Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Daniel Passent
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 88, 89, 90 ... 97, 98, 99  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 17:13, 21 Cze 2018    Temat postu:

---
Zimny prysznic
19 czerwca 2018, wtorek, Daniel Passent

Po porażce naszych orłów z
Senegalem 1:2 kibicem targają sprzeczne emocje.

Z jednej strony uczucie zawodu – po oszałamiającej kampanii optymizmu
i patriotyzmu („na taką szansę czekaliśmy od pokoleń” – mówił jeden ze
sprawozdawców TV) nadspodziewanie szybko nadeszło nieuchronne
rozczarowanie. Myślami byliśmy wysoko, już przy wyjściu z grupy, świetna
drużyna, wysoko klasyfikowana, przygotowania w Juracie i w Arłamowie,
„internacjonały” grające w dobrych klubach zachodnich, czarodziej
Nawałka obecny w niezliczonych reklamach, aż tu nagle
Senegal wylał nam na głowę zimny prysznic.

A właściwie to przegraliśmy na własne życzenie, sami z sobą, drużyna
była cieniem tej, którą znamy. W pierwszej połowie Polacy grali jak
gdyby skrępowani, jak gdyby nie chcieli strzelić bramki, często grali
do tyłu, na swojej połowie, na czas, wyraźnie mieli nakazane czekać,
aż przeciwnik się odsłoni, i wtedy zaatakować.
Tymczasem Senegalczycy nie chcieli się odsłonić, nie dali się wciągnąć
jak barany na naszą połowę, za to biegali szybciej, popełniali mniej
błędów, grali z zębem, widać było, że im się chce i że potrafią grać w piłkę
nie gorzej, a chyba nawet lepiej niż nasi. Do tego doszły dwie bramki
stracone jak gdyby bez sensu, raz piłka trafiła do naszej bramki
rykoszetem, drugi raz na skutek fatalnego zbiegu okoliczności, jako suma
nieporozumień i błędów dwóch piłkarzy oraz bramkarza
Szczęsnego (wybiegł za daleko w pole).

Dopiero po przerwie Polacy zaczęli grać w normalną piłkę, zaczęli się
ruszać, atakować, nie unikali ryzyka, zdobyli bramkę. Niestety, nie udało
się odrobić zmarnowanej pierwszej połowy. Drużyna Senegalu była
lepiej przygotowana fizycznie, taktycznie i mentalnie. Wygrała zasłużenie.

Z drugiej strony nie należy histeryzować i popadać w depresję,
Polacy będą mieli jeszcze dwie szanse, by poprawić swój wynik i
reputację. Powinni się otrząsnąć po pierwszym szoku i wstać z kolan.
Nie powinny ich zrażać krytyczne oceny, kto był fatalny, kto zawiódł,
ile winy ponosi trener i jego sztab, bo nie przygotowali drużyny, ustalili
złą taktykę, kilku piłkarzy rozczarowało, nie będę wymieniał nazwisk,
bo nie chcę przykładać się do linczu.


Już pierwszy mecz pokazał, że mamy manię wielkości, teraz trzeba się
otrząsnąć i drogo sprzedawać swoją skórę. Nie będzie łatwo.
Koreańczycy, a jeszcze bardziej Japończycy pokazali, co potrafią.
Po mundialu przyjdzie czas na refleksje, ale i wtedy nie należy wierzyć
w cuda. Polska piłka jest średnia, przeciętna, wygórowane ambicje
nie powinny zwalniać od pracy ani odbierać poczucia rzeczywistości.

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 17:15, 21 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 22:52, 26 Cze 2018    Temat postu:

--
Z piłką do nieba

25 czerwca 2018, poniedziałek, Daniel Passent

Stosunek do piłki nożnej i do sportu wyczynowego w Polsce przypomina Amerykę Łacińską… Tam też futbol – i sport wyczynowy w ogóle – ma choćby częściowo zaspokoić głód sukcesu, zarówno narodowego, jak i indywidualnego. Państwa latynoskie uzyskały niepodległość mniej więcej 200 lat temu, są więc stosunkowo młode, przez większość swojej historii były (są) ubogie, wykorzystywane, marginalizowane, ich ambicje często znajdowały ujście w bratobójczych wojnach, których substytutem jest futbol.

Kariera sportowa (podobnie jak wśród mniejszości postniewolniczej w USA) stanowiła jedną z nielicznych dróg awansu, można powiedzieć: „przez sport do nieba”. Kiedy najlepszy tenisista chilijski Marcelo Rios w 1998 r. awansował na pierwsze miejsce w rankingu światowym (ATP), został powitany w kraju po królewsku. Na placu przed pałacem La Moneda zgromadziły się tysiące mieszkańców, a kiedy ówczesny prezydent Eduardo Frei pojawił się razem z Riosem na balkonie (tym samym, na którym przed laty gen. Pinochet pojawił się z Janem Pawłem II), zebrani odśpiewali hymn i czuli się w pół drogi do nieba, pomogło im to choćby na chwilę zapomnieć o wszystkim innym. Podobne sceny będą miały miejsce w Kolumbii po powrocie piłkarzy, którzy rozgromili m.in. Polaków.

Nasza reprezentacja nie doczeka się takiego entuzjazmu, choć Polacy również są złaknieni wygranych. Przed mundialem oczekiwania były rozdęte do rozmiarów Zeppelina. „Orły do boju!”, historyczny moment, pierwsza szansa od pokoleń, bla, bla, bla. Sojusz mediów i komercji wpadł w objęcia narodu spragnionego sukcesu – nad Unią Europejską, nad Niemcami, nad Rosją, nad Francją, nad swoją historią. Wolny rynek oszalał – wszędzie reklamy z udziałem trenera i „biało-czerwonych”. Trener selekcjoner chyba nawet przebrał miarę, postanowił wykorzystać koniunkturę, jak się okazało – krótką. Co teraz ze sprzedażą produktów, które reklamowali? Koncerny Orlen i Lotos prześcigały się w hojności i pompowaniu paliwa patriotycznego. Stacje benzynowe Orlenu wyglądały jak przybrane do święta państwowego. Dawniej była benzyna niebieska i żółta, teraz jest biało-czerwona. Niestety, na tym paliwie nie dało się daleko zajechać. Niektórzy dowodzili na papierze, że drużyna polska jest droższa (warta więcej) od kolumbijskiej.

Senegal i Kolumbia, a więc nie żadne mocarstwa, pozbawiły nas złudzeń. Najmniejsze pretensje mam do piłkarzy, zwłaszcza w meczu z Kolumbią – robili, co mogli, ale byli po prostu gorsi. „Samą walka nie wygra się meczu na mistrzostwach, potrzebna jest jakość” – powiedział po meczu Robert Lewandowski. (Słowo „jakość” robi teraz karierę w cienkim słowniku sprawozdawców). Dla wizerunku Polski, na który tak stawia rząd, nie był to dobry dzień. Dla kariery piłkarzy – trudna chwila. Po przegranym meczu z Senegalem niektórzy „komentatorzy” twierdzili, że nasi piłkarze czują w nogach trudy zgrupowania w Arłamowie. To ostatnie zgrupowanie przed mistrzostwami miało ich wykończyć, zamiast naładować energią? Nie rozumiem. Panowie Boniek i Nawałka będą mieli zapewne wiele do powiedzenia.

W swoim pożegnalnym przemówieniu prezydent USA gen. Dwight Eisenhower ostrzegł przed kompleksem wojskowo-przemysłowym. Czas ostrzec przed kompleksem biznesu, mediów i hurrapatriotów, przez których oni mają dziś kasę, a naród ma kaca.

Zaproszenie
Joanna Mucha (była minister sportu), Jarosław Gugała (Polsat), dr Anna Materska-Sosnowska (UW) będą gośćmi Radia TOK FM we wtorek 26 czerwca o godz. 20.05.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 11:15, 28 Cze 2018    Temat postu:

--
wiesiek59
27 czerwca o godz. 15:12
mag
27 czerwca o godz. 14:15

Nie wolno mieć poglądów narodowych, antyunijnych, ksenofobicznych?
Nie zgadzam się, w każdym kraju jest to kilkuprocentowy margines wyborczy.
Wyklucza się ludzi czy partie za działania prrzeciwko porządkowi
prawnemu, nie za poglądy skrajne.
Ponoć na tym polega pluralizm i demokracja?
Jeżeli na dyktacie poprawności politycznej,
to to z demokracją nie ma nic wspólnego.
Wolę ludzi autentycznie przekonanych do swoich racji, niż zakłamanych.
Przynajmniej wiadomo, czego się po nich spodziewać.

---

SŁOWIANIN STANISŁAW
27 czerwca o godz. 17:17

Ludzie mówię,że w IV RP Żydzi i ich sponsorzy jankesi ustalają
wyniki głosowań nawet w Sejmie. Wystarczy faulować w mediach
światowych. W dyskusji nie padło,że nie będzie Żyd pluł nam
w twarz na podobieństwo Putina. Czekam kiedy IPN potwierdzi
żydowskie korzenie Putina a wtedy zostanie przyjęty do pisowskich
hunwejbinów. Bo z Żydami warto trzymać sztamę.
Na wieść o głosowani Kaczyńskiemu odrosło kolano.
Tak sobie myślę,że istnienie Izraela to Sodoma i Gomora
a ukrzyżowanie Jezusa dowodzi mentalność terroryzmu państwowego
na poziomie III Rzeszy a nawet gruzińskiej wersji komunizmu
nazywanego stalinizmem. Teraz to zlało się w jedno szambo zwane
Izraelem. Powstanie Izraela to był błąd ludzkości.
Podobnie jak burzenie pomników Żołnierzy Armii Czerwonej
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 11:44, 28 Cze 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 12:27, 28 Cze 2018    Temat postu:

--
legat

27 czerwca o godz. 19:55
Is42,
wiesz, ja tam na sporcie polegającym na kopaniu napompowanej
skórzanej torby się nie bardzo znam ale Niemcy powinni
zaprotestować bo widziałem na własne oczy, że sędzia zamiast
sędziować to polazł oglądać telewizję. Wcześniej pokazywał też
żółtą kartę Żółtemu aktorowi zamiast go nagrodzić za świetne
przedstawienie mające mu pozwolić kopnąć torbę z 11 metrów.

Niemców podziwiam za solidarność z naszą, polską drużyną,
bo wracają osiągnąwszy ostatnie miejsce w grupie tak jak my.
A tak ładnie grali, po niemiecku, jak maszyna, z wyjątkiem
bramkarza , który pętał się po całym boisku i gdy był na połowie
przeciwnika, to bezwzględne Koreany Południowe strzeliły im gola.
Prawie tak jak Murzyni
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 19:57, 29 Cze 2018    Temat postu:

--
W tył zwrot, biegiem marsz!

28 czerwca 2018, czwartek, Daniel Passent

Nagła, niespodziewana zmiana stanowiska PiS w sprawie ustawy o IPN to powód do zadowolenia ze zmiany idiotycznych paragrafów o karaniu za opinię, że Polacy jako naród i jako państwo nie byli wyłącznie ofiarami Zagłady. Ale skłania do kilku wątpliwości.

Wolta polskiego rządu może być zaskakująca, jeżeli weźmiemy pod uwagę liczne wypowiedzi z obozu władzy – od prezesa Kaczyńskiego i byłej premier Szydło, po rzeczniczkę partii. Do wczoraj wszyscy jak jeden mąż mówili: „ani kroku w tył, nie oddamy ani guzika!”. Dosłownie wszyscy. Ani jeden członek rządu czy kierownictwa PiS nie odważył się na sprzeciw czy choćby łagodne zdystansowanie od ustawy. Nadal boją się wychylić, boją się prezesa, nawet jeśli ten nie jest w pełni sił. Deklamują jednym głosem.
Dlaczego więc rząd zmienił zdanie? Czyżby doszedł do wniosku, że karanie więzieniem za poglądy na temat historii po II wojnie w dobie internetu jest absurdem, wystawia Polsce jak najgorsze świadectwo? Wątpię. Proszę zauważyć, że nikt nie przyznał się do błędu, nikt nie przeprosił Polski, Polek i Polaków – tak często przywoływanych – za międzynarodową kompromitację naszego kraju. Mało tego, premier Morawiecki wyraźnie daje do zrozumienia, że zmiana stanowiska nastąpiła z powodu „konkretnej sytuacji międzynarodowej”, czytaj: nacisku USA, Izraela, diaspory żydowskiej.

Tym razem lobby żydowskie okazało się silniejsze, interes Polski wymagał zamknięcia tego konfliktu, żeby Biały Dom uchylił drzwi przed prezydentem Dudą i powrócił do kontaktów na wysokim szczeblu. Podczas ostatniego pobytu prezydenta Polski w Stanach nie spotkał się z nim żaden znaczący polityk poza burmistrzem miasteczka w stanie New Jersey. Stąd już tylko krok do pożegnania z USA. To było dla nas, dumnego narodu, który wstał z kolan, upokorzenie. O państwie Izrael już nie wspominam.
Bezmyślna ustawa o IPN wyrządziła ogromne szkody w stosunkach z naszym najważniejszym sojusznikiem oraz w stosunkach z państwem Izrael, które zalicza Polskę do swoich ważnych przyjaciół w Europie. (Gdzie, jak wiadomo, klimat wokół Izraela jest chłodny). Gdyby chodziło o jakiś kontrakt na okręt czy helikoptery – bądź nawet o gazociąg – to pal sześć. Ale tu poruszamy się po delikatnym terenie stosunków polsko-żydowskich. Zamiast tańczyć w baletkach, polski rząd wszedł w oficerkach.

Kolejna smutna refleksja: gdyby nie tak znienawidzona „zagranica”, mielibyśmy już pierwsze śledztwa z powodu naruszania – wbrew „prawdzie historycznej” – dobrego imienia etc. Nawet najbardziej kategoryczne, „histeryczne” protesty w Polsce nic by nie pomogły, podobnie jak nie pomogły w sprawie „dobrej zmiany” w wymiarze sprawiedliwości. Dopiero ingerencja Stanów Zjednoczonych i Izraela zmusiły rząd polski do drastycznego odwrotu.
Sposób, w jaki rząd zmienił front – w tempie rekordowym nawet jak dla PiS, w kilka godzin – pokazuje, że parlament nie jest ważny, Sejm i Senat („izba refleksji”!) są w tej sprawie milczące, nie było czasu na dywagacje, upokorzony suweren strzelił obcasami i po wszystkim. Pół roku temu przyjęcie ustawy uznano za sukces, dziś wyrwanie jej kłów też zostaje ogłoszone przez rząd jako sukces. Niektórzy komentatorzy (m.in. Michał Szułdrzyński w „Rzeczpospolitej”) wychwalają przy okazji premiera Morawieckiego, który jakoby pogodził ogień z wodą i zbudował sobie silną pozycję w PiS.

Nie zapominajmy jednak, że fatalną ustawę o IPN przygotował rząd Morawieckiego, to jego wicepremier Ziobro i wiceminister Jaki byli autorami nieszczęsnej ustawy. Nikt, żaden nie uznał tego za katastrofę, żaden nie dał dowodu, że rozumie, na czym polegała katastrofa, a premier nie odcina się od fatalnej ustawy, tylko zwala na zagranicę, czynniki zewnętrzne, uwarunkowania międzynarodowe. Jaki z tego wniosek? Chcesz ratować reputację Polski – musisz szukać sojuszników za granicą.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 20:31, 29 Cze 2018    Temat postu:

-
wiesiek59

28 czerwca o godz. 18:26
Błędem jest stawianie na jedynego sojusznika zza wielkiej wody.
Błędem jest nadmierne honorowanie Izraela i jego faworyzowanie.
Na tych fundamentach, nie da się zbudować kompletnie nic.
Patrz- sytuacja Kurdów, wspieranych do niedawna przez oba te kraje.
Wyjdziemy na tym dokładnie tak, jak oni.
Błędne założenia polityki zagranicznej, fałszywe priorytety, odbiją sie na nas.

Zdumiewa mnie uległość naszych elit wobec interesów tych zza jednej i drugiej wody.
Przyjdzie nam za to zapłacić setki miliardów, co odbije się na
naszym poziomie życia, zmuszając sporą część populacji do emigracji.
Dokładnie tak, jak w przypadku Ukrainy, która postawiła na niewłaściwego konia.
Dziwię się, że nikt tego nie widzi…….
Poznajemy po owocach, nie deklaracjach.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 12:59, 02 Lip 2018    Temat postu:

--
Dał nam przykład Morawiecki…

1 lipca 2018, niedziela, Daniel Passent

… jak zwyciężać mamy. Na okładce tygodnika „Sieci” promienne oblicze
premiera i wielki napis „Polska umie wygrywać”. Początkowo sądziłem, że
chodzi o mundial, ale okazuje się, że nie, że chodzi o całokształt,
o różne fronty, na których zwyciężamy, w tym na froncie
parlamentu, uchodźców, ustawy o IPN, SKOK-ów itd.

Nie ma sensu rozpatrywać wydarzeń tylko w świetle białym lub czarnym. Konflikt o praworządność w Polsce nie zakończył się spodziewanym wystąpieniem Timmermansa do Komisji, a Komisji do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości (ETS). Polski rząd i „dobra zmiana” nie zostaną teraz posadzone na ławie oskarżonych. Jest to więc raczej po myśli PiS niż wszystkich tych, którzy liczyli, że Unia nie spasuje i nadal będzie naciskać na Polskę. Kaczyński i Ziobro mogą na chwilę odetchnąć, ale tylko na chwilę, gdyż na froncie walki o sprawiedliwość i trójpodział władz Polska spokoju nie zazna, po demolce sprawiedliwości czeka nas atak na media, ordynację wyborczą i inne. Pod tym rządem Polska nadal będzie problemem dla zagranicy.

Na pytanie, dlaczego Timmermans nie wysłał wniosku (który podobno miał gotowy, acz nikt go nie widział), pewien doskonały znawca Unii mówi mi w dyskrecji, że unijni prawnicy nie byli pewni, czy argumenty prawne Unii przeważą w ETS. Ponieważ byłaby to pierwsza taka sprawa w historii, Komisja nie mogła ryzykować przegranej. Gdyby bowiem w Trybunale przegrała, byłoby to zachętą dla europejskich naśladowców Orbána i Kaczyńskiego, którzy przebierają nogami w kierunku reżimów autorytarnych i nacjonalistycznych.

Natomiast jeśli chodzi o ustawę o IPN i wspólną deklarację izraelsko-polską, to trudno ją uznać za polskie zwycięstwo. Politycy rządzącej prawicy, Szydło, Mazurek i inni, jeszcze kilka dni temu jak jeden mąż recytowali, że Polska nie ma się z czego wycofywać, polskie ustawodawstwo powstaje w Polsce, a nie w Izraelu, nawet nie w USA. Tymczasem okazało się, że podczas gdy na scenie chór śpiewał „nie oddamy ani guzika”, za kulisami w największej tajemnicy Polacy i Izraelczycy redagowali polską ustawę, wyrzucając z niej kluczowe paragrafy (o zagrożeniu karnym głoszenia poglądów, jakoby państwo lub naród polski itd.). W deklaracji pojawiło się m.in. potępienie antysemityzmu, antypolonizmu i innych „anty”. W zamian za wyrwanie krat z oburzającej polskiej ustawy Netanjahu podpisał wiele, ale nie kosztowało go to dużo. Jak mówi Szewach Weiss, polityk izraelski, już sędziwy, ocalony w Polsce znawca naszego kraju, NIGDY nie spotkał się w Izraelu z określeniem „polskie obozy koncentracyjne”. Cóż to więc za problem dla Netanjahu potępić termin, który w jego kraju nie istnieje? W Australii czy Kanadzie niewiele to zmieni.
Gdy politycy (lub ich negocjatorzy) zabierają się do pisania historii, nie wróży to nic dobrego. Dla jednych („Sieci”) deklaracja jest zwycięstwem, dla innych („Do Rzeczy”) to kapitulacja Polski. Dla mnie jest ona dla Polski korzystna, ponieważ w powiązaniu z nią, równolegle do niej nastąpiło wyrwanie kłów haniebnej ustawie, ustawie – przypomnijmy – polskiej, a nie izraelskiej. Niech to będzie nauczką dla jej inicjatorów, autorów i zwolenników, że w żadnej sprawie, nawet tak szlachetnej jak miłość ojczyzny, nie należy dać się zwariować.

Zaproszenie

Paweł Kowal (polityk i historyk), prof. Monika Płatek (UW),
Adam Szostkiewicz (POLITYKA) będą naszymi gośćmi w-
Radiu TOK FM we wtorek 3 lipca o godz. 20.05.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 20:02, 06 Lip 2018    Temat postu:

-
Morawiecki własną ofiarą

5 lipca 2018, czwartek, Daniel Passent

„Demokracja w Polsce nigdy nie była tak żywa jak obecnie. Prawa obywatelskie są realizowane bez przeszkód. Media są bardziej różnorodne i spluralizowane, niż to było wcześniej” – powiedział premier Morawiecki w Parlamencie Europejskim. Co zdanie, to nieprawda.

Chyba nie jest specjalnie żywa demokracja, kiedy ważne ustawy proceduje się zaledwie kilka godzin, w tempie ekspresowym, kiedy dyskusja jest niemożliwa. Ważne nominacje podpisuje się na kolanie, na schodach. Kolejni ministrowie obrony urządzają czystki bez objaśnienia powodów. A media? Publiczne są fikcją, zaś nieposłuszne prywatne usiłuje się zadusić, odcinając je od ogłoszeń instytucji państwowych. Nawet od nekrologów!
Nekrolog premiera RP w przeddzień pogrzebu wspaniałej sportsmenki i obywatelki ukazał się w „Rzeczpospolitej”, „Gazecie Polskiej” i w „Naszym Dzienniku”. Kogoś chyba w tym gronie brakuje?
„Sędziowie są dzisiaj dużo bardziej niezależni, niż byli wcześniej. My wzmocniliśmy niezależność sędziowską, wzmocniliśmy obiektywność” – mówił dalej Morawiecki. Niezależność widać po tym, jak wielkie uprawnienia otrzymał minister i prokurator generalny w jednej osobie, ilu odwołał prezesów sądów, jaką rząd przeprowadził kampanię oszczerstw przeciwko sędziowskiej „kaście”, jak rozpędza Sąd Najwyższy. Premier mówi nieprawdę – nic dziwnego, że sala Parlamentu Europejskiego świeciła pustkami, a przecież Polska to duży i dumny kraj, powstający z kolan.
„Mam wrażenie, że wysoka izba jest tendencyjna przez to, że możecie nie lubić jednego rządu, a inny lubić”. Po pierwsze, jest to obraźliwe wobec grona, do którego premier został zaproszony i przemawia. Po drugie, załóżmy, że to jest prawda – nie lubią tego rządu. W takim razie zadaniem premiera jest wykorzystać okazję, żeby nas polubili, powiedzieć coś rozsądnego. Ale trudno być lubianym, jeśli tego samego dnia media całego świata informowały o przejmowaniu Sądu Najwyższego, czystce na najwyższym szczeblu – jak i za co mają polubić polski rząd?

„Naszym przyjaciołom z Europy Zachodniej trudno jest zrozumieć naszą rzeczywistość, byliście po właściwej stronie żelaznej kurtyny” – mówił premier. Po pierwsze, taki „argument” można odwrócić i polskiemu premierowi powiedzieć, że nie rozumie Unii ani Europy, bo był po złej stronie żelaznej kurtyny. Po drugiej, gdyby nie Zachód, Reagan i inni oraz ich sankcje, komuna trwałaby dłużej. Zachód wiedział wystarczająco, co to jest dyktatura, miał też swoją politykę historyczną, a lewica słabła w oczach.
„Postawiliśmy tamę niemieckiemu barbarzyństwu i zapobiegliśmy ludobójstwu na kontynencie. Jeszcze większemu ludobójstwu”. Polskiego premiera chyba poniosło. Jeżeli ktoś położył tamę hitlerowskiemu ludobójstwu, to przede wszystkim wielkie mocarstwa – Rosja sowiecka, potem drugi front i Stany Zjednoczone ze swoją bombą atomową. Polska przegrała wojnę w ciągu tygodni, a potem Polacy bohatersko walczyli w formacjach aliantów na różnych frontach, od bitwy o Anglię po Lenino i Kołobrzeg, oraz pod okupacją, w podziemiu.

Ale mówiąc „postawiliśmy tamę”, Morawiecki przypomina żabę, która podstawia nogę tam, gdzie konie kują. Ta ignorancja świadczy o tym, że premier uwierzył w politykę historyczną swojego rządu, ba, jest jej ofiarą.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 18:52, 07 Lip 2018    Temat postu:

hetajr
7 lipca o godz. 2:12
Blackley
„Jak za prl zrobilibyscie wolne wybory to ludzie mieliby
szansę chociaż spróbować wybrać czy zmienić”

Nie było możliwe przeprowadzenie wolnych wyborów ponieważ było one wtedy niemodne w pewnych częściach świata i państwach – poza Polską – w NRD, Czechosłowacji, Węgrzech, Rumunii, Bułgarii, w szesnastu republikach związkowych oraz Jugosławii i Albanii. W Europie należy wspomnieć w tym kontekście o Hiszpanii, Portugalii i Grecji. W Amerykach Środkowej i Południowej były wolne pod warunkiem, że wybrano właściwego sukinsyna lub partię. Szczególnie urzeka mnie demokracja meksykańska. Dalej nie chce mi się omawiać stanu demokracji światowej w latach 1950 -1990.
Pozostaje tylko przypomnieć ówczesnego dyktatora mody w interesującym nas bezpośrednio obszarze. Otóż była to Armia Czerwona, mająca w latach osiemdziesiątych, w siłach lądowych:

– 1,9 mln. żołnierzy (119 DZ, 46 DPanc., 8 DPD);
– 44 tys. czołgów;
– 60 tys. wozów bojowych i transporterów;
– 28-30 tys. środków artyleryjskich i moździerzy
oraz nieograniczoną niechęć do wolnych wyborów.
Poza centralą ACz. miała swoje przedstawicielstwa/filie terenowe o mało wyszukanych nazwach:
1. Grupa Wojsk Radzieckich w Niemczech,
2. Południowa Grupa Wojsk,
3. Północna Grupa Wojsk,
4. Środkowa Grupa Wojsk.

Ich miejsca stacjonowania, skład i uzbrojenie podaje Wikipedia.
Ja tylko dodam, że niechęć do wolnych wyborów była u nich również nieskończona.
Widzisz więc acan, że wolne wybory naprawdę nie były popularne
w obszarze od Łaby i Adriatyku do Kamczatki. I bardzo trudne do
przeprowadzenia. Ale próby ich zorganizowania były podejmowane.
Tutaj trochę zdjęć z przygotowań do wolnych wyborów
w jednym z w.w. krajów:

[link widoczny dla zalogowanych]
Zdjęcia i filmy z Czechosłowacji 1968, a także z powstania warszawskiego, proszę sobie wygouglać.
Wracając do współczesności – coś te wymarzone, wolne wybory szalonym powodzeniem się nie cieszą w naszej pięknej kapitalistycznej ojczyźnie. Frekwencja jak stanęła na 50 procentach, tak stoi Wink.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 9:18, 09 Lip 2018    Temat postu:

-
wiesiek59
8 lipca o godz. 10:49

Wszystkie inne liczące się globalnie państwa, nawet demokratyczne
w praktyce wypracowały sobie wewnętrzne modele podejmowania
decyzji, w których liczy się dominacja silnego centrum politycznego.
Jeżeli przeanalizujemy ustroje współczesnych państw, to zauważymy że
wszystkie potęgi są kierowane przez silnych przywódców. Pod względem
systemowym te państwa mogą być uważane za autorytarne, klasycznym
przykładem są Stany Zjednoczone gdzie władza Prezydenta jest jedynie
ograniczana, ale inicjatywa polityczna należy do jego prerogatyw.
Podobnie jest w Chinach, jak również w rządzonych przez bogatą
elitę Indiach. Federacja Rosyjska, również opiera swój ustrój na
kompetencjach Prezydenta. Co ciekawe to w tych wszystkich
wymienionych krajach, organ wykonawczy mający władzę, ma
praktycznie nieograniczone kompetencje w zakresie kreowania polityki
zagranicznej. Jak jest w Unii Europejskiej, to nawet nie ma po co wspominać.

[link widoczny dla zalogowanych]

Rozważania o demokracji i jej skuteczności…
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 9:19, 09 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 10:36, 15 Lip 2018    Temat postu:

-
Handel historią

9 lipca 2018, poniedziałek, Daniel Passent

Wspólna Deklaracja premierów Polski i Izraela, podpisana 27 czerwca 2018 r., od chwili jej ogłoszenia wychwalana jest przez rząd PiS i jego zwolenników jako gigantyczny sukces, ponieważ stawia na jednym poziomie antypolonizm i antysemityzm, zdejmuje z państwa i narodu polskiego zarzut współodpowiedzialności za Zagładę, redukując ją do indywidualnych przypadków, odrzuca brednie o tzw. polskich obozach itd. Netanjahu wystawił Morawieckiemu świadectwo celujące, upraszczając historię jak można.

Strona polska postanowiła podzielić się tym sukcesem z całym światem, publikując tekst Deklaracji na zasadzie płatnego ogłoszenia w najważniejszych gazetach na świecie, także w Izraelu, gdzie wywołało to coś na kształt awantury, premier Netanjahu musiał się tłumaczyć i ma zabrać jeszcze w tej sprawie głos. Obrońcy Deklaracji mówią, że tylko ekstremy – bolszewicy i faszyści – są niezadowoleni.
Dla mnie tajny sposób przygotowania Deklaracji (ze strony polskiej przez eurodeputowanych Legutkę i Porębę) i jej niektóre fragmenty wywołują zdziwienie, że porozumienie osiągnięto kosztem prawdy i ustaleń naukowców polskich, izraelskich i innych, a także mojej własnej pamięci.
Odbył się handel historią, jak gdyby historię można było pisać pod dyktando polityków: my wykreślimy z ustawy karanie więzieniem za pomawianie narodu polskiego, a wy uznacie nas hurtem za ofiary i dobroczyńców na skalę masową, wy nie będziecie mówili o „polskich obozach”, a my o „szmalcownikach” itp. Deklaracja poprawiła może stosunki między rządami Morawieckiego a Netanjahu, przybliża może perspektywę szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie, ale znów podgrzała dyskusję o stosunku Polaków do Żydów i o antysemityzmie. Zamiast konflikt załagodzić – jeszcze go utrwala. Jadwiga Staniszkis nazwała taki stosunek do historii chamstwem.
Nawet tacy przyjaciele Polski jak prof. Szewach Weiss, ocalony przez Polaków z Zagłady, który od lat zabiega o dobre stosunki polsko-żydowskie, nie zaakceptowali Deklaracji. Niżej zamieszczam tekst prof. Adama Leszczyńskiego z OKO.press, którego wnioski podzielam. (Skróty – en passant).
***
Polsko-izraelską deklarację podpisano 27 czerwca 2018, ale skandal wybuchł dopiero po tygodniu – po tym jak Fundacja PKO wykupiła ogłoszenia z tekstem deklaracji w najważniejszych zagranicznych mediach. Tego nie zniósł nawet premier Netanjahu. (…) Izraelska opinia publiczna potrzebowała kilku dni, żeby dojść do siebie po wstrząsie wywołanym wspólną deklaracją premierów Polski i Izraela o wojennej przeszłości. I być może sprawa by ucichła, gdyby nie polska strona. Deklaracja premierów Morawieckiego i Netanjahu była ewidentnym sukcesem PiS i jego narracji o Zagładzie, według której Polacy ofiarnie nadstawiali karku za żydowskich sąsiadów, a kolaboracja z Niemcami zdarzała się tylko zdegenerowanym jednostkom. Deklaracja wzmacnia tę narrację.
Można było odtrąbić sukces, ale PiS chciał go wykorzystać do końca. I – jak zwykle – przesadził. Publikację tekstu deklaracji w zagranicznych mediach sfinansowała Fundacja Banku PKO, kontrolowanego przez państwo. Deklaracja ukazała się w prasie niemieckiej („FAZ”, „Die Welt”), izraelskiej („The Jerusalem Post”, „Haaretz”, „Yedioth Ahronot”), amerykańskiej („The Washington Post” i „Wall Street Journal”), francuskiej („Le Figaro”, „Le Monde”, „La Croix”), brytyjskiej („The Daily Telegraph”, „The Sun”, „The Times”) i hiszpańskiej („ABC”). Według izraelskiej stacji informacyjnej Channel 10 ogłoszenia w prasie zdenerwowały nawet rząd Izraela, który miał stwierdzić, że to narusza polsko-izraelskie porozumienie. Trudno się dziwić – deklaracja ukazała się przecież także w prasie izraelskiej, przetłumaczona na hebrajski przez polską stronę. (…)
Deklaracja od początku wzbudzała wielkie kontrowersje w samym Izraelu:
* historyk Yehuda Bauer, jeden z najważniejszych znawców Zagłady na świecie i znacząca postać w samym Izraelu, zarzucił Netanjahu, że zgodził się na umniejszenie roli Polaków w zniszczeniu polskich Żydów. „To [deklaracja] jest małe osiągnięcie i wielki błąd, który graniczy ze zdradą” – powiedział Bauer.
* przywódca koalicyjnej partii Yesh Atid i minister finansów Izraela Yair Lapid, który nazwał deklarację „hańbiącą” i zażądał od Netanjahu niezwłocznego wycofania podpisu. Według Lapida deklaracja „w oburzający sposób podważa pamięć o ofiarach (…) 200 tys. Żydów zostało zamordowanych przez Polaków w czasie Holokaustu, a Netanjahu podpisuje deklarację, która oczyszcza polskie imię”.
(Liczba 200 tys. dotyczy nie zamordowanych Żydów, ale jest
szacunkiem liczby tych, którzy mogli zginąć przy współudziale Polaków).

* Minister edukacji i diaspory Naftali Bennett, przywódca drugiej partii koalicyjnej Żydowski Dom, nazwał wspólną deklarację „hańbą, przywracaniem kłamstw i szkodą na pamięci Holokaustu” oraz napisał na Twitterze, że „odrzuca ją całkowicie”.
* Deklarację jednoznacznie za fałszującą historię uznał Instytut Yad Vashem, który zwrócił uwagę, że umniejsza ona udział Polaków w Zagładzie, wyolbrzymia zakres pomocy udzielanej Żydom przez Polaków i polskie państwo podziemne, wreszcie że w sposób nieuprawniony zrównuje antysemityzm z „antypolonizmem”.
Zwolennicy Netanjahu bronią deklaracji w dość zaskakujący sposób. Przykładem wypowiedź dla „The Times of Israel” Yaakova Nagela, doradcy Netanjahu, który potajemnie negocjował porozumienie z Polską: „Polska to kraj, który szczyci się tym, że uchwalili prawo, które ich zdaniem przywróci narodowi honor. Pół roku później anulują je z podkulonym ogonem. To wielkie osiągnięcie dla państwa Izrael. Krytyka doprowadza mnie do szaleństwa. Osiągnęliśmy niesamowity sukces. Mieliśmy prawo, o którym wszyscy mówili, że jest straszne. Pozbyliśmy się tego, nie dając im nic w zamian. Nie ma nic złego w tym stwierdzeniu” – przytacza jego wypowiedź „Rzeczpospolita”.
Tej burzy z dystansem przyglądają się polskie władze. Wiceminister spraw zagranicznych Bartosz Cichocki na pytanie mediów odpowiedział tylko, że „wiążące” jest oświadczenie premiera Netanjahu, a nie Yad Vashem. Pytany przez PAP wiceprezes IPN dr Mateusz Szpytma stwierdził, że deklaracja premierów jest zgodna z prawdą historyczną, chociaż „oczywiście” historycy mogą mieć inne zdanie na ten temat: „Zarówno w mojej ocenie, jak i prezesa IPN deklaracja premierów Polski i Izraela nie zawiera jakichkolwiek kontrowersyjnych fragmentów. Oczywiście, deklaracje tego typu nie są i nie mogą być wytycznymi dla historyków ani izraelskich, ani polskich, ani innych. Oni mają swoje badania i każdy ma prawo do własnych interpretacji. Natomiast uważam, że zapisy czerwcowej deklaracji są zgodne ze stanem wiedzy historycznej na temat wydarzeń II wojny światowej”. Odrzucił jednak niektóre fragmenty oświadczenia historyków Yad Vashem – np. te, w których mówią o skali pomocy i denuncjacji oraz o polskim podziemiu.

Po publikacji deklaracji w zagranicznych mediach może się jednak okazać, że nie ma powodów do radości. Po co to Izraelowi? Dlaczego Netanjahu podpisał taką deklarację? Komentarze w prasie izraelskiej sugerują, że odegrał tu przede wszystkim rolę pragmatyzm Netanjahu (tak piszą zwolennicy) lub jego polityczny interes (jak twierdzi opozycja). Felietonista dziennika „Yedioth Ahronot” Nahum Barnea porównał ruch Netanjahu do nawiązania stosunków dyplomatycznych z Niemcami Zachodnimi w latach 50. w zamian za gigantyczną niemiecką pomoc gospodarczą, wartą 8 mld dol. w przeliczeniu na dzisiejsze dolary. Równocześnie jednak niemiecki kanclerz Konrad Adenauer przypomina krytyczny wobec Netanjahu Chemi Shalev z lewicowego „Haaretz”, uznał całkowicie i bezapelacyjnie odpowiedzialność Niemiec i Niemców za Zagładę.
Netanjahu, przeciwnie, ustąpił na rzecz opowieści o historii, która wybiela Polaków. W bardzo podobny sposób postąpił z premierem Węgier Wiktorem Orbánem, który odwiedzi Izrael w dniach 18-20 lipca. Orbán również otrzymał od Netanjahu historyczne koncesje – w tym zgodę na umniejszenie historycznej roli węgierskich władz kolaboracyjnych w Zagładzie. Wygląda na to, że dla premiera Izraela ważniejsze jest to, że rząd PiS jednoznacznie popiera Izrael na arenie międzynarodowej. I dlatego w zamian za korzyści polityczne może ustąpić w kwestiach oceny odległej przeszłości. Historycy z Yad Vashem i izraelska opinia publiczna i tak będą wiedzieć swoje.

***
W rozmowie z OKO.press jeszcze inny powód wymienia Konstanty Gebert: „Ewidentnie rolę tutaj odgrywa ideologiczne podobieństwo obu partii rządzących, jak i doraźny interes polityczny rządu izraelskiego, któremu bardzo zależy na szczycie Grupy Wyszehradzkiej w Jerozolimie. A tego bez zgody Warszawy nie będzie. To zostało przyjęte jako pomysł na poprzednim szczycie V4 w Budapeszcie, który odwiedził Netanjahu. Netanjahu na tym szczycie strasznie zależy, bo byłby to koronny dowód na to, że nie ma izolacji dyplomatycznej Izraela.
Bojkot dyplomatyczny Izraela, który jakieś 10 lat temu był rzeczywistością, wprawdzie słabnie, była wizyta księcia Williama, są bliskie związki z rozmaitymi państwami Zatoki Perskiej. Ale szczyt czterech państw członkowskich Unii Europejskiej w Jerozolimie to rzeczywiście byłby sukces.

Polska – jako głos broniący Izraela w UE – też jest oczywiście jakoś istotna dla Jerozolimy. Ale ponieważ PiS sam jest izolowany w Unii, to fakt, że Warszawa będzie popierała wbrew Brukseli interesy Izraela, ani naszej sytuacji nie poprawi, ani izraelskiej.
PiS więc ugrał swoje, ale arogancja i próba wpychania światowej opinii publicznej do gardeł opinii o przeszłości, której nie podzielają liczący się historycy, wywołała – po raz kolejny – oburzenie i opór.

Zaproszenie

Sprawa będzie jednym z tematów w moim programie w Radiu TOK
FM we wtorek 10 lipca o godz. 20.05. Gośćmi będą Maciej Kozłowski,
członek opozycji demokratycznej w PRL, „taternik”, były ambasador
RP w Izraelu, mec. Jacek Dubois i mec. Monika Gąsiorowska.

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 10:37, 15 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 15:06, 15 Lip 2018    Temat postu:

--
Torebka profesor Marody
15 lipca 2018, niedziela, Daniel Passent

W niedzielne przedpołudnie , słuchając radia TOK FM, trafiłem na program Grzegorza Sroczyńskiego „Świat się chwieje”, tym razem rozmowa z prof. Mirosławą Marody – jedną z najbardziej znanych socjolożek w Polsce. Chętnie czytam i słucham red. Sroczyńskiego, myślącego na własny rachunek przedstawiciela nowej lewicy w mediach, a co do prof. Marody to nie wymaga Ona rekomendacji.
Z rozmowy wynikało, że gospodarz sympatyzuje z biedotą, z dolnymi szczeblami drabiny społecznej, na przykład z biednymi doktorantami, którzy muszą jednocześnie zarabiać i pracować nad doktoratem, natomiast pani profesor reprezentuje establishment, profesorską elitę, nieczułą na los plebsu. Jako przykład elitaryzmu red. Sroczyński przytaczał słowa Włodzimierza Cimoszewicza, który miał jakoby powiedzieć, że cham w buciorach wszedł do salonu i się wypróżnił. Cytat nie dosłowny, z pamięci, ma być świadectwem chamskiej pogardy elity dla biednego ludu.

W trakcie rozmowy o nierównościach i niesprawiedliwości, redaktor zapytał profesor Marody wprost: Ile pani zarabia, razem, z publikacjami, honorariami itd? Muszę powiedzieć, że mnie zamurowało. W moich czasach można było zapytać w sposób ogólny ile zarabia ceniony profesor, pozostawiając pani profesor wybór czy godzi się ujawniać własne zarobki i służyć potwierdzeniu tezy, że jej dochody są dajmy na to zawyżone w stosunku do uposażeń proletariatu uniwersyteckiego. Ale żeby pytać rozmówczynię, ile pani zarabia, to chyba przesadna ingerencja w sprawy prywatne. Mało tego, profesor czuje się wtedy winna, że zarabia dużo (?) i zaczyna się tłumaczyć, że ciężko na to pracuje i nie ma kiedy wydać pieniędzy, „kupuje czas”, żeby pracować jeszcze więcej, ( w domyśle:) promować prace doktorskie, recenzować prace habilitacyjne, prowadzić własne badania i je publikować, czytać, wykładać, pełnić dyżur itd. itp. To nie to samo, co zaprosić gościa da studia i porozmawiać (wiem coś o tym, bo sam to robię).
Od pewnego czasu trwa natarcie na elitę, a jednym ze sposobów jej kompromitacji mają być m.in. niesprawiedliwie wysokie zarobki i apanaże, np. udział w konferencjach międzynarodowych. Była to ulubiona metoda „kompromitowania” sędziów Trybunału

Konstytucyjnego przez PiS, min. Ziobro, prawicowe media. Zarobkowe kominy, „wycieczka członków TK do Chin”, dorabianie wykładami na uczelniach, powolne orzekanie itd. itp. Jeszcze kilka dni temu słyszałem w TV jaka niewdzięczna jest profesor Gersdorf, na którą po odejściu z Sądu Najwyższego czekają sowite zarobki i przywileje, a ona kurczowo trzyma się posady. Podobnie traktowano prof. Rzeplińskiego, kiedy walczył z „dobrą zmianą”, wyliczając mu ekwiwalent za niewykorzystany urlop. Wszystko to ma obrzydzić starą elitę i zastąpić ją własną, nową, tak jak w spółkach Skarbu Państwa. Z jaką lubością grzebią media w deklaracjach majątkowych!
Jedna sprawa to populizm i walka z elitą. Żeby tego uniknąć, w niektórych krajach wszystkie zarobki i deklaracje podatkowe są jawne. Interesuje cię, ile zarabia redaktor X w porównaniu lekarzem Y – wystarczy usiąść do Internetu. Są też kraje, w których zarobki pozostają sprawą prywatną, dyskretną, o nich się nie rozmawia, a fakt, że ktoś jest bogaty, bo np. dokonał cennego wynalazku, śpiewa jak Caruso albo jest wybitnym prawnikiem – nie czyni go od razu podejrzanym, ba, jest wzorem dla innych.

Tak czy owak, pytanie „ile pani zarabia” nie razi mnie, kiedy rozmawia się np. z podkuchennym lub pracownicą baru mlecznego – bo to ma pokazać ich biedę, bo wszyscy mamy takie same żołądki itd. Natomiast takie pytanie do profesora ma go czynić winnym, bo wiadomo, że im więcej ktoś zarabia tym bardziej jest podejrzany.
Żyjemy w czasach transformacji, jeszcze żywe są egalitarne i opiekuńcze nawyki z PRL (czy się stoi, czy się leży… i „za te polskie dwa tysiące”), a już zachęcamy do roboty, do przedsiębiorczości, do inicjatywy, do udziału w wyścigu szczurów. Trudno pogodzić jedno z drugim. Moim zdaniem, PŁACE funkcjonariuszy publicznych (np. nauczycieli szkół publicznych, publicznej służby zdrowia) powinny być jawne, a nauczycieli czy pielęgniarek w zakładach niepublicznych – prywatne. Natomiast ZAROBKI każdego człowieka powinny należeć do jego sfery prywatnej, chyba, że piastuje urząd publiczny.
Wracając do wszechobecnego chamstwa, to patrząc na nową elitę, zwłaszcza tę u władzy, na jej niektórych polityków (w końcu jest różnica między Bielanem a Brudzińskim czy Pawłowicz), rozumiem Włodzimierza Cimoszewicza.
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 15:07, 15 Lip 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 20:58, 23 Lip 2018    Temat postu:

Miałeś, chamie, złoty róg…
21 lipca 2018, sobota, Daniel Passent

Ostał ci się ino sznur. Wyspiański znów ma rację.
Żal patrzeć, co się z naszą Polską porobiło.

Mieliśmy złoty róg – kraj wyzwolony spod „systemu”, kraj bezpieczny,
któremu nikt nie zagrażał, wolny, bez więźniów sumienia, położony
w sercu Europy, przyjęty przez Zachód z otwartymi ramionami i pełną
sakiewką – do Unii Europejskiej i do NATO. Mieliśmy Jana Pawła i Wałęsę.
Berlin, Paryż, Waszyngton – wszędzie podziw, uznanie i sympatia z
powodu wkładu w bezkrwawe obalenie „socjalizmu”. Mówiono, że Polska
jest gwiazdą transformacji (która dla jednych była niesprawiedliwa, dla
innych połowiczna i niedokończona), jasnym punktem na widnokręgu
Europy Środkowej i Wschodniej. Drzwi przed Polską i Polakami otwierały
się wszędzie – od Kongresu amerykańskiego po rusztowania i zmywaki.
Polsk hydraulik zawojował Europę. Dostaliśmy paszporty
do domu. Wydawało się, że jesteśmy na drodze do raju.

I wtedy zaczęła nas toczyć polska choroba. Wygórowane ambicje i wzajemna, zadawniona wrogość, zazdrość, intrygi, niska kultura polityczna, kompleksy wobec „salonu” i jego arogancja, wyniosłość wobec komuchów i katoli, pogarda dla ciemniaków z ciemnogrodu, brak umiejętności współpracy, a nawet współżycia, drastyczna, nie zawsze sprawiedliwa transformacja i ludzie z niej wykluczeni, kolejne afery (Rywina, Rydzyka), a także ludzie po prostu źli, mściwi, żądni władzy, pragnący przerobić Polskę na modłę narodowo-kościelno-socjalistyczną, polowanie na winnych do trzeciego pokolenia wstecz, tęsknota do gospodarki państwowej i opiekuńczej, pogarda dla innych („poszłam do polityki, żeby dla was nie było tam miejsca nigdy”), nigdy, to jest nigdy w tysiącletniej Rzeczypospolitej, którą buduje cały naród z wyjątkiem beneficjentów dawnego systemu i kilku gazet lub czasopism, narastająca katechizacja, fuzja Kościoła i państwa, chamska nagonka na sądy i samowola w wyrzucaniu pieniędzy do Torunia i dla Czartoryskich, na narodowe fundacje i inne synekury.

Opluwanie autorytetów na skalę niewidzianą od rewolucji kulturalnej. Chamska nagonka na sędziów, napad na sądy i najwyższe trybunały, parlament, w którym głosy w dyskusji ograniczone są do 30 sekund (!), tyle, żeby można było powiedzieć „zdradzieckie mordy”, „lewactwo robi chlew”, „chcesz dostać po głowie?”.

Parodia demokracji, zapobiegliwość jednych – by jak najszybciej zagarnąć jak najwięcej władzy w kraju, którym zawładnęli w drodze wyborów, i bezsilność opozycji, która patrzy, jak pogrąża się nasz kraj, jak bezwzględni są jego zdobywcy.
Rozumiem tych, którzy zaciskają zęby i przełykają łzy. Popieram tych, którzy nie tracą nadziei, nie składają broni, spisują słowa i czyny.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 12:14, 25 Lip 2018    Temat postu:

-
ls42
21 lipca o godz. 16:13

Manifest Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, swoista konstytucja PRL-u ukształtował świadomość wielu obywateli powojennej Polski.
Rozumiany bezpośrednio nie wskazywał zagrożeń na jakie było z góry skazane polskie społeczeństwo, bo przecież mocarstwa dzieliły po
swojemu, nie pytając się nas o zgodę na postawione warunki. Żyjemy dzisiaj w niewyobrażalnie w tamtych czasach innej sytuacji;
politycznej, społecznej i gospodarczej. To, że przypadkowo rządzi ta lub inna partia jest bez znaczenia, z wyjątkiem dla tych,
którzy są u steru, albo się doczepili i płyną z nurtem.
W 1944 roku nie było państwa Izrael i wielu obywateli przedwojennej Polski, którzy to państwo potem tworzyli,
mieli pewnie wtedy zamysł pozostania w ojczyźnie w ramach internacjonalistycznego systemu współpracy
i braterstwa krajów zjednoczonych wokół ZSRR. Ten akcent w Manifeście jest widoczny, ale przeważyły elementy społeczne i równościowe.
Nasi starsi bracia w wierze pozostawili nakazania biblijne i postanowili wziąć sprawy w swoje ręce.

Rozliczyli oprawców hitlerowskich, pomogli w organizacji kraju i pomyśleli o sobie. Widzimy skutki ich rozważnego i skutecznego działania,
o czym wiele pisze na tych łamach Pitekantrop. Państwo żydowskie Izrael ma już stolicę w Jerozolimie i około 10 milionów mieszkańców
zamieszkujący kraj pustynny i pozbawiony zasobów naturalnych. Diaspora na całym świecie to pewnie kilkaset dalszych milionów,
zwartych, zdyscyplinowanych i gotowych do obrony państwowej kolebki. Takiego potencjału życzyłbym Polsce i Polakom,
ale jakoś trudno to sobie obecnie wyobrazić, a mimo to jakoś funkcjonujemy chociaż każdy sam z sobą i bez większych perspektyw.
Pozostaje pytanie; kiedy polska ambasada przeniesie się do Jerozolimy?

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 12:21, 25 Lip 2018    Temat postu:

-
teo
21 lipca o godz. 17:08

Red. Passent sporządził, faktycznie – dołożył do długiej listy co PiS różni
od Platformy. Oto jakie są czyny, jakie słowa, jakie afery, jaka jest
rozwałka Polski jako byłego kraju wzorcowej transformacji do liberalnego Zachodu.
Red. Passent jest czołowym antysymetrystą.

Są co najmniej dwa zjawiska, które przyczyniły się do polskiej choroby.
Pierwszy to sukces gospodarczy lat 2007-15 i spokojne przejście przez
światowy kryzys 2008/9, gospodarka polska rozwijała się zdecydowanie
najszybciej na kontynencie oraz ubóstwo spadała jak w żadnym kraju
CEE. I na tę gotowiznę mogli przyjść populiści bez opamiętanie, rozdawcy
publicznej forsy, nie dbając o przyszłość, o której mogli powerpointować
i nie martwić się o związek z realem.
Drugi zjawiskiem, bakcylem zaiste, było to o czym pisze Kalina
(16:36) – prezes i jego komanda. Chory z nienawiści polityk
specjalizujący się w trzymaniu partii za mordę i bajerowaniu ciemnego ludu.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 88, 89, 90 ... 97, 98, 99  Następny
Strona 89 z 99

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin