Autor Wiadomość
wladek
PostWysłany: Pią 19:30, 10 Lip 2015    Temat postu:

-
T1000
10 lipca o godz. 18:45

Wprowadzenie euro, które miało pomóc w integrowaniu Europy, wywołało odwrotny skutek:
pogłębia dysproporcje i konflikty między krajami nadwyżki a krajami
deficytu, między importerami a eksporterami i między Południem a Północą.


Uwielbiam czytać takie przekłamania i ogólniki. Z tego właściwie składa się
komentowany tekst Zielonki. Panie, Euro nie ma nic wspólnego z tym,
że jednym państwom członkowskim wiedzie się lepiej a innym gorzej.
Wspólna waluta jest wartością i wiedzą o tym państwa członkowskie
aspirujące do przyjęcia Euro. To się po prostu opłaca gospodarczo
i politycznie. Kryzysy i trudności są czymś naturalnym i nie ma
powodu ich używać do realizowania swoich antyeuropejskich fobii.
--
wladek
PostWysłany: Pią 19:21, 10 Lip 2015    Temat postu:

10.07.2015
piątek

Pogrzeb Europy
Jan Zielonka

Jestem na konferencji w Paryżu, na którą przyjechało kilkuset
specjalistów od Europy. Są wśród nich słynne nazwiska: Thomas Piketty,
Wolfgang Streeck, Brigid Laffan, Vivien Schmidt,
Fritz Scharpf, Peter Hall czy Jacques Rupnik.

Atmosfera jak na pogrzebie. Panel po panelu podkreśla się zasługi
zmarłego i ubolewa nad jego dość niespodziewanym zgonem.
Nawet kolacje w miłych paryskich knajpach przypominają stypę.
Jak to możliwe, że piękny europejski projekt leży w gruzach?
Dlaczego zjednoczona Europa nie jest w stanie stawić czoła
migracji, biedzie, korupcji, populizmowi, nie mówiąc już o Putinie?

Najwięcej emocji i łez wywołuje Grecja. Jeśli Europa nie jest w stanie
rozwiązać problemów małej Grecji, czego możemy oczekiwać,
gdy coś strasznego wydarzy się we Francji czy we Włoszech?
Jak Grecja jest rzucona na pożarcie przez lokalnych faszystów i agentów
Rosji, to czy Europa stanie w obronie Łotwy, Węgier czy nawet Polski?

Grecja podzieliła, a nie zjednoczyła Europejczyków. To nie jest tak, że po
jednej stronie jest zwariowany Tsipras, a po drugiej cała rozsądna Europa.
Grecja stała się symbolem walki wierzycieli i dłużników lub – jak kto woli
– biednych i bogatych. W Grecji rozgrywa się walka o przyszłość
konsensusu frankfurdzko-waszyngtońskiego – albo zwyciężą prawa
pracodawców, albo prawa pracowników. Od losów Grecji zależy, czy nowe
elity będą w stanie stawić czoła starym elitom.
Albo nastąpi restauracja, albo rewolucja.

Unia Europejska nie jest w stanie przywrócić europejskiej harmonii.
Wedle niektórych sama jest źródłem konfliktu. Niemcy nie są już dziś
widziane jako neutralny arbiter, ale jako bezwzględny, dogmatyczny
i egoistyczny gracz.

Żaden z uczestników paryskiej konferencji nie twierdził, że polityka UE
w stosunku do Grecji ma jakikolwiek sens. Jedni mówili o fiasku polityki gospodarczej:
lekarstwa stosowane przez Unię z pewnością zaszkodziły Grekom i nie
ma nawet pewności, czy pomogły Irlandii, Portugalii i Hiszpanii.
(Nie słyszałem, by ktoś starał się udowodnić, że którykolwiek z tych
krajów jest w stanie spłacić swe długi w niedalekiej przyszłości).

Strategia polityczna UE wobec Grecji też leży w gruzach, bo nie
doprowadziła do wymaganego kompromisu. Strategia UE zmiotła
ze sceny umiarkowanych greckich polityków i wyniosła na ołtarze
polityków radykalnych. Radykalni politycy nie tylko żądają poważnej
zmiany kursu, ale są oni mniej „oswojeni” z europejskim systemem
podejmowania decyzji, co oczywiście zmniejsza szanse na porozumienie.

Najwięcej krytyki usłyszałem odnośnie do fiaska polityki normatywnej Unii: wartości i normy, na których stała zjednoczona Europa, zostały kompletnie rozmyte. Integracja europejska miała wyeliminować politykę siły: położyć kres tyranizowaniu państw małych i zubożałych przez wielkie i bogate. Głównie zaś chodziło o to, by Niemcy nie rządziły Europą. Tymczasem dziś Europą kieruje kilka „państw klasy AAA”, z Niemcami za kierownicą. Nie ma już równości państw członkowskich. Nowe traktaty przyjmuje się z myślą jedynie o niektórych członkach, mnożą się przypadki zewnętrznej (arbitralnej) ingerencji w sprawy wewnętrzne, a unijne polityki są nastawione bardziej na karanie niż na pomoc i motywowanie.

Integracja europejska miała stworzyć gospodarkę najbardziej konkurencyjną na świecie. Co więcej, miała zapewnić prymat „konsensusu sztokholmskiego” nad „konsensusem waszyngtońskim”, nie tylko na północy, lecz także na wschodzie i południu Europy. Klucz do tych ambitnych celów widziano we wspólnej walucie i wspólnym rynku. Dziś wspólna waluta jest zagrożona, co podkopuje osiągnięcia wspólnego rynku. Nawet najsilniejsze gospodarki europejskie nie są zdolne do wzrostu, a europejskie systemy zabezpieczeń społecznych bankrutują. Wprowadzenie euro, które miało pomóc w integrowaniu Europy, wywołało odwrotny skutek: pogłębia dysproporcje i konflikty między krajami nadwyżki a krajami deficytu, między importerami a eksporterami i między Południem a Północą.

Integracja europejska, choć nastawiona bardziej na efektywność
niż na obywatelskie uczestnictwo, nigdy nie kwestionowała demokracji.
Dziś niektóre najistotniejsze decyzje podejmują EBC, MFW i niemiecki
Trybunał Konstytucyjny, przy zaledwie symbolicznym wkładzie Rady
Europejskiej, reprezentującej demokratycznie wybranych przywódców.
W poszczególnych państwach obywatele mogą wybierać swoje rządy, l
ecz te rządy nie mają prawa zmieniać kierunku własnej polityki.

Niestety największe mózgi od Europy zgromadzone w Paryżu nie przedstawiły programu, jak z tej trudnej sytuacji wyjść. Dominował pogląd, że pacjent umarł i nie ma życia po śmierci. Mnie się wydaje, że stanowisko takie jest zbyt pesymistyczne. Zacznijmy od spraw pilnych: migracja, Ukraina, Grecja. Każdy z tych problemów można rozwiązać, choć czasowo, bez wielkich kosztów, przy odrobinie dobrej woli i wyobraźni politycznej. Później zacznijmy poważną dyskusję na temat kapitalizmu i demokracji w Europie. Gospodarka Europy musi dostać kopa w górę, a nie w dół, a to oznacza więcej inwestycji zorientowanych na innowacje i produktywność, a nie tylko kary i oszczędności. Popatrzmy na Szwecję czy Amerykę.

Potrzebujemy też znaleźć sposób, by na decyzje europejskie mogli wpływać obywatele. Ostatnie referendum w Grecji nie było może triumfem oświeconej demokracji, ale decydowanie o losie milionów ludzi w zaciszu gabinetu w Brukseli czy Berlinie też nie ma wiele wspólnego z demokracją.
Musimy też pomyśleć o nowej formie integracji. Monopol państw narodowych na integrację nie ma gospodarczego uzasadnienia. Istniejące agencje regulacyjne mogą przejąć część środków i uprawnień z brukselskiej centrali. Prawa i obowiązki poszczególnych członków nie muszą być jednorodne, bo inaczej będą w konflikcie z ich różnymi możliwościami i potrzebami.

Następna konferencja europejskich mózgów odbędzie się za dwa lata.
Miejmy nadzieję, że w międzyczasie coś sensownego te mózgi wymyślą.
Miejmy też nadzieję, że politycy w tym okresie nie zrobią jeszcze
większego bigosu. Ich wielki test dojrzałości już w najbliższą niedzielę.

---
wladek
PostWysłany: Śro 7:07, 01 Lip 2015    Temat postu:

-
jasny gwint
30 czerwca o godz. 21:09

Profesor Szahaj napisał niedawno, że “Kapitalizm jest systemem zorganizowanego oszustwa”.
W paskudny sposób oszukali Grecję i wiele innych państw Unii Europejskiej.
Dokonali tego w sposób precyzyjnie opisane przez
niemieckiego politologa Von Arnima w książce pt “Europejska zmowa.”

https://www.xlm.pl/europejska-zmowa-jak-urzednicy-ue-sprzedaja-nasza-demokracje/
Wydaje się, że nikt łącznie z panem Żakowskim książki nie czytali.
Treść dyskusji byłaby wtedy inna.
--
wladek
PostWysłany: Wto 10:08, 30 Cze 2015    Temat postu:

-
Bywalec 2
30 czerwca o godz. 9:30
Mamy do czynienia nie tylko z greckim kryzysem,
ale z kryzysem UE i całej Europy.
Odpowiedzialny za ten kryzys mają być europejskie elity ,
które popołniły zbyt wiele błędów w budowaniu Unii .

UE jest całkowicie nowym projektem politycznym, tutaj nie za pomocą siły ale w pełni dobrowolny sposób i na demokratycznej grodze powstał związek suwerennych państw, który celem była jak najdalej idąca integracja polityczna i gospodarcza , dla zachowania znaczenia Europy w świecie. Był projekt nowy wymagający wielu kompromisów i też może dlatego popełniano błędy , wymagające ciągłej korektury. Unia była w procesie tworzenia i prawdopodobnie nigdy nie doszlibyśmy do tego punktu, że wszystko byłoby optymalne i gotowe .

Unia była ale zawsze projektem elitarnym w najlepszym słowa tego znaczeniu. Europejskie elity, pokolenia naszych ojców, doświadczone dwoma wojnami światowymi , zdecydowały sie podjąć próbę pogodzenia zwaśnionych narodów Europy, w celu zbudowania kontynentu bez wojen, na którym panuje wolność , demokracja i względny dobrobyt.
To pokolenie, jak żadne przed nim prawie osiągnęło swoje cele i wykonało swoje zadanie. Jaką Europę my pozostawimy swoim dziecią strach pomyśleć.

Unii Europejskiej grozi implozja. Błędem było nie tylko przyjęcie Grecji do Euro, ale także gwałtowna wschodnia ekspansja UE. Do związku weszły kraje , dla których Europa była jedynie pustym słowem, chołdujące jedynie egoistycznie swoim nacjonalistycznym interesom. Europejska solidarność jest dla nich drogą jednokierunkową na której oni przyjmują dobrodziejstwa wypływające z członkostwa , nie dając nic w zamian.
Modą całej europejskiej klasy politycznej stało się wieszanie psów na UE i obarczanie jej za każdą niepopularną , ale czasami konieczna decyzję w własnym kraju. Wzieli Babci rentę , oczywiście Unia kazała, zamknęli nierentowny zakład też Unia winna, podnieśli wiek emerytalny : unia itd. Itd.

Unia stała się śmietniskiem na które można było wyrzucić wszystkie złe i niepopularne decyzje. Czy można się teraz dziwić spadkiem popularności UE i temu że w krajach członkowskich, są już u władzy , albo mają coraz większy wpływ siły skrajne i nacjonalistyczne.

Hasłami nacjonalistycznymi łatwo jest omamić i ogłupić naród.
Wystarczy pokazać wspólnego wroga a już naród sie jednoczy :
obojętne czy żydowscy banksterzy, Unia Europejska, czy jakiś kraj ościenny,
a już świat staje się prosty , wszystko pokapowaliśmy i gotowi do walki.

--
wladek
PostWysłany: Wto 7:44, 30 Cze 2015    Temat postu:

--
29.06.2015
poniedziałek

Kto jest odpowiedzialny za grecki kryzys?
Jan Zielonka

Upadku gospodarczego Grecji spodziewano się od co najmniej pięciu lat.
Fatalne skutki tego upadku dla Europy – też przewidywano.
Jednak dzisiaj wszyscy wydają się zaskoczeni, że rynki finansowe
zatrzęsły się po tym, jak rząd Grecji odszedł od stołu
negocjacji i ogłosił referendum w sprawie euro.

Najbardziej zaskoczony wydaje się Prezydent Komisji Europejskiej
Jean-Claude Juncker. W swoim długim i emocjonalnym wystąpieniu
zwalił całą winę na obecny rząd Grecji, który – jego zdaniem –
bezpodstawnie odrzucił „sprawiedliwą” ofertę Eurogrupy, dającą
Grecji szansę na modernizację, spłatę długu i rozwój.
Juncker czuje się „zdradzony”, bo przecież „robił wszystko”, żeby
Grecja dostała dobre warunki spłaty długu. Podkreślił, że jest wielkim
przyjacielem Greków i namawia ich, żeby nie popełniali
„samobójstwa z lęku przed śmiercią” i głosowali w referendum za euro, a nie za drachmą.
Zaskoczenie Junckera jest samo w sobie ogromnym zaskoczeniem. Jeśli ktoś zostawił odciski na całej sadze euro i Grecji, to jest nim właśnie obecny przewodniczący Komisji Europejskiej. Angela Merkel żyła jeszcze w DDR, gdy Juncker pracował nad stworzeniem systemu wspólnej waluty. Później, jako szef Eurogrupy, Juncker dbał o realizację Paktu Fiskalnego, który dziś leży w gruzach.

W ostatnich miesiącach Juncker nadzorował wszystkie szczegóły negocjacji z Grecją, nawet oferował Ciprasowi swój krawat – na oczach kamer. Czy rzeczywiście cała wina leży po stronie premiera Grecji bez krawata? Czy nie znalazłby się powód, żeby pan Juncker musiał przeprosić? Zapytany przez włoską dziennikarkę o polityczną odpowiedzialność za stworzony bałagan i jego historyczne znaczenie, Juncker bąknął, że nie jest technokratą. I wyszedł. Najwyraźniej nie zrozumiał pytania.

Trudno znaleźć wyjście z obecnego impasu, jeśli nie odpowie się na pytanie o to, jakie popełniliśmy błędy i kto jest za nie odpowiedzialny.
Na temat błędów Grecji wylano morze atramentu. Syriza potrafiła obrócić przeciw sobie cały europejski establishment. Ale zwalanie całej winy na kark Greków wydaje się mało wiarygodne. Banki dostają syte prowizje od pożyczonych pieniędzy z uwagi na ryzyko, że dłużnik zbankrutuje. Przesadnie szczodre pożyczanie pieniędzy jest albo wynikiem głupoty, albo patologicznej pogoni za zyskiem. Jednak prawie wszystkie pieniądze z funduszy pomocy Grecji poszły do kieszeni banków prywatnych, głównie we Francji i Niemczech. Wadliwy system euro nie został stworzony przez Greków i przyjmowanie biednej Grecji do strefy euro bez mechanizmu konwergencji było przejawem braku wyobraźni.
Przed nadejściem Syrizy kolejne rządy w Grecji wykonywały posłusznie zalecenia UE i MFW z fatalnym – jak dziś wiemy – skutkiem, tak dla nich, jak dla wierzycieli. Grecja wymyśliła kiedyś demokrację, ale przesadna demokracja nie jest odpowiedzialna za kryzys euro. Zresztą gdy premier George Papandreou zaproponował referendum odnośnie do warunków spłaty długu, to go szybko od władzy odsunięto.

W referendum zaproponowanym przez Syrizę Grecy mogą wybrać nagłą lub powolną śmierć. Ta pierwsza oznacza wyjście z euro i natychmiastowy atak rynków finansowych, które wypiorą dobra gospodarcze Grecji z jakiejkolwiek wartości. Scenariusz taki widzieliśmy parę razy w Ameryce Południowej. Zaakceptowanie oferty UE i MFW oznacza coraz wyższe koszty społeczne bez perspektywy pobudzenia wzrostu gospodarczego. Grecja nie jest Hiszpanią, która zwiększyła eksport poprzez ograniczenie wewnętrznej konsumpcji. Obie opcje zwiększają groźbę powrotu do rządów pułkowników czy wręcz faszystów, czego skutki znamy z niedawnej przecież historii.

Bez względu na to, jak zagłosują Grecy, ich wierzyciele nie mogą liczyć
na zwrot pożyczonych pieniędzy. Bez względu na to, jak zagłosują Grecy,
zaufanie rynków do euro pozostanie kruche przez wiele miesięcy,
na czym straci wiele europejskich firm.
Bez względu na to, jak zagłosują Grecy, zasady funkcjonowania
europejskiej demokracji będą pod ostrzem krytyki.
Bez względu na to, jak zagłosują Grecy,
czeka nas przetasowanie geopolityczne na południu Europy.

Już widzę, jak zacierają ręce Erdoğan czy Putin.
Niektórzy poważni obserwatorzy widzą przyszłość w jeszcze czarniejszych kolorach. Larry Elliott z „Guardiana” uważa, że mamy do czynienia z gospodarczym odpowiednikiem wydarzeń sprzed stu lat – po zamachu na Franza Ferdinanda i jego żonę w Sarajewie. Nikt się wtedy nie spodziewał, że incydent w małym prowincjonalnym mieście doprowadzi do wojny. Po wyjściu Grecji z euro każdy kolejny kraj w tarapatach będzie wiedział, że może zdewaluować swoją walutę, zamiast połykać gorzkie pigułki od „lekarzy” z grupy euro. Co ważniejsze, pisze Elliott, o tym wiedzieć będą również rynki i stąd groźba ogromnych konfliktów.

Nie wiem, czy spekulacje Elliotta się sprawdzą, ale chciałbym wiedzieć,
kto i dlaczego za ten kryzys odpowiada. Chciałbym, żeby ktoś z elity europejskiej przyznał się do winy i powiedział, co można było zrobić inaczej. Bez tego trudno udzielić komukolwiek kredytu zaufania.
W polityce kredytów nie mierzy się tylko w pieniądzach. Liczą się też normy i wartości. Premier Grecji twierdzi, że propozycje przedstawione przez UE i MFW „wyraźnie naruszają europejskie normy i podstawowe prawo do pracy, równości i godności”. Na temat tych wartości i praw też warto rozmawiać.
---
wladek
PostWysłany: Pią 11:09, 26 Cze 2015    Temat postu:

Wyciek
25 czerwca o godz. 20:48
Paul Craig Roberts

“Uporczywe, grubymi nićmi szyte kłamstwa na temat Rosji i jej
prezydenta, które zagrażają światu wybuchem druzgocącej wojny,
sprawiły, że grupa znanych amerykańskich osobistości
[przede wszystkim ze świata biznesu, edukacji, administracji publicznej,
nauki i prawa] utworzyła Amerykański Komitet na rzecz Porozumienia
między Wschodem i Zachodem (The American Committee for East-West Accord).

[Fundamentalną przesłanką powstania tej inicjatywy jest założenie, że realne, trwałe bezpieczeństwo Ameryki, Europy i świata w ogóle, nie jest możliwe bez stabilnej kooperacji z Rosją]. Wśród założycieli Komitetu, zasiadających w jego zarządzie, są były senator Bill Bradley, były ambasador USA w ZSRR w administracji Ronalda Reagana i George’a Busha – Jack Matlock, były ambasador przy ONZ za czasów Jimmy’ego Cartera – William J. vanden Heuvel, były prezes i dyrektor zarządzający Procter & Gamble – John Pepper, Gilbert Doctorow – biznesmen z 25-letnim doświadczeniem na rynku rosyjskim, profesor Ellen Mickiewicz z Uniwersytetu Duke’a oraz profesor Stephen Cohen współpracujący z Uniwersytetami Princeton i Nowojorskim.

To niesłychane, że zasady współpracy pomiędzy Rosją i Stanami Zjednoczonymi, wypracowywane przez dziesięciolecia przez kolejne rządy, od czasów Johna F. Kennedy’ego aż do momentu podpisania porozumienia Reagan-Gorbaczow, które zakończyło Zimną Wojnę, zostały przekreślone przez garstkę amerykańskich neokonserwatywnych podżegaczy wojennych w ciągu ostatniego półtora roku. To, co udało się osiągnąć w wyniku 40-letnich wysiłków, zostało zniweczone niemalże w ciągu jednej nocy przez grupkę szaleńców, którym się wydaje, że Waszyngton ma prawo do światowej hegemonii. Przez działania tych obłąkanych neokonserwatystów widmo wojny nuklearnej znowu zaczyna prześladować ludzkość.

Problem pojawił się wraz prezydentem Clintonem, który złamał daną
Rosji obietnicę o nieposzerzaniu NATO o kraje Europy Wschodniej.
W 2002 roku kolejne kroki poczynił George Bush, wypowiadając zawarty
w 1972 roku w Moskwie traktat w sprawie redukcji systemów obrony
przeciwrakietowej (ABM), [w związku z zamachami 11 września 2001
roku oraz rzekomą koniecznością zabezpieczenia Stanów Zjednoczonych
przez szantażem nuklearnym ze strony bliżej nieokreślonych organizacji terrorystycznych].

Jednocześnie zmieniono doktrynę wojenną, zezwalając w efekcie na zapobiegawczy atak nuklearny Stanów Zjednoczonych na inne kraje, a w szczególności Rosję.
Po tych prowokacjach ogłoszono, że przy rosyjskiej granicy zostaną rozlokowane amerykańskie bazy rakietowe. Obama dorzucił do tego zamach stanu na Ukrainie, w długoletniej strefie wpływu Rosji, sadzając u sterów władzy amerykańskich wasali, zagrażających bezpieczeństwu Rosjan.

W przeszłości tego typu prowokacje doprowadziłyby, jeśli nie do wojny, to przynajmniej do współmiernych retorsji. Ale Władimir Putin jest opanowany i rozsądny; to po prostu prawdziwy człowiek [nie-psychopata]. Grzecznie piętnuje wszystkie prowokacje, a jednocześnie zwraca się do Waszyngtonu i pseudorządów w krajach-wasalach Stanów Zjednoczonych per „partnerzy”, pomimo świadomości, że tak naprawdę są oni wrogami Rosji.

Na groźby, nielegalne sankcje i nieustającą propagandę Putin reaguje wypowiedziami o poszanowaniu interesów innych narodów i współpracy dla obopólnego dobra. Żaden polityk na Zachodzie nie wyraża się w ten sposób. Zachodni politycy, w tym takie wielkie nic jak sługus Waszyngtonu brytyjski premier Cameron, kierują w stronę Rosji agresywne pogróżki, przy których groźby Adolfa Hitlera zdają się być bardzo wyważone. Rosja mogłaby zniszczyć Wielką Brytanię w ciągu kilku minut, a mimo to jesteśmy świadkami żenującego widowiska w wykonaniu kretyńskiego premiera Wielkiej Brytanii, który wygraża Rosji tak, jakby miał do dyspozycji jakiś znaczący arsenał militarny w przypadku konfrontacji z Rosją, a przecież tak nie jest. Sługus Cameron pokłada nadzieje w Waszyngtonie, tak jak kiedyś durny polski rząd liczył na „zapewnienia władz brytyjskich”, które jak się potem okazało, na 46 lat pozostawiły Polskę w sferze wpływów sowieckich.

Głupcy z Waszyngtonu myślą, że izolują Rosję, ale tak naprawdę ci idioci skazują na izolację samych siebie i swoich wasali. Duże, ważne państwa Azji, Afryki i Ameryki Południowej są sojusznikami Rosji, nie Stanów. Kraje w ramach BRICS: Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Afryka Południowa, założyły swój własny bank ds. rozwoju, a transakcje handlowe między sobą rozliczają we własnych walutach z pominięciem amerykańskiego dolara, upadającej „światowej waluty rezerwowej”.

Zapiszcie sobie adres strony internetowej Amerykańskiego Komitetu
na rzecz Porozumienia między Wschodem i Zachodem http://eastwestaccord.com/
i śledźcie na bieżąco pojawiające się tam wpisy. Nie wierzcie presstytutkom z głównego nurtu. Amerykański dziennikarz śledczy Robert Parry trafnie określił ostatnio dziennik New York Times jako waszyngtońską wersję „Dwóch minut nienawiści” Wielkiego Brata z książki Orwella „Rok 1984”.

Wizerunek Putina, jaki presstytutka New York Times kreśli na swoich stronach, ma rozbudzać w Amerykanach wpajaną im nienawiść do „wroga”. Uczucie nienawiści do wroga utrzymuje w ruchu waszyngtońskie wojny i przyzwyczaja Amerykanów do coraz większej akceptacji utraty ich praw obywatelskich, takich jak habeas corpus [zakaz aresztowania bez nakazu sądowego], prawa do sprawiedliwego procesu czy prawa do życia w ogóle, które rozpada się na ich niewidzących oczach, zaślepionych propagandą.

W trakcie zakończonego właśnie Międzynarodowego Forum Ekonomicznego w Petersburgu, na które zostałem zaproszony, lecz nie mogłem w nim uczestniczyć – czego bardzo żałuję, bo być może zostałbym przedstawiony Putinowi – prezydent Rosji przekonywująco zapewniał szerokie gremium zagranicznych inwestorów prowadzących interesy w Rosji, że jest ona państwem prawa i że bez obaw można tu rozwijać działalność gospodarczą. Jeśli wierzycie w propagandę, jaką karmią was zachodnie presstytutki, w tym Bloomberg, na temat „upadającej rosyjskiej gospodarki”, możecie strząsnąć z siebie te kłamstwa, czytając załączony w poniższym linku raport Putina w sprawie stanu rosyjskiej gospodarki:”
--
wladek
PostWysłany: Czw 10:42, 25 Cze 2015    Temat postu:

--
WIADOMOŚCI

POD OPIEKĄ WUJA SAMA
Piotr Nowak --> 24 czerwca 2015


Świat zmierza do rekonstrukcji zimnowojennego porządku.
NATO przeprowadza pokazowe manewry w państwach bałtyckich.
Przez Europę Środkową i Wschodnią przejeżdżają kawalkady
amerykańskich czołgów. Putin chwali się nowymi międzykontynentalnymi
rakietami, które podobno mogą dosięgnąć każdy cel na kuli ziemskiej,
niezależnie od tego, czy chroni go przyjaźń z USA, obrazy maryjne
czy tarcza antyrakietowa.

Wydawałoby się, że najlepszą receptą dla zapewnienia bezpieczeństwa
państwa położonego w pobliżu tego kotła jest zachowanie względnej
neutralności i nieładowanie się tam, gdzie dwóch zawodników wagi
ciężkiej szykuje się do zwarcia. Polskie władze mają jednak zupełnie
inną koncepcję działania.

W ostatnich dniach w Europie gościł niejaki Ashton Carter, jeden
z głównych amerykańskich macherów wojennych, piastujący obecnie
stanowisko sekretarza obrony. Pan Carter podczas swojego
przemówienia w Tallinie zapowiedział, że już wkrótce do Europy
Wschodniej wysłana zostanie paczka z Ameryki, zawierająca ciężki
sprzęt wojskowy: samoloty, czołgi, bojowe wozy piechoty oraz kilka
batalionów komandosów. Sekretarz Carter oznajmił, że to dla naszego
dobra, bo zagraża nam napaść ruskich ze wschodu oraz (uwaga!) dżihadystów z południa.

Na obietnice Cartera entuzjastycznie zareagował polski minister obrony
Tomasz Siemoniak. Powiedział, że słowa swojego amerykańskiego kolegi
przyjmuje „ z satysfakcją”. Okazało się również, że członek polskiego
rządu jest jednym z architektów projektu militaryzacji naszego regionu.
Przyznał z dumą, że to on, nie dalej jak miesiąc wcześniej, dogadał
sprawę rozmieszczenia jankeskiego arsenału nad Wisłą.

Informacje z Tallina potwierdzają, że rząd Platformy Obywatelskiej
dokłada wszelkich starań, by umocnić wasalną pozycję państwa polskiego

wobec amerykańskiego suwerena.
Moskwa już teraz może kierować
swoje rakiety na okolice Słupska, gdzie niebawem mają stanąć elementy
jankeskiej tarczy antyrakietowej. To ważna wiadomość również dla
prezydenta Roberta Biedronia.
Być może już wkrótce problem gigantycznego zadłużenia,
z jakim zmaga się jego miasto, stanie się nieaktualny.

--
wladek
PostWysłany: Śro 8:42, 24 Cze 2015    Temat postu:

--
Klasyka szachowa - XX wieku

Autor - H. Rinck - 1921
---
1_2
Diagram --- 1
Białe zamatowały w 7 posunięciu - #7 --- 1. We7+- Kh8 - 2.Kh6 - Wge8 - 3.Wdd7!

Teraz grozi mat w 3 posunięciach - #3 - Wh7+ Wg7+ Wh8 mat
Więc trzeba grać - 3. ...Kg8
4. Wg7+ Kh8 - 5. Wh7+ - Kg8 - 6. Wdg7+- Kf8 - 7. Wh8 - mat -- diagram -3

http://www.chessvideos.tv/puzzle-108-StudybyHRinck1921.php

--
_3
-- Diagram --- 3
Czarne zamatowane w 7 posunięciu - #7 -- 7. Wh8! - mat

--
wladek
PostWysłany: Śro 8:04, 24 Cze 2015    Temat postu:

Polityka
Świat
Redakcja 24 czerwca 2015

WikiLeaks: NSA podsłuchiwała trzech ostatnich prezydentów Francji,
Biały Dom na to: Hollande’a nie

Czy światowi przywódcy byli na celowniku amerykańskich służb?
Kolejne doniesienia WikiLeaks wskazują, że tak.

Amerykańska depesza ujawniona przez Wikileaks pokazuje frustrację Polaków
Jak o naszych dzisiejszych stosunkach z USA świadczy wiadomość, którą amerykański ambasador w...

Bomba wybuchła we wtorek wieczorem, kiedy portal WikiLeaks ujawnił,
że Amerykańska Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (NSA)
podsłuchiwała trzech ostatnich prezydentów Francji, czyli
Jacquesa Chiraca, Nicolasa Sarkozy'ego i obecnego prezydenta
Francois Hollande'a. Na podsłuchu mieli być także inni wysoką rangą
przedstawiciele francuskich władz, w tym ministrowie i dyplomaci
(ambasador Francji w USA).

Portal ujawniając te rewelacje, powołał się na tajne raporty wywiadowcze i dokumenty techniczne.
Rzecznik WikiLeaks zapewnia też, że materiały te są autentyczne.

Prezydent Hollande zwołał na środę rano Radę Obrony
w celu „oceny natury” doniesień WikiLeaks.

Biały Dom: Hollande'a nie podsłuchiwaliśmy

W reakcji na publikację Biały Dom zapewnił we wtorek wieczorem,
że służby specjalne USA nie biorą na cel rozmów prezydenta
Francji Francois Hollande'a i nie będą tego robić.

Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego przy Białym Domu Ned Price
oświadczył, że Stany Zjednoczone współpracują z Francją,
a „Francuzi są partnerem nie do zastąpienia”. Według tych zapewnień
USA nie prowadzą w zasadzie operacji wywiadowczych za granicą,
bez konkretnego i uzasadnionego celu.
Ma to dotyczyć zwykłych obywateli i przywódców państw.

Price nie odniósł się jednak do tego, czy Francja podsłuchiwała
Jacquesa Chiraca i Nicolasa Sarkozy'ego.

Co jest w dokumentach WikiLeaks?

Dokumenty opublikowało kilka francuskich i niemieckich mediów, miały
też czas, by się z nimi wcześniej zapoznać. Materiały te zawierają głównie
raporty NSA dotyczące m.in. francuskiej polityki zagranicznej,
kryzysu w Grecji i stosunków francusko-niemieckich.

Wśród nich znajduje np. raport z rozmowy ambasadora Francji
w Waszyngtonie z doradcą Sarkozy'ego na temat podejmowanych
przez Francuzów nieudanych prób zawarcia z USA umowy antyszpiegowskiej.

Jeden z dokumentów z 2012 r. dotyczy rozmów Hollande'a o wyjściu
Grecji ze strefy euro, inny z 2011 r. wskazuje, że Sarkozy chciał
doprowadzić do wznowienia rozmów między Izraelem
a Palestyńczykami, prawdopodobnie bez udziału USA.

Snowden był pierwszy

To nie pierwsze doniesienia o tym, że światowi przywódcy mogli być
podsłuchiwani. W 2013 r. były analityk amerykańskich służb
Edward Snowden, ujawnił, że NSA podsłuchiwała rozmowy telefoniczne
35 światowych przywódców, w tym szefowej niemieckiego rządu Angeli
Merkel. Posiadający azyl polityczny w Rosji Snowden jest poszukiwany
przez amerykańskie służby pod zarzutem ujawnienia tajemnic
państwowych i szpiegostwo.

--
wladek
PostWysłany: Wto 9:37, 16 Cze 2015    Temat postu:

-
wiesiek59
15 czerwca o godz. 20:37

Stany Zjednoczone nawołują do utrzymania sankcji wobec Moskwy.
To wskazywałoby, że Niemcy i Francja chcą „ulżyć” Putinowi.
Czy Amerykanie wchodzą do gry?
– Ukraina, zasadniczo, to amerykańska gra. Waszyngtonowi zależy na
stworzeniu jak największego pasa oddzielającego Rosję od Niemiec,
czyli swoistego kordonu sanitarnego. Pasa, który w miarę trwale
uniemożliwiłby współpracę Berlina z Moskwą.
Polska jest bezrefleksyjnie proamerykańska , problem tylko w tym,
ile się uda wyszarpnąć Ukrainy spod wpływów Moskwy.
Niemcy nie mogą wprost popierać Rosji w tym konflikcie,
gdyż naraziłyby się na utratę przywództwa w Unii Europejskiej.
Dla Francji Ukraina wobec wyzwań Afryki staje się coraz bardziej
obszarem peryferyjnym, z którego rakiem chce się wycofać.

http://www.kresy.pl/publicystyka,wywiady?zobacz/poroszenko-chce-wplatac-w-ten-konflikt-polske

Interesujące….

--
wladek
PostWysłany: Wto 9:31, 16 Cze 2015    Temat postu:

-
Indoor prawdziwy
15 czerwca o godz. 18:56

”1- Kto i kiedy zadecydował o wprowadzeniu obcych wojsk do Polski.”
Nie w tym rzecz.

Pobyt wojsk obcych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz zasady
ich przemieszczania się przez to terytorium reguluje USTAWA
z dnia 23 września 1999 r. o zasadach pobytu wojsk obcych na
terytorium Rzeczypospolitej Polskiej oraz zasadach ich
przemieszczania się przez to terytorium.

http://orka.sejm.gov.pl/proc3.nsf/ustawy/1107_u.htm
Kłopot w tym, że
– o ile w przypadku szpicy sprawa wydaje się jasna (chociaż niezbyt
elegancko ominięto regulacje dotyczące długości przebywania
za sprawą rotacyjnych ćwiczeń. Szczegółów nie znam, ale mi
się wydaje że o to chodzi. Bazy? Jakie bazy! Ćwiczenia.)

– o tyle nie do końca są znane szczegóły stacjonowania ”sprzętu”.
— Czy jest jakaś obsługa techniczna , ile osób na jakich zasadach?
— Czy stworzono infrastrukturę (łączności , dowodzenia itd.) ?
— W jakich okolicznościach, na czyj rozkaz i po czyim pozwoleniu nastąpi
uruchomienie sprzętu (Czy wolno USA korzystać ze sprzętu poza NATO)?

To ostatnie dlatego jest ważne, że nawet z godziny na godzinę może się
tak ułożyć, że np. wojsko ukraińskie (lub oddziały ochotnicze) zaatakują
Naddniestrze i stacjonujące tam rosyjskie wojsko. Oczywiście po jakiejś
akcji tamtych, akcji rzeczywistej lub wyimaginowanej (prowokacja).
Rosja na takie coś musi militarnie zareagować. Po prostu nie ma wyboru.

Byłaby to dokładna kopia scenariusza Gruzińskiego.

Oczywiście media zaczynają szaleć.
NATO nie musi reagować, bo nie ma żadnych zobowiązań w stosunku do Ukrainy.
A co jest jeśli USA zechce? Wolno im.
A czy wolno im wykorzystać zamelinowany w Polsce sprzęt?

--
wladek
PostWysłany: Wto 9:26, 16 Cze 2015    Temat postu:

-
żabka konająca
Re:
Bazy z amerykańskim sprzętem w Polsce to kolejny akt nowej zimnej wojny

".. i najwyższa pora, żeby ktoś wreszcie zabrał się do roboty..."

Przydałoby się wcześniej troche pomyślunku.
Synonimy do słowa pomyślunek:

błyskotliwość, bystrość, chłopski rozum, dalekowzroczność, dojrzałość,
dorzeczność, dowcip, efektowność, energia, erudycja, esprit, fantazja,
filozof, geniusz, głowa, główka, imaginacja, indywidualność, inicjatywa,
intelekt, inteligencja, inwencja, inwencja twórcza, kiepeła, koncept,
kreatywność, logiczność, logika, lotność, łeb, łepetyna, mądrość,
mądrość życiowa, mózg, myśl, nieszablonowość, nowatorstwo, obrotność,
odkrywczość, odpowiedzialność, olej w głowie, opamiętanie, orientacja,
oryginalność, ostrożność, pojętność, polot, pomysłowość, pomysły,
powściągliwość, przedsiębiorczość, przemyślność, przenikliwość,
przezorność, przytomność, racjonalizm, racjonalność, rezolutność,

rozmach, rozmysł, rozsądek, roztropność, rozum, rozumek, rozumność,
rozwaga, rzeczowość, rzutkość, sens, sensowność, skrzydła fantazji, spryt, stateczność, szare komórki, szerokie horyzonty, świeżość, talent,
trzeźwość, uczoność, umiarkowanie, umysł, umysłowość, wiedza,
wynalazczość, wyobraźnia, zapobiegliwość, zaradność, zastanowienie,
zdrowy rozsądek, zmysły, zmyślność, zręczność, zrównoważenie,
żywość umysłu,

co ciekawe, wszystkie synonimy akuratne chociaż stawiałabym
na dalekowzroczność, opamietanie, przemyslność i zdrowy rozsadek.
---
wladek
PostWysłany: Wto 9:15, 16 Cze 2015    Temat postu:

Re:
Bazy z amerykańskim sprzętem w Polsce to kolejny akt nowej zimnej wojny

Przedewszystkim spowadzenie obcych wojsk na teren Polski
jest nie konstytucyjne.

Ci co chca amerykanskiego okupanta widac ze nie wyciagneli wnioskow
ze sprowadzenia Krzyzakow w 14 wieku.

Ameryka chce stworzyc stan napiecia w Europie Wschodniej tak jak
na bliskim wschodzie i granicy miedzy Koreami Poludniowa i Polnocna.

Cel No1 to wyploszenie kapitalu, oczywiscie do NY i Londynu.
Czyli zastoj gospodarczy w rejonie. Cel No2 to zmuszenie wasali
do utrzymywania amerykanskiej armi. Przeciez wiadomo ze za
to przyjdzie rachunek. Cel No.3 to sprzdarz wasalom wiecej broni.

Natomiast najlepsza obrona dla Polski jest porzucenie polityki wscieklego
psa i paskudnie podlej swini wobec Rosji. To nic nie kosztuje wrecz
przeciwnie beda tylko korzysci i miejsca pracy w Polsce.

---
Andrzej Falicz

Re:Bazy z amerykańskim sprzętem w Polsce to kolejny akt nowej zimnej wojny

Ależ najbardziej agresywnym panstwem na świecie jest nie Rosja a USA.
Konflikt na Ukrainie, której co trzecim obywatelem jest Rosjanin
a większość mówi lepiej po rosyjsku niż ukrainsku wywołali Amerykanie.

Czy ktoś normalny uwierzy, że Putin planuje napaść na Europę i Polskę?!

--
wladek
PostWysłany: Wto 9:13, 16 Cze 2015    Temat postu:

Juliusz Ćwieluch
15 czerwca 2015

Bazy z amerykańskim sprzętem w Polsce to kolejny akt nowej zimnej wojny

Żelazna kurtyna opada po raz drugi

Amerykanie planują stworzyć stałe bazy z ciężkim sprzętem
na terytorium nowych członków NATO, w tym w Polsce.

Przeciek do prasy to wypróbowana metoda otoczenia prezydenta Baracka
Obamy na testowanie kontrowersyjnych pomysłów.
Tym razem „New York Times” ujawnił, że Amerykanie planują stworzyć
stałe bazy z ciężkim sprzętem na terytorium nowych członków NATO
– w Polsce, Bułgarii, Rumunii i krajach bałtyckich.

Pomysł jest kontrowersyjny, bo ociera się o złamanie zobowiązań Sojuszu
z 1997, w których Rosja dostała gwarancje, że na terenie nowych państw
członkowskich nie powstaną bazy Sojuszu.
Ale to już inna Rosja. No i umowa też już nieco nieświeża.

--
wladek
PostWysłany: Nie 17:35, 28 Gru 2014    Temat postu:

jasny gwint

“Park rozrywki CIA na Ukrainie” w doskonałym felietonie
pan Zofii Bąbczyńskiej ze Szczecina.

” Bywają sytuacje, w których żaden literacki, elegancko serwowany
język ojczysty, po prostu nie pasuje do opisywanej rzeczywistości
wywołującej wyłącznie negatywne emocje.
Na ogół nie używam wulgaryzmów. Ani w mowie, ani w piśmie.
Ale tym razem posłużę się słownictwem ze „Słownika polskich
przekleństw i wulgaryzmów” Macieja Grochowskiego, wydanym
w ramach serii „Słowniki Języka Polskiego przez PIW w 1995 r.

Słownik polskich przekleństw i wulgaryzmów, str 86.
Zacznijmy od tytułowego „kurewstwa”.
Wg wspomnianego słownika – jest to wulgarne określenie „łajdactwa”, „draństwa”, „postępowania nieetycznego”.
„Kurewstwo” to też, wg tego samego słownika – „zbiorowość, o której mówiący myśli, jako o czymś bardzo złym”, ze złością.

W Europie, na granicy unijnej, dzięki USA i przy wsparciu niektórych państw UE, rozgrywa się straszliwy dramat społeczny – wojna domowa na Ukrainie. Giną ludzie, tysiące rannych i zabitych cywilów, setki tysięcy ludzi na emigracji. Niszczona jest infrastruktura miast i wsi. Wojska rządowe, wsparte nacjonalistycznymi bojówkami, walcząc z własnym społeczeństwem dopuszczają się bestialstw,
Strzela się do kobiet, dzieci, starców, kalek, dziennikarzy….
Wojska rządowe ponoszą klęski jedna za drugą, całe jednostki
dezerterują, uciekają do Rosji, lub się poddają się powstańcom
walczącym na obszarach południowo-wschodniej Ukrainy.
Ani obecne władze tego państwa, ani USA – jej główny inspirator, oraz niektóre z państw UE, zwłaszcza te z Europy środkowo-wschodniej – nie są zainteresowane ograniczeniem tej wojny i podejmują wiele decyzji, które konflikt społeczny na Ukrainie tylko zaostrzają.
Niestety, w tym negatywnym procesie o nieoszacowanych skutkach społeczno-gospodarczych nie tylko dla Ukrainy, ale Europy i świata, bierze czynny udział Polska. Wszystko, dlatego, że USA i jej NATO prowadzą cudzymi rękami niewypowiedzianą wojnę z Rosją.
Kilka miesięcy temu, w połowie maja, publicysta „The Guardian”, John Pilger jednoznacznie stwierdził, że Stany Zjednoczone dążą do wojny z Rosją, a rola Waszyngtonu w kryzysie ukraińskim może mieć olbrzymie konsekwencje dla całego świata. “Po raz pierwszy od czasów Reagana USA prą do światowego konfliktu. Ukraina, ostatni bufor przed Rosją, jest rozdzierana przez faszystowskie siły wspierane przez USA i UE” – czytamy w serwisie internetowym gazety.
“Nazwa wroga Za­cho­du zmie­nia­ła się na prze­strze­ni lat. Wcze­śniej był to ko­mu­nizm, teraz są to is­lam­scy ter­ro­ry­ści. (…) Ge­ne­ral­nie są to nie­za­leż­ne spo­łe­czeń­stwa zaj­mu­ją­ce stra­te­gicz­ne, bądź bo­ga­te w złoża te­ry­to­rium” – pisze John Pil­ger. Li­de­rzy tych spo­łe­czeństw są prze­waż­nie bru­tal­nie usu­wa­ni. John Pil­ger do­da­je, że li­de­rzy uznanych przez USA – wro­gich rządów – są szka­lo­wa­ni w za­chod­nich me­diach. Tak, jak wcze­śniej Fidel Ca­stro i Hugo Cha­vez, teraz Wła­di­mir Putin.
“Po zaplanowanym zamachu stanu w lutym przeciwko demokratycznie wybranemu rządowi w Kijowie, Waszyngton chciał przejąć bazę marynarki Rosji w Sewastopolu” – dowodzi John Pilger. Były prowadzone na ten temat rozmowy premiera Ukrainy w Waszyngtonie. Nie udało się. Rosjanie obronili się. Krym wszedł w skład Federacji Rosyjskiej i to beż żadnych stratach w ludziach!
“Militarne okrążenie NATO doznało przyspieszenia wraz z atakami kierowanymi przez USA i sojuszników na Rosjan na Ukrainie. Jeśli Putin da się sprowokować i pójdzie im z pomocą, będzie to uzasadniało prowadzoną przez NATO partyzancką wojnę, która może rozlać się także w samej Rosji” – pisał w maju John Pilger na łamach “The Guardian”. “Jak wcześniej Irak czy Afganistan, Ukraina została przekształcona w park rozrywki dla CIA, prowadzony osobiście przez dyrektora agencji Johna Brennana. Nadzoruje on ataki na ludzi, którzy przeciwstawili się zamachowi stanu w lutym” – dodaje.
Przypomina też niedawny pożar w Odessie, gdzie zginęło 41 osób. “Lekarze chcieli ratować ludzi, ale nie zostali dopuszczenie do potrzebujących przez pro-ukraińskich radykałów. »Jeden z nich odepchnął mnie brutalnie, mówiąc, że wkrótce mnie i innych Żydów z Odessy spotka ten sam los. Takie rzeczy nie działy się nawet podczas faszystowskiej okupacji w II wojnie światowej. Zastanawiam się, dlaczego świat milczy»” – przytacza relację naocznego świadka tamtych zdarzeń.
“Rosjanie na Ukrainie walczą o przetrwanie. Gdy Putin ogłosił wycofanie wojsk z ukraińskiej granicy, sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony w rządzie Arsenija Jaceniuka, Andrij Parubij, założyciel faszystowskiej partii Swoboda, mówił, że operacja przeciwko terrorystom będzie kontynuowana. W Orwellowskim stylu propaganda na Zachodzie atakuje Moskwę, próbując ją sprowokować” – uważa autor.
Głowni gracze szczytu NATO w Newport, spotkanie z prezydentem Ukrainy
W podobnym duchu trwają obecnie rozmowy na szczycie NATO w brytyjskiej Walii (w Newport 4-5 września br.). Dyskusja dot. głównych założeń nowej strategii Sojuszu, związanej z konfliktem na Ukrainie i „działaniami Rosji”, która wg NATO bierze w nim aktywny, militarny udział.
Z zapowiedzi Andersa Fogha Rasmussena wynika, że podstawą nowej strategii ma być zwiększenie “gotowości” sił Sojuszu do reagowania na zagrożenia, co ma zostać ujęte w Planie Działań na Rzecz Gotowości (Readiness Action Plan, RAP).
Poza tym dla Rosji, jak mantra, NATO, USA i UE domagają się: – sankcji, sankcji, sankcji. Gdzie się da – w rosyjskiej gospodarce, kulturze, nawet sporcie, niwecząc szlachetne idee sportu olimpijskiego.
Tymczasem, grupa weteranów służb wywiadowczych USA skierowała list otwarty do kanclerz Angeli Merkel[1], w którym apeluje o powstrzymanie działań USA i NATO na Ukrainie.
Został on opublikowany wczoraj, 4 września, na łamach największego (nakład – ok 1 mln egz.) i najbardziej wpływowego na opinię publiczną tygodnika niemieckiego – Der Spiegel.
Co piszą byli agenci amerykańscy do kanclerz Niemiec?
My, niżej podpisani, byli wieloletni pracownicy amerykańskich agencji wywiadowczych, podejmujemy niezwykły krok i piszemy list otwarty do Pani – napisali amerykańscy tajniacy, – by poinformować Panią przed szczytem NATO (4 -5 września) o naszych poglądach na temat aktualnej sytuacji na Ukrainie.
Musi Pani wiedzieć – piszą dalej tajniacy z USA, – że oskarżenie, iż wojska rosyjskie przeniknęły na dużą skale na obszar Ukrainy, podawane przez nasze władze – nie są konieczne poparte wynikami prac wywiadu. Rzekome „odkrycia” wydają się być wątpliwe i są manipulacją, podejmowaną ze względów politycznych, tak samo, jak było w przypadku „odkryć” „uzasadniających” amerykańską inwazję na Irak 12 lat temu.
W tym czasie nie było wiarygodnych dowodów na istnienie broni masowego rażenia w Iraku, tak, jak do tej pory nie ma wiarygodnych dowodów na rosyjską inwazję (na Ukrainę). Nie zostały one przedstawione – tłumaczą kanclerz Merkel agenci służb specjalnych USA i przypominają jej, że „kanclerz Gerhard Schröder, ze względu na niedostatek przedstawionych ‘dowodów na istnienie irackiej broni masowego rażenia’ odmówił udziału w ataku na Irak. Z naszego punktu widzenia – tłumaczą kanclerz Merkel amerykańscy agenci, – należy zarzuty, które podnoszą urzędnicy Departamentu Stanu i NATO o rzekomej inwazji Rosji na Ukrainę z Rosją – uznać za podejrzane”.
Swoje oceny agenci uzasadniają notorycznie stosowanymi praktykami USA przy wmawianiu światu – nieprawdy, podając na to liczne przykłady.
Podważają też wiarygodność obecnego szefa NATO: „Mamy nadzieję, że zwraca Pani uwagę na brak wiarygodności sekretarza generalny NATO Andersa Fogha Rasmussena”. I dodają: „Wypowiedzi Rasmussena wciąż wydają się być pisane w Waszyngtonie. To było jasne już w przeddzień kierowanej przez USA inwazji na Irak. W tym czasie Rasmussen, jako premier Danii, przed swoim parlamentem mówił: Irak ma faktycznie broń masowego rażenia. Wierzymy, że nie tylko my o tym wiemy.”
Przypominają również szefowej niemieckiego rządu manipulacje Collina Powella ze zdjęciami satelitarnymi z Iraku, na które to manipulacje zwrócił uwagę nawet prezydent Bush.
Agenci przypominają, że prezydent Putin, jak do tej pory na konflikt z Ukraina reaguje z wielką niechęcią i przypominają, że „Rosja może rozprzestrzenić „szok i przerażenie”, wobec tego, co się na Ukrainie dzieje.
Agenci USA dzielą się z Angelą Merkel podejrzeniem, że NATO i Stany Zjednoczone pomimo „żadnych dowodów na inwazję wojsk rosyjskich na Ukrainie”, by zapewnić sobie bardziej „merytoryczne” argumenty – są gotowe – sprokurować je, by móc na szczycie NATO uzyskać i zastosować wobec Rosji kolejne prowokacyjne środki.
Agenci przywołują też w liście otwartym, na ujawnioną, przez WikiLeaks depeszę z 1 lutego 2008 r., skierowaną przez ambasadę USA w Moskwie do ówczesnej sekretarz stanu USA Condolezze Rice, w której ambasador William Burns, powołując się na rozmowę z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Siergiejem Ławrowem, informuje ją, że Rosja nie akceptuje członkostwa Ukrainy w NATO.
Jak podano w depeszy, minister Ławrow wyraźnie ostrzegał „przed możliwością gwałtownego podziału Ukrainy na dwie części, które spowodują wojnę domową i zmusi Rosję do interwencji”. Burns zatytułował swoją depeszę, jak podają agenci – dosyć niezwykle: “Niet, niet pozostaje: czerwona linia Rosji w rozszerzeniu NATO na Wschód” i wysłał ją do Waszyngtonu, jako wiadomość błyskawiczną.
„Dwa miesiące później – piszą do kanclerz Merkel agenci z USA – na szczycie NATO w Bukareszcie zdecydowano, że Gruzja i Ukraina powinny być dopuszczone do NATO”. I zadają retoryczne pytanie – czy doradcy kanclerz Merkel o tym wiedzą i czy ją tym informują.
List otwarty do Angeli Merkel zawiera wiele jeszcze interesujących przykładów prowokacyjnych działań NATO i USA wobec Rosji, wiodących jednoznacznie do konfrontacji o nieobliczalnych skutkach.
Agenci kończą swój list do kanclerz Merkel apelem: „Konieczne są wspólne wysiłki do zawieszenia broni w sytuacji, w której, jak wiadomo, Kijów zawsze się uchyla.
Co teraz musi się zdarzyć? Ich zdaniem należy wbić w głowę Poroszence i Jaceniukowi, że „członkostwo Ukrainy w NATO nie wchodzi w rachubę, ponieważ NATO nie zamierza prowadzić żadnej wojny z Rosją – w szczególności, nie ma na celu wsparcia pokonanej armii ukraińskiej. Do tego należy również przekonać innych członków NATO”.

W imieniu organizacji: „Veteran Intelligence Professionals for Sanity” list otwarty podpisali: William Binney, były dyr. ds. analizy geopolitycznej i wojskowej w NSA; Larry Johnson, b. pracownik CIA i Departamentu Stanu USA; David MacMichael, b. członek Narodowej Rady Wywiadu (iR) USA; Ray McGovern, b. oficer wywiadu Armii USA i analityk CIA (iR); Elizabeth Murray, zastępca szefa Wywiadu Narodowego na Bliskim Wschodzie (iR); mjr rezerwy Todd E. Pierce, prawnik US Army; Coleen Rowley; b. agent specjalny FBI; płk Ann Wright, oficer armii USA (w stanie spoczynku), b. pracownica Departamentu Stanu USA.
--

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group