nas szybki proces starzenia się polskiego społeczeństwa możemy co najwyżej wyhamować. W niektórych województwach proces wyludniania się i zarazem starzenia mieszkańców jest tak zaawansowany, że marszałek opolski Józef Sebesta, zaproponował, aby na wzór tworzonych przed 20 laty specjalnych stref ekonomicznych, dziś powołać specjalne strefy demograficzne. Na początek w Opolskiem i Świętokrzyskiem. Tu powinno się testować rządowe i samorządowe inicjatywy demograficzne, zarówno te prorodzicielskie, jak i te, które będą dotyczyć rosnącego pokolenia seniorów.

Program II Kongresu Demograficznego obejmuje jeszcze kilka konferencji, które zostaną podsumowane w końcu czerwca br. Do tego czasu GUS przedstawi kolejne opracowania wyników spisu powszechnego. Będą wtedy ujawnione m.in. dane o wyznaniu Polaków. Można tylko mieć nadzieję, że dyskusja o nich nie zdominuje relacji z zakończenia Kongresu. Stało się tak teraz, gdy media przy okazji jego rozpoczęcia, relacjonowały głównie podane przez GUS wyniki badania naszej przynależności narodowo-etnicznej. Wykazały one, że jesteśmy krajem, w którym dominuje ludność o jednorodnej polskiej tożsamości narodowej (91,56 proc.). Najliczniej deklarowaną inną tożsamością była tożsamość śląska – 809 tys. osób, kaszubska – 212 tys. osób i niemiecka – 109 tys. osób. Zaskoczenie budzi liczba Ślązaków, których należałoby zapewne dopytać, czy wcześniej deklarowali się jako Polacy czy Niemcy. Na spadek osób deklarujących tożsamość niemiecką wpływ zapewne miały przemiany demograficzne (sporo młodszych polskich Niemców wyssał niemiecki rynek pracy, a starzy wymierają).

Wśród wielu hiobowych wieści ze spisu jedna mogłaby cieszyć –
o rosnącej liczbie osób z wyższym wykształceniem.
W grupie wiekowej powyżej 13 lat studia ukończyła już prawie co
piąta kobieta i co siódmy mężczyzna. A dlaczego nie do końca
ona cieszy? Bo duża część tych osób ma tylko dyplom licencjata.

W kongresowych dyskusjach nad spadkiem dzietności przewijała się
też ważna teza, by wydatki z budżetu na dzieci i rodziny politycy przestali
traktować wyłącznie jako koszty.
Są to przecież inwestycje w przyszłych podatników.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 13:07, 04 Sie 2015    Temat postu:

4.08.2015
wtorek

Tydzień dwóch prezydentów
Jacek Żakowski

Zanim ten tydzień się skończy, kto inny będzie Głową Państwa.
To będzie trudny moment dla państwa.

Odejdzie dobry i niedoceniony prezydent, który objął urząd w tragicznych
okolicznościach i ogromny wysiłek włożył w uspokojenie nastrojów po
katastrofie smoleńskiej. Największą słabością Komorowskiego było to,
że wystawiła go formacja, która miała niezwykle silnego lidera, i nie był
nim on. A nie mając swojej większości w parlamencie, ani nawet własnego
zaplecza politycznego, polska głowa państwa ma bardzo ograniczone
możliwości działania. Chyba że decyduje się na awanturnictwo, wojny krzesełkowe itp.

Komorowski, o czym nie chciał publicznie opowiadać i o czym teraz też nie wspomina, przez większość kadencji był w dość ostrym merytorycznym sporze z rządem Tuska. Przedmiotem sporu było dokładnie to, co teraz jest treścią zwrotu politycznego. Konieczność bardziej zrównoważonego rozwoju i dramatycznie rosnące społeczne wyzwania powodowane przez nadmierny wpływ libertarian na polską transformację.

Kancelaria Prezydenta od kilku lat produkowała raporty i programy forsujące inteligentniejszy model rozwoju oparty na innowacjach i spójności społecznej. Prezydenckie Forum Debaty Publicznej debatowało o innowacjach, polityce demograficznej, rynku pracy, roli małych i średnich przedsiębiorstw, związkach zawodowych, polityce obronnej. Seminaria organizowane przez ministra Olgierda Dziekońskiego i prof. Jerzego Osiatyńskiego, z udziałem ministrów, wysokich urzędników i ekspertów rządowych, przyciągały zagranicznych ekonomistów prezentujących alternatywne dla wizji balcerowiczowskiej modele rozwoju. Wszystkie główne postulaty wielkiego politycznego zwrotu, który przyniosła tegoroczna kampania wyborcza, były tam omawiane i wiele z nich było w różnej formie rekomendowanych.

Zdecydowana większość intelektualnego dorobku i kapitału Pałacu Prezydenckiego niestety się zmarnowała. Poza częścią rozwiązań prorodzinnych płynące od prezydenta sygnały ostrzegawcze i propozycje rozwiązań w zdecydowanej większości były lekceważone przez rząd. Premier nie chciał dzielić się władzą i nawet nie chciał słuchać tego, co Duży Pałac miał do powiedzenia. W Małym Pałacu, w Platformie i w mediach nie traktowano tego poważnie. Dominowała wiara, że jest to łabędzi śpiew weteranów Unii Demokratycznej, którymi otoczył się Bronisław Komorowski.

A on sam nie chciał awantur z Tuskiem. Może nie zawsze słusznie. W otwarty spór z PO wchodził tylko, gdy uważał to za niezbędne i tylko negatywnie. Na przykład blokując otwarcie Polski na GMO. Może w jakimś stopniu był to skutek nadmiernej lojalności, ale nie mając własnego parlamentarnego zaplecza, prezydent miał bardzo ograniczoną możliwość skutecznego pozytywnego działania wymagającego zmian ustawowych lub korekt w polityce rządu.

W czwartek miejsce Bronisława Komorowskiego zajmie Andrzej Duda,
którego polityczna pozycja przynajmniej na starcie będzie jeszcze słabsza.
Komorowski był jednak od lat osobistością w Platformie. A Duda był w PiS
najwyżej „młodym zdolnym”. Zwycięstwo wyborcze dodało mu wagi,
ale partię i jej parlamentarne szable wciąż nieodmiennie i jednoosobowo
kontroluje Prezes. Wybić się na niepodległość będzie Dudzie jeszcze
trudniej niż poprzednikowi.

Nawet gdyby Andrzej Duda chciał, nie będzie przeciwwagą dla rządu, jeśli po wyborach będzie to rząd Prawa i Sprawiedliwości. Jako prezydent nie będzie miał wówczas żadnego istotnego znaczenia, jeśli nie zdecyduje się na otwarty konflikt z Prezesem i jego premierem (Panią Premier). A nic nie wskazuje, by miał się zdecydować i chciał na przykład wetować groźne pomysły PiS lub politycznie blokować groźne działania rządu, co Komorowskiemu, a nawet Lechowi Kaczyńskiemu i Aleksandrowi Kwaśniewskiemu jednak się mimo politycznej słabości zdarzało. Ale oni – w odróżnieniu od Dudy – mieli osobistą pozycję w swoich partiach.
Instytucjonalnie prezydent Andrzej Duda jest mocniej uzależniony od partii, więc jego prezydentura jest bardziej narażona na partyjność, czyli faktyczną bezwolność. Ale to nie znaczy, że mydlana prezydentura musi być nieuchronna.

Nie mam złudzeń co do pierwszego roku zaczynającej się w czwartek kadencji. Duda będzie płacił rachunki Prezesowi, partii i wszystkim, którzy go wsparli – chce tego czy nie chce. A wszystko wskazuje, że chce i nawet może szczerze wierzy w sens swoich obietnic.
Podobnie, jak PO uwierzyła i wierzy, że Polska będzie lepsza dzięki JOW-om, finansowanym przez korporacje partiom, prekaryzacji itp. Politycy często tak długo wciskają wyborcom kit, aż sami w niego uwierzą. Albo po prostu nie radząc sobie z rzeczywistością, szukają jakichkolwiek czarodziejskich różdżek, bo na szukanie realnych rozwiązań nie wystarcza im czasu albo kompetencji.

Spłaciwszy najpilniejsze rachunki, prezydent Duda będzie miał jeszcze cztery lata kadencji przed sobą. Jeśli w pierwszym roku nie stanie się liderem kolejnej odsłony polskiej wojny domowej, będzie mógł zacząć własną grę o przywództwo swojego obozu i swoją drugą kadencję. By to osiągnąć, musi się jednak od początku dystansować od radykalizmu, pychy i triumfalizmu swojego obozu. W przeciwnym razie wejdzie na ścieżkę Lecha Kaczyńskiego, który roztrwonił swój wyborczy sukces, zbyt ściśle sklejając się ze swoją formacją – nie tyle merytorycznie, ile emocjonalnie. Wyborcza porażka Komorowskiego była drobnym potknięciem w porównaniu z tym, jaką klęskę wyborczą poniósłby Lech Kaczyński, gdyby nie katastrofa smoleńska.

Dla Andrzeja Dudy, który ma dużo życia przed sobą, najlepszą inspiracją może być Aleksander Kwaśniewski, który jako jedyny uzyskał reelekcję. Fenomen Kwaśniewskiego wziął się w dużej mierze z tego, że nie tracąc politycznej tożsamości i nie zdradzając swojego merytorycznego programu (jak Lech Wałęsa, który kampanię prowadził przeciw reformom Balcerowicza, a potem mianował go na kolejną kadencję), po spłaceniu pierwszych rachunków szybko zdystansował się wobec dawnej partii przystępują do „szlifowania betonu”.

Tak, tak… Wiem, wiem… Duda to nie Kwaśniewski itp. Ale Kwaśniewski też nie był od urodzenia Kwaśniewskimi, a kiedy obejmował urząd zewsząd było słychać, że Kwaśniewski to nie Wałęsa, i na pewno nie Geremek, Kuroń ani Mazowiecki etc. (co zresztą było niepodważalną prawdą). Znaczy to tylko tyle, że człowiek może przekroczyć swój wizerunek i samego siebie. Tego właśnie powinniśmy oczekiwać od osób obejmujących najwyższe urzędy, więc przyjmujących na siebie najwyższą odpowiedzialność. Z faktu, że czasem się to sprawdza, a czasem wręcz przeciwnie, nie wynika żadna ulgowa taryfa. Prezydent Duda musi zdawać sobie z tej swojej szczególnej (i szczególnie trudnej) sytuacji sprawę. We własnym i w polskim interesie.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 18:45, 08 Sie 2015    Temat postu:

8.08.2015
sobota
-
Polski prezydent w oczach Europy
Jan Zielonka

Konstytucja nie daje prezydentowi wielu prerogatyw za wyjątkiem polityki
obronnej i zagranicznej. W tych dziedzinach Andrzej Duda będzie
kształtował losy Polski bez względu na to, kto wygra wybory
parlamentarne w październiku. Przegląd europejskiej prasy
z ostatnich dni sugeruje, że będzie miał trudne zadanie.

Wiedza o współczesnej Polsce jest w Europie dość mizerna. Do takiego
wniosku doszedłem po lekturze kilkunastu ważnych gazet.
Po części wynika to z małej obecności europejskich mediów w Polsce.
Tylko gazety niemieckie napisały komentarze swoich korespondentów
w naszym regionie. Pozostałe korzystały zazwyczaj z informacji z drugiej
ręki, głównie agencji prasowych takich jak Reuters czy Asociated Press.
Wiele ważnych gazet nawet nie odnotowało zmiany w Pałacu
Prezydenckim. Brytyjski „Independent” napisał za to duży artykuł
o zapowiedzianym pierwszym strajku polskich imigrantów w Wielkiej Brytanii.
Mają oni dość dyskryminacji i nagonki medialnej.
W komentarzach prasy europejskiej odnośnie do prezydentury Dudy
dominują proste etykietki i epitety. Brak próby zrozumienia dylematów
czy racji polskich wyborców, brak analizy sytuacji, w jakiej znajduje się
polska scena społeczna i polityczna. Prezydent Duda ma etykietkę
„konserwatysty”, „populisty”, „nacjonalisty” czy wręcz „ultranacjonalisty”.
Wiele komentarzy traktuje prezydenta jako marionetkę prezesa
Kaczyńskiego. Wiele zakłada, że Polska wejdzie w konflikt nie tylko
z Rosją, ale też Niemcami czy nawet całą Unią Europejską.
Wystąpienie nowego prezydenta w Sejmie nie miało nic wspólnego z tego
typu karykaturą, lecz wizerunek trudno zmienić przez jedno wystąpienie.

Lektura komentarzy pokazuje, że poszczególne gazety kładą akcent na
kwestie bliskie im własnym krajom i czytelnikom. Francuskie „Le Figaro”
uwypukla „kohabitację” prezydenta i premiera ze skłóconych partii.
Kohabitacja to przecież francuska specjalność, choć tam prezydent
ma dużo więcej władzy niż w Polsce.

Bardziej lewicowy „Le Monde” podkreśla bliskie więzi Andrzeja Dudy
z Kościołem, co oczywiście szokuje czytelnika francuskiego, choć nie
włoskiego czy irlandzkiego. Niemieckie „Süddeutsch Zeitung” i „Die Welt”
podkreślają, że nowy prezydent Polski chciałby widzieć więcej żołnierzy
NATO w swoim kraju, co nie jest zgodne z linią pani Merkel.
(Obie gazety cytują w tym względzie ministra Szczerskiego).
Holenderska gazeta „NRC Handlesblad” martwi się nie tylko o przyszłość
NATO po zmianie warty w Polsce, ale też o wydatki na cele socjalne
obiecane w kampanii wyborczej kandydata Dudy.
Na całe szczęście gazeta nie sugeruje, że z Polską należy tak postępować jak z Grecją.

Najbardziej pogłębioną, choć kontrowersyjną analizę zamieścił brytyjski
tygodnik „Economist”. Jest on zdziwiony, że Polacy nie głosowali na
kandydata popieranego przez partię, która pomogła ich ojczyźnie
osiągnąć imponujący wzrost gospodarczy. Od 2007 roku polska
gospodarka wzrosła o 33 proc., zaś ta w sferze euro tylko o 2 proc. –
pisze znany tygodnik. „Economist” przemilcza jednak statystykę
pokazującą, że ten imponujący wzrost gospodarczy nie przełożył się na
wzrost pensji pracowniczych w Polsce. Przemilcza też kolejne wpadki czy
– jak kto woli – afery rządów Tuska i Kopacz. Być może dlatego nie
potrafi odpowiedzieć na pytanie: jeśli w Polsce jest tak dobrze, to dlaczego jest tak złe?

„Economist” boi się, że pod batutą Dudy, ucznia Kaczyńskiego, dojdzie
do konfliktu pomiędzy Polską a Niemcami. Zdaniem tygodnika na tym
konflikcie może zyskać tylko Rosja. Rozumowanie to nie jest specjalnie
przekonujące. Czy Rosja zyska w przypadku, gdy prezydent Duda
nie pójdzie posłusznie śladem Niemiec w kwestii obecności w Polsce wojsk NATO?
Czy należy słuchać Niemców w kwestii energii, bo w przeciwnym razie skorzysta na tym Gazprom?

Powyższe sugeruje, że dylematów polityki zagranicznej i obronnej Polski nie rozwiążą zagraniczni komentatorzy. Musimy się z nimi mocować sami. Pytanie, czy jest możliwy jakiś konsensus narodowy w tej dziedzinie.
Powszechna teza głosi, że w sprawach zagranicznych i obronnych lepiej mówić jednym narodowym językiem. Z tą jednością nie należy jednak przesadzać. Media nie są do przyklaskiwania politykom, lecz do ich publicznego kontrolowania. Naukowcy muszą mieć swobodę szukania alternatywnych rozwiązań i proponowania politycznie niepoprawnych scenariuszy. Jednak elity polityczne muszą być gotowe do kompromisów, zwłaszcza w sytuacji zagrożeń. Te kompromisy są możliwe, gdy istnieje ponadpartyjny dialog i wzajemny szacunek. Nie wystarczy zgoda w kwestiach ogólników.
W najbliższych miesiącach prezydent Duda będzie formułował swoje priorytety w polityce obronnej i zagranicznej. Miejmy nadzieję, że nie będą one partyjne. Kwestia stosunków z Rosją, polityki w ramach NATO oraz kwestia euro – nie były dotychczas przedmiotem ostrych konfliktów między PO i PiS. Czy ponadpartyjny konsensus uda się utrzymać w wirze kampanii wyborczej? Czy po wyborach przegrani i wygrani będą w stanie ze sobą rozsądnie rozmawiać?


Narodowy konsensus w polityce obronnej i zagranicznej zależy nie
tylko od prezydenta Dudy, ale też od jego przeciwników politycznych. Demagogiczne ataki na prezydenta mają wpływ na wizerunek nie tylko
jego, ale też państwa, na którego czele stoi. Byliśmy tego świadkiem
za Wałęsy, Kwaśniewskiego, Kaczyńskiego i Komorowskiego.
Tak będzie też za prezydenta Dudy.
Przez wiele lat otoczenie Polski było dość stabilne, lecz era względnego
spokoju się skończyła. W miarę narastania konfliktów o charakterze
gospodarczym i wojskowym trzeba będzie podejmować coraz więcej
trudnych decyzji. Pytanie, czy będziemy te decyzje podejmować mądrze
i razem. Jak nam się to uda, to będziemy mieli dobrą prasę za granicą.


--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 20:08, 08 Sie 2015    Temat postu:

-
folwarkPn
8 sierpnia o godz. 19:25

Z naszej tradycji szlachty szaraczkowej-zaleznosci od magnatow
i wiszenia u ich klamki- mamy zwyczaj lasic sie jak kundle
do moznych tego swiata i torpedowac wlasny interes krajowy.
Mozna zgadnac, ze korespondenci zagraniczni albo sa dobrze
ustawieni w srodowisku skupionemu wokol

,, Wyborczej ” abo czerpia wiadomosci z TVN24 , bo te osrodki
dominuja.
Poza tym finansjera europejska nie zyczy sobie nastepnego Orbana, wiec
trudno sie dziwic, ze media glownego nurtu powielaja negatywne opinie.
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 21:52, 08 Sie 2015    Temat postu:

Jagienka Wilczak
8 sierpnia 2015

Prezydent Duda okiem rosyjskich mediów: Pragmatyzm zwycięży?
Polska jest dużym krajem, ale bez znaczenia

Czy Andrzej Duda odmieni stosunki polsko-rosyjskie?
Czego można oczekiwać po objęciu funkcji przez nowego prezydenta?
Rosyjscy komentatorzy są na razie wstrzemięźliwi w ocenach.

Rosyjskie media i komentatorzy starają się analizować wystąpienia
Andrzeja Dudy, wygłoszone w dniu inauguracji jego prezydentury.
Oczywiście najchętniej sięgano po te fragmenty, które dotyczyły polityki
międzynarodowej. Ale nie tylko, z satysfakcją omówiono także inne wątki.

Większość ważnych mediów i politologów rosyjskich zauważa, że nowy
prezydent Polski chciałby mieć dobre stosunki z sąsiadami.
To znaczy, że również z Rosją? – próbują odczytać tekst exposé.
Ale już w następnym zdaniu cytują słowa o konieczności większego
zaangażowania sił NATO w Polsce i w Europie Środkowo-Wschodniej.
A to oznacza, komentują eksperci, zachętę do zwiększenia
amerykańskich sił wojennych w Europie, w Polsce.

I przypominają, że NATO jest paktem wojennym, a zwiększenie jego
militarnej obecności w Europie nie służy normalizacji stosunków z Rosją.
I zaraz przypominają, od niechcenia, że Andrzej Duda wywodzi się
z obozu prawicowych konserwatystów, związanego z braćmi
Kaczyńskimi, antyrosyjskiego z samej swej istoty.

Czy nowy prezydent Polski będzie rządził samodzielnie, czy jego
decyzjami pokieruje Jarosław Kaczyński? – zastanawiają się.
Wprawdzie nie pada nazwa Smoleńsk, ale gdzieś w podtekście się
jednak czai: jakie stanowisko zajmie nowy prezydent w sprawie zwrotu
szczątków tupolewa, które wciąż pozostają w Rosji?
Czy nowy prezydent to będzie również nowe otwarcie
z rozmowach z Moskwą o zwrocie wraku?

Przypomnienie ścisłych związków Andrzeja Dudy z Lechem Kaczyńskim
ma sugerować, że polski prezydent bardziej będzie jastrzębiem niż
gołębiem, że Moskwa nie może liczyć na zmianę.
Raczej na zaostrzenie. Tu jednak pada sugestia,
że nowy polski prezydent sprawia wrażenie polityka pragmatycznego.

Jest też analizowana sprawa kryzysu na Ukrainie. Przypomniano,
że w kampanii Andrzej Duda gotów był wysyłać polskich żołnierzy do
Donbasu. Czy jako prezydent zmieni zdanie? Czy jego (domniemany
jednak) pragmatyzm weźmie górę? Oczywiście, jako konserwatysta
Duda nie może zapomnieć przeszłości, trudnych i złożonych
kart stosunków polsko-ukraińskich, przypominają komentatorzy.

Wynoszenie na piedestał OUN-UPA, na jakie pozwalają sobie ukraińscy
politycy, musi wywoływać niezadowolenie polskiej klasy politycznej.
Nie należy myśleć, że wszystko będzie jasne i proste w stosunkach
polsko-ukraińskich – wyjaśniają rosyjscy politolodzy.
Wyraźnie sugerując, że przeszłość może podzielić oba kraje.
Co byłoby Rosji na rękę, oczywiście.

Media przypominają też pretensje obozu konserwatywnej prawicy
dotyczące nieobecności Polski przy stole rokowań w Mińsku, sugerują,
że wprawdzie Polska chciałaby dołączyć do tego grona, ale to nie jest
możliwe. Jesteśmy dużym krajem w Unii Europejskiej, ale nie tak silnym
czy ważnym, żeby przy stole rokowań zasiadać. Może nowy prezydent
miałby takie ambicje, ale lepiej zrobi, gdy weźmie na wstrzymanie,
zdają się podpowiadać. Przypominają też, że Polska bardzo dba
i upomina się o los Ukrainy, tymczasem Ukraińcy w Polsce pracują
ciężko i za najmniejsze pieniądze.

Oczywiście, rosyjskie media nie omieszkały pochylić się nad słowami
nowego prezydenta wypowiedzianymi przed Pałacem do mieszkańców
Warszawy: że Polska systematycznie upada, ginie polska kultura, nauka,
muzea, biblioteki, wszystko w ruinie. Wszystko ginie.
Roztapia się w europejskim tyglu, chcą powiedzieć autorzy.

Temu chce się przeciwstawić nowy prezydent, mówi, że najważniejsze
to chcieć. Czy to sugestia, że będzie też sojusznikiem w walce z Unią?
Rosjanie zastrzegają: wszystko się okaże dopiero po jesiennych wyborach
parlamentarnych, wtedy będzie jasne, kto zdobędzie większość
w parlamencie. Co można odczytać również jako sugestię, że o nowym
polskim prezydencie nic na razie nie wiadomo.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Sob 21:55, 08 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 16, 17, 18  Następny
Strona 3 z 18

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin