Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Idol demonem
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 13:13, 20 Kwi 2016    Temat postu:

20.04.2016
środa




Kaczyński mistrzem skuteczności?
Andrzej Celiński

Gdyby zapytać dziennikarzy, który przymiotnik oddaje najtrafniej ich ocenę Jarosława Kaczyńskiego jako polityka, wybór „skuteczny” nie miałby konkurencji. Kaczyński ogrywa wszystkich krajowych konkurentów. Zewnętrznych (liberałów i z lewicy) i wewnętrznych (z własnego obozu). Po ośmiu wyborczych porażkach, kiedy inni daliby sobie spokój, Kaczyński triumfuje podwójnie. Ma prezydenta i ma rząd. Oni, i wszyscy inni, nawet zajmujący najwyższe stanowiska, to marionetki bez wyrazu i twarzy. Kaczyński spełnia najbardziej niewyobrażalne w „normalnym” państwie współczesnej Europy marzenia. Rządzi jednoosobowo. Legislaturą i egzekutywą. Nie ma tylko jeszcze sądów, ale i to może być kwestią czasu. Tak sprytnie się ustanowił, że w świetle prawa nawet jeśli Polska znów stanie się państwem prawa, odpowiedzialność go nie obejmie. Chyba że posunie się jeszcze dalej. Jeśli określenie „robi, co chce” ma sens, to Kaczyński mu je właśnie nadaje. Robi dosłownie, co chce. Jak demiurg.

Mistrz skuteczności? Nie uważam. Wielki psuj. Satrapa, który w sześć miesięcy wypchnął Polskę poza krąg wpływowych uczestników świata Zachodu. I który skazuje Polaków na ponowną marginalizację. Przerywa, oby nie bezpowrotnie, wielkie, historyczne (czyli na miarę zmiany epok i paradygmatów kulturowych i politycznych) procesy modernizacji i trwałego zakotwiczenia Polski w cywilizacji Zachodu. W perspektywie dekady, może w krótszym czasie, wpycha Polaków w biedę. Polecam czytelnikom przykład Argentyny Perona. Upaństwowienie wielkiej idei zapatrzonego w siebie satrapy niesionego entuzjazmem gawiedzi było bardzo twarde. I trwałe. Nawet najwyżej wyniesione biało-czerwone sztandary nie wypełniają deficytów wiedzy i demokratycznej kultury. Już dzisiaj świat przeciera oczy. Zadziwiające polskie ćwierćwiecze społeczeństwa rozumnie budującego fundamenty demokratycznej i samorządnej państwowości oraz konkurencyjnej gospodarki, i te poprzednie piętnaście lat Polaków skutecznie zrzucających z siebie jarzmo niewolnika, to jedynie, okazuje się, jakiś epizod, nie norma.
Dzisiaj znów krzyżem błogosławieni wychodzą na ulice szeregi młodych ONR. To też efekt moralnego nihilizmu i historycznego kłamstwa, jakim Kaczyński spaja ludzi niewyposażonych w umiejętność odróżnienia prawdy i kłamstwa, rzeczywistości i mitu, a poszukujących namiastki choćby wspólnoty, której są potrzebni i w której czują się bezpiecznie. Jedną z istotnych przyczyn łatwości, z jaką przyjmowane są zmyślenia opowieści o Polsce antypolskich spisków, ruiny gospodarczej i europejskiej niewoli PiS, a także części Kościoła katolickiego, są nieodległe w czasie, a obecne w naszej codzienności produkty szaleństw głupawego w politycznych jego implementacjach polskiego neoliberalizmu. Szczególnie jasno oświetlone w dziedzinie edukacji i kultury, a także komunikacji społecznej. Ale i w sferze materialnej – specjalnie w kompletnie niezrozumiałych i szybko do czasu rosnących różnicach dochodowych i majątkowych.
Tak, Kaczyński jest mistrzem skuteczności w kraju głupawych mediów, prymitywnej polityki, haniebnej swym poziomem edukacji obywatelskiej i Kościoła, którego nie potrafię umiejscowić, bo jego wymiar religijny i formacyjny od kilkudziesięciu już lat nie jest jasny. Kaczyński jest mistrzem skuteczności pośród europejskich i polskich współczesnych liliputów. Pośród gigantów jest śmiesznym swoją małością wiedzy i emocji człowiekiem.

Wie o tym. To jest jedna z przyczyn wycierania ze świadomości Polaków pamięci takich postaci jak Jacek Kuroń, Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek. Ten kompleks tłumaczy furię, z jaką Kaczyński próbuje zabić cywilnie Lecha Wałęsę. Prawdziwa wielkość nie obawia się innej wielkości. Wielkości obawia się małość. Nawiasem – Platforma do ostatnich swoich dni nie odczytała zagrożenia, jakim było brukowanie drogi PiS do władzy. Zamiast jednoczyć polską demokrację uporczywie ją dzieliła. Zamiast rozwijać służbę cywilną – zwijała ją. Zamiast ograniczać partyjniactwo – uznawała je za oczywistego towarzysza władzy.
Europa współczesna wzięła się z katastrof dwóch wojen, tak w czasie bliskich, że stały się doświadczeniem dojrzałego w latach 40. i 50. XX wieku pokolenia: Francuzów, Belgów, Niemców, Holendrów, Włochów i innych, gdzie były uniwersytety, wolna prasa, gdzie czytano książki, oglądano filmy, debatowano i gdzie zrozumiano, że nieokiełznane prawami jednostki nacjonalizmy to pewna droga do zatracenia. Kontekst Związku Radzieckiego i śmiertelnego zagrożenia czerwonym totalitaryzmem dla modernizującej się Europy był silnym impulsem dla polityk na rzecz wyrównywania szans młodego pokolenia i systematycznego podnoszenia poziomu życia uboższych grup społecznych. Nie dziwiono się progresji podatkowej. Budownictwu czynszowemu. Darmowym uczelniom. Systemom stypendiów uczniowskich – wszystkiemu, co wyrównywało szanse.

Tego akurat nie tylko Kaczyński i PiS nie rozumieli. Tego do dzisiaj nie rozumie cała prawie polska warstwa polityczna. On szczególnie anachronicznie, ale reszta też z głowami w przedunijnej polityce. Demokracja zawsze w końcu wymaga akceptacji ludu. Do uzyskania akceptacji potrzebny jest marketing, to oczywistość (której nie widziano na starcie), ale i treść. Potrzebny jest dialog równych z równymi. To nie przypadek, że pośpiech w polityce jest dla demokratów niepokojący. W demokracji musi się znaleźć czas na przekonanie możliwie wielkiej rzeszy ludzi. Nie siłą, lecz informacją, rozmową i skłonnością do kompromisów.
Najważniejsza jest kultura. Wszystko, co dobre, i wszystko, co złe jest z ludzkich mózgów i serc. Polacy, w swojej politycznej większości, mają po prostu inne kryteria niż świat, za którego część się uważają. Dopóki nie zrozumie się tu, że sukces powojennej, dzisiaj już siedemdziesięcioletniej jednoczącej się Europy to sukces jej rozstania się z nacjonalizmami i równoczesnego przyjęcia głębokiej polityki społecznej, dopóty jesteśmy pasażerami na gapę. Na dodatek jadącymi na cycku. Byle ostrzejszy zakręt wyrzuci nas do rowu. Europa to najpierw wartości. To kultura. To edukacja. Reszta jest bardzo istotna, ale po, a nie przed. Kaczyński nie ma o tym pojęcia. Studiował u Ehrlicha, ale bez zrozumienia. W latach 70., kiedy studiował, systemu europejskiego w Polsce nie było. Potem nie jeździł. Języków nie zna. Nie czuje. Boi się. Unika.

Kaczyński wywołuje konflikt za konfliktem, izoluje Polskę, wzbudza bezgraniczną niechęć opozycji. Notowania rosną. Jest śmieszny swoją niezbornością, językiem, anachronicznością, niezrozumieniem elementarnych spraw współczesności. Wygrywa wybory. Robi ze swoich wyborców idiotów, przedstawia najzupełniej różne swoje twarze, lekceważy. Rządzi, nie narażając się na konstytucyjną odpowiedzialność. Nie traci energii ani czasu na urzędową celebrę. Jego wyborcy stają się wyznawcami religii, którą tworzy. On lepi dla nich Boga. Chce stawiać ołtarze. Sam zadowoli się funkcją odźwiernego. Wyznawcy zapewnią mu władzę. O prawo nie ma potrzeby się więcej niepokoić.
Jak i o świat. Europa taka, jaka dzisiaj jest, to nie jest jego świat. Nie zależy mu na niej. Ci, którym zależy i którzy zechcą się o nią upomnieć, staną się zdrajcami. Gorszymi Polakami. Córkami i synami komunistów. Złodziejami. Znów dzieli. Miliony zechcą pozostać po właściwej, czyli korzystnej dla siebie stronie. Gospodarka niedoboru sprzyja władzy autorytarnej, bo od niej zależy, kto co ma. Ona więc jest coraz istotniejszym punktem odniesienia dla kształtowania codziennych zachowań. Granice pozostaną otwarte. Kaczyńskiemu nie zależy na męczennikach obcej jemu sprawy. Chce mieć wyznawców. Chce, by go ktoś wreszcie pokochał. To jest ta subtelna nić wiążąca go z ministrem, dla którego mundur, broń, dyscyplina są ważniejsze dla obrony idei niż państwa. Oddziały obrony wewnętrznej przy jednoczesnym rozmontowywaniu sojuszów zewnętrznych to znak ich czasu. Ich to znaczy obu.

Kraj, którym Kaczyński rządzi, dotychczasowy niekwestionowany lider we wschodniej Europie, stał się, w pół zaledwie roku, przedmiotem prawdziwej troski Parlamentu Europejskiego, Komisji i Rady Europy, a także rządów takich państw jak Niemcy i Stany Zjednoczone. Czy sprawcę tego wszystkiego, Jarosława Kaczyńskiego, rzeczywiście z sensem nazwać można politykiem skutecznym?
Czymże więc jest polityka? Przecież tylko ślepiec nie dostrzega, że Kaczyński prowadzi Polskę wprost ku przepaści. To nie jest kwestia deliktu konstytucyjnego. To nie jest kwestia nieuwagi, pośpiechu bądź przesadnej pazerności w powiększaniu swojego władztwa. Kaczyński wyzwala z Polaków demony. Sieje nienawiść. Dzieli tak, że ponowne sklejenie społeczeństwa nie jest możliwe. Już dzisiaj stoją naprzeciw siebie dwa sobie kulturowo obce, czytające odmienne gazety, słuchające innych stacji telewizyjnych, chodzące albo niechodzące do kościoła narody, które łączy jedynie język i flaga.

Czy to jest miara skuteczności polskiej polityki? Które rubieże korzystnie się dla Polaków przesuwają? Wolność? Dobrobyt? Bezpieczeństwo? Pozycja Polski? Odzwierciedlona pośród innych duma wielkiego społeczeństwa, które zrzuciło niewolę i stało się wzorem dla innych w budowie demokratycznego państwa prawa i bogacącego się społeczeństwa? Które?! Marnej kondycji są ci, którzy zdolność do zdobywania pozycji samowładcy utożsamiają z wielkością. W polityce, w warunkach pokoju przynajmniej, skuteczność jest konieczną towarzyszką wielkości.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 17:37, 04 Cze 2016    Temat postu:

Redakcja 4 czerwca 2016

Kaczyński do działaczy PiS:
I znów mamy rebelię. 7 kluczowych cytatów

Jarosław Kaczyński rozpoczął swoje przemówienie podczas regionalnego
kongresu partii w Warszawie od pochwalenia wszystkich członków
PiS za ostatnie zwycięstwa w wyborach.

Zamiast składać wniosek ws. obrony suwerenności, niech PiS naprawi, co zepsuł

W rzeczywistości żeby rozwiązać kryzys konstytucyjny, wystarczy jakiś kwadrans.

Oto najważniejsze punkty z półgodzinnego wystąpienia prezesa PiS:

W Polsce mamy do czynienia z rebelią. Według Kaczyńskiego jej istotą
jest odmowa prawa do przeprowadzenia zmian w Polsce siłom, które
wygrały wybory. „Polacy mają prawo do zmian, mają prawo do naprawy
Rzeczypospolitej, nie ustąpimy z tych praw, na to nie ma zgody”.

Państwo prawa nie musi być państwem demokratycznym.
„W dokumentach, w szczególności tych unijnych, nie mówi się
o demokratycznym państwie prawa, nie mówi się o naszej konstytucji.
Mówi się o państwie prawa, a każdy, kto zna historię, historię doktryn
polityczno-prawnych, historie teorii prawa, a tak się zdarzyło,
że kiedyś się tym zajmowałem, wie, że to nie znaczy to samo,
to jest coś zupełnie różnego”.

O prezesie TK Andrzeju Rzeplińskim.
„Trybunał Konstytucyjny w tym momencie uznał się za suwerena,
za kogoś, kto jest ponad innymi władzami i za instytucję,
która w gruncie rzeczy może działać na zasadach arbitralnych”.

O rocznicy wyborów 4 czerwca. Kaczyński tłumaczył, że w wyborach
z 4 czerwca 1989 r. przyjęto, że obywatele mają zróżnicowane prawa
– uprzywilejowani byli członkowie PZPR, SD i ZSL, którzy mieli silniejsze
bierne prawo wyborcze niż pozostała część społeczeństwa.
Choć jeszcze kilka lat temu mówił, że wspomina 4 czerwca
jako jeden z najszczęśliwszych dni w życiu.

O suwerenności Polski. Prezes PiS przypomniał, że historia Polski to
„historia długiej, liczącej wieki niewoli, pozbawienia suwerenności.
Dlatego dla nas suwerenność musi mieć zasadniczą wartość, wartość,
która jakby nie przekłada się na inne, jest wartością godnościową,
odnoszącą się do naszej tożsamości”. Tymczasem, według prezesa PiS,
w ostatnich miesiącach mamy do czynienia z „bardzo daleko idącą
ingerencją” w polskie sprawy wewnętrzne.
„Starszym spośród nas, którzy przeżyli poważny kawałek życia w PRL,
coś to przypomina” – zauważył. Dodał, że duży, prawie 40-milionowy
naród nie może być niesuwerenny.
„To jest coś, co by nas pozbawiało elementarnej godności”.

O imigrantach i relacjach z UE. „Polska jest dzisiaj przedmiotem nacisku
w sprawie, która odnosi się do kształtu naszego życia, do sytuacji
przeciętnego Polaka, do kształtu naszego społeczeństwa.
Nam proponuje się w istocie, byśmy się radykalnie zmienili, byśmy
stworzyli społeczeństwo multikulturowe, byśmy radykalnie ograniczyli
naszą tożsamość. Każdy, kto wie, jaka jest sytuacja w wielu krajach
Europy Zachodniej, wie jedno: dla bardzo dużej części, szczególnie tej
gorzej sytuowanej, to oznacza radykalne pogorszenie jakości życia”.

O przejęciu władzy w Warszawie. „Wiem, że tu jest trudno, to nie jest
miejsce, gdzie PiS zdobywa kolejne procenty w łatwy sposób”.
Ale pocieszał działaczy, że w partii jest potencjał. „Od 2001 r. do dziś
poparcie dla PiS wzrosło prawie czterokrotnie od 9 proc. do 38 proc.
To ogromny postęp, mamy potencjał. (…) Musimy pamiętać, że ten
potencjał w nas jest i musimy w związku z tym myśleć o tym sukcesie,
który pewnie wszyscy mamy w sercu –
to znaczy o władzy w Warszawie, o prezydencie Warszawy”.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 18:53, 05 Cze 2016    Temat postu:

5.06.2016
niedziela


Racje prezesa
Jacek Kowalczyk

Prezes Kaczyński ma rację. Każdemu się zdarza mieć rację.
Nawet prezesowi. W wystąpieniu dla członków swej partii
(oni są członkami, ale to jego partia) mówił wczoraj:
„Polacy mają prawo do zmian, mają prawo do naprawy
Rzeczypospolitej, nie ustąpimy z tych praw, na to nie ma zgody”.
I rzeczywiście, nie ma na to zgody, by nie zmieniać kraju
(zresztą, on się w dużym stopniu sam zmienia, często wbrew
najświatlejszym planom i słusznym założeniom, bo ludzie robią swoje,
a Polska nie jest izolowaną wyspą). Spór trwa o to, jak zmieniać:
jakimi metodami, w jakim kierunku i dla kogo?

Oceniając po półrocznej działalności partii prezesa i jego rządu
(ministrowie są członkami rządu, ale to jego rząd; eksperymentalny,
jak mówi), nie potrafię już przyznać prezesowi racji. Ani metody
(na rympał, z łamaniem prawa włącznie), ani kierunek
(państwo etatystyczno-autarkiczne z silnym komponentem
nacjonalistycznym i jednowyznaniowym), ani wskazywani
beneficjenci (zmyślony jednorodny narodowo i wyznaniowo suweren) –
nie dają nadziei, że taki sposób „naprawy Rzeczypospolitej” się
powiedzie. Raczej jedynie zwiększy pole, które na nowo trzeba
będzie orać, siać i uprawiać, by przyniosło jakie-takie plony
w postaci sensowniejszego, sprawniejszego, efektywniejszego
współżycia społecznego w państwie XXI w.

Jednak, po chwili zastanowienia, znów muszę prezesowi rację przyznać
: Polacy jako historyczna zbiorowość mają pewien bardzo czuły punkt,
wciąż można go wykorzystać i on to robi bez zahamowania.
To tłumione przez lata w oficjalnym obiegu resentymenty, skłonność do
postrzegania samych siebie jako ofiar rozmaitych „onych”, mechanizm
zwalania winy za niepowodzenia na innych: od sąsiada zza płotu po
sąsiadów na mapie, od własnego szefa po rząd, od nie-dość-Polaka-bo-
niekatolika po ciapatego-żyda-islamistę-ciotę.
Zawsze się znajdzie ktoś, kogo przywołanie usprawiedliwi nasze własne
niepowodzenie, nieudacznictwo, lenistwo nie tylko umysłowe.

Prezes ten czuły punkt nacisnął i trzyma. I to działa. Powtarza
słowa-klucze, które łączy w zdania-komunały (tak jak i to cytowane na
wstępie), zdania, którym w zasadzie nie sposób zaprzeczyć, bo trzeba
by je najpierw rozebrać na czynniki pierwsze i obnażyć znaczenia, jakim
ten konkretny człowiek obdarza te konkretne słowa. A możemy to zrobić,
dopiero gdy odniesiemy użyte przezeń słowa do jego faktycznych
czynów i zachowań, bo tylko w takim kontekście one naprawdę coś znaczą.

I tu znów rację ma prezes – jeśli ludzie będą poznawali fakty tylko zapośredniczone przez język scentralizowanej propagandy, nie będą mieli narzędzi, by kwestionować przekręcone znaczenia słów. Dlatego tak potrzebna jest mu „osłona medialna”, dlatego musi nazywać „rebelią” obywatelski ruch społeczny, a jego uczestników na różne sposoby obrażać i przypisywać im najniższe pobudki. A przecież to on sam jest główną pobudką. I za to należy mu się pochwała: obudził w ludziach potrzebę współdziałania, uświadomił im, że nie ma darmowych demokracji, że czas przerwać drzemkę, w którą zapadli, słuchając kapania ciepłej wody z kranu.

Mam przy tym nadzieję, że ci obudzeni (włącznie z całym tzw.
mainstreamem medialnym) dostrzegli, że rzeczywiście mamy do
rozwiązania sporo realnych społecznych problemów, których istnienie
często było zamazywane (i to naprawdę jest „wina Tuska” i jego
otoczenia, bo dysponowali diagnozami analizami, ale je ignorowali lub
lekceważyli). Rzecz w tym, że gdy teraz ze wszystkich stron owe
problemy wychodzą na światło dzienne, nowa władza szuka rozwiązań
w propagandzie, mnożeniu obietnic, szczuciu jednych grup przeciw
drugim, a przede wszystkim w zmianach prawnych dających rządzącym
niemal nieograniczone kompetencje, narzędzia przemocy
i kontroli przy zerowej odpowiedzialności.

Scentralizowana do absurdu, skupiona w jednym ręku władza jest jednak
we współczesnym świecie niemożliwa w tym sensie, że nie może być na
dłuższą metę efektywna. Co gorsza dla niej samej, jeśli chce o wszystkim
decydować, to za wszystko też odpowiada. O ile to pierwsze jest po
prostu niewykonalne, o tyle to drugie jest po prostu pozbawione sensu,
ale tak właśnie wygląda w społecznym odbiorze.

„Wina Tuska” była nośnym propagandowo i skutecznym konstruktem,
„wszechwina prezesa” staje się jednak niekwestionowalna, choć to równie
głupi sposób widzenia świata. Gdy ochraniarze opolskiego festiwalu każą
ludziom oddawać przed wejściem flagi z logo KOD, a nawet flagi
narodowe, i sprawdzają, czy nie wnoszą jakichś ulotek na widownię –
trafiamy w opary absurdu tak gęste, że rozgonić je może tylko odniesienie
czyjejś kretyńskiej nadgorliwości do „winy prezesa”. No, chyba że tu
chodzi o „winę prezesa TVP” (ale i on sam przecież jest „winą prezesa”…).

To nie prowadzi do niczego sensownego. I zwalnia z odpowiedzialności
te tysiące ludzi, którzy zapatrzeni w prezesa, zasłuchani w jego trafne
czasem spostrzeżenia, wymieszane z nośnymi językowo metaforami,
ale i zwykłymi kłamstwami czy przekłamaniami, podporządkowują się
nowej władzy, licząc, że jak by co, to będzie na niego. Nie będzie.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 18:36, 25 Cze 2016    Temat postu:

--
Aleksandra Rutkowska, Krzysztof Plona
24 czerwca 2016

Żakowski
: Upokorzenie Wielkiej Brytanii --- to duża nauczka dla Polski [WIDEO]
To nauczka, żeby nie iść taką drogą –
mówi publicysta POLITYKI Jacek Żakowski.


Brytyjczycy podjęli decyzję – większość obywateli opowiedziała się za
opuszczeniem Unii Europejskiej. David Cameron zapowiedział, że
premierem pozostanie tylko do października, później zaś odbędą się
przyspieszone wybory. „Europa, z której wychodzi Wielka Brytania, jest
dużo gorszą Europą. Zaczął się czas wielkiego chaosu w polityce i w
biznesie, który będzie bardzo trudny do zarządzania” – komentował
Aleksander Kwaśniewski. Skutki Brexitu odczuje cała Europa. Polska
szczególnie, bo obrała sobie Wielką Brytanię za sojusznika.


– Brytyjczycy muszą przeżyć tę katastrofę – komentuje Jacek Żakowski.
– W ciągu kilku zrozumieją, jak ona jest poważna.


Publicysta widzi w tym zagrożenie także dla Polski: –
Polska przechodzi bardzo podobny eksperyment.
Też uczy się na bardzo dojmującym bólu, na traumie, którą sobie funduje.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Sob 18:37, 25 Cze 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 18:39, 25 Cze 2016    Temat postu:

-- --

Nauka matowania --> Hetmanem
Nauka tabliczki --> mnożenia
Poznawanie --> polskich miast
-
1_2
Diagram - 1
Mat w 2 posunięciach --- #2 ---- -- ---- 1. Hc6 - zugzwang - f6xg5 - 2. Sg7 - mat

Król --- Kg8 --- Giżycko -- 8 razy 7 = 56
Skoczek - Se6 -- Torun --- 6 razy 5 = 30 ---- Skoczek - Sg7 -- Grajewo -- 7 razy 7 = 49
Pionek --- f6 --- MŁAWA -- 6 razy 6 = 36 --- -- Pionek -- g5 --- Siedlce --- 5 razy 7 = 35
Król --- Kg6 ---- Łomża --- 6 razy 7 = 42
Goniec - Gg5 -- Siedlce --- 5 razy 7 = 35
Pionek -- f3 ---- KIELCE -- 3 razy 6 = 18
Hetman - Hc1 - KŁODZKO- 1 razy 3 = 3 --- --- Hetman -- Hc6 -- PIŁA --- 6 razy 3 = 18

1. Hc6 - Kh5 - 2. He8 - mat
1. Hc6 - Kf5 - 2. He4 - mat
1. Hc6 - f5 -- 2. He8 - mat

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 23:34, 04 Lip 2016    Temat postu:

4.07.2016 -- poniedziałek


Słuchajcie Prezesa
Leszek Jażdżewski

Przemówienie Jarosława Kaczyńskiego na kongresie PiS zawierało dużo
więcej wątków niż tylko temat drugiego skoku na OFE, który
zmaterializował się dziś w pospiesznie zorganizowanej konferencji
Mateusza Morawieckiego, i surową oceną kilku ministrów.

Była oczywiście prawna filipika przeciw Trybunałowi Konstytucyjnemu
i Andrzejowi Rzeplińskiemu osobiście. Kaczyński ma prawnicze
wykształcenie i najwyraźniej w doktrynach prawnych uważa się za
omnibusa, co zaowocowało personalną obsesją na punkcie rzekomego
nieprzestrzegania porządku prawnego przez TK. Jeśli w tym konflikcie była
zaprogramowana kalkulacja polityczna, to okazała się całkowicie błędna.

Kaczyński nie pozostawił wątpliwości, kto tu rządzi. Kto wybrał
(spośród wielu kandydatów na kandydata) Andrzeja Dudę. Podkreślał,
jak „niestandardowo” „nasza Beata” prowadziła jego kampanię i czemu
została premierem (dobrze wypadała w mediach). Były zaklęcia pod
adresem koniecznego przyspieszenia wdrażania Planu Morawieckiego.

c półgębkiem – „w gospodarce”. Morawiecki musi pamiętać, Delfin
w Prawie i Sprawiedliwości to gatunek wysoce zagrożony wyginięciem.

Kaczyński mobilizował szeregi działaczy stwierdzeniem, że wymiana kadr powinna być kontynuowana. I że jeśli popełniane są błędy, to nie szkodzi, wystarczy, że będą naprawiane. Czekam kiedy (i czy w ogóle) objawi się na prawicy redaktor, który ośmieli się popełnić tekst pt. „Dobry fachowiec, ale bezpartyjny”. Sytuacja na odcinku kadrowym (patrz np. KGHM) wydaje się do takiego tekstu dojrzewać szybciej niż ekologiczne banany na „ryneczku Lidla”. Prezes używał też klasycznego argumentu z arsenału: „gdyby każdy z nas przekazywał 2 zł na biednych, problem głodu na świecie zostałby rozwiązany”. W wersji prezesowskiej przyjmuje to postać poświęcania przez posłów i radnych weekendów na spotkania w regionach z wyborcami („niech będzie nie 7 dziennie, ale 5 dziennie w 5 weekendów w roku, dotrzemy do każdej parafii etc.”). Wygląda na to, że Kaczyński ma podstawy do obaw, że partia mu zbiorowo siądzie na laurach (a na laurach, jak wiadomo, siedzi się dużo przyjemniej niż na bagnetach).


Powrócił interesujący wątek Brexitu, „bardzo, bardzo złego wydarzenia”, które może doprowadzić do dezintegracji Unii. Kaczyński pochwalił się, że z pomysłów PiS na UE ucieszył się już „pewien niemiecki socjaldemokratyczny polityk” i że partia jest proeuropejska, podobnie jak Polacy, ale opowiada się za unią narodów, subsydiarnością i różnorodnością. Stwierdzenie, którego nie powstydziliby się dajmy na to francuscy politycy spod znaku mainstreamowej gaullistowskiej prawicy.
Wątki europejskie nie spotkały się z równie gorącymi oklaskami delegatów co konieczność głębszego zasiania kadrowego pisowskiego ziarna w żyznej glebie państwowych spółek i agencji. Ciekawe, jak te sygnały obrania bardziej konstruktywnej postawy wobec UE przyjęte będą w Rydzykowo-Macierewiczowskim nurcie Partii i u eurosceptycznych sojuszników od Kukiza.


Prezes przedstawił też ciekawą interpretację tego, jak „kierownictwo Partii” (czyli on sam) zawiodło PiS do podwójnego wyborczego sukcesu. Warto przyjrzeć się, co zdaniem Kaczyńskiego przyniosło mu zwycięstwo: protest przeciw obniżce wieku emerytalnego, dzięki czemu uzyskali wzrost w sondażach, jedność prawicy (wykluwająca się w bólach), stała obecność na ulicach (miesięcznice smoleńskie czy wsparcie protestów w sprawie TV Trwam), wspieranie własnych kanałów dotarcia do wyborców (prawicowe media), wreszcie dotarcie do każdego powiatu, dzięki intensywnej akcji objazdowej Polski i przedstawieniu klarownej wizji programowej – alternatywy. Temat programu w PiS potraktowano bardzo poważnie. Wykuwał się on w bólach: w pracach ekspertów, potem „kierownictwa Partii” (wiadomo, kogo), konferencji programowych, prac zespołu Glińskiego i wielu innych przedsięwzięciach.

To, że wielu Polaków zobaczyło po 8 kolejnych porażkach w PiS wiarygodną alternatywę dla rządów PO, nie wzięło się z charyzmy Kaczyńskiego, uśmiechu Dudy czy spinu Szefernakera. PiS odwalił po prostu kawał ciężkiej, politycznej roboty. Warto, żeby opozycja odtworzyła sobie to przemówienie Prezesa. I znów. I znów. Aż do skutku.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 23:35, 04 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 13:55, 06 Lip 2016    Temat postu:

6.07.2016
środa


40 proc. Polaków bardzo chce, żeby ich oszukać
Andrzej Celiński

Kiedy w gronie ludzi odpowiedzialnych za „Solidarność”, jej pokojową,
a więc moralnie trudną drogę do wolności, w obliczu dość
niespodziewanej, choć opłaconej przez nas własnymi wyborami wolności,
zastanawialiśmy się w 1989 roku nad zdaniem, tym jedynym zdaniem,
które byłoby syntezą naszych wyborów, pośród wielu zdań padło też i to:
PRZYWRÓCIĆ SENS SŁOWOM, NIECH SŁOWO ZNACZY (wreszcie)
TO, CO RZECZYWIŚCIE ZNACZY.

Różnice są naturą ludzi. Myślimy, więc się różnimy. Esencja wolności.
Demokracja. Co lepiej oddaje jednak tamtą tęsknotę, w kraju
pozbawionym wolności, ale też w którym KŁAMSTWO było normą
i wymaganiem, a prawda pozostawała w podziemiu?
NIECH SŁOWO ZNACZY SŁOWO. Ja sam w swojej płockiej kampanii
to zdanie (pierwotnie napisałem „frazę” i zamieniłem) wypowiedziałem
kilkadziesiąt, albo i sto kilkadziesiąt razy.
Nie uszło mojej uwadze, że nikt tego nie skopiował.

Co znaczy NIECH SŁOWO SŁOWEM BĘDZIE, niech znaczy, co znaczy?

Mówić o sprawach istotnych. Do rzeczy. Na wyżynach swoich kompetencji.
Milczeć, jeśli ma się pewność, że ktoś obok jest kompetentny bardziej.
Nie zamulać. Nie wywyższać się. Słuchać. Szukać kompromisu.
Bardziej ucierać stanowiska niż głosować. Rozumieć, że demokracja
to różnorodność. Być różnorodności ciekawym.
Bronić swego. Ale umiarkowanie. Łączyć.

Co mamy z tego?
Czy nie warto byłoby mieć?
Czy nasze publiczne sprawy nie miałyby się dla nas wszystkich korzystniej, gdybyśmy to między sobą mieli?
Retoryczne pytania. To oczywiste. Dlaczego więc tak nie jest?

To kwestia fundamentu naszej polskiej kultury. Wielokroć pisałem:
nas opisało trzech wieszczów, po kolei: Norwid, Wyspiański i Reymont.
Podsumował gorzko ponad wymienionych Żeromski. My z kultury
feudalnej. I bardzo chłopscy. Pazerni. Roszczeniowi. Zawistni.
Zmienimy te drobiazgi – świat podbijemy. Pozostaniemy z nimi – polegniemy.
Kaczyński jest z tej właśnie polskości.
Zbudował prezydenturę Wałęsy. Przeciw Mazowieckiemu.
I Wałęsę pierwszy zdradził.

Był za planem Balcerowicza, jak każdy w OKP. Kiedy Wałęsa prosił
Balcerowicza o pozostanie w rządzie w 1991 roku Kaczyński był
pierwszym u prezydenta ministrem. Nie słyszano jego sprzeciwu.
Przeciwnie. Dzisiaj przeciwstawia NIC (bo Morawiecki ma tylko slajdy)
wiązce dziesięciu ustaw, w trzy miesiące przygotowanych, które nie tylko
zdusiły inflację z 50 proc./miesiąc do 5 proc./rok, ale zmieniły ustrój.
PKB Polski dzisiaj to dwukrotność ukraińskiego i pół więcej niż białoruski.
W 1990 r. PKB tych trzech krajów były mniej więcej równe. Kaczyński,
jak każdy populista, paluchem wskazuje winnego ludzkich frustracji.
Frustracje zawsze są obecne. Najbardziej w sytuacji katastrof
(Polska ich akurat nie doświadcza) albo wzrostu. Co zrobił Kaczyński
dla wzrostu? Jaki wniósł autorski pomysł? Co wie o gospodarce?

Przypuszczam, że tyle, co zapamięta z rozmowy z kimkolwiek
kompetentnym. Jeśli komuś miliony zamiast miliardów nie zadźwięczą
w uszach dzwonem Zygmunta, znaczy, że nie ma pojęcia. A dla niego
150 (właściwie 140) miliardów jako 150 milionów nawet słowikiem nie zapiszczy.

Wysłał brata na początek fatalnie zapowiadającej się kampanii do
Katynia, by tam ją patriotycznie rozpoczął. Od sześciu lat wbrew
podstawowym faktom wpycha Polaków w szaleństwo. Czymże jest
nominacja na ministra wojny człowieka, który stwierdził, że
współwinnym śmierci polskiego prezydenta jest prezydent Rosji?

Rujnuje budżet. Na rok albo nawet dwa znajdzie skrzętnie przez
ćwierćwiecze ciułane pieniądze. Każdy, kto ma elementarną wiedzę
o finansach państwa, wie, że to, co jest i co stanowi rezerwy,
to zabezpieczenie przed katastrofą. On ten bezpiecznik wyłącza.
Jak Peron kiedyś w Argentynie. Tamten miał Evitę. Co ma Kaczyński?


On ma czar osobisty. Jest taki, jaka jest większość. Ta większość,
która oddaje głosy. Jeśli nie zorganizuje się inna większość,
Polska przegra swą wielką i jedyną w historii szansę na normalność.
Dlaczego? Bo widać, że Polacy chcą być oszukiwani i za chwilę ułudy
(jak w piłce nożnej) gotowi są płacić pokoleniami. Co z tą Polską –
pytał kiedyś ktoś. Ano właśnie to. Mit silniejszy od sensu. Opowiastka
od historii. Kłamstwo od prawdy. Na to lekarstwa nie ma. Albo zadziałają
mechanizmy autoobronne, albo pozostaniemy na trwałe tam, gdzie od
350 lat, szczególnie od końca XVII wieku, byliśmy.
NIC DZIWNEGO. NORMA.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 13:59, 06 Lip 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 18:35, 07 Lip 2016    Temat postu:

-
Agnieszka Mazurczyk
7 lipca 2016

Amerykańskie czołowe dzienniki przed szczytem NATO:
Kaczyński jak Putin i Orbán

„New York Times” przypomina światowym przywódcom, że Polska dryfuje
w złą stronę i namawia Obamę, żeby postawił do pionu prezesa Kaczyńskiego.


„Nie dla baz NATO w Polsce” – zaalarmowały w weekend media.
Jest się czego obawiać?
Przy okazji braku baz podkreśla się niechęć do nich naszych
głównych sojuszników: USA i Niemiec.

„Polskiemu rządowi należy przypomnieć , że sojusz od którego Polacy
domagają się ochrony, polega nie tylko na obronie terytorium, ale również
na obronie wspólnych wartości” – czytamy w New York Timesie.

Zanim jesienią zeszłego roku PIS przejął władzę w Polsce nasz kraj był wzorem transformacji – można przeczytać w dzienniku. Prymus kwitnącej demokracji i liberalnej ekonomii. Pewnie dlatego m.in. dwa lata temu na kolejne, po walijskim Newport, miejsce szczytu wybrano właśnie Warszawę, czyli stolicę największego państwa NATO na wschodniej flance, wówczas lojalnego i prowadzącego twardą politykę wobec Rosji sojusznika.

Jednak po kilku miesiącach rządów PiS widać, że padają kolejne bastiony. Niszczone są niezależne sądy, media i służby bezpieczeństwa. A rządząca partia za nic ma płynące z Zachodu głosy krytyki. „New York Times” przypomina o negatywnej ocenie Polski ze strony Komisji Europejskiej, o kagańcu, jaki nałożyła na media rządząca partia i zwolnieniach w państwowej telewizji. Opisuje też apel zaniepokojonych sytuacją w Polsce amerykańskich senatorów, którym minister Macierewicz odpowiedział, że „ludzie, którzy budowali swoje państwo dopiero w XVIII wieku, nie mają prawa mówić Polakom, co to jest demokracja.

Teraz Polska wzywa NATO do solidarności i oczekuje, że ze Szczytu w Warszawie popłynie w kierunku Rosji sygnał, że Sojusz jest silny i zjednoczony. Amerykański dziennik nie podważa tej potrzeby, szczególnie w chwili, gdy Unia Europejska jest osłabiona brytyjskim referendum, jednak przypomina, że w stosunkach między sojusznikami powinna panować wzajemność.

Nie można tylko brać, trzeba też dawać coś od siebie. Tymczasem – jak pisze NYT – nowy polski rząd zdaje się tego nie zauważać, a prezes Kaczyński coraz częściej zachowuje się jak klon Putina, co nie pozwala sojuszowi działać jako całość.

Do krytyki prezesa Kaczyńskiego i sytuacji w Polsce kilka tygodni temu wzywał Obamę również „Washington Post”, który także przypominał działania rządowe w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, służb specjalnych i mediów publicznych, opisywał też o próby przejęcia kontroli nad różnymi instytucjami. I konkludował, że działania prezesa Kaczyńskiego pchają Polskę podobną autorytarna drogą, co Węgry pod rządami premiera Viktora Orbána.

A „New York Times” w innym artykule szczegółowo opisał również sytuację w polskich mediach publicznych. Czytamy o zwolnieniu 163 dziennikarzy, rządowej wizji mediów, ustawianiu wiadomości i manipulowaniu nimi. „Telewizja stała się areną rozgrywek między polskimi władzami a instytucjami europejskimi, zaniepokojonymi stanem liczącej ćwierć wieku demokracji w państwie, które przez dłuższy czas przewodziło walce z radzieckim komunizmem” – czytamy w gazecie.

Zachodnie media upominają się o polską demokracje już od miesięcy. Tuż przed szczytem NATO zainteresowanie naszym krajem jest oczywiście wzmożone. Czytamy o przestrogach, że szczyt NATO w Warszawie, zamiast podkreślić jedność Sojuszu wobec zagrożenia ze strony Rosji, może zmienić się w debatę na temat demokracji i rządów prawa w Polsce. Trzeba jednak pamiętać, że spotkania takie jak szczyt NATO, scenariusz już dawno mają napisany.

Biały Dom z powodu wszystkich tych medialnych doniesień raczej nie wycofa się z planu wzmocnienia bezpieczeństwa wschodniej flanki Paktu Północnoatlantyckiego. Publicznie prezydent Obama co najwyżej głośno zapyta o sytuację w Polsce, potem wyrazi zaniepokojenie. A do ostrzejszej wymiany zdań może dojść podczas rozmów w cztery oczy. Warto jednak pamiętać, że milczenie na forum publicznym wcale nie oznacza przyzwolenia.

drukuj-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 12:26, 10 Lip 2016    Temat postu:

2016-07-10 09:35 |
axiom1
Re:
Szczyt NATO dobiega końca: organizacyjnie wstydu nie ma.
Gorzej z Trybunałem...

UsA osiagnely swoj cel. Wasale sa przekonani ze maja wroga i beda placic
USA za wojsko, koszty pobytu i za sprzet, za zbrojenia. 4 zachodnie
bataliony to okolo 3200 zolnierzy z pensjami jak na zachodzie $8000
za miesiac. To jest 115 mln zl za same pensje. W sumie za sprzet
i koszta stacjonowania koszty siegna co najmniej 600 mln zl
i nawet 1 mld zl. A to tylko poczatek.

Polski wasal jest i dalej bedzie dojony na wlasne zyczenie.

Ale koszty beda znacznei wieksze. Stan napiecia spowoduje dalsza
ucieczke kapitalu, zapasc gospodarcza, emigrace i jeszcze wiekszy
kryzys demograficzny. Nie tylko w Polsce, w calym rejonie.
Jeszcze wiekszy deficyt budzetu, co najmniej nastepne 20 mld zl
ponad planowany juz deficyt 55 mld zl.

A gdy dojdzie do upragninej wojny Polska zostanie zmieciona juz
w pierwszych kilku minitach. Innego scenariusza nie ma.
Nie, na szabelki nie bedzie, ani zadne przepychanki.

USA wie ze w bezposredniej konfrontacji z Rosja swiat zostanie zniszczony.

Nie bedzie zwyciescow. Dlatego bezposrdnio sie pchaja do wojny.
Dlatego wykorzystuja wasali dla prowokacji na na koszt tychze wasali.
Sa bardzo zdolni.

Rosja nie bedzie sie wykrwiawiac w potyczkach z wasalomi.
Jest to oczywiste. Wasale beda zmiatani z powierzchi zeimi.
I Polska tego pragnie.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 19:14, 28 Lip 2016    Temat postu:

-
Wiesław Władyka -- 28 lipca 2016

Kaczyński chwali w „Bildzie” Niemcy i Angelę Merkel
Kolejne mgnienia wiosny -- prezesa

Jarosław Kaczyński udzielił wywiadu niemieckiemu „Bildowi”,
z którego do szerokiej opinii przebiło się przede wszystkim jedno
zdanie, że według prezesa „byłoby dobrze, gdyby kanclerz
Angela Merkel pozostała u władzy”.

Oto kolejna niespodzianka, kolejne mgnienie wiosny, może być zresztą mgnienie lata czy jesieni. Chodzi o to, że Kaczyński znienacka wygłasza opinię, która nijak nie pasuje do jego wcześniejszych wypowiedzi, jest przez to zagadkowa i nakazuje zadawać sakramentalne pytanie: a o co chodzi?

Bo prezes PiS wielokrotnie pokazał, jak potrafi zmieniać stroje i miny, poglądy i opinie, nie przejmując się tym, że ten zbiór jest całkowicie niespójny, że robi wrażenie jakiejś gry taktycznej, sezonowej zabawy.

Nie ma co przytaczać tych wszystkich negatywnych sądów prezesa o pani kanclerz, insynuacji i złośliwości, było ich w ostatnich latach mnóstwo. O Niemczech dawnych (to zwłaszcza), ale i o dzisiejszych także. A tu nagle we wspomnianym wywiadzie nie tylko Angela Merkel dostaje dobre świadectwo, ale także państwo niemieckie jako najbardziej poważny partner gospodarczy. Co prawda podkreśla, że Niemcy powinny prowadzić swoją politykę po „partnersku”, a nie marzyć o jakiejś hegemonii w UE i tak dalej, niemniej nawet jeśli pojawiają się jakieś nuty historycznych remanentów, to tony są przyjazne i sympatyczne.

Przy okazji prezes Kaczyński postrofował trochę Komisję Europejską,
której procedura ochrony praworządności ponoć „porusza się całkowicie
poza unijnymi traktatami”, opowiedział się za decentralizacją
UE i przeciwko wprowadzeniu euro do Polski.

Gdy rozbierze się ten wywiad na części, widać po pierwsze, że
Jarosław Kaczyński nadal będzie prowadził politykę „suwerenną”
wobec Europy, że nadal będzie mówił, że w Polsce z demokracją jest
jak najlepiej. Po drugie, że postanowił na razie, na tym etapie, trochę
złagodzić swoją idiosynkrazję wobec Niemiec, zapewne ze świadomością,
że polityka Angeli Merkel była przez wiele lat niezwykle sprzyjająca
interesom Polski, a też osobiście pani kanclerz wielokrotnie pokazała
Polakom swoją życzliwość. Byłoby błędem osłabianie tych sympatii
i tej pozycji wybitnej niemieckiej liderki, która w samych Niemczech
ma teraz sytuację trudną, a też czeka ją niedługo ciężka próba wyborcza.

Co nie znaczy, że w następnym mgnieniu tenże sam Jarosław Kaczyński
nie powie czegoś całkowicie odwrotnego, na potrzebę jakiejś awantury
wewnętrznej bądź dlatego, że tak akurat będzie się mu chciało.

drukuj poleć‡ wykop
-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 19:14, 28 Lip 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 17:10, 13 Sie 2016    Temat postu:

-
Krzysztof Burnetko blog
13 sierpnia 2016

Prezes PiS podżega do niepublikowania wyroku TK.
Oto co może z tym zrobić każdy obywatel


W oporze wobec władzy, która narusza prawo, obywatele mogą wykorzystywać... prawo.

Stwierdzenie Jarosława Kaczyńskiego, że wyrok Trybunału
Konstytucyjnego nie zostanie opublikowany, może mieć poważne
konsekwencje karne – zasugerował w mediach mecenas Roman Giertych.

Chodzi o publiczną wypowiedź prezesa PiS z ostatniego wtorku, kiedy
to określił obecne działania TK (a zwłaszcza werdykt, który miał zapaść
dwa dni później) jako akty „o charakterze prywatnym, które
w żadnym wypadku nie mogą nabrać mocy prawnej poprzez publikację”.

Zdaniem mec. Giertycha „ewidentnie mamy do czynienia z sytuacją,
w której Kaczyński podżega, mówiąc językiem prawa karnego, do tego,
aby wyroku nie publikować, co jest obowiązkiem prezesa rady
ministrów”. Co więcej, ponieważ Kaczyński jest prezesem partii rządzącej,
to podżeganie może mieć charakter tzw. sprawstwa kierowniczego.

W polskim prawie karnym podżeganie jest karane tak samo jak
popełnienie czynu. A że chodzi o postępowanie, które doprowadziło
do poważnego narażenia interesu publicznego, zagrożenie karą jest
wysokie. Oczywiście, dziś trudno wyobrazić sobie proces oparty
o taki zarzut, który swoją drogą byłby ciekawy z czysto prawniczego i
ustrojowego punktu widzenia. Wszak prokuratura również w pełni
zależna jest od ekipy rządzącej, wskutek połączenia w jednych rękach
stanowiska Prokuratora Generalnego i ministra sprawiedliwości.

Oburzeni poczynaniami władzy obywatele mogą jednak wykorzystać tezę
Giertycha. W jaki sposób?


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 9:46, 11 Wrz 2016    Temat postu:

-
Agata Czarnacka 9 września 2016

Polityka kulturalna dla bankrutów,
czyli po co Kaczyńskiemu obniżka ratingu Polski

Polska „w ruinie”, gospodarczo trudna, skazana na pożyczki z Chin,
będzie pozostawiona samej sobie, jak w swoim czasie Węgry.


Spotkanie Jarosława Kaczyńskiego z Viktorem Orbánem w Krynicy
otworzyło nowy rozdział w stosunkach polsko-węgierskich.
Obaj przywódcy przyznali, że kierują się podobnymi wartościami i scenariuszem.

Warto w takim razie przyjrzeć się bliżej pewnym nieoczywistym prawidłowościom. Rzucają one nowe światło na politykę naszego rządu, która mogłaby się na pierwszy rzut oka wydawać nieprzemyślana i krótkowzroczna. Warto też zdawać sobie sprawę z jednej, istotnej różnicy, która przesądza o tym, że wypadki na Węgrzech potoczyły się szybciej i z mniejszymi przeszkodami niż w Polsce.

Jak to się stało, patrzymy dzisiaj po sobie, że Węgrzy tak łatwo dali sobie wydrzec demokrację? Pytanie to wybrzmiewało zarówno podczas zeszłotygodniowego Nadzwyczajnego Kongresu Sędziów, na którym głos zabrał były prezes węgierskiego Sądu Najwyższego sędzia András Baka, przez Gazetę Wyborczą nazywany niemalże „węgierskim Rzeplińskim”. Baka wszczął precedensowy proces przeciwko własnemu państwu, kiedy rząd Orbána zlikwidował Sąd Najwyższy.

Ale te same pytania stawiają ludzie kultury (która na Węgrzech jest równie narodowa, jak w planach wicepremiera prof. Glińskiego), zwłaszcza gdy słuchają radosnych zapowiedzi wspólnej kradzieży koni z unijnej stajni i kontrrewolucji, która jednak będzie rewolucją. (Jak to się stało, że Węgrzy demokratycznie wybrali na premiera człowieka, który takie rzeczy mówi publicznie? Na naszą korzyść przemawia fakt, że przecież Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz i inne istotne dziś postacie życia publicznego w kampanii wyborczej pozostawały „schowane”, a PiS przedstawiało się jako partia umiarkowanie konserwatywna i rozsądna… ).

Jak to się dzieje – pytają wreszcie prawicowi publicyści i politycy – że instytucje europejskie, Komisja Europejska, Parlament Europejski, Rada Europy, tak się czepiają Polski, a Węgrom dawały spokój? Oczywiście istotną częścią odpowiedzi na to pytanie jest fakt, że Fidesz Viktora Orbána należy do Europejskiej Partii Ludowej, politycznej rodziny chrześcijańskich demokracji, bardzo wpływowej, która nie chciała skandalu na własnym łonie.

PiS nie może liczyć na takie wsparcie, a po Brexicie nie będzie mógł liczyć także na brytyjskich torysów (wpływy rodzin politycznych z grubsza liczą się wedle tego, która z nich ile ma unijnych rządów. Towarzyszy temu oczywiście odpowiedni odsetek europosłów). Może to dlatego od samego początku PiS denuncjowało polskich ludowców (PO i PSL) jako eurodonosicieli. Zresztą wiemy, że polscy członkowie EPL czynili owocne wysiłki, żeby pewne naprawdę niewygodne debaty odwołać – między innymi debatę o prawach kobiet w Polsce.

Ale wpływami politycznymi daje się załatwić tylko niektóre sprawy. Węgry natomiast zostawiono w spokoju na całym froncie. Kiedy Viktor Orbán przejmował władzę w 2010 roku, stery władzy nad Dunajem były, by tak rzec, gorącym kartoflem. Poprzedni, socjaldemokratyczny rząd Ferencsa Gyurcsányiego nie poradził sobie z polityką zaciskania pasa.

Oszczędności narzuciła Węgrom Trojka (Komisja Europejska, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy) po głośnej aferze z 2006 r., kiedy niedługo po wyborach, do wiadomości publicznej „przeciekły” nagrania z zamkniętego spotkania partyjnego, podczas którego Gyurcsány przyznał, że na potrzeby kampanii wyborczej podawano do publicznej wiadomości nieprawdziwe dane dotyczące stanu państwa; wyszło na jaw, że prawdziwy deficyt finansów publicznych sięgał – według różnych źródeł – od 5,5 proc. do 10 proc.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 4:47, 23 Lut 2017    Temat postu:

Adam Szostkiewicz

22 lutego 2017

Kaczyński: „Jesteśmy panami, ludzkimi panami”.
Prezes PiS po raz kolejny sortuje Polaków

Prezes chciał poniżyć opozycję, pokazując jej, kto teraz rządzi Polską,
i dając do zrozumienia, że może wszystko.
Kaczyński takimi wystąpieniami niszczy polską kulturę polityczną.

Poseł Jarosław Kaczyński w wystąpieniu sejmowym oświadczył, że PiS
nie użyje siły przeciwko opozycji. Nie wyobrażam sobie, by w demokracji
typu zachodniego takie słowa mogły paść w parlamencie.
Nawet w najostrzejszej debacie. W istocie deklaracja Kaczyńskiego
może raczej opozycję niepokoić, niż ją uspokoić.

Wcześniej poseł Kaczyński wytknął Platformie – nie podając dowodu –
że chciała przed laty użyć siły przeciwko Samoobronie blokującej
mównicę sejmową, a teraz zachowuje się tak samo jak Samoobrona.
Mimo to PiS nie użył przeciwko opozycji siły, choć były do tego przesłanki
prawne. Znów nie podał, jakie. A jeśli były, to przecież można po
nie sięgnąć w dowolnej chwili.
PiS to „ludzkie pany”, więc siły nie użyje

Na rzuconą z ław opozycji zgryźliwą uwagę, że PiS to „ludzkie pany”,
bo siły nie użyje, prezes odpowiedział: „Tak, jesteśmy ludzkimi panami,
w przeciwieństwie do niektórych”. Co opozycja mogła zrozumieć, że ona to „chamy”.

Kaczyński takimi wystąpieniami niszczy polską kulturę polityczną.
Nie on jeden w swoim obozie. PiS-owi, który ma dziś w naszym państwie
pełnię władzy, wolno mniej niż opozycji. Uwagi o „ludzkich panach”
można odebrać jako kolejny przykład „sortowania” Polaków.

Lider opozycji Grzegorz Schetyna ogłosił, że spodziewa się przeprosin
za słowa Kaczyńskiego. Naiwnie, bo przecież „chamom’” nie przysługuje
zdolność honorowa. Rzeczniczka partii Kaczyńskiego Beata Mazurek
broniła prezesa: tak, my jesteśmy dobrze wychowani i kulturalni, nie
wstydzimy się tego, nie będziemy zaprzeczać, że jesteśmy panami,
bo jesteśmy panami swojej sytuacji. Ale Kaczyńskiemu chyba nie o to chodziło.

Prezes chciał poniżyć opozycję, pokazując jej, kto teraz rządzi Polską,
i dając do zrozumienia, że może wszystko.
Tak się zachowują nie „panowie”, tylko aroganci.
A w Polsce arogancja władzy kończy się jej upadkiem.

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 4:48, 23 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 9:49, 24 Lut 2017    Temat postu:

2017-02-23 07:41 |
Kaszuba

Re:Kaczyński: „Jesteśmy panami, ludzkimi panami”.
Prezes PiS po raz kolejny sortuje Polaków

Zniesmaczają mnie artykułowane przez opozycję nadzieje, że Kaczyński
przeprosi. Ja, przeciwnie, nie oczekuję od tego pana przeprosin.
Kaczyńskiego obserwuję od 1989 r. i miałem dziesiątki okazji przekonać
się, że jest to prostak, który ostrą retoryką nadrabia swoje niedostatki
w dobrym wychowaniu. To trochę tak jak z prezydentem Dudą, który
mianował się "człowiekiem niezłomnym", choć każdy widzi, że jest
tchórzem podszyty. Przynajmniej przed prezesem. P. Kaczyński co raz
podkreśla, że jest człowiekiem z wyższych sfer. Ot, sarmata XXI wieku.
A potem wychodzi na minutę z izby poselskiej, aby nie uczestniczyć
w oddaniu hołdu zmarłemu parę dni wcześniej Andrzejowi Wajdzie.

Ten obrazek pozostanie mi w pamięci na zawsze. Dlatego przyjęcie
przeprosin od niego byłoby poniżej mojej godności.
W jego oczach chętnie pozostaję człowiekiem gorszego sortu.

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 9:49, 24 Lut 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 10:00, 24 Lut 2017    Temat postu:

2017-02-23 22:16 |
a.gruszczynski

Re:Kaczyński: „Jesteśmy panami, ludzkimi panami”.
Prezes PiS po raz kolejny sortuje Polaków

Cóż:, Można sparafrazować dowcip ze "stawki większej niż życie"
Jak wygląda Prawdziwy Polak, patriota?
jest:

wysoki jak Kaczyński,
przystojny jak Terlecki,
kulturalny jak Brudziński,
samodzielny jak Duda,
prawdomówny jak Kurski( ew.Sasin)

O dziwo te wygórowane warunki spełnia kobieta
i dlatego jest premierem.wow

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin