Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Obama - gołąbek pokoju
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 14:08, 16 Lis 2014    Temat postu:

--
jasny gwint
16 listopada o godz. 9:46

Agresja Rosji na Ukrainie.
[link widoczny dla zalogowanych]

A co by powiedzieć o tych agresjach?
1846, 25 kwietnia – 1848:
USA przejmują ponad połowę terytorium Meksyku. Czyli dzisiejsze stany:
Kalifornia, Teksas, Nowy Meksyk, Arizona, Nevada, Utah, Wyoming, Kolorado.
1901: Wprowadzenie wojsk do Kolumbii.
1902: Najazd na Panamę.
1903: USA skierowały do Przesmyku Panamskiego okręty wojenne w celu izolowania Armii Kolumbijskiej.
1903: Inwazja Hondurasu, Republiki Dominikany i Syrii.
1904: Inwazja Korei, Maroko i Republiki Dominikany.
1904 – 1905: Wojska amerykańskie interweniują w wojnie rosyjsko-japońskiej.
1905: Wojska amerykańskie ingerują w rewolucję w Hondurasie.
1905: Wprowadzenie wojsk do Meksyku (pomagano dyktatorowi Porfirio Diazowi w tłumieniu powstania).
1905: Wprowadzenie wojsk do Korei.
1906: Inwazja amerykańska na Filipiny, stłumienie powstania narodowowyzwoleńczego.
1906 – 1909: Amerykańskie wojska wkraczają na Kubę w czasie wyborów.
1907: Wojska amerykańskie wprowadzają w życie protektorat „dolarowej dyplomacji” w Nikaragui.
1907: Wojska amerykańskie interweniują w rewolucję w Republice Dominikany.
1907: Wojska amerykańskie uczestniczą w wojnie Hondurasu z Nikaraguą.
1908: Wojska amerykańskie wkraczają do Panamy podczas wyborów.
1910: Nikaragua. Wojska amerykańskie wkraczają do portów Bluifilz i Corinto.
1911: Amerykanie lądują w Hondurasie w celu wsparcia powstania pod wodzą byłego prezydenta Manuela Bonnity przeciwko legalnie wybranemu prezydentowi Miguelowi Davila.
1911: Stłumienie antyamerykańskiego powstania na Filipinach.
1911: Wprowadzenie wojsk amerykańskich do Chin.
1912: Wojska amerykańskie wchodzą do Hawany (Kuba).
1912: Wojska amerykańskie wchodzą do Panamy podczas wyborów.
1912: Napaść wojsk amerykańskich na Honduras.
1912 – 1933: okupacja Nikaragui, ciągła walka z partyzantami. Nikaragua przekształciła się w kolonię monopolu „United Fruit Company” i innych firm amerykańskich.
1914: Wojska amerykańskie wchodzą do Republiki Dominikany, walki z powstańcami o Santo Domingo.
1914 – 1918: Seria najazdów na Meksyk.
1914 – 1934: Haiti. Po licznych powstaniach Ameryka wprowadza swoje wojska, okupacja trwa 19 lat.
1916 – 1924: 8-letnia okupacja Republiki Dominikany.
1917 – 1933: Okupacja wojskowa Kuby, protektorat ekonomiczny.
1917 – 1918: Udział w I Wojnie Światowej. Początkowo Ameryka utrzymuje neutralność, czyli sprzedaje broń za astronomiczne kwoty, bogaci się niewyobrażalnie, przystępuje do wojny dopiero w 1917 roku – to znaczy prawie przy samym końcu; straciła zaledwie 40 tysięcy ludzi (przykładowo Rosjanie 2 miliony) ale po wojnie ogłasza się głównym zwycięzcą.
1918 – 1922: Interwencja w Rosji.
1918 – 1920: Panama. Po wyborach USA wprowadza wojska w celu pacyfikacji zamieszek.
1919: Kostaryka. Powstanie przeciwko reżimowi prezydenta Tinoco. Pod naciskiem USA Tinoco zrezygnował ze stanowiska prezydenta, jednakże niepokoje w kraju nie ustały. Lądowanie wojsk USA w celu „obrony amerykańskich interesów”. Wybór na urząd prezydenta D. Garia. W kraju przywrócono rządy demokratyczne.
1919: Wojska amerykańskie walczą po stronie Włoch przeciwko Serbom w Dalmacji.
1919: Wojska amerykańskie wchodzą do Hondurasu podczas wyborów.
1920: Gwatemala. Dwutygodniowa interwencja.
1921: Amerykańskie wsparcie w interesie „United Fruit Company” dla rebeliantów walczących o obalenie prezydenta Gwatemali Carlosa Herrero.
1922: Interwencja w Turcji.
1922 – 1927: Wojska amerykańskie w Chinach podczas powstania ludowego.
1924 – 1925: Honduras. Amerykańskie wojska napadają na kraj podczas wyborów.
1925: Panama. Wojska amerykańskie rozpraszają i tłumią strajk generalny.
1926: Amerykańska inwazja na Nikaraguę.
1927 – 1934: Na całym terytorium Chin stacjonują wojska amerykańskie.
1932: Salwador. Inwazja od strony morza. W tym czasie trwało powstanie.
1936: Hiszpania. Wprowadzenie wojsk podczas wojny domowej.
1937: Pojedyncze starcie militarne z Japonią.
1937: Nikaragua. Z pomocą wojsk amerykańskich Somoza dochodzi do władzy obalając legalny rząd Sacasa. Somoza zostaje dyktatorem, członkowie jego rodziny rządzili krajem przez 40 lat.
1939: Wprowadzenie wojsk do Chin.
1939 – 1945: Sprzedaż broni na odbywającą się wojnę światową gdzie się dało i ile można było wcisnąć. Wzbogacili się tym sposobem niesamowicie, nie martwiąc się że stali się pośrednimi zabójcami. Pod koniec wojny przylecieli podzielić wojenne łupy. Na Japonię już po ustaniu działań wojennych a w trakcie spisywania aktu kapitulacji zrzucili 2 bomby atomowe celem uzyskania odpowiednich dla siebie warunków kapitulacji i zastraszania świata, co im znakomicie się udało aż do dzisiaj. Również naród ten [raczej jego kolejne rządy - admin] stosuje zasadę: jak raz wejdzie do danego kraju, to z niego nie wychodzi. Od 1945r. okupują Japonię, Włochy i Niemcy oraz inne, coraz to nowe kraje.
6 Sierpnia i 9 sierpnia 1945: USA zrzuciły na Hiroszimę i Nagasaki bomby atomowe.
1950 – 1953: Wojna w Korei. W działaniach bojowych brało udział 350 tysięcy ludzi, 1 tysiąc czołgów, ponad 300 okrętów. Przeważającą część kontyngentu i sprzętu wojskowego dostarczyły USA.
Kwiecień 1961: Próba amerykańskiej inwazji na Kubę w rejonie Zatoki Świń w celu obalenia rządu Fidela Castro.
1965 – 1973: Wojna w Wietnamie. Największy udział sił zbrojnych USA po II Wojnie Światowej.
1964 – 1973: Operacja zbrojna USA przeciwko Frontowi Patet Lao w Laosie. Brało udział ponad 50 tysiące ludzi.
Grudzień 1979: Wojna Afgańska z ZSRR [Rosją]. USA i UK zakłada sunnicką al-Kaidę [szkoli i wyposaża w broń] przeciwko Rosji.
25 października 1983 – czerwiec 1985: Operacja wojskowa USA „Nagła furia” na Grenadzie w celu obalenia lewicowego rządu tego wyspiarskiego państwa.
Kwiecień 1986:
Po wprowadzeniu sankcji ekonomicznych USA rozpoczęły akcje wojskowe przeciwko Libii. Zbombardowano dzielnice mieszkalne Trypolisu i Benghazi.
Grudzień 1989:
Wojskowa operacja USA pod nazwą „Just Cause” w Panamie w celu usunięcia szefa kraju, prezydenta Noriegi, oskarżonego o handel narkotykami i o popieranie terroryzmu.
17 stycznia – 28 1991: Operacja wojskowa USA i ich sojuszników, o nazwie „Pustynna burza”, celem wyzwolenia Kuwejtu od irackiej okupacji.

1991 – 1995 i 1998 – 1999:
Wojna etniczna w Jugosławii i agresja NATO przeciwko Federalnej Republice Jugosławii.
17 stycznia 1993: USA rozpoczęły atak rakietowy na iracki obiekt gdzie, według twierdzeń Waszyngtonu, prowadzono prace nad bronią jądrową w odległości 20 kilometrów od centrum Bagdadu.
26 czerwca 1993: USA dokonały uderzenia rakietowego w główny kompleks dowodzenia wywiadu irackiego w Bagdadzie w odpowiedzi na rzekome opracowanie przez Bagdad planów zabicia amerykańskiego prezydenta George’a Busha.
3 września 1996: USA dokonały ataku rakietowego na Irak po tym, jak wojska irackie przeprowadziły operację przeciwko Kurdom w rejonie Erbil na północy Iraku.
20 sierpnia 1998:
Atak na „cele terrorystyczne” w Afganistanie i Sudanie w odpowiedzi na zamachy terrorystyczne na ambasady amerykańskie w Tanzanii i Kenii.
24 marca 1999:
Operacja „Sojusznicza siła”. Interesujący jest zwłaszcza ten historyczny przegląd na tle tego, jak zachowują się USA i sojusznicy w sytuacji, kiedy jeden niepodległy kraj próbował spacyfikować jedną samozwańczą republikę.
7 października 2001:
USA przeprowadzają operację w Afganistanie w ramach operacji „Enduring Freedom”, rozpoczętej rzekomo w odpowiedzi na zamach terrorystyczny z 11 września 2001 roku.
20 marca 2003:
Wojna iracka, konflikt który rozpoczął się od napaści sił USA i ich sojuszników na Irak w celu obalenia reżimu Saddama Husseina. Operacja nosiła nazwę „Iracka wolność”.
Sierpień 2008:
Konflikt zbrojny w południowej Osetii. Nieudana próba USA rozpoczęcia wojny z Rosją z wykorzystaniem Gruzji.
18 Grudzień 2010: Arabska Rewolucja ["Wiosna"] wybucha w Tunezji. Fakt ten jest ten entuzjastycznie przyjęty i w 100% poparty przez sunnickiego islamistę Husseina Baracka Obamę.
Styczeń 2011:
Reżim sunnickiego islamisty Husseina Baracka Obamy wspiera radykalnych sunnickich islamistów Bractwa Muzułmańskiego oraz salafitów w walce o obalenie egipskiego Prezydenta Hosniego Mubaraka. Bractwo Muzułmańskie oraz Salafici [radykalni sunnici] mordują chrześcijan kościoła koptyjskiego w Egipcie.
19 Marca 2011:
Wojna w Libii. Pod wymyślonym i kłamliwym pretekstem stworzono powód do napaści na Libię. Reżim sunnickiego islamisty pomaga swojej al-Kaidzie w Libii przejąć władzę poprzez ustanowienie strefy nielotów [nofly zone] dla broniącego się przed al-Kaidą Kadafiego – a podszczute przez Husseina Obamę reżimy UK i Francji bombardują wojska Kadafiego dając zwycięstwo Al-Kaidzie [Arabskiej Wiośnie].
Marzec 2011:
Reżim sunnickiego islamskiego prezydenta USA Husseina Barracka
Obamy wspiera sunnicką al-Kajdę w Syrii w walce o obalenie szyickiego
Prezydenta Bashara Al-Assada. Chrześcijanie syryjscy od tej pory są
masowo mordowani przez al-Kaidę, popierana i dozbrajaną przez
Obamę oraz Turcję, Arabię Saudyjską i Katar.


Sierpień-wrzesień 2013:
Reżim sunnickiego islamskiego prezydenta Husseina Baracka Obamy buduje międzynarodową koalicję przeciwko Syrii [po sfingowanym, fałszywym ataku gazowym z 21.08 w Syrii dokonanym przez al-Kaidę, tzw. operacja false flag]. Hussein Obama grozi Syrii atakiem. W sprawę angażuje się Rosja, zapobiegając wojnie [rozbrojenie chemiczne Syrii].
2013-2014:
Reżim islamskiego prezydenta Husseina Baracka Obamy buduję międzynarodową koalicję przeciwko Rosji w walce o Ukrainę [podchodząc pod granice Rosji – Ukraina, Morze Czarne (Bułgaria, Rumunia, Turcja), Polska, Kraje Bałtyckie i Bałtyk obstawione są przez NATO]. Cel jest jeden: odciągnąć Rosję od Morza Czarnego, Turcji i Syrii, której Rosja aktywnie pomaga zwalczać członków al-Kaidy [sojuszników sunnickiego Husseina Obamy].

Czerwiec 2014:
Obama wydaje 500 mln dolarów na dozbrajanie al-Kaidy w Syrii
zwalczającej legalnego Prezydenta Asada.
Czerwiec 2014:
Al-Kaida (ISIS) po 100 latach przywraca Kalifat na terenie Iraku i Syrii z planami ekspansji na Liban i cały świat. Hussein Obama nie robi nic (w swojej książce napisał, że nie zaatakuje żadnego państwa islamskiego a wg. sunnitów szyici nie są prawdziwymi muzułmanami) aby pomóc militarnie rządzonym przez szyitów Irakowi i Syrii, i uwolnić ich od sunnickich dżihadystów z Kalifatu państwa Islamskiego (ISIS)!
Lipiec 2014: Nad Ukrainą w niewyjaśnionych okolicznościach strącono Boeinga 777 (podobno kontrolerzy ukraińscy naprowadzili ten samolot na ta wysokość i na ten kurs), pomimo że wcześniej zapowiedziano wyłączenie tej przestrzeni powietrznej dla lotów pasażerskich nad terenami zajmowanymi przez separatystów prorosyjskich – i pomimo, że wcześniej załoga postanowiła lecieć wyżej. Podobno również Boeing ten był na tym terenie w towarzystwie 2 ukraińskich myśliwców. Informacje wywiadu ukraińskiego były stworzone, zanim ta katastrofa się wydarzyła, vide źródło na YouTube i LiveLeak niestety tylko w języku angielskim „Special Report: Malaysian Flight False Flag Evidence Revealed”.
Wrzesień 2014: USA wespół z innymi krajami NATO postanowiło o odebraniu suwerenności narodowej Polsce i Polakom. Już staliśmy się „SZPICĄ”, kolejną jedną wielką amerykańską bazą militarną NATO (USA) – czyli graniczymy z Rosją. W tej sytuacji w razie III Wojny Światowej staniemy się uzasadnionym pierwszym celem rosyjskiego ataku lub kontrataku. Przypominam że w Polsce już są rozmieszczane elementy tarczy antyrakietowej oraz jej rozbudowa. Więc będziemy w razie wojny atakowani pierwsi.

Wrzesień 2014: Hussein Obama buduje międzynarodową koalicję przeciwko Sunnickiemu Kalifatowi – Państwu Islamskiemu w Iraku i Syrii. Akcja ta może posłużyć jako pretekst aby obalić liberalnego i tolerancyjnego szyitę – prezydenta Asada w Syrii. oraz może obalić rząd szyitów w Iraku. To wywoła zbrojny sprzeciw szyickiego Iranu. co będzie już oficjalnie III Wojną Światową.

Wrzesień 2014:
Hussein Barack Obama mówi, że zniesie sankcje gospodarcze z Rosji,
jeżeli Rosja podda się amerykańskiej demokracji (supremacji).
Czyli jeżeli Rosja zgodzi się być lennikiem i wasalem Husseina Obamy
i jego USA. Czyli mówi do Putina: oddaj mi hołd i płać haracz za ochronę
jak płacona jest w islamie dżizja od niewiernych, a będziemy żyli w
pokoju. To można nazwać tylko terrorystycznym wymuszeniem
poddaństwa polegającego na osłabieniu ekonomicznym i militarnym Rosji.

Amerykanie mają setki baz wojskowych rozlokowanych na całym świecie
a obecnie organizują kolejne na Ukrainie w Polsce i krajach bałtyckich.
USA ciemięży cały świat ekonomicznie i terroryzuje militarnie.
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 14:12, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 15:02, 16 Lis 2014    Temat postu:

fidelio
16 listopada o godz. 13:10

@anumlik
” cytuję 1846, 25 kwietnia – 1848: USA przejmują ponad połowę terytorium Meksyku. Czyli dzisiejsze stany: Kalifornia, Teksas, Nowy Meksyk, Arizona, Nevada, Utah, Wyoming, Kolorado.”
Zostawmy wiek XIX, przecież akurat największe zbrodnie USA to okres nam współczesny.
Wygrali zimną wojnę i myślą, że im wszystko wolno.

Natomiast wyliczanka @jasnego-gwinta nawet jeśli naciągana to i tak
warta jest w polskim kontekście rozpowszechniania, choćby ze
względu na to, że chyba nigdzie indziej na świecie nawiny
mit USA jako imperium dobra nie jest tak popularny jak w Polsce.
Niech się chociażby zainteresują tematem.
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 15:04, 16 Lis 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 18:21, 20 Lis 2014    Temat postu:

-
wiesiek59
20 listopada o godz. 15:27

Śledząc wiadomości w „Der Spiegel”, „Neue Zürcher Zeitung”, „Süddeutsche”, „FAZ”, „Newsweek”, CNN, ZDF i ARD można łatwo zauważyć, że powtarza się praktycznie te same informacje. W prawie każdym newsie na temat Ukrainy W. Putin jest wcieleniem zła. Jednocześnie praktycznie nie wspomina się o poszerzeniu granic NATO na Wschodzie. Motywy obalenia rządu w Kijowie nie są przedstawiane. Kiedy udzieliłem wywiadu dla Pro7 i Sat1 na początku września i skrytykowałem ekspansję NATO na Wschód, specjalnie wysłano wysłannika do Bazylei podczas szczytu NATO w Walii, a później zostałem poinformowany, że wywiad, niestety, nie może być opublikowany ze względu na silne obciążenie w ciągu tego dnia. W mediach państw członkowskich nie ma miejsca na krytykowanie NATO.
Noam Chomsky nazwał to „produkcją zgody”, czyli wytworzeniem powszechnej zgody, co w efekcie daje też zezwolenie na wojnę. To zawsze ten sam schemat. Po pierwsze, wzbudzenie oburzenia, następnie demonizacji, później – wezwanie do wojny, by zniszczyć „zło”, co można podsumować w następujący sposób: przez przemoc i bomby jeszcze nigdy nie rozwiązano konstruktywnie prawdziwych problemów pokojowego współistnienia ludzkości.
Frances Stonor Saunders napisała kilka lat temu bardzo ciekawą książkę pod tytułem „Kto płaci za muzykę?”. W swojej pracy pokazała, jak CIA w czasie Zimnej Wojny kupowało ludzi, związanych ze środkami komunikacji po obu stronach Atlantyku

[link widoczny dla zalogowanych]
================
Chocholi taniec?
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 12:39, 24 Lis 2014    Temat postu:

-
Janusz Z
24 listopada o godz. 0:53

O jednej jeszcze rzeczy zapomniałem wspomnieć w kwestii wojny u bram, mianowicie o prawdopodobnej metodzie, jaką rządzące USA żydostwo zechce nas wplątać w otwarty konflikt z Rosją, czyli zrobić z nas krwawą marmoladę, by tym łatwiej rozgościć się na zgliszczach.
Otóż, jak pisze portal WolnaPolska.pl:

„Senat USA w pierwszym czytaniu przyjął projekt ustawy według której odtąd Ukrainie przysługuje status amerykańskiego sojusznika, bez posiadania członkostwa w NATO. Ta ustawa zobowiązuje USA, w przypadku bezpośredniej agresji militarnej Rosji przeciwko Ukrainie, na wprowadzenie swoich wojsk na terytorium sojuszniczego kraju w celu walki z rosyjskim wrogiem.”

Skoro mogą wprowadzić swoje wojska na Ukrainę, to pewnie wprowadzą, a wtedy wystarczy, że zły Putin z wąsem Hitlera oraz wzrokiem gorszym, niż spojrzenie uciekiniera Tuska, w wirtualnym przekazie załganego mainstreamu wyszczerzy kły, zaatakuje te amerykańskie wojska pepeszami, a Polska na mocy sławetnego punktu 5-go będzie zobowiązana do obrony swego dmuchanego „sojusznika”-bandyty z NATO.
Tak to widzę niestety i mam nadzieję, że Europie została choć odrobina zdrowego rozsądku
, aby nie dać się wrobić w kolejną, syjonistyczną kabałę.
----


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 14:10, 24 Lis 2014    Temat postu:

-
wiesiek59
24 listopada o godz. 10:20

Według raportu Government Accountability Office (GAO, parlamentarnego biura kontroli rządu USA), koszty budowy USS Gerald R. Ford (CVN 7Cool mogą wzrosnąć o 780 mln – 988 mln USD (2,6 mld – 3 mld zł) w stosunku do zakładanych obecnie 12,9 mld USD (43,7 mld zł). Okręt jest ukończony w 83% (Chrzest lotniskowca USS Gerald R. Ford, 2013-11-09).

[link widoczny dla zalogowanych]

By nieść pokój i demokrację, trzeba się zbroić.
Jak ma się koszt takiej jednej zabawki do wysokości pomocy humanitarnej?
To tyle na temat pokojowego Imperium……
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 21:06, 24 Lis 2014    Temat postu:

24 listopada 2014

Ofiara czy kozioł ofiarny?

Mamy pierwszą „ofiarę” klęski Demokratów w niedawnych wyborach do Kongresu – to zwolniony właśnie przez prezydenta Obamę minister obrony
Jego dymisja nikogo nie zaskoczyła. Były republikański senator i weteran wojny wietnamskiej od początku budził wątpliwości, czy nadaje się na to kluczowe stanowisko.

W czasie przesłuchań decydujących o zatwierdzeniu jego nominacji przez komisję Senatu, nie potrafił odpowiedzieć na proste pytania. Jako szef Pentagonu nie poprawił swoich notowań.

Nie wysuwając własnych pomysłów i inicjatyw, pozostawał w cieniu sekretarza stanu Johna Kerry'ego, a nawet formalnie podległego mu przewodniczącego Kolegium Szefów Sztabów, generała Martina Dempsey'a. W kontaktach z mediami nie był często w stanie klarownie wyartykułować polityki obronnej rządu.

Lawina kryzysów o globalnych wymiarach, która spadła na Obamę w ciągu ostatniego roku – ofensywa Państwa Islamskiego, agresja Rosji na Ukrainie i epidemia eboli – pokazała słabość ekipy prezydenta. Krytykowano ją zwłaszcza za chwiejność wobec sytuacji w Syrii i Iraku, gdzie zdaniem dowódców i opozycji, powinno się wprowadzić amerykańskie siły specjalne dla wspomożenia operacji lotniczych.

Rezygnację Hagela można rozumieć jako przyznanie, że polityka bezpieczeństwa wymaga korekty. Ale to nie zdymisjonowany minister za nią odpowiadał. Hagel był biernym realizatorem koncepcji Obamy, z którym łączyła go ostrożność i niechęć do wojskowych interwencji zagranicą. Odchodzi więc nie jako bezpośrednio odpowiedzialny za niepowodzenia, lecz jako kozioł ofiarny.

Trudno przewidzieć, czy i w jaki sposób polityka bezpieczeństwa USA się zmieni pod nowym kierownictwem resortu obrony. Do schedy po Hagelu kandydują m.in. była wiceminister obrony Michèle Flournoy i równie biegły w kwestiach militarnych senator Jack Reed.
W porównaniu z ustępującym ministrem, oboje uchodzą za jastrzębi.

W ubiegłym tygodniu rząd ogłosił, że wbrew poprzednim zapowiedziom prawie 10 tysięcy wojsk amerykańskich, które pozostaną po 2014 r. w Afganistanie, będzie prowadzić także operacje bojowe (a nie tylko szkolić Afgańczyków). Czas pokaże, czy w połączeniu ze zmianą w Pentagonie oznacza to bardziej „muskularny” kurs polityki obronnej USA.
----


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 0:01, 12 Gru 2014    Temat postu:

-
wiesiek59

11 grudnia o godz. 10:51
Ani ona, ani dziennikarka nie napomknęły o siedmiu wojnach Obamy, w tym prowadzonej przezeń przy użyciu bezzałogowych samolotów kampanii terroru, w której mordowane są całe rodziny, ich ratownicy i żałobnicy. Ważnym zdawało się wyłącznie to, że „elokwentny” człowiek o ciemnej karnacji wzniósł się na wyżyny władzy. We Wzgardzonych Ziemi Frantz Fanon napisał, że „historyczną misją” skolonizowanych było służyć jako „linia transmisyjna” tym, którzy rządzili i uciskali. W epoce współczesnej wykorzystanie różnicy etnicznej w zachodnich systemach władzy i propagandy jest obecnie postrzegane jako nieodzowne. Uosobieniem tego jest Obama, choć gabinet George’a W. Busha – jego klika entuzjastów wojen – była najbardziej wielorasową w prezydenckiej historii.
Kiedy dżihadyści ISIS przejęli kontrolę nad irackim miastem Mosul, Obama powiedział: „Amerykanie wiele zainwestowali i poświęcili, aby dać Irakijczykom możliwość nakreślenia lepszego losu.” Jak „bardzo w porządku” jest to kłamstwo? Jakże „elokwentne” było przemówienie Obamy w akademii wojskowej West Point w dniu 28 maja 2014. Wygłaszając swoje orędzie „o stanie świata” – podczas uroczystości ukończenia uczelni przez tych, którzy „przejmą amerykańskie przywództwo” na całym świecie –
Obama powiedział: „
Stany Zjednoczone użyją siły militarnej jednostronnie, jeśli będzie to
konieczne, kiedy będą tego wymagały nasze najpilniejsze interesy.
Opinia międzynarodowa ma znaczenie, ale Ameryka nigdy nie będzie prosić o pozwolenie.


[link widoczny dla zalogowanych]
=====================
Ładnye podsumowanie świetnego tekstu.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 21:42, 19 Gru 2014    Temat postu:

--
Tomasz Zalewski 19 grudnia 2014

Obama podpisał ustawę o dozbrojeniu Ukrainy
Obama ostrzega Putina


Prezydent Barack Obama podpisał ustawę o „Poparciu Wolności Ukrainy”,
która upoważnia rząd amerykański do dostarczenia Ukrainie
„śmiercionośnej”, czyli bezpośrednio zabijającej broni.


Do dozbrojenia Ukrainy w jej nierównym konflikcie z Rosją od dawna wzywa Kongres, zwłaszcza Republikanie, a w czasie wrześniowej wizyty w USA prosił o to prezydent Poroszenko. Waszyngton przekazywał dotąd Ukrainie tylko „nieśmiercionośny” sprzęt wojskowy (jak noktowizory, zestawy z żywnością, kamizelki kuloodporne itp.), ale broni do zabijania konsekwentnie odmawiał. Czy podpis Obamy coś zmienia?

Ustawa mówi, że prezydent jedynie „może” – ale nie musi – zaopatrzyć Ukrainę w broń. Podobnie, nie zobowiązuje go wcale, a tylko upoważnia, do zaostrzenia sankcji na Rosję. Eksperci w USA nie wierzą, by broń nagle popłynęła dla ukraińskiej armii. Dotychczasowa polityka Obamy wobec kryzysu wskazuje, że prezydent jest niezwykle ostrożny, obawia się drażnić niedźwiedzia, gdyż nie chce nowej zimnej wojny. Uważa, że Rosja jest wciąż Ameryce potrzebna – do pomocy w konflikcie z Iranem, Koreą Północną, w walce z terroryzmem islamskim, itd.

Potwierdza to oświadczenie rzeczniczki Departamentu Stanu, Jen Psaki, która powiedziała, że polityka USA w sprawie broni „nie zmienia się” mimo podpisania przez prezydenta ustawy. Sprzeczność? Nie, raczej zamierzona dyplomatyczna dwuznaczność. Waszyngton wysyła Moskwie sygnał: nie pomagamy Ukrainie tak, jak tego pragnie, ale zawsze możemy to uczynić.

Ale czy zrobi to wrażenie na Putinie? Wątpią w to krytycy Obamy, którzy
uważają, że należy ostrzec Rosję, iż jej agresja w Donbasie będzie
kosztowna także militarnie.
Ich zdaniem, amerykański prezydent okazuje słabość, którą Rosja może wykorzystać.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 15:32, 21 Sty 2015    Temat postu:

Tomasz Zalewski
21 stycznia 2015

Barack Obama: Zabrać bogatym, oddać pozostałym
Obama jak Robin Hood

Swoje Orędzie o Stanie Państwa prezydent skierował do tych,
którzy wierzyli, że zreformuje Amerykę – ale się rozczarowali.

W swoim Orędziu o Stanie Państwa prezydent Obama zaproponował
podwyższenie podatków dla najzamożniejszych Amerykanów, aby
sfinansować pomoc materialną dla „klasy średniej”, co w amerykańskim
języku politycznym oznacza całą resztę społeczeństwa.

Większe opodatkowanie bogaczy ma pójść m.in. na sfinansowanie ulg
podatkowych dla rodzin o niższych dochodach i bezpłatne dwuletnie studia
w publicznych community colleges, gdzie uczą się biedacy.
Słowem, redystrybucja majątku narodowego.

Obama, który nie musi się już martwić o reelekcję, wystąpił z otwartą
przyłbicą jako rzecznik tych, którzy pokładali w nim nadzieje na
transformację Ameryki w kierunku większej sprawiedliwości społecznej,
ale narzekali, że nie spełnia tych oczekiwań.

Jego ambitny program nie ma jednak na razie szans na realizację.
Władzę nad budżetem państwa sprawuje Kongres, a tam od listopadowych
wyborów w obu izbach rządzą Republikanie, którzy blokują wszelkie
podwyżki podatków. Natychmiast po przemówieniu prezydenta przystąpili
do rytualnego ataku: Obama rozpętuje walkę klas, napuszcza biednych
na bogatych, zwiększone podatki będą hamować wzrost gospodarki.

Tyle tylko, że gospodarka USA ma się teraz dużo lepiej niż jeszcze kilka lat temu, bezpośrednio po kryzysie, jej zadłużenie zmalało, więc argumenty tego rodzaju tracą swoją wagę. Poza tym większość społeczeństwa, jak wynika z sondaży, popiera podwyżkę płacy minimalnej, do czego Obama też wezwał ustawodawców. Dalszy sprzeciw Republikanów wobec redystrybucyjnych propozycji może ich sporo kosztować w następnych wyborach.

Na kilka dni przed orędziem Obamy, fundacja Oxfam ogłosiła, że najbogatszy 1 procent populacji świata jest właścicielem już ponad połowy jego całkowitego majątku. Nie ma dziś ważniejszego problemu niż rosnące nierówności dochodów. Światowi przywódcy wydają się wobec niego bezsilni, lub obojętni.

W gronie krajów najwyżej rozwiniętych Ameryka dzierży niechlubne
pierwszeństwo – rozpiętości materialne są tam największe,
co hamuje pionową mobilność społeczną, kiedyś dumę USA.
Jest ona dziś mniejsza niż w wielu krajach europejskich.
Obamie należy się uznanie, że przynajmniej stara się temu zaradzić.

drukuj
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 7:28, 10 Lut 2015    Temat postu:

-
Wojny, zwycięstwa, propaganda

Opublikowano: 09.02.2015
Kategorie: Polityka, Publicystyka

Żadna inna aktywność gatunku homo rzekomo sapiens nie potrzebuje tylu i tak zafałszowanych mitów, co wojna w każdej swej fazie. By rządzące elity mogły zacząć wojować, muszą zapewnić sobie przy pomocy odpowiedniej propagandy poparcie poddanych (to oni będę przecież za to płacić i ginąć), oraz znaleźć pretekst.

Każda wojna rozpoczynana jest więc „w imię boże”, „by usunąć
zagrożenie”, „o słuszną sprawę”, „o sprawiedliwość”, „o wolność
i demokrację”, „w obronie tego czy owego”, „o pradawne ziemie”,
„w odpowiedzi na atak”. Gdy już się toczy, trzeba utwardzać kręgosłup
społeczeństwa przy pomocy opisów waleczności, bohaterstwa i odwagi,
dumy z wygranych bitew, peanów na cześć rządzących i narodu za
wytrwałość, idealizm, dzielność i honor w obliczu wroga.
Gdy się wreszcie skończy, trzeba się pochwalić zwycięstwami.
Jeśli nie zbrojnymi to przynajmniej moralnymi czy prestiżowymi.
Takimi jak nasze polskie Westerplatte i powstanie warszawskie, czy australijski Anzac.

Baśnie wojenne, bo do tego sprowadzają się te legendy dla dorosłych, tak samo jak bajki dla dzieci malują maksymalnie uproszczony i polukrowany obraz, i pomijają zarówno prawdziwe przyczyny konfliktów, jak bestialstwo, okrucieństwo i brutalność walk i bitew, jak wreszcie koszty i jałowość ewentualnych zwycięstw.

W rzeczywistości, wszystkie wojny wszczynane są dla wąskich interesów rządzących elit i sprzedawane poddanym w opakowaniu jakiejś popularnej idei – walki o prestiż władcy czy kraju, o przestrzeń życiową, o demokrację, o humanitarne ideały, o usunięcie „zagrożenia dla pokoju”. Nie ma znaczenia, czy to król, cesarz czy dyktator chce cieszyć się sławą niezwyciężonego „boga wojny” lub „wodza” jak Napoleon lub Hitler. Nie ma znaczenia czy to społeczeństwo Stanów Zjednoczonych łudzone jest, jak dawniej Anglicy, wiarą w Manifest Destiny (boskie przeznaczenie) czyli przywilej Narodu Wybranego pozwalający ich krajowi (a tak naprawdę rządzącej oligarchii) urządzać świat po swojemu. Nie ma znaczenia czy to zastraszony wyimaginowanym i/lub wyolbrzymionym zagrożeniem naród kibicuje wojnom prewencyjnym, będącym niczym innym jak zawoalowaną agresją. W każdym przypadku korzyści z wojen rozpętanych pod tymi flagami i nagłówkami płyną do oligarchicznej elity, której dostają się gigantyczne zyski z produkcji broni, łupy wojenne, nowe tereny do eksploatacji, prestiż polityczny i uwielbienie otumanionych propagandą mas, które za to wszystko nieświadomie i naiwnie płacą, pieniędzmi, krwią i swoim oraz cudzym życiem. Wszystkie wojny są potwornie niszczące dla każdej dziedzinie życia – kulturalnej, materialnej, psychicznej, moralnej, a zakres zniszczeń jest wprost proporcjonalny do zaawansowania technologicznego wojujących. Wyjątkiem i jedyną dziedziną, której wojna naprawdę służy to nauka i technologia, gorączkowo finansowane i rozwijane na potrzeby wojenne. Rozważanie czy jest to warte milionów ofiar, kalectwa, tortur, zbrodni i straszliwych zniszczeń towarzyszących wojnom nie jest tematem tego artykułu, wystarczy powiedzieć, że bilans prawie na pewno jest zawsze ujemny.

Większość wojen kończy się....

[link widoczny dla zalogowanych]

--

kriskros ---> 09.02.2015 12:51

nikt nie przeżyje następnej wojny a jak przeżyje to wykończy go choroba
popromienna, zamiast myśleć o obronie niech Kopaczowa skoczy do
delikatesów po połówkę wsiada w samolot i integruje się z Putinem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 7:38, 10 Lut 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 22:36, 12 Lut 2015    Temat postu:

-
HWDS
12 lutego o godz. 21:02 306927

Pan Szostkiewicz wystąpił w telewizji publicznej. W nowym bardzo udanym odzieniu.
Mówił o ludobójstwie w Donbasie i o ukaraniu winnych, mając na myśli separatystów. Nie wspomniał o ludobójstwie w Odessie i na Majdanie. Daje to wiele do myślenia o stopniu zacietrzewionej rusofobii. W sam raz z Mińskiem ukończyłem książkę amerykańskiego dziennikarza NYT Mark Mizzetiego pt. “CIA Tajna wojna Ameryki”

[link widoczny dla zalogowanych]
Autor opisuje tajne wojny ameryki na całym globie prowadzone przez CIA i Pentagon. Tą pierwszą określa Agencją katów, gdyż większość akcji sprowadza się do zabijania rzekomych przeciwników politycznych USA, gdziekolwiek oni by się znaleźli. Techniki zabijania przy pomocy dronów lub predatorów pozwala na zabijanie jak idzie, dzieci, kobiet, starców i bin Ladena w sposób widowiskowy i higieniczny. Noblista pokojowy Obama i inni jego pomocnicy w zabijaniu mają do tego celu specjalny gabinet operacyjny gdzie przy koniaku mogą obserwować szczegóły operacji dronów, oklaskując sukcesy.

Przedstawiono sylwetki setek zdemoralizowanych zabijaków, wyrachowanych cyników i gangsterów w służbie CIA, którzy coraz częściej posługują się najemnikami, go których płyną miliony dolarów gotówki. Z relacji autora wynika, że głównym zajęciem sfer rządowych USA jest planowanie i realizacji operacji szpiegowskich, wykonywania wyroków, organizowania prowokacji, sabotażu i puczów i zamachów. Ponura książka, nie polecam, ale pouczająca. Kochany świat, pełen miłości bliźniego i pokoju.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 15:09, 04 Kwi 2015    Temat postu:

-
Nexus
Jest porozumienie nuklearne z Iranem,
ale nikt go na oczy nie widział

Jeśli faktycznie to wypali to Barack Obama w pełni zasłuży na
swoją nagrodę Nobla i opinię jednego z najlepszych prezydentów USA.

Normalizacja stosunków z Kubą, rozwiązanie problemu nuklearnego
z Iranem, a w polityce wewnętrznej Medicare i stopniowe wyprowadzanie
kraju z wielkiego kryzysu 2008 roku, mimo bezustannego ataku
GOP a także rozsądna polityka wobec nielegalnych imigrantów.

Wszystko też wskazuje na to, że jego polityka wobec agresji
putinowskiej Rosji jest jak najbardziej słuszna - nie słucha "jastrzębi" ,
nie daje się prowokować i spokojnie wykańcza Putina sankcjami
i działaniami na rzecz obniżki cen ropy.

Na obecne czasy taki prezydent to najlepsze co mogło spotkać USA.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 13:10, 28 Cze 2015    Temat postu:

-
Lewy 2
28 czerwca o godz. 6:29
zyta2003
28 czerwca o godz. 2:35

Co do Obamy pelna zgoda. Swietny, inteligentny, pelen uroku prezydent.
Po troglodycie Bushu Amerykanie wybrali sobie czlowieka z wielka klasa
i nie przestraszyli sie , jak ten nasz polski burako-kartofel z pisu, ze
bedzie to koniec cywilizacji bialego czlowieka.
Tez mi szkoda, ze on juz nie bedzie mogl startowac i ze nastapi
powrot do cywilizacji bialego czlowieka w osobie Jeba Busha.

Obamie komitet noblowski zrobil niedzwiedzia przysluge, przyznajac
a priori nagrode pokojowa.Pieknoduchy myslaly, ze Obama szybko
posprzata po burdelu, jaki pozostawil po sobie na Bliskim Wschodzie
George Dabljiu. Ciekawe czy Jebowi tez przyznaja taka nagrode ?
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 9:33, 27 Maj 2016    Temat postu:

-
Adam Krzemiński 23 maja 2016

Barack Obama przeprosił w Hiroszimie za bombę

Pokłon za bombę

Wizyta Baracka Obamy w Hiroszimie wyprzedzi swoje czasy, bo ani
Amerykanie, ani Japończycy nie przepracowali jeszcze tamtej tragedii.

Kambayashi/AP/EAST NEWS Kopuła Bomby Atomowej w Parku Pokoju w Hiroszimie

Trzeba było wiele taktu i koronkowej dyplomacji, by skłonić urzędującego
prezydenta USA do wizyty w Hiroszimie. Aby pochylił tam głowę przed
cieniami ofiar amerykańskiej bomby atomowej. To według dziennika
„Mainichi Shimbun” przede wszystkim zasługa córki Johna F. Kennedy’ego.
Caroline jest ambasadorką w Tokio. Od czasu gdy w kampanii
wyborczej 2008 r. poparła Obamę, cieszy się jego szczególnym
zaufaniem. Namawiała go do tej wizyty i ją przygotowała.

W lutym wyżsi urzędnicy Departamentu Stanu zapytali mimochodem
japońskich dziennikarzy, jak daleko jest z Ise-Shima, gdzie na koniec
maja zaplanowano spotkanie liderów państw G7, do Hiroszimy?
Niedaleko, jeśli prezydent lata samolotem, padła bystra odpowiedź.
A jak by to zostało przyjęte? Zostałby powitany.

Później Biały Dom już oficjalnie zapowiedział, że 27 maja Obama stanie
przed Kopułą Bomby Atomowej. Aby stępić przewidywaną krytykę ze
strony republikanów, ogłoszono jednocześnie, że nie będzie wyznania
winy – decyzja Harry’ego Trumana, który latem 1945 r.
wydał rozkaz użycia nowej broni, nie będzie zdezawuowana.

Obama w Hiroszimie powtórzy swój apel z 2009 r. o rozbrojenie
nuklearne. Już wtedy w Pradze dał do zrozumienia, że postara się
odwiedzić Hiroszimę. Jednak wówczas na to sondowanie
ze strony Białego Domu Japończycy odpowiedzieli: jeszcze za wcześnie.

-
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI
oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 9:34, 27 Maj 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 23:02, 30 Maj 2016    Temat postu:

30.05.2016
poniedziałek


Wobec kryzysu Europy
Andrzej Celiński

Antyeuropejska histeria trwa. Nie wyliczam już wszystkich gestów,
mów, wywiadów, artykułów polskich polityków, zaczynając od nazwania
szmatą flagi Unii po wykrzyczane w Sejmie słowa, że to my
sprzeciwiając się Unii, jej parlamentowi i komisji, ratujemy Europę.

Nie chce mi się słuchać interpretatorów i analityków z mediów, think tanków i uniwersytetów spieszących z usłużną pomocą tzw. suwerenistom (zabawne słówko, używam go okazjonalnie, dla zaznaczenia, że i takie w debacie o Europie istnieje), iż nie tylko u nas jest silna tendencja odśrodkowa, ale Wielka Brytania przede wszystkim, Chorwacja, Macedonia, Węgry. I te słowa, dzisiaj w randze aksjomatycznej, dyskusji niepodlegającej, że każdy widzi, że Europa jest w kryzysie – co niby dla nas ma z tego wynikać?
Globalizacja gospodarki jest faktem. W kontekście niemającego granic konsumpcjonizmu (dotyczy to tak samo Polaków, jak pozostałych społeczeństw Europy) nie mamy szansy przeciwstawić się jej konsekwencjom. Pozostaje się przystosować. Czyli m.in. wypracować narzędzia dla przywrócenia budowanej pół wieku równowagi pomiędzy kapitałem a pracą.
Narzędzia te muszą mieć charakter ściśle polityczny. Nie ma możliwości zrównoważenia mocy zorganizowanego w skali globu kapitału polityką zamkniętą w gorsecie najmocarniejszego choćby kraju Europy. Nawet potężne Niemcy nie mają samodzielnie takiej zdolności. Wielkiego kryzysu pracy, przekładającego się na inne domeny, na kwestię sensu demokracji, nie da się pokonać w pojedynkę. Unia Europejska poprzez swą skalę i kulturową ścisłość jest jakąś szansą dla odzyskania równowagi. Dla wykorzystania tej szansy musi wytworzyć adekwatne do wyzwania instrumenty polityczne.

Debata o integracji europejskiej ma i ten wymiar. Kto sprowadza ją do kwestii ideologii, ten po prostu nie rozumie tematu, pływa po płyciznach.
Stoimy, wszystkie społeczeństwa Europy (i świata), przed doniosłym na miarę życia planety wyzwaniem ekologicznym. W pojedynkę każde z naszych społeczeństw może obserwować co najwyżej nadchodzącą katastrofę. Dla przeciętnego obywatela zagrożenia te rozpływają się w czasie i w przestrzeni. Kiedy staną się wielkie tak, że nie dadzą nam żyć, za późno będzie na skuteczną reakcję.
Europa to przestrzeń wartości dla niej specyficznych i mogących, choć nie samoistnie, stanowić fundament wspólnych polityk dla utrzymania takich standardów dobrostanu, który bez tego fundamentu wartości wydaje się nieosiągalny. Rozmaite ich zestawy można wymieniać, w różnej kolejności, jak idzie o ich istotność dla tego czy owego, ale zawsze pewne z nich znajdą się w tym, co jest kanonem współczesnej Europy, co jest jej przestrzenią wartości. Nie wszędzie jednakowo silne, nie zawsze do końca respektowane, nie w każdych okolicznościach równie istotne.
W sumie tworzące jednak europejską tożsamość.
Różną od kulturowej tożsamości nie tylko Chin, całej dalekiej Azji, Iranu,
Arabii, Afryki czy Rusi, ale także, w jakiejś mierze,
od kulturowej tożsamości Stanów Zjednoczonych Ameryki.

Oczywiście te różnice są niejednakowe. Na przykład w organizacji społecznej, w polityce udział czynnika rozumu i czynnika mitu (magii, legendy, szamaństwa, chciejstwa) nie różnicuje Europy i USA. Ani szczególna pozycja wolności. Te różnice stają się zasadnicze, kiedy wolność dotyczy relacji między jednostką a kolektywem, np. w przypadku Europy i Chin, Iranu, Arabii. To są z tej perspektywy odmienne światy.
Europę tworzą różne narody, języki, kultury. Ale jej rdzeń jest dość twardy, a różnice w sumie mniej istotne niż podobieństwa. Może najbardziej łączą systemy edukacji powszechnej nie dość, że mające długą tradycję, wyrastają one ze wspólnego pnia dominujących religii.
Unia Europejska wyrosła z przeradzania się integracji gospodarczej w polityczną. Jest to proces niezwykle – jak na wielość, różnorodność i wielkość podmiotów nim ogarniętych (narody Europy) – szybki. Co to jest 60 lat? Potrzeba gospodarcza była oczywista po II wojnie, lecz świadomość, że Europa XX wieku zafundowała sobie dwie wielkie wojny, masowe zbrodnie: ludobójstwo, obozy zagłady i łagry, i nie zdołała – w przypadkach obu wielkich wojen, które stąd wyrosły – samodzielnie doprowadzić do pokoju była, przynajmniej dla jej elit, potężnym bodźcem.
To, oraz pamięć o dwóch totalitaryzmach XX wieku, należy mieć na uwadze. Zwłaszcza dzisiaj, wobec kryzysu wywołanego masowymi, nielegalnymi i niekontrolowanymi migracjami, gdzie pod zasłoną uchodźców idą, płyną i jadą setki tysięcy ludzi z obszarów wielkiej biedy, cywilizacyjnego zacofania i politycznej katastrofy. Zrozumiałe, że ten wielki kryzys migracyjny, wobec niedostatku politycznej integracji i demokratycznego mandatu, trzęsie jednością Unii.

Ale co niby dla nas ma z tego kryzysu wynikać? Mamy stać się czynnikiem jego pogłębienia? Mamy poddać się katastroficznej wizji jej rozpadu? Rozkolebać jeszcze bardziej tę Unię? Co na tym zyskamy? Chcemy, żeby się wywróciła? Chcemy ją opuścić? W imię jakich racji?
Nie użyję dzisiaj argumentów dla mnie najważniejszych.
Korwiniści, narodowcy, kukizowcy, ale też widzialna część PiS niejeden raz wykazali się pogardą wobec argumentów, które uznaję za zasadnicze. Nie kryją się z jakąś nie wiadomo czym motywowaną pewnością, że to, co ja mam w tej sprawie do powiedzenia, to są brednie. Mimo że sami niczego nie osiągnęli, nic z siebie nie potrafili dać, takich jak ja mają za głupców albo agentów (nie wiadomo co prawda czyich).

Dla mnie zasadnicze argumenty to te, że pokolenia – i to nie tylko żyjące świadomie w PRL, ale też cały XIX wiek polskiego ziemiaństwa, polskiej inteligencji – mogły co najwyżej marzyć o tym, jak dzisiaj związani jesteśmy z Europą, jaką pozycję mamy w Europie. Że silna i spójna, także politycznie, Unia, z nami w środku, to dla nas pomiędzy Rosją a Niemcami kwestia bezpieczeństwa narodowego. Mieliśmy namiastkę tego w przypadku polityki Unii Europejskiej wobec agresji Rosji na Ukrainę. Że cywilizacyjnie, ale i gospodarczo unia z Unią pcha nas do przodu w tempie, jaki byłby w osamotnieniu niemożliwy. Że tylko niektórym polskim politykom się wydaje, że możemy stać się liderem czegoś alternatywnego, na przykład w pasie od Bałtyku do Morza Czarnego. I w końcu argument przyzwoitości, wizerunku: wziąć za frico więcej, niż może się należało, i pokazać wskazujący palec? Tak postępuje dumny naród?

Jesteśmy w Unii Europejskiej wolą parlamentu, prezydenta i zdecydowanej większości Polaków, wyrażonej w referendum w 2003 roku. Traktat Lizboński (2007), który dzisiaj określa kompetencje rozmaitych ciał unijnych i rządów narodowych państw-uczestników Unii, został ratyfikowany w polskim parlamencie ogromną większością głosów (Sejm 384 do 56, Senat 76 do 17) i podpisany przez prezydenta (Lecha Kaczyńskiego). Nie ma dziś na agendzie debaty europejskiej kwestii federacji. Może powinna, ale jej nie ma. Nie ma więc co się do niej odnosić. Brexit to ruch w kierunku dekompozycji, a może i rozkładu Unii. W mojej opinii niebezpieczny dla Wielkiej Brytanii. Nie tylko ze względów ekonomicznych, ale i z uwagi na integralność Zjednoczonego Królestwa.
Ale rozpad Unii to daleko większe zagrożenie dla interesów Polski.
Dla ludzi, którzy poza własną kasą nie widzą niczego, co mogłoby ich poruszyć (nie przeszkadza to wielu z nich na „patriotyczne” demonstracje), istotnie ważny powinien być przekaz, że Polska jest największym beneficjentem funduszów spójności. Dostajemy kilkakrotnie więcej, niż wkładamy. Najwięcej zaś wieś. Nie tylko poprzez dopłaty bezpośrednie. Także przez handel, dopłaty do inwestycji, technologie, koncesje, homologacje, certyfikaty. Korzystamy także w innych dziedzinach, właściwie we wszystkim. Najważniejsze to spedycja i logistyka, przemysł maszynowy, meblarski, spożywczy, precyzyjny, stoczniowy. Najłatwiej może byłoby zrozumieć, czym jest Unia Europejska dla Polski, pytając o Unię tych, którzy do jej bram pukają.


Najważniejsze jest jednak to, że sprawą POLEXITU nie ma w co grać. Wszyscy wiedzą, że nie wyjdziemy. Sami Polacy się nie zgodzą. Nie ma takiego „mędrcy”, który aż tak by ich otumanił. Trudno sobie wyobrazić, żeby nagle zrezygnowali z tego, co dotychczas mogli oglądać jedynie przez szybę telewizora. A także ze swobodnego przemieszczania się, zatrudnienia, studiów, nowych perspektyw. Albo choćby marzeń.
Szkody wizerunkowe są za to ogromne. Nie mieliśmy przez wieki najlepszej marki w Europie. Potrafiliśmy to odmienić. Mamy dzisiaj więcej, także w warstwie symboli, niż wynosi wartość naszych aktywów. Kwestionując reguły, na jakich jesteśmy w Unii (które konkretnie, chce się zapytać), wykazujemy się nienasyceniem. To wiąże przeciwko nam partnerów. Kto lubi tego, co się nachapał i wciąż mu mało?
Pokazujemy także znów, jak przed dziesiątkami lat, brak realizmu sterników polskiej polityki. Kto będzie zapraszał do wielkich projektów in statu nascendi, kiedy w istocie nadaje się im ramy, partnera tak niestabilnego i nierealistycznego? Na dodatek nielojalnego w kłopotach. Partnera przede wszystkim infantylnego. Bo nie ma w Polsce silnych, autentycznych źródeł dla debatowania w tej sprawie. To są wtórne wstrząsy, kolejny przykład reaktywności polskiej polityki wobec Unii Europejskiej. Nic w tym właściwie własnego. Ani interesu, ani celu, ani koncepcji.

Europa jest w kryzysie. Od państwa i od narodu, który ma ambicje większe niż jego realny potencjał, który prosił, a nie był proszony, który zmieniał podstawy swej polityki, by wejść do klubu, o uczestnictwie w którym wielu marzy, czyli od Polski i od Polaków oczekuje się współpracy w wydobyciu Unii z kryzysu. Gdy zamiast współpracy nad opanowaniem kryzysu widzi się wykrzywioną sprytem i chciwością twarz – długo się to pamięta.

Jeśli Europa zawali się pod ciosami współczesnych wyzwań, to i my polegniemy. Jeśli z kryzysu wyjdzie wzmocniona reformami, w których wypracowaniu my nie chcemy uczestniczyć, w zwycięskiej znów Europie pozostaniemy pariasami. Takimi, jakimi z powodu polskiego bałaganu intelektualnego i politycznego przez stulecia byliśmy. Krąg się zamknie. Solidarność okaże się ideą Polakom obcą.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin