Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

K Jopek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 40, 41, 42  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> Problemistyka Szachowa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 5:57, 12 Wrz 2013    Temat postu:

-
Po dwóch rundach superturnieju w Saint Louis --
Hikaru Nakamura z kompletem zwycięstw!


Wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to prestiżowe spotkanie czterech arcymistrzów w Saint Louis zapisze się w annałach światowych szachów jako jeden z najsilniejszych turniejów kołowych w historii. Nie może być inaczej, gdyż w tych zawodach gra Magnus Carlsen z rankingiem, który powoli zaczyna zahaczać o niewyobrażalne dla zwykłego śmiertelnika 2900 elo, jest rankingowa "dwójka" Lewon Aronian 2813 elo, jest Nakamura z całkiem słusznym 2772 elo, dopełnia stawkę Gata Kamski 2741 elo. Turniej w Saint Louis jest dla mnie wspaniałą, intelektualną podróżą, która zawiera w sobie wiele głębi i piękna. Analizując te pojedynki mam wszystko co chcę, czuję się jak gość czterogwiazdkowej restauracji z pękatym portfelem w marynarce. Turniej jest bardzo interesujący między innymi z tego względu, że przeciwnicy nie stają za "podwójną gardą". Przeciwnie, grają pryncypialnie, pojedynki są żywe, pełne treści, i łatwo uwalniają do mojego krwioobiegu pokaźne dawki adrenaliny.

We wczorajszej partii Aronian postanowił nieco zadziwić Carlsena, grając w debiucie (Obrona holenderska - debiut, który ma bardzo nikłe szanse ujrzeć światło dzienne w meczu o MŚ. Według mnie Anand będzie się trzymał 1. e4 w pierwszym posunięciu białymi) rzadko spotykane posunięcie 5. Gf4. Carlsen:

"Coś takiego widzę po raz pierwszy. Dokładniej, ja czasami grałem "holenderkę" dziesięć lat temu na ICC, i pewien mistrz międzynarodowy cały czas wychodził gońcem na "f4". Nigdy tego nie mogłem zrozumieć"

Po debiucie Carlsen wyszedł jednak z dużą przewagą oraz silną inicjatywą. Aronian, trzeba przyznać, stanął na wysokości zadania i wybronił pozycję, którą wielu określiłoby mianem klasycznego szachowego wora. Jestem bardzo ciekawy, czy Lewon odbije się od dna w następnych rundach. Jak na razie cierpi za szachownicą, walczy oprócz przeciwników z samym sobą, a jego szachy są niezbyt przekonujące.

Nakamura po zwycięstwie w drugiej rundzie nad starym wygą, Gatą Kamskim, wyszedł na prowadzenie i dziś dojdzie do niezwykle interesującego pojedynku Carlsen - Nakamura , który zakończy pierwsze koło turnieju.

Gdy wybiegam myślami dwa miesiące do przodu, bawiąc się w Sabałę, opowiadając różne niestworzone historie, przestawiając wszelkie możliwe scenariusze meczu o MŚ w szachach, mam pełną świadomość, że i tak nie trafię w dziesiątkę. Scenariusza tego wielkiego spektaklu po prostu nie ma. Dość ciekawa jest kwestia, z którą spotkaliśmy się w ostatnim meczu Gelfand-Anand, dotycząca teoretycznego przygotowania do poszczególnych partii. Wielu znawców uważało, że mecz odbył się za sprawą bardzo dokładnych analiz obu przeciwników w domowym zaciszu. Pojedynki były bardzo wyrównane, odgrywana na szachownicy "teoria" sięgała bardzo głęboko. Ciekawe, czy za dwa miesiące również dojdzie do podobnego, "koneserskiego" meczu? Uważam, że tym, który chętniej będzie zbaczał z drogi w "dziką głuszę" jest Carlsen, to on gra silniej i będzie chciał to wykorzystać. Kolejna kwestia to, czy taka maniera gry wyprowadzi z równowagi aktualnego Mistrza Świata. Pytania, pytania, a wszystkie bez odpowiedzi. Z każdym dniem napięcie wokół tego meczu będzie rosło, by osiągnąć kulminację na początku listopada. Jedno jest pewne - te zwykle brzydkie, deszczowe i zimne, listopadowe dni, będą dla wielu kibiców szachów w Polsce bardzo gorące. Czeka nas tropikalny, szachowy listopad!
---- -


Nauka matowania -- Wiezami

Autor : H. Koblov -- Rosja
Nagroda
[link widoczny dla zalogowanych]
--
2
-- Diagram -- 1
Biale matuja w 4 posunieciach -- #4 -- --- Pierwsze posuniecie -- 1. Wh6!

Rozwiazanie -- Osiem siatek matowych!

1. Wh6! -- Zugzwang

--
3_4
-- Diagram -- 3
1. Wh6 - Kd3
2. Wf3 - Kd4 - 3. Wh5 - Kd3 - 4. Wd5# -- -- 2. Wf3 - Kd2 - 3. Whh1 - Kd3 - 4. Whd1#

-
5_6
-- Diagram -- 5
1. Wh6 - Kd4
2. Wf4! - Kd3 - 3. Wh2 - Kd4 - 4. Wd2# -- -- 2. Wf4 - Kd5 - 3. Ke3 - Ke5 - 4. Wc5#

Cztery siatki matowe na diagramach.
W innym przykladzie beda nastepne cztery siatki matowe.

-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 6:52, 12 Wrz 2013, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 19:06, 12 Wrz 2013    Temat postu:

--
czwartek, 12 września 2013

Sztuka obrony według Carlsena, Nakamura odporny na magię
, czyli smaczki rundy trzeciej superturnieju w Saint Louis



Runda trzecia, poprzedzająca dzień wolny w Saint Louis, była interesująca zarówno pod względem sportowym jak i za sprawą okoliczności, które tworzą wokół tego spektaklu niepowtarzalną atmosferę. Wczoraj doszło do meczu na szczycie: spotkanie
Carlsen-Nakamura przykuło uwagę wszystkich kibiców
i trzeba od razu nadmienić, arcymistrzowie swoich fanów nie zawiedli.

Samuraj przyszedł na rundę w ciemnych okularach, co w historii światowych szachów ma już... swoją historię. W 1959r. Paul Benko na ostatnią rundę turnieju pretendentów, grając przeciwko będącemu w rozkwicie sił twórczych Talowi, również przyszedł w ciemnych okularach. Cel był prosty, choć dla niektórych mało oczywisty: powstrzymanie mocy hipnotyzującego spojrzenia przyszłego mistrza świata Wink. Trudno się dziwić Nakamurze, szukającemu odporności "na magię", oraz przychylności sił wyższych, gdyż statystyki pojedynków Samuraja z Wikingiem w klasyku były do tego momentu, delikatnie mówiąc, niezbyt zachęcające. Dwadzieścia partii, siedem wygranych Carlsena (przy braku wygranej Nakamury) plus czarne bierki, żadną miarą nie mogły napawać optymizmem reprezentanta U.S.A. przed tym spotkaniem.

Z kronikarskiego obowiązku już (jeśli chodzi o historię ciemnych okularów na nosach znanych arcymistrzów w ważnych turniejach) - rok 1978, Baguio, Filipiny. Legendarny Korcznoj gra z Anatolijem Karpowem w ciemnych odblaskowych okularach co miało na celu pozbawienie Karpowa jego ulubionego zajęcia - uporczywego wpatrywania się w oczy przeciwnika. To zdarzenie, jak i inne okoliczności tej wielkiej psychologicznej bitwy, opisał Korcznoj w książce, a właściwie książeczce zatytułowanej "Antyszachy". W tym momencie mam dla was zagadkę - jak się nazywa książka, napisana przez Anatolija Karpowa opowiadająca o tym samym pojedynku?

Powróćmy jednak do teraźniejszości, a dokładniej: najświeższej przeszłości. Na szachownicy stanął popularny wariant obrony królewsko-indyjskiej z wyprowadzonym przez grającego białymi, białopolakiem na "g2". Nakamura zastosował system, którego znawcą jest "stary trener" Wiktora Bołogana, doskonały teoretyk, Zigurds Lanka. Carlsen w ósmym posunięciu poszedł gońcem na "f4", co zasadniczo sprowadziło partię na tereny mało eksplorowane. Dalszą część pojedynku Carlsen grał jednak niezbyt przekonująco, co doprowadziło go do trudnej do obrony pozycji, bez jakości, oraz niedoczasem na zegarze. I tutaj się zaczęło! Nakamura mając znacznie lepszy czas stopniowo zaczął tracić przewagę. W Carlsena z kolei wstąpiły nowe siły - złapał nić gry, zbudował silny plan związany z zaawansowanym pionem "c6" i żelazną ręką doprowadził partię do szczęśliwego dla niego remisu. Była to sztuka obrony według Carlsena i sztab Ananda ma dodatkowy ból głowy po tej partii...

Czy Nakamurze pomogły ciemne okulary, wszak był bardzo blisko ogrania lidera rankingu? Nie wiem. Raczej jestem zwolennikiem linii myślenia racjonalnego, zapoczątkowanego przez Kartezjusza - res cogitans, res extensa - tego typu klimaty. Dlatego nie pytajcie mnie, czy wierzę w gusła. Swoją drogą, widząc wiele razy Norwega w akcji podczas partii, nie zauważyłem, by uporczywie wpatrywał się w przeciwnika, stwarzając tym dodatkowy psychologiczny pressing. Jego argumenty są czysto szachowe i to mu wystarcza by przetrącać swoim rywalom kręgosłupy. Dobrze. Zatrzymajmy się w tym miejscu.

Nakamura po pierwszym kole utrzymał prowadzenie. W pojedynku numer dwa "Kamski-Aronian" również było dużo walki, jednak nie zabrakło poważnych błędów. Partia zakończyła się remisem.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 13:08, 17 Wrz 2013    Temat postu:

-
Ziemia się kręci, Słońce świeci, Carlsen wygrywa


Wczoraj, późnym popołudniem, spotkało się dwóch wirtuozów. Gdy rozpoczynała się ostatnia runda turnieju w Saint Louis, odnalazłem w moich zbiorach płytę z dwoma koncertami fortepianowymi Fryderyka Chopina w wykonaniu genialnego Rafała Blechacza, włączyłem play i tak, oprócz obserwacji gry norweskiego maga 64 pól, wsłuchiwałem się w wielkie dźwięki całkiem innego czarodzieja. Co ciekawe, obaj posługują się czarno-białym instrumentem co ich, oprócz geniuszu, w jakiś sposób łączy. Zresztą świetną paralelę muzyki i szachów przedstawił Nabokow w "Obronie Łużyna", kiedy to mały Łużyn podczas rautu, gdzie grała orkiestra, po raz pierwszy w pokoju swojego ojca odnalazł szachy, co miało dla jego dalszego życia więcej niż doniosłe konsekwencje. Tak się jakoś złożyło, że Chopin skomponował koncert e-moll i f-moll, mając niespełna dwadzieścia lat. Carlsen osiąga absolutne wyżyny szachowego rozumienia w wieku 23 lat. To jest właśnie przywilej młodości - wszystko co piękne, głębokie, nie obciążone pudowym kamieniem rutyny i doświadczenia, ma największe szanse zaistnieć wtedy, gdy umysł jest świeży i czysty jak liście, które zmoczył deszcz.

Czas jest krótki więc. To jest gracz namiętny co bez szachrajstw wygra każdą partię i nikt go nie ma na tyle, by próbować osiągać szczyty w nieskończoność. Carlsen o tym wie, nie traci czasu i z wielką konsekwencją zmierza ku wywalczeniu najważniejszego tytułu w szachach...

Wczoraj na serwerze
[link widoczny dla zalogowanych]
ostatni pojedynek turnieju w Saint Louis komentował arcymistrz Sergiej Zagrebelny, który po zakończeniu pojedynku Carlsen - Aronian skonstatował w nieco filozoficznym stylu:
Ziemia się kręci, Słońce świeci, Carlsen wygrywa.
Bo wygrywa i to w sposób, obok którego nie można przejść mimo. Z Carlsenem mam od dawna niemały problem, bo bardzo nie lubię, gdy w dyscyplinie, którą się interesuję, czegoś nie mogę do końca zrozumieć. Wtedy jestem zły na cały świat i bez kija to do mnie nie podchodź. Na wszystkie sposoby myślę, zastanawiam się, na czym właściwie polega fenomen Wikinga. Wczorajszy mecz analizowałem licząc warianty, oceniając pozycję i wspomagając się komentarzami na wyżej wymienionym serwerze. Spojrzałem nawet na ten pojedynek w ten sposób - nie wiem czy nie uleciało wam, ale z wszystkich figur Wikinga na "tercji" Aroniana na chwilkę pojawił się białopolowy goniec, który wymienił się za swojego kolegę, było to posunięcie numer szesnaście. Wreszcie w 54 posunięciu na połowie Aroniana pojawiła się, jakby nieśmiało 54. W:a6 i ten ruch był już manewrem decydującym! Więc, co jest do diabła grane? Carlsen jest w stanie grać bez piechura w swoją "tiki-takę", o zgrozo na swojej połowie z szachistą o rankingu ponad 2800 elo, łamiąc wszelkie kanony i jeszcze wygrać w pięknym stylu? Jest w stanie! Poza tym jest już całkowicie poza zasięgiem jemu współczesnych i to również trzeba powiedzieć. Cóż więcej mam dodać?

Do meczu Carlsena z Anandem pozostało mniej niż dwa miesiące. Norweg postanowił zagrać w Saint Louis, choć do najważniejszego pojedynku jego życia jest tak niewiele. Może to świadczyć o tym, że lęk przed przeciwnikiem jest dla niego uczuciem zupełnie obcym. Debiutowo i tak Anand wiele z tego turnieju nie skorzysta, zresztą lider rankingu zapewne też nie grał tego, czym zamierza zaskoczyć Hindusa. Pytanie jest teraz takie: jak ten mecz w końcu będzie wyglądał? Czy Tygrys z Madrasu uderzony celnie obuchem przez łupieżcę z kraju zórz polarnych, polegnie cielska tobołem między szkapą a wołem? Czy też dojdzie do wspaniałej, wyrównanej walki? Serce oczekuje, by zrealizowała się możliwość druga, chłodny rozum wskazuje na pierwszą możliwość.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 14:19, 20 Wrz 2013    Temat postu:

-
Saint - Louis, runda czwarta: Aronian powstrzymuje Nakę
, Carlsen ogrywa Kamskiego i obejmuje prowadzenie w turnieju!

Choć zrobiło się jaśniej, zdecydowanie widniej, dzięki interesującym, żywym komentarzom Michała Krasenkowa na serwerze [link widoczny dla zalogowanych] to mimo wszystko daleko w noc kładłem się spać z głębokim przeświadczeniem, że jestem mało znaczącym egzemplarzem usiłującym zrozumieć kulisy szachów światowych. Usiłującym - tak, to jest dobre słowo. Szachy wiele mnie nauczyły, jednak z wielu przymiotów ducha, o które się wzbogaciłem dzięki nim, na pierwszym miejscu umieściłbym pokorę. Przecież trenuję, wzmacniam się, wiem znacznie więcej niż wiedziałem, ale tego co jest do poznania, do przyjęcia do siebie, zinternalizowania i zastosowania w praktyce jest ocean. Jeśli chodzi o mnie w szachach wiem tyle, że im więcej wiem, wiem mniej, bo nie widzę końca wiedzy, którą trzeba posiąść. Ot, taki tam paradoks. Mniejsza zresztą z tym. W każdym bądź razie wczoraj zasypiałem czując się nielekko.

Dziś będąc w Katowicach po sprzęt nagłaśniający (zrezygnowałem z 200 W głośników, przerzuciłem się na mniejsze, niechże mają wreszcie odrobinę spokoju ci biedni sąsiedzi) spotkałem Bartka Heberlę
na dworcu. Porozmawialiśmy chwilę o wydarzeniach w Sygnity Ekstralidze, planach na przyszłość itd. Pokiwaliśmy głowami ze zrozumieniem nad wczorajszą przegraną Mateusza Bartla z Jurijem Kriworuczko
, pokiwaliśmy też głowami (z nieco mniejszym zrozumieniem) nad wczorajszą przegraną Kamskiego z Carlsenem i każdy pobiegł w sobie wiadomym kierunku...

Kamski moralnie pogruchotany, chciał w pojedynku z Wikingiem pozycję wyjałowić, by dobić do bezpiecznej przystani o nazwie "remis", jednak statek nie wpłynął do nadbrzeżnych doków - zatonął w pobliżu portu. W sumie to ta partia właśnie zdołowała mnie wczoraj, bo tak: patrzę i myślę znów: "Cisza, spokój, remis murowany". I co dalej się stało? Wiecie to wy, wiem ja. Podejście Kamskiego niby było racjonalne - wypalić dżunglę do cna. Niby wypalił i pozbył się wielu jadowitych węży, co z tego jednak, skoro zabił go piorun!? Nie mam pojęcia jak to się dzieje, jakie są kulisy tego typu porażek przeciwników Carlsena. O co chodziło na przykład Kamskiemu, gdy oddał piona ruchem 22. c3? w pozycji dużo gorszej, ale przecież do obrony, grywalnej? Nie wiem. Może wy macie jakieś propozycje, chętnie posłucham co o tym sądzicie.


Nakamura grając czarnymi przeciwko Aronianowi miał kłopoty z wyrównaniem po debiucie, choć zastosował swój koronny system. Aronian otrzymał pozycję z dużą pozycyjną przewagą. Naka bronił się do pewnego momentu dość pomysłowo, jednak w pewnym momencie nie wytrzymał napięcia, poszedł na wymianę ciosów i przegrywając musiał się pogodzić z utratą prowadzenia w turnieju na rzecz Norwega.

Turniej w Saint Louis jest teatrem najwyższej próby. Arcymistrzowie nie oszczędzają się, rywalizując ze sobą do samego końca, a oprawa tych zmagań jest doskonała. Jeśli chodzi o same partie, są pełne treści, pasuje do nich jak ulał cytat z Łomonosowa: "Czeluść otwarła się gwiezdna, a gwiazd nie zliczysz, trzos bez dna".






Ziemia się kręci, Słońce świeci, Carlsen wygrywa


Wczoraj, późnym popołudniem, spotkało się dwóch wirtuozów. Gdy rozpoczynała się ostatnia runda turnieju w Saint Louis, odnalazłem w moich zbiorach płytę z dwoma koncertami fortepianowymi Fryderyka Chopina w wykonaniu genialnego Rafała Blechacza, włączyłem play i tak, oprócz obserwacji gry norweskiego maga 64 pól, wsłuchiwałem się w wielkie dźwięki całkiem innego czarodzieja. Co ciekawe, obaj posługują się czarno-białym instrumentem co ich, oprócz geniuszu, w jakiś sposób łączy. Zresztą świetną paralelę muzyki i szachów przedstawił Nabokow w "Obronie Łużyna", kiedy to mały Łużyn podczas rautu, gdzie grała orkiestra, po raz pierwszy w pokoju swojego ojca odnalazł szachy, co miało dla jego dalszego życia więcej niż doniosłe konsekwencje. Tak się jakoś złożyło, że Chopin skomponował koncert e-moll i f-moll, mając niespełna dwadzieścia lat. Carlsen osiąga absolutne wyżyny szachowego rozumienia w wieku 23 lat. To jest właśnie przywilej młodości - wszystko co piękne, głębokie, nie obciążone pudowym kamieniem rutyny i doświadczenia, ma największe szanse zaistnieć wtedy, gdy umysł jest świeży i czysty jak liście, które zmoczył deszcz.

Czas jest krótki więc. To jest gracz namiętny co bez szachrajstw wygra każdą partię i nikt go nie ma na tyle, by próbować osiągać szczyty w nieskończoność. Carlsen o tym wie, nie traci czasu i z wielką konsekwencją zmierza ku wywalczeniu najważniejszego tytułu w szachach...

Wczoraj na serwerze
[link widoczny dla zalogowanych]
ostatni pojedynek turnieju w Saint Louis komentował arcymistrz Sergiej Zagrebelny, który po zakończeniu pojedynku Carlsen - Aronian skonstatował w nieco filozoficznym stylu:
Ziemia się kręci, Słońce świeci, Carlsen wygrywa.
Bo wygrywa i to w sposób, obok którego nie można przejść mimo. Z Carlsenem mam od dawna niemały problem, bo bardzo nie lubię, gdy w dyscyplinie, którą się interesuję, czegoś nie mogę do końca zrozumieć. Wtedy jestem zły na cały świat i bez kija to do mnie nie podchodź. Na wszystkie sposoby myślę, zastanawiam się, na czym właściwie polega fenomen Wikinga. Wczorajszy mecz analizowałem licząc warianty, oceniając pozycję i wspomagając się komentarzami na wyżej wymienionym serwerze. Spojrzałem nawet na ten pojedynek w ten sposób - nie wiem czy nie uleciało wam, ale z wszystkich figur Wikinga na "tercji" Aroniana na chwilkę pojawił się białopolowy goniec, który wymienił się za swojego kolegę, było to posunięcie numer szesnaście. Wreszcie w 54 posunięciu na połowie Aroniana pojawiła się, jakby nieśmiało 54. W:a6 i ten ruch był już manewrem decydującym! Więc, co jest do diabła grane? Carlsen jest w stanie grać bez piechura w swoją "tiki-takę", o zgrozo na swojej połowie z szachistą o rankingu ponad 2800 elo, łamiąc wszelkie kanony i jeszcze wygrać w pięknym stylu? Jest w stanie! Poza tym jest już całkowicie poza zasięgiem jemu współczesnych i to również trzeba powiedzieć. Cóż więcej mam dodać?

Do meczu Carlsena z Anandem pozostało mniej niż dwa miesiące.
Norweg postanowił zagrać w Saint Louis, choć do najważniejszego pojedynku jego życia jest tak niewiele. Może to świadczyć o tym, że lęk przed przeciwnikiem jest dla niego uczuciem zupełnie obcym. Debiutowo i tak Anand wiele z tego turnieju nie skorzysta, zresztą lider rankingu zapewne też nie grał tego, czym zamierza zaskoczyć Hindusa. Pytanie jest teraz takie: jak ten mecz w końcu będzie wyglądał? Czy Tygrys z Madrasu uderzony celnie obuchem przez łupieżcę z kraju zórz polarnych, polegnie cielska tobołem między szkapą a wołem? Czy też dojdzie do wspaniałej, wyrównanej walki? Serce oczekuje, by zrealizowała się możliwość druga, chłodny rozum wskazuje na pierwszą możliwość.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 21:31, 23 Wrz 2013    Temat postu:

--
Jan Krzysztof Duda i "spółka" na 4 rundy przed końcem Mistrzostw Świata
do lat dwudziestu w tureckim Kocaeli.


Mam nadzieję, że nie daliście się autorowi tych oto słów wkręcić w wielką blagę, iluzję zatrzymania choć na moment czasu Wink, mowa o moim poprzednim wpisie. Pora zejść na ziemię z chmur, choć nie wiem jak wam, ale mnie dobrze robi taka wycieczka na latającym dywanie wyobraźni.

Czas, rzecz jasna, płynie (choć są modele fizyczne, które nie posługują się w obliczeniach tą zmienną) i wszystko się zmienia. Na przykład, na przełomie jesieni i lata, zastajecie mnie na kibicowaniu i obserwowaniu poczynań trójki naszych juniorów, którzy w tureckim Kocaeli biją się o prestiżowy tytuł Mistrza Świata do lat dwudziestu. A więc, znów ważne wydarzenie w światowych szachach odbywa się w Turcji, czemu już się specjalnie nie dziwię. Turniej docelowo miał być rozegrany w Hatay, jednak zbyt duża bliskość miejsca gry od najbardziej niebezpiecznego miejsca świata, jakim jest obecnie pochłonięta wojną domową Syria, zmusiła organizatorów do przeniesienia zawodów w bezpieczne miejsce, do miejscowości położonej na obrzeżach Istambułu.

W turnieju "open" walczy Jan Duda oraz Marcel Kanarek.
Jan Duda na cztery rundy przed końcem jest czwarty i znajduje się w strefie medalowej. Gdyby turniej rozgrywany był na dziewięciorundowym dystansie, Jasiek zająłby miejsce najgorsze dla sportowca, znalazłby się tuż za podium. MŚ w Turcji rozgrywane są jednak na 13 rundowym dystansie i walka wciąż trwa, a właściwie dopiero się rozpoczyna! W turnieju prowadzi Aleksander Ipatow, który z ośmioma punktami z dziewięciu, narzuca konkurencji mordercze tempo. Jestem jednak zdania, że w ostatnich rundach dojdzie do głosu zmęczenie i będzie mu bardzo trudno utrzymać ten fenomenalny pochód od wygranej do wygranej.

Marcel Kanarek w tym momencie z sześcioma punktami plasuje się pod koniec drugiej dziesiątki i też ma duże szanse by wskoczyć na wysokie miejsca. Niestety, słabe zawody w Kocaeli rozgrywa Anna Iwanow, która po dziewięciu rundach ma 4 punkty i zajmuje bardzo odległą pozycję.

Dziś o godzinie czternastej polskiego czasu przykuje moją uwagę arcyważne spotkanie Jana Dudy z Ter-Sahakyan Samvelem, arcymistrzem z Armenii, legitymującym się rankingiem 2575 elo. To spotkanie praktycznie zadecyduje o tym, czy Jan Duda powalczy o najwyższe laury w tych mistrzostwach. Nie wiem jak wy, ale ja za kilka chwil zaparzam kawę, usadawiam się wygodnie w fotelu i rozpoczynam kibicowanie Janowi Dudzie i "spółce"! Młodzi Biało Czerwoni - powodzenia!!
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 12:54, 24 Wrz 2013    Temat postu:

-
wtorek, 24 września 2013

Na trzy rundy przed końcem MŚ w Turcji
Marcel Kanarek dwunasty, Jan Duda czternasty



Wczorajszy pojedynek Jana Krzysztofa Dudy z Ormianinem Ter-Sahakyan Samvelem, śledziłem z wielką uwagą. To spotkanie należało do niezwykle ważnych, gdyż zwycięstwo dawało naszemu juniorowi miejsce w pierwszej trójce, stwarzałoby doskonałą sytuację przetargową przed ostatnimi trzema pojedynkami tych mistrzostw.

Niestety, przeciwnik Jana bardzo wysoko zawiesił poprzeczkę całą partię grając bardzo silnie, nie popełniając wielkich niedokładności, nie mówiąc oczywiście o jakichś rażących błędach. W tej partii Ormianin dyktował warunki od samego początku do końca, a jedynym elementem w którym przeważał zawodnik z Krakowa, był... czas. (Znów powraca temat sprzed dwóch artykułów Smile ). Jednak górale z Zakopanego zwykli mawiać, że w szachach lepiej mieć gorszy czas i lepszą pozycję, niż na odwrót Wink. Przeciwnik naszego reprezentanta, gdy zbliżał się niedoczas znajdywał najsilniejsze linie, sprytnie omijał wszystkie remisowe meandry i tak, odnotowując punkt w tabeli zajął pozycję, którą do wczoraj zajmował nasz zawodnik. Nie interesuje mnie specjalnie, jakie będą dalsze losy reprezentanta Armenii, no może poza cichym pragnieniem, by odebrał w kolejnej rundzie punkty Ipatowowi, z którym przyjdzie mu się zmierzyć. Naprawdę przydałoby się zatrzymać Ipatowa i Yu Yangyi, którzy w tym turnieju od samego początku do teraz, koszą równo z trawą.

Marcel Kanarek mając niewiele czasu na zegarze, zachował zimną krew i wygrał końcówkę wieżową z niżej notowanym przeciwnikiem, dzięki czemu udało mu się wyprzedzić kolegę z zespołu o dwie pozycje. Obaj plasują się tuż za pierwsza dziesiątką i szanse oczywiście wciąż mają na wysokie miejsca, jednak muszą wygrywać. Tu nie ma czasu i miejsca na jakieś remisowe potknięcie, nie mówiąc o przegranej, która z miejsca zdyskwalifikowałaby naszych juniorów z walki o czołowe miejsca MŚ.

Wygrała Anna Iwanow, co zdecydowanie poprawiło jej pozycję w tabeli, choć szans na walkę o pierwszą dziesiątkę już nie ma. Teraz można spróbować powalczyć o jak najwyższe miejsce, honor, ranking itd. Jest tego trochę, więc i motywacji nie powinno zabraknąć.


Dziś Marcel Kanarek wpadł na arcymistrza z Chin, Wei Yi
, którego ranking 2551 elo, może o czymś świadczyć, choć nie musi. Gdyby nasz junior wygrał ten mecz, znajdzie się bardzo blisko miejsc 1-3. Jan Duda dostanie szansę na "odkucie się" w pojedynku z niżej notowanym mistrzem międzynarodowym Vakhidovem Jahongirem 2385 elo z Uzbekistanu. Całej trójce Polaków w Turcji - powodzenia w ostatnich rundach!
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 16:41, 24 Wrz 2013    Temat postu:

--
Maly szachista - w Magazynie Szachista -- Nr. 9 - 2013

Z partii:
Rubinstein - Bartoszkiewicz - Bialystok
--
2
-- Diagram -- 1
Biale wygrywaja -- (+) --- --- 1. We8+ - Hxe8 - 2. Hxd4 - He5 - 3. Sd5!

Rozwiazanie -- na diagramach -- 2 - 3 - 4

--
3_4
-- Diagram -- 3
Po - 3. ... We8 - 4. Sxf6+ - Hxf6 - 5. Hxf6! -- -- jesli - 3. ... Hxd4 - to - 4. Se7 - mat

Rozwiazania pokazane w miare dokladnie , by zachecic szachistow
poczatkujacych do poznania kombinacji szachowych.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 19:52, 26 Wrz 2013    Temat postu:

Szachy
Sport, szachy, literatura, psychologia, podróże.

Kocaeli. Turcja.
Yangyi Yu Mistrzem Świata do lat dwudziestu!
Wśród dziewcząt bezkonkurencyjna Aleksandra Goryachkina!"

Że was tak zapytam: skąd się urwał ten Chińczyk Yangyi Yu? Na trzynastorundowym dystansie uskładać jedenaście oczek i to w takim stylu, z takim zapasem, z taką lekkością? To robi duże wrażenie! Oprócz występu naszej trójki, śledziłem dość uważnie poczynania szachowych talentów z różnych stron świata i moje zdanie jest takie, że Chińczyk po prostu przyćmił konkurencję. Ten szachista gra niezwykle silnie, bardzo szybko liczy, jest pozycyjnie bardzo mocny, słowem: mamy do czynienia z dojrzałym, w pełni ukształtowanym zawodnikiem. Zapowiada się interesująca kariera, choć w przypadku zawodników z Chin bardzo często mamy do czynienia ze zjawiskiem spektakularnego wejścia w dyscyplinę, "wejścia smoka", a następnie daje się zaobserwować regres, stagnację w rozwoju. Spoglądając na Chiny z punktu widzenia przewagi demograficznej, gospodarczej... (Hmm... Zważywszy na ustrój Chin, Zachodowi niezwykle trudno rywalizować z Krajem Środka w śrubowaniu wzrostów. Inną ciekawą kwestią jest, co by się stało z tym wielkim krajem, z jego światową dominacją gospodarczą, gdyby padł tam komunizm i wprowadzono demokrację na wzór demokracji zachodnich?) było kwestią czasu, że pojawi się jakiś nowy talent. Chiny w szachach to oczywiście nie sam Yangyi Yu - ten kraj może spokojnie wystawić dwie prawie równie silne drużyny których średni ranking będzie oscylował wokół 2700 elo. Z drugiej strony Chińczycy wśród panów mają tylko trzech arcymistrzów o rankingu ponad 2700 elo, więc można zadać pytanie, czy to dużo? Zależy od perspektywy jaką chcemy przyjąć odpowiadając na nie: jak na tak duży kraj, trzech GM ponad 2700 elo według mnie czterech liter nie urywa. Rankingowo jednak Chiny są na trzecim miejscu tuż za Rosją i Ukrainą, więc są szachową potęgą i basta. Wracając do głównego bohatera, Yangyi Yu, triumfatora tej prestiżowej imprezy, sprawa jego profesjonalnej kariery jest jak najbardziej otwarta.

Wśród pań bezkonkurencyjna okazała się Rosja, gdyż indywidualnie ten kraj wzbogacił się po tym turnieju o dwa krążki - złoty oraz brązowy. Aleksandrę Goryachkinę (złoto) i Alinę Kashlinską (brąz) przedzieliła reprezentantka Kazachstanu, Zhansaya Abdumalik. Kwestia dominacji Rosji w szachach światowych jest sprawą oczywistą. Ten kraj jest azymutem wokół, którego pozostałe nacje usiłują się jakoś odnaleźć.


Jan Duda zanotował dobry występ
, zajmując ósme miejsce, cały czas w turnieju będąc blisko strefy medalowej. Według mnie jedną z ważniejszych partii Jana Dudy, była przegrana bitwa z Ormianinem Ter-Sahakyan Samvelem, po której z naszego juniora uszło sporo pary. Gdyby tak wygrał ten mecz, wskoczył na drugie i nabrał wiatru w żagle, to... kto wie? Oczywiście, to moja teoria, choć można przecież gdybać i dawać inne, równie mocne argumenty, że było inaczej. Na turniej warto jednak spojrzeć jako na całość.

Jan Duda potwierdził swoje duże aspiracje, a jeśli chodzi o sam turniej, to do czasów seniorskich będzie miał co najmniej kilka podejść, by zdobyć ten najważniejszy dla młodego sportowca tytuł.

Marcel Kanarek zagrał bardzo słabo ostatnią część turnieju i spadł w okolice końca czwartej dziesiątki. Przegrane w decydujących partiach to ważna wiadomość dla tego utalentowanego zawodnika (plus słabe operowanie czasem). Warto pomyśleć o przyczynach, których odkrycie i zniwelowanie może pozwolić mu pomyślnie włączać się w walkę o medalowe pozycje w przyszłości.

Anna Iwanow poszła w tym turnieju "po sinusoidzie" i zajęła, koniec końców, 22 pozycję. Generalnie w tego typu openach wygrywa ten, który potrafi zaprezentować równą, wysoką formę przez cały długi dystans zawodów, nie dopuszczając do zbyt wielu niedokładności, nie mówiąc, oczywiście, o rażących błędach. To trudna sztuka i posiąść ją jest rzeczą niełatwą...
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 6:56, 03 Paź 2013    Temat postu:

-
Zadanie z XVIII wieku
-
Rozwiąż, nim zaczniesz czytać Szacharnię
polecam młodzieży.
--
4
-- Diagram -- 1
Biale wygrywaja --(+) --- 1. Wh5 - Wxh5 - 2. Wa6+ - Ke5 - 3. Wa5+ - Kf4 - 4. Wxh5

--
1. Wh5! --- diagram -- 2
1. Wh5 - Wxh5 - 2. Wa6+ --- diagram -- 3
---
--
2_3

-- Diagram -- 2 - -----> 1. Wh5! --- -- Wxh5 - 2. Wa6+ - ( szach) -- diagram -- 3
Dalsza gra - 2. Wa6+ - Ke5 - 3. Wa5+ - Kf4 - 4. Wxh5 -- maly diagram 4

Nauka szachow dla 5-latkow --
jak rowniez dla osob ktore nie potrafia jeszcze grac w szachy.
Pisanie rozwiazan Chinszczyzna - nie przybliza nas do szachow tylko zniecheca.
Dlatego podstawa nauki szachow jest pokazywanie obrazkow i diagramow
szachowych , a Chinszczyzna jest tylko uzupelnieniem i dodatkiem.
--- ---

Obserwator...
Spoglądano na mnie nieco podejrzliwie: zakłóciłem po prostu zajęcia, czy raczej maraton blitza. Oczywiście nie jest tak w każdym przypadku, jest wiele silnych klubów posiadających dobrych trenerów, którzy kochają to co robią, ale ileż jest takich gdzie ma miejsce to, co przedstawiłem powyżej. Jeśli chcemy aby w przyszłości szachy stały się powszechne w szkołach, czeka nas ogromna praca w klubach. Kluby powinny pracować nad atrakcyjnościa zajęć. Tutaj każdy szczegół jest ważny! Nawet wygląd sali wystylizowany na "szachowe królestwo" pozwoli przyciągnąć dzieci, które uwielbiają tego typu niezwykłości! Aby szachy mogły się kiedyś znaleźć w każdej szkole podstawowej, na początku kluby muszą być na tyle silne, aby docierać do większej liczby dzieci i stać się bardziej konkurencyjnymi wobec innych dyscyplin. W moim mieście nie ma klubu szachowego z prawdziwego zdarzenia (
Sosnowiec liczy około 220tys.mieszkańców).
Szachy przegrywają z piłką nożną w przedbiegach i szanse pozyskania jakiegoś wsparcia na rozpoczęcie działalności są minimalne. Same chęci i pasja wystarczają tylko do czasu. Zapraszam wszystkich czytelników do polemiki. Przedstawiłem mój punkt widzenia, ale byłoby wskazanym skomentowanie i przedstawienie swoich poglądów na temat popularyzacji szachów, oraz tej według mnie przedwczesnej i zupełnie nie przygotowanej akcji: szachy do szkół.

Autor: Cukiertort
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 8:30, 03 Paź 2013, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 21:55, 22 Paź 2013    Temat postu:

---

wtorek, 22 października 2013
Spotkania z Odessą

W Chersoniu zatrzymałem się tylko po to, by przesiąść się na pociąg do Odessy. Nie zamierzałem zwiedzać miasta, gdyż od co najmniej dwóch tygodni cierpiałem na stan chronicznego zmęczenia, które nie mijało mimo moich usilnych zabiegów odnowy. Nie pomagało dwudniowe "wolne", ciężki plecak pozostawiony w hotelu, spacery, czy nawet najlepsze obiady serwowane w dobrych knajpach. Tak, takich sygnałów wysyłanych przez wyczerpany organizm, nie zwykłem lekceważyć. Nadchodziła pora powrotu do kraju po blisko dwumiesięcznej włóczędze po Ukrainie. Myśli o długim odpoczynku pojawiały się, co również mnie zastanawiało, w czasie gdy... odpoczywałem! A więc, nie w sytuacjach wzmożonego wysiłku, na przykład podczas trekkingu po Górach Krymskich, a w momentach całkiem prozaicznych, zwyczajnych, rzekłbym sielskich: podczas picia kawy w Eupatorii, na ławce, w ciepłym październikowym słońcu, czy w czasie długiego spaceru wzdłuż jednej z plaż krymskich itd.


Zamierzałem więc, zaczekać w Chersoniu, nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów, na pociąg w kierunku Odessy. Chciałem zwiedzić Odessę, poświęcając temu miastu dwa dni i zaokrętować się na nocny pociąg do Lwowa. Stamtąd złapać marszrutkę, czy nawet autobus w kierunku Przemyśla, ku granicy. Nie miałem już sił meandrować, odbijać w różnych kierunkach, co charakteryzuje pierwsze tygodnie wszystkich moich wypraw w nieznane.


Są miasta, które przyciągają podróżnika jakąś magnetyczną siłą, gdy ten znajdzie się przypadkiem na "trajektorii kolizyjnej". Są miejsca, które zawczasu odpychają, każą siebie omijać, ostrzegając: " Lepiej tu nie wjeżdżaj! Tutaj nic dobrego cię nie spotka!".
O Odessie zawsze myślałem ciepło, znałem ją z literatury, a podróżnicza intuicja podpowiadała mi, że miasto dobrze mnie podejmie.


Gdy wysiadłem z pociągu późnym popołudniem, postanowiłem zjeść obiad. Nie byłem specjalnie głodny - bardziej zależało mi na tym, by uwolnić choć na moment plecy od ciążącego coraz bardziej plecaka. Kierując się w stronę niewielkiej knajpki niedaleko portu uświadomiłem sobie, że po tylu tygodniach na Ukrainie, nie skosztowałem jeszcze ukraińskiego "klasyku" - barszczu ukraińskiego. W knajpce było pusto i jak to zwykle w takich wypadkach bywa, wywiązała się między mną a właścicielką dłuższa rozmowa. Gdy zapytałem o barszcz, powiedziała mi, że nie ma składników, ale jeśli zaczekam, pójdzie na pobliski bazar, kupi co potrzeba i mi go ugotuje. "Nie boi się pani zostawić mnie samego?" - zapytałem gdy wychodziła. "A czego mam się bać? Niech pan spokojnie sobie pije piwo, będę za piętnaście minut" - z uśmiechem odparła na odchodnym. Za około godzinę jadłem doskonały barszcz, którego smaku nie dało się już nigdzie i żadnym sposobem odtworzyć. W międzyczasie rozmawialiśmy o tym, co w Odessie jest wartego zobaczenia jeśli chodzi o zabytki i na tej długiej rozmowie minął mi wieczór.




Następny dzień, spędziłem zwiedzając wszystkie ważniejsze miejsca Odessy. Najbardziej zaskakiwały mnie rozrzucone w różnych częściach miasta małe pomniki w skali 1:1. Obejrzałem Pałac Woroncowa wraz z Rotundą, XIX w. Synagogę oraz Sobór Przemienienia Pańskiego. Oczywiście musiałem zejść i wejść po "znaku firmowym" Odessy - Schodach Potiomkinowskich. W porcie spotkała mnie kolejna niespodzianka (Nie ostatnia!). Otóż, wchodząc przez główne drzwi, zauważyłem leżące na chodniku dwa banknoty, które szybko podniosłem. Okazało się, że znalazłem 150 hrywien, które w tym czasie było kwotą znaczną. W samym porcie przysiadłem na ławce z wrażenia. Taka niespodziewana regeneracja sakiewki wiele zmieniała. Za znalezisko kupiłem sobie nową koszulę i buty, stare zaś wyrzuciłem (Generalnie w czasie podróży jestem maniakiem redukowania ciężaru plecaka poprzez wyrzucanie rzeczy zbędnych), kupiłem bilet do Muzeum Archeologicznego, zjadłem obiad oraz nabyłem bilet na nocny pociąg do Lwowa...

Mój pobyt w Odessie dobiegał końca. Miasto jednak nie tak łatwo chciało mnie wypuścić - już w pociągu spotkałem pewnego tubylca, który nurkował w Morzu Czarnym łowiąc ślimaki na marynatę. Według jego relacji potrafił pozostawać pod wodą do 4 minut. Nie wiem, ile było w tym prawdy, jednak sam smak owych ślimaków w zalewie, którymi mój rozmówca mnie poczęstował, był niezrównany...




Szachowa Odessa.

Odessa to miasto o ogromnych szachowych tradycjach. To tutaj urodził się legendarny Jefim Geller , którego spuściznę przejęli inni arcymistrzowie z tego miasta. Współcześnie, kontynuatorami szachowych tradycji Odessy są, dobrze wszystkim znani: GM Wołodymyr Tukmakow, czy dziennikarz i komentator szachowy GM Michaił Gołubiew.

Ostatnio na serwerze [link widoczny dla zalogowanych] natknąłem się na wywiad z politologiem Olegiem Dołżenkowem, który opowiada o tym jak się zmieniła "Soborka", miejsce tradycyjnych spotkań szachistów Odessy. Według Dołżenkowa na "Soborce" szachistów jest znacznie mniej, niż powiedzmy 20 lat temu. Według niego następuje stopniowa erozja wielkich szachowych tradycji tego miasta z powodu braku finansowych dotacji i bardzo ważnym jest, by władze zadbały o szachistów, którzy, jak pięknie to ujął: "...są delikatni i niepraktyczni jak kwiaty. Dlatego potrzebna jest im uwaga".

Jeśli chodzi o szachowe tradycje Odessy są one tak wielkie, że dla przeciętnego szachisty z Polski, miasto to, w dalszym ciągu może wydawać się prawdziwą "Mekką" tej dyscypliny. Wszelkiego rodzaju święta, czy też symultany, gromadzą takie tłumy, że nie raz bardzo długo trzeba oczekiwać na swoją kolej, by zagrać z arcymistrzem. To miasto w dalszym ciągu kwitnie szachami - o takim czymś w Polsce, jak na ten moment, możemy tylko pomarzyć.


Jestem Wam na sam koniec winny zdjęcia z Odessy. Niestety, w czasie mojej podróży dysponowałem aparatem na kliszę i mam tylko zdjęcia tradycyjne, albumowe. Z potrzasku wybawił mnie Michaił Gołubiew, którego bardzo interesujące relacje "on-line", regularnie śledzę na rosyjskojęzycznym serwerze [link widoczny dla zalogowanych]
Arcymistrz zgodził się, bym wykorzystał jego zdjęcia z poniższej strony: [link widoczny dla zalogowanych] , za co w tym momencie chciałem mu podziękować.
Zobaczcie więc, jak wygląda Szachowa Odessa!

------------


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 20:16, 23 Paź 2013    Temat postu:

-
środa, 23 października 2013

Rodos. Grecja. Klubowy Puchar Europy.
Galaktyczny "Malachit" na drodze drużyny G - Team Nowy Bor!"




Wspomnienia, choć przyjemne, należą tylko i wyłącznie do domeny przeszłości. Czas jednak powrócić do teraźniejszego, gdyż jesteśmy w przededniu arcyciekawych wydarzeń, które z pewnością będą miały ogromny wpływ na kierunek, na azymut, jaki obiorą szachy światowe w najbliższych latach. Mowa, oczywiście, o meczu o MŚ w Szachach "Anand-Carlsen" oraz DME w Warszawie.
To wszystko wydarzy się w niedalekiej przyszłości i na te eventy każdy kibic szachów od bardzo dawna czeka, zacierając ręce. Nadchodzący listopad szachami nas po prostu oszołomi.

Tymczasem na greckiej wyspie Rodos, trwa Klubowy Puchar Europy, w którym występuje "polska" drużyna G - Team Nowy Bor. Piszę "polska", gdyż występuje w niej Radek Wojtaszek oraz Mateusz Bartel.
Jednak z czysto kronikarskiego obowiązku należałoby ten zespół nazwać "czesko - polsko - hinduskim". Jak zwał, tak zwał, dziś przed klubem G - Team Nowy Bor arcytrudne zadanie, gdyż na jego drodze stanął "Malachit" - galaktyczny zespół z Federacji Rosyjskiej. Rosjanie mają taki skład, że gdyby przyśnił się on niejednemu profesjonalnemu szachiście w środku nocy, ten pewnikiem zerwałby się na równe nogi, zlany zimnym potem. Jak ich dopaść? Jak ich w ogóle wytrącić z równowagi? "Malachit" nie dość, że wygrał do tego momentu wszystkie mecze, to na dodatek indywidualnie żaden z arcymistrzów tego klubu nie pozwolił sobie wyrwać remisu. Na takiej mniej więcej wysokości wisi poprzeczka. To jest już, mniej więcej, ten pułap.

Radek Wojtaszek będzie miał okazję zagrać na szachownicy numer dwa z dziesiątą deską świata, Sergejem Karjakinem, Mateusz Bartel na ostatniej desce spotka się z Aleksandrem Riazantsewem. Zapowiada się straszna bitwa na wszystkich frontach, a jeśli chodzi o szanse drużyny G - Team Nowy Bor w tym spotkaniu to... znacie mnie już przecież! Szachy, choć wydają się podlegać regułom statystyki bardziej niż inne dyscypliny (rzecz idzie o przewidywalności wyników) to jednak nie byłbym sobą, gdybym teoretycznie słabszych, ot tak, bez zmrużenia powiek, skazywał na pożarcie. Może w ten sposób: co będzie, jak będzie i jakim wynikiem zakończy się mecz - zobaczymy już niebawem. Nie wyprzedzajmy, więc, faktów - dajmy się raczej ponieść kibicowskim emocjom. Drużynie G - Team Nowy Bor - Powodzenia!

----
Team Nowy Bor --- zremisowal
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 20:31, 23 Paź 2013    Temat postu:

-
Trzecia runda -- Klubowy Puchar Europy 2013 -- GRECJA

Bartel, Mateusz - Sjugirov, Sanan

Date: Tue Oct 22 2013

Result: 1-0 [Download PGN]

1. e4 c5 2. Nf3 d6 3. Bb5+ Bd7 4. c4 Nc6 5. Nc3 e5 6. d3 g6
7. Nd5 Bg7 8. O-O h6 9. b4 Nge7 10. bxc5 dxc5 11. Be3 b6
12. Qc1 f5 13. a4 f4 14. Bd2 g5 15. Bc3 g4 16. Nd2 O-O
17. a5 Rb8 18. axb6 axb6 19. Qb2 Ng6 20. Bxc6 Bxc6
21. Ra6 Bxd5 22. exd5 f3 23. g3 Qg5 24. Rb1 Nf4
25. gxf4 Qh4 26. Qc1 Rf5 27. Kh1 exf4 28. Bxg7 g3
29. Nxf3 Qg4 30. Qd1 Re8 31. Be5 gxf2 32. Raxb6 Rh5
33. We6 -- 1-0 --- diagram -- 1
--


-------
Round: 04 -- Czwarta Runda

Bartel, Mateusz - Riazantsev, Alexander

Date: Wed Oct 23 2013

Result: 1-0 [Download PGN]

1. e4 c6 2. Nc3 d5 3. Nf3 Nf6 4. e5 Ne4 5. Ne2 Qb6 6. d4 e6
7. Nfg1 f6 8. f3 Ng5 9. exf6 gxf6 10. f4 Nf7 11. Nf3 Be7
12. c4 dxc4 13. Nc3 Nd6 14. Nh4 Na6 15. Qh5+ Nf7
16. Bxc4 Nb4 17. Nf5 Nc2+ 18. Kd1 Nxd4 19. Nxe7 Kxe7
20. b3 Nb5 21. Nxb5 cxb5 22. Qxb5 Qd4+ 23. Kc2 Nd6
24. Ba3 Qe4+ 25. Kb2 Qd4+ 26. Kc2 Qe4+ 27. Bd3 Qxf4
28. Rhf1 Qxh2 29. Rad1 Bd7 30. Qxb7 Rac8+ 31. Bc4 Rc6
32. Wxd6 - Wxd6 - 33. Wd1 -- 1-0 --- diagram -- 1

--

-- Diagram -- 1
Czarne poddaly sie -- 1-0
To juz trzecia kolejna wygrana GM Mateusza Bartla w pucharze Europy.

---- ------


Poznaj -- Roszade w szachach

--- Autorzy : J i A. Kramer -- 1970 rok
----

---- diagram -- 1
Biale matuja forsownie w 4 posunieciach -- #4

Rozwiazanie na blogu Konikowskiego
Rozwiazanie jest rowniez tu ---> ponizej na - diagramie -- 2

--- Siatka matowa --- 4. We1 - mat
_Diagram -- 2
Pozycja matowa
po 4 posunieciach --- 4. We1 - szach- mat

----- -----

Autor : Grzegorz Mazur -- Warszawa
----

--- diagram -- 1
Mat w 4 posunieciach -- #4

Rozwiazanie -- na diagramie -- 2

1. Hh1+! - Kxh1
2. Kf2+ --- Kh2
3. Wh1+ - Kxh1
4. Wh3 - mat --- diagram -- 2

--- Prosta siatka matowa -- 4. Wh3 - mat

--- diagram -- 2
1. Hh1+ - Kxh1 - 2. Kf2+ - Kh2! - 3. Wh1+ - Kxh1 - 4. Wh3- mat

Dwie podobne kompozycje szachowe...
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 20:48, 25 Paź 2013    Temat postu:

---
G - Team Novy Bor - ogrywa drużynę gwiazd z Azerbejdżanu!
Wspaniała wygrana Radka Wojtaszka nad Weselinem Topałowem!.



A więc, niemożliwe stało się możliwe! Znacznie niżej notowany klub G - Team Novy Bor po wspaniałej, wygranej bitwie z nasyconą gwiazdami drużyną z Azerbejdżanu na rundę przed końcem Klubowego Pucharu Europy obejmuje samodzielne prowadzenie. A zapowiadało się bardzo nieciekawie. Mateusz Bartel poległ pierwszy z młodą holenderską gwiazdą szachów i wszystko wskazywało na ciężkie terminy czeskiego klubu w tym spotkaniu. Mateusz Bartel w tym pojedynku najprawdopodobniej chciał szybko uciec z teorii, jednak hołubce hetmanem, pionkożerstwo i brak rozwoju okazały się zabójcze dla czarnych: długość tego pojedynku ledwie przekroczyła 20 posunięć. Ale od czego pozostali kompani? Jeszcze oprócz Zbynka Hracka pierwsze trzy deski pokazały się z jak najlepszej strony i... mamy wielką sensację. Radek Wojtaszek doskonale poradził sobie z Veselinem Topałowem, "wytrzymał go", przeczekał (na to pozwalała bardzo solidna pozycja czarnych) i wreszcie doczekał się poważnego błędu byłego pretendenta do szachowej korony.
Doskonale zagrali również Nawara i Laznicka, którzy w ładnym stylu wypunktowali swoich przeciwników. Wygląda na to, że SOCAR będzie miał poważne problemy, jeśli chodzi o obronę tytułu, a jeszcze większa sensacja, czyli wygrana G - Team Novy Bor w turnieju dosłownie wisi w powietrzu.


Analizowałem chwilkę wyniki zakończonych meczów i wszystko wskazuje na to, że klub, któremu kibicujemy, zagra z St. Petersburgiem lub Mińskiem. Opcja numer dwa jest bardziej zachęcająca, ale dla tak rozpędzonej drużyny, jakim jest G-Team Novy Bor i pojedynek z Petersburgiem nie jest nie do zaakceptowania. Tam na pierwszej desce jest Swidler, na drugiej Dominguez Lernier, trzecia szachownica to Nikita Vitiugow. Niezła paka, jednak rankingi i nazwiska nie grają. Ależ G - Team Novy Bor zaaplikował mi pokaźny pakiet emocji! Cieszę się bardzo. Jako kibic i komentator muszę się wprawiać przez listopadowymi wielkimi wydarzeniami w światowych szachach. To będzie miesiąc, w którym szachowe niebo pęknie na pół i bądźcie na to gotowi.


( Z ostatniej chwili: G - Team Novy Bor zagra z Mińskiem!)

----------

[link widoczny dla zalogowanych]

[b]G - Team Novy Bor wysoko wygrywa z SK 47 Eynatten i w szóstej rundzie zagra z... SOCAREM!"


Wczoraj mieliśmy kolejną odsłonę odcinka z cyklu historii niesamowitych, rzecz idzie o dyspozycji Mateusza Bartla w Klubowym Pucharze Europy. Co już ten chłopak nie wyprawia i jakie porównanie byłoby w tych okolicznościach najbardziej adekwatne? Mnie najbardziej cała sytuacja przypomina fabułę z "Potopu" Henryka Sienkiewicza i postać Kmicica alias Babinicza. W "Potopie" ten sam bohater zrobił dla swojej drużyny bez mała tyle samo złego co dobrego i zasadniczo nie można było za tą postacią nadążyć. Kolejna zbieżność jest taka, że gdy Kmicic rozrabiał w najlepsze, gdzieś w tle niezawodny pan Zagłoba i reszta kamratów naprawiali większość szkód błądzącego przyjaciela. To co się dzieje na Rodos to, oczywiście, tylko niewielka część różnych przygód, które stają się udziałem zespołów, w których gra Mateusz Bartel. Warto przypomnieć choćby Olimpiadę i pojedynek z Gatą Kamskim, czy z zdarzenie sprzed kilku tygodni i zjazd Ekstraligi w Katowicach, gdzie zwycięzca "Aeroflot" przygotowywał się dobry tydzień na Jurija Krivoruczkę i gdy ten w czasie partii zgodnie z planem wpadł w wariant, Mateusz postanowił nie grać "swojego" tylko spróbować ..."czegoś nowego" Wink itd. W związku z tymi i innymi podobnymi zdarzeniami rośnie już pewien mit, legenda, warta co najmniej książki. Mateusza Bartla mieć w drużynie jest ciekawie, warto jednak zaopatrzyć się na czas zawodów w walerianę lub inne środki lekko uspokajające Wink.

Drużyna G - Team Novy Bor wygrywając wczoraj wysoko z SK 47 Eynatten , wpadła na kolejnego przeciwnika żywcem wyjętego z nocnych koszmarów profesjonalnie uprawiającego ten sport, azerską drużynę wielkich gwiazd - SOCAR. Co ja będę się rozpisywał na temat składu SOCAR-a, wystarczy nadmienić, że najniższy rankingowo z wystawionych dziś do gry arcymistrzów ma 2725 elo i jest nim, nomen-omen Gata Kamsky! Radek Wojtaszek, który dzięki serii wygranych znów znalazł się na wirtualnej liście rankingowej w grupie 2700 + zagra z Veselinem Topałowem, Mateusz Bartel będzie miał okazję dokonać kolejnej metamorfozy z Kmicica w Babinicza, w pojedynku z młodym, holenderskim talentem, Anishem Girim. A więc, będzie się działo! Zapraszam do wspólnego kibicowania Polakom oraz drużynie G - Team Novy Bor!


--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 20:51, 25 Paź 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 15:44, 27 Paź 2013    Temat postu:

--
Kombinacja
Czesto! -- szachowanie Krola - prowadzi do mata

Dwa razy --- podwojny szach!

--
2
--- diagram -- 1
Biale matuja w 3 posunieciach -- #3 --- --- Pozycja po wstepie -- 1. Hh6! - szach!

Rozwiazanie na Diagramie ---> 3 i 4

--
3_4
--- diagram -- 3
Siatka matowa --- 3. Wh7 - szach - mat --- --- 3. Sh6 - szach - mat


Moim zdaniem --
Tak powinno sie prowadzic nauke szachow w Polskich szkolach od 1 wrzesnia 2013.
Uczniowie dostaja gotowe diagramy ,
a ich obowiazkiem jest uzupelnienie pelnego zapisu.
---
[link widoczny dla zalogowanych]
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 13:44, 28 Paź 2013    Temat postu:

-
G - Team Novy Bor zwycięzcą Klubowego Pucharu Europy! Gratulacje!

Przed Klubowym Pucharem Europy chyba tylko nieliczni wierzyli w ten "czesko-polsko-hinduski" team. Ich wiara w ten zespół zapewne nie dotykała "pudła", nie mówiąc, oczywiście, o najwyższym stopniu podium w tym turnieju. Coś podobnego znajdowało się w sferze marzeń. Najwięksi optymiści spodziewali się, że G - Team Novy Bor spróbuje nawiązać walkę z najlepszymi, że porywalizuje jak równy z równym i sprawi jakąś tam niespodziankę. Jednak to, co w większości dusz kibiców grało przed tym turniejem, uwarunkowała i sparaliżowała analiza składów kilku drużyn, które spokojnie można było nazwać "dream-teamami". Zadziałała magia wielkich nazwisk i to określiło w znacznej mierze tok myślenia większości kibiców (w tym mnie, rzecz jasna). W sporcie już od dawna zastanawia mnie to, jak wielu kibiców, analityków, generalnie głęboko zainteresowanych sportem, wpada w pułapkę myślenia racjonalnego, zdroworozsądkowego, pomimo tego, że nie jeden i nie dziesięć razy nieźle się dzięki tej "metodologii" nadziewali.


Spójrzmy choćby na przypadek Grecji - mówię teraz o piłce nożnej. Gdybym przed ME w Portugalii wziął, powiedzmy, całą jedną wypłatę i postawił na ostateczny triumf w turnieju drużyny Otto Rehhagela, większość z was uznałaby mnie za człowieka niespełna rozumu. Część by padła ze śmiechu, a grupka życzliwych, o dobrym sercu przyjaciół, dałaby mi kilka przydatnych numerów telefonów do poradni zdrowia psychicznego. Jednak po EURO 2004r., biorąc pod uwagę kurs na drużynę Grecji, w jednej chwili stałbym się bardzo zamożnym człowiekiem, a moje "szaleństwo" sprzed turnieju nabrałoby zupełnie innego wymiaru. Myślenie zdroworozsądkowe w sporcie nie działa! Taka konstatacja się nasuwa niejako automatycznie, ale i ta myśl, według mnie, nie jest do końca prawdziwa, gdyż doświadczenie pokazuje, że myślenie racjonalne raz działa, raz nie działa w sporcie. Sztuką jest mieć przeczucie, które z porządków myślenia w danym przypadku zastosować.
Jeśli chodzi o turniej na wyspie Rodos, kierowałem się myśleniem racjonalnym, ponadto uległem zmysłowi stadnemu, co prawie zawsze nie jest dobre i mam się teraz z pyszna. I jeszcze niejeden raz tak się będę miał Wink.


W tym turnieju zwyciężyła niefaworyzowana drużna, która z racji samej atmosfery jaka panowała między zawodnikami, była drużyną przez duże "D". O tym opowiada w wywiadzie udzielonym redaktorowi rosyjskojęzycznego serwisu [link widoczny dla zalogowanych] (podaję konkretny link) E. Surovowi, znany i bardzo lubiany w Polsce Dawid Nawara oraz kapitan drużyny G - Team Novy Bor, Petr Bolesław. Zwyciężyła przyjaźń, zwyciężył wielki duch walki i to jest w tym momencie warte podkreślenia.


W klubie G - Team Novy Bor na drugiej szachownicy zagrał Radek Wojtaszek, który zaprezentował się doskonale. Dzięki temu występowi Radek wraca na wirtualnej liście rankingowej do klubu 2700 +, choć jak powiedział mi w jednym z ostatnich wywiadów, dla niego nie ma to wielkiego znaczenia. Ja jednak, z czysto kronikarskiego obowiązku odnotowuję ten fakt.


Występ Mateusza Bartla to temat właściwie na odrębny artykuł. Czterokrotny Mistrz Polski w ostatniej rundzie po raz kolejny postanowił podpalić szachownicę i znów sytuacja stała się bardzo poważna, jednak przeciwnik chcąc na siłę wymienić damy, pozwolił na wyrównanie pozycji. Forma Mateusza Bartla przed DME nie napawa optymizmem. Grając w drużynówce bardzo często ważne jest aby przytrzymać pozycję, poczekać aż się wyjaśni sytuacja na innych deskach i wtedy podejmować decyzje korzystne dla zespołu. Mateusz gra ciekawe, romantyczne szachy, jednak jego niestabilna forma jest po prostu przysłowiowa. Miejmy nadzieję, że za dwa tygodnie zobaczymy odmienionego Mateusza, który będzie bezlitośnie punktował swoich rywali. Tego mu teraz życzę. Na koniec - w związku z tą wielką sensacją, jaką jest zwycięstwo drużyny G - Team Novy Bor w Klubowym Pucharze Europy serdeczne gratulacje dla bohaterów od "Psychologii i Szachów"!


I już na sam koniec - ilość waszych "lajków" jeśli chodzi o stronę "Psychology and chess" przekroczyła niedawno liczbę 300. Przytłacza mnie to nieco, ale cieszę się bardzo, że tak wam się podoba to co piszę. Postaram się trzymać poziom i mam nadzieję, że was nie zanudzam i się nie powtarzam za bardzo Wink. Jeszcze raz bardzo dziękuję!

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> Problemistyka Szachowa Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 14, 15, 16 ... 40, 41, 42  Następny
Strona 15 z 42

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin