Autor Wiadomość
wladek
PostWysłany: Śro 23:22, 06 Sty 2016    Temat postu:

6.01.2016 -- środa

Prawicowy lęk przed nowoczesnością
Jarosław Makowski

Polska prawica lęka się nowoczesności jak diabeł święconej wody
1.
2015-04-11 13.46.29
Słynny już wywiad Witolda Waszczykowskiego, ministra sprawa
zagranicznych Polski, o rowerzystach i weganach jako fundamentalnym
zagrożeniu dla „tradycyjnych polskich wartości”, można potraktować
z przymrużeniem oka.
Można też czytać go z lekkim przerażeniem, gdy PiSowski minister
otwartym tekstem mówi o tym, że byłby gotów przehandlować zasiłki
dla Polaków na Wyspach za brytyjskie wsparcie dla baz NATO w naszej
części Europy.

Nie dziwi więc, że po tym, jak wywiad ujrzał światło dzienne, cała
odpowiedzialność za słowa ministra została zrzucona na dziennikarzy
Reutersa, którzy – w opinii MSZ – przekręcili, zmanipulowali, nie zrozumieli.

Zresztą: zrzucanie odpowiedzialności na „zachodnich”, a więc
nieprzyjaznych z definicji dziennikarzy polskim politykom prawicy,
to stary, doprowadzony do perfekcji sposób tłumaczenia się PiS przed
rodzimą opinią publiczną.

2.
Tu jednak chciałbym zająć się tymi opiniami ministra Waszkowskiego,
których nie chciał on prostować. Co znaczy: że są bez żadnych
wątpliwości to jego słowa. Są to opinie, z którymi się utożsamia.
I, moim zdaniem, właśnie one pokazują coś znaczącego:
są to poglądy, które – jak mi się zdaje – stanowią doskonały przykład
tego, jak pracuje w pocie czoła prawicowy umysł.
Jak ten umysł czyta świat? Jak go interpretuje?

Prześledźmy zatem ślady pracy, jaką zadaje sobie, oczywiście nie bez
tortur zresztą – prawicowy umysł ministra Waszczykowskiego,
który przedstawiał swoją aksjologię, wyzwania i zagrożenia, przed
jakimi stoi Polska. Oto fragment, gdzie minister prezentuje swoiste
wyznanie wiary: „Chcemy tylko wyleczyć nasz kraj z kilku chorób,
aby mógł ponownie wyzdrowieć. Poprzedni rząd realizował tam
(w mediach) określony lewicowy program. Tak jakby świat według
marksistowskiego wzorca musiał automatycznie rozwijać się tylko
w jednym kierunku – nowej mieszaniny kultur i ras, świata złożonego
z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych
źródeł energii i walczą ze wszelkimi przejawami religii.
To ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami”.

Co w tej wizji daje do myślenia?
Po pierwsze, Polska jest chora, gdyż jest zarażona przez lewactwo. To słowo nie pada (mowa jest: „lewicowy program”), ale jest ono kochane przez polską prawicę. Prawica jest więc tu jak lekarz, który musi walczyć z tą zarazą lewicowości. Mało: lewicowość dla prawicy to wróg: zresztą, prawicowy umysł bez wroga nie istnieje. Poczucie, że nie ma jakiś „onych”, którzy stanowią zagrożenie dla polskości – najcześciej owi „oni” są wyimaginowani – odbiera sens istnienia i działania prawicy.

Po drugie, ciekawy jest ten zestaw niemalże symboli, zdaniem ministra, który ma reprezentować „lewicowa ideologia”. Są to: „mieszanie kultur i ras”, „rowerzyści i weganie”, „odnawialne źródła energii”, walka z religiami”. Jasno widać, że w tym katalogu, który zbudował prawicowy umysł ministra Waszczykowskiego, nie ma żadnego sensu. Multikulturalizm, jazda na rowerze, czy odnawialne źródła energii nie mają przecież podłoża ideologicznego, ale są przejawem, czy to nam się podoba, czy nie, nowoczesności i nowczesnego stylu życia. I tu dochodzimy do sedna sprawy: polska prawica lęka się nowoczesności jak diabeł święconej wody.

Co jest esencją nowoczesności, a czego tak nie znosi prawicowy umysł? Nowoczesność prowadzi, jak pokazują dwaj socjologowie Peter Berger i Anton Zijderveld w intrygującej książce „Pochwała wątpliwości” – do różnorodności kulturowej. Na tę różnorodność wpływ mają trzy kluczowe zjawiska. Raz, urbanizacja, która sprawia, że coraz więcej ludzi żyje w wielkich miastach (prawica nie lubi wielkich miast) – metropoliach, które gromadzą różnych ludzi stale się ze sobą kontaktujących i wchodzących w interakcje.
2016-01-06 18.00.31

Dwa, związane z miejskością i mieszczaństwem, migracje – one zawsze prowadzą do przenikania się i bliskich kontaktów odmiennych wspólnot i grup ludzi. I trzy: masowe wykształcenie, które prowadzi do tego, że coraz więcej ludzi poznaje różne idee, wartości i style życia. Oraz, co ważne: nowoczesne sposoby komunikacji: filmy, telefony, a teraz internet, który sprawił, że dostęp do alternatywnych sposobów podejścia do rzeczywistości jest banalnie prosty.
3
Jak widać, nowoczesność to różnorodność. Lęk prawicy przed nowoczesnością, to lęk przed tą różnorodnością, która przejawia się w odmiennych ideach, stylach życia, otwartości, tolerancji, dialogu. To ten nowoczesny świat jest gwałtem na prawicowym umyśle, który lubi jedność i jednorodność, sprowadzoną przez ministra Waszczykowskiego do stwierdzenia: „tradycyjne polskie wartości”.

Sęk w tym, że nacjonalizm, lęk, zamkniętość, zaściankowość to nie
polskie, ale – jeśli już – wartości prawicowe. Polskie wartości to właśnie
gościnność, różnorodność, otwartość, dialog… nowoczesność.
Polki i Polacy w przygniatającej większości są i chcą być nowocześni –
tak, jak nowocześni są Niemcy, Włosi czy Francuzi. Inaczej niż polska
prawica, która nowoczesności się lęka i stara się nią zarażać Polaków.
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że prawicowa krucjata
przeciw nowoczesności zakończy się klęską.

--
wladek
PostWysłany: Czw 19:03, 31 Gru 2015    Temat postu:

2016
31.12.2015
czwartek

Zdziwienie, złość, bezsilność, rozbawienie, zażenowanie.
Byle nie obojętność
Małgorzata Sikorska

Jedno jest pewne – nowa władza nie jest nudna, dostarcza potężnej dawki
emocji, i to różnorodnych. Obserwując życie polityczne, można się
poczuć jak na emocjonalnym rollercoasterze. To nie jest przyjemne
i aż kusi, żeby się z tego zamieszania wypisać, ignorować je,
nie słuchać, nie interesować się. Ale to nie jest rozwiązanie.

Zdziwienie. Po raz pierwszy pomyślałam „to nie dzieje się naprawdę”
przy okazji uniewinnienia niewinnego. Naiwność i zaskoczenie:
jak to w ogóle możliwe? Ani to logiczne, ani – wydawałoby się –
zgodne z prawem. A tłumaczenie przedstawiciela władzy wykonawczej,
że w ten sposób chciał „uwolnić wymiar sprawiedliwości od polityczności
sprawy” brzmi kuriozalnie. Potem bieg wydarzeń już tylko przyspieszał.
Niby wszyscy spodziewali się zmian (niektórzy nawet „dobrych”),
ale żeby aż tak szybko, tak gwałtownie i tak po nocach?

Złość i bezsilność. Zaczęło się wtedy, gdy stało się jasne, że spór
o Trybunał Konstytucyjny nie jest żadnym sporem, ale wojną,
batalią, w której nie ma miejsca na kompromisy*. W dodatku,
nowym szefem sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka
oraz posłem sprawozdawcą referującym założenia nowelizacji ustawy
miażdżącej trójpodział władzy i autonomię Trybunału został prokurator
z czasów stanu wojennego, odznaczony w 1983 r.
Brązowym Krzyżem Zasługi. Złość i bezsilność, gdy Prezes PiS kreował
kolejny podział Polaków, opisując swoich przeciwników jako

„komunistów i złodziei”, „gorszy sort” oraz „współpracowników gestapo”.
Prezesowi wyjątkowo łatwo przychodzą takie słowa. Złość i bezsilność,
gdy przewodniczący sejmowej komisji ustawodawczej zarządzał
powtórne głosowanie, bo uzyskany wynik nie pasował ekipie rządzącej.
Złość i bezsilność, gdy marszałek Sejmu ograniczał możliwość zadawania
pytań na temat nowelizacji ustawy o Trybunale, prowadząc „debatę”,
jakby demokracja parlamentarna od dawna już była fikcją.

Rozbawienie i zażenowanie – gdy minister specjalista od teorii
spiskowych z dorobionym kluczem zdobywa w nocy Centrum
Kontrwywiadu NATO; gdy minister specjalista od spraw zagranicznych
wysyła do zaopiniowania Komisji Weneckiej nieaktualne dokumenty,
być może wychodząc z założenia, że nikt się nie dowie; gdy szefowa
Kancelarii Prezesa Rady Ministrów wstrzymuje publikację wyroku
Trybunału Konstytucyjnego, bo ma „poważne wątpliwości”; gdy minister

– ekspert od sprawiedliwości, ale najwyraźniej nie od matematyki –
uświadamia opinię publiczną, że niemiecki Trybunał wydaje rocznie
6811, co – jak opisuje Wojciech Szacki – oznacza prawie 19 wyroków
dziennie, wliczając w to soboty, niedziele i święta; gdy barwna postać
z PiS – żartując przecież – oznajmia na swoim facebookowym profilu,
że „Ani J. Dobrosz-Oracz, p. Kraśko, p. Lewicka, p. Tadla, oboje Lisowie
i reszta kłamczuchów dostaną skierowanie na kursy medialne
resocjalizacyjne do Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej
do Torunia. Wykłady poprowadzi Ojciec Dyrektor. Taryfy ulgowej nie
będzie. Pompki i przebieżki medialne z plecakami. Pod górkę.
Osobne cele rozmyślań. Szkolenie do skutku”. Itd. itp.

Trochę śmieszno, trochę straszno, a z pewnością intensywnie.
Nie dziwi więc, że wiele osób deklaruje, że nie ma ani siły, ani ochoty,
żeby śledzić życie polityczne, że już nie oglądają i nie czytają, że
udają się na „wewnętrzną emigrację”. Obawiam się, że to jednak nie
jest rozwiązanie. Od zamykania oczu problem nie zniknie.
Na nowy rok życzę więc Państwu i sobie, żebyśmy jednak nie zobojętnieli!

* O społecznych i politycznych konsekwencjach postrzegania
polityki jak wojny pisałam tutaj.
-
wladek
PostWysłany: Wto 23:17, 15 Gru 2015    Temat postu:

Redakcja 15 grudnia 2015

Czy Polsce grozi zamach stanu?
– zastanawiają się publicyści na świecie
Jarosław Kaczyński nieustannie walczy z demonami których istnienia nie
udowodniono – tak sytuację w Polsce opisują zagraniczne media.

Tumblr
Komentując ostatnie wydarzenia w polskiej polityce, Martin Schulz,
przewodniczący Parlamentu Europejskiego, przyznał w wywiadzie
dla niemieckiego radia Deutschlandfunk, że „to, co rozgrywa się
w Polsce, ma charakter zamachu stanu i jest dramatyczne”.
Zapowiedział też, że, wbrew ostatnim pogłoskom o Polsce będzie debatował PE.

Wywołał tym samym ostrą reakcję premier Beaty Szydło, która zażądała
od Schulza przeprosin. Nie powinna się ich jednak spodziewać.
Jeden z najważniejszych unijnych urzędników zapewnia, że
„nie będzie przepraszał Polaków za swoje słowa.
Mówiłem nie o Polakach, a o działaniach władz”.

Wypowiedź Martina Schulza dobrze oddaje charakter ostatnich
komentarzy w europejskiej prasie, która śledzi poczynania nowego
polskiego rządu. Jest za co przepraszać – według kryteriów pani premier.

Rick Lyman i Joanna Berendt w tekście „Gdy Polska zwraca się w prawo,
Europa bije na alarm” dla „New York Times” piszą, że „kilka tygodni
po tym, jak prawicowy rząd przejął władzę w Polsce, jego liderzy
podjęli serię działań, które jego krytycy nazwali putinowskimi”.

Dodają, że to pod rządami „niekwestionowanego lidera Jarosława
Kaczyńskiego” zdążono już ułaskawić byłego szefa służb bezpieczeństwa,
Mariusza Kamińskiego, który usłyszał trzyletni wyrok za nadużycia władzy
z poprzednich rządów PiS; próbowano wstrzymać produkcję spektaklu
uznanego za pornograficzny; zagrożono nałożeniem kontroli na media
publiczne; i deklarowano, wielokrotnie i dobitnie, że obietnica
poprzedniego rządu dotycząca przyjęcia uchodźców zostanie unieważniona.

Autorzy przestrzegają jednak, że „największym punktem zapalnym
okazała się jak dotychczas seria parlamentarnych ustaw, która wywołała
spór o to, kto powinien zasiadać w Trybunale Konstytucyjnym.
A spór ten urósł do rozmiarów pełnowymiarowego kryzysu
konstytucyjnego, w wyniku którego tysiące protestujących wyszło na ulice”.

Lyman i Berendt prognozują, że rządy PiS mogą doprowadzić do
„destabilizacji najsilniejszej dotychczas w gospodarki tego rejonu
Europy, będącej wzorem dla innych państw znajdujących się
kiedyś w strefie wpływów ZSRR”.

Na koniec przytaczają słowa byłego prezydenta,
Aleksandra Kwaśniewskiego, który uważa, że kryzys konstytucyjny
w Polsce to „nie tylko polski problem”. Zdaniem Kwaśniewskiego
„to się dzieje w wielu krajach w Europie, która przeżywa teraz
kryzys demokracji. Tradycyjna demokracja pogrążyła się w kryzysie”.

Amerykański dziennik twierdzi też, że poprosił o komentarz
„najważniejszych przywódców PiS”, ale ci nie odpowiedzieli na
ponawiane prośby.

Również niemieccy komentatorzy zarzucają PiS łamanie zasady podziału
władzy. „Frankfurter Allgemeine Zeitung” artykule opublikowanym
w poniedziałek pisze, że „szef rządzącej partii, Jarosław Kaczyński,
nieustannie walczy z demonami, których istnienia nie udowodniono,
w każdym razie w sposób niebudzący wątpliwości.
Ofiarą może stać się demokracja w Polsce”.

„Sueddeutsche Zeitung” podkreśla natomiast, że „ważne jest to, by
Unia Europejska i Rada Europy zareagowały na przypadki naruszania
prawa przez nowy rząd w Warszawie i – nauczone tym, co się wydarzyło
na Węgrzech – by były to działania odczuwalne dla ekipy rządzącej”.

Florian Hassel przestrzega, że Jarosławowi Kaczyńskiemu „przeszkodzić
muszą sami Polacy, a organizując kolejne protesty, powinni mu
uzmysłowić, że demokracja i podział władzy są dla nich ważniejsze,
niż się to Kaczyńskiemu wydaje”.

--
wladek
PostWysłany: Sob 15:50, 12 Gru 2015    Temat postu:

-
Kot Mordechaj
11 listopada o godz. 1:13

I przepraszam jeszcze, ze wchodze po raz trzeci, ale nie moge odmowic
sobie przyjemnisci zalaczenia Piesni Zastolnej Psa Bobika w zwiazku z afera madrycka:

„Ach w Madrycie, ach, w Madrycie,
tam dopiero bycze życie“ -
powiedziały z PiS-u byki,
po czym, zamiast wsiąść do bryki,
wzięły na wydatki siana
i wskoczyły do Ryana.
Gdy dotarły, oczywiście,
podpisały się na liście
i dalejże w miasto brykać,
bo radocha to dla byka.

Nabrykawszy się co nieco,
do Warszawy szybko lecą,
by – już taka bycza dola -
do Prezesa przypaść kolan.

W samolocie same stresy,
czepiają się stewardessy,
zamiast spojrzeć w drugą stronę,
mają wąty do małżonek,
a to przecież piwko małe,
żeby własną mieć gorzałę -
wręcz wypada żonie byka
ją nalewać spod stolika.

Pan kapitan też niełaskaw,
mordę wydarł, miast pogłaskać,
jednym słowem, ta załoga
była wobec byczków wroga,
zachowała się stronniczo
i z niej biła antybyczość.

Zaraz chciała bycza paka
do Prezesa się wypłakać,
ale zamiar spełzł na niczym,
Prezes też był antybyczy,
do całusków nie dał dłoni,
nawet nie chciał się odkłonić,
nie pocieszał, nie przytulał,
nie zaprosił na red bulla,
tylko całą byczą hordę
wylał wprost na zbitą mordę.

Tak fortuna się wymyka,
gdy sporego walniesz byka
i niech będzie to nauką,
niech do głowy sobie wtłuką
wszystkie byczki, z każdej strony,
że pilnować trzeba żony,
a po pierwsze, rzecz nienowa,
trzeba umieć opanować
na publiczną kasę chcicę.
Od tej kasy – precz racice.
--
wladek
PostWysłany: Pon 12:33, 08 Gru 2014    Temat postu:

-
Kuba Wojewódzki
18 listopada 2014

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/kultura/1599419,1,mea-pulpa.read

Mea pulpa
Kinga Rusin zrobiła sobie zdjęcie przed sklepem Prady w Mediolanie. Nie w roku 1986, tylko w 2014. Następnie za pośrednictwem mediów społecznościowych podarowała je światu. Od lat z zapartym tchem śledzę sukcesy Kingi, ale takiego to się nie spodziewałem.


Anna Wendzikowska, niegdyś ponętna aktorka, a obecnie nie mniej ponętna dziennikarka, nie ustaje w...

 To był bez wątpienia ich tydzień! Adam Hofman, Mariusz Kamiński i Adam Rogacki.
Panowie okazali się mistrzami PiS w nowym triathlonie.
Jechali samochodem, potem lecieli samolotem, a w finale rozbijali bank.
Adam doszedł do perfekcji – potrafił być jednocześnie i w Londynie,
i w Warszawie. Jak widać, biedak dwoił się i troił.


 Ciekawą imprezę pod hasłem „Nawijak” wymyślił warszawski Klub Komediowy przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie. Każdy z odwiedzających to miejsce, kto wejdzie na scenę i opowie udany żart, dowcip lub anegdotę, zostaje nagrodzony kieliszkiem wódki.
Świetny pomysł. No, może nie dla Jana Pietrzaka. On wyszedłby totalnie trzeźwy.

 Artur Szpilka idzie jak burza. Najpierw zbił niedoszłego europosła Solidarnej Polski Tomka Adamka, tym samym odsyłając go na bezrobocie, a teraz planuje walkę z Krzysztofem „Diablo” Włodarczykiem. Walka z Adamkiem miała głębszy metaforyczny wydźwięk.
Dobitnie pokazała, jak kończą koledzy Zbyszka Ziobry.

 Na mapie wyborów prezydenckich 2015 r. pojawiło się nowe nazwisko. To Andrzej Duda, kandydat PiS na prezydenta. Duda – jak powszechnie wiadomo – jest fanem teorii wybuchu. Niestety, przy ogłaszaniu informacji o starcie specjalnej eksplozji nie stwierdzono.

 Jej fanki to podobno przeważnie 12-latki, więc ta decyzja tym bardziej wydaje się przewrotna. Maja Sablewska, naczelny stylista kraju, sprzeniewierzy się swemu powołaniu, by ubierać ludzi, i rozbierze się do „Playboya”. Nagość to czasem wspaniały akt. A czasem akt rozpaczy.

 To była impreza na medal, i to nie jeden. Krzysztof Rutkowski, najsłynniejszy detektyw od Odry po Tadżykistan, ochrzcił syna. Na chrzcinach było 130 osób, które w większości przyjechały tam dobrowolnie. Syn Rutkowskiego zgodnie z tradycją dostał na imię Krzysztof, a na drugie Detektyw.

 Świętowaliśmy kolejne Święto Niepodległości. Jedni nieśli kotyliony,
inni balony, a jeszcze inni przystanki, znaki drogowe oraz kostkę brukową.
Tradycyjnie lewica i liberałowie świętowali w dzień,
a prawica wieczorem. Ale niektóre typy urody tak mają.

 Ta wiadomość udowadnia nam wszystkim, że prawdziwa, dozgonna miłość naprawdę istnieje. Aresztowany za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym Dariusz Krupa wziął ślub w areszcie ze swą narzeczoną Izą Adamczyk. I to wcale nie dlatego, że nie miał gdzie uciekać.

 Anna Mucha, kobieta nieskrępowanej myśli, wyznała po stołecznych 11-listopadowych dożynkach, że ma w nosie Boga, honor i ojczyznę i woli emigrację. W odpowiedzi na te słowa Joachim Brudziński stwierdził, że za okupanta za takie teorie ogolono by ją na łyso. Teraz już wiemy, że gdy PiS wygra wybory, to Ania zaoszczędzi na fryzjerze.

 Wraca program „You Can Dance”. Młodzieżowy talent show, w którym prawie profesjonalne jury poszukuje tanecznych talentów. To będzie już ósma edycja tego programu. Czekaliśmy na nią trzy lata. „You Can Dance” jako pierwszy pokazał, że juror to nie jest człowiek, który się zna, ale taki, którego inni znają.

 Radiowa Trójka w jakościowym natarciu. Właśnie ukazał się kalendarz zatytułowany „Trójka w obrazach wielkich mistrzów”. Są to fotografie 99 dziennikarzy Programu Trzeciego nawiązujące do wielkich dzieł takich mistrzów, jak Rembrandt, Bosch czy Botticelli. Co ciekawe, kalendarz zawiera aż 16 miesięcy. Oni najwyraźniej też chcą, żeby wybory odbyły się jak najpóźniej.

 Znamy już osoby, które wezmą udział w plebiscycie Telekamer. Są to prawie te same osoby co w zeszłym roku, i bardzo zbliżone do osób, które będą za rok. Telekamery to specyficzny plebiscyt, który bardziej balsamuje, niż nagradza. U nas gwiazdą można zostać raz. I na zawsze.

 Wielkie tragedie historii zawsze mają w sobie jakiś pierwiastek komiczny. I tak było też podczas Marszu Niepodległości w Warszawie. Reporter TV Republika Bartłomiej Graczak wraz z ekipą zostali wzięci przez maszerujących za telewizję TVN. Posypały się kur..., chu... oraz propozycje odbycia bliskiego kontaktu cielesnego z matką prezentera. Choć przez chwilę Graczak mógł się poczuć jak prawdziwa gwiazda.
--
wladek
PostWysłany: Sob 7:19, 22 Lis 2014    Temat postu:

środa, 19 listopada 2014

Dziadki z PKW

Nie spodziewałem się, że będzie aż tak źle.
Kilka dni przed wyborami słyszałem w radio, że trzeba się modlić
do św. Rity, bo są małe szanse, aby program zadziałał.

W informatyce już podobno tak jest, że jeśli coś może nie zadziałać,
to raczej nie zadziała. Sprawdziło się - nie zadziałało.
Mamy XXI w. i nie widzę żadnych przeszkód, aby wybory (
jeśli już muszą być) odbywały się drogą elektroniczną.
Zamiast wydawać olbrzymie pieniądze na pensje dla "dziadków"
z Państwowej Komisji Wyborczej (ponad 20 tys. miesięcznie każdy)
i organizację tej całej "oprawy" (druki, itp. itd.) napisać porządną
aplikację, gdzie loginem będzie PESEL, hasłem nr dowodu osobistego
lub coś w tym stylu. Głosuje każdy z domu a jak nie umie, nie potrafi,
to w dniu wyborów w każdej gminie organizuje się w lokalu wyborczym
dyżur kilku stanowisk komputerowych i wszystko. Wyniki wyborów znane będą zaraz po zakończeniu głosowania, frekwencja będzie większa, tyle pieniędzy publicznych będzie zaoszczędzonych, nie będzie problemów z głosami nieważnymi, bo jak będzie można zaznaczyć tylko jednego, to system nie pozwoli zaznaczyć drugiego, nie będzie problemu z numerami list i układem karty do głosowania.
Tylko pewnie "dziadki" się nie zgodzą, bo któż by chciał zrezygnować z takich pieniążków?
-
Już pojawiła się informacja o zakupie nowych tabletów (czyt. iPadów)
dla posłów a przecież został mniej niż rok kadencji a czy ich nie stać?
Dlaczego właściwie Polska ma dwie izby i jeszcze tak liczne?
Znów wiele milionów ...
-
Wkrótce druga tura wyborów, znów wiele milionów ...
---------
wladek
PostWysłany: Czw 0:52, 13 Lis 2014    Temat postu:

Jacek Żakowski 11 listopada 2014

Sprawa Hofmana i spółki
Życie jak w Madrycie

Szkoda chłopów. Przynajmniej Kamińskiego i Hofmana. Nie żeby wyrażali poglądy bliskie moim; i nie żeby się zapowiadali na jakichś Geremków; ale przynajmniej mają IQ, którego nie trzeba się wstydzić w sklepie. Ale się zmarnowali.
Adam Hofman z żoną Joanną

W odróżnieniu od Ziobry obaj panowie raczej byliby w stanie zdać egzamin aplikancki. Wielu takich młodych dziś w polityce, a zwłaszcza w Sejmie, nie ma. I trzeba powiedzieć, że nie tylko partia, ale też Polska sporo w nich inwestowała na szybkich ścieżkach ich politycznej kariery. Na marne.

Nie w tym sensie, że wpadli na wstydliwych kombinacjach i zapewne zostaną wyrzuceni z partii. Naprawdę złe jest to, że zostali do tego stopnia zdemoralizowani, że to, co zrobili, robili nawet się specjalnie nie maskując, nie zacierając śladów, niemal ostentacyjnie. Czyli nie widzieli w tym nic specjalnie złego, a zwłaszcza nic groźnego, co by mogło złamać ich kariery. W gruncie rzeczy musieli być przekonani, że tak się po prostu robi. Albo że można tak robić. To dużo o nich mówi, ale też mówi sporo o ich otoczeniu. Bo nikt się z takim poczuciem nie rodzi. Przez te kilka lat, które spędzili w polskiej polityce, musieli tym poczuciem czy przekonaniem nasiąknąć.

Nie myślę tylko o kuriozalnym koncepcie, żeby w służbową podróż do Madrytu posłowie jechali swoimi samochodami (i to zdaje się trzema). Prawdę mówiąc, już w chwili gdy złożyli takie wnioski, urzędnik Kancelarii Sejmu powinien zawiadomić prokuraturę albo CBA o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Bo to jest prawie 3 tys. km, czyli dwa dni podróży w jedną stronę (według Google – 27 godzin czystej jazdy). Szwindel czuć tu na milę. Gdyby nie stał za tym jakiś szemrany interesik, kto by miał ochotę męczyć się prawie 30 godzin przy kółku zamiast luksusowo odbyć kilkugodzinną podróż w lotowskiej biznesklasie?
---
wladek
PostWysłany: Śro 10:30, 12 Lis 2014    Temat postu:

-
axiom1
12 listopada o godz. 6:05

Saurom
11 listopada o godz. 20:52
Przyjmujac rezimowe odznaczenia dziennikarstwo blazni sie.
To tak jakby mafia odznaczala policjanow. (wyzej skomentowane).
Ale dzeinnikarstwo dostaje od rezimu nie tylko odznaczenia. Media ogolnie dostaja gotowke. Dziesiatki milionow co roku. Polityka ktora wziela tylko 560 tys zl jest malym pionkiem w poorwnaniu z Wyborcza, TVN.
W zadnym szanujacym sie kraju takie darowizny dla mediow by nie przeszly. Za to zmienialy sie rzady w innych krajach.
W Polsce rezim i media to jedno i to samo bagno, szamo i wstyd.
Media w Posce sie skurwily. Taka jest prawda.
Dlatego tez rezimowe zlodziejstwo na podatniku rowniez obciaza media.
W tym Zakowskiego. Za zlodziejstwo Hofmana Zakowski rowniez jest odpowiedzialny. Za brak demokracji rowniez odpowiada Zakowski. Za biurokracje, fikcyjne etaty, deficyty, dlug publiczny, emigracje, bezrobocie,… Zakowski rowniez ponosi pelna odpowiedzialnosc.

Komu rezim placi;
http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/kogo-lubi-rzad
---

axiom1
12 listopada o godz. 8:33

Jak w przypadku poprzednich affer zbojecki kartel rezim-media-kk-opposition zrobi wszystko aby sprawa trzech zlodziei ucichla.
Zlodzieje dalej ‘pracuja’ u swego pracodawcy, tj Sejmu. Sejm nie podjal zadnych srodkow dyscyplinarnych. Zlodziei nawet nie zawieszono a powinni byc wyrzuceni z Sejmu natychmiast. Bo Sejm jest ich pracodawca. Tak by kazdy szanujacy sie pracodawca zrobil, wyrzucil zlodzieja natychmiast.
Oczywiscie zbojecki kartel rezim-media-kk-opozycja nie dopusci do zadnego sledztwa. Bo jest oczywistoscia ze wszystkie partie kradna wlacznie z umilowana w Polityce Platforma a zadaniem mediow jest odwracanie uwagi. Wkrotce pojawi sie seria artykulow w Polityce o byle gownie. Aby czytelnik zajal sie czyms innym.
Zakowski na pewno nie bedzie tego monitorowal ani do tego wracal. Juz dostal odznaczenie i wie czego rezim sie od niego spodziewa. Lojalnosci ze zlodziejami i tak bedzie.
---
wladek
PostWysłany: Śro 10:18, 12 Lis 2014    Temat postu:

-
NeoP
11 listopada o godz. 17:28

Chyba spadłem z drzewa na głowę, a może się dopiero urodziłem ? Z całym szacunkiem do autora i komentujących, lecz nie wierzę w wasze ujmujące poniekąd zdziwienie. Nie wierzę także, że w polskim Sejmie na ponad 400 posłów, mamy tylko trzech „biznesmenów”, a reszta do „frajerzy”. Tym bardziej nie uwierzę, w już nie tak bardzo ujmujące zdziwienie sejmowych frajerów dlatego, że znam ten kraj i jego społeczeństwo i wiem doskonale, jak ono funkcjonuje. Wystarczy tylko spojrzeć na totalnie speszonego Halickiego, aby dojść do całkiem prostego wniosku, że może większość, to jednak „frajerzy”, ale “frajerzy” po cichu przywalający na oszustwa sejmowych „biznesmenów”. Jakoś nie mogę oprzeć się wrażeniu, że gdyby naszych trzech muszkieterów poprosiło o zaliczkę, na podróż oceanicznym statkiem pasażerskim z Southampton do New York w wysokości 5 USD od osoby, żaden z sejmowych „frajerów” nie zmrużyłby nawet okiem.
---
wladek
PostWysłany: Śro 10:02, 12 Lis 2014    Temat postu:

-
Widoknamorze
11 listopada o godz. 16:51

Zgadzam się z komentarzem Pana redaktora, ze wszystko powinno
być zbadane. Ale zacząć należy od czegoś innego. Kto takie delegacje
aprobował. Pracowałem w wielu miejscach i często musiałem wyjeżdżać
w podróż służbową za granicę. Nigdzie i nikt nie aprobowałby wyjazdu
do Madrytu na klika dni samochodem bo podróż z Warszawy do Madrytu
i z powrotem zajmuje bez problemu z 5-6 dni , dochodzą koszty hotelu i diet.
W każdej normalnej firmie (nawet jakby nie było już biletów na konkretny dzień
na normalny lot) wykupiono by bilety na dzień wcześniej i dołożono by 1 nocleg i 1 dietę.
Od czasu powstania tzw. tanich linii lotniczych każde dziecko
wie ze bardziej się opłaca lecieć niż jechać autem.

Konkluzja
– ten system był stworzony pod możliwość organizowania wycieczek
za pieniądze podatników i nikt nie był zainteresowany jego zmiana.
---
wladek
PostWysłany: Wto 13:33, 11 Lis 2014    Temat postu:

-
jasny gwint
11 listopada o godz. 10:00

W widowiskowym show odstrzelono trzech obrzydliwych członków elity politycznej. Tym razem z PiSu, więc nie daleko od PO. Cóż z tego, kiedy prymitywne kanty wybrańców narodu do sejmu lub do zbiurokratyzowanych instytucji europejskich są na porządku dziennym. Piszą o tym w gazetach i w książkach. W ten sposób euroosłowie wyciągają miesięcznie 75 tys złotych na czysto. Dostali się tam przeważnie w nagrodę za intrygi partyjne lub wyrzuceni na margines. A że obrzydliwcy znikają to jedyna wiadomość korzystna. Kolej na takie gnidy jak Wałęsa, Gowin, Ziobro, Macierewicz, Niesiołowski, Sikorski lub bohater Borusewic

--
wladek
PostWysłany: Wto 10:55, 11 Lis 2014    Temat postu:

-
Wacław1
11 listopada o godz. 9:23

Kot Mordechaj
11 listopada o godz. 1:10

Widzisz KOTKU z całą powagą, że nie mam innego wyjścia,
muszę pisać o patologicznej czynności umysłu , tym razem naszej
klasy politycznej, do tego w tak poważny świąteczny dzień,
o optymalnym żywieniu, do tego odkrywczym, na poziomie Kopernika
– wymyślonym przez skromnego lekarza medycyny, mieszkającego
w uzdrowiskowym Ciechocinku ; doktorze, który powinien otrzymać tytuł
profesora zwyczajnego od pana prezydenta Komorowskiego
— idzie
cały czas o Jana Kwaśniewskiego.
Bo to co opisuje nasz szanowny GOSPODARZ redaktor Jacek Żakowski -
to tylko objawy patologii, naszych elit politycznych . Jak by się głębiej przyjrzeć
to tych objawów jest znacznie więcej. Tylko jest problem, nie ma takich, ze
zdrową czynnością umysłu, którzy mogliby te pozostałe patologie, z właściwym
umocowaniem, autorytetem medialnym opisać.
W największym uproszczeniu napiszę: skąd się bierze głupota u ludzi
– dr Jan Kwaśniewski to dowodzi naukowo, doświadczalnie,że tym czynnikiem
jest dieta, patologiczna dla człowieka – robiąca z człowieka matoła, niewolnika,
przygłupa.
Po szczegóły wysyłam do naszego odkrywcy, mało ich mamy, dr Jana Kwaśniewskiego.
To nie jest miejsce na robienie wykładów żywieniowych.
Wiedzę , przeważnie zdobywamy własnym wysiłkiem, nikt tego za nas nie zrobi.
---
wladek
PostWysłany: Wto 10:49, 11 Lis 2014    Temat postu:

--
axiom1
11 listopada o godz. 8:44

Form oczywistego zlodziejstwa przez partyjny motloch jest znacznie wiecej.

1) Prezydent i liczna prezydencka kancelaria. Po co to wogole istnieje. Sam fakt istnienia prezydenta i kancelarii jest forma okradania podatnika. To zlodziejstwo rzedu 250 mln zl rocznie. Jaruzelski mial 24 osoby
w kancelarii. Obecnie jest ich okolo 700. To jest zlodziejstwem.

2) Senat jest zupelnie nie potrzebny. Istnienie Senatu jest forma okradania podatnika na sume okolo 120 mln zl rocznie.

3) Po co jest az 460 poslow wiekszosc z ktorych nawet nie ma czasu brac udzialu w posiedzeniach Sejmu. Utrzymywwanie tak licznego stada w Sejmie jest zlodziejstwem na podatniku. Poslow (wykwalifikowanych, niezaleznych, bezposrednio wybranych) nie powinno byc wiecej niz 250.

4) IPN, isnieje aby niszczyc jednosc narodowa. Istnieje po to by podzegac i zaklamywac historie po dyktando partyjnego motlochu. IPN istnieje do organizacji nagonek na przeciwnikow politycznych. Zatrudnia 2.2 tys osob po przez partyjny nepotyzm i kosztuje 260 mln zl rocznie. To jest zlodziejstwem na podatniku. Rozwiazac to natychmiast.

5) W 1989 bylo 159 tys pracownikow rzadu i administracji. Teraz jest ich 700 tys podczs gdy Polska sie wyludnia. Tylko dezerter Donek zatrudnil co najmnien 130 tys kolesi-urzedasow w pierwszej kadencji. Czesto na fikcyjnych posadkach. Wiekoszc z nich placi haracz za te ‘prace’. To partyjne zlodziejstwo i nic wicej.

6) Partie polityczne finansowane z budzetu, kompletny brak rozliczenia finansowego. PKW nie wykonuje swego elementarnego obowiazku.

7) KK, zlodziej ktory kradnie i wyludza okolo 6 mld zl rocznie.
Cool Kazda z prywatyzacji byla aktem zlodziejstwa. Bez mandatu, czesto w tajemnicy, bez audytu,…
Jest oczywiste, glownym celem wladzy jest zeby krasc ! Usluzne dziennikarstwo pomaga.

Przeciez to wiecej niz skandaliczne.
W Polsce jest 14.3 posla-senatora na kazdy milion mieszkancow. W USA 1.73 !!!
Polaczone kancelarie premera i prezydenta to odpowiednik administracji
Bialego Domu w USA. (rzadu USA) Obie kancelarie (prezydenta i
premiera) zatrudniaja 8.5 razy wiecej osob niz rzad USA w
przlicznieu na milion mieszkancow !!
------------
wladek
PostWysłany: Wto 8:53, 11 Lis 2014    Temat postu:

-
Kot Mordechaj
11 listopada o godz. 1:13

I przepraszam jeszcze, ze wchodze po raz trzeci, ale nie moge odmowic
sobie przyjemnisci zalaczenia Piesni Zastolnej Psa Bobika w zwiazku z afera madrycka:

„Ach w Madrycie, ach, w Madrycie,
tam dopiero bycze życie“ -
powiedziały z PiS-u byki,
po czym, zamiast wsiąść do bryki,
wzięły na wydatki siana
i wskoczyły do Ryana.
Gdy dotarły, oczywiście,
podpisały się na liście
i dalejże w miasto brykać,
bo radocha to dla byka.
Nabrykawszy się co nieco,
do Warszawy szybko lecą,
by – już taka bycza dola -
do Prezesa przypaść kolan.

W samolocie same stresy,
czepiają się stewardessy,
zamiast spojrzeć w drugą stronę,
mają wąty do małżonek,
a to przecież piwko małe,
żeby własną mieć gorzałę -
wręcz wypada żonie byka
ją nalewać spod stolika.
Pan kapitan też niełaskaw,
mordę wydarł, miast pogłaskać,
jednym słowem, ta załoga
była wobec byczków wroga,
zachowała się stronniczo
i z niej biła antybyczość.

Zaraz chciała bycza paka
do Prezesa się wypłakać,
ale zamiar spełzł na niczym,
Prezes też był antybyczy,
do całusków nie dał dłoni,
nawet nie chciał się odkłonić,
nie pocieszał, nie przytulał,
nie zaprosił na red bulla,
tylko całą byczą hordę
wylał wprost na zbitą mordę.

Tak fortuna się wymyka,
gdy sporego walniesz byka
i niech będzie to nauką,
niech do głowy sobie wtłuką
wszystkie byczki, z każdej strony,
że pilnować trzeba żony,
a po pierwsze, rzecz nienowa,
trzeba umieć opanować
na publiczną kasę chcicę.
Od tej kasy – precz racice.
---
wladek
PostWysłany: Wto 8:40, 11 Lis 2014    Temat postu:

11.11.2014
wtorek

Skandalik
Jacek Żakowski

Przepraszam, że ulegam bieżączce. Obiecuję nadrobić i dać jeszcze w tygodniu coś poważniejszego. Ale muszę tu coś dodać do tekstu, który ukaże się w najbliższej POLITYCE, a już poszedł do druku.

Otóż prawdę mówiąc, mam istotne obawy, że w sprawie Hofmana i spółki ta spółka może liczyć dużo więcej niż tylko dwie osoby. Może nawet dziesięć lub dwadzieścia razy więcej.
A może jeszcze większa liczba posłów, senatorów i
europarlamentarzystów ma podobne – choć jeszcze nie ujawnione –
problemy na koncie.

To znaczy, że być może nie mamy do czynienia z
dość zabawną aferką H.&Co., ale z sunącym ku nam kryzysem politycznym. Jeśli upadek trzech członków parlamentu zamieni się w kompromitację trzydziestu, ilość przejdzie po marksowsku w jakość.
To by nie była niezwykła sytuacja. Niejeden poważny kryzys polityczny tak się właśnie zaczynał.
Od drobnej wpadki na lokalnym poziomie zaczęła się katastrofa włoskiej klasy politycznej, którą sędzia di Pietro rozgrywał latami, która stworzyła polityczną pozycję Berlusconiego i z której Włochy nie mogą się podnieść do dziś.
Trzęsienie ziemi, które wciąż trwa w polityce brytyjskiej i które może rozwalić Unię Europejską, też doznało silnego przyspieszenia po wpadce posła, który potknął się na używaniu publicznych pieniędzy do remontowania prywatnego mieszkania.
W obu przypadkach skandalik zamienił się w kryzys, gdy okazało się, że nie jest odosobnionym przypadkiem, ale przejawem popularnej wśród polityków i powszechnie przez nich tolerowanej patologicznej praktyki. W przypadku afery H.&Co. może być podobnie.
Nie znamy skali procederu rozliczania lipnych zagranicznych delegacji samochodowych przez polskich parlamentarzystów. Ale da się ją dość łatwo sprawdzić. Bez wielkiego trudu można porównać sejmowe rozliczenia podróży samochodowych z listami pasażerów, które linie lotnicze przechowują przynajmniej dwa lata. To znaczy Państwo nie mogą i ja też nie mogę, ale organy ścigania mogą. Bo im sejm i linie lotnicze te dane udostępnią. Wystarczy, że zapytają.
Wiem oczywiście, że nie każdy czas jest dobry na każde pytanie. Śledczym może się na przykład wydawać, że w trakcie kampanii wyborczej – a przez najbliższy rok kampania wyborcza będzie trwała bez przerwy – takie dochodzenie zrodzi podejrzenia, że służby lub prokuratura próbują sterować procesem politycznym i manipulować nastrojami wyborców. To by nie były bezzasadne obawy. Bo dotykająca politycznej elity nadaktywność służb w czasie kampanii wyborczej nie służy demokracji i dobrze o niej nie świadczy.
Ale jaka jest alternatywa? Byłoby nią wrażenie, że usuwając z polityki trojkę H.&Co., polityczna elita obcięła czubek góry lodowej, a reszta dalej bezkarnie dryfuje w mętnej wodzie polskiej demokracji. Takie wrażenie mogłoby jeszcze bardziej umocnić postawy oraz partie antysystemowe, których skala i tak jest już niepokojąca.
Wybór nie jest więc łatwy, chociaż jest moralnie oczywisty. Myślę jednak, że Marszałek Sejmu powinien niezwłocznie się z prośbą o pilne przeprowadzenie takiego dochodzenia zwrócić. CBA ma wyjaśnienie takich wątpliwości w swoich obowiązkach. A prokuratura, jeśli traktuje swoją misję poważnie, powinna z urzędu wszcząć pilne postępowanie „w sprawie”. Nie ma co tej sprawy odkładać. Trzeba się brać do roboty. I to z najwyższą powagą.
Nie dlatego, żeby urządzać kolejny rutynowy odstrzał polityków, ale żeby oczyścić z podejrzeń tych, którzy nie mają nic na sumieniu. Bo jakby nie patrzeć, parę zgniłych jabłek na wierzchu koszyka rodzi podejrzenie, że inne są w podobnym stanie, więc cały koszyk jest niewiele warty. Jeśli tymi jabłkami są demokratycznie wybrani politycy, to wielu osobom cała demokracja może wydać się mało warta.
A to na dłuższą metę jest dużo groźniejsze niż kryzys, który może
nas czekać, gdy zaczniemy tę sprawę rygorystycznie wyjaśniać.
----

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group