wladek |
Wysłany: Nie 18:30, 13 Lip 2014 Temat postu: |
|
13.07.2014 --- Dzis - wielki Final
niedziela
Wszystko albo nic, czyli sądny dzień Leo Messiego
Artur Domosławski
Leo Messi, jeden z największych w dziejach piłki – wbrew złośliwościom hejtera-eleganta Jose Mourinho – stoi przed wyzwaniem życia, jakie złożyli na jego barki rodacy: zdobyć puchar jak Diego Maradona (28 lat temu). Czy podoła?
Wbrew słowom popularnej pieśni argentyńskich kibiców o Messim, który zdobędzie dla nich puchar, na początku mundialu niewielu wierzyło, że Argentyna zajdzie do wielkiego finału. Zaszła m.in. dzięki Messiemu, ale o wiele bardziej dzięki temu, że zbieranina kilku wielkich i kilku niezłych tylko indywidualności skleiła się wreszcie w kolektyw, drużynę, zespół.
Leo Messi po zwycięstwie w rzutach karnych nad Holandią
Leo Messi po zwycięstwie w rzutach karnych nad Holandią
Messi nie gra w czasie tego mundialu na 100 procent swoich możliwości. Ba, niektórzy wręcz mówią, że jest cieniem samego siebie sprzed 3-4 lat. Potrafi jednak nadal przesądzić o wyniku zawodów jedną genialną zagrywką, jednym strzałem, jak to zrobił w meczach z Bośnią i Hercegowiną oraz Iranem (w doliczonym czasie gry).
Mimo że są na mundialu lepsi w argentyńskiej drużynie, przede
wszystkim el comandante Javier Mascherano i Angel Di Maria,
to trudno wyobrazić sobie dzisiejszą Argentynę bez Messiego.
Rzecz w tym, że jego możliwości są dla wszystkich zagadką. Wielu kibiców marzy – a przeciwnicy z pewnością się tego obawiają – że jednym czy dwoma genialnymi akcjami, podaniami, zagraniami lub strzałami może zniweczyć, zniszczyć, zamienić w nicość organizację i solidność niemieckiej drużyny. Że trzyma swoją boską zagrywkę na finał i doprowadzi nią Maracanę – a przede wszystkim rywali – do omdlenia.
Messi sprzed paru lat prawdopodobnie potrafiłby coś takiego zrobić – ale czy ten dzisiejszy, przygaszony, jak gdyby gra w piłkę przestała go cieszyć, będzie do tego zdolny?
Finał mundialu to jednak stawka i wyzwanie, które mogą rozpalić przygaszony płomień.
Marzy o tym 100 tys. argentyńskich kibiców, którzy zjechali do Rio de Janeiro
(tylko niewielka część ma bilety na Maracanę,
większość będzie kibicować w strefach kibica, barach, na ulicach).
---
Maradona, cały czas obecny na mundialu w Brazylii, stara się zdjąć z Messiego presję oczekiwań: powiedział np., że obecna reprezentacja Niemiec jest silniejsza niż te, z którymi mierzył się on w dwóch finałach mundiali – w 1986 (wygrana Argentyny 3:2) i 1990 (przegrana 1:0 po kontrowersyjnym rzucie karnym).
Żarty, które krążą w Brazylii – i chyba na całym świecie – sugerują, że o wyniku nie zdecyduje ani Messi i stojący za nim kolektyw, ani precyzyjna, niemal nieomylna niemiecka maszyna. „Stanie się, jak Bóg zechce” – mówią do nas z prasowych humoresek
dwaj żyjący papieże Franciszek i Benedykt, Argentyńczyk i Niemiec.
Dziś wieczorem przekonamy się, który z nich ma większe wpływy tam na górze.
--- |
|