Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

K Jopek
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39, 40, 41, 42  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> Problemistyka Szachowa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 22:52, 14 Paź 2016    Temat postu:

czwartek, 13 października 2016

Wygrana Darka Świercza w "Turnieju Milionerów" w Atlantic City!!

Właściwie od jakiegoś czasu jesteśmy na ostatniej prostej do meczu
o Mistrzostwo Świata w szachach, który odbędzie się w listopadzie
w Nowym Jorku. Nie można jednak nie odnotować jednego z większych
turniejowych sukcesów Darka Świercza, który zdominował
"Turniej Milionerów" w Atlantic City. Finał z Gawain Jonesem należał
do niezwykle emocjonujących, jednak to nasz arcymistrz miał silniejszy
system nerwowy i może się cieszyć z sukcesu jak i nagrody pieniężnej
w wysokości 30 tys. dolarów. Pieniądze dają bezpieczeństwo i spokój
pracy nad szachami, to jest niezwykle istotny aspekt, nie można robić
wyników, gdy w zdrowiu i finansach coś nie gra. Bardzo się cieszę
z sukcesu Darka, którego rozwój śledziłem od najmłodszych lat, zresztą
najwięcej partii spośród arcymistrzów zagrałem właśnie z nim.

To było mocne wejście na amerykański kontynent, zaznaczenie, że przeciwnicy mają się liczyć z arcymistrzem z Polski. Jestem ciekaw, jak teraz potoczy się szachowa droga Darka Świercza. Obecnie jest wrzucony w zupełnie inną, nową rzeczywistość, jednak w większości przypadków taka "zmiana scenerii" wychodzi sportowcom na zdrowie. W tym miejscu gratuluję Darkowi wspaniałego sukcesu, oraz liczę na kolejne, równie świetne starty! Gratulacje!!

Odliczamy, więc, dni do rozpoczęcia meczu o MŚ w szachach. Z ciekawych informacji mogę wam zaproponować newsa, że Sergiej Karjakin poprosił o pomoc w przygotowaniu fizycznym znaną tenisistkę Annę Czakwetadze, której zadaniem jest rozpisanie Pretendentowi jednostek treningowych tak, aby w listopadzie w pełni sił fizycznych zasiadł naprzeciwko norweskiego gladiatora.

Na MŚ juniorów w Chanty-Mansyjsku nasza młodzież nie zdobyła ani
jednego krążka, z ME z Pragi srebro przywiózł Igor Janik i to by było na
tyle. Już kilka lat temu pytałem Jana Przewoźnika w jednym z "Matów"
o ten uciekający naszej młodzieży pociąg o nazwie "Światowe szachy
młodzieżowe", próbowałem się dowiedzieć co zrobić, by w ostatniej chwili
załapać się do pierwszego przedziału i choć doskonały psycholog udzielił
wielu cennych rad, jestem zdania, że jednak stopniowo przegrywamy
tę walkę. Światowe szachy młodzieżowe mocno się rozpędziły, na świecie
mamy wiele tzw. "wylęgarni talentów", z podopiecznymi których naszym
młodym sportsmenom coraz trudniej rywalizować.
To jest, oczywiście temat na dłuższą dyskusję, warto by było wszystko
dokładnie przeanalizować, przemyśleć, jak można pracę z młodzieżą
zoptymalizować. Choć pokolenia się zmieniają, to jednak uciekający czas
działa bardzo na niekorzyść naszej młodzieży. Po prostu nie ma czasu!
Jeśli wszystko pozostanie w, mniej więcej, niezmienionym stanie, z dość
niezłej, szachowej nacji, staniemy się krajem przeciętnym szachowo.

Od jutra będziemy mieli przyjemność śledzić dość ciekawie zapowiadający
się turniej - Memoriał Czigorina, który zostanie rozegrany w Petersburgu.
Jestem ciekaw formy Grzegorza Gajewskiego, który zajmuje
w blokach startowych pozycję numer siedem. Rundy będą
rozpoczynać się o godzinie szesnastej czasu polskiego.
Polskiej ekipie życzę w tym turnieju powodzenia!

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 22:54, 14 Paź 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 16:15, 26 Paź 2016    Temat postu:

Sport, szachy, literatura, psychologia, podróże...

środa, 26 października 2016

Odliczamy dni do meczu o - tytuł Mistrza Świata Carlsen - Karjakin!

Trwają mistrzostwa Rosji w szachach, Jan Duda dotychczas gra
fantastyczne zawody w stolicy Katalonii, nasza młodzież gra w Batumi
w MŚ kadetów, słowem w szachach nie ma martwych okresów
pozbawionych emocji. Natomiast już za 16 dni wszystkie te większe
i mniejsze zdarzenia sportowe zostaną całkowicie przyćmione przez
najważniejszy mecz roku 2016, mecz o tytuł Mistrza Świata w szachach!
Niestety, tak się jakoś nieciekawie złożyło, że na trzy dni przed pierwszą
partią nowojorskiej batalii szachowej w U.S.A odbędzie się znacznie
ważniejsza dla losów współczesnego świata bitwa polityczna o fotel
prezydenta, pomiędzy Hillary Clinton a Donaldem Trumpem.

Poprzedzająca wybory brutalna kampania oraz sam wynik wyborów, setki komentarzy powyborczych sprawią, że mecz w Nowym Jorku może znaleźć się (i zapewne znajdzie się) na całkowitych obrzeżach przekazu dnia w większości niebranżowych mediów na całej kuli ziemskiej. Poza tym niepokoi mnie, czy będzie nam dane obejrzeć to spotkanie na żywo, gdyż na stronie piszą o opłatach za dostęp do przekazu live. Interesujące jest też, czy inne serwery będą mogły uruchamiać przekaz partii równolegle z nowojorskim meczem, czy z jakimś tam opóźnieniem, czy wreszcie w ogóle będą miały do tego prawa. Gdyby czarny scenariusz sprawdził się, w którym nawet najbardziej zainteresowany tym zdarzeniem świat szachowych kibiców nie będzie miał możliwości śledzenia meczu Carlsena z Kariakinem na żywo, będziemy mieli do czynienia z ogromną wizerunkową stratą dla naszego sportu. Nie mam, niestety, informacji, jak to będzie ostatecznie wyglądało.

Na razie Kirsan Ilumżynow czyni starania, aby uzyskać zezwolenie na przyjazd na mecz, gdyż ogólnie wiadomo, że jest na czarnej liście ludzi, mówiąc delikatnie, niemile widzianych na amerykańskim kontynencie. Wszędzie polityka, jesteśmy zewsząd otoczeni polityką, czy tego chcemy, czy nie. Szachy nie są żadną enklawą spokoju, one również dla pełnego oglądu muszą być postrzegane przez jej pryzmat.

A jak według mnie wyglądają szanse obecnie urzędującego króla oraz Pretendenta w tym meczu? Może zabrzmi to nieco stereotypowo, jednak takie mecze rządzą się swoimi prawami. Niezwykle ważne jest co przeciwnicy sobie zaproponują w debiutach, na jakiej płaszczyźnie będzie przebiegała owa dyskusja. Sądzę, że jedyną realną szansę Karjakin może upatrywać w zaciągnięciu Wikinga w ostre pozycje, mocno nasycone taktyką. To jest jego jedyna, praktyczna szansa, bo strategicznie jest od Norwega słabszy. Atutem Rosjanina jest dobra odporność psychiczna, niezwykle ważny element w meczach tego typu. Według mnie Sergiej jest też zdecydowanie bardziej zmotywowany do walki w porównaniu z Anandem, który z racji swoich kilku pomyślnych obron tytułu zaledwie mógł ale nie musiał. Anandowi tak znamienity przeciwnik trafił się kilka lat za późno. Hindus nie był w stanie wykrzesać z siebie absolutnie wszystkiego, zabrakło mu determinacji, to nie był już jego czas, choć trzeba przyznać, że do obu meczów przygotował się perfekcyjnie, po prostu zrobił wszystko co mógł na ten moment. Z Kariakinem sprawy wyglądają zgoła odmiennie: Pretendent jest młodszy, do walki o szachową koronę przystępuje po raz pierwszy w życiu, wszystko w nim buzuje, i jeśli się nie spali, jest szansa na naprawdę wyrównany, intrygujący, pełen napięcia mecz. Spotkanie ma całkiem inny ciężar gatunkowy. Pamiętacie jak pomyliłem się sądząc, że Rosjanin będzie wraz ze swoim sztabem przygotowywał się w zaciszu swojej daczy rezygnując ze startów?

Tymczasem Kariakin intensywnie grał, nie chciał wypaść z gry praktycznej i może to, koniec końców, zaprocentować. A co przygotuje Carlsen, jaką przyjmie strategię na ten mecz? To są bardzo trudne pytania, na które nie ma jasnych, oczywistych odpowiedzi. Przewidywanie przebiegu zdarzeń sportowych to czynność bardzo ciekawa, jednak pozbawiona sensu, gdyż zawsze, bez wyjątków, dowiadujemy się post factum, że... było zupełnie inaczej! Jeśli macie ochotę dowiedzieć się jak to jest w przypadku piłki nożnej zajrzyjcie na piłkarski blog Rafała Steca, tam przed dowolnym meczem trwa niezmiennie festiwal prognoz czytelników, które nigdy się nie sprawdzają. Zabawa jest przednia jednak dopiero sam mecz pokazuje prawdę.

Procentowo według mnie szanse w tym meczu rozkładają się 60%-40% na korzyść Wikinga, jednak jest coś takiego jak element zaskoczenia. Jeśli Pretendent świetnymi debiutowymi pomysłami zepchnie mistrza do defensywy może zrobić się ciekawie. Już wam pisałem, że marzę o tym, by po raz pierwszy zobaczyć Magnusa na musiku, zmuszonego gonić wynik, skazanego na walkę na wygraną. Choć kibicuję Norwegowi, to właśnie taki scenariusz uważam za najbardziej atrakcyjny z puntu widzenia kibica. Jak będzie - dowiemy się wkrótce! A jakie są wasze prognozy jeśli chodzi o mecz roku 2016?

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 23:03, 29 Paź 2016    Temat postu:

-
Anonimowy -- 29 października 2016

1. Pewnie wygra Magnus, ale w sporcie wszystko jest możliwe, grają
wszak ludzie a nie roboty! Obaj super-arcymistrzowie maja swoje sztaby,
które pomogą im się przygotować do tego meczu w sposób maksymalny.
Sztaby na pewno korzystają z takich programów jak Komodo czy
Stockfish - ELO>3300, w rezultacie możemy ujrzeć nowinki
w debiutach, które będą wybierać Magnus i Siergiej.

2. Dziwą mnie komentarze ze lepszym przeciwnikiem byłby ten
arcymistrz albo tamten. To dlaczego ten czy tamten nie wygrali turnieju
kandydatów skoro są niby "lepsi" od Siergieja? Turniej wygrał Siergiej
i on zasiądzie do gry o mistrzostwo świata. Takie mamy reguły!

3. Wiadomo o której godzinie odbywać się będą partie?
Mamy 6 godzin różnicy między Nowym Jorkiem a nami, więc idealnie
byłoby gdyby startowali o 14:00, czyli o 20:00 naszego czasu.
Wtedy po pracy można by się wygodnie rozsiąść przed szachownicą,
obok mieć odpalonego darmowego Stockfisha,
który w mig pokaże drobne i poważne błędy obu szachistów.

4. W styczniowym 79-tym turnieju TATA STEEL zagra Radek Wojtaszek,
oczywiście a Grupie A, razem z m.in. Carlsenem, Anishem, Karjakinem,
Aronianem i So. Tak, w szachach nie ma okresów pozbawionych emocji,
zawsze jest jakiś turniej Smile
Pozdrawiam


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 13:53, 03 Lis 2016    Temat postu:

-
Sport, szachy, literatura, psychologia, podróże...

czwartek, 3 listopada 2016

Nie tak zagrany Sibelius

Miałem kiedyś przyjemność wysłuchać konkurs skrzypcowy, którego celem był angaż dla jednego muzyka do filharmonii. Kilkudziesięciu startujących i tylko jedno miejsce. Jedno szczęście, jedna radość i kilkadziesiąt smutnych, zawiedzionych twarzy. Reguły konkursu były dość typowe w takich sytuacjach: grupa profesjonalistów musiała wybrać najlepszego muzyka metodą sukcesywnego odsiewu. Wyglądało to trochę tak jak w dobrze nam znanym Pucharze Świata w szachach, gdzie tabela po każdej rundzie jest łamana na pół i tak aż do samego finału, z tym, że w finale grało trzech muzyków i z tej trójki należało wybrać jednego, najlepszego. Konkurs trwał od wczesnych godzin rannych do późnych, wieczornych. Wreszcie ogłoszono wyniki, ostatnie dwie buzie posmutniały, a na jednej pojawił się promienny uśmiech. Dla muzyka angaż do filharmonii to wielka nobilitacja, wizja stabilnych finansów, możliwość podróżowania do wielu zakątków kuli ziemskiej, słowem, muzyk wchodzi na drogę stabilizacji. A co z resztą startujących? Wiadomo, wygrywa najlepszy, jednak ci, którzy odpadli muszą przecież jakoś egzystować. W trakcie tego konkursu rozmawiałem z klarnecistą, który oznajmił mi, że bycie muzykiem klasycznym to zawód parszywy, w którym jaką taką przyszłość mają przed sobą tylko ludzie naprawdę utalentowani, mający predyspozycje aby poprzeć swój talent tytaniczną pracą. Z tego konkursu zapamiętałem też słowa jednej ze skrzypaczek, która będąc blisko finału wyszła z sali przesłuchań ze spuszczoną głową, mówiąca do siebie: "Jeszcze nie teraz. To nie był tak zagrany Sibelius"...

Zastanawiające jest, jak łatwo zabrnąć w ślepą uliczkę poświęcając swojej miłości, sportowi, muzyce, szachom całą swoją młodość, zostając na końcu tej drogi może nie z niczym ale z dużym dysonansem, spowodowanym niewspółmiernością wysiłku włożonego w dzieło, a korzyściami jakie z tej "pracy życia" się otrzymało. Choć muzykę i szachy jako rzeczy same w sobie trudno zestawiać, to przedstawicieli obu tych dziedzin łączy wiele. Muzyka, najbliższa ludzkiej duszy, wydaje się dziedziną ludzkiej działalności w bardzo niewielkim stopniu obarczoną piętnem rywalizacji, tymczasem rzeczywistość jest tu znacznie bardziej prozaiczna. By muzykować i móc się z tego utrzymać na dobrym poziomie, trzeba być najlepszym, talenty przeciętne, jeśli inne czynniki w życiu nie są korzystne, będą wiodły żywot przeciętny. Rywalizacja zarówno w muzyce jak i w szachach jest straszna. Według mnie kwestią zasadniczą jest uświadomienie sobie swojego realnego potencjału w tym co robimy i w przypadku wyniku negatywnego takiej analizy, niezwykle ważnym jest by nie przeoczyć właściwego momentu na powrót z tej drogi, aby zminimalizować życiowe straty. Czasami ów muzyk, czy szachista, ma szczęście i spotyka na swojej drodze kogoś, kto uświadamia mu, że już jest za późno, że droga do wysokiego poziomu w tej dziedzinie, a tym samym godziwego poziomu życia, jest już dla tego człowieka zamknięta, czasem zaś nie spotyka kogoś trzeźwo patrzącego, znającego dyscyplinę i ów nieszczęśnik podąża za swoją fantasmagorią, goniąc iluzję. Wielu, zwłaszcza młodym ludziom, brakuje do siebie dystansu, mają problem by spojrzeć na swoje osiągnięcia lub ich brak, obiektywnie. Zewsząd też młody człowiek słyszy słowa otuchy: ze strony rodziny, trenerów, opiekunów i stopniowo gubi nić, która ma go zaprowadzić do życia dającego satysfakcję..

No, bo co mam zrobić, jak poprowadzić rozmowę, gdy podchodzi do mnie tata jednego z juniorów (Lat 15), i rozmawia ze mną o przyszłości swojego syna w szachach, a ja tej przyszłości po prostu nie widzę, oczywiście w rozumieniu kariery profesjonała? Jego 15 letni syn ma 2100 elo, wygrywa jakieś tam drugorzędne turnieje, lokalnie jest może i mocny, ale co ja mogę powiedzieć? Pytam o szkołę, czy ta nie cierpi z powodu szachów. Dowiaduję się, że cierpi. Mówię, że szkoły z oczu nie należy tracić, że szachy, tak, jak najbardziej, ale i szkoła. Nie mówię wprost, że 15 latek z 2100 elo to już jest po zawodniku (Mam też wiedzę, że dzieciak nie progresuje już od dwóch lat) i że znajdujemy się w sferze jakiejś iluzji. Nie podzielam ich entuzjazmu, a ci patrzą na mnie nawet lekko zdziwieni, że przecież ktoś kto popularyzuje szachy to powinien przyklasnąć, zachęcić, a tu stoi przed nimi ktoś, komu tylko lekko się błąka uśmiech na twarzy i mówi tak przyziemne rzeczy?

Inaczej się sprawy mają, gdy młody adept jest na początku tej drogi i wszystko się może zdarzyć. Bardzo mi brakuje w polskiej i tak szczątkowej debacie o szachach jasnej wykładni, skierowanej do rodziców młodych szachistów, co ich tak naprawdę czeka na tej drodze i jak ciężko jest wyszkolić klasowego szachistę, który będzie się w stanie w przyszłości z tej pasji utrzymać. Rodzice często nie orientują się jak wielkie nakłady finansowe są potrzebne, jak potężnym zapleczem muszą dysponować dla zawodnika, z którego chcemy ulepić liczącego się na świecie arcymistrza. Oczywiście, nie rozmawiamy teraz o dzieciach i młodzieży, która chce grać w szachy półamatorsko, uprawiać tak zwaną turystykę szachową. Tutaj nie widzę problemu. Większość dzieci potrafi równocześnie ogarnąć szkołę oraz szachy i czerpie z gry królewskiej wiele korzyści, poznaje ciekawych ludzi, zwiedza kraj, a robiąc to co robi minimalizuje czas, w którym można by robić znacznie głupsze rzeczy. Chodzi mi o młodych sportowców, którzy kochają szachy, rzucają się na nie, nie widząc świata poza nimi, chcieliby zostać wielkimi mistrzami. Realia są tutaj jednak bardzo trudne, sądzę, że jeśli dziecko nie pochodzi z dobrze sytuowanej rodziny jego szanse maleją i to znacznie. Jeśli się nie mylę, nie usłyszałem nigdy w wywiadach z Janem Dudą czy Darkiem Świerczem o kwotach jakie zostały w nich zainwestowane, aby doszli do tego pułapu, na którym się znajdują. Te sumy z całą pewnością są ogromne. Rodzice, zafascynowani początkowymi sukcesami dziecka chcą oczywiście mu pomóc, to naturalne, jednak po jakimś czasie pojawia się zniechęcenie...

Na Mistrzostwach Świata kadetów w Batumi nasi młodzi zawodnicy
stanowili tło dla głównych aktorów z innych państw.

Chyba już można spokojnie rozmawiać o pewnej tendencji.
Coraz częściej statystujemy najlepszej młodzieży z innych krajów
i ustępujemy im w wielu sportowych aspektach. Niepokoi mnie jeszcze
inna sprawa. Po każdym z z nieudanych występów polskiej młodzieży
wszelkie analizy czynione są, według mnie, z przesadną delikatnością,
żeby młodych ludzi nie urazić, nie obrazić rodziców itd. Jednak w sporcie
słodzenie bez względu na fakty to jest zła droga. Dziesięcioletni szachista
to młody, inteligentny człowiek i wie czym szachy pachną, jest świadomy,
że rywalizacja w nich jest na śmierć i życie. Tymczasem słyszy o swoim
złym występie, że "szkoda", że "może następnym razem", coś jak w
słynnej kibicowskiej przyśpiewce "Nic się nie stało, Polacy, nic się nie
stało". Otóż stało się, a mały szachista czyta o swoim występie ten
mijający się z prawdą stek eufemizmów. Według mnie nie tędy droga,
to droga do stopniowego pogarszania się i tak już niskiego poziomu
szachów młodzieżowych. Wszystko odbywa się w dość sielskiej
atmosferze i nie mogę się doszukać rozbudowanych, szczegółowych
analiz jeśli chodzi o przyczyny tak słabego startu naszych, wszyscy chcą
o zdarzeniu jak najszybciej zapomnieć. Zaraz pewnie dowiem się, że to ja
się mylę, że skąd mogę wiedzieć jak to jest, przecież nie siedzę w tym
etc. Wiem znacznie więcej, niż się komuś może wydawać, natomiast są
wyniki i to one od pewnego czasu mówią nam prawdę dość niewygodną...

Temat: "Co zrobić, by nasza młodzież była na samej górze, by brawurowo
grała rzeczonego Sibeliusa" jest bardzo złożony.
Gdzie w dobie ogólnodostępnych mediów, Internetu, jest debata
o tym właśnie? Z kim o tym rozmawiać? Kto powinien inicjować
tego typu przedsięwzięcia? Czas działa na naszą niekorzyść...

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 22:06, 03 Lis 2016    Temat postu:

-
Autor: Krzysztof Jopek o 11:43

4 komentarze:

Anonimowy --- 3 listopada 2016 16:21

Mądrze napisane, Panie Krzysztofie, zwłaszcza końcówka. A 15-latek z ELO 2100? No cóż, trzeba jasno powiedzieć, że szanse na dobrnięcie do czołówki światowej są żadne i żeby nie ryzykował życia dla takich iluzji. Z drugiej jednak strony widoki na zostanie bardzo silnym amatorem - na poziomie mistrza FIDE czy nawet IM przy dobrych wiatrach - nie są nierealne. Trzeba tutaj spróbować dojść, dlaczego chłopak - tak jak Pan pisze - od dwóch lat nie zrobił postępu. W tym wieku umysł jest przecież jeszcze chłonny, więc ta stagnacja musi dawać do myślenia. Znam zawodnika, który jest obecnie w drugiej połowie trzeciej dekady swojego życia, i któremu w ciągu ostatnich 2 lat z hakiem udało się zwiększyć swoje ELO o jakieś 250 punktów.

Anonimowy -- 3 listopada 2016 19:44

Pytam z ciekawosci, jakie ELO mial ten zawodnik 2 lata temu? Co innego podniesc ELO z np. 1400-1500 na ~1700 czyli z mocnej III, słabej II kat. na średnią I kategorię a co innego zrobić z 1800 ELO 2000-2100 ELO czy z I kat. zrobić poziom kandydata. Pewnie o wiele wieksza prace trzeba wlozyc w przejscie z poziomu I na k niz z III na II badź słabą I kat. Sam mam okolo 35 lat, gram na poziomie sredniej II kategorii (całe dorosłe życie grałem na tym poziomie) i zamierzam do 40 roku zycia uzyskac poziom gry: kandydat na mistrza. Zamierzam to osiągnąc studiujac ksiazki szachowe + rozgrywajac partie z programem Fritz. W ciągu roku mogę zagrac w 2 maksymalnie 3 turniejach klasycznych - pracuje, mam 26 dni urlopu w roku, wiecej turniejów po prostu nie dam rady zagrać. Trener glownie z powodow finansowych odpada. Jak myslicie jakie mam szanse? Na trening moge poswiecic kilka godziny dziennie.
Pozdrawiam, II kategoria Smile


Anonimowy ---> 3 listopada 2016 20:21

Miał ELO około 1750. Z tego co wiem to od około połowy 2012 roku do
mniej więcej wiosny 2014 roku nie uczestniczył w turniejach liczonych
do ELO (obowiązki zawodowe...), ale szkolił się, rozwiązywał zadania, itp.,
na ile miał czasu. Potem zmienił pracę na trochę mniej męczącą,
i obecnie wyraźnie przekracza poziom 2000 ELO (przy czym jego
dotychczasowe wyniki pozwalają przypuszczać,
że jeszcze nie powiedział ostatniego słowa).

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 10:22, 04 Lis 2016    Temat postu:

-
Nauka ----> reklamy Szachów


Szachy dla samouków -- matowanie Hetmanem.
--
1_2
Diagram - 1
Mat w 2 posunięciach -- #2 --- --- --- 1. Gd4 -- g5 -- 2. Hf3 - szach - mat

Rozwiązanie
: 1. Gd4! - grozi - 2. Hh4 - mat
1. ... Wxe4 -- 2. Sd3#
1. Gd4 - g5 -- 2. Hf3# --- diagram - 2

1. Gd4 - Gf5 - 2. Hxf5# -- diagram - 3
1. ... Gxe4 -- 2. Se2 - mat
1. Gd4 - dxe4 - 2. Se2#
1. Gd4 - Kxe4 - 2. Hg4# -- diagram - 4

--
3_4
Diagram - 3
1. Gd4 - Gf5 - 2. Hxf5 - szach - mat ---- ---- 1. Gd4 - Kxe4 - 2. Hg4 - szach - mat

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 13:48, 04 Lis 2016    Temat postu:

--
Anonimowy -- 4 listopada 2016 08:57

Do anonima, który ma 35 lat i chęć zdobycia "K".
Baw się szachami znajduj w nich przyjemność z grania i z przebywania
w ciekawym gronie. Na pewno utrzymasz swój poziom, czy wskoczysz
wyżej wież mi nie jest to najważniejsze. Miło spędzaj czas na
szachownicą. Acha wiesz czemu większość arcymistrzów zaczynało
w wieku 4-5 lat swoją przygodę z szachami bo tak do około 12-14 roku
życia nasz mózg jest najbardziej chłonny.
Po mimo tego życzę ci wytrwałości i obyś osiągnął swój cel.

Pozdrawiam
Yoda


Anonimowy -- 4 listopada 2016 09:40

Jeden z anonimowych czytelników bloga napisał:
"Tylko, czy w dzisiejszych czasach da się utrzymać z bycia IM
poprzez wyłącznie grę w turniejach? Raczej nie".

Troszkę optymizmu! Posiadam jedynie I kategorię i wszystkie wydatki
w roku 2015 pokryłem dochodami z szachów. --> Nie z gry,
ale z nauczania gry.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 17:18, 04 Lis 2016    Temat postu:

-
Anonimowy -- 4 listopada 2016 14:18

Mam wrażenie, że w komentarzach rozmywa się główny temat
powyższego posta. Wszyscy skupili się na jakimś pojedynczym przypadku
przeciętnego 15-latka, a tymczasem artykuł jest przede wszystkim
o obniżającym się poziomie naszej młodzieży - tej teoretycznie wybijającej się.

Na pewno pierwszym problemem są koszty. Rodzice dużo inwestują
w zajęcia klubowe, w turnieje, obozy itp., ale już nielicznych tylko stać
na indywidualnego trenera. Bo Ci lepsi to wydatek min. 50 PLN/godz.
Potrzeba by przynajmniej 2x2 godz. tygodniowo i robi się z tego prawie
1000 PLN/m-c. A szanse na zostanie przez dzieciaka mistrzem świata,
czy choćby mistrzem Polski są tylko hipotetyczne. Inwestycja zatem duża a pr-stwo "zysków" małe.

Drugi problem to niska medialność szachów.
Trzecia kwestia to brak sponsorów (powiązane z pkt. 2)
Czwarty punkt - małe wsparcie instytucjonalne (ze strony klubów, WZSzach, PZSzach)

Pewnie dałoby się tych punktów wypisać jeszcze kilka, i na każdy
z nich napisać elaborat. I pewnie paru komentujących się o to pokusi.

A ja jestem bardzo ciekaw np. co się stało w tym roku z Bartkiem Fiszerem.
W 2014 r. był najlepszym w historii 7-latkiem na Mistrzostwach Europy
U8 (IV m., bez porażki), w 2015 stanął na III stopniu podium
w Mistrzostwach Świata U8. A w tym roku występ bardzo przeciętny.
Zwłaszcza jak na niego. Co tu nie zagrało? Za dużo różnych trenerów
(bo przecież dostał się do MASz) spowodowało mało skoordynowaną
pracę, czy jakiś zupełnie inny czynnik miał tu znaczenie? Szkoda by było
takiego talentu, gdyby to dalej miało iść w tą stronę...
MAT
----

Nauczyciele szachów!! -- najpierw w szkole - trzeba uczyć matematyki...
Do tego nadaje się -- diagram szachowy --- wszystko widać

--
Matematyka dla II klasy - Szkoły Podstawowej...
--

diagram - 1
Dodawanie -- I klasa --- 9 + 9 + 9 + 9 = 36
Na diagramie widać - cztery skupiska - po 9 -- figur szachowych

--

diagram - 2
Dodawanie -- I klasa --- 8 + 6 + 8 + 6 = 28
czarne figury --- 8 + 6 = 14
Białe figury --> 8 + 6 = 14
-

Mnożenie -- 7 razy 7 = 49 -- pole - _g7 oznacza - 49
---

diagram - 3
Mnożenie - pionki -- 5 razy 5 = 25
Gońce - czarne -- 4 razy 4 = 16
Białe Skoczki --- 3 razy 3 = 9
czarna Wieża --- 2 razy 2 = 4
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 17:20, 04 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 14:49, 05 Lis 2016    Temat postu:

-

Tomasz -- 5 listopada 2016 - 12:13

Moim zdaniem szachy profesjonalne za mało są pokazywane
(opisywane i wyjaśniane) od strony REALNEJ. Nie od tej związanej z tym,
że "każdy może być mistrzem szachowym", tylko od tej, że wysokie
progi to poświęcenie się danej dyscyplinie. I nie ma to większego
znaczenia czy chodzi o bycie profesjonalnym muzykiem, matematykiem,
fizykiem czy szachistą, lecz to na ile nasz potencjał i wytrwałość,
pracowitość, odporność na porażki i stres (czyli charakter
lub osobowość) nam to umożliwiają.

Wiele osób zapomina, że szachy na profesjonalnym (i wysokim)
poziomie to już pewien styl życia, a nie chwilowa zabawa.
Czym innym jest to, że ktoś ma drugą kategorię i bawi się szachami,
a czym innym to, że ktoś jest IM lub GM i codziennie (!) musi co najmniej
po 3-4 godziny pracować (!) nad szachami. Tak, trzeba moim zdaniem
wyraźnie podkreślać znaczenie słów: praca, pracować i obowiązki.
Szachy na wysokim poziomie wymagają stałej i regularnej pracy,
a psychicznie nie każdy będzie w stanie wytrzymać taki poziom wysiłku.

Moim zdaniem warto tworzyć, publikować oraz linkować do artykułów,
które mówią o tym jakie są koszty (każdego rodzaju, nie tylko
finansowe) oraz korzyści (zyski, także każdego rodzaju) zabawy
z szachami - na poziomie amatorskim, półzawodowym i zawodowym.
Zbyt wiele osób zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, że lekko licząc koszty:

1. Praca z trenerem - 2x w tygodniu po 2h = 800 PLN x 12 = 9600 PLN
2. Turnieje (krótkie i długie) oraz ligowe rozgrywki - ok. 6000 PLN
3. Komputer do treningu - ok. 4000 PLN
4. Narzędzia i materiały do treningu (programy, bazy danych, książki) - ok. 3000 PLN

5. Dodatkowe inne koszty - ok. 1000 PLN

Tutaj tak z grubsza nakreśliłem koszty w skali roku. W pierwszym roku wyjdzie 24 tysiące (tak, to nie pomyłka), ale w kolejnych już nieco mniej (odpadają punkty 3 i 4). Niemniej nadal to będzie niezła kwota, bo aż 17 tysięcy! To policzmy w skali 10 lat:

Rok 1: 24 tys. + Lata 2-10 kwota: 9x17= 153 tys.

W sumie wychodzi zatem 177 tysięcy. To profesjonalne podejście i podejrzewam, że bardzo realne koszty. Mówię o bardzo profesjonalnym podejściu i oczywiście zawodniku, który dodatkowo samodzielnie będzie wytrwale, regularnie i efektywnie pracował. Wówczas po 10 latach takiej pracy można mówić o sukcesach. Podejrzewam, że w międzyczasie rocznie byłby w stanie zarabiać na wygrywaniu turniejów (wszelkich zawodów) średnio ok. 5-6 tysięcy PLN (w skali roku). Tak więc po 10 latach wyjdzie nam "zwrot zainwestowanych kosztów" mniej więcej około 60 tysięcy. Nadal widzimy, że trzeba mieć około STO TYSIĘCY złotych na
okres 10 lat, aby bardzo profesjonalnie zajmować się szachami.

I jak ktoś powie, abym się puknął w czoło, to polecam zapoznać się
z biografiami i wywiadami szachistów, których rodzice musieli sprzedać
samochód czy nawet wziąć dom pod hipotekę, aby ich syn czy córka
mogli mieć profesjonalne wsparcie, dopóki samodzielnie nie będą mogli
zarabiać. Przykłady na gorąco to Magnus Carlsen (gdzie ojciec pokrywał
całość inwestycji) i Aleksandra Kosteniu (tak samo, nawet
służbę wojskową odpuścił na rzecz zarządzania karierą córki).

Wielkie dzięki Krzysztofie za twój wpis - naprawdę majstersztyk! Proszę Cię bardzo o napisanie serii artykułów, które krok po kroku będą pokazywać "niewidoczny świat szachów" od strony profesjonalnej. Oczywiście ja także mogę to zrobić, ale raz, że nie mam tak rozległej wiedzy i znajomości tematu oraz osób jak Ty, a dwa - ja jestem czystej wody amatorem, który nie wyszedł poza znajomość zasad gry w szachy i tego czym jest taktyka oraz kombinacja Very Happy. Z góry dziękuję za każdy kolejny artykuł dotyczący tej tematyki. Jeśli Ty tego nie zrobisz, to nikomu innemu nie będzie się chciało. No i coś o czym niektórzy zapominają: masz siłę przekazu (według mnie jesteś na pierwszym miejscu jeśli chodzi o jakość i oddziaływanie bloga na społeczność szachową), a to oznacza, że wiele osób nie tylko może, ale także i chce czytywać to czym się dzielisz!

Odpowiedz
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Sob 14:50, 05 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 14:14, 22 Lis 2016    Temat postu:

wtorek, 22 listopada 2016

Sergiej Karjakin ---> obejmuje prowadzenie w meczu,
a Carlsen ucieka z konferencji prasowej!!
Czy takie zachowanie przystoi wielkiemu mistrzowi?

[link widoczny dla zalogowanych]

Może to zabrzmi jak początek reklamy nowego modelu samochodu ale mam ochotę zacząć właśnie tak: Nareszcie jest! Długo oczekiwana... wygrana w meczu o tytuł Mistrza Świata w Nowym Jorku! W dodatku wygrana nie obecnie urzędującego króla, a Pretendenta, Sergieja Karjakina. Nie wiem czy pamiętacie, gdy kilka miesięcy przed nowojorskim meczem rozważałem z wami różne scenariusze, te realne i te mniej prawdopodobne, które mogą mieć miejsce. Dla mnie, napisałem, najbardziej optymalnym byłoby zobaczyć Mistrza Świata w sytuacji przymusowej, czyli zmuszonego gonić wynik. No i doczekałem się. Mam. Ta konfiguracja może nie jest idealna, bo najbardziej chciałem, aby wygrana Pretendenta zdarzyła się wcześniej, jednak 4 emocjonujące partie do końca, w których Magnus musi pokazać za deską, że zasługuje na tytuł championa to i tak prawdziwa fantastyka, Moi Kochani!

A obrazek poobijanego mistrza nie był wczoraj zbyt budujący.
Magnus Carlsen zachował się nie jak wielki mistrz, a dzieciak,
mówię to z całą odpowiedzialnością, uciekając z konferencji prasowej,
wymachując na wszystkie strony rękami w wielkiej złości.
Sergiej Karjakin na konferencji prasowej został sam.
Czy takie zachowanie przystoi Mistrzowi Świata?

W moim osobistym profilowaniu Wikinga brałem to pod uwagę, że może mieć problemy ze sztuką przegrywania, dlatego tak bardzo pragnąłem, żeby to nie on pierwszy w tym meczu prowadził. Wszystko, mniej więcej, mi się sprawdziło. No, może prawie wszystko, gdyż oczekiwałem pewnych ekstrawagancji z jego strony, jednak nie sądziłem, że zobaczę jego rejteradę z sali konferencyjnej po porażce, co jest oczywistym złamaniem przez niego umowy z organizatorami.

Wielu malkontentów na ten moment jest już usatysfakcjonowanych. Już nikt nie wieszczy remisowej śmierci szachów i mniejsza przychodzi ochota do manipulowania figurami na pierwszej i ósmej linii w ich ustawieniu początkowym, wszystko powoli wraca do normy. Jakiej normy, zapytacie? A takiej, że szachy klasyczne mają się świetnie. Serie remisów, jak jeden z czytelników napisał, zdarzały się z dawien dawna. W 1927 roku Capablanca z Alechinem zagrali 8 remisów pod rząd, o meczu Karpow- Kasparow pisałem niedawno, a więc wszystko jest na swoim miejscu. Takie są szachy, takie jest ich piękno, specyficzna uroda! A końcówka meczu czeka nas wspaniała, będzie to prawdziwa jazda bez trzymanki, jak trafnie to ujął Mirek Wolak z Krakowa.

Szkoda, że Carlsen nie umie przegrywać, że nie potrafi się zachować jak przystało. Zbyt duża pewność siebie gubi go, a Caissa chętnie za takie przymioty charakteru kara. Chciałem zobaczyć taki właśnie obrazek, chciałem ujrzeć tą właśnie cechę charakteru Norwega, ale jakoś nie odczuwam satysfakcji, że mniej więcej dobrze sobie wyobrażałem, jakiego go w ciężkich terminach zobaczę. Cztery partie prawdy. Wielki test przed Magnusem Carlsenem, czy uda mu się pozbierać? Czy jego układ nerwowy pójdzie w jeszcze większą rozsypkę? Stawiam na prawo entropii w fizyce, czyli wybieram możliwość drugą.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 1:23, 23 Lis 2016    Temat postu:

-
Krzysztof Jopek -- 22 listopada 2016 20:34

Nikt z nas nie jest idealny, jesteśmy omylni, nie zawsze zachowujemy się
stosownie. Pytanie wybuchałeś nerwami w sytuacjach publicznych, przy
dużym audytorium, czy wśród znajomych, bo to jest jednak duża różnica.
Nie osądzam Carlsena jako człowieka w ogólności natomiast jeśli widzę
takie zachowanie, które ogląda cały szachowy świat,
to mam prawo czuć zażenowanie, prawda?


Anonimowy -- 22 listopada 2016 21:42

No ale z drugiej strony, można zadać pytanie jak zachowali się
organizatorzy konferencji? Przyszedł mistrz świata, po lekkim KO,
a tu, cytując klasyka, "ani be, ani me, ani kukuryku".
Siedzi, siedzi, nikt z nim nie chce rozmawiać, to wstał i wyszedł

https://youtu.be/WR-4_ouXUV4

. Oglądając transmisje konferencji z innych turniejów nie widziałem
takiej sytuacji (organizatorzy raczej "przychylali nieba"
zawodnikom którzy przyszli na konferencję - niektórzy tam nie docierali ...).
A co do wstydu i zażenowania, posłużę się fragmentem tekstu
z piosenki Kazika: "(...)niech się wstydzi ten co robi, nie ten co widzi".
Zresztą w innych dyscyplinach sportu takie zachowanie zdarza się
bardzo często (nie znaczy to, że je pochwalam, ale rozumiem przyczyny).


PS.
Wygląda że organizatorzy nie byli zainteresowani konferencją..
To --> Carlsen poczekał 2 minuty i -- paszoł w pieriod..
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 1:31, 23 Lis 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 10:24, 24 Lis 2016    Temat postu:

-
Jacek -- 23 listopada 2016 13:07

A moim zdaniem zachowanie Carlsena wpisuje się w typowe reakcje
podobne dla innych tak zwanych "cudownych dzieci" i to nie tylko
w szachach ale w każdym sporcie. Osoby utwierdzane od dziecka
o swojej wyjątkowości (przez rodziców, trenerów, media) maja później
problem w kontaktach z innymi "nazwijmy to zwyczajnymi ludźmi).
Rodzice pakują kasę swój czas i swoje oczekiwania w dziecko
zapominając najzwyczajniej w tzw "dobrym wychowaniu".
Otrzymujemy w rezultacie tego takiego Carlsena czy Johna McEnroe
który najzwyczajniej nie potrafi się zachować. My tez mamy taki
przykład: Jerzy Janowicz zachowuje się jak McEnroe ale wynikami
sportowymi mu do pięt nie dorasta. Historia zna inne przykłady
np. rozrzucenie figur rzez Fischera w partii z Mieczysławem Najdorfem
na Olimpiadzie w Lipsku. Ostatnio na innym blogu widziałem film jak
Nakamura rozrzuca figury szachowe w wielkiej złości.
A co by było gdybyśmy my wszyscy "uzewnętrzniali"
swoje emocje jak Carlsen, Fischer , Nakamura i inni ?



Anonimowy -- 23 listopada 2016 14:07

Co wy wpisujecie. Carlsen nic takiego nie zrobił co byłoby godne
rozpisywania się. Carlsen jest obok Kasparowa, Alechina, Nimzowitcha
czy Fischera w panteonie najlepszych szachistów wszechczasów.
I nic tego nie zmieni nawet przegrana z jakimś Karjakinem który może
lepiej gra obecnie ale w historii się nie zapisze
(jak wielu mistrzów świata). Po następnych mistrzostwach Karjakin
straci koronę na rzecz Nakamury lub Caruany a Magnus jest w panteonie
wielkich mistrzów i może iść na emeryturę. Nic więcej ponadto
co osiągnął już nie osiągnie bo osiągnął wszystko co było możliwe.


Krzysztof Jopek -- 23 listopada 2016 14:19

Raczej co ty wypisujesz - na razie Carlsen raz odebrał tytuł Anandowi
i raz go obronił, a teraz trudno powiedzieć co się stanie. Spojrzyj może
na CV Ananda to zrozumiesz ile jeszcze musi być
Norweg nas szczycie, żeby konkurować z legendami.


Waldemar Świć ---> 24 listopada 2016 01:36

Carlsen został ukarany --> za swoje zachowanie 10% z nagrody czyli
albo 40 tys. Euro - albo - 60 tys. Euro --> w zależności od rezultatu meczu.

Odp.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 10:27, 24 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 11:49, 24 Lis 2016    Temat postu:

-
Sport,
szachy, literatura, psychologia, podróże...

czwartek, 24 listopada 2016

Runda IX meczu o tytuł Mistrza Świata
- Rośnie przewaga Pretendenta, Carlsen w coraz większych tarapatach!

Magnus Carlsen podczas wczorajszej partii wyglądał bardzo niekorzystnie,
widać, że przegraną w rundzie ósmej odczuł niczym wielkie, tektoniczne
tąpnięcie. Mistrz wyraźnie zmaga się z samym sobą, czyli praktycznie ma
już przeciwko sobie dwóch przeciwników. To generuje znacznie większe
energetyczne straty, co w ostatnich, jakże ważnych partiach, może się
odbić na jego kondycji. W niektórych momentach wydawał się naprawdę
bardzo przygaszony, podłamany, zdradzała to jego dość bogata mimika,
jednak i ostry skomplikowany wariant "hiszpanki",
w którym stanął nieciekawie, swoje zrobił...

A Pretendent swoje - jest równy, niczym blat stołu - pokerowa twarz,
przewidywalność, zdrowy meczowy rytm podczas partii, spokój i opanowanie...

Postawiłem na prawo entropii, czyli na stopniowe pogarszanie się sytuacji
meczowej Mistrza Świata i na razie wszystko się dzieje według moich
przewidywań. W ujęciu historii walk o tytuł Mistrza Świata w szachach,
obecna sytuacja Carlsena nie wygląda najgorzej. Jeśli przypomnimy sobie
reguły meczu pomiędzy Kasparowem i Karpowem i wynik, w którym
Bakijczyk przez wiele partii balansował nad przepaścią (wtedy to
Kasparow postanowił, że jeśli nie wygra to chociaż pokaże jak w te
szachy potrafi grać) to chyba zgodnie uznamy, że nadrobienie najniższej
z możliwych różnic punktowych w szachach nie jest zadaniem ponad siły
Norwega. Pod warunkiem, że pokona samego siebie, a to w szachach, jak
i w życiu jest rzeczą najtrudniejszą. Okiełznać rozszalałe myśli, uspokoić
psychikę aby wyjść na ostatnie trzy rundy do przeciwnika z jasną głową,
to w pewnym sensie lekcja stoicyzmu. Pod ostrzałem coraz mocniej
naciskającego Pretendenta to zdanie trudne, ale to trzeba zrobić.

Kiedyś pewien mistrz szachowy powiedział mi, że w szachach podstawą
jest nigdy nie tracić równowagi psychicznej bez względu na okoliczności.
Jeśli w czasie tak strasznej bitwy jaką jest partia szachów potrafimy
zachować spokój otrzymujemy ogromną przewagę nad resztą.
A takim spokojem koncentracji wydaje się w tym meczu dysponować
Rosjanin. On zachowywał nawet spokój w tych dwóch, krytycznych
dla niego partiach w pierwszej połowie meczu!

Dziś bardzo ważna partia dla Magnusa Carlsena, który zagra białymi
bierkami. Problemem jest wybór wariantu, gdy chce się grać na wygraną.
Zakres tych, które można zastosować kurczy się, trzeba wybierać te,
które dają największe szanse na zawiązanie równorzędnej walki.
W sztabie Magnusa musi być teraz bardzo gorąco.

Na koniec jeszcze wrócę do naszej, dość burzliwej dyskusji, związanej
z ucieczką Carlsena z sali konferencyjnej. Po pierwsze, mała prośba,
nie wyciągajcie wniosków z jakichś medialnych wycinków, mówię o
dwuminutowym filmie, na którym widać, że Magnus siedzi, czeka,
a potem ucieka. Żeby na jakiś temat wyrobić sobie zdanie warto znać
cały kontekst zdarzenia. Do kolokwium: zgadzam się, to zły pomysł,
by konferencja prasowa odbywała się tuż po partii, z racji wielu różnych
emocji u obu graczy, które naprędce trudno wyciszyć. Nie zmienię jednak
zdania, że Mistrz Świata zachował poniżej krytyki, nie jestem też
zwolennikiem, by relatywizować jego zachowanie. Magnus dostał
straszny cios, on przegrane przeżywa w dwójnasób, jednak w takich
sytuacjach wypada się po prostu ogarnąć. Widząc jak Norweg reaguje
na takie sytuacje, aż boję się scenariusza, w którym Karjakin wygrywa,
a Magnus musi być na ceremonii zamknięcia mistrzostw.
Chciałbym zobaczyć kogoś z klasą, ale nie wiem, tak naprawdę,
co tam ujrzę.

Zostawmy to zatem. Trzy partie do końca, a Magnus jest w sytuacji
przymusowej, lepszego scenariusza w tym meczu po prostu być nie
mogło! Wieczorem szykuję sobie ulubioną herbatę i zasiadam do wielkiej
szachowej uczty, na którą z wielką przyjemnością zapraszam również was!

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 11:01, 30 Lis 2016    Temat postu:

-

androgenes -- 29 listopada 2016 18:16

[link widoczny dla zalogowanych]

Tu więcej na temat meczu - sposobie na propagowanie i reklame szachów

Dla mnie promowanie szachów na świecie przez organizowanie poważnych
turniejów szachów szybkich i błyskawicznych i w ten sposób podnoszenie
wizualnej atrakcyjności tej dyscypliny jest wysoce kontrowersyjne.
To moim zdaniem próba reklamowania pełnowartościowego produktu
poprzez wprowadzanie na rynek jego namiastki.
Jak dla mnie to niewłaściwa droga.

Warto tu brać przykład z azjatów w ich podejściu do Go.
Po mino, że Japonia i Korea to ultranowoczesne społeczności,
gra Go w tych krajach nie traci popularności a turnieje sponsorowane
są przez największe gazety i koncerny.
W telewizji nadawane są programy zajmujące się problematyką
Go i nikt nie wpada na pomysły wprowadzania do prestiżowych turniejów
rapidów czy blitzów, pomimo, że tak gra się często w internecie
i to na dużych azjatyckich serwerach typu PandaGo.

Tymczasem, mam wrażenie, że FIDE nie za bardzo ma pomysł na
długoterminową strategię promującą szachy klasyczne i stąd te dogrywki
o skróconym czasie w meczu o tytuł mistrza świata, bądź kobiecy
superturniej o tytuł mistrzyni świata. Są one niczym innym jak próbą
zwiększenia atrakcyjności szachów klasycznych, jednak moim zdaniem nie tędy droga.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 11:04, 30 Lis 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 12:37, 03 Gru 2016    Temat postu:

-
androgenes -- 1 grudnia 2016 21:25
Co do Rosjan i ich umiłowania szachów, to czasami żałuję, że nie
urodziłem się w Rosji,chociaż kto wie jaki wtedy byłby mój los...

Cieszę natomiast się, że Magnus nie zawiódł, chociaż po kilku pierwszych
partiach miałem pewne obawy. Tym bardziej, że jak wspominał o tym
parokrotnie Krzysztof, Mistrz nie jest w najlepszej formie. Jednak
dogrywka wyszła koncertowo, chociaż jak zaznaczałem nie jestem zwolennikiem dogrywek.

Karjakin został zmasakrowany a ostatni matowy atak w ostatniej partii
meczu fantastyczny i brawurowy. Ciekawe co musiał przeżywać biały
król otoczony nieprzyjacielskim wojskiem gdy na rozkaz Magnusa całe
jego wojsko ruszyło na obóz wroga, zostawiając go samego o krok od
zagłady. To było niesamowite. Nawet misiowaty, nieco nieśmiały i niezwykle sympatyczny

Svidler, który zazwyczaj zachowuje powagę i belferską elokwencję
podniecił się i wołał "fantastic, fantastic" z wypiekami na twarzy.

Co do formy Magnusa, to przypomniały mi się słowa Małysza z przed lat. Mniej więcej powiedział, że dla niektórych natur obrona zdobytej pozycji mistrza jest trudniejsza i na dłuższą metę znacznie bardziej nużąca niż pięcie się w górę. Gdyż to ostatnie stawia coraz to nowe wyzwania i podniety. Myślę, że Magnus Carlsen jest taką właśnie naturą potrzebującą
nowych podbojów, no ale czemu się tu dziwić w końcu to przecież Wiking.

---

Tomasz Bażant -- 1 grudnia 2016 23:56
Piękny był finał- ostatniej partii -- 51. Hh6+! , cóż za styl skończyć ostatnią partię
meczu o mistrzostwo kombinacją!
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> Problemistyka Szachowa Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 37, 38, 39, 40, 41, 42  Następny
Strona 38 z 42

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin