wladek |
Wysłany: Nie 19:34, 22 Gru 2013 Temat postu: |
|
-
pierwsza, część druga
http://www.nagrocki.net/artykuly/124-wywiady/281-michal-krasenkow-czekamy-na-nowy-boom-czesc-trzecia
wywiad z arcymistrzem M. Krasenkowem
– Czy w Polsce też się rozwija?
– Tak, zaczął rozwijać się po decyzji Europarlamenu w tej sprawie. Szkoły są zainteresowane wprowadzeniem lekcji szachów, w czerwcu odbyła się na ten temat konferencja w Warszawie, na której na prośbę związku wygłosiłem wykład o doświadczeniu krajów byłego Związku Radzieckiego. Nigdy wcześniej nie zajmowałem się tym tematem i było bardzo interesująco: przeryłem kupę informacji, znalazłem dużo ciekawych faktów. W nowym szkolnym roku w wielu szkołach ten program zaczął być realizowany. W zasadzie jest to pożyteczne dla dzieci, dlatego że uczy je logicznego myślenia, nie w formie zadań i odrabiania prac domowych, a w formie zabawy.
– Czy to są zajęcia dodatkowe, nie podstawowe lekcje?
– Tak.
– A kto uczy szachów?
– Idea progrmu zawarta jest w tym, żeby szachów uczyli właśnie nauczyciele, a nie szachiści. Dlatego, że głównie nie chodzi o to, żeby zrobić z dzieci wybitnych szachistów, ale na przykładzie szachów nauczyć je myśleć.
– To znaczy, zwykły szkolny pedagog bierze dodatkowy przedmiot?
– Tak. Ważne jest, oczywiście, żeby pedagog znał szachy i dla nich związek szachowy organizuje specjalne kursy. W tej działalności nie uczestniczę, wystąpiłem tylko na konferencji, ale słyszałem, że jest duże zainteresowanie programem.
– Wracając do problemów Europejskiej Unii Szachowej. Jeśli prezydentem zostanie Azmajparaszwili, którego Pan na pewno zna od wielu lat, czy to wyjdzie na dobre szachom?
– Zobaczmy jego program. W każdym przypadku nie potrzebujemy człowieka, który będzie karmić obietnicami, że “oto zrobiliśmy z szachów product komercyjny, a w międzyczasie bądźcie cierpliwi, w międzyczasie będziemy was obdzierać”.
– Ogólnie rzecz biorąc, czy realne jest zrobienie z szachów komercyjnego produktu?
– To jest (jak te tajemnicze słowa są zwykle rozumiane) masowego widowiska, pozwalającego firmom na rozmieszczenie reklamy chipsów i proszków do prania? Myślę, że nie, szachy w ogóle mają zupełnie inną wartość. Jest to element naszej cywilizacji, naszej kultury. Powinny stać się modne, inteligentny człowiek powinien je znać i umieć, a dla przyzwoitego biznesmena powinno to być prestiżowe sponsorowanie. Oczywiście, do tego ważne jest, żeby jak najwięcej ludzi miało pojęcie o szachach i program „Szachy w szkole” właśnie temu będzie służył. Chciałbym też, żeby szachy częściej pojawiały się w środkach masowego przekazu, w Polsce, niestety, ta sytudacja nie jest zbyt dobra.
– A czy w centralnych gazetach, w telewizji podkreśla się mistrzostwa Europy?
– Tak, ale zobaczmy, co będzie, gdy mistrzostwa skończą się. Na razie szachy jako sport nieolimpijski znajdują się w Ministerstwie Sportu na marginesie, ale sytuacja trochę zmienia się. Na przykład, w języku polskim jest są powiedzonka, niezbyt pochlebne dla szachów. Powiedzmy, „refeks szachisty”: są to bardzo powolne ruchy itp. A ostatnio widziałem w gazetach kilka materiałów, w których wyśmiewano się z takiej interpretacji zachowania szachistów.
– Zagraliby oni w blitza!
– Cóż, tak. Ostatnio w Sejmie odbyło się posiedzenie Komisji Kultury Fizycznej i Sportu, jedno z pytań było związane z prowadzeniem w Warszawie Drużynowych Mistrzostw Europy. Zaproszono naszych przedstawicieli związku, a oni przyprowadzili ze sobą dwóch arcymistrzów – Kamila Mitonia i Jana Dudę, którzy na tym posiedzeniu zagrali dla posłów partię superblitza – po minucie na partię. Akurat, żeby pokazać ten „refleks szachisty”.
– Z pewnością zrobiło to wrażenie?
– Posłowie mówią, że byli pod wrażeniem!
- Czyj to był pomysł, żeby zaprosić mistrzostwa do Polski?
– Tomasza Sielickiego, który chciał dzięki temu zwrócić uwagę na szachy w kraju. Myślę, że pomysł jest dobry, choć na pewno nie było łatwo znaleźć sponsorów i to wszystko zorganizować. Oczywiście, oceniać powinni uczestnicy, ale wydaje mi się, że mistrzostwa udały się.
– A kto teraz stoi na czele związku?
– Tomasz Delega, jest to znany sędzia szachowy i organizator, ale i Tomasz Sielicki też bierze udział w pracach, teraz na czele nowo utworzonej Rady Przyjaciół Szachów, w skład której weszli politycy, biznesmeni, uczeni, artyści. Politycy ostatnio przejawiają więcej zainteresowania szachami, niż to było kilka lat temu, w Sejmie pojawił się nawet klub szachowy, gdzie spotykają się przedstawiciele różnych partii. Kilku posłów Sejmu wspomaga szachy: pomagają znaleźć sponsorów i rozwijać zainteresowanie szachami.
– Jak Pan uważa, czy potrzebny jest wstrząs, zmiany w kierownictwie FIDE? Czy wybranie Kasparowa na prezydenta FIDE wyjdzie na korzyść szachom?
– Trudno powiedzieć. Oczywiście, Iljumżinow zrobił wiele dla szachów: włożył wiele swoich pieniędzy, ale ważniejsze jest to, że dzięki temu niektóre zawody zostały “rozkręcone”: na przykład, Puchar Świata znajduje sponsorów na milionowe kwoty całkowicie bez Iljumżinowa. Wreszcze ustalono system rozgrywania mistrzostwa świata, choć wciąż jest krytykowany tu i tam, ale pamiętamy, że jeszcze kilka lat temu był rozłam, dwóch mistrzów świata. Tak więc zrobił on wiele, ale jasne jest, że zawsze nadchodzi pewne zmęczenie, każdy lider powinien kiedyś odejść, jeśli nastąpił ten moment, jeśli już zrobił wszystko. co mógł. Czy ten moment nastąpił dla Iljumżinowa, nie mogę powiedzieć: o tym powinien zadecydować on sam i cała masa szachistów, że tak powiem.
Pomysł Kasparowa, żeby znów przyciągnąć do szachów sponsorów korporacyjnych, oczywiście, jest dobry, ale jak to się uda, też nie jest jasne. Bezwarunkowo, nazwisko Kasparowa jest znane w świecie, gdyby poprowadził federację, to dla image szachów byłoby nieźle, ale jakie wymierne rezultaty to by przyniosło, trudno powiedzieć. Wydaje mi się, że nic złego nie stanie się, jeśli Kasparow zostanie prezydentem FIDE: jest niezwykle przyzwoitym człowiekiem i jednym z największych nazwisk w historii szachów. Chociaż, jak wiadomo, organizacje, które wcześniej prowadził Kasparow, dość szybko przestawały działać, być może tym razem będzie inaczej.
– W latach 90-tych życie w ogóle zmieniało się szybko.
– Tak. Teraz są inne czasy i Kasparow jest inny, już osiągnął pięćdziesięciolecie. Być szefem FIDE – to oznacza liczyć się z interesami wielu krajów, wielu działaczy, wielu szachistów, jakoś tym wszystkim trząść. Mam nadzieję, że doświadczenie życiowe pozwoli Garry’emu dać sobie z tym radę, nawet jeśli wcześniej to mu się nie udawało.
– W jakim stanie, Pańskim zdaniem, znajduje się teraz szachowy świat? Wzlot, upadek, czy stagnacja?
– Myślę, że jednak wzlot, ponieważ na wyższym poziomie odbywa się ogromna liczba turniejów, czołowi szachiści świata są po prostu rozchwytywani. Choć nie jest to widoczne w ilości turniejów na niższym poziomie. Jak mówi się, ryba psuje się od głowy, ale może i od głowy odradza się? Zobaczymy, co będzie dalej. Moje sympatie w meczu o mistrzostwo świata były po stronie Vishy Ananda, mojego dobrego przyjaciela, a Magnusa Carlsena znam niezbyt dobrze. Ale jego mistrzostwo może podnieść zainteresowanie szachami nie tylko w Norwegii, ale na całym Zachodzie. Trudno powiedzieć, czy okaże się długoterminowym wsparciem szachów finansowych i politycznych kręgów, ale jakieś zmiany wystąpią.
---------- |
|