Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Watykan _ Polska
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 12:47, 12 Sie 2014    Temat postu:

-
Mariusz Janicki, Wiesław Władyka --- 11 sierpnia 2014
Sprawdź, jaki masz światopogląd

[link widoczny dla zalogowanych]

Od lewaka do katotaliba

Wiele się mówi ostatnio o klauzuli sumienia.
Ale sumienie wyrasta z wyznawanego światopoglądu.
A poglądy na świat dzielą Polaków bardziej niż wojna PiS z Platformą.
Jak przebiegają linie tego podziału?
Prostacka wersja dzisiejszego podziału wizji świata wyraża się
w zestawieniach: leming kontra pisior, lewak kontra katotalib.

W Polsce mamy do czynienia ze starciem często krańcowo odmiennych wizji świata, sposobów patrzenia na rzeczywistość, systemów wyznawanych wartości. Można wręcz mówić o wojnie sumień, kulturowym starciu, które zwłaszcza ostatnio weszło w ostrą fazę.

Światopogląd tym różni się od poglądów stricte politycznych, że dotyczy przede wszystkim spraw podstawowych, ostatecznych: życie, śmierć, rodzina, kobieta, mężczyzna, naród, prokreacja, seks, dzieci, wiara. Oczywiście to się przenosi również na kwestie ekonomiczne, społeczne: czy człowiek ma liczyć tylko na siebie, ile mu jest winna wspólnota, czy państwo ma być silne, dające cel, czy być jedynie administratorem i nie zawracać głowy? Czy istnieją naturalne role kobiety i mężczyzny, czy płeć może podlegać wyborowi itd.

Do starych sporów stale dochodzą nowe, związane choćby z postępem technologii medycznych, z nowymi formami życia rodzinnego, zmianami cywilizacyjnymi. Członkowie jednej narodowej wspólnoty mogą się między sobą skrajnie różnić w zasadniczych sprawach. Czy demokratyczny system jest na to odporny?


Proponujemy Państwu również test „Sprawdź swój światopogląd”, czyli 25 pytań m.in. o rodzinę, metodę in vitro, aborcję, przeszczepy, zmianę płci, edukację seksualną, role mężczyzny i kobiety, o naród, homoseksualizm, teorię ewolucji Darwina czy obowiązki państwa względem obywateli.

Wyniki pokażą, gdzie mieszczą się Państwa poglądy na polskiej światopoglądowej mapie, rozciągającej się – jak w okładkowym haśle – od lewaka do katotaliba. Sugerujemy, by nie traktować tego testu śmiertelnie poważnie. To tylko pomocnik służący lepszej autodiagnozie i samoocenie.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 12:50, 12 Sie 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 9:50, 19 Paź 2014    Temat postu:

--
30. rocznica śmierci księdza Jerzego Popiełuszki
Sceny z życia i po śmierci

Był pełen życzliwości i miłości dla każdego. I ciągle taki roześmiany!
Uwielbiał dowcipkować, jeździć na rowerze. Wypijał litry kawy.
W nim nie było nienawiści – księdza Jerzego wspomina Danuta Szaflarska.
Ks. Jerzy Popiełuszko --> (1947–1984)

[link widoczny dla zalogowanych]

Ks. Jerzy Popiełuszko we wspomnieniach Danuty Szaflarskiej, wielkiej polskiej aktorki

Sąd. Księdza Jerzego poznałam niebawem po wprowadzeniu stanu wojennego. 28 grudnia 1981 r. zostałam wydelegowana przez Prymasowski Komitet Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i Ich Rodzinom do obserwowania procesów aresztowanych robotników Ursusa i Huty Warszawa. W sądzie usiadł obok mnie młody, drobnej postury człowiek w dżinsach. – Jestem ksiądz Popiełuszko – przedstawił mi się w przerwie rozprawy. – No, to trudno – pomyślałam z niezadowoleniem, bo nie lubiłam księży. – Może pójdziemy na kawę? – zaproponował i uśmiechnął się łagodnie. – O, dobry jest! – zanotowałam w pamięci. Okazał się bardzo sympatyczny. Od tej pory już zawsze podczas rozpraw siedzieliśmy obok siebie, a kawa stała się naszym nieodłącznym rytuałem.

Kościół. Któregoś styczniowego dnia powiedział: – W kościele odprawiam mszę za ojczyznę. Czy może pani na niej przeczytać wiersz? – Ale wyłącznie w formie politycznego protestu. Od 40 lat jestem niewierząca – zaznaczyłam. – To nie szkodzi – ocenił. No więc przeczytałam. Potem deklamowałam jeszcze na mszy z okazji święta 3 Maja. Od tego czasu widywaliśmy się właściwie codziennie. Obserwowałam, jak ten pochodzący z maleńkiej wioski człowiek błyskawicznie się rozwija. Pełen życzliwości i miłości dla każdego. I ciągle taki roześmiany! Uwielbiał dowcipkować, jeździć na rowerze. Wypijał litry kawy. Nie miał za to czasu jeść.

Mieszkał przy kościele, w niewielkim pokoju podzielonym szafą na dwie części. W jednej mieściła się jego sypialnia, druga służyła do spotkań ze znajomymi. Z braku spiżarki półka na żywność znajdowała się w ubikacji. Chodził w dziurawych butach i wiekowej sutannie. Nie dbał o to. Opiekował się studentami medycyny, młodymi lekarzami, strażakami i robotnikami z Huty.

Jak tylko się dowiedział, że ktoś z jego podopiecznych ma kłopoty, już tam był. Zbierał pieniądze na pomoc dla aktorów, którzy bojkotowali reżimowe sceny. Trafiały do niego transporty leków i ubrań z Brukseli. Rozdawał wszystko, co dostał. Zawsze musiał coś dla kogoś mieć.

Wigilia. W czasie urlopu pojechał do mojego drewnianego domku w Kosarzyskach. Później, 30 września 1984 r., na dziewiętnaście dni przed śmiercią, zapytałam go: – Może w październiku pojedziesz znów do Kosarzysk? – Będę miał zbyt wiele zajęć – zauważył. – Może na Boże Narodzenie...

Wigilię świąt Bożego Narodzenia zawsze obchodził samotnie. Dowiedziałam się, że miał siostrę Jadwisię, która zmarła. Myślę, że co roku z nią właśnie duchowo spędzał świąteczny czas. – Tego dnia muszę być sam – powtarzał nieodmiennie. To była jego tajemnica.

Spowiedź. O spowiedzi u księdza Jerzego opowiedziała mi kiedyś znajoma. W jego mieszkaniu było akurat wiele osób. By móc przyjąć spowiedź, wyszedł więc z nią na podwórze. Po krótkiej chwili przerwał potok jej słów i oznajmił: – Ty mnie nie nudź! Powiedz tylko jedno: czy nienawidzisz? – Tak – przyznała. – To nie mogę dać ci rozgrzeszenia – skwitował.

„Zło dobrem zwyciężaj”. W nim nie było nienawiści. Nie uznawał też wymogów formalnych. – Kiedy przy wejściu do kościoła przeżegnasz się wodą święconą, grzechy powszednie masz już odpuszczone – poinformował mnie niespodziewanie.

Wiara. W 1982 r. moja młodsza córka urodziła syna. Popiełuszko od razu przybiegł do mnie; w prezencie przyniósł różowe pantofelki, kaftanik i sweterek. Ochrzcił wnuka ubranego w koszulkę z napisem „Solidarność”. Tego samego sakramentu udzielił jego nieochrzczonej dotąd matce. Dał jej także ślub kościelny. Taki przyspieszony tryb działań był niezgodny z prawem kanonicznym. – Biorę ten grzech na swoje sumienie – oświadczył.

Nie zdarzyło się, aby choć słowem dotknął tematu mojego braku wiary. W 1984 r. zaczepiłam go sama: – Wiesz co, ja bym się wyspowiadała. Ale jak to zrobić po czterdziestu latach? – Hurtem zawsze łatwiej – orzekł. Nigdy tej spowiedzi nie zapomnę. To, co mi Jerzy wtedy powiedział, było takie piękne... I przywrócił mi wiarę.
Dziś, gdy podczas mszy usłyszę wypowiadane słowa: „Przez Chrystusa,
z Chrystusem i w Chrystusie”, widzę twarz Jerzego, który mówi to do mnie.
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 9:51, 19 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 12:40, 09 Sie 2015    Temat postu:

-
9.08.2015
niedziela

Bronię katolicyzmu
Jarosław Makowski

Ewangelia i katolicka tradycja jest zbyt cenna, aby bez walki
oddać ją w ręce tych, którzy robią z niej maczugę na swoich
politycznych i ideowych przeciwników.

1.
Czy katolicyzm w Polsce jest zagrożony? Czy u bram kościołów
stoją zastępy ateistów, chcących zepchnąć wiarę do zakrystii?
Czy w Polsce rozrasta się, by użyć prawicowej obelgi rzucanej
z częstotliwością wystrzału karabinu maszynowego,
„lewactwo”, które zionie nienawiścią do religii?

Nie – nic z tych rzeczy. Katolicyzmowi nie zagraża żaden zewnętrzny
wróg. Człowiek wierzący w Polsce cieszy się absolutną wolnością
w wyznawaniu swojej wiary, praktykowaniu swojego kultu, życia podług swoich przykazań.
Dziś największym zagrożeniem dla rodzimego katolicyzmu są
rozpolitykowani biskupi, sklerykalizowani politycy i stróże katolickiej
moralności, którzy najchętniej rozbiliby namioty przed waszymi sypialniami.

2.
A więc zagrożeniem dla katolicyzmu jest część rozpolitykowanych
biskupów – tych hierarchów, którzy nie potrafią oprzeć się pokusie,
by zamiast głosić Dobrą Nowinę, już dziś przygotowują się do tego,
by – gdy tylko zmieni się układ polityczny w Polsce – pisać „Dobre Ustawy”.
Zagrożeniem dla katolicyzmu są sklerykalizowani politycy prawicy,
którzy mamią Kościół tym, że gdy proboszczowie będą ich popierać,
to po przejęciu władzy nie zawahają się użyć państwa, by wprowadzić
zadowalające Kościół rozwiązania prawne i finansowe.

I w końcu zagrożeniem są ci katolicy publicyści, którzy wielkie przesłanie
Jezusa z Nazaretu o miłości bliźniego sprowadzili do kulturowej walki
z feministami, gejami, gender czy in vitro. Gdybyśmy słuchali tylko
ich przesłania, musielibyśmy nabrać przekonania, że Jezus w 95 proc.
mówił o seksie, a nie o biedzie i wykluczeniu.
A przecież, gdy czytać Ewangelię, jest dokładnie odwrotnie.

3.
A jeśli tak, to nie dziwmy się, że dziś największym zagrożeniem dla
katolicyzmu są ci, którzy głośno krzyczą, że są jego samozwańczymi
i gorliwymi obrońcami. Zarazem sprowadzają katolicyzm do przesłania,
które nie tyle ludzi wyzwala, co pęta, nie tyle prowokuje do myślenia,
co przeradza się w marną ideologię, nie tyle ludzi łączy, co dzieli.

Powiedzmy to wprost: Kościół nie wtedy traci znaczenie, gdy jest
atakowany, ale traci znaczenie wtedy, gdy głosi przesłanie,
które staje się dla ludzi doskonale obojętne. Dziś, sprowadzając
katolickie przesłanie do taniego moralizatorstwa i religii politycznej,
Kościół, z punktu widzenia dużej części z nas, nie mówi nic ważnego o naszym życiu.

Nie zmienia to jednak faktu, że Ewangelia i katolicka tradycja jest
zbyt cenna, aby bez walki oddać ją w ręce tych, którzy robią
z niej maczugę na swoich politycznych i ideowych przeciwników.

Jeżeli więc katolicyzm jest ci wciąż bliski, jeśli wciąż jeszcze przeczuwasz,
że mówi coś ważnego o Twoim życiu, jeśli sądzisz, że Dobra Nowina ma
uniwersalne przesłanie, nie rezygnuj z katolicyzmu.
Twoja rezygnacja jest na rękę tym, którzy marzą, by przekuć
katolicyzm w polityczną oręż.

-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 12:45, 09 Sie 2015    Temat postu:

-
shrinki
9 sierpnia o godz. 11:18 27083

Pelna zgoda, Panie Redaktorze, z mala korekta. Kosciol katolicki
w Polsce nie ma monopolu (jeszcze) na gloszenie Ewangelii.
A w Ewangelii nie ma ani slowa o kosciele katolickim.
Mozna byc chrzescijaninem, uczniem Jezusa nie bedac katolikiem.

Tylko to o wiele trudniejsze, niz odstanie godziny w niedziele
w kosciele, by potem dawac upust swoim uprzedzeniom w poczuciu,
ze wszystko wolno, bo z wszystkiego mozna sie wyspowiadac.

Czy naprawde w Polsce nie ma miejsca na chrzescijanstwo?
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 15:44, 05 Paź 2015    Temat postu:

5.10.2015
poniedziałek

[link widoczny dla zalogowanych]

Kościół: między szpitalem a salą sądową
Jarosław Makowski

Kościół Franciszka-lekarza i Kościół biskupów-sędziów muszą się ze sobą zderzyć.

1.
Wczoraj w Watykanie rozpoczęła się druga odsłona Synodu poświęcona
rodzinie. To ważne spotkanie zainicjował papież Franciszek przejmującą
homilią. W swoim kazaniu zarysował linię programową, według której
chciałby prowadzić rozmowy i obrady poświęcone problemom, z jakim
spotykają się dziś ludzie – w szczególności rodziny.
I, jak to u Franciszka bywa, w jego homilii nie ma kościelnej nowomowy.
Nie ma uciekania od ludzkich dramatów w moralizatorstwo, które u
słuchających i zmagających się z życiem ludzi wywołuje tylko uśmiech na twarzy.

Franciszek jest realistą, dlatego z taką ostrością dotyka bolączek naszej
kultury. I dramatu życia – życia każdego z nas: singli, rozwodników,
rodzin, księży, świeckich. Przykładowo, mówi:

„Dziś przeżywamy paradoks zglobalizowanego świata, w którym
widzimy tak wiele luksusowych domów i wieżowców, ale coraz mniej
ciepła domu i rodziny; wiele ambitnych projektów, ale mało czasu,
aby żyć tym, co zostało osiągnięte; wiele wyrafinowanych środków
rozrywki, ale coraz głębszą pustkę w sercu”. Jaką rolę do odegrania
w takim świecie ma Kościół? Czym on ma być dla zmagających się z życiem ludzi?

Kościół, zdaniem papieża, czuje się zobowiązany do poszukiwania
i leczenia zranionych par olejem akceptacji i miłosierdzia; do bycia
„szpitalem polowym”, z drzwiami otwartymi na przyjęcie każdego,
kto puka z prośbą o pomoc i wsparcie. Co więcej, do wyjścia ze swego
ogrodzenia ku innym z prawdziwą miłością, aby iść ze zranioną
ludzkością, aby ją włączyć i doprowadzić do źródła zbawienia.

Tyle papież Franciszek.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 15:45, 05 Paź 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 20:35, 05 Paź 2015    Temat postu:

-
Tanaka
5 października o godz. 20:21 27394

Pan Jarosław daje sprawom kościelnym dobry tytuł: „Między szpitalem a salą sądową”.
Jak poucza kino gangsterskie, między szpitalem a salą sądową następuje
mordowanie świadka koronnego. Następnie sąd może sobie coś sądzić, ale już o niczym.

„Franciszek jest realistą, dlatego z taką ostrością dotyka bolączek naszej kultury”
Tu znowu potrzebna jest korekta: papież Franciszek nie jest żadnym realistą.
Realistami są ci, co wzięli swoje rzeczy i zostawili za sobą tą instytucję
oszustwa, żyjącą z kłamstwa założycielskiego, w stanie niezmiennego
i nieusuwalnego zakłamania i działalności przeciwludzkiej.
Franciszek może jest fantastą: snuje miraże o jakimś ludzkim Kościele,
o jakiejś uczciwości i „miłości”, które z mocy zasady istnienia Kościoła,
nie przynależą i nie będą przynależeć do rzeczywistości.
Te miraże i nadzieje mogą go napędzać, ale to wszystko. Nic w tym realistycznego.

Realne jest natomiast to, że Franciszek-fantasta, konfrontuje się z
przemysłową ubojnią ludzi, która na końcu wypuszcza ludzką mielonkę
w kolorowych woreczkach.
Przez 2 tysiące lat Kościoł kat ciągle wyznaje „miłość bliźniego” i ciągle
nie ma pojęcia, co to takiego. Od 2 tysięcy lat na „Objawienie” ,
które jest w dodatku „niezmienne”, „pełne” i „jedyne”.
I ciągle nie ma pojęcia, o co chodzi w tym „objawieniu”.
Nikt nie ma pojęcia o co w tym „objawieniu” chodzi.
Samych chrześcijan jest 41 tysięcy rodzajów, a każdy rodzaj
uparcie twierdzi, że on jeden rozumie „objawienie”, a inni – nie.
Skutek, niezmienny jest zawsze taki sam: świat niechrześcijański musi
najpierw błagać, potem prosić, następnie krzyczeć domagając się do
Kościoła kat szacunku, uznania dla rzeczywistości i normalności, równości,
podmiotowości, a na końcu – bo prośby nie działają nigdy –
walić Kościół kat gazrurką w łeb.
Ta metoda działa, aczkolwiek walony rurą w czachę Kościół kat strasznie
wrzeszczy, że boli i że niesprawiedliwie, i że to zbrodnia, cywilizacja
śmierci i tepe.
Franciszek mówi całkiem sporo, ale mówi fantazyjnie:

„Dziś przeżywamy paradoks zglobalizowanego świata, w którym widzimy
tak wiele luksusowych domów i wieżowców, ale coraz mniej ciepła domu
i rodziny; …wiele wyrafinowanych środków rozrywki, ale coraz głębszą
pustkę w sercu”.

Jak ktoś mówi fantazyjnie, ale chce uchodzić za realistę, należy go
zapytać, kiedy to mianowicie było lepiej w sprawach „pustki w sercu”?
Kiedy był lepiej w sprawie „ciepła domu i rodziny”?
Za czasów niewolnictwa panowały miłe i ciepłe, pełne miłości i szacunku
wzajemnego stosunki rodzinne i społeczne?
Może za czasów feudalnych? Może za kapitalizmu Dickensowskiego,
może za globalizacji kolonialnej, ekspansji imperialnej na przełomie XIX/XX wieku?
A może w czasie dwóch wielkich wojen światowych, w których mordowali
się wzajemnie niemal sami chrześcijanie, specjaliści
od „Objawienia” i „miłości bliźniego”?
Pan, panie Jarosławie powinien to pamiętać, bo Franciszek o tym w swoich
fantazjach widać zapomniał: miłość i ożenek z miłości, to są wynalazki bardzo świeże.
Wcześniej wiele było powodów życia w kupie, ale „miłość”
była najsłabszym z nich, lub żadnym.

Ową miłość głoszą ci, co nie mają o niej żadnego pojęcia.
Pouczają, żądają i rozliczają, będąc ofiarą niemiłosiernych stosunków,
których skutkiem znaleźli się pośród członków kleru i którzy swoje
niemiłosierne życie ćwiczą do mistrzostwa w brzuchu tej życiożerczej
bestii, zwanej Kościołem kat.
Szczytowym osiągnięciem Franciszka i jego potencjalnych sojuszników,
może być tylko bardziej kolorowy nadruk na puszce mielonki
z człowieka, którą robi Kościoł kat.
W niczym nie będzie to lepsze niż jest: więcej kolorów nie zmienia
treści, a ją lepiej maskuje, co jest tylko wyższym stopniem oszustwa.
Papież Franciszek zna marzenia Boga:

“Marzeniem Boga jest związek miłości między mężczyzną a kobietą”
Muszę w związku z tym coś papieżowi wyjaśnić. Pan, panie Jarosławie, może zechce Franciszkowi wiadomość przekazać, jako fachowy teolog i posiadacz odpowiednich kontaktów: to Bóg tworzy homoseksualistów, w dodatku na swój obraz i podobieństwo. Nic nie dzieje się bez woli Boga.
Jeden homoseksualista- ksiądz właśnie krzyczy: przestańcie, biskupi, prześladować, poniżać, gardzić homoseksualistami !
Franciszek gardzi. Bowiem gardzi Bóg, a on zna marzenia Boga. Godna szacunku jest tylko jedna relacja: kobieta hetero – mężczyzna hetero. Reszta to nędza, obrzydliwość i cel nienawiści.
Franciszek co prawda rzekł niedawno: kimże jestem, by osądzać homoseksualistę?

Rzekł. I nic to nie znaczy. Bo naprawdę musi znaczyć, co zawsze.
Ja Franciszkowi odpowiem: jesteś wyznawcą Biblii.
Biblia mówi, co się należy homoseksualiście: ukatrupić.
I Kościół kat katrupi.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 13:22, 08 Paź 2015    Temat postu:

8.10.2015
czwartek

Niebezpieczeństwo klerykalizacji kobiet
Jarosław Makowski

Bodaj jedynym miejscem, gdzie kapłan słucha kobiet z uwagą,
jest… konfesjonał
1.
Rzymski Synod poświęcony rodzinie przykuwa uwagę światowych mediów
także dlatego, że pojawiają się na nim pomysły, które
– szczególnie z punktu widzenia katolika znad Wisły –
mogą przyprawić go o szybsze bicie serca. A może i stan przedzawałowy…

Przykładowo, wczoraj kanadyjski arcybiskup Paul-Andre Durocher
powiedział, że Synod powinien zastanowić się nad możliwością
dopuszczenia kobiet do święceń diakonatu:
„Myślę, że powinniśmy zacząć poważnie patrzeć na możliwość
wyświęcania kobiet diakonów.
Diakonat w tradycji Kościoła bardziej wiąże się z posługą niż z kapłaństwem”.

Kanadyjski purpurat ma dobre intencję. Tym bardziej, że dodaje, iż Synod wyraźnie powinien stwierdzić: nie można usprawiedliwiać jakiejkolwiek dominacji mężczyzn nad kobietami. Zwłaszcza powołując się na Biblię, której teksty wykorzystuje się dziś niekiedy do podtrzymywania i utrwalania patriarchalnych struktur. Jak choćby słynny fragment ze św. Pawła: „Kobiety mają na tych zgromadzeniach milczeć; nie dozwala się im bowiem mówić, lecz mają być poddane, jak to Prawo nakazuje. A jeśli pragną się czego nauczyć, niech zapytają w domu swoich mężów! Nie wypada bowiem kobiecie przemawiać na zgromadzeniu”.
2.
A zatem, zapytajmy: jaką rolę w Kościele Rzymskim pełni diakon? Otóż posługa diakonatu jest obecnie zarezerwowana wyłącznie dla mężczyzn. Mogą oni czytać Ewangelię w czasie mszy świętej, rozdawać komunię, udzielać chrztu, błogosławić małżeństwa, prowadzić pogrzeby. Nie mogą spowiadać i odprawiać mszy.

Krótko: jeśli Kościół zgodziłby się na diakonat kobiet, to oznaczałoby to dla nich dwie rzeczy. Po pierwsze, kobiety znalazłyby się w centrum hierarchicznej struktury, w której diakonat jest najniższym stopniem święceń, a więc weszłyby w strukturę kościelnego poddaństwa. Taka sytuacja utrwaliłoby tylko patriarchat, a nie go znosiła. Po drugie, jak widzimy, diakonat nie łączy się z władzą, ale z ciężką pracą, której księża-mężczyźni nie chcą się już podejmować, bo nie daje ona prestiżu, albo po porostu, jak na Zachodzie, brakuje do takiej pracy księży.

Czy zatem propozycja kanadyjskiego purpurata to jest ta „dobra nowina”, na którą czekają wciąż pozbawione głosu i władzy w dzisiejszym Kościele kobiety? Sęk w tym, że sprawa, niestety, nie jest taka prosta. Już kilka lat temu zapytałem jedną z czołowych feministek katolickich, Elisabeth Schüssler Fiorenzę, czy kobiety winny domagać się od Kościoła możliwości świeceń diakonatu i kapłaństwa?

Oto jej odpowiedź: „Ten kij ma dwa końce. Kobiety muszą dwa razy pomyśleć, nim zdecydują się ślubować posłuszeństwo wobec autorytetów kościelnych, jako warunek dopuszczenia ich do posługi diakonatu – najniższego stopnia w hierarchii kościelnej. Dlatego należy pytać, czy ordynacja jest w ogóle dla nich dobra? Czy nie podwaja wykorzystywania i przemocy wobec tych kobiet, które zdecydują się na taki krok”.
Istnieje więc realne niebezpieczeństwo, mimo że pozornie prawo kobiet decydowania o wyborze swej drogi zostanie poszerzone – hierarchicznej zależności. Dlatego, dodaje teolożka z Harvarda: „Mój punkt widzenia jest inny. Jestem bardziej za radykalną demokratyzacją Kościoła, niż za cząstkową klerykalizacją kobiet”.
3
Trudno tej argumentacji nie przyznać racji. Tym bardziej, jeśli dodamy, że mężczyźni w Kościele są gotowi oddać kobietą okupowane do tej pory przez nich urzędy czy funkcję tylko w jednym wypadku: kiedy ten urząd czy funkcja nie daje już władzy i prestiżu, a polega na wykonywaniu ciężkiej pracy. Bo, jak mówi wielu księży, kobiety dobrze sprawdzają się w kościelnych zakrystiach, gdy sprzątają, a nie daj Boże na zgromadzeniach, gdzie zapadają decyzje. A jedynym miejscem, jak sami duchowni czasami żartują, gdzie kapłan słucha kobiet z uwagą, jest… konfesjonał

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 21:10, 08 Lis 2015    Temat postu:

8.11.2015
niedziela

Papież krytykuje Kościół
Jarosław Makowski
Katoliku, jeśli kochasz Kościół, nie bój się go krytykować!

1.
W Polsce, jak wiemy, każde słowo krytyczne wobec Kościoła natychmiast
jest traktowane jako „atak na Kościół”. Tak to widzą zwłaszcza nasi
biskupi. Każdy więc, kto jest krytyczny wobec kościelnych
decydentów, zyskuje dodatkowo łatkę antyklerykała.
Dzieje się tak dlatego, że w katolickiej świadomości religijnej mocno
osadzona jest zasada: „Kościół jest jak matka. A matki się nie krytykuje”.
Niestety, ta zasada przynosi więcej zła niż dobra.
Pokazują to dwie nowe książki – „Chciwość” Emiliano Fittipaldi
i „Via Cricis” Gianluigi Nuzzi – portretujące Watykan jako
miejsce walki o władzę, pieniądze i prestiż.

2.
Papież, choć nie wprost, odniósł się do książkowych rewelacji w jednym
z ostatnich kazań w Domu św. Marty, mówiąc: „Także w Kościele są tacy,
którzy zamiast służyć, myśleć o innych, wysługują się nimi.
To karierowicze, przywiązani do pieniędzy.
Iluż widzieliśmy takich księży, biskupów. To smutne, prawda?”.
Jesteście zaskoczeni ostrością sądów Franciszka? To posłuchajcie dalej:
„Kiedy Kościół jest zamknięty sam w sobie, kiedy czasem zachowuje się
jak aferzysta, nie można powiedzieć, że pełni posługę, że jest na służbie,
ale że wysługuje się innymi. Nie można mówić o ubóstwie i żyć jak faraon”.

Dziś jednym z największych krytyków stylu funkcjonowania Kościoła,
a także stylu życia niektórych duchownych, jest Franciszek.
Papież zrywa również z regułą, że „Kościoła się nie krytykuje,
bo Kościół jest jak matka”. I proponuje nową, którą można sprowadzić do
następującego zdania: „Jeśli widzisz w Kościele zło i pozostajesz obojętny, grzeszysz”.
Albo jeszcze krócej: „Jeśli kochasz Kościół, krytykuj”.

Dokładnie tak postępuje Franciszek, który, jak mi się zdaje, urasta
dziś do rangi jednego z największych krytyków Kościoła.
A krytykuje Kościół, bo go kocha. Jeśli więc, Drogi Katoliku,
papież Franciszek krytykuje Kościół, gdy widzi zło, to dlaczego
Ty miałbyś milczeć?

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 15:21, 13 Kwi 2016    Temat postu:

13.04.2016
środa

Franciszek walnął ręką w stół
Jarosław Makowski

Decyzja Franciszka sprawia, że polski Kościół wyjdzie z tego skandalu
z abp. Paetzem w roli głównej z twarzą, choć niesmak wśród ludzi zostanie.

1.
Miało być jak zazwyczaj w polskim Kościele – czyli robimy swoje bez
oglądania się na krytykę, mimo zgorszenia, braku taktu i zwykłej
przyzwoitości. Bo tak przecież należało czytać zapowiedź,
iż w piątkowych uroczystościach w Poznaniu z okazji 1050. rocznicy
Chrztu Polski udział miał wziąć abp Juliusz Paetz.
Ten sam, który w 2002 roku, po tym jak został oskarżony o seksualne
wykorzystywanie kleryków, stracił posadę metropolity poznańskiego.

A zatem wszystko szło jak po maśle: abp Paetz, mówili rodzimi biskupi,
weźmie udział w uroczystości i koniec. Najważniejsza jest korporacyjna
solidarność. I pewnie tak by się stało, gdyby nie interwencja Watykanu.
A dokładniej: decyzja samego Franciszka. Trudno sobie wyobrazić,
by papież nie wiedział o polskim skandalu. I żeby nie dał zielonego
światła, aby pogrozić palcem polskim hierarchom.

Franciszek walnął więc ręką w stół, mówiąc: basta! Oto co czytamy
w komunikacie Stolicy Apostolskiej: „Wiadomości ukazujące się
w mediach, dotyczące uczestnictwa Księdza Arcybiskupa w oficjalnych
uroczystościach 1050. rocznicy Chrztu Polski, tworzą dla Kościoła
w Polsce i dla Stolicy Apostolskiej nową sytuację niepotrzebnego
i szkodliwego zamieszania, która stoi w jawnej sprzeczności
z instrukcjami przekazanymi przez Sekretarza Stanu w 2013 r.”.

I dalej, z listu nuncjusza, abp. Celestino Migliore: Stolica Apostolska
nie widzi możliwości uczestnictwa abp. Juliusza Paetza w jubileuszowych
uroczystościach kościelnych z udziałem Legata Papieskiego.
Co więcej, decyzję tę należy traktować jako normę także na przyszłość,
zwłaszcza w perspektywie Światowych Dni Młodzieży.
„Ojciec Święty zdecydowanie ponawia zaproszenie do życia
w odosobnieniu, w postawie skruchy i modlitwy” – pisze abp Migliore.

2.
Trzy rzeczy są ważne: po pierwsze, decyzja Franciszka sprawia, że polski
Kościół wyjdzie z tego skandalu z twarzą, choć niesmak zostanie.
Przecież zapowiedź obecności abp. Paetza na poznańskich uroczystościach
to policzek nie tylko dla wszystkich ofiar księżowskich nadużyć
seksualnych, ale podważenie wiarygodności działań Franciszka,
który z determinacją pracuje nad przywróceniem wiarygodności
Kościołowi po seksualnych skandalach, jakie się przez niego przetoczyły.

Po drugie, Franciszek jasno daje do zrozumienia, że jest to decyzja
nieodwołalna. Że podobny skandal i publiczna dyskusja o obecności
arcybiskupa seniora nie może się powtórzyć przy okazji Światowych
Dni Młodzieży. Dlatego Franciszek „zdecydowanie ponawia zaproszenie
do życia w odosobnieniu, w postawie skruchy i modlitwy”. Mówiąc wprost:
papież chce, abp Paetz zaniechał działalności publicznej.
Dosyć brylowania na salonach.
I po trzecie: polscy biskupi i polski Kościół, wspierany dziś przez obecny
rząd, czuje się silny jak nigdy wcześniej. To sprawia, że biskupi zatracili
instynkt samokontroli i zwykłej przyzwoitości. Tyle że –
jak doskonale wiemy – pycha i arogancja kroczą przed upadkiem.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 17:20, 21 Kwi 2016    Temat postu:

21.04.2016 --- czwartek

Chłystek w katedrze
Andrzej Celiński

Młody, niefunkcyjny ksiądz, zauważony przez media o krajowym zasięgu
i przez swoich przełożonych (co dla niego i sprawy, o której piszę, akurat
istotniejsze), z powodu szeregu wypowiedzi i zdarzeń zdecydowanie
nieprzynoszących mu chluby, nieprzystających miejscem, treścią i formą
do stanu kapłańskiego, jedzie do oddalonego o 600 kilometrów od
nakazanego mu miejsca pobytu Białegostoku, gdzie głosi kazanie dla
zgromadzenia ONR. Nie dzieje się to przed kapliczką przydrożną, nie
w kościółku gdzieś na uboczu, nie w zarządzanym przez jakiś zakon
kościele (co też nie powinno być dopuszczalne, ale mogłoby
być przez nieuwagę nie zauważone), lecz w bazylice arcykatedralnej.


Jedzie sobie więc taki dobrze już znany Kościołowi ze swoich niekonwencjonalnych zachowań młodzian w sutannie, wchodzi do obcej diecezją katedry, idzie przed ołtarz i odprawia mszę świętą. Proste, prawda? Po trzech dniach, kiedy w mediach zawrzało, rzecznik kurii arcybiskupiej przeprosił „tych, którzy mogli poczuć się urażeni”, za „administracyjne niedopatrzenia”. Dobry Boże!

Idzie o księdza J.M. (niech tak pozostanie), który odprawił mszę świętą z kapelanem miejscowego garnizonu policji państwowej (sic!) – dla uczczenia 82-letniej rocznicy powstania ONR. Dodać wypada, że ONR, utworzony w 1934 roku, po trzech miesiącach (wciąż jeszcze za życia Marszałka) został przez rząd ówczesnej sanacji zdelegalizowany jako organizacja wywrotowa, niemieszcząca się w porządku prawnym II RP.
W głównej nawie bazyliki arcykatedralnej funkcjonariusze ONR stoją w dwóch szeregach z zielonymi flagami ze znakiem rodła przytwierdzonymi do długich, cienkich czarnych drzewców. Dominują czarny kolor ubrań, sznyt wojskowy, głowy raczej wygolone. Pomiędzy nimi kilka kobiet. Ciekawe, jak oni wszyscy, tak karnie się prezentujący, przyjmowali komunikanty, klękali, składali dłonie do modlitwy? Odłożyli gdzieś te drzewca? Zwinęli sztandary? Poza nimi w głównej nawie widać zaledwie kilkadziesiąt osób, ławy w połowie przynajmniej puste. A gdybym ja, „reprezentant animalnego kainowego plemienia, które gen zdrady wyssało z mlekiem matki, człowiek podłego sortu”, tam akurat przyszedł, to i mnie przekazaliby znak pokoju?


Idą potem zwartą formacją w miasto. Unoszą się do nieba gromko skandowane hasła. Takie jak na przykład: A NA DRZEWACH ZAMIAST LIŚCI BĘDĄ WISIEĆ SYJONIŚCI. I raczej nie opiekuńcze, miłością przepełnione słowa wobec ludzi odmiennych od ich „katolickiej” kultury. Też to jest interesujące, na przykład w kontekście ubiegłotygodniowego spotkania Ojca Świętego Franciszka z uchodźcami na greckiej wyspie Lesbos. Ciekaw jestem prawdziwie arcybiskupiego komentarza wobec tej koniunkcji: okrzyków jego ONR-owskich gości i papieskiego przesłania do katolików w sprawie uchodźców. Czas ten sam Kościół też, powszechny przecież.

Już tylko z powodu nabytej od mamy i taty dokładności przypomnę, że „syjoniści” to słowo, którym nacjonalistyczni komuniści od Mieczysława Moczara (ówczesnego wiceministra spraw wewnętrznych, późniejszego sekretarza KC PZPR i członka Biura politycznego, w młodości zaś agenta NKWD Iwana Demko) zastąpili w 1968 roku słowo „Żyd” w obrzydliwej kampanii antysemickiej, która rzuciła głęboki cień na wizerunek Polski i Polaków.
Nie obyło się w Białymstoku bez odczytania list proskrypcyjnych, czyli nazwisk „zdrajców narodu”. Co wydaje się, w kontekście innych słów tego towarzystwa (np. o chemoterapii, którą należy wypalić nowotwór), dostateczną kwalifikacją do postawienia zarzutu o nawoływania do przemocy.

Hierarchom Kościoła katolickiego w Polsce przypominam – faszyści i naziści nie byli w znanej nam historii XX wieku we Włoszech i w Niemczech przyjaciółmi Kościoła. Może bardziej hiszpańscy? Czy arcybiskup metropolii podlaskiej ma pewność, że hiszpańskie wzory przemocy i gwałtu omijających prawych katolików przyjmą się w Polsce łatwiej niż niemieckie lub włoskie? Gdzie jest biskup, gospodarz katedry, kiedy przed ołtarzem bazyliki staje w ornacie zwyczajny chłystek, by odprawić tam misterium pogardy i nienawiści?
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 15:27, 01 Sie 2016    Temat postu:

-
Matowanie na ekranie - promocja Skoczka na diagramie!

Autor - Władek z Połanca
---
1_2
diagram - 1
Mat w 3 posunięciach -- #3 -- -- 1. Kf4 - Kh7 - 2. Hf7! - Kh6 - 3. g8=Skoczek - mat!

Król ---- Kg8 --- Gołdap ---- 8 razy 7 = 56 ---- Król -- Kh6 -- Białystok -- 6 razy 8 = 48
Hetman Hc7 - Szczecinek - 7 razy 3 = 21 --- Hetman - Hf7 - OLSZTYN -- 7 razy 6 = 42
Pionek - g7 -- GRAJEWO --- 7 razy 7 = 40 --- Skoczek - Sg8 - Gołdap --- 8 razy 7 = 56
Król -- -- Ke3 -- KIELCE --- 3 razy 5 = 15 -- -- Król --- Kf4 ---- RADOM --- 4 razy 6 = 24

Mnożenie dla - 7 latków --> na diagramie
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 15:53, 01 Sie 2016, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 11:23, 13 Lis 2016    Temat postu:

--
13.11.2016
niedziela

A może Franciszek ma rację
Jarosław Makowski

Jeśli nadal większy niepokój w naszym społeczeństwie budził będzie
minimalny spadek na giełdzie niż bezdomny umierający przed
szpitalem, to populiści dalej będą brać władzę szturmem.

1.
Papież Franciszek znów spotkał się z włoskim dziennikarzem, założycielem
i wieloletnim naczelnym dziennika „La Repubblica”, Eugenio Scalfarim.
Te rozmowy są ciekawe także z tego powodu, że Scalfari jest osobą
niewierzącą, ale żywo interesującą się religią i wiarą. Tym razem ci dwaj
doświadczeni ludzie rozmawiali zaraz po zwycięstwie
Donalda Trumpa w amerykańskich wyborach.
Oczywiście Scalfari nie byłby sobą, gdyby nie zapytał Franciszka,
co sądzi o prezydencie elekcie Oto, co powiedział papież:
„Nie oceniam ludzi i polityków. Chcę tylko wiedzieć,
czy ich działanie powoduje cierpienie ubogich i wykluczonych”.

Jednak zaraz potem papież zaczął mówić o kryzysie imigracyjnym.
I wprost, choć już nie wymienił nazwiska Trumpa, którego jedna
z wyborczych obietnicy wiąże się z budową muru na granicy
z Meksykiem i wyrzucaniem imigrantów z Ameryki, skrytykował tych
polityków, którzy zamiast budować mosty, wznoszą kolejne mury.
Mury, które przyczyniają się do zwiększania nierówności społecznych,
czyniąc nasz świat podzielonym. „Musimy obalić mury – przekonuje
Franciszek – które dzielą, próbować powiększać dobrobyt i szerzyć go.
Ale żeby osiągnąć ten rezultat, musimy obalić mury i budować mosty,
które pozwolą zmniejszyć nierówności oraz sprawią,
że wzrastać będzie wolność i przestrzeganie prawa”.

2.
W ostatnich dniach Franciszek kilkakrotnie mówił, że jednym ze źródeł
kryzysu współczesnego świata są nierówności społeczne i niesprawiedliwy
podział dóbr. W Rzymie bowiem papież spotkał się z uczestnikami III
Światowego Spotkania Ruchów Ludowych. Ruchy te, działające w Ameryce
Południowej, zaangażowane są w obronę trzech kwestii: ziemi,
dachu nad głową i pracy, czyli po hiszpańsku: tierra, techo, trabajo,
Dlatego określa się je mianem „Ruch 3T”.

Franciszek od początku swego pontyfikatu mówi, że żyjemy w świecie
niesprawiedliwym. W takim świecie bogaci mają coraz więcej,
biedni coraz mniej. Oczywiście, ten mocny nacisk Franciszka na
sprawiedliwość społeczną związany jest z jego doświadczeniem biedy
i ubóstwa, które odczuł na własnej skórze, pracując w slamsach jako
ksiądz. Pytania więc, jakie stawia sobie argentyński papież, nie mają
charakteru metafizycznego, który to jest żywiołem Europy, czyli:
„czy Bóg istnieje?”. Franciszek, podobnie jak Kościół w całej Ameryce
Łacińskiej, stawia pytanie etyczne: „czy Bóg się o mnie zatroszczy?”
Innymi słowy: czy będę miał co do garnka włożyć? Czy będę miał
pieniądze, by opłacić szkołę moich dzieci? Itd. Jaka w tej optyce jest
rola Kościoła? Albo Kościół jest Kościołem ubogich, albo zamienia się w korporację.

Mocno więc zabrzmiały słowa papieża, skierowane w Auli Pawła VI to
zebranych w niej ubogich, wykluczonych i bezdomnych:
„Przepraszam was za chrześcijan, którzy nie odkrywają w ewangelii
godności was ubogich; przepraszam was za wszystkie te sytuacje,
kiedy chrześcijanie odwrócili się do was plecami”. Ale by zmiana się
mogła dokonać, byśmy znów mogli stać przed sobą twarzą w twarz,
by świat i społeczeństwa rozwijały się w bardziej zrównoważony sposób
– potrzebna jest solidarność ludzi dobrej woli. I zmiana priorytetów,
których celem jest zapobieganie „bankructwu ludzkości”.
A kiedy z nim mamy do czynienia? Franciszek stawia dramatyczne
pytanie, dobrze oddające istotę sprawy: „Co się dzieje dzisiaj na świecie,
że gdy bankrutuje jakiś bank, natychmiast pojawiają się skandaliczne
sumy, aby go ratować, ale gdy dochodzi do bankructwa ludzkości,
nie ma prawie tysięcznej części, aby ratować tych naszych braci,
którzy tak bardzo cierpią?”.

Czyż więc nie jest tak, że dumny pochód dzisiejszych populistów
i nacjonalistów jest efektem tej niesprawiedliwości, o której mówi
Franciszek? Że pieniądze znajdują się natychmiast, by ratować banki,
ale nie znajdują się, gdy ludzie tracą pracę, bo zamykane się fabryki,
lub gdy w morzu giną ludzie, uciekając przed wojną i cierpieniem?
I jeśli nadal większy niepokój w naszym społeczeństwie będzie budził
spadek na giełdzie niż bezdomny umierający przed szpitalem, to chyba
nie powinniśmy się dziwić, że nacjonaliści będą szturmem brać władzę.
3.
Popularny, szczególnie wśród biednych, brazylijski kardynał Dom Hélder
Câmara wyznał kiedyś: „Kiedy daję biednym chleb, nazywają mnie
świętym. Kiedy pytam, dlaczego biedni nie mają chleba, nazywają mnie
komunistą”. Dziś, gdy w efekcie globalizacji pomnażają się obszary biedy
i ubóstwa, niepewności i ryzyka, nie można zaprzestać pytać:
„dlaczego biedni nie mają chleba”?

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 12:54, 04 Gru 2016    Temat postu:

4.12.2016
niedziela


Imperium złej nowiny
Jarosław Makowski

Jeśli o. Rydzyk wygrał, to znaczy, że katolicyzm przegrał.

1.
Wczoraj duchową stolicą Polski był Toruń. A duchowym przywódcą
polskiego Kościoła o. Tadeusz Rydzyk. To on i obchodzące swoje
25-lecie istnienia Radia Maryja nadają już od dawna religijny –
i w zasadzie także polityczny – ton polskiemu życiu kościelnemu i społecznemu.

Dlatego było coś dwuznacznego, gdy widzieliśmy, jak czołowi politycy
kraju, na czele z prezydentem Dudą, i kościelni dostojnicy zabiegają
o względy toruńskiego biznesmena. A w pierwszych rzędach siedzieli
również ministrowie resortów siłowych –
Macierewicz i Błaszczak. Była szefowa kancelarii Beata Kempa.

Żal było się przyglądać, jak prezydent wymyśla kuriozalne porównania,
by zaspokoić ego o. Rydzyka. Bo prezydent Duda dziękował za niezłomną
postawę moherowych beretów, których 200 tys. poszło w marszu
„Obudź się Polsko”. „Dlaczego się uśmiecham?” – pytał. I odpowiedź:
„Bo wyśmiewane moherowe berety okazały się równie sprawne
jak szare berety jednostek specjalnych GROM”.

Abp Marek Jędraszewski, wiceprzewodniczący episkopatu, przekonywał
w kazaniu: „Radio Maryja stało się przekazicielem tego nauczania, które
zostawił nam Jan Paweł II Wielki. Stało się też głosem tych wszystkich
Polaków, których rodzące się 1989 roku społeczeństwo liberalne chciało
wykluczyć i skłonić do milczenia”.

Rozwój Radia Maryja oraz niejasności, także finansowe (niewyjaśniona
sprawa zbiórki pieniędzy na ratowanie stoczni, które zasiliły konta
o. Rydzyka), pokazują raczej, że państwo nie reagowało, ba, tolerowało
nieprawidłowości, a nie przeszkadzało w rozwoju. I to był błąd.
Także nauczanie Jana Pawła II stoi w sprzeczności z tym, co dziś robi
i głosi Radio Maryja. Oraz episkopat. Gdy Jan Paweł II mówił, że tępy
nacjonalizm stoi w sprzeczności z polskością, to dziś nacjonaliści
krzyczący „Bóg Honor Ojczyzna” stali się pieszczochami Kościoła.

2.
Ale wczorajsze wydarzenie polityczno-religijne pokazuje coś jeszcze.
Otóż jeśli wygrywa o. Rydzyk i typ religijności, jaki proponuje, to znaczy,
że przegrał katolicyzm ewangeliczny. Bo działalność Radia Maryja,
z polityką rzucania oskarżeń wobec ideowych przeciwników,
z przemycanym tu i tam antysemityzmem, z piętnowaniem wykreowanych
przez siebie wrogów – ma tyle wspólnego z ewangelią co pięść z okiem.

Dyrektor Rydzyk stworzył przemysł religijny, który opiera się na
trzech filarach: państwie, które dotuje finansowo projekty toruńskiego
biznesmena, wojsku, które ma pokazać, że stoi za nim siła
(stąd wczoraj obecność wojska i ministra Macierewicza), biskupach, którzy
mają legitymizować prawowierność sączonej przez toruńską rozgłośnię
złej nowiny. Tak, ma rację papież Franciszek, który mówi:
„Rakiem, który toczy Kościół, jest szukanie własnej chwały”.

Dlatego na koniec, jakkolwiek zabrzmi to paradoksalnie, powiem tak:
im bardziej nasz Kościół ma się źle, im bardziej sprzeniewierza się
nauczaniu Jezusa z Nazaretu, tym lepiej dla tych, którzy mają odwagę
wierzyć. Ostatecznie ma zostać tylko Bóg.
Bez żadnych dodatkowych podpórek.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 9:47, 02 Cze 2018    Temat postu:

-
Adam Szostkiewicz blog 31 maja 2018

Szef episkopatu wykorzystał Boże Ciało, żeby znów zwrócić się przeciw kobietom

Za taki paternalizm słono zapłacił ostatnio Kościół katolicki w Irlandii.

Frekwencja wiernych w procesjach Bożego Ciała w majowy, upalny czwartek nie imponowała. W Warszawie i Krakowie zgromadziły one po kilka tysięcy ludzi. Kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, nie wykorzystał procesji do wypowiedzi politycznych, tylko przypomniał o obowiązkach chrześcijan. „Dziś Chrystus potrzebuje Kościoła wrażliwego na współczesne biedy, na bezdomnych, samotnych, szukających schronienia czy nowej ojczyzny” – powiedział na zakończenie procesji na pl. Piłsudskiego.

Brawa dla abp. Jędraszewskiego
Inaczej metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski. Brawami wierni zareagowali na jego słowa, że „po 1989 r. byliśmy świadkami trwonienia polskiej suwerenności także poprzez wyprzedaż za bezcen majątku narodowego. Ale także trwonienia polskiej suwerenności przez wyszydzanie takich treści jak ojczyzna, patriotyzm, tradycja, rodzina”.

Takiego konfrontacyjnego tonu, zgeneralizowanych niesprawiedliwie i kłamliwie insynuacji uniknął prymas abp Wojciech Polak. W rozmowie z Polską Agencją Prasową przypomniał, o co chodzi w kościelnym święcie Bożego Ciała. Wierzący wychodzą „z Chrystusem ukrytym pod postacią chleba w Najświętszym Sakramencie na ulice naszych miast i wiosek, prosząc, aby jego konkretna obecność pośród nas, ta konkretna, rzeczywista, realna, bo tak ją przez wiarę uznajemy w Najświętszym Sakramencie, żeby była dla nas źródłem błogosławieństwa, żeby otwierała nasze serca, żeby przemieniała nas wewnętrznie w tych sytuacjach, w których codziennie żyjemy”.

Ginekolog 24-godzinny dla poznanianek „dziwnym pomysłem”
W Poznaniu abp Stanisław Gądecki, szef episkopatu, zahaczył prezydenta miasta Jacka Jaśkowiaka. „W Polsce zabijanie dzieci poczętych – poza trzema wyjątkami – jest zakazane. Tymczasem w Poznaniu słyszymy dziwne zapowiedzi – ginekolog 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, bez klauzuli sumienia”. Pomysł Jaśkowiaka, by taki dyżur ustanowić, Gądecki zaliczył do „dziwnych zapowiedzi”.

Czytaj także: Abp Gądecki nowym przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski

Temat „obrony życia” podejmowali też inni biskupi. Nie mówili wprost o klęsce Kościoła w piątkowym referendum na temat zakazu aborcji w Irlandii, jednak z pewnością o nim wiedzieli. Abp Gądecki porównał za to do propagandy nazistowskiej wyliczenia ekspertów sejmowych, ile kosztowałyby budżet państwa zwiększone wydatki na pomoc dla osób niepełnosprawnych i chore dzieci.

Innym tematem przewijającym się w kazaniach było stulecie niepodległości.
Tu warto odnotować wypowiedź bp. Mirosława Milewskiego. Powiedział on
w Płocku, że „bez Chrystusa i Jego Ciała nie ma prawdziwej niepodległości”.

Dwa rodzaje hierarchów w polskim Kościele katolickim

W Kościele w Polsce mamy więc dwa rodzaje hierarchów. Jedni uważają,
że przy każdej okazji należy mówić o Ewangelii, drudzy – że to nie
wystarczy i należy wejść w politykę bieżącą, dać odpór, pouczyć i pogrozić.
Za taki paternalizm słono zapłacił Kościół w Irlandii.

Czytaj także: Czy Kościół odwraca się od PiS?
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin