Autor Wiadomość
wladek
PostWysłany: Śro 21:42, 18 Lip 2018    Temat postu:

---
Trump -- niedobry bo krytykuje Europe -- a Putina docenia.
Dziennikarze maja klopoty jak maja urabiac spoleczenstwa ,
by suweren im uwierzyl.

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1756880,1,czemu-trump-tak-uporczywie-idzie-w-zaparte.read

https://wiadomosci.onet.pl/polityka

--
wladek
PostWysłany: Pon 13:37, 11 Cze 2018    Temat postu:

-----
Bardzo ważny motyw w szachach --- wiązanie

Wladyslaw Obierak
823 Gazeta Czestochowska 13/02/ -- 1968
---
1_2
Diagram -- 1
Mat -- w 2 posunięciach -- #2 --- --- 1. Wxe5 - tempo -- Sg5 - 2. Sg4 - szach - mat

1. We4xe5! - Zugzwang -- tempo
1. ... Kf6xe5 --- 2. Ha7-d4#
1. ... Kf6-g5 --- 2. Sf2-e4 - mat --- diagram - 3
1. ... f5-f4 ----- 2. Sf2-g4#
1. ... d6xe5 --- 2. Sf2-e4 - mat --- diagram - 4
1. ... g6-g5 --- 2. We5-e6#
1. ... Sh7-g5 -- 2. Sf2-g4 - mat --- diagram - 2
1. ... Wh5-g5 -- 2. We5-e6#
1. ... Gf8-e7 --- 2. Ha7xe7#

--
3_4
diagram - 3
1. Wxe5 -- Kf6-g5 --- 2. Sf2-e4 - mat --- --- 1. Wxe5 --- d6xe5 --- 2. Sf2-e4 - mat

Na diagramach --> trzy siatki matowe - ze związaniem pionka _f5
--
wladek
PostWysłany: Sob 14:35, 14 Paź 2017    Temat postu:

=
Adam Szostkiewicz blog 14 października 2017

Nowa strategia Trumpa wobec Iranu. Jest się czym martwić

Trump dmówił „certyfikacji”, że Iran dotrzymuje ustaleń międzynarodowego
porozumienia, jakie zawarł ze światowymi mocarstwami i Unią Europejską.

Deputowani mają 60 dni na podjęcie decyzji, czy nałożyć ponownie
sankcje na Iran.

Deputowani mają 60 dni na podjęcie decyzji, czy nałożyć ponownie
sankcje na Iran.
Prezydent Donald Trump nie wypowiedział układu nuklearnego z Iranem.
To dobra wiadomość. Ale w tej samej piątkowej przemowie na ten temat
odmówił „certyfikacji”, że Iran dotrzymuje ustaleń międzynarodowego
porozumienia, jakie zawarł ze światowymi mocarstwami i Unią Europejską.

To oznacza przerzucenie piłki do Kongresu. Deputowani mają 60 dni
na podjęcie decyzji, czy nałożyć ponownie sankcje na Iran, skoro w
ocenie szefa rządu i głowy państwa układ nie jest wykonywany.
Trump jeszcze podczas kampanii wyborczej wielokrotnie atakował
prezydenta Obamę za układ z Iranem, polegający na zatrzymaniu
irańskiego programu nuklearnego w zamian za częściowe zniesienie
sankcji gospodarczych. Teraz w przemówieniu rozbudował atak.

Oddając generalnie szacunek historii i kulturze irańskiej, zaatakował
wspieranie przez republikę islamską zbrojnych ugrupowań walczących
na Bliskim Wschodzie zgodnie z jej interesami i ambicjami regionalnymi.
Przypomniał masowe łamanie praw człowieka podczas tak zwanej zielonej
rewolucji w Teheranie i innych miastach oraz więzienie pod fałszywymi
zarzutami obywateli amerykańskich.


W najczarniejszych barwach przedstawił tak zwanych Strażników
Rewolucji, czyli niezależne od armii i policji siły zbrojne ajatollahów.
W tym kontekście zapowiedział nowe sankcje, niezwiązane bezpośrednio z układem nuklearnym.

W ten sposób podbudował swoje negatywne stanowisko wobec układu.
Na ile przekonująco, będą teraz dyskutowali politycy, komentatorzy i
eksperci. Ale nie poszedł na całość, a tego się obawiano. Cofnięcie
„certyfikacji” zaostrza jednak napięcie w stosunkach międzynarodowych.
Linia Trumpa oznacza istotną zmianę polityki amerykańskiej. Stawia ona w
trudnej sytuacji nie tylko Iran, lecz także pozostałych sygnatariuszy układu.
Jeśli dodamy do tego rosnący niepokój związany z niejasną polityką
Trumpa wobec Korei Północnej, jest się czym martwić.

---
wladek
PostWysłany: Czw 21:09, 12 Paź 2017    Temat postu:

-
Tomasz Zalewski 10 października 2017

Amerykański sekretarz stanu zaczyna mieć dość
Dyplomacja sfinksa

Sekretarz stanu Rex Tillerson skwapliwie zaprzeczył, że szykuje się do
dymisji. Ale niewątpliwie z prezydentem Trumpem nadają na różnych falach.


Tweet Donalda Trumpa: „Tillerson marnuje czas próbując negocjować z
Rakietowym Człowiekiem”, czyli Kim Dzong Unem.Andrew Harrer/Getty
Images Tweet Donalda Trumpa: „Tillerson marnuje czas próbując

negocjować z Rakietowym Człowiekiem”, czyli Kim Dzong Unem.

Według przecieków po przemówieniu Donalda Trumpa na zjeździe Skautów
Ameryki, wbrew ich tradycji przesiąkniętym polityką, Tillerson, który kiedyś
tą organizacją kierował, miał nazwać prezydenta „debilem” (moron)
i chciał ustąpić z urzędu. Wyperswadowali mu to dopiero wiceprezydent
Mike Pence i inni członkowie gabinetu, błagając, by nie odchodził,
przynajmniej przed końcem roku, bo seria zwolnień i rezygnacji w ekipie
Trumpa pogłębia wrażenie chaosu. Obecne oświadczenie sekretarza stanu
i zaprzeczenia jego rzecznika nie zabrzmiały zbyt wiarygodnie, bo od
dawna gromadzą się sygnały, że Tillerson ma dość swojej posady.
I prawdopodobnie także swego szefa w Białym Domu.

Po żenujących wypowiedziach Trumpa na temat burd w Charlottesville,
kiedy ciepło mówił on o białych rasistach ścierających się z antifą, szef
dyplomacji, zapytany w telewizji, czy się z nim zgadza, odpowiedział,
że „prezydent mówi za siebie”. Trump był podobno wściekły, że Tillerson
nie stanął w jego obronie. Ale obaj panowie od początku nadają jakby
na innych częstotliwościach. Sekretarz stanu wyrażał publicznie inne
stanowisko niż prezydent w sprawach konfliktu z Katarem, naciskał
na niezrywanie układu nuklearnego z Iranem i sprzeciwiał się
pomysłowi Trumpa, by ukarać sankcjami Wenezuelę.

Podobnie jak doradca prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego H.R.
McMaster, minister obrony James Mattis i szef kancelarii Białego Domu
John Kelly, Tillerson stara się tu utrzymać politykę zagraniczną i obronną
USA w tradycyjnych ramach, zapewniających jej stabilność i ciągłość,
ale Trump, darzący respektem wspomnianą trójkę – emerytowanych
generałów – niespecjalnie okazuje podobny szacunek szefowi dyplomacji.

---
wladek
PostWysłany: Śro 19:06, 23 Sie 2017    Temat postu:

Łukasz Wójcik 22 sierpnia 2017

Czy światu grozi konflikt amerykańsko-chiński?
Idzie wojna?

„Wojna peloponeska” Tukidydesa stała się najgorętszą książką tego lata w
Waszyngtonie. Czy to oznacza, że Amerykanie pójdą na wojnę z Chinami
z powodu Korei Północnej

Brytyjski historyk Paul Kennedy, od lat związany z amerykańskim
uniwersytetem Yale, twierdzi, że Amerykanie adoptowali sobie europejską
starożytność – z braku własnej. Klasyczne dzieła greckich filozofów, jak
przekonuje Kennedy w swojej słynnej książce „Mocarstwa świata.
Narodziny – Rozkwit – Upadek”, są znacznie bliższe i z pewnością lepiej
znane wykształconym Amerykanom niż Europejczykom.
A polityczne rozprawy sprzed dwóch i pół tysiąca lat w większym stopniu
ukształtowały amerykański system polityczny niż jakikolwiek inny na
Zachodzie.

Nie przypadkiem więc „Wojna peloponeska” Tukidydesa to dziś – jak się
zdaje – jedna z najważniejszych książek w Waszyngtonie. „Wojną”
zaczytuje się niemal całe najbliższe otoczenie prezydenta Donalda Trumpa.
Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego gen. McMaster uważa, że to
fundamentalna książka, i cytował ją wielokrotnie w swojej publicystyce.
Gen. James Mattis zna Tukidydesa na wyrywki. Do „Wojny” nawiązywał
kilkakrotnie podczas przesłuchania w Kongresie przed zaprzysiężeniem na
sekretarza obrony. Fascynacji „Wojną peloponeską” nie ukrywa też główny
strateg Białego Domu Steve Bannon
(przez lata jego mailowym hasłem była „Sparta”).

Pierwszy grecki historyk do tego stopnia zawładnął wyobraźnią Waszyngtonu,
że na początku lata został bohaterem nadzwyczajnego posiedzenia
Narodowej Rady Bezpieczeństwa. Najważniejsi ludzie obecnej administracji
zaprosili na nie profesora Harvardu i znawcę
„Wojny peloponeskiej” Grahama Allisona.

--
wladek
PostWysłany: Pon 10:30, 31 Lip 2017    Temat postu:

-
Jak Paryż przyćmił Warszawę , czyli z kim trzyma Trump w Europie

http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/1712436,2,jak-paryz-przycmil-warszawe-czyli-z-kim-trzyma-trump-w-europie.read

Amerykanin w Paryżu
Donald Trump i Emmanuele Macron

Donald Trump i Emmanuele Macron
Macron górą nad Trumpem

Ale to Macron wykorzystał sprytnie swoje atuty i przejął pozycję lidera kontynentu. Ciesząc się niekwestionowanym poparciem w kraju, wygrawszy podwójne wybory i mając pełnię władzy, jest w sytuacji o niebo lepszej niż dopiero przygotowująca się do wyborów, ale zmęczona długoletnimi rządami kanclerz Angela Merkel czy osłabiona po faktycznie przegranych wyborach, wychodząca z Unii Theresa May. Francuski prezydent pokazuje, że to on jest teraz numerem jeden w Europie, i wyciąga rękę do człowieka, z którym Europa chcąc nie chcąc musi współpracować. Łączy przy tym narodowe święto ze wspomnieniem stulecia pierwszego wojskowego zaangażowania Amerykanów w Europie i robi to w czasie, gdy Europa potrzebuje Amerykanów znowu i ma Ameryce wiele do zaoferowania.

Trump ma wyjechać z Paryża pod wrażeniem potęgi militarnej Francji i jej wojskowego znaczenia w NATO. Wjeżdżając na plac Zgody w otwartym pojeździe – którą to tradycję przejął też Lech Kaczyński, przywracając defilady w Warszawie – Emmanuel Macron z dumą patrzył na kolumnę nowych transporterów opancerzonych i czołgów. Na ekranach goście, w tym amerykański prezydent, zobaczyli nie tylko sprzęt, ale i zdjęcia z ćwiczeń i operacji francuskiej armii. Zaledwie kilka godzin przed powitaniem Trumpa Macron i Merkel ogłosili wspólny plan budowy myśliwca przyszłości. Defilada 14 lipca to pokaz możliwości największej armii starego kontynentu i technologii największego przemysłu obronnego Europy.

Macron kluczową postacią dla Europy

Przyjeżdżając do Paryża, Trump pewnie nie wiedział, że Francja jest znacznie silniejsza wojskowo od Wielkiej Brytanii, że prowadzi znacznie szersze operacje ekspedycyjne, że ma wielokrotnie większy potencjał jądrowy. Zapewne o wszystkim już mu opowiedziano. Macron podkreślił znaczenie operacji w subsaharyjskiej Afryce, gdzie kilka tysięcy francuskich żołnierzy zwalcza islamskich bojowników. USA i Francja mają wspólnie pracować nad „mapą drogową” dla Syrii, pomagać Libii odzyskać stabilizację, by powstrzymać uchodźców i ekstremistów.

Na dodatek w czasie wizyty Trumpa Paryż potwierdził zwiększenie wydatków obronnych do 2 proc. PKB do 2025 r. – mimo trudności budżetowych. „Francja jest pierwszym i najstarszym sojusznikiem Ameryki” – odwdzięczył się na konferencji prasowej Donald Trump, przytaczając znany historyczny komplement, zapewne mając poczucie kolejnego zwycięstwa.

Dla Warszawy to jasny sygnał, że stawianie na USA w opozycji do trzonu Unii Europejskiej jest ślepą uliczką. Potencjał gospodarczy, militarny, kulturowy Zachodu kontynentu zawsze będzie większy niż ten zgromadzony w inicjatywie Trójmorza, a przecież nad jej długofalową spójnością już widać znaki zapytania. Tak jak dla Trumpa – nowy lider w Pałacu Elizejskim powinien być postrzegany jako szansa na nowe otwarcie dla Polski. To on może być kluczową postacią w Europie w najbliższych latach.

--
wladek
PostWysłany: Czw 14:42, 15 Cze 2017    Temat postu:

-
14.06.2017 -- środa

Trump I Wielki
Daniel Passent

Jak donosi dzisiejszy (14 czerwca 2017) „New York Times”, wczorajsze posiedzenie rządu USA zaczęło się od wychwalania prezydenta. Ton nadał wiceprezydent Mike Pence: „Największym zaszczytem w moim życiu jest służyć prezydentowi, który dotrzymuje słowa narodowi amerykańskiemu” – powiedział.

„Jestem zaszczycony i głęboko uhonorowany, będąc tutaj.
Dziękuję panu za zobowiązanie na rzecz robotników
amerykańskich” (Alexander Acosta, minister pracy).

„Oni tam pana kochają”. „Gratuluję mężczyzn i kobiet, jakie zgromadził pan wokół tego stołu” (Sonny Perdue, minister rolnictwa, po powrocie z Mississippi).
„Dziękujemy za szanse i błogosławieństwo, jakim jest możliwość realizacji pańskiego programu” (Reince Priebus, szef sztabu prezydenckiego).

„Dziękuję za możliwość służenia administracji drobnego biznesu” (Linda McMahon, szefowa administracji ds. małych firm).
„Panie prezydencie, to zaszczyt reprezentować mężczyzn i kobiety ministerstwa obrony. Jesteśmy wdzięczni za poświęcenie, z jakim nasi ludzie umacniają nasz potencjał militarny, żeby nasi dyplomaci zawsze negocjowali z pozycji siły” (Jim Mattis, minister obrony, ceniony za dystans wobec Trumpa).

„Powiedziałbym, że poza paroma wyjątkami (Roosevelt miał do czynienia z Wielkim Kryzysem) nie było prezydenta, który przeprowadził więcej ustawodawstwa niż my. Byliśmy tak aktywni, jak to możliwe, i jesteśmy na drodze do rekordu” (prezydent Donald Trump).

Możemy być przekonani, że kiedy Donald Trump zaszczyci nas wkrótce w Warszawie, prezydent Duda znajdzie dla niego odpowiednie słowa. Wystarczy to, co powiedział, zwracając się do Jarosława Kaczyńskiego w 2015 r., nazywając go „wielkim patriotą” i dodając: „Jest pan wielkim politykiem, strategiem, ale i człowiekiem”.
To powinno zadowolić nawet Trumpa.
-
wladek
PostWysłany: Nie 19:00, 28 Maj 2017    Temat postu:

Polityka.pl
28 maja 2017

Szczyt G7 zakończony porażką.
Trump nie zgodził się na żadną z omawianych propozycji

Prezydent USA odrzucił porozumienia dotyczących migracji, handlu
czy nawet pomocy głodującym. Na podjęcie decyzji ws. pakietu
klimatycznego dał sobie jeszcze kilka dni.


Tegoroczny szczyt grupy najbardziej wpływowych państw świata odbył się
w Taorminie we Włoszech. Po raz pierwszy z udziałem nowego prezydenta
Stanów Zjednoczonych. I właśnie z jego powodu nie był to szczyt udany.

Przywódcy Niemiec, Włoch, Francji, Japonii, Wielkiej Brytanii oraz Kanady
nie kryli irytacji zachowaniem amerykańskiego prezydenta, który nie
zgodził się m.in. na część porozumienia dotyczącego klimatu.
Podpisane w grudniu 2015 roku w Paryżu przez 195 państw, a wśród nich
także USA, porozumienia o przeciwdziałaniu niekorzystnym zmianom
klimatycznym zobowiązuje jego sygnatariuszy do podjęcia działań
mających utrzymać średni wzrost temperatury na kuli ziemskiej na
poziomie poniżej 2 stopni Celsjusza.


Wsiadając do samolotu Trump wysłał tweeta, w którym zapowiedział, że
w sprawie pakietu klimatycznego decyzję podejmie dopiero w przyszłym
tygodniu. Może być to decyzja odmowna, bo opinia Trumpa w sprawie
redukcji emisji gazów cieplarnianych jest znana: szkodzi amerykańskiej gospodarce.
Nie będzie też wspólnej strategii dotyczącej migracji oraz pomocy najuboższym

Z dokumentu końcowego usunięto też m. in. akapity mówiące o tym, że
kryzys migracyjny nie jest zjawiskiem regionalnym, tylko wyzwaniem
globalnym. Wpisane zostały za to fragmenty, które mówią o tym, że
każde państwo w obliczu kryzysu migracyjnego ma prawo do ochrony
swoich granic.

Nie podjęto też żadnych decyzji w sprawie dofinansowania światowego
programu żywnościowego. ONZ szacuje, że na ten cel potrzebnych
jest niemal 7 mld dol. Na razie uzbierano jedną trzecią tej kwoty.

Po zakończeniu obrad kanclerz Niemiec otwarcie stwierdziła, że ani
Niemcy, ani żaden inny europejski kraj nie może dalej liczyć na USA
pod wodzą Trumpa. „Musimy wziąć swój los w swoje własne ręce”.

Justin Trudeau apelował z kolei, by Donald Trump nie skreślał postanowień
z Paryża. „Nie można mieć gospodarki w przyszłości, nie troszcząc się o
klimat” – mówił. Zaś francuski prezydent prosił Trumpa
o podjęcie decyzji, by dać pozytywny przykład Chinom.

W wyniku wielu rozbieżności między stanowiskiem Berlina i Waszyngtonu,
tradycyjna konferencji prasowej po zakończeniu szczytu G7
w tym roku się nie odbyła.
---
wladek
PostWysłany: Wto 23:59, 16 Maj 2017    Temat postu:

Tomasz Zalewski Tomasz Zalewski

16 maja 2017

Czy Trump zdradził ściśle tajne informacje?
I dlaczego na powiernika wybrał właśnie Rosję?

Trump powierza sekrety państwa swojej przyjaciółce – Rosji
Prezydent Donald Trump ujawnia ściśle tajne informacje
Rosji i twierdzi... że ma do tego prawo.

Prezydent Donald Trump ujawnia ściśle tajne informacje Rosji i twierdzi... że ma do tego prawo.

I śmiszno, i straszno, chciałoby się powiedzieć za wieszczem na widok wyczynów Donalda Trumpa. Jeszcze nie ucichła burza po dymisji dyrektora FBI Jamesa Comey'a, zwolnionego za zbyt gorliwe dochodzenie prawdy o kontaktach współpracowników prezydenta w Rosji, kiedy raptem po tygodniu dowiadujemy się, że przywódca USA podzielił się ściśle tajnymi informacjami wywiadu z rosyjskim ministrem spraw zagranicznych Ławrowem podczas rozmowy w Pokoju Owalnym.

Informacje dotyczyły podobno przygotowywanych przez ISIS (tzw. Państwo Islamskie) planów wysadzania w powietrze samolotów za pomocą bomb ukrytych w laptopach. Biały Dom usprawiedliwia Trumpa – według jego doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Herberta McMastera: „nie zrobił on nic niewłaściwego” i jako prezydent miał pełne prawo podzielić się kluczowymi informacjami z krajem, który podobnie jak Ameryka walczy z islamistycznym terroryzmem.
Czy Trump zdradził ściśle tajne informacje?

Na briefingu we wtorek McMaster pominął jednak milczeniem fakt, że źródłem informacji był wywiad sprzymierzonego z USA kraju Bliskiego Wschodu, który specjalnie prosił Waszyngton, aby nie przekazywał ich dalej bez jego zgody.

Pytany wprost czy prezydent ujawnił Rosjanom tajne informacje, odpowiadał wykrętnie, ale w efekcie temu nie zaprzeczył. Trump zignorował prośbę wywiadu zaprzyjaźnionego państwa niechcący – bo nie znał podobno źródła informacji, którymi najwyraźniej, swoim zwyczajem, chciał się przed Ławrowem pochwalić.

Raz jeszcze wykazał – łagodnie mówiąc – niefrasobliwość, albo brak dyscypliny godny nastolatka, a nie przywódcy supermocarstwa. W efekcie podważył wiarygodność Ameryki w oczach jej przyjaciół, z którymi musi ona współpracować w walce z terroryzmem.

A już za największą tajemnicę uznać należy to, dlaczego krajem, któremu według Trumpa należy powierzać amerykańskie tajemnice państwowe – jest Rosja. Współpracownicy prezydenta i politycy obu partii w Kongresie zgodnie oświadczają, że Rosja nie jest wcale przyjacielem Ameryki. Tylko on sam zdaje się być innego zdania.

Wygląda na to, że po najnowszym popisie Trumpa nawet Republikanie mają już tego dość. Czołowi politycy GOP mówią, że „Biały Dom zsuwa się po spirali w dół” (przewodniczący komisji spraw zagranicznych Senatu, Bob Corker). Media amerykańskie nie zostawiają na prezydencie suchej nitki.

Coraz głośniej rozlegają się wezwania, aby sprawę rosyjskich kontaktów trumpistów zbadał niezależny prokurator. I coraz więcej pojawia się głosów, że postępowanie Trumpa – tłumienie śledztwa w sprawie wpływania przez Rosję na wynik wyborów, grożenie Comey'owi tajemniczą taśmą, z rzekomymi nagraniami ich rozmowy itd. – zasługuje na impeachment. Do tego jeszcze daleko, ale skrócenie kadencji bezprecedensowego przywódcy wolnego świata wydaje się coraz bardziej prawdopodobne.

--
wladek
PostWysłany: Pon 15:23, 20 Mar 2017    Temat postu:

-
Muszynianka
19 marca o godz. 0:54


Angela Merkel się starała, w „People’s House”

Ten okrągły stół „Przemysłowcy i uczniowie (apprenitice)” i miał być
powtórzeniem tricku z „Kobiety w biznesie” jaki Trumpowi zorganizował
Trudeau w czasie swej wizyty. Szczególnie wczoraj był to temat – konik dla
mister presidenta, który przecież jest najlepiej rozpoznawalny z tego
programu NBC pt. „The Apprentice” nadawanego od 2004 roku na temat
biznesowej wolnej amerykanki, w którym co jakiś czas Donald Trump
z brutalny chłodem oznajmiał komuś – you are fired (jesteś zwolniony).

Wtedy i wczoraj w okrągl1ych stołach (usa-kanadyjskim i usa-niemieckim)
uczestniczyła Ivanka. Siedziała jak struna przy Angeli, Jared coś nadawał,
teść słuchał z nabożeństwem, Angela uprzejmie słuchała
cyrk publiczny, Donald’s Circus.

Bardzo możliwe, że w czasie rozmów w cztery oczy jakąś nieprzyjemną
prawdę mu powiedziała, trąciła jakąś napiętą strunę, a ten bobasek
o cieniutkiej skórze dostał apopleksji chyba. Potem jak wyszli do
dziennikarzy to nie doszedł już do siebie. Gdy pytanie zadawał dziennikarz
niemiecki, to zgodnie ze zwyczajem, pierwsze pytanie jest do Merkel,
drugie do Trumpa. Ale ten cham nieokrzesany odpowiadał pierwszy,
dwa razy to popełnił, w każdej odpowiedzi rozwodził się o doskonałości
swojej prezydentury – no, ale to normalka, ja wtedy „mute” naciskam …

Dzisiaj Jack Bogle, znany finansista, powiedział CNN, że mocno wątpi w to,
aby Trump dał radę przyspieszyć wzrost PKB do 4 procent rocznie, a obecne
wzrosty na giełdach nie są trwałe; że Trump robi wrażenie kompletnie
zagubionego w swej nowej roli, ale ta afera nie jest formatu Nixona.
Tzn. spekulacje, że wynajdą coś na dowód wyborczej zmowy z ruskimi
nie sprawdzą się, ale kompromitacja Trumpa będzie postępować.

--
wladek
PostWysłany: Czw 13:31, 02 Lut 2017    Temat postu:

-
Rosyjska prasa: Trump wymieniany w rosyjskich mediach częściej od Putina

Przywódca USA Donald Trump stał się najczęściej wymienianą osobą w
mediach w Rosji w styczniu, wyprzedzając prezydenta Władimira Putina -
piszą "Wiedomosti". Do tej pory Putin nie prowadził w mediach
tylko podczas prezydentury Dmitrija Miedwiediewa.

http://wiadomosci.wp.pl/

--
wladek
PostWysłany: Nie 8:50, 29 Sty 2017    Temat postu:

-
28.01.2017 -- sobota


Kolejne dekrety Trumpa, czyli co nas czeka w lutym
Jan Hartman

Niech zgadnę co wydarzy się w Białym Domu przez najbliższy miesiąc?

1.02.17: Zakaz wykładania ewolucjonizmu w szkołach publicznych.
2.02.17: Wprowadzenie sztywnego kursu wymiany chińskiego juana.
3.02.17: Wprowadzenie wiz dla mieszkańców krajów UE oraz Kanady.
4.02.17: Zakaz finansowania ośrodków pomocy ofiarom przemocy domowej z funduszy federalnych.
5.02.17: Zniesienie sankcji nałożonych na Rosję.
6.02.17: Nakaz kodowania rasy i religii w numerze ubezpieczenia i prawa jazdy.
7.02.17: Zakaz finansowania badań nad efektem cieplarnianym z funduszy federalnych.
8.02.17: USA wycofują się z paryskiej umowy klimatycznej.
9.02.17: Specjalne cła na chińskie produkty przemysłowe.
10.02.17: Ograniczenie liczby wydawanych wiz mieszkańcom
wybranych krajów, w tym Polski.

11.02.17: Obniżenie podatków osobistych dla milionerów do 15 proc.
12.02.17: Likwidacja dopłat państwowych do ubezpieczeń medycznych
i świadczeń medycznych.
13.02.17: Zakaz strajków i działalności związków zawodowych w branżach
surowcowych i energetycznych w firmach realizujących kontrakty rządowe.
14.02.17: Likwidacja parków narodowych na terenach bogatych w zasoby kopalne.
15.02.17: Likwidacja ograniczeń w przemysłowej hodowli zwierząt.
16.02.17: Nakaz noszenia mundurków w szkołach publicznych.
17.02.17: Pierwszych 10 tys. żołnierzy wysłanych do Syrii.
18.02.17: Pierwsza żona Trumpa ambasadorem USA w Pradze.
19.02.17: Zakaz zatrudniania członków i sympatyków Partii Demokratycznej
w administracji szczebla federalnego oraz agencjach rządu USA.
20.02.17: Zniesienie ograniczeń w sprzedaży broni półautomatycznej i automatycznej.
21.02.17: Zrewidowana, skrócona lista gatunków chronionych
i skrócenie okresów ochronnych.

22.02.17: Zredukowanie składki USA w ONZ o połowę.
22.02.17: Wycofanie 50 proc. kontyngentu wojsk USA z Europy.
23.02.17: Uznanie aneksji Krymu przez Rosję.
24.02.17: Molestowanie seksualne i przemoc domowa zakwalifikowane jako wykroczenie.
25.02.17: Zakaz zatrudniania homoseksualistów w US Army.
26.02.17: Zakaz noszenia turbanów w urzędach.
27.02.17: Zakaz aborcji – antykoncepcja tylko na receptę.
28.02.17: USA odstępują od TPP i CETA.

A co będzie w marcu? Oczywiście w marzec wejdziemy z przywróceniem
kary śmierci we wszystkich stanach. A dalej to dośpiewajcie sobie sami.

---
wladek
PostWysłany: Nie 18:35, 22 Sty 2017    Temat postu:

-
litwos8
20 stycznia o godz. 12:14

http://passent.blog.polityka.pl/2017/01/19/czarny-piatek/

W 1945 r. po zakończeniu II wojny światowej dochód narodowy USA
wynosił 45 % światowego dochodu narodowego. Zniszczona Europa
wytwarzała znikomy procent światowego dochodu narodowego.

USA miało więc pieniądze i podstawy do stworzenia i finansowania
takich organizacji jak: Organizacja Narodów Zjednoczonych,
Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, UNNRA, NATO
, Plan Marshala, odbudowa Japonii. Większość z tych istniejących jeszcze
organizacji, bo inne zakończyły byt po spełnieniu zadań, do jakich
je powołano nadal jest finansowana z dochodu USA. Dziś dochód
narodowy USA stanowi 25% światowego dochodu narodowego.
Około dwa lata temu okrzyknięto, że Unia Europejska stała się drugą
potęgą gospodarczą, a więc jej udział w dochodzie świata wynosi ponad
25%. Europa zbyt długo się grzała w cieniu USA, Europa nie stworzyła
żadnych instytucji finansowanych ze swoich środków,
dla zabezpieczenia swego bezpieczeństwa.

Przez 3 pokolenia czerpała pełnymi garściami z pracy społeczeństwa
amerykańskiego. W chwili obecnej znalazł się Prezydent USA, który
powiedział Europie dość, zadbajcie sami o swoje bezpieczeństwo,
co można odczytać, nie stać was na to? Powstał, więc wielki szum
i oburzenie w Europie. Ameryka jest w fatalnym stanie we wszystkich
dziedzinach życia. Żaden z poprzednich prezydentów nie zabrał się za
jej naprawianie, niektórzy leczyli tylko problemy USA aspiryną.
Niektórzy już z satysfakcją wieszczą jej koniec. Dla tych, co chcą
dowiedzieć się w jakim stanie jest USA polecam do przeczytania tylko
dwóch publikacji: Joseph Stiglitz „Cena nierówności”
(laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii), oraz Zbigniew Brzeziński
„Strategiczna wizja – Ameryka a kryzys globalnej potęgi”.

Radziłbym niektórym, by o polityce międzynarodowej USA mogli
dyskutować wtedy, gdy zapoznają się z tymi publikacjami.
--
wladek
PostWysłany: Nie 18:15, 22 Sty 2017    Temat postu:

-
19.01.2017 -- czwartek

Czarny piątek
Daniel Passent

Inauguracja prezydenta Donalda Trumpa skłania nie tyle do radości, ile
do refleksji. Jak taki wspaniały kraj, ostoja demokracji, symbol
„wolnego świata”, mógł sobie wybrać takiego prezydenta – bufona,
egocentryka, człowieka ociekającego złotem, bez doświadczenia w służbie
publicznej, człowieka, którego nikt nie widział z książką w rękach?

Wiem, wiem: potrzeba zmiany, rozwarstwienie, poczucie zagrożenia ze
strony imigrantów, fala populizmu, bunt białych mężczyzn, rywalka będąca
symbolem zasiedziałej elity władzy, bla, bla, bla. Wszystko to prawda,
ale szkoda Ameryki. Być może Trump nie będzie gorszym prezydentem
niż Nixon, Reagan i Bush Jr, ale na razie nic tego nie zapowiada.

Jego wypowiedzi na temat Europy i NATO muszą budzić niepokój.
Jeżeli celem Trumpa jest zniszczenie Unii Europejskiej, to godzi
on w podstawowy interes Polski. Bajdurzenie polityków PiS
o Międzymorzu, Trójmorzu etc. to tylko nocne sny szaleńców.
Jeżeli faktycznie Trump będzie podkopywał integrację europejską,
to jak gdyby podawał Polskę Rosji na tacy. Polska musi być zakotwiczona
na Zachodzie i to na Zachodzie zjednoczonym, a nie rozproszonym.

Tymczasem Donald Trump podchodzi do NATO jak do przedsięwzięcia
biznesowego i sprawdza, czy wszyscy zapłacili 2 proc. budżetu za bilety.
Pół brygady pancernej, witanej z entuzjazmem, przy zmianie doktryny
amerykańskiej – to może być za mało. Polonia była Trumpowi potrzebna
przed wyborami. Teraz odchodząc od ładu międzynarodowego,
jaki panuje od 1989 roku, Trump wyznaje zasadę „America first”,
która jest dobra dla wygrania wyborów (ale nie jako logika dla całego
świata). Zasadę, którą Putin już realizuje, a za naszą zachodnią granicą
– w Niemczech, we Francji – także nie brak jej zwolenników.
Co wtedy z Polską? Sojusz z Węgrami raczej nie wystarczy.

Trump widzi największe zagrożenie daleko od Polski i od Europy,
bo ze strony Chin, a w Rosji szuka partnera. Tymczasem polityka
zagraniczna Chin jest bardziej przewidywalna niż polityka Rosji,
nie mówiąc o roli Chin w międzynarodowym ładzie ekonomicznym.

Brexit i wypowiedzi Trumpa postawiły nasz kraj w trudnej sytuacji.
W dodatku skupiamy się na sprawach nie największej wagi, takich jak
niestałe członkostwo w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Jak mówi
prezydencki minister Szczerski, to ma być najważniejsze
kryterium skuteczności naszej dyplomacji w tym roku.
A kto z Państwa wie, które kraje są w tym roku niestałymi członkami
RB i co im z tego? Ile razy Polska miała ten zaszczyt i co z tego?
Głównym celem dyplomacji polskiej wydaje się raczej niedopuszczenie
do ponownego wyboru Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej.
Nie wiem, czy nie działam na szkodę państwa polskiego, i czy moje
zdjęcie nie pojawi się na płocie, ale mam dla Tuska inne plany
– najpierw druga kadencja, a potem zobaczymy…

Lada chwila czarny piątek. Czarny, ponieważ policja i prokuratura traktują
uczestników demonstracji przed Sejmem 16 grudnia ub.r. jak pospolitych
przestępców, których fotografie rozsyła się po całym kraju.
Nawet jeżeli popełniono wykroczenia, jak blokowanie wyjazdu z terenu
Sejmu, to należy to potraktować w trybie przewidzianym przez prawo,
a nie w sposób ostentacyjny zastraszać obywateli, by broń Boże nie brać
udziału w demonstracjach. Wstyd, po prostu wstyd.

W sumie zarówno w Waszyngtonie, jak i w Warszawie
nie widać powodów do radości.

--
wladek
PostWysłany: Sob 12:26, 12 Lis 2016    Temat postu:

--
litwos8
11 listopada o godz. 21:20

Panie Redaktorze !
Od 100 lat wiadome jest skąd się bierze bunt mas. Nie trzeba stawiać po
tym zdaniu znaku zapytania. Historia uczy, że bunt mas bierze się z biedy.
Przytoczę tylko dwa ostatnie najbardziej drastyczne dla świata przykłady.
Od rewolucji w Rosji – powstały bolszewizm obiecał więc
spauperyzowanej klasie robotniczej i chłopstwu świetlaną przyszłość,
każdy wie czym to się skończyło i jeszcze trwa w niektórych krajach.
Potem był wielki kryzys i niesamowite bezrobocie, powstały hitleryzm
w swoich zapowiedziach gwarantował zatrudnienie z czego właściwie się
wywiązał z tym tylko, część ludzi poszło do armii a druga część do fabryk
zbrojeniowych. Po II wojnie światowej nie było już tak drastycznych
sytuacji, ale globalizacja spowodowała przesunięcie kapitału do miejsc
taniej siły roboczej. Spowodowało to zamknięcie zakładów pracy w wielu
krajach w tym także w USA. Dziś Amerykanie też zadają pytanie:

czy u nas coś jeszcze się produkuje?. Społeczeństwo nie może się składać tylko z białych kołnierzyków, (przynajmniej na razie). Muszą w nim być także robotnicy, chłopi, ludzie mniej wykształceni i o nich należy też zadbać. USA też o tym zapomniało, zbankrutowały całe miasta jak choćby Detroit. Zbankrutowały sztandarowe firmy, które zawsze kojarzyły się z USA. Inni którzy mają pracę, żyją coraz na niższym poziomie. Hasło Trumpa, że przywróci Amerykanom Amerykę a kraj uczyni znowu wielkim ma więc podstawy. Ludzie w to wierzą, czekali na kogoś takiego od 20 lat, tj. od czasu kiedy Ameryka zaczęła się staczać ku przepaści. Czy jest to populizm? Trudno określić, ale jak się nie ma pracy to się w to wierzy. Właściwie dla całego świata koniecznym jest by Ameryka była znowu wielka. Bez wielkiej demokratycznej Ameryki świat czeka wiele zawirowań. Świat z obecnego kryzysu nie wyprowadzi Rosja ani też komunistyczne Chiny. Wierzę w to, że pozycja Prezydenta USA, to nie pozycja choćby jednego z najbogatszych ludzi w kraju. Trump dobrze o tym wie i jego postępowanie drastycznie się zmieni. Będzie on dobrym Prezydentem, na pewno lepszym od dwóch swoich poprzedników. Skąd moja pewność. Interesując się polityką od początku lat 70-ych, zaobserwowałem, że wszyscy wielcy komentatorzy polityczni, znawcy Ameryki, jak choćby Pan Karol Małcurzyński (senior), Pan Menclewski (imienia zapomniałem), czy Pan Zygmunt Broniarek, to co do wyboru Prezydenta USA i roli jaką oni odegrali później – to zawsze się mylili. Niech Pan sięgnie do archiwum i poczyta co pisano po wyborze R. Reagana na Prezydenta USA. Właściwie to samo co dziś się pisze o Trumpie. Wielu dziś piszących o Prezydencie Elekcie Trumpie myli się też. Skąd ich ta pewność, że Trump to nieszczęście dla świata. Sama jego kampania nie mówi o prezydenturze. To już historia. Teraz zacznie pisać nową, nie wszystkim będzie się na pewno podobać, nam może też, ale Polska nie jest pępkiem świata.

--

Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group