Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Polityka
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 38, 39, 40, 41, 42, 43  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 7:14, 25 Lut 2015    Temat postu:

-
Wacław
24 lutego o godz. 22:24

Red. Passent w TokFM postawił swoim gościom pytanie
– czy trzeba dozbrajać Ukrainę ?
Red. Cichocki i Chrobot powiedzieli dozbrajać – lubią zapach krwi, do tego cudzej.
Prof. Środa, jak to baba, powiedziała, że nie dozbrajać.
Brakuje mi w tych rozmowach, tego , że tak towarzystwo przesiąkłą propagandą
– widząc tylko konflikt między Ukrainą a Rosją.
A widać to nawet w telewizji, że jest inaczej :
na Ukrainie jest zwykła zadyma, którą można i należy nazwać wojną
domową – stronami są: oligarchowie z Doniecka, a z drugiej strony z Kijowa.

Jak się dwóch bije , to trzeci korzysta, tym trzecim jest Rosja, dostarczając jednej stronie uzbrojenie, całe oddziały, wyposażenie – za które płaci powiedzmy Achmetow, czy jak mu tam. Rosja ma zyski polityczne, również.
Z kolei tej stronie wschodniej, kijowskiej : obiecanki cacanki składa
Zachód, mówiąc im – jak się będziecie dobrze sprawować,
w zabijaniu separatystów, to wam pomożemy.
Najlepszym sposobem, na ugaszenie wojny domowej –
jest pozostawienie jej stronom wojującym – do tego,
aż same dojdą do wniosku , że muszą się
dogadać lub doprowadzić do rozwodu, jak w skonfliktowanym małżeństwie.

Do małżeństwa nie wolno się wtrącać, szczególnie teściowym/Rosja
-Zachód/, i innym czynnikom zewnętrznym, bo zawsze w takim
wewnętrznym konflikcie obie strony mają racje, swoje.

Zapomina się , że w sprawie ukraińskiej najważniejszy jest
konflikt: Wielki Brat – Rosja , tu nawet UE się nie liczy.

Ukraina sama nabroiła, i sama musi znaleźć sposób na wyjście z kryzysu.
Ukraińcy, nie mają wyjścia , muszą zbudować swój okrągły stół,
jeszcze większy jak ten nasz polski z 1989 roku.

Jak nie dojdzie tam do zgody, to ucierpi cała Europa, my najwięcej,
bo jesteśmy najbliżej, a więc panie Komorowski,
ostrożnie z tym pomaganiem.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 0:29, 26 Lut 2015    Temat postu:

-
KOMOROWSKI i DUDA - TO ZAGROŻENIE ATAKIEM JĄDROWYM !
libero

Komorowski - to pierwszy dla nas Polaków taki prezydent który swoimi
działaniami i intencjami sprowadza na nas ZAGROŻENIE ATAKIEM
JĄDROWYM - jeszcze takiego nie mieliśmy.
Mam tu na myśli chęć zbrojenia ukrainy - na odpowiedź Rosji nie będziemy
długo czekać - ta dozbroi wtedy Noworosję, a wtedy w to wszystko włączy
się wujek Sam - i w tym momencie stąpamy już po grani konfliktu
jądrowego. DUDA - w tym temacie jest taki sam -
też chce zbroić Ukrainę
więc już wiadomo przynajmniej na kogo nie głosować
!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 7:58, 03 Mar 2015    Temat postu:

-
Wirtualne szkolenie --- matowanie Hetmanem!

4 - P1031195
Autor : P. A. Orlimont
Deutsches Wochenschach 1905
------------
1_2
Diagram --- 1
Mat w 3 posunięciach -- #3 --- --- 1. Gd1! - Sf3 - 2. Hf2! - Kg4 - 3. Hxf3 - mat

Rozwiązanie

1. Gd1! -- tempo
1. Gd1 - Sf3 - 2. Hf2 - Kg4 - 3. Hxf3 - mat --- diagram 2
-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 7:59, 03 Mar 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 12:18, 15 Mar 2015    Temat postu:

15.03.2015
niedziela

Wojna w Syrii: To już cztery lata
Agnieszka Zagner

Dziś mijają cztery ponure lata od chwili, kiedy wszystko się zaczęło.
W Syrii, w której od kilku tygodni „coś” zaczynało się dziać,
15 marca 2011 r. zdarzył się prawdziwy „Dzień Gniewu”.
Ludzie wyszli na ulice w Damaszku, Aleppo, w Dara’a. Przestali się bać.

Uważa się, że to właśnie Dara’a jest kolebką syryjskiej rewolucji.
To tam napisano na murze: „Naród chce upadku reżimu”.
To tam aresztowano i torturowano uczniów, podczas pokojowej
demonstracji w ich obronie padły strzały, polała się krew.
Dara’a pasuje do mitu założycielskiego syryjskiej rewolucji.
Z tego mitu już nic nie zostało.

Długo się zastanawiałam, co napisać o tej rocznicy. Co tu jeszcze dodać,
kiedy Państwo Islamskie wyziera z każdego kąta? Kiedy miliony
uchodźców już uciekło z Syrii, a kolejne musiało opuścić swoje domy?
Kiedy w każdym kolejnym roku ginie coraz więcej ludzi?
Kiedy niszczone są miasta i zabytki? Kiedy ten, przeciwko któremu
zaczęła się wojna, miewa się dobrze i nigdzie się nie wybiera?
Kiedy tak naprawdę nie ma już części Syrii? Kiedy dzieci nie chodzą
do szkół, a chorzy nie leczą się w szpitalach?
Kiedy z obywatelskiego zrywu nie zostało już nic?

Dokładnie pamiętam ten 2011 r. Pisałam o początkach rewolucji. Rozmawiałam wtedy z opozycjonistami – takimi, którzy wierzyli w mit założycielski Dara’a. Mówili, że chcą wreszcie móc swobodnie oddychać, chcą żyć w kraju, w którym nie muszą się bać, w którym na każdym kroku ktoś nie wyciąga ręki po łapówkę, w którym można żartować z władzy, w którym wybierane są prawdziwe partie, w którym istnieją normalne instytucje, jakie znają demokracje.

I jeszcze później, kiedy do Polski przyjechali słynni Suheir Atassi, George Sabra, Haitham al-Maleh… Patrząc na nich w polskim Sejmie, a potem rozmawiając osobiście, miałam wrażenie, jakbyśmy cofnęli się do lat 70. i 80., jakbym właśnie rozmawiała z filarem naszej opozycji. Wszyscy po więzieniach w Syrii, wybitni intelektualiści, tacy, którzy mogą być pierwszą elitą „nowej” Syrii.

Trochę nam się to wszystkim udzieliło, ten nastrój „naród chce upadku reżimu”. To było jednocześnie jakoś naiwne, bo przecież właśnie wtedy Homs obracał się w morze ruin, za chwilę dołączyło Aleppo… Ale jeszcze wtedy, gdzieś w początku 2012 roku, nie straszyło nas Państwo Islamskie i jeszcze myśleliśmy, że może Sabra (którego zresztą wybrano na szefa syryjskiej opozycji) będzie kiedyś premierem, a chociaż ministrem w nowym rządzie Ghaliouna.

Czy ktoś dziś pamięta o tych czasach? O romantykach z Dara’a? Patrząc na Syrię dziś, trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś rozkradł tę rewolucję. Zabił Dara’a. Zostawił zgliszcza i setki tysięcy ofiar.
Dziś Syria jest cieniem samej siebie. Podzielona między zwalczające się armie, głodna (organizacje pomocowe nie mogą dotrzeć do dużej części potrzebujących, a tych jest nawet 5 mln), ciemna (dosłownie na mapach coraz mniej świateł, bo nie ma prądu), chora (nie ma leków, szpitali, lekarzy), niedouczona (połowa z 4 mln dzieci w wieku szkolnym albo nie uczy się wcale albo robi to nieregularnie), biedna (po czterech latach wojny rozpłynęły się majątki, ludzie potracili pracę, ceny poszybowały w górę, podobnie jak kurs dolara). W Syrii zmieniło się niemal wszystko.
Tylko w pałacu w drodze na wzgórze Kasiun prawie nic się nie zmieniło.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 14:06, 15 Mar 2015    Temat postu:

-
ziomekp.1
15 marca o godz. 12:22

Żal pani Syrii? Żal pani Iraku? Może jeszcze Libii?
To jest pokłosie “arabskiej wiosny ludów”, to jest pokłosie
“jankeskich pieniędzy” wpompowanych w te rewolucje, to samo
przerabiamy na Ukrainie — szerzenie demokracji a la USej dziwnym
trafem kończy się totalną rozpierduchą, upadkiem państwowości,
setkami tysięcy trupów, milionami emigrantów. Pisze pani coś takiego:
“Czy ktoś dziś pamięta o tych czasach? O romantykach z Dara’a?
Patrząc na Syrię dziś, trudno oprzeć się wrażeniu, że ktoś rozkradł tę rewolucję.
Zabił Dara’a. Zostawił zgliszcza i setki tysięcy ofiar”. Ktoś rozkradł,
ktoś zabił Dara’a, ktoś “wyprodukował” zgliszcza i tysiące ofiar, ktoś?
Kobieto obudż się, spójrz szerzej, nie “łykaj” jedynej, słusznej
propagandy, poszukaj odpowiedzi kto, twój artykulik to jeden wielki
pytajnik, jedna wielka niewiadoma. Ułatwię ci odpowiedż na pytanie kto,
poczytaj choćby to,

[link widoczny dla zalogowanych] albo to,

[link widoczny dla zalogowanych]

Niech pani pisze konkretnie a nie perfumowane bzdety o prawych
i sprawiedliwych bojownikach o wolność i demokrację, niech pani
napisze kto konkretnie ponosi winę za chaos na Bliskim Wschodzie,
komu na tym chaosie zależy — nie przyjmuję bzdur o krzewieniu
demokracji a la jankes, znam gorsze reżimy na
Bliskim Wschodzie gdzie hameryka nie wkracza
(choćby Arabia Saudyjska), pozdrawiam.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 22:41, 20 Mar 2015    Temat postu:

--
20.03.2015 - piątek

Pobudka z ręką w nocniku, czyli nowy konflikt światowy
Ziemowit Szczerek

Na Zachodzie bez specjalnych zmian, cóż poradzić. Z takiej np. Brukseli nie widać jakichś większych zagrożeń. Debata na temat Ukrainy, na którą tam trafiłem, przebiegła tak, jak przebiegają debaty dotyczące problemów w bardzo dalekich i nie do końca realnych krainach: z uprzejmym oburzeniem na złych agresorów, bad guysów i uprzejmym wspieraniem good guysów. To oczywiście oburzające, co się tam dzieje – wynikało z rozmów prowadzonych później, w kuluarach – ale Donbas to jak Mombasa, jak wojna w Afryce, tylko zimnej. Gdzie to w ogóle jest, ten Donbas?

Nie ma w tym oczywiście nic dziwnego. W Polsce na jakiejkolwiek debacie na temat wojny w Rwandzie czy nawet w Kosowie – byłoby podobnie. Zresztą o jakiej Rwandzie, o jakim Kosowie mowa: niedawno w Krakowie pytano mnie, czy do Lwowa bezpiecznie jest jechać i czy na to miasto rakiety nie spadają. Nie, nie jesteśmy inni niż brukselczycy. Zresztą – czy można im, brukselczykom, cokolwiek zarzucać? Co właściwie? Że się nie boją Rosji? Rosja daleko. Że nie boją się Rosji za nas? Że nie myślą długoterminowo i bagatelizują rosyjski wpływ na świat? Że mają gdzieś ukraiński problem? Przecież organizują debaty, przychodzą na nie, wyrażają oburzenie. Że nie ma alarmu i wielkiej mobilizacji?
No ale nie ma co ukrywać – na Ukrainie też by tak było, gdyby sprawa dotyczyła – dajmy na to – ISIS. Tak mniej więcej reaguje się na wiadomości o tragedii w miejscach, które są odległe, egzotyczne i – cóż poradzić – dla nas i naszych żyć nieważne. Każdy naród ma w sobie coś z Neville’a Chamberlaina, który nie chciał umierać za „daleki kraj, o którym Brytyjczycy nic nie wiedzą”, i tylko wyjątkowi naiwniacy mogą uważać, że jest inaczej. Nikt się nie ruszy, dopóki nie będzie absolutnie musiał. I zamiast pomstować na ten fakt, należy raczej go po prostu uwzględnić w kalkulacjach i nie liczyć na cud.

Nie dotyczy to, oczywiście, zobowiązań NATO wynikających ze słynnego artykułu 5. Na NATO liczyć trzeba, choćby z tego powodu, że nic lepszego nie mamy. Nie żebym uważał, że Rosja ma jakiś szczególny interes czy choćby powód, by atakować Polskę. Ale jeśli coś na Kremlu wymknie się spod kontroli albo Rosja zachce robić z siebie ogólnoświatową drama queen, czego w sumie też nie można wykluczyć, bo Rosja lubi w dziwny sposób zwracać na siebie uwagę świata, to myślę, że nie po to przez dziesiątki lat budowano najważniejszy światowy system bezpieczeństwa, by stchórzyć w pierwszym momencie jego próby. A potem klecić coś od zera. Posypanie się NATO miałoby gigantyczne konsekwencje, bo nagle okazałoby się, że w świecie Zachodu panuje wolna amerykanka i nikt nie jest bezpieczny poza tymi, którzy mają faktyczną siłę. NATO więc, jeśli będzie trzeba, najpewniej jednak zareaguje. W ostateczności i niechętnie, ale zareaguje.

Ale naiwnością byłoby też się spodziewać, że ta reakcja wzbudzi aplauz Zachodu. Raczej przeciwnie: Zachód będzie chciał umierać za Gołdap, Dyneburg czy Narwę z takim samym entuzjazmem, z jakim Polacy chcieliby umierać za Aleppo czy Trypolis. „To nie nasza sprawa, to sprawa między tą wschodnią/południową/nie naszą w każdym razie dziczą, nie wtrącajmy się” – taki byłby dyskurs. Czy Polacy pamiętają, co się w Polsce mówiło w czasie wojny w Bośni i oblężenia Sarajewa? Po przystankach, po kolejkach w sklepach, po imprezach? Pamiętają, pamiętają, choć teraz wstyd. A mówiło się tak: „A, odgrodzić to w cholerę murem od reszty świata, i niech się powyrzynają, jeśli tak bardzo to lubią”.

Tak samo będzie się mówiło na Zachodzie o wschodniej wojnie. I pojawią się też na Zachodzie najprawdopodobniej takie same marsze antywojenne, jakie dawniej odbywały się w Stanach przeciwko wojnie w Wietnamie. I pojawią się następujące opinie: „po co właściwie to NATO podchodziło tak blisko Rosji, przecież Ukraina, Polska, Pribałtyka to tradycyjna strefa wpływu Rosji, przecież to było oczywiste, że taka zachłanność zaniepokoi Moskwę, ciągle ta chciwość, chciwość, chciwość”.
A nastroje te będą skutecznie podsycane przez rosyjską narrację, która jest, dodać trzeba, bardzo chwytliwa. Bo Rosja w gruncie rzeczy wyśpiewuje pieśń bardzo podobną do tej, jaką już dawno nucą inne kraje stanowiące peryferia Zachodu: Ameryka Południowa, Azja czy Afryka. Zachód, w tej narracji, a szczególnie Stany, żerują na reszcie świata, swój dobrobyt opierają na cierpieniu innych, a prawa człowieka i humanitaryzm, które stosują sami u siebie, nie działają poza granicami zachodnich sojuszy.
My, w Polsce, tak na świat nie patrzymy, bo jesteśmy jednymi z niewielu beneficjentów narzuconego przez Zachód światowego systemu (choć i nam swego czasu podrzucono kukułcze jajo w postaci CIA-owskich sal tortur), ale reszta świata ma już dość ciągłego oczekiwania na koniec wiecznej transformacji, zmian, czekania na lepszy świat.

I dlatego właśnie zabrała się za niszczenie starego.
Tego, w którym gra rolę prowincji, a nie centrum.
Rosja się rzuca, bijąc pragnącą dołączyć do Zachodu Ukrainę.
Turcja się na Zachód obraziła, zabrała zabawki i próbuje odbudować wpływy w regionie dawnego imperium. Islamiści w Lewancie i Afryce Północnej szaleją i budują tyranię średniowiecznego typu, epatując świat obrazkami, których nie oglądano od bardzo dawna i do których widoku ludzie znów zaczynają przywykać, typu palenie ludzi żywcem, obcinanie głów nożami i strącanie ich z wysokich wież na ziemię.
W Ameryce Płd. zmienia się niewiele, bo antyamerykańska narracja jest tam obecna od dawna. Rządzi tam (z wyjątkami co prawda) albo nieznośna, tradycjonalistyczna konserwa, albo równie nieznośna populistyczna lewica, a Hassliebe wobec Zachodu przypomina trochę to rosyjskie: chcemy być tacy jak wy, ale – po pierwsze – wykorzystujecie nas zamiast traktować nas po partnersku, po drugie – gardzicie nami, po trzecie – staliście się dekadenccy i zwyrodniali. Spójrzcie tylko na siebie i waszą Conchitę Wurst.

Słowem, świat wokół Zachodu się trzęsie. Porządek się burzy, nadciągnął chaos.
I niektóre elementy chaosu wbijają się już bardzo mocno w bezpieczny, wydawałoby się, świat Zachodu. Wielu bojowników ISIS czy Al-Kaidy to obywatele UE, mogący bez problemu i bez kontroli poruszać się po strefie Schengen. Jeśli będą chcieli dokonać na Europę ataków podobnych, jak te z Madrytu czy Londynu – wcześniej czy później – dokonają ich. I gdy zachód będzie lizał rany, kto się przejmie tym, co dzieje się na Ukrainie? Czy to będzie dobry czas na zdecydowaną reakcję, w razie jakby co?
Ale są też inne elementy rozsadzające europejski ład. Mamy w Europie całkiem solidną opcję prorosyjską. Ci, którzy robią z Rosją interesy i są uzależnieni od rosyjskiego gazu czy rynku – to jedno.
Ale są też ludzie, którzy po prostu podzielają rosyjską perspektywę, bo sami w niej głęboko tkwią, jak Polacy i Rosjanie na Litwie, Rosjanie na Łotwie i w Estonii.

Są ludzie, którzy podzielają ją po prostu dlatego, że perspektywa ta jest antyzachodnia (różne europejskie środowiska lewicowe czy skrajnie prawicowe, czyli dokładnie te, na które liczył Aleksander Dugin w słynnym wywiadzie „Czekam na Iwana Groźnego” udzielonym pod koniec lat 90. polskiej „Frondzie”).
Zresztą: nie tylko środowiska skrajne mogą się załapać na antyzachodnią bajkę. Przykład Snowdena, który przed amerykańskim państwem, według niego – opresyjnym, uciekł do jeszcze bardziej opresyjnego kraju i został bohaterem narodowym sporej części świata, w tym zachodniego – pokazuje, że Putin niekoniecznie jawi się powszechnie jako zło gorsze od Waszyngtonu. I to Waszyngtonu Obamy, najbardziej lewicowego prezydenta, jakiego nosiła Ameryka!
Co więcej, pokazuje to, do jakiego stopnia Zachód żyje rojeniem, że demokracja, prawa człowieka i humanitaryzm to rzeczy dane raz na zawsze, nie dostrzegając, że walka z ich gwarantami – NATO, Stanami i krajami UE – jest w gruncie rzeczy graniem na rzecz dyktatur. Że postulowana przez wiele zachodnich środowisk „rozbicie jednobiegunowości świata” oznacza w praktyce oddanie wielkich terenów pod władzę reżimom antydemokratycznym i zamordystycznym, dokładnie tak, jak to się dzieje na Ukrainie. Bez wsparcia USA zagrożone byłyby – na przykład – Izrael, Korea Południowa, Tajwan. Można mieć sporo wątpliwości co do polityki prowadzonej przez te państwa, ale polityka prowadzona przez kraje im zagrażające wydaje się jeszcze mniej user friendly.

Tak więc elementy rozsadzające świat zachodni krążą już w jego systemie. Weźmy takiego Orbána: Putin kwestionuje światowy ład, a tak się składa, że największa trauma Węgier, traktat w Trianon, który pozostawił Budapeszt Transylwanii, Zakarpacia, Górnych Węgier (Słowacji), Wojwodiny itd. – to właśnie element tego ładu. Żeby wyobrazić sobie skalę węgierskiego poczucia krzywdy, trzeba by wyobrazić sobie współczesną Polskę przyciętą do skali Kongresówki.

[link widoczny dla zalogowanych]

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 22:50, 20 Mar 2015    Temat postu:

-
axiom1
20 marca o godz. 16:41

Tak, oczywiscie, wspolnota, jednomyslnosc,… tzn dyktatura.
Zwiazek Radziecki versja 2 zachodnia trzeba budowac i umacniac.
I ani slowa o sprawach naprawde waznych.
Kazda z repunlik Zwiazku Radzieckiego wersji 2 zachodniej ma powazne problemy finansowe.
Deficyty budzetow sa we wszystkich republikach. Dlugi publiczne rosna w tempie 3-4 krotnie szybszym od trepa wzrostu PKB. Dlugi publiczne na poziomie 100+% PKB.
Panie Szczerek czy pan wie co to znaczy ?
Bezrobocie 10-12 % i nikt nie ma pojecia jak z tym walczyc. Deficyty handlowe rowniez sa i dlugi handlowe rosna.

Ale jak widac najwazniejsze jest dazenie do wojny na fali
szalenczej orgii rusofobi.
Bo oni postawili sie w obronie Rosjan zagrozonych po bandero-
nazistowskim zamachu stanu zorganizowanym przez Unie i USA.
Toz to bylo bezprawne wtracanie sie w wewnetrzne sprawy Ukrainy
panie Szczerek. To byl gwalt na ukrainskiej suwerennosci i nietykalnosci.

Oczywiscie Rosja jest rowniez nienawidzona bo nie maja dlugow jak republiki Uni. Bo nie maja bezrobocia jak republiki Uni.
Bo maja budzet zbilansowany a nie deficyty jak w republikach Uni.

I ponad wszysko Rosja ma przywodzce bezposrednio wybranego
i wspieranego przez 88% rosjan co jest demokracja o lata swietlne przed Unia.
Zaden z wodzow republik Uni nie jest bezposrednio wybierany.
W Uni czolowe pozycje zajmowane sa z nominacji,w tajemniczy
sposob przez tajemne osoby za zamknietymi dzwiami.
Unijna wspolnota i jednomyslnosc jest zaprzeczeniem
elementarnych zdobyczy cywilizacji, demokracji i wolnosci.

--
cccamel
20 marca

Jeśli przyjąć, że wszystko, co robią USA jest z definicji dobre, to świat
może tak wyglądać, jak w powyższym tekście. Jeśli jednak zapoznać
się z historią wojen i przewrotów autorstwa USA w okresie od zakonczenia
WWII to już nie wygląda to tak różowo, prawda? Porażająca jest ich liczba!
I nagle trochę bardziej zrozumiala staje się niechęć państw
Ameryki Południowej do uwielbianego w Polsce hegemona Smile
Fragment o gwarantach praw człowieka jest milusi. Nasz “najbardziej lewicowy” Obama zwielokrotnił liczbę misji dronów w Azji do tego stopnia, że liczba ofiar demokracji idzie już w dziesiątki tysięcy. Obawiam się, że całość tekstu to znów polskie ‘wishful thinking’ dalekie od realiów. A na koniec: może notka o przyczynach i mechanizmach powstawania serii “kolorowych rewolucji”, które pozbawiły ową “bydlęcą i niezachodnią” część świata stabilności, a które sięgają teraz po Rosję?
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 22:55, 20 Mar 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 12:22, 31 Mar 2015    Temat postu:

-
Wiesław Władyka
30 marca 2015

Trzy lata jak dla brata
W grach, w których gra się z kolegami w wykolegowanie, Leszek Miller
jest mistrzem nad mistrzami. Tyle tylko, że gra, którą akurat teraz toczy,
nie ma już większego znaczenia.

Jakie są fakty? W styczniu Grzegorz Napieralski został zawieszony przez
zarząd krajowy SLD w prawach członka partii „za działanie na jej szkodę”.
Chodziło o to, że były przewodniczący Sojuszu krytykował przede
wszystkim aktualnego przewodniczącego, czyli Leszka Millera.
Za wyniki wyborów samorządowych, za wysunięcie Magdaleny Ogórek
do wyborów prezydenckich i w ogóle za marazm partii.
To zawieszenie albo by wygasło po regulaminowym okresie (właśnie mijał),
albo zostałoby anulowane bądź zmienione w inną sankcję przez sąd partyjny

Sąd partyjny się zebrał, przesłuchał Napieralskiego, który wcześniej wykonał kilka ruchów zaostrzających sytuację. Po pierwsze twierdził, że jego zawieszenie było bezprawne, co zaowocowało tym, że złożył w Sądzie Okręgowym w Warszawie pozew o uznanie nieważności uchwały zawieszającej go, jakoby sprzecznej ze statutem partii. Jednocześnie, to po drugie, skierował wniosek do SLD o zawieszenie i ukaranie Leszka Millera.

Nic dziwnego, że sąd partyjny rozpoczynał pracę w dużym podnieceniu. Wojciech Szewko, członek zarządu SLD, zapowiadał, że Grzegorz Napieralski zostanie z partii usunięty. A tu nagle tenże Szewko złożył oświadczenie, że sąd uznał Napieralskiego co prawda „winnym większości zarzucanych mu czynów”, ale też przyznał, że oskarżony wyraził skruchę, obiecał, że będzie „czynnie wspierał kandydatkę SLD”. W związku z tym kara została zmniejszona. Otóż były przewodniczący pozostaje w partii, ale przez trzy lata nie będzie mógł sprawować w niej jakichkolwiek funkcji. Koniec, kropka.

Niewiele z tego można zrozumieć. Jeśli Napieralski szedł na zwarcie z Millerem, i to tak spektakularnie, to dlaczego wyraził nagle skruchę? Zapewne wycofa teraz swoje pozwy i wnioski wcześniej skierowane przeciwko tak partii, jak i jej przewodniczącemu. Jak teraz będzie „czynnie” wspierał Magdalenę Ogórek? Co właściwie chce osiągnąć, gdy nie został z SLD wyrzucony, ale doskonale spieszony, czyli został zsadzony z konia i przez trzy lata będzie tylko szeregowym członkiem partii, która być może za chwilę będzie jedynie wspomnieniem? Jakiś handel polityczny miał tam miejsce, bo jakiś przecież musiał być, nie bądźmy naiwni.

Zdaje się, że tak czy inaczej Leszek Miller przy pomocy sądu partyjnego osiągnął w tej sprawie sukces. Wcześniej przy takich sytuacjach personalnych tenże sąd zawsze wyrzucał i już. W tym przypadku zachował się nadzwyczaj miłosiernie. Trzy lata jak dla brata – można rzec.

Z drugiej strony upokorzył Napieralskiego i odebrał mu możliwość
działania. Niejako zdjął temat z wokandy, a był on bardzo niewygodny
i byłby jeszcze bardziej, gdyby pyskaty były przewodniczący znalazł się
poza SLD, która to partia może być po wyborach prezydenckich dość
zirytowana kolejną klęską, do której dzielnie doprowadził Leszek Miller.
Na co wszystko wskazuje.

W takich grach, w których gra się z kolegami w wykolegowanie, Sojusz
ma duże doświadczenie, a mistrzem nad mistrzami jest Leszek Miller.
Tyle tylko, że gra, którą akurat teraz toczy, nie ma już większego znaczenia.

drukuj poleć‡ wykop skomentuj (3)
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 8:04, 14 Kwi 2015    Temat postu:

14.04.2015
wtorek

Jak się może skończyć ukraiński kryzys?
Ziemowit Szczerek

Żeby wygrać, trzeba grać, a na Ukrainie gra gracz tylko jeden.
Jest to Rosja, i jeśli nic się nie zmieni to najpewniej właśnie ona wygra całą rozgrywkę.
Rosja gra jak gra – ale gra. Wygląda, póki co, na pijaną ze szczęścia
z powodu swojego „wstawania z kolan”. W rosyjskiej debacie publicznej
kipi od wielkich projektów: od budowania autostrady na Alaskę po
zbombardowanie megawulkanu w parku Yellowstone, które raz na
zawsze miałoby wyeliminować USA z gry. Z jednej strony zatem chciałoby
się Rosjanom do Stanów jak najwygodniej jeździć, a z drugiej – dobrze
by było z nich zrobić megapompeje i usmażyć pod grubą warstwą popiołu.
Radosne rosyjskie hassliebe wobec Zachodu trwa sobie w najlepsze
i doskonale oddaje stan rosyjskiego ducha: nienawidzą nas i nami
gardzą, nie uważają za część zachodniego świata – więc my gardzimy
nimi, mimo, że po cichu bardzo chcielibyśmy być tacy jak oni.

Ale póki co Rosja łapie w nozdrza wiatr geopolitycznego szczęścia i sukcesu.
Rubel, co prawda, spadł, ale powoli się umacnia, #krymnash, nie trzeba
już udawać, że się popiera te różne prawa zboczeńców na punkcie
których Zachód ma obsesję, cała okolica trzęsie przed nami portkami. Dobrze jest.

[link widoczny dla zalogowanych]

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 8:05, 14 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 12:50, 27 Kwi 2015    Temat postu:

Ryszard
1 marca 2014 rok -- o godz. 20:06

Jestem wiernym czytelnikiem p.Passenta już pewnie ze 40 lat
i nie posiadam się ze zdumienia, że powyższy tekst mógł wyjść
spod jego pióra – tak bardzo jest po linii i na bazie.
Jego, i nas wszystkich zapewne, zrozumiałe emocje mogą być
usprawiedliwione dramatyzmem i nieprzewidywalnością powstałej sytuacji.

Myślę jednak, że taką reakcję Rosji był w stanie przewidzieć nawet Radosław Sikorski.
I właśnie jego udział w tym, do czego dzisiaj doszło budzi moje poważne wątpliwości.
Był on przecież jednym z 3 “świadków” porozumienia z 21 lutego,
bez obecności których Janukowycz nie złożyłby na nim swojego podpisu.

Trudno nie czuć odrazy do takich postaci jak Wiktor Janukowycz, czy Julia Tymoszenko, ale ten pierwszy, nieszczęśliwym zrządzeniem historycznych już okoliczności, był legalnym prezydentem wybranym w powszechnych wyborach. W wyniku “fortelu” 3 ministrów stracił stanowisko. Zastanawia mnie, czy ich udział w podpisaniu owego porozumienia miał oszukańczy charakter z samego założenia. A jeśli nie, to dlaczego po przejęciu, wbrew porozumieniu, władzy przez protestujących na Majdanie, połknęli własny język. Można twierdzić, że dzięki temu udało się uniknąć dalszego przelewu krwi. Być może….
Ale kto potrafi przewidzieć, ile ofiar pociągnie za sobą dalszy rozwój wydarzeń na Ukrainie?
Rosja na pewno straci wiele z powodu dzisiejszej decyzji Putina. Ale czy tylko ona?
Świat osuwa się w otchłań nowego okresu zimnej wojny (oby tylko!).

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 10:58, 05 Maj 2015    Temat postu:

5.05.2015
wtorek

Cień Baobabu
Jacek Żakowski

[link widoczny dla zalogowanych]

Cały dzień zszedł wczoraj na żegnaniu Władysława Bartoszewskiego.
Msza, pogrzeb, konsolacja. Dziesięć godzin zbiorowego oswajania się
z pustką po ostatnim Kolosie i z Polską, w której katalog kolosów jest i będzie pusty.

Jak żyć, Panie Władysławie.
Ostatnie ćwierć wieku przejechaliśmy na ramionach kilku kolosów.
Nowaka-Jeziorańskiego, Karskiego, Kuronia, Jana Pawła II,
Geremka, Tischnera, Mazowieckiego, Miłosza, Bartoszewskiego.
Bartoszewski był ostatnim z nich. Mamy jeszcze kilka wielkich postaci z Wałęsą na czele. Ale to już nie są kolosy, choć niektórzy są bardzo zasłużeni i bywają przydatni w różnych publicznych sprawach.
Kolosi byli jak baobab na równinie. Nawet kiedy chwilami któryś znikał nam za horyzontem, ważne było, że jest. Teraz została dość równo przystrzyżona trawka, rzadko urozmaicona paroma dębami, drzewkami czasem dającymi nawet dość smaczne owoce i kwiatkami dla dekoracji.
Skończył się czas kolosów i baobabów. Nasz czas ich nie tworzy i w gruncie rzeczy dość kiepsko ich znosi.

W drodze do Katedry słyszałem starszą panią, która marudziła komuś przez telefon, że jest tłok na Starówce, a co z tego Bartoszewskiego za profesor, skoro studiów nie skończył. „Znaj proporcjum”, Babo głupia, „niegodnaś ty ran jego całować”, że pozwolę sobie popłynąć Sienkiewiczem. Ale nie chciało mi się wdawać w pyskówkę. To nie pomoże.
Wielkość jest nieznośna, gdy znajduje się blisko, bo przypomina nam o naszej małości lub ją uświadamia. Im mniejsza małość, tym większa nieznośność. Sikanie na baobab daje złudzenie wyzwolenia z tego dysonansu.

Czy Polacy są aż tak strasznie mali, że tak źle znosimy widok baobabów, a nawet większych dębów? Nie sądzę. Raczej tak źle sami o sobie myślimy. Chyba za dużo od siebie chcemy i za łatwo z tego rezygnujemy. Dlatego na tych, co nie zrezygnowali, patrzymy podejrzliwe. I złośliwie. Skoro ja nie mogłem, to jakim cudem on mógł. To się tak po prostu nie stało…
Kołakowski widział ten dysonans i jego fatalne skutki. Wiedział, że nie każdy wdrapie się na Everest.
Dlatego upominał, żebyśmy nie chcieli zbyt wiele. „Chcieć niezbyt wiele” – to była jego maksyma.
Dla mnie dobra. Robić jak najwięcej, chcieć jak najmniej, a reszta się okaże.
To jest ziarno, z którego rosły baobaby. Dziś dominują wybory przeciwne.
One są ziarnem frustracji, która zatruwa rozumy.

Co Bartoszewski chciał, kiedy jechał do Auschwitz, siedział
w stalinowskim więzieniu i w obozie internowania?
Bardzo mało. Tylko zachować się możliwie dobrze.
Nic więcej. Dla wielu z nas i to jest czasem za trudne.
Ale jak komuś się uda, może na baobab popatrzeć z przyjemnością.
Wtedy jest to piękny widok.
Dlatego warto próbować. Szansa jest niemal codziennie.

Teraz na przykład mamy przed sobą wybory. Jak się zachować, żeby spokojnie patrzeć na baobaby? Trudna sprawa. Ale są proste reguły. Zachować się szlachetnie. Nie głosować po złości, na przekór itp. Nie myśleć tylko o sobie. A przede wszystkim zdobyć się na wysiłek wyrobienia sobie poglądu i iść na głosowanie, choćby lało jak z cebra. Baobaby temu poświęciły życie, żebyśmy mieli takie prawo. Ludzie latami gnili za to w kryminale. Jak się nie wywiążemy, nie ucieszy nas widok żadnego Baobabu.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 21:16, 06 Maj 2015    Temat postu:

6.05.2015
środa

Nie bierz długopisu na wybory
Anna Dąbrowska

Do wtorkowego wieczora prawie 124 tysiące osób dołączyło
do facebookowej akcji „Weź swój długopis na wybory”.
Z godziny na godzinę dołączają dziesiątki kolejnych. O co chodzi?

Inicjator akcji uważa, że „10,5 zł potrzeba, aby sfałszować wybory
w jednej komisji obwodowej. Bo właśnie za 10,5 zł można w sklepach
internetowych kupić długopis wypełniony tuszem,
który znika z kartki w kilka godzin po jej zapisaniu”.

Co więcej – uważa, że w ostatnich dniach nastąpił wysyp ofert sprzedaży takich długopisów w popularnym polskim serwisie aukcyjnym. I pyta: „Czyżby sprzedawcy poczuli, że popyt rośnie?”. Te znikające długopisy mają wykładać na stoliki, przy których oddajemy swój głos, fałszerze stowarzyszeni w lokalnej komisji wyborczej.

Wyniki wyborów mogą być zafałszowane – zdaniem organizatora tego facebookowego poruszenia – nie tylko przez znikające długopisy, ale też przez tusze rozlewające się na kartkach. „Pokazały to chociażby ostatnie wybory samorządowe, gdzie w niektórych komisjach rozłożono długopisy z bardzo mocnym i rozlewającym się tuszem”. W efekcie – ponieważ karty wyborcze miały kształt książeczek – tusz ze znaku X postawionego na wybranej stronie na jednej z kratek przebijał także na inne. I podczas liczenia wiele takich głosów komisje uznały za nieważne. (…) Weźmy swoje własne, sprawdzone długopisy, idąc zagłosować 10 maja” – zachęcają.

Wszystkim, którzy zadeklarowali poparcie dla tej facebookowej akcji, dedykuję poniższe fakty i pytania:
1. Proszę autora tego wydarzenia o informacje, w których obwodowych komisjach wyborczych celowo wyłożono w ostatnich wyborach samorządowych długopisy z rozlewającym się atramentem po to, by fałszować wyniki? Tak poważny zarzut należałoby udowodnić. Czy autor zgłosił te informacje do sądu z wnioskiem o zbadanie ważności wyników głosowania w tych komisjach?

2. Na popularnym serwisie aukcyjnym nie zauważyłam zwiększenia podaży i popytu na długopisy ze znikającym atramentem za 10,50 zł. Szukałam skrupulatnie. Ktoś je widział?
3. To prawda, że po ostatnich wyborach samorządowych do sądów wpłynęła rekordowa liczba skarg, prawie 2 tys. Ale 1,7 z nich sądy uznały za całkowicie bezzasadne. Uznano zaledwie kilkadziesiąt błędów ludzkich, źle wydrukowanych kart do głosowania, które mogły wpłynąć na wynik wyborów. Oczywiście swoje rozdziały do scenariusza o fałszowaniu wyborów dopisało też jesienią państwo, nieudolna administracja PKW, która przez kilka dni nie umiała podać wyników wyborów samorządowych. Ale zaplanowanych i zorganizowanych fałszerstw ze świecą szukać.

Z kilkuset komentarzy i kilku sond wyborczych opublikowanych przy tym wydarzeniu widać, że zdecydowana większość z tych, którzy je popierają, sympatyzuje z Januszem Korwin-Mikkem, Pawłem Kukizem i Andrzejem Dudą. Wygląda na to, że już szukają usprawiedliwienia na przegraną swoich kandydatów. Wiadomo: wybory zostały sfałszowane. A przy okazji, nieświadomie, uwiarygadniają hasło Bronisława Komorowskiego:
„Polska racjonalna kontra Polska radykalna”.

Po wyborach samorządowych wynik kolejnej demokratycznej elekcji jest przez polityczne paranoje odzierany z wiarygodności. Ja na znak protestu przeciwko takim postawom tym razem nie wezmę swojego pióra na wybory i zagłosuję długopisem przygotowanym przez członków komisji.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 21:22, 06 Maj 2015    Temat postu:

-
zza kałuży
6 maja o godz. 20:17

W Polsce każdorazowo, czyli corocznie, przeprowadza się próbną maturę. Po co?
Radzę Gospodyni tego bloga głęboko się nad tym pytaniem zastanowić.
Byłaby okazja wypróbowania nowego formatu broszurki czy
też książeczki wyborczej… czy kto kiedy widział 25% nieważnych matur?

W zależności od wyników próbnych wyborów dobrałoby się też pytania
na te właściwe wybory. Nie za trudne, nie za łatwe, takie w sam raz,
aby cirka ebałt 95% wyborców zdało. Jak maturę z polaka.

Takie coś nazywa się “kalibracja” i ciężką forsę ktoś za to bierze.
Dobrze radzę próbne wybory i kalibrację pytań wyborczych.
Unikniemy wtedy 25% nieważnych głosów i osiągnięmy 95%
“odsetek sukcesów”. Jak na maturze z polaka, poziom podstawowy.

-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 21:53, 07 Maj 2015    Temat postu:

7.05.2015
czwartek

Prezesie, nie obrażaj przyjaciół
Jacek Żakowski

Jarosław Kaczyński określił w Radiu Maryja swoje warunki udziału
Andrzeja Dudy w debacie z Bronisławem Komorowskim
--> przed drugą turą wyborów prezydenckich.

„Prawdziwa debata, na którą my się zgodzimy, będzie taka, że po
jednej stronie będzie nasz kandydat i jego dziennikarz zadający pytanie
prezydentowi, a po drugiej prezydent i jego dziennikarz zadający
pytanie Andrzejowi Dudzie. Wtedy byłaby to uczciwa debata”.

Czyli do pojedynku na słowa i idee mieliby stanąć dwaj rycerze i ich dwaj giermkowie, których prezes nazywa dziennikarzami. Tu ja, a tu ty. Tu mój giermek (dziennikarz), a tu twój giermek (dziennikarz). W tej konwencji giermkowie powinni jeszcze nosić partyjne mundury. To jest dobrze ugruntowana w tradycji rycerskich turniejów i atrakcyjna sportowo dyscyplina, ale nie sądzę, by występujących w niej zawodników (giermków) można było nazywać dziennikarzami.

Prezes Kaczyński ma wielu przyjaciół. Także w mediach i wśród dziennikarzy. W tym nie ma nic złego. Ale pod warunkiem, że zaprzyjaźnieni z nim dziennikarze pozostają dziennikarzami. Czyli takimi uczestnikami publicznej debaty, którzy mówią w interesie odbiorców i „innych panów poza odbiorcami nie mają”. Z punktu widzenia polityka dziennikarz nie może być „nasz”. Jak jest „nasz”, to nie jest dziennikarzem, tylko PR-owcem albo politykiem. To też są dobre profesje, ale inne.

Sugerowanie, że jest inaczej, że dziennikarze poglądami bliscy Kaczyńskiemu i z nim zaprzyjaźnieni są „jego” dziennikarzami, po prostu ich poniża. Bo sugeruje, że są oszustami, że udają pracę dla odbiorców, a w rzeczywistości wykonują jakieś niezadeklarowane zadania.
Jestem krytyczny wobec wielu sympatyzujących z Kaczyńskim kolegów. Ale nawet kiedy bardzo się – moim zdaniem – mylą i wygłaszają całkiem egzotyczne myśli, mam nadzieję, że robią to szczerze i w najlepszej wierze. A nie dlatego, że są czyimiś funkcjonariuszami.
Panie Prezesie, proszę nie poniżać przyjaciół.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 21:59, 07 Maj 2015    Temat postu:

-
quentin t.
7 maja o godz. 21:40

Ja rozumiem, że Pan Redaktor wyraża zdziwienie,
że istnieją dziennikarze sympatyzujący z Kaczyńskim.
Bo wszakże dziennikarz z natury rzeczy jest obiektywny, niezależny
i służy jedynie opinii publicznej, aby nieść światło wiedzy,
kaganek oświaty oraz żagiew prawdy…

Tak, jak Pan to od lat czyni, Panie Redaktorze, słusznie tępiąc
niegodziwości rządu Platformy i zaniechania Pana Prezydenta Komorowskiego.
Ja Pana podziwiam, Panie Redaktorze.
Nie wiem tylko, dlaczego w każdej krzyżówce dla hasła “hipokryta”
rozwiązanie jest na 8 liter, pierwsza “Ż”, trzecia “k”, a ostatnia to “i”…
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 38, 39, 40, 41, 42, 43  Następny
Strona 39 z 43

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin