Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Anatomia upadku

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 12:55, 31 Maj 2014    Temat postu: Anatomia upadku

-
Anatomia upadku (2)
Baterowicz, Marek, Kontrowersje ---- 31 maja 2014
Jerzy Konikowski

Nowy film Anity Gargas ( scenariusz i reżyseria) jest kontynuacją
analiz rozpoczętych w „Anatomii upadku” z 2012 r., a także w filmie „10.04.2010”
, nakręconym niedługo po katastrofie, która niewątpliwie była efektem zamachu.
Druga część „Anatomii upadku” (gotowa w lutym br.) dotarła na antypody niedawno, a 11 maja oglądaliśmy ją w Klubie Polskim w Ashfield (Sydney) z inicjatywy Związku Więźniów Politycznych Stanu Wojennego. Film rozpoczyna relacja Artura Wosztyla, dowódcy Jaka lądującego przed katastrofą, a następnie przypomnienie, że już na początku śledztwo zostało zmanipulowane stronniczą decyzją prokuratury, która z góry wykluczała hipotezę o udziale osób trzecich! Tym samym – po tak arbitralnym wykluczeniu zamachu – śledztwo nie było prowadzone w szerokim zakresie, było od razu sterowane przez organy zależne od służb mających oczywisty interes (motyw) w ewentualnym zorganizowaniu zamachu. I to jest sprawa wręcz niewyobrażalna w obiektywnym, rzetelnym podejściu do śledztwa. Zostało ono na samym wstępie sfabrykowane, bo przecież amputacja czynności śledztwa, mających badać okoliczności, które mogą wskazywać na zamach, jest oczywistym …zamachem na śledztwo! A zostało ono zawężone do szukania winy tylko po polskiej stronie, podług rosyjskiej instrukcji o …”winie pilota”, który właśnie nie zamierzał w końcu lądować, lecz jego komendę – „Odchodzimy!” – komisja Anodiny usunęła. Wszystko wskazuje na fałszowanie śledztwa, jest drwiną z jego podstawowych zasad i funkcji. A jeden z komentarzy na filmie określa to tak :”może ktoś ma szerszą wiedzę o tym, co się naprawdę wydarzyło i boi się jej ujawnienia!” I stąd nieustanne mataczenie śledztwa, a także demolowanie rozbitego na tysiące kawałków samolotu. Wbrew międzynarodowym metodom śledztwa, które od samego początku zabezpieczają teren katastrofy i najmniejsze szczątki, Rosjanie niszczyli resztki wraku, a cockpit został natychmiast uprowadzony, bo w nim są najczulsze instrumenty mogące rejestrować przebieg ostatnich minut. Oddanie śledztwa Rosjanom można uznać jako oznakę niesuwerenności IIIRP i jako haniebne zaniechanie rządu premiera Tuska. Film ukazuje też inny znak naszej niesuwerenności: samolot prezydencki remontowano w Rosji!
W hangarze oligarchy Derapaski, zależnego od Putina.
Jak można było zbagatelizować te okoliczności ?
Skandalem jest i to, że w IIIRP polski Prezydent musiał latać nadal na
rosyjskich Tupolewach! Nie jest to szczegół bez znaczenia, a także
obniża w jakiś sposób stopień proklamowanej szumnie „niepodległości”.
Sprawy związane z przygotowaniem wizyty Lecha Kaczyńskiego
również prowadzono w sposób zupełnie niewłaściwy.
Czy nie dziwi fakt, że załatwiał to nie urzędnik biura Prezydenta, ale Tomasz Arabski z kancelarii premiera Tuska(!), który w dodatku spotkał się w Moskwie z Sieczinem, współpracującym z Putinem ( dziś już ponoć jest to rywal Putina!), w jakiejś restauracji. Jest to jedna z najważnieszych scen filmu. Podczas ich rozmowy parokrotnie wypraszano tłumaczkę! I dlaczego oficer Krasnokucki omawiał fazę podejścia Tupolewa do lądowania z Siergiejem Antufjewem, ex-gubernatorem obwodu smoleńskiego? Winą strony rosyjskiej jest to, że nie zamknięto lotniska, a wprost przeciwnie wieża kontrolna chętnie naprowadzała samolot do lądowania. Nawet minister Sikorski sugerował, że skoro maszyna zahaczyła o drzewo, to ktoś sprowadzał Tupolewa zbyt nisko!
Lekki „opór” brzozy nie mógł jednak być powodem katastrofy. Nawet świadkowie rosyjscy stwierdzają, że po tym „zderzeniu” nie odpadła żadna część samolotu, co podważa stronniczą tezę Anodiny o oderwaniu skrzydła. Kawałki maszyny spadały już przed kontaktem z brzozą. Z kolei rozbieżności pomiarów wysokości, na której Tupolew ściął brzozę, wskazują raczej na celowe odwracanie uwagi od rzeczy faktycznie istotnych dla przyczyn tragedii. Rzekome ustalenia komisji Anodiny i raportu Millera nie mają ani promila wiarygodności, oparte są zresztą na zmanipulowanych zapisach z czarnych skrzynek, a z pominięciem wielu istotnych analiz jak np. na obecność substancji sugerujących eksplozję czy zainstalowania w samolocie urządzeń blokujących system elektroniczny. Badanie próbek zrobiono w Polsce dopiero w dwa lata po upadku, a po wykryciu śladów trotylu powstała medialna nagonka na ludzi ujawniających ten stan rzeczy. Prokuratura, współpracująca ścisle z Rosjanami, nie mogła przecież pozwolić, aby cokolwiek podważyło wnioski „św.Anodiny”, która dla panującego układu stała się wyrocznią. Tymczasem nie potrafiła ona ( lub nie chciała ) nawet jednoznacznie ustalić czasu upadku samolotu. Wbrew ustaleniom Anodiny rozpad Tupolewa zaczął się już w powietrzu, co narzuca wniosek o wybuchu na pokładzie, eksperci od awiacji z komisji Macierewicza ustalili, że były dwa wybuchy, nie wyklucza się też eksplozji w salonce Prezydenta. Szczątki maszyny rozrzucone były na przestrzeni do jednego kilometra. Wszystkie okoliczności katastrofy, ale również sposób prowadzenia śledztwa sugerują zamach. A ile badań zaniechano: polscy biegli nie analizowali w ogóle miejsca upadku czy położenia szczątków, dopiero jesienią 2010 roku dopuszczono grupę archeologów, a uprzednio ich przełożony prof. Marek Dulinicz zginął w tajemniczym wypadku samochodowym (6 czerwca 2010 r.). Tajemniczych śmierci w kręgu smoleńskim było zresztą więcej, a szczególnie okrutnie zamordowano dr. E.Wróbla, eksperta lotnictwa.
Służby specjalne nie były w stanie jednak zlikwidować ekspertów żyjącyc


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Sob 12:57, 31 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 12:29, 07 Cze 2014    Temat postu:

-
CZERWCOWA FARSA
Baterowicz, Marek, Publicystyka --- 7 czerwca 2014
Jerzy Konikowski

Ponurym paradoksem jest to, że w kilka dni po sfałszowaniu
wyborów do parlamentu EU mają się odbyć obchody 25-tej rocznicy
innych niesławnych wyborów, tych z 4 czerwca 1989 r.
Były one wtedy reklamowane jako wyraz demokracji, co jest wierutną bajką, albowiem były to wybory tylko częściowo wolne z góry stalonymi limitami miejsc poselskich: aż 65% dla PZPR, ZSL i SLD, a dla opozycji tylko 35%. Każdy przyzna, że była to kpina z demokracji, choć w mediach określa się je jako wolne. Mimo że w wyborach wzięło udział tylko 62% uprawnionych (a należało je zbojkotować i domagać się jednak wolnych wyborów) opozycja odniosła ogromny sukces: do Sejmu wprowadziła 160 przedstawicieli, a do Senatu 92. Wybory „częściowo wolne” były konceptem godnym ustaleń Magdalenki i” republiki okrągłego stołu”, która miała tupet ogłosić się…IIIRP, choć jest prolongatą PRL-u jako PRL-bis.
Ten stan rzeczy trwa do dzisiaj, a ustalenia z Magdalenki paraliżują reformę państwa. Żyjemy więc w tej „republice okrągłego stołu”, po 10 kwietnia 2010 r. zdegradowanej jeszcze do rangi „republiczki smoleńskiej”. Nie naród jest suwerenem, ale układ post-komunistyczny. Wbrew słowom pewnej aktorki wybory 4 czerwca 1989 r. nie oznaczały końca komunizmu w Polsce. Były zaledwie jednym z elementów przegrupowań sił reżimu, PZPR i jej przybudówek. Nastąpiło także przetasowanie nomenklatury i przejściowe „uśpienie” jej działań oficjalnych na rzecz manewrów ukrytych. Jednocześnie komuniści – w ciągu jednej nocy – stali się właścicielami spółek. Cudowne to uwłaszczenie im nie wystarczyło: ruszyła niekontrolowana grabież majątku państwa, poczynając od głośnej afery FOZZ, matki wszystkich afer. Ba, znamy to prawie na pamięć, ale właśnie tę prawdę oficjalne media tuszują jak mogą, szczególnie z okazji rocznic. Farsa wyborcza 4 czerwca 1989 r. Była wstępem do kolejnych niedemokratycznych elekcji jak „wybór” Jaruzelskiego na prezydenta IIIRP, który właściwie był nominacją w Zgromadzeniu Narodowym ( ta nazwa też jest farsą), a mimo głosowania (generał uzyskał prezydenturę stosunkiem głosów 270:233 przy 34 wstrzymujących się od!) parodię tej elekcji pogłębiał brak kontrkandydata. Towarzysz generał – rozzuchwalony sukcesem – w dwa tygodnie potem proponował w Sejmie kandydaturę gen.Kiszczaka na…premiera! Byłby to sprawdzony tandem czyli agent Wolski ze swoim specem od brudnej roboty, tandem holowany przez władców Kremla. Jaruzelski nie zostałby prezydentem, gdyby nie natrętna i energiczna kampania Adama Michnika, który artykułem „Wasz prezydent – nasz premier” przemycał dubeltowe kłamstwo, bo i premier Mazowiecki był „wasz”: zaczynał karierę w r.1952 jako stalinowski agitator i współautor książki „Wróg pozostał ten sam”, a również redagował „Wrocławski Tygodnik Katolików”, gadzinówkę inspirowaną przez sowiecki wywiad…
A w r.1953 oczerniał w tym piśmie biskupa Kaczmarka!
Pozorna metamorfoza Mazowieckiego w latach 70-80 była teatrzykiem dla naiwnych, podobnie jak dysydenckie wyczyny Michnika zakończone powrotem do pełnego poparcia „ojców chrzestnych” IIIRP, którzy nagle stali się ludźmi honoru! A „Gazeta Wyborcza” stała się bastionem „resortowych dzieci” – inaczej mówiąc czerwonych dynastii, te zaś stanowią rdzeń IIIRP, państwa dla elit, a nie dla obywateli. A wszystko zaczęło się tak niewinnie – okrągły stół i wybory „kontraktowe”…Dzisiaj jest to nawet państwo protegujące morderców żołnierzy wyklętych, a skazujące studentów za protesty przeciw wykładom „profesora-majora KBW”! Niewątpliwie jest to PRL-bis ze stalinowską skazą, a także „kraj absurdów” jak to celnie opisał ekonomista Janusz Szewczak oraz „gnojówka” (afery i korupcja) jak o IIIRP mówił Marek Nowakowski. Nie warto było głosować 4 czerwca 1989 r., dopiero teraz wybory mają sens, tylko trzeba patrzeć na ręce panom od serwerów. Działa też „sekta dwukrzyżykowców” – opisana na portalu naszeblogi.pl, jej adepci fałszują wynik wyborów stawiając drugi krzyżyk na kartach oddanych na PiS, co automatycznie unieważnia poprawnie wrzucony do urny głos. Proste? Sfilmowano też panów z komisji wynoszących worki z głosami, bez protokołu. A z czasem odkryjemy więcej takich manipulacji. Tymczasem jednak Platforma O(ligarchów) płynie do przodu, wygrywając rzekomo o włos. O włos Michnika? Bo to on przecież jest medialnym patronem układu. W wieku XIX-tym John Stuart Mill pisał o „ true and false democracy”, gdyby zmartwychwstał (pochowany w Avignon), byłby bardzo zaskoczony nowoczesną praktyką wyborów.

Wykładnikiem demokracji są też suwerenne sądy, natomiast w IIIRP działają one „na telefon” układu rządzącego, co sygnalizowano wielokrotnie, nie tylko w sprawie Wyszkowskiego. Ostatnim przypadkiem jest właśnie skandaliczny wyrok skazujący studentów na areszt do 30 dni i grzywny w wysokości do 5 tysięcy złotych za buczenie, gwizdanie i wykrzykiwanie haseł przed wykładem profesora-majora KBW Baumana. Apel o represje wobec studentów padł z ust prezydenta Wrocławia Rafała Dutkiewicza, który nazwał studentów…”hołotą, której nie będzie tolerował”. Słowa to haniebne, bo jeśli protest studencki jest dziełem „hołoty”, to jak nazwać zbrodniczą przeszłość majora KBW? Nadal promowanego przez środowisko „Gazety Wyborczej”. A warto też przypomnieć wykład prof.Bortkiewicza w Poznaniu, zakłócony przez nieustalonych dobrze sprawców, którzy demolowali salę. Tu nie wyciągnięto żadnych konsekwencji, bo prof. Bortkiewicz jest wrogiem dla układu i GW! Akcja tych łobuzów (nikt ich nie nazwał hołotą!) przypomina represje wobec profesorów w maoistowskich Chinach, gdzie posuwano się do aktów fizycznej przemocy.
A ostatnio Michnik obraził prof.Legutko
(filar opozycji jak Bortkiewicz lub Zybertowicz) w sposób tak wulgarny, że represje wobec prof. Tatarkiewicza w r.1950 wydają się szczytem elegancji, bowiem w liście otwartym ośmiu studentów filozofii (z legitymacjami PZPR i z właściwym rodowodem) oskarżało go tylko o „wystąpienia wrogie budującej socjalizm Polsce”. Po latach sygnatariusze tego haniebnego listu sami uznali swoje zarzuty wobec Tatarkiewicza za „groźne i koszmarne bzdury”. Niestety, podobnej ekspiacji nie oczekuję ze strony Michnika, jednego z ojców chrzestnych PRL-bis.
Musi iść w zaparte, nie może oddać reduty GW, stojącej na straży republiki okrągłego stołu i zakalca z Magdalenki.
Marek Baterowicz
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 12:43, 07 Cze 2014    Temat postu:

-
intervallum --- 7 czerwca 2014 o godz. 12:00

Powyższy tekst Marka Baterowicza znacząco obniża poziom tego interesującego bloga SZACHOWEGO. Jednostronnie i fałszywie wiąże pożyteczne inicjatywy SZACHOWE z poglądami polityczno-historycznymi, których nie tylko ja zupełnie nie akceptuję – a uważam, że nie ma sensu z nimi dyskutować. Gdyby nie ciekawe osoby świata SZACHOWEGO oraz wiele pożytecznych kwestii
SZACHOWYCH… po tym tekście „Czerwona farsa” (i wielu innych podobnych, tego autora) musiałbym z żalem wykreślić [link widoczny dla zalogowanych] z moich SZACHOWYCH stron. Z poważaniem dla Pana Jerzego Konikowskiego – Sebastian Nieznaj

----------
Jerzy Konikowski --- 7 czerwca 2014 o godz. 12:23

Wielokrotnie podkreślałem, że Marek Baterowicz jest szachistą i publicystą. Dlatego zamieszczam jego polemiczne artykuły. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdemu felietony autora przypadają do gustu. Podobnie jak inne czysto szachowe teksty publikowane na blogu także często spotykają się z krytyką. Przypominam dzialalność szachisty warszawskiego Janusza Szpotańskiego, który naraził się nawet samemu Gomułce. Np. [link widoczny dla zalogowanych]

----
raj777 --- 7 czerwca 2014 o godz. 12:37

Ciekawy artykuł, ładnie deszyfruje polityczny matrix, który panuje w Polsce. Ale jest chyba jakimś znakiem czasów, że pisze go autor mieszkająca w Australii, na blogu osoby mieszkającej w Niemczech. Widać ten znaczny dystans pozwala spojrzeć na Polskę bez politycznie poprawnych klapek na oczach. Brawo!
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 11:09, 23 Cze 2014    Temat postu:

-
DELEGACJA Z NIEBYTU ?

Baterowicz, Marek ---- 23 czerwca 2014
Jerzy Konikowski

W dniach afery podsłuchowej, podczas której z ust ministra Bartłomieja Sienkiewicza padło wyznanie – „państwo polskie istnieje tylko teoretycznie” – przyleciała do nas delegacja parlamentarna z Marszałkiem Senatu RP, Bogdanem Borusewiczem. A jeśli polskie państwo naprawdę nie istnieje (w końcu minister spraw wewnętrznych wie najlepiej!) , to delegacja przyfrunęła chyba z niebytu? Nie trzeba też nikomu tłumaczyć, że delegacja na tym szczeblu nie jest tej rangi, co wizyta głowy państwa lub premiera rządu, a zatem samą laską marszałkowską nie wyczaruje w Canberze spraw ważnych dla Polski. Tym bardziej, że pikantne wyznanie ministra Sienkiewcza już krąży w mediach globu, by nie powiedzieć globalnych, i z pewnością nie uszło uwadze rządu Abbotta. Jakże więc Australia – czy inne państwo świata – miałoby podejmować rozmowy z państwem, które istnieje tylko teoretycznie? A jeśli istnieje tylko na papierze, formalnie a nie realnie, to czy innym państwom opłaci sie utrzymywać stosunki z taką republiką, wycinanką z papieru!? Bo nie jest nawet „papierowym tygrysem”. IIIRP istnieje tylko na szyldach ambasad i konsulatów – może jeszcze na pieczęciach – ale naprawdę jest jakąś umowną (jeszcze tolerowaną) republiką w Unii Europejskiej albo republiką post-smoleńską, zależną od Moskwy i to nie tylko w dziedzinie energetycznej.
O, kraju Lechitów! O, Rzeczypospolito, która byłaś tak blisko, by dać złotą wolność trzem narodom – niestety, źle przeprowadzona unia w Brześciu Litewskim (1596) nie pozyskała w końcu Ukrainy. I choć jeszcze czwarty naród cieszył się przywilejami nieznanymi wtedy w innych krajach Europy, a także mniejszości etniczne, owa Rzeczypospolita zaczęła chylić się do upadku. Powody tej dekadencji znamy, natomiast nie jest powszechną wiedza o obecnej chorobie IIIRP, chorobie, która doprowadziła państwo polskie do niebytu, zdaniem ministra Sienkiewicza. Wiedzę o tej chorobie już chronicznej posiadają tuziny publicystów i blogerów, historyków i ekonomistów, wreszcie fachowców z innych kręgów, natomiast negują ją i ukrywają potomkowie czerwonych dynastii, resortowe dzieci, celebryci i „autorytety” Salonu, zwolennicy układu okrągłostołowego i dawnych służb czy spece od mokrej roboty.

Czy Polskę w r. 1989 strącono do niebytu? Pytanie bez sensu: nigdy bowiem tej Polski z niebytu powojennego nie wytrącono, z niebytu peerelowskiego i z rygorów republiki sowieckiego kroju. W r.1989 – w Magdalence – zadbano, aby utrzymać Polaków w ubezwłasnowolnieniu, które reżim stalinowski osiągnął po latach krwawych represji, dławiąc ruch oporu przeciwko sowieckiemu okupantowi. Okrągły stół był przecież triumfem reżimu, a nie demokratycznej opozycji. Ta haniebna umowa – zawarta ponad narodem i bez jego woli – miała na celu zatwierdzić nieformalne ustalenia z Magdalenki, aby przypadkiem sytuacja nie wymknęła się spod kontroli PZPR-u, jego przybudówek i służb.

[link widoczny dla zalogowanych]
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 11:42, 23 Cze 2014    Temat postu:

-
raj777 ---- 23 czerwca 2014

Nieco inaczej widzi te sprawy arcymistrz Michał Krasenkow.
Poniżej fragment z jego wywiadu:
„– Michał, tak złożyło się historycznie, że między Rosją,
Związkiem Radzieckim i Polską stosunki są nie bardzo proste.
Jak to wpłynęło na Pańską pozycję?
Teraz prawidłowo mówi się: są dwie Polski. Jest Polska normalnych ludzi,
Europejczyków, którzy dążą do współżycia ze wszystkimi na świecie.
I jest Polska nacjonalistyczna, ksenofobiczna; ci ludzie wszędzie szukają wroga.
Podobny rodzaj sił politycznych jest we wszystkich krajach, one koncentrują się
na tych, którym nie powiodło się w życiu i którzy szukają winnych za swoje niepowodzenia.
Ale gdzie znaleźć winnych? Polityczne elity, które rzekomo
„wszystko rozkradły”, komuniści (choć komunistów już dawno obalono)…”
Skoro am Michał Krasenkow dokonał takiego podziału, to w kontekście trwającej
„afery taśmowej” można zapytać w której Polsce umieścił by ich bohaterów.
Czy Sienkiewicz („ch…, d…, i kamieni kupa”), Belka („Smoleńsk, k…, jakieś pierdoły”, „bo ja mam naprawdę długiego ch…”, ), Sikorski („zrobiliśmy l…”, „murzyńskość”, „z… PiS”), Rostowski („deal”), Nowak („moja sprawa była skręcona”), Parafianowicz („zablokowałem to”), są „normalnymi ludźmi”, „Europejczykami”, czy też „nacjonalistami” i „ksenofobami”? Vel, vel?
Ale może podział zaproponowany przez am Krasenkowa jest nieco za ostry?
Może należało by utworzyć jakąś trzecią Polskę, nie wiem: „nadludzi”, „super oświeconych Europejczyków”… Jeżeli polityczne elity są niewinne (cnotliwe), jak sugeruje to arcymistrz Krasenkow, to czym jest aktualnie trwający spektakl, który po raz kolejny zafundowano Polakom? Jeżeli komunistów dawno obalono, to dlaczego Marek Belka jest szefem NBP? No chyba, że to wszystko jest „rzekomo”.

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

PS. Czy ktoś wie, dlaczego wizja polityki Michała Krasenkowa przypomina wizją polityki dla pensjonarek? Gdyby arcymistrz Krasenkow dał mi lekcję gry w jakiejś symultanie szachowej, to wcale bym się nie pogniewał, więc mam nadzieję, że lekcja jakiej udzielili mu politycy będzie dla niego pouczająca. Zresztą nie tylko dla niego, ale chyba dla wszystkich, którzy z jakichś powodów preferują wizję polityki dla pensjonarek… a może to taka leibniziańska wizja polityki (żyjemy w najlepszym z możliwych państw – Wolter złośliwie się uśmiecha, ha, ha).

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 12:10, 06 Paź 2014    Temat postu:

-
Marek Baterowicz - 15

Baterowicz, Marek ---- 6 października 2014
Jerzy Konikowski

SZPICA BELWEDERU

( i inne anomalie )
W okienku telewizorów ujrzeliśmy scenkę z teatru dla wyższych sfer ( być może przedstawi ją też w swoim teatrzyku sarkastyczna Małgorzata Todd ), a wystąpiły w niej postacie z najwyższych świeczników III RP: prezydent Komorowski i marszałek Sejmu czy jak mówią maluchy – „marszałka opałka”, waćpani Kopacz. A, wdzięcząc się nader politycznie , rzekła skromnie: „Udało mi się przekonać pana prezydenta do mojej osoby…” ( rzecz jasna chodzi o jej premierostwo po upiornym Donaldzie, który poszedł w pany na dworze Frau Merkel) .
A na to prezydent ( jak pisać: prezydęt czy prezydent ?) zagawędził z wyszukaną grzecznością: „ To nie było takie trudne…”! Obrazek ten sielski jest dowodem manier godnych pałacu, jakże odmiennych od tyrad jegomościa od mirabelek i szczawiu. Nareszcie mamy elity sposobne baraszkować na salonach ? No i mamy dobrze wyłuskaną szpicę Belwederu pod postacią pani marszałek w premiera przeobrażoną, nieprzypadkowa to nominacja. Od razu bowiem rzuca się w oczy misterna konstrukcja, która najwyższe urzędy w III RP dobiera sobie ze smoleńskiej kliki. Ewa Kopacz zasłynęła z kłamstw o sekcji ofiar Tupolewa i poszukiwań szczątków na terenie upadku samolotu. Bronisław Komorowski został największym beneficjentem „katastrofy”, a Tusk (wraz z Arabskim) był rozgrywającym przygotowań do feralnego lotu. W tym amoralnym trójkącie – dziś rozpiętym między Warszawą a Brukselą ( z może i Berlinem ) trwa opór przeciwko ustaleniom dokonanym przez zespół Macierewicza, a dotyczącym zamachu na samolot z Prezydentem. Wśród towarzyszy pancernej brzozy pewną rolę odgrywał jeszcze Lasek, lecz jego tezę zbiły fakty.

I to jest głównym powodem ostatniej nominacji Komorowskiego – układ post-smoleński będzie do końca walczył o to, by ustalenia niezależnych ekspertów nie zdobyły sobie prawa obywatelstwa w oficjalnych mediach. A zatem będzie zwalczał prawdę o „katastrofie”, a swoją władzę opierał na smoleńskim kłamstwie tak jak kiedyś reżim PRL-u pielęgnował kłamstwo katyńskie. I dlatego rząd oraz Belweder muszą podlegać osobom sprawdzonym i gwarantującym kontynuację owego kłamstwa.
Oczywiście można i pożartować – jak to zrobił Janusz Szewczak – suponując, że pani Kopacz została premierem, bo nie chodziła do przyjaznej restauracji, gdzie działały ukryte mikrofony i nie dała się podsłuchać. A zatem ma czyste konto ? To raczej wątpliwe, bo jako minister zdrowia w latach 2007 -2011 (jaka długa kadencja!) tak załatwiła polski system zdrowia i szpitale, że dzisiaj na operację kolana czeka się do siedemnastu lat! To tylko jedna z anomali polskiej rzeczywistości, gdy minister Arłukowicz wieńczył destrukcyjne dzieło swej poprzedniczki.

O innych anomaliach mówi znana nam już rewelacyjna książka Szewczaka – Polska – kraj absurdów. Natomiast chodzącą anomalią (no, czasem grał w piłkę!) był właśnie Tusk, oddelegowany do UE na zasadzie nagrody za wierność. Był nie tylko najgorszym premierem III RP, ale przede wszystkim uczynnym faktotum obcych potencji, służącym do zamiatania Polski. Wymieciono, co się dało, a w tym dwa miliony emigrantów. Jeśli coś zostało, wykopie to jego następczyni, zaprawiona w przemycaniu kłamstw.
Zmiana na zwrotnicy rządu zbiegła się prawie z 75-tą rocznicą IV rozbioru Polski czyli z datą 17 września 1939, dniem sowieckiego najazdu na Polskę. Było to preludium do oderwania naszych kresów, do makabrycznych masowych zbrodni i deportacji, przy których błedną bałkańskie czystki. Nie doszłoby może do utraty ziem wschodnich, gdyby nie idiotyczna pobłażliwość dwóch Anglosasów w Teheranie i Jałcie, nadskakujących Rosjanom. Ci dwaj starcy w miłosnym uścisku ze Stalinem poczęli sowieckie imperium, które szybko stało się wrogiem wolnego świata, a obecna Rosja kontynuuje ten kurs pod wodzą Putina. I jeżeli planeta zgorzeje w atomowych fajerwerkach będzie to wyłącznie wina Roosevelta i Churchilla, wina ich politycznej ślepoty. Ten ostatni w dodatku złamał pakt podpisany z Polską przedwojenną, zdrada sojusznika hańbi Albion.

Kilka dni temu na portalu salon24 bloger „braciamokwe” zaatakował blogerów z emigracji (starego wiarusa, rolexa et consortes) odmawiając im prawa do komentowania sytuacji w Polsce, bo nie żyją w dorzeczu Wisły a wyjechali „dla pełnej michy”! (a ilu wysłano z paszportem w jedną stronę!) Bloger wręcz pieni się: „Jakim prawem oceniacie nasze daremne usiłowania, skoro sami w nich nie uczestniczycie?” – choć prawa do ocen nie odbiera nam oddalenie, a dzięki technologiom Polskę widzimy jak pod mikroskopem. Absurd do kwadratu, zakaz pisania o Polsce na obczyźnie trąci gomułkowską tępotą. I wyjeżdżaliśmy dla wolności, bo w PRL-u szalało ZOMO, a paszporty nie były własnością obywateli jak krajach Zachodu. Za „pełną michą” nie trzeba było wyjeżdżać, bo wiejskie gospodynie krążyły po miastach, pukając do drzwi i oferując wędliny i kiełbasy! Bloger zapomniał? Braciamokwe ma żal, że analizujemy „naszą krajową niemożność”, biada, że brakuje im naszych głów – ale jak ktoś wracał z kiesą pomysłów, był niszczony jak np. Zbigniew Rybczyński i w końcu wrócił do USA. Ale, ale…Nie po to wyjeżdżaliśmy z PRL-u, by wracać do PRL-bis! Bloger zapewnia nas, że już nie grozi nikomu „kula na Mokotowie”, zapomniał jednak o seryjnym samobójcy! A nasz powrót nie jest konieczny dla zmian, bo w Kraju jest wielu światłych ludzi, tyle że są spychani na margines przez układ post-komuny. I przez bierność wyborców. Tu dochodzimy do ważnej sprawy: nie trzeba robić „rewolucji” z pomocą wracających emigrantów ( układ by ich też zmarginalizował ), lecz wystarczy obudzić wyborców, zmobilizować ich do głosowania! Co warta jest wasza polskość, jeśli w wyborach głosuje zaledwie połowa uprawnionych ? Do urn kroczy zwykle zwarty elektorat „peerelczyków”, a Polacy siedzą w domach bojkotując własne szanse! Tu pojawia się istotna analiza prof. R.Legutki o naszym rozbiciu na dwa niejako narody : Polaków i „peerelczyków”. Ci ostatni są wspaniale zorganizowani ( ba, dawne służby!), gdy Polacy smęcą i oddają pole bez wyborczej walki. Przy takiej postawie żyją pod okupacją peerelczyków! W Australii jest mądry przymus głosowania, bo dopiero stuprocentowa frekwencja gwarantuje obiektywny wynik. Braciamokwe ma więc misję : budzić polskich wyborców, a nie zachęcać nas do powrotu. Nie znaczy to, że popieram wyjazdy z Kraju, przeciwnie. Ostatnia emigracja „tuskowa” jest nieszczęściem dla Polski, tworzy też pustostany, w które wchodzą cudzoziemcy.
Tekst braciamokwe wywołał już szeroką dyskusję. Nikt jednak nie dostrzegł, że blogerzy z emigracji krytykują układ post-komuny, a nie daremne próby Polaków w celu usunięcia peerelowskiego gruzu. Jeden z głosów widzi w emigracyjnym spojrzeniu jakieś „politowanie nad wysiłkami w kraju” – to niezbyt precyzyjna ocena. Sądzę, że wskazujemy wprost przyczyny choroby III RP, aby właśnie Polacy nie tracili czasu na zbędne dywagacje i szybciej wybrali metody działań, bo czas ucieka. A układ post-komuny trwa i blokuje Polskę w budowaniu demokracji, której NIE MA. I nie ma też praworządności. Układ tępi też ludzi sumienia, za to ceni aferzystów, bo ten układ jest przecież rdzeniem korupcji. Próbuje też zamrozić prawdę o Smoleńsku. Bez radykalnych rozwiązań nie będzie w Polsce dobrze, nie wprowadzimy demokracji. Doczekalismy się tylko pluralizmu w mediach, ale i tak z przewagą TVN, traktującą Polskę jak własny folwark. Braciamokwe rzuca też pogróżkę blogerom z emigracji: „Wasza bezpieczna przystań może w końcu okazać się iluzją!” – czyżby zapowiadał eksport „seryjnego samobójcy”? Wszystko możliwe, gabinet osobliwości waćpani Kopacz – szpicy Belwederu – rząd wystrugany z pancernej brzozy może w małpim uniesieniu chwycić się brzytwy! Ale czy „budowanie” Polski na anomaliach, absurdach i na bezprawiu ma trwać wiecznie ?

Marek Baterowicz
-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 12:14, 06 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 21:12, 09 Paź 2014    Temat postu:

9.10.2014
czwartek

Diabelski „Nasz Elementarz”
Jarosław Makowski

Biskupi chcieliby, aby rządowy „Nasz Elementarz” był kościelnym
„Naszym Katechizmem”, a wszystkie lekcje przypominały lekcję religii.

1.
Co tu dużo kryć: bp Marek Mendyk, przewodniczący Komisji Wychowania
KEP, nie zostawił suchej nitki na rządowym, darmowym „Naszym Elementarzu”.
Lista grzechów, jaką sformułował biskup wobec elementarza, jest długa.
A więc jego zdaniem podręcznik jest infantylny, zawiera błędy
ortograficzne, brak mu spójności, brak właściwego obrazu rodziny.
I, co najgorsze, w podręczniku jest przedstawiony obraz mężczyzny, który krząta się po domu.
Jeśli więc przyjąć słowa biskupa za dobrą monetę, to podręcznik nadaje się tylko na śmietnik.
2.
Sęk w tym, że trudno oprzeć się wrażeniu, że krytyka biskupa ma charakter czysto ideologiczny. Zdradza brak dobrej woli. Jej celem jest wzbudzenie strachu u rodziców.
Po pierwsze, jeśli dobrze liczę, w Polsce mieliśmy już około 18 elementarzy. Do tej pory żaden z nich, wydany przez komercyjne wydawnictwa, nie został poddany analizie przez hierarchów. Biskupi pochylili się z „troską” nad „Naszym Elementarzem” dopiero, gdy jego autorem jest polski rząd i minister Joanna Kluzik-Rostkowska. Episkopat zapewne chciałby, aby rządowy „Nasz Elementarz” był kościelnym „Naszym Katechizmem”, a wszystkie lekcje przypominały lekcję religii.
Po drugie, nie wierzę, że – nawet zdradzając złą wolę – nie znajdzie się w „Naszym Elementarzu” dobrych i pozytywnych treści. A biskupi, jak wiemy, mają tylko dobrą wolę. Tyle że biskupi, którzy już od dawna walczą z zastraszającym polskie rodziny genderyzmem, sądzą zapewne, że podręcznik jest nim przeżarty. Bo jak to możliwe, że „prawdziwy mężczyzna” może się krzątać po… kuchni. Kuchnia, jak wiemy, to miejsce dla kobiet. Plus: Kościół i sypialnia. Tak rolę kobiety w nowoczesnym społeczeństwie widzi duża część rodzimych hierarchów.
Po trzecie, episkopat poddając „Nasz Elementarz” miażdżącej krytyce, podsyca równocześnie strach w rodzicach, że może rzeczywiście podręcznik jest pisany jakimś diabelskim alfabetem. W tej strategii widać tę samą logikę budzenia nieufności wobec polskiej szkoły, na jakiej bazowała pewna organizacja, której celem było „ratowanie maluchów”.
3.
Doktor Kościoła, św. Tomasz Akwinu, sformułował następującą zasadę: „Tam, gdzie pewność, jedność. Tam, gdzie odmienność, wolność. A we wszystkim miłość”. Polscy hierarchowie nie chcą dziś szukać pola porozumienia, wolą pokazywać pole sporów. A zamiast miłości zdecydowanie wolą budzić nieufność.
Jest to postawa, której sprzeciwił się Jan Paweł II, który powtarzał, że do myślenia daje nie to, że pewne kwestie ludzi dzielą, ale to, jak dużo spraw ludzi łączy. Szkoda, że ten aspekt nauczania polskiego papieża nie jest obecny w strategii duszpasterskiej rodzimego episkopatu.
----

Anna
9 października o godz. 15:34

Moja koleżanka od lat uczy w szkole podstawowej, jest naprawdę dobrym nauczycielem, to ją wybierają często rodzice, aby uczyła ich dzieci (czyli akcje rodziców u dyrekcji, aby to ona była) i powiedziała, że podręcznik jest okropny, nie podoba się nie tylko jej. Cieszę się, że moje dzieci ten etap już dawno mają za sobą i ten “darmowy” podręcznik ich ominie.
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 21:16, 09 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin