Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

SZACHY i polityka
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 21:55, 12 Lip 2015    Temat postu:

--
Nauka matowania ---> Hetmanem - dla Naszych --> polityków

[link widoczny dla zalogowanych]

Zadanie 17
Autorzy - Iwanow - ABERMAN
--------
1_2
Diagram -- 1
Mat w 3 posunięciach -- #3 --- -- Po wstępie ---> 1. Kg2! - tempo! -- zugzwang

Rozwiązanie 1. Kg2! - tempo - zugzwang --- diagram -- 2

1. Kg2 - e4 - 2. Hh5 - e2 - 3. Hh1 - mat ---- diagram -- 3
1. Kg2 - e2 - 2. He4 - Kxd1 - 3. Hb1 mat --- diagram -- 4

1. Kg2 - Kxd1 - 2. Hb1+ - Ke2 - 3. Hf1 - mat --- diagram -- 5
1. Kg2 - Ke2 - 2. Sc3+ - Ke1 - 3. Hxg3 - mat --- diagram -- 6

---
3_4
Diagram -- 3
1. Kg2 - e4 - 2. Hh5 - e2 - 3. Hh1 - mat --- -- 1. Kg2 - e2 - 2. He4 - Kxd1 - 3. Hb1 mat

5_6
Diagram -- 5
1. Kg2 - Kxd1 - 2. Hb1+ - Ke2 - 3. Hf1# -- -- 1. Kg2 - Ke2 - 2. Sc3+- Ke1 - 3. Hxg3 mat
Idealna konstrukcja -- cztery siatki matowe ---> na diagramach

Diagram -- 2 --> pozycja po wstępie -- 1. Kg2! ruch wyczekujący -- tempowy.
Białe bierki -- na polach białych -- czarne bierki --> na polach czarnych
-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 17:03, 07 Wrz 2015, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 15:29, 22 Lip 2015    Temat postu:

21.07.2015
wtorek

Demokracja dla bankierów
Jan Zielonka

Gdy prezes Narodowego Banku Polskiego mówi o szkodliwej dominacji
sektora finansowego nad sektorem gospodarki realnej, to trzeba go
uważnie słuchać. Krytyka ze strony Marka Belki zatrzymała się jednak
w pół drogi. Wygląda bowiem na to, że banki nie tylko kontrolują
gospodarkę, ale też demokrację.

Według klasycznej teorii demokracji Josepha Schumpetera państwo
pobiera od obywateli podatki, a ci z kolei sprawują nadzór nad ich
wykorzystaniem. Jak mówi słynne przysłowie: no taxation without
representation. Powyższe gwarantuje, że gros zebranych podatków
idzie na świadczenia socjalne, czyli z powrotem do kieszeni obywatela,
choć zazwyczaj w formie bardziej egalitarnej (ubodzy dostają
więcej z publicznej kasy, niż do niej wpłacają).

Ta sama teoria zakłada, że tworzenie i cyrkulacja pieniędzy należą
głównie do państwa. Jak napisał w 1905 roku Georg Friedrich Knapp
w swojej książce „Państwowa Teoria Pieniędzy”
– „Pieniądze są funkcją porządku prawnego”.

We współczesnej Europie te podstawowe zasady są postawione na głowie. W Wielkiej Brytanii 97 proc. pieniędzy w obiegu jest w rękach banków i instytucji kredytowych. To prawda, że są to często pieniądze wirtualne, ale decydują one o losach gospodarki i strukturach polityczno-prawnych. Sektor bankowy decyduje, kto, co i na jakich warunkach może kupić, wynająć czy prowadzić biznes. Podatki też w dużej mierze zależą od systemu bankowego, choć z powodów nie do końca zrozumiałych, transakcje finansowe wymykają się podatkom (tylko 6 proc. dochodów podatkowych w Wielkiej Brytanii przychodzi z sektora finansowego).

Zasady funkcjonowania systemu bankowego podlegają samoregulacji, co w praktyce oznacza, że parlament do banków specjalnie się wtrąca. Jak banki narobią bigosu, to państwo ich długi pokrywa z kieszeni podatnika. Wielka Brytania wyłożyła niedawno na banki przeszło miliard funtów. Niezła sumka! Konsultacja tych decyzji z podatnikiem była dość wirtualna, jak te pieniądze w obiegu.

Piszę ostrożnie, bo nie chcę być oskarżony o populizm. Nie wszyscy bankierzy wypłacają sobie astronomiczne premie. Nie wszystkie banki finansują partie polityczne i polityków. Znam uczciwych bankierów, którzy znaleźli się bez pracy po ostatnim kryzysie. W Polsce pozycja bankierów jest chyba mniej znacząca niż na Wyspach. Chodzi mi bardziej o sprawy systemowe. W jakim stopniu podatnik jest jeszcze w stanie kontrolować przepływy finansowe? Odpowiedź na to pytanie określi sens współczesnej demokracji.

Europejska Unia Walutowa miała nas ochronić przed światowymi finansowymi spekulacjami i w założeniu przywrócić sens demokracji. Była nadzieja, że światowe rynki finansowe nie będą już sobie mogły kpić z preferencji europejskiego obywatela. Stało się jednak na odwrót. Stworzono wspólną walutę bez wspólnego rządu i demokratycznej reprezentacji. Centralny Bank Europejski został wyłączony spod kontroli rządów.

Argumentem była potrzeba odpolitycznienia. Co to w praktyce oznacza, przekonali się najpierw Cypryjczycy, a później Grecy. Zamiast zapewnić swobodny przepływ pieniędzy, EBC zamknął kurek i zmusił oba państwa do przyjęcia priorytetów dyktowanych przez banki. Wszyscy, nie tylko lenie i oszuści mogli wypłacić z bankomatu 20 euro na dzień.
Ciekaw jestem, co by było, gdyby tego samego typu zbiorową odpowiedzialność zastosowano kiedyś wobec bankierów. Nie zrobiono tego nawet w Islandii, jedynym kraju, który postanowił rozliczyć bankierów z nieodpowiedzialnych operacji.

Rozumiem, że system finansowy jest filarem każdego systemu gospodarczego, a demokracja wymaga zdrowej gospodarki. Nie do końca jednak rozumiem, dlaczego system finansowy cieszy się przywilejami, jakich nie mają inne gałęzie gospodarki. Rozumiem, że po krachu Lehman Brothers Europa musiała ratować swoje banki.
Nie rozumiem jednak, dlaczego ratowanie banków odbyło się kosztem przeciętnego podatnika bez jakiejkolwiek społecznej konsultacji. Rozumiem, że transakcje finansowe mają charakter globalny, ale nie rozumiem, dlaczego w żaden sposób nie można ich opodatkować.
Wielokrotnie argumentowałem, że państwo nie jest dobrym gospodarzem, ale banki też pokazały, że dobrym gospodarzem nie są. W historii kapitalizmu było jedenaście wielkich krachów finansowych wtłaczających w ubóstwo miliony obywateli. Siedem z nich wydarzyło się od początku lat 70.

Znany niemiecki naukowiec Wolfgang Streeck zauważył, że jesteśmy świadkami niezwykłego paradoksu: zamiast opodatkować banki, by w ten sposób spłacać długi wynikające z ich machlojek, pożyczamy od tych banków pieniądze – i to za sowite prowizje. Streeck uważa, że demokracja nie jest już w stanie wziąć w ryzy systemów finansowych. Obecna europejska próba opodatkowania transakcji finansowych pokaże, czy jego pesymizm jest uzasadniony.

-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 18:02, 22 Lip 2015    Temat postu:

wiesiek59
21 lipca o godz. 18:19

Kto ma władzę, ten dyktuje prawa…..
Niepostrzeżenie, instytucje finansowe stanęły albo ponad prawem,
albo wręcz zaczęły dyktować zapisy prawne, korzystne dla siebie.
Pan Olechowski niedawno stwierdził, że byłby przeciwny darowaniu długów.
Bo zmniejszyłoby to DYWIDENDĘ mu przysługującą z racji udziałów.
I to jest podsumowanie.
Udziałowcami banków są osoby znaczące, wpływowe, egoistyczne.
Człowiek a dywidenda, co wybrać?
Przecież to oczywiste…..

A że miliony ucierpią?
Przecież to sprawa rządów, nie banków.
Piketty dowiódł że zysk z kapitału jest wyższy niż z pracy.
Kapitału opodatkować się nie daje, pracę z łatwością.
Efektem będzie feudalizacja, nieliczni właściciele wszystkiego, niespecjalnie przejmować się będą losem maluczkich.
Latyfundysta czy fabrykant, mógł przynajmniej znać ludzi którzy dla niego pracowali.
Bankier anonimowo podejmuje decyzje o losach milionów….

--
supertramp
21 lipca o godz. 19:58

Wywiad Jacka Żakowskiego z profesorem Guyem Standing ekonomistą,
wykładowcą Uniwersytetu Londyńskiego.
Żakowski: “Wizja sfrustrowanych, która się wyłania, jest groźna dla demokracji?”

Prof. Guy Standing: “Sfrustrowani bronią demokracji zagrożonej przez
postępujące utowarowienie polityki zdominowanej przez wielkie pieniądze.
Od 30 lat demokracji ubywa. Coraz mniej osób czuje się
reprezentowanych przez partie parlamentarne i ich polityków.
Powstała demokracja manipulacyjna. Wielkie pieniądze manipulują
partiami, mediami, wyborcami. To najbardziej wkurza sfrustrowanych.
Dlatego instynktownie i intuicyjnie domagają się demokratyzacji.” (…)

Przykre to, ale w Polsce media i politycy dały się właśnie “utowarowić”,
stając się jednym z elementów mechanizmu zagrażającego demokracji
(a nie broniącego demokracji, jak łudzi się wielu publicystów
popierających establishment i ekonomiczno-polityczne status quo).
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 18:08, 22 Lip 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 9:47, 26 Lip 2015    Temat postu:

26.07.2015
niedziela

Czy grozi nam despotyzm?
Jan Zielonka

W londyńskiej galerii Saatchi wystawiono niedawno obraz, czy też
fotomontaż chińskich braci Gao. Nosi tytuł the interview i przedstawia
despotów dwudziestego wieku prowadzących rozmowę w stylu
przypominającym wyobrażenia Świętego Przymierza z XIX wieku.
Na pierwszym planie poglądy wymieniają Mao Zedong z Adolfem Hitlerem.
Przysłuchują się im Fidel Castro, Pol Pot, Kim Ir Sen, Saddam Husajn
i Józef Stalin (gdzieś w tyle widać też Osamę Bin Ladena,
choć należy on chyba do innej kategorii).

Atmosfera jest dyplomatyczna, czy wręcz intelektualna, choć przecież
każdy z rozmówców ma rzeszę ludzkich ofiar na swoim sumieniu.
Ideą, która przyświecała artyści było – wydaje się – pokazanie
despotyzmu jako rzeczy normalnej, przynajmniej w kategoriach
politycznych. Czy wizerunek ten pasuje do dwudziestego pierwszego wieku?
Czy nie jest tak, że po upadku komunizmu nie ma już poważnych alternatyw dla demokracji?

Kanadyjczyk Michael Ingatieff i Australijczyk John Keane ostrzegają przed
tego typu myśleniem. Wskazują na tak odmienne kraje jak Rosja,
Turcja, Chiny, Wietnam, Iran, Turkmenistan, czy Arabia Saudyjska,
Afrykę z różnych powodów zostawiając na boku. Choć w każdym
z tych państw są przeprowadzane wybory, władza jest, ich zdaniem,
w rękach despotów rządzących za pomocą manipulacji i siły.

Współcześni despoci nie mają na swym sumieniu zbrodni ludobójstwa.
Większość z nich cieszy się szerokim społecznym poparciem.
Ich gospodarki pracują często lepiej od tych w Europie. Zachodnie rządy
robią z nimi poważne gospodarcze i polityczne interesy. Ale czy któryś
z wymienionych krajów ma coś wspólnego z prawdziwą demokracją?
To prawda, że trudno porównać Króla Abdullaha, Xi Jinpinga, Alego
Chamenei lub Władimira Putina do Mao, Stalina, czy Hitlera.
Jednocześnie ich sposób sprawowania władzy odbiega zasadniczo
od sposobu sprawowania władzy przez Angelę Merkel,
Matteo Renziego czy Davida Camerona.

Współcześni despoci mówią językiem demokracji i wygrywają wybory. Jednak prawa opozycji są regularnie tłamszone, a gdy przypadkiem wyniki wyborcze nie są „zgodne z planem” to się je zmienia. Tak było np. w Iranie w 2009 roku. Poparcie społeczne wynika z mieszkanki korporacjonizmu, nacjonalizmu i manipulacji medialnej. Klasy średnie są nagradzane gospodarczo za polityczną pasywność. Współczesne despotyzmy szczycą się największym wzrostem bogactwa klasy średniej! Jak maszyna gospodarcza się zacina, to wzrasta kampania nacjonalizmu przeciwko wszelkim wrogom zewnątrz i wewnątrz. Lojalne elity finansowe i przemysłowe są dopuszczane do wielu decyzji.

W dzisiejszej Rosji nie zawsze wiadomo, czy rządzi Kreml, czy Gazprom. W Turcji wpływy koncernu wydobywczego Soma Holding Company obrazują skalę nieformalnych związków pomiędzy biznesem i politykami. Współcześni despoci nie są już wrogami kapitalizmu. Na zliberalizowanych rynkach handlu, kapitału, usług i pracy poruszają się jak przysłowiowa ryba w wodzie.

Współcześni despoci opanowali też do perfekcji sztukę komunikacji i kontroli mediów. Cenzura jest wszechobecna, nawet w internecie i niewygodni dziennikarze są ofiarami pomówień lub czystek. Jednocześnie władza jest wyjątkowo medialna. Xi Jinping rozmawia z normalnymi ludźmi na oczach kamer, a jego żona Peng Liyuan zamieniła rolę operowej divy na rolę pierwszej gwiazdy rządowego PR. Ważne wydarzenia sportowe, czy koncerty gwiazd rocka dają despotom szanse na promocje wizerunku oświeconego sponsora dóbr publicznych. Stąd też zabiegają oni o igrzyska olimpijskie, piłkarskie mistrzostwa, czy gale koncertowe. Ktoś powie, iż despoci w każdym wieku stosowali podobny repertuar chwytów. Historia nie stoi jednak w miejscu i każda generacja despotów funkcjonuje w innych warunkach i wnosi coś nowego.

Dlaczego tych współczesnych, stosunkowo miękkich despotów nie można ignorować? Po pierwsze dlatego, że władają oni znaczną częścią ludności na naszym globie. Co więcej, rządzony przez nich obszar szeroko pojętej Euro-Azji jest dziś najszybciej rozwijającą się częścią świata. Prawdziwa demokracja nie przetrwa długo, gdy despotyzm potrafi generować więcej gospodarczych dóbr od niej. Nie mówiąc już o tym, że wzrost potęgi gospodarczej idzie ręka w rękę ze wzrostem potęgi militarnej.

Jednak największe zagrożenie wynika z postępującej erozji demokratycznych norm i standardów. W świecie kompletnego relatywizmu nie sposób odróżnić prawdziwych od fałszywych proroków, dobra od zła, szansy od groźby. Despotom jest łatwo udawać demokratów, bo demokracja zachodnia jest dziś w poważnym kryzysie; szczytne idee parlamentarnej reprezentacji, podziału władzy, rządów prawa, czy społecznej partycypacji zostały w ostatnich latach rozmyte, czy nawet skompromitowane.


Przyczyny tego rozmycia ambitnych, czy jak kto woli, liberalnych form demokracji są wielorakie. Nijaka demokracja na Zachodzie jest w części ceną jaką płacimy za globalizację i europeizację: transakcje finansowe i nawet prawne wymknęły się spod kontroli demokratycznych rządów. Terroryzm też nas skłonił do ograniczania demokracji, w tym jej bastionu jakim są prawa człowieka. Wieloletnia arogancja rządzących i apatia rządzonych w Europie też ją psuła.
Nic więc dziwnego, iż przywódcy Iranu, Turcji, czy Rosji nie akceptują „lekcji” demokracji z Paryża, Warszawy, czy Londynu. Co gorsze, niektórzy europejscy politycy zaczynają twierdzić, że od współczesnej Rosji, Turcji, czy Chin można się wiele nauczyć. Premier Chin odwiedził Budapeszt i rząd Viktora Orbána był „pod wrażeniem” chińskich osiągnięć nie tylko w sferze gospodarczej, ale też w sferze organizacji mediów i administracji publicznej.

W krajach objętych kryzysem gospodarczym jest pokusa, by zaprowadzić rządy silnej ręki obiecujące pracę i sprawiedliwość. W krajach będących świadkiem wieloletnich walk „na górze”, skandali politycznych i korupcji, jest pokusa by zrezygnować z wolności na rzecz porządku, dyscypliny i spokoju. W krajach, które nie są w stanie przeciwdziałać presjom zewnętrznym w takich obszarach jak migracja, energia, czy zadłużenie jest pokusa by zwiększyć bezpieczeństwo kosztem takich zdobyczy demokracji jak deliberacja, czy pluralizm.

Gdy partie polityczne nie mają korzeni społecznych, gdy oligarchie finansowe mają łatwy dostęp do politycznego steru, gdy media nie mówią prawdy, wtedy niewielki nawet kryzys może wynieść na ołtarze autokratów, którzy z czasem przemienią się w lokalnych despotów. Oni świetnie wiedzą jak się wygrywa wybory
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 14:04, 26 Lip 2015    Temat postu:

-
wiesiek59
26 lipca o godz. 13:24

Demokracja jest systemem rządów panującym w mniejszości krajów
świata i zdecydowanej mniejszości populacji.
Dominującą formą rządów jest oświecona despotia, czy monopartia.
Nie przeszkadza to krajom demokratycznym utrzymywać stosunków
dyplomatycznych, handlowych, zawierać sojuszy militarnych.
Ba część despotów otrzymuje wsparcie z krajów demokratycznych,
by mogła się utrzymać przy władzy.
Schizofrenia?

Nie, czysta pragmatyka i kalkulacja zysków ekonomicznych….
Piętnowane jako niedemokratyczne, są jedynie te, które nie chcą podlegać zachodniej strefie wpływów, bądź prowadzą politykę niezależną.
Na nie nakładane są sankcje, ograniczenia handlowe, finansowe, hamowany jest kontakt ze światem rozwiniętym.
I oczywiście, publikowane alarmistyczne raporty różnych NGO, finansowane przez zainteresowanych taką a nie inną treścią przekazu.
Czy demokracja jest dobra dla wszystkich?
Bez względu na pierwotną rodzimą kulturę liczącą tysiące lat?
W szczególności, czy jest dobra dla krajów wieloetnicznych i wieloreligijnych?

Z własnej historii wiemy, że takim spoiwem w Europie był władca, dynastia.
Dopiero kilkaset lat ewoluowania stworzył u nas obecny system rządów.
Chcemy narzucić demokrację krajom do tego nieprzygotowanym mentalnie, jako najlepszy sposób rządów?
W imię czego?
Imperializmu kulturowego, poczucia wyższości?
Demokracja ich zabije, nie wzmocni……
Moja prywatna obserwacja.
Ten kto miał władzę, stawiał sobie monumentalne budowle by podkreślić swą pozycję.

Na przestrzeni wieków, władza przesuwała się od fortec, katedr, pałaców, w kierunku siedzib przemysłowców, holdingów, bankierów.
Pomniki władzy bezbłędnie wskazują gdzie ona leży i kto ją RZECZYWIŚCIE sprawuje.
W mojej ocenie, obecnie są to media i banki.

Tu zapadają decyzje marketingowe i finansowe.
Rządy jedynie wykonują…..
Czy jest to jeszcze demokracja, skoro opinia publiczna i wybór reprezentantów zależy prawie w całości od tych dwóch czynników?
Demokracja jest może ważną częścią naszego dziedzictwa.
Niemniej, jest FIKCJĄ.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 18:26, 26 Lip 2015    Temat postu:

-
jasny gwint
26 lipca o godz. 17:10
Vera 10.58. pisze;

” Do każdego, nawet najgorszego despoty świat się z czasem
przyzwyczaja i zawsze się obrońcy Castro znajdą.
Niestety łatwo się zapomina, że w tej ostoi spokoju i rozwoju kobiety
otrzymywały od państwa majtki tylko, jeśli pracowały na drabinie.”

Kuba przed Castro zwana była burdelem USA. Tam majtek nie
potrzebowali. Castro stworzył państwo dla Kubaczyków, w którym każdy
miał zapewnioną przysłowiową kromkę chleba, czego w innych krajach
Ameryku Łacińskiej nie mają do dziś. Obronił Kubę przed agresją i totalną
blokadą militarnego imperium przez 50 lat. Stworzył najlepszą na świecie
służbę zdrowia i poziom edukacji. Zdołał się ustrzec przez 635
zamachami katów CIA na jego życie. Przeżył wszystkich.
I pozostanie symbolem walki z imperializmem XX wieku.

--

wiesiek59
26 lipca o godz. 17:36

Zaledwie 77% Norwegów i Islandczyków w wieku produkcyjnym jest
zatrudnionych (dla Dani i Szwecji ten wskaźnik jest jeszcze niższy
i wynosi żałosne 75% i 73%) przy średniej dla OECD na poziomie 68%
i wskaźniku dla Polski poniżej 60%.
Oto do czego prowadzi hojna pomoc społeczna.

Prof. Winiecki niezwykle trafnie zauważa, że jedną z najtragiczniejszych
konsekwencji skandynawskiego modelu gospodarczego jest uwiąd
przedsiębiorczości. Nie może więc dziwić, że w rankingach
przedsiębiorczości państwa skandynawskie zajmują odległe miejsca:


[link widoczny dla zalogowanych]

Złośliwe, prześmiewcze, oparte na STATYSTYKACH……
Nieco się kłuci z lansowaną tezą o wolnej amerykance jako panaceum na wszystko.
Turbokapitalizm pozwala żyć dobrze jedynie najbardziej bezwzględnym i nielicznym.
A można przecież inaczej…..
Radzę przeczytać.
To może źle się przysłużyć stereotypom, tak starannie pielęgnowanym.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 18:30, 26 Lip 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 8:00, 27 Lip 2015    Temat postu:

-
Adalbert
26 lipca o godz. 22:47

Demokrację zniszczą wirtualne pieniądze generowane przez banki.
Tych “wolnych pieniędzy” jest tak dużo , że posiadacze tych wirtualnych
fortun usiłują zamieniać je na dobra rzeczywiste, czyli na ziemię ,
fabryki w państwach kolonizowanych przez globalizm.
Te kraje “okadza się” hasłami demokracji , aby ogłupiony naród nie
zdawał sobie sprawy, że jest przejmowany w niewolę ekonomiczną i polityczną.

To się stało na naszych oczach w Europie wschodniej i posuwa się dalej ale już w rytm werbli nawołujących do wojny . Taka demokracja nie przetrwa nawet jednego pokolenia, ale banksterom się śpieszy , bo reset wojny dokona zmian na liście najbogatszych , a na niej zostaną tylko ci, co przejęli konkretne dobra za wirtualne pieniądze.

Zamach na polską ziemię, na polskie lasy i na polskie fabryki
jest konsekwentnie realizowany przez strategów tego planu.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 8:16, 27 Lip 2015    Temat postu:

-
Andrzej Falicz
27 lipca o godz. 3:33

Tzw. “demokracja” to trochę jak wolny rynek –
w praktyce to hasło a nie rzeczywistość.
W 1953 roku przywódca “wolnego świata ” i globalnej demokracji obalil
demokratyczną władzę w Iranie by zainstalować monarchie i terror SAVAKU.
40 lat później w ramach instalowania dla odmiany demokracji…
Cofnieto Bliski Wschod w sredniowiecze i krawa rzeź.

Gdy w ramach tzw. Demokracji zapowiadają się rządy trzeciego z dynastii Buszow lub drugiej z dynastii Clintonow a obie dynastie finansowane przez te same korporacje…przez nikogo nie wybierani biurokraci z brukselskiej biurokracji dyktuja rzadowi Portugalii deregulacje rynku pracy bo groźbą wstrzymania dostaw papieru z Frankfurtu i wzywaja greckiego ministra gospodarki o 11 wieczór na dywanik..
?
Warto zadać sobie pytanie czym naprawdę jest demokracja.
Czy przypadkiem nie naduzywanym i manipulowanym przez elity (głównie finansowe) hasłem i fetyszem dla mas.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że najistotniejszym wydarzeniem współczesnych dziejów w skali globalnej jest awans cywilizacyjny Chin.
500 milionów ludzi autokratyczna wladza wydobyla z odchlani biedy a kraj wkrótce zajmie pod względem potencjału pierwsze miejsce na Ziemi.
Tymczasem w kraju o potencjalnie podobnym potencjale zwanym największą demokracją świata rządzi wszechobecna korupcja
I taka jest rzeczywistość niezależnie od dogmatycznych i lopatologicznych teorii o wyższości świąt Bożego Narodzenia nad świętami Wielkiej Nocy.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 13:41, 02 Sie 2015    Temat postu:

2.08.2015
niedziela

Jak żyć w erze zagrożeń: prawdziwych i zmyślonych?
Jan Zielonka

Przyleciałem do Sydney niedawno, w trakcie „zimy stulecia”.
Wszyscy mówili o niej w mediach. W ciągu dnia było 10 stopni
Celsjusza, choć w górskich okolicach spadł nawet śnieg.
Dwa dni później było już 20 stopni i ze spokojem mogłem chodzić
po ulicach tego uroczego miasta. Nikt już nie groził klęską żywiołową.

Podany przykład pokazuje, że wszystko można zrelatywizować i łatwo
zmanipulować definicją zagrożenia. Polakowi przyzwyczajonemu do
siarczystych mrozów australijskie zmartwienia wydadzą się zabawne.
Jednak w Sydney problem brano bardzo poważnie, bo większość
mieszkań nie ma ogrzewania i część flory nie jest w stanie
przetrwać nawet porannych przymrozków.

Dyskusje na temat zagrożenia zawsze opierają się na jakiejś prawdzie.
Problem tkwi w ocenie skali zagrożeń i w używaniu ich dla określonych
celów gospodarczo-politycznych. Na propagandzie w tej kwestii zawsze
ktoś zarabia. Mam na myśli nie tylko media, ale też przemysł i polityków.

Za każdym razem, gdy zbliża się fala zachorować na grypę,
lobby farmaceutyczne krzyczy, że trzeba kupić drogie szczepionki.
Za każdym razem, gdy Rosja coś nabroi, lobby wojskowe upomina się
o nowe samoloty i czołgi.

Rządy poddawane są presji, by wydawać pieniądze na szczepionki, a nie np. na pensje pielęgniarek, sale operacyjne czy medyczną profilaktykę. Podobnie musi zdecydować, czy wydać na wojsko, czy na szpitale albo szkoły. Czarne przepowiednie czasem się sprawdzają, a politycy z reguły nie chcą brać na siebie ryzyka.
Jakiś czas temu Polska dobrze zrobiła, nie kupując przeciwgrypowych szczepionek, ale przy następnym ataku grypy może mieć dużo mniej szczęścia. Konia z rzędem temu, kto jest w stanie przewidzieć zachowanie Rosji w najbliższych latach.

Mistrzem w manipulowaniu zagrożeniami jest obecny rząd Australii. Niedawny kryzys finansowy dotknął Europę i Amerykę, ale w niewielkim tylko stopniu Australię. Tutejszy wzrost gospodarczy w ostatniej dekadzie był dużo wyższy niż w Niemczech, i tylko Szwajcaria cieszy się wyższą stopą życiową niż Australia. Jednak liberalno-konserwatywni politycy i dziennikarze rozpętali histeryczną kampanię w sprawie kryzysu, akcentując mocno potrzebę systemowych reform, by ratować kraj przed krachem. Zastraszeni obywatele usłyszeli, że jak najszybciej należy uwolnić firmy od rządowych regulacji, zliberalizować rynek pracy, obciąć świadczenia socjalne i ograniczyć prawa związkowe. Słuchając tych argumentów, miało się wrażenie, że Australia jest Grecją.
Podobną kampanię zagrożenia rozpętano wokół imigracji pod hasłem: Australia jest pełna. Ciekaw jestem, jak zmierzyć, czy Australia jest pełna. Na jednym kilometrze kwadratowym w Australii mieszkają średnio trzy osoby, w Holandii 498 osoby, a w Singapurze prawie 8 tysięcy. Jeśli jest kraj, który spokojnie może przyjąć więcej imigrantów, to jest nim Australia, nie tylko z uwagi na jej rozmiar, ale też bogactwo. Pod wpływem antyimigracyjnej histerii stało się jednak na odwrót. Nie tylko zaostrzono przepisy imigracyjne, ale wprowadzono wojskowe patrole na morzu, a nawet przekupiono biedne rządy malutkich państw na Pacyfiku, by „gościły” odprawianych tam przez Australię przybyszów.

Oenzetowski raport na temat potwornych warunków w tych obozach dla uchodźców zlekceważono, podobnie jak raporty o tonących łodziach z uchodźcami. Rząd nawet wydrukował plakat mający na celu odstraszenie potencjalnych imigrantów, który przedstawiał mały statek na wzburzonym morzu z napisem: „Nie ma szans, by Australia stała się Twoim domem”. Innymi słowy: czeka cię śmierć, jeśli spróbujesz dotrzeć na naszą wyspę w nielegalny sposób.

Obecny rząd Australii nie tylko wyolbrzymia zagrożenia, ale też często, dla zrealizowania swego partykularnego interesu, świadomie je pomniejsza. Tak jest w kwestii zagrożeń dla środowiska naturalnego. Umierająca rafa koralowa w stanie Queensland jest światowym symbolem zmian klimatycznych, przy czym największe szkody dla australijskiej natury przynosi rozbudowany przemysł wydobywczy. Dlatego poprzedni, laburzystowski rząd postanowił wprowadzić „zielony” podatek od dochodów kopalni. Dochody takich firm wydobywczych jak BHP, Hancock Prospective czy Rio Tinto są astronomiczne. BHP ma roczny dochód przekraczający 15 miliardów dolarów.

Oczywiście ten podatek nie przypadł do gustu bogatym właścicielom kopalni i ich partyjnym zausznikom w konserwatywnej partii liberalnej. Wybory w 2013 roku były głównie głosowaniem za lub przeciw temu podatkowi. Uruchomiono wtedy ogromną maszynę propagandową przekonującą Australijczyków, że problemy ochrony środowiska są zmyślone, a problemy przemysłu wydobywczego są rzeczywiste. Po zwycięstwie wyborczym liberałowie nie tylko znieśli „zielony” podatek, ale zaczęli likwidować subsydia państwowe dla instytutów badawczych zajmujących się problemami środowiska naturalnego. Niektórzy poszli dalej i rozpętali kampanię mającą zdyskredytować dorobek naukowy obrazujący szkodliwe skutki rujnowania środowiska. Powstał ogromny „przemysł” niszczenia naszej wiedzy i robienia obywatelom wody z mózgu.
Manipulowanie zagrożeniami to nie tylko australijska specjalność. Zresztą Australia jest dużo lepszym krajem od wielu innych, nawet pod rządami premiera Tony’ego Abbotta. We współczesnym świecie przeważają zagrożenia globalne, a nie lokalne, co oznacza, że wiemy o nich stosunkowo niewiele. Media dają nam informację o różnych zagrożeniach, ale informacja to nie to samo co wiedza. Gospodarcze i polityczne grupy interesu wykorzystują nasze lęki dla swoich celów. Musimy mieć się na baczności i odróżniać prawdziwych od fałszywych proroków. Przede wszystkim dużo i z różnych źródeł czytając.
----


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 18:23, 04 Sie 2015    Temat postu:

Redakcja 4 sierpnia 2015
Mariusz Janicki poleca najnowszy numer POLITYKI

Czy Andrzej Duda -> będzie tylko oczywistym, słuchającym we wszystkim
biskupów, prezydentem PiS, czy może wszystkich zaskoczy?


Mariusz Janicki, zastępca redaktora naczelnego

Andrzej Duda rozpoczyna sprawowanie prezydenckiego urzędu.
Warto sobie uzmysłowić, jak długo Polacy mogą mieć do czynienia
z tą postacią publicznego życia. Jeśli Duda utrzyma sympatię wyborców
także za pięć lat, to za jego obu kadencji dzisiejsi gimnazjaliści skończą
studia, a może już pozakładają rodziny i będą mieć własne dzieci.
To szmat czasu.

Dlatego tak istotne jest, jakim prezydentem okaże się krakowski polityk,
o którym wciąż tak mało wiadomo. Czy będzie tylko oczywistym,
słuchającym we wszystkim biskupów, prezydentem PiS, notariuszem
politycznej zemsty na Platformie, czy – jak zapowiada – będzie chciał
zasypać polsko-polskie podziały? Czy stworzy w swoim urzędzie szybką
ścieżkę dla przywracania IV RP, czy też zaskoczy wszystkich, także
dotychczasowych politycznych przyjaciół otwartością i ludzkim obliczem,
także wobec dotychczasowych wrogów?

„Kim Pan jest, Panie prezydencie?” – pytamy na okładce najnowszego
wydania POLITYKI i w środku numeru staramy się na to pytanie szukać odpowiedzi.

Ponadto w numerze: tajemnice Jana Kulczyka – co pozostawił po sobie
najbogatszy polski biznesmen, raport o emeryturach – czy na starość
będziemy mieli za co żyć, o tajnych informatorach policji i innych służb,
o stanie uzębienia Polaków i o pladze letnich utonięć.

Polecam też artykuły o bombie atomowej, w cieniu której świat żyje już
od 70 lat, o archeologach, którzy wchodzą w rolę detektywów i badają
zbrodnie sprzed tysięcy lat, oraz o fenomenie amerykańskiego aktora
Toma Cruise’a, wielkiej, choć jednoosobowej firmy w hollywoodzkim kinie.

To tylko niektóre pozycje z najnowszej POLITYKI, zachęcam do
przeczytania wszystkich pozostałych artykułów, a także do zakupu
tygodnika z filmem naszego dziennikarza Karola Jałochowskiego
„Bomba, która wstrząsnęła światem”, będącym świetnym
uzupełnieniem wspomnianego wyżej tekstu o broni atomowej.

Miłej lektury i oglądania!

Mariusz Janicki
Zastępca redaktora naczelnego

-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 18:25, 04 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 4:14, 11 Sie 2015    Temat postu:

-
Geografia Polski ---> Wisła - to wielka polityka...


----- 1. Goniec _f6 - szach - mat
Polska rzeka -- Wisła

Miasta nad Wisłą

Pozycja na diagramie --- miasto ----- i cos wiecej!
Król ------ Kd1 ---------- Wisła --------- Miasto Małysza
Hetman -- He2 -------- KRAKóW ------- Królewskie miasto
Pionek ----- f2 --------- Połaniec ------ Most w Połancu - Elektrownia
Skoczek -- Sg3 ------- Sandomierz ---- San zmierza do Wisły
Pionek --- g4 ----------- Puławy -------- Miasto chemików
Wieża --- Wf5 ---------- Warszawa ----- Miasto stołeczne -- W-wa
Pionek ---- e6 ----------- Plock --------- Płocka petrochemia
Goniec -- Gd7 ---------- Grudziądz ----- Miasto B. Malinowskiego
Goniec -- Gd8 ---------- Gdansk -------- Stocznia Gdanska

KRóL --- Kd4 ------ miasto - KALISZ --- Kalisz potrzebny do zamatowania

Szachista musi uzasadnić obrazkami czemu w Polskiej Szkole potrzebne
są diagramy szachowe i tym samym Szachy w Polskich szkołach.
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 4:30, 11 Sie 2015, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 11:46, 16 Sie 2015    Temat postu:

16.08.2015
niedziela

Normalni ludzie w polityce
Jan Zielonka

Elita polityczna w całej Europie ze strachem patrzy na rywali
wyglądających na ludzi normalnych.
Dziś jedna gwiazda po drugiej w brytyjskiej Partii Pracy ostrzega przed
mało znanym posłem Jeremym Corbynem, który startuje na szefa tej
właśnie partii. Poglądy Corbyna nie są specjalnie oryginalne, niczym się
też nie wyróżnił w swoim długoletnim stażu parlamentarnym.
Dziś jednak jego spotkania przedwyborcze ściągają tłumy młodych entuzjastów. Dlaczego?

Corbyn jest w modzie, bo wygląda i mówi jak szary obywatel, a nie jak robot stworzony przez maszynkę partyjną według najnowszych wzorców PR. Corbyn odrzuca dominujący konsensus odnośnie do tego, czym jest polityka, i tego, jak politycy powinni postępować. Corbyn nie jest zdawkowy, powierzchowny, sztuczny, zblazowany i obłudny jak większość jego partyjnych kolegów. Corbyn mówi, co trzeba zrobić, a nie na przykład, czego nie można zrobić z uwagi na uwarunkowania gospodarcze czy geostrategiczne. Corbyn nie pasuje do telewizji, nie nadaje się do wyreżyserowanych wieców, jest przeciwieństwem idola popkultury i spinu.

Tego typu postawa wywołuje strach i wściekłość establishmentu tym bardziej, że Corbyn może wybory o przywództwo wygrać. Sam Tony Blair ruszył do walki przeciw Corbynowi pod hasłem: możecie mnie nienawidzić, ale na miłość boską, nie wybierajcie na szefa partii szarego outsidera, który nie pasuje do współczesnej rzeczywistości. Już nawet nie chodzi o to, że Corbynowi bliżej do związków zawodowych niż korporacji i banków. Lecz czy można oddać przywództwo facetowi z brodą, chodzącemu w sandałach i bez krawata? Corbyn na salonach Partii Pracy wygląda jak barbarzyńca, choć jest aktywnym członkiem tej partii od niepamiętnych lat.
Podobny strach przed normalnymi ludźmi panuje na szczeblu europejskim. Yanis Varoufakis miał więcej wiedzy o ekonomii niż jego koledzy z eurogrupy. Jego poglądy nie były aż tak kontrowersyjne. Umorzenie długów greckich proponował Międzynarodowy Fundusz Walutowy, a nie tylko Varoufakis na przykład. Varoufakis nie pasował jednak do środowiska sztywnych panów w garniturach i krawatach, jeżdżących służbowymi limuzynami. Jego skórzana kurtka, rozpięta koszula i motocykl dawały kolegom z eurogrupy jednoznaczny przekaz: nie jestem jednym z was, lecz normalnym człowiekiem, który na jakiś czas wszedł w politykę, żeby coś zmienić. Panowie w garniturach i krawatach robili wszystko, co mogli, by pozbyć się Varoufakisa.

Paweł Kukiz i Beppe Grillo to zawodowi showmani, a nie ludzie normalni. Jednak trudno twierdzić, że są przykładem typowego współczesnego polityka. Ich ubiór i styl mówienia kontrastują z tym, co reprezentują zawodowi politycy. Pani Szydło i pani Kopacz to dwie wersje tego samego. Pan Kukiz to obiekt z zupełnie innej planety: krnąbrny, kapryśny i nieprzewidywalny. Nie do końca nawet wiadomo, czy walczy o władzę czy tylko robi kolejny show, podobnie zresztą jak Beppe Grillo.

Profesjonalny establishment polityczny nie wie, jak z tymi dziwnymi obiektami postępować. Przylepianie im naklejek populistów czy wręcz wariatów nie zdaje egzaminu. Corbyn, Varoufakis, Grillo czy Kukiz są popularni, bo są inni. Łamią przyjęte schematy i kpią z jedynie słusznych poglądów na wszystko. Dezorganizacja ich zaplecza stwarza wrażenie spontaniczności i autentyczności. Kryterium ich sukcesu nie jest zwycięstwo wyborcze, lecz zdolność ośmieszenia tych u władzy. Bez konkretnego programu, zdyscyplinowanej organizacji, poparcia imperiów biznesowych i medialnych trudno zresztą przejąć władzę. Można jednak zmienić oczekiwania społeczne i zmusić profesjonalną maszynę polityczną do ustępstw.

Oczywiście w polityce liczy się nie tylko styl, ale też program. Ja sam stanowczo nie podzielam wielu poglądów osób, o który wyżej wspominam. Corbyn nie chce nas w NATO, a Grillo pomstuje na emigrantów. Kukiz wierzy w JOW-y, a Varoufakis wierzy w teorię gier i chyba jeszcze w Marksa. Jednak trudno zaprzeczyć, że w kategoriach symbolicznych ich wkład w demokrację jest poważny.

Po pierwsze, zerwali oni z przeświadczeniem, że w polityce nie ma alternatyw. Po drugie, pokazali, że polityka nie musi być zawodem, lecz przygodą z wyborcami. Po trzecie, udowodnili, że dialog społeczny nie musi być filtrowany przez partie i stojące za nimi grupy finansowego nacisku. Po czwarte, zerwali z typowym bełkotem politycznym, pokazując, że można o sprawach państwa mówić językiem normalnym. Zwolennicy Corbyna często podkreślają: on mówi po ludzku o rzeczach, które są nam bliskie. Profesjonalnym politykom do tego daleko, nawet gdy zdejmują marynarki i zamieniają limuzynę na autobus czy pociąg.

Problem w tym, że w trudnych czasach trzeba budować, a nie tylko burzyć. Krytyka to nie to samo co kompleksowy plan naprawy. Największym skarbem w polityce jest umiejętność szukania kompromisów, a nie ośmieszanie rywali. Istnieje niebezpieczeństwo, że styl uprawiania polityki przez Grillo czy Kukiza może zrobić z naszych krajów niestrawny bigos.

To wszystko nie oznacza, że nie należy zmienić sposobu uprawiania
polityki. Pytanie tylko, czy zrobią to właściwie partyjni baroni albo
medialni celebryci. A może my sami powinniśmy się zmobilizować?

Normalni ludzie to przecież my, i choć nie pchamy się do polityki,
możemy polityków lepiej kontrolować i aktywniej uczestniczyć w życiu
publicznym. Możemy też więcej i głębiej ze sobą rozmawiać, między
innymi za pomocą internetu i portali takich jak polityka.pl.
Wrzucanie kartki wyborczej do skrzynki to tylko jeden z wielu sposobów naprawiania polityki.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 15:44, 16 Sie 2015    Temat postu:

-
Matematyka i Geografia z Polski
Matowanie na --> dwa sposoby

Autor - Władek z Połańca
---
1_2
Diagram -- 4
Mat w 4 posunięciach -- #4
1. Kh4! - tempo - Kf5 - 2. Kg3 - tempo - Ke6 - 3. Kf3 - tempo - Kf5 - 4. Gd7 - mat

Goniec --- Gd8 --- GDYNIA --- 8 razy 4 = 32
Skoczek - Sh8 -- SUWAŁKI -- 8 razy 8 = 64
Goniec --- Gc6 ----- PIŁA ---- 6 razy 3 = 18 -- Goniec - Gd7 - Grudziądz -- 7 razy 4 = 28
Król ---- Ke6 ------ Toruń ---- 6 razy 5 = 30 --- Król -- Kf5 --- Warszawa -- 5 razy 6 = 30
Król ---- Kh5 ----- Brześć --- 5 razy 8 = 40 ---- Król --- Kf3 ---- KIELCE --- 3 razy 6 = 18
Skoczek - Sc4 --- LESZNO -- 4 razy 3 = 12

Rozwiązanie: 1. Gh4! -- tempo
1. ... Kf5 - 2. Gd5 - tempo
2. ... Kf4 - 3. Sg6+ - Kf5 - 4. Sd6 - mat -- diagram - 3

Rozwiązanie: 1. Kh4! -- tempo
1. ... Kf5 - 2. Kg3 - tempo
2. ... Ke6 - 3. Kf3 - tempo - Kf5 - 4. Gd7 - mat -- diagram - 2

--

diagram - 3
1. Gh4! - Kf5 - 2. Gd5 - Kf4 - 3. Sg6+ - Kf5 - 4. Sd6 - mat

Skoczek - Sd6 - Bydgoszcz --- 6 razy 4 = 24
Skoczek - Sg6 --- Łomża ----- 6 razy 7 = 42
Goniec -- Gd5 --- Konin ------ 5 razy 4 = 20
Król ---- Kf5 --- Warszawa -- 5 razy 6 = 30
Król ---- Kh5 ---- Brześć ---- 5 razy 8 = 40
Goniec - Gh4 --- Chełm ---- 4 razy 8 = 32

diagram - 3 --- miasto -- -- mnożenie

Szachy polityczne , gdyż zaanektowałem Białoruskie miasto --> Brześć do Polski.
--



-
Paradoksy szachowe 84
Aktualne problemy, Kontrowersje ---- 8 listopada 2014
Jerzy Konikowski

Gość napisał

Na blogu wiceprezesa Polskiego Związku Szachowego
Adama Dzwonkowskiego znalazłem następujący komentarz dotyczący
Andrzeja Filipowicza w roli sędziego głównego meczu
o mistrzostwo świata pomiędzy Carlsenem i Anandem:
Z racji tego, że mecz odbywa się w nie najlepszych warunkach geopolitycznych,
wśród szachowych oficjeli trudno dopatrzeć się osób z tzw. „świata zachodu„.
Natomiast bardzo mocno reprezentowani są działacze z tzw. opcji prorosyjskiej
I jest także wśród nich – od wielu lat związany silnie – najpierw ze Związkiem Radzieckim,
a teraz z Rosją – nasz sędzia Andrzej Filipowicz
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 15:10, 22 Sie 2015    Temat postu:

22.08.2015
sobota

Wakacje (w końcu) bez polityki
Jan Zielonka

[link widoczny dla zalogowanych]

W tym roku politycy i dziennikarze nie pojechali na wakacje i wciąż
serwują nam polityczną papkę. Polityka w nadmiarze nie jest jednak
zdrowa – i dlatego zalecam polityczną abstynencję od czasu do czasu.
Ilekroć słyszę o awanturach w Sejmie czy Belwederze, skacze
mi ciśnienie i odchodzi apetyt. Czasami wpadam w poważną depresję.
Nie można tak żyć przez okrągły rok.

Proponuję więc, by do referendum dopisać jeszcze jedno pytanie:
czy obywatel ma prawo do miesiąca wakacji bez polityki?
Może nawet lepiej zastąpić wszystkie inne pytania tym jednym,
ponadpartyjnym, konstytucyjnym i nieideologicznym.
Wakacje bez polityki to kwestia dotycząca wszystkich obywateli,
a nie tylko tych, którzy startują do Sejmu. Już widzę tłumy idące
do urn, żeby oddać głos w jedynej sprawie, która nie ma nic wspólnego
z przepychanką między PO i PiS.

Wakacje bez polityki nie obciążą budżetu państwa i nie uderzą po
kieszeni żadnej grupy wiekowej czy zawodowej. Może dziennikarze
trochę na tym finansowo stracą, ale należy im się kara za polityczną stronniczość.
Jak już ma być to referendum, to niech dotyczy tematu ważnego dla
szarych obywateli, a nie służy karierom politycznym tego czy tamtego prezydenta.
Same wakacje też bez polityki będą lepsze.
Wreszcie będzie można jechać na wakacje z całą rodziną,
bo odmienne poglądy polityczne teściowej czy zięcia nie będą się liczyć.
Zamiast rozmawiać o polityce, będziemy rozmawiać o pogodzie
i przyrodzie. Nawet ksiądz w wakacyjną niedzielę będzie mówił
o ewangelii, a nie o najnowszej ustawie. Szukając hotelu, nie będziemy
pytać, czy mają sprawny telewizor, ale czy jest dobry kucharz.
Na plaży będziemy czytać wyłącznie o sporcie i modzie.
W czasie górskich wycieczek nie będziemy się zastanawiać,
czy droga do wybranego celu prowadzi w lewo czy w prawo.

Politycy też mogą na tym zyskać. Przez miesiąc można wiele ran wylizać i odbudować nadszarpnięty wizerunek. Po miesiącu ciszy wyborcy mogą zapomnieć o szalonych obietnicach. Miesiąc bez spiskowania i wzajemnych oskarżeń może pomóc w budowaniu kompromisów czy nawet nowych koalicji. Wakacje bez polityki sprzyjają lekturze i refleksji, a to zazwyczaj prowadzi do łagodzenia obyczajów i retoryki.
Dziś wielu obywateli narzeka na politykę, ale miesiąc proponowanych wakacji może ich do tej polityki przekonać. I nie chodzi już o to, że polityczny show jest swego rodzaju rozrywką, której nam w pewnym momencie zabraknie, tak jak znanego serialu telewizyjnego. Chodzi o to, że problemy państwa i Europy ktoś musi rozwiązać. Obywatel ma zbyt wiele innych spraw na głowie, by na co dzień zajmować się czynnie polityką. Od tego mamy swoich demokratycznie wybranych reprezentantów. Problem w tym, że ci reprezentanci czasem tracą głowę i od czasu do czasu potrzebują urlopu.

Jest nadzieja, że po wakacjach politycy wezmą sprawy polityki
w swoje ręce i nie będą nam sugerować kolejnego referendum.
Po to im daliśmy polityczny mandat, żeby brali za publiczne sprawy
odpowiedzialność, według konstytucyjnych procedur oczywiście.
Demokracja parlamentarna to nie to samo co demokracja plebiscytarna.

Czy jednak demokracja może działać dobrze bez miesiąca wakacji bez polityki?
To jedno podstawowe pytanie powinno rozstrzygnąć referendum.
Ten rok pokazał, że na polityków w tak ważnej sprawie nie można liczyć.
A może ja sam powinienem wziąć urlop od komentowania polityki?
Nie ma to jak dobry przykład.


--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Sob 15:11, 22 Sie 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 15:20, 07 Wrz 2015    Temat postu:

-
Szachy bajkowe..

[link widoczny dla zalogowanych]

--
16.06.2009
wtorek

Szachy w ciemno
Marek Penszko

Na początku XIX wieku w Prusach wymyślono grę kriegspiel naśladującą
rzeczywiste działania wojenne. Z czasem stała się ona symulacyjną grą
sztabową, wykorzystywaną także jako pomoc dydaktyczna w szkoleniu oficerów.

Pod koniec XIX wieku w Anglii pojawiła się odmiana szachów, którą także
nazwano z niemiecka kriegspiel, bo kojarzyła się z pruską “sztabówką” –
była bliższa konfliktowi militarnemu niż królewska gra.
O pozycji i działaniach przeciwnika każda ze stron wiedziała tyle, ile zdołała ustalić w wyniku walk i prowadzonego wywiadu. Znany nie tylko miłośnikom fantastyki naukowej pisarz Philip K. Dick wplótł do jednego ze swoich opowiadań (“Na obraz i podobieństwo Yanceya”) bardzo zwięzły opis reguł:
- Przypuśćmy jednak, że Yancey upodobałby sobie kriegspiel.
– Co takiego?
– Szachy na dwóch szachownicach. Każdy gracz ma swoją planszę z kompletem bierek. Żaden nie widzi drugiej szachownicy. Sędzia widzi obie i informuje gracza, kiedy zbija bierkę lub traci, albo próbuje wykonać ruch na zajęte pole lub zrobić inne niemożliwe posunięcie, albo szachuje lub jego król jest szachowany.
---

1_2
Diagram -- 1
Mat w 2 posunieciach -- #2 --- ---- --- 1. c4 -- d4xc3 e.p. -- 2. Wa4-Wh4 - mat

Rozwiązanie: 1. c4! - tempo
1. ... dxc4 -- 2. Gf3#
1. ... d3 ---- 2. Hh8#
1. ... dxc3 e.p. - 2. Wh4 - mat -- diagram - 2
1. ... Ge1 -- 2. Hxe2#
1. ... Sf4 --- 2. S1g3#
W sumie mamy -- 5 siatek matowych...
--
Komentarz
Gdyby zadanie było klasyczną dwuchodówką, należałoby zacząć
od przeanalizowania czterech posunięć białych: Hb2-b5, c2-c4, Gb7-c6, Gb7xd5.
Skuteczny jest tylko ruch pionkiem: --> 1. c2-c4.
Po każdej odpowiedzi czarnych – d5xc4, d4xc3 ( bicie w przelocie )
, d4-d3, dowolny ruch gońcem lub skoczkiem – białe mogą wykonać
posunięcie matujące gońcem, wieżą z a4, hetmanem lub skoczkiem z f1.
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 16:27, 07 Wrz 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin