Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Edukacja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 17:07, 10 Gru 2014    Temat postu:

-
Kombinacja matowa -- białe forsownie dają mata...

[link widoczny dla zalogowanych]
partia:
Perenyi - Barczay - 1979
---
1_2
Diagram -- 1
Białe matują w 9 posunięciach --- #9 --- -- 1. Hxd7+! - Kxd7 - 2. Gf5+!


---
3_4
Diagram --- 3
2. Gf5 - Kd8 - 3. Wc8+ Ke7 - 4. Wc7+- Ke8

5. g6xf7+ - Kd8 - 6. Wd7+ - Kc8 - 7. Wc1+ - Kb8 - 8. Ga7+ - Ka8 - 9. Wc8 - mat

-

Bezrobotny Absolwent
9 grudnia o godz. 15:08

Aż strach czytać wyniki =0 Zadaje sobie pytanie czy w naszych jeszcze uczą? Jeśli tak to czego bo chyba nie rzeczy ważnych, lecz bzdur skoro młodzież w wieku 19-20 uzyskuje 0 pkt. A co do produkowania studentów cóż nie ma się co martwić może i ich przyjmą z tym zerem może skończą owe studia , ale rynek pracy i tak to zweryfikuje. Jedno jest pewne reformy wymaga nie tylko matura , ale wszystko co z nią związane system kształcenia , kadra, podręczniki.
Nie wiem,może niech nauczyciele się sami doszkalają a nie tłuką to samo co roku.
-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 17:56, 10 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 17:27, 10 Gru 2014    Temat postu:

-
Luna123

9 grudnia o godz. 19:07

Jakie 0 punktów?! Z polskiego? - Cóż to za abstrakcja!
Miałam ponad 70% z podstawy z polskiego, a jestem w klasie matematyczno-fizycznej, także z językiem ojczystym się mocno mijam. Oczywiście dominujące przedmioty (matma, angielski) poszły nam znacznie lepiej!
Ale jakie 0 punktów? U mnie w klasie żaden, nawet największy idiota nie zszedł poniżej 40% z żadnego z przedmiotów podstawowych. I zapewniam, że widzieliśmy owe prace, także nie mieliśmy ,,nadciąganych” punktów!
Od starszych pokoleń słyszę tylko ciągłe narzekania na niedouczoną młodzież. Czytamy mniej książek – bynajmniej! Może rzeczywiście mamy wstręt do lektur, ale np. mi nie zdarza się miesiąc bez przeczytania choćby krótkiej powieści! Śmieszy mnie to ciągłe biadolenie. Moja polonistka (!!) namiętnie, na każdej lekcji wtrąca ,,w każdym bądź razie”. Taką mamy wspaniałą kadrę nauczycielską. Poziom języka polskiego na lekcjach jest ŻENUJĄCY, miałam lekcje z większością polonistów z naszej szkoły i oprócz jednej nauczycielki wszyscy prowadzą nudne zajęcia, trzymając się sztywnego klucza i karcąc nas za jakąkolwiek inicjatywę. Mamy się nauczyć schematów – tyle się od nas wymaga.
Jakoś nie chce mi się wierzyć w to 0 punktów na maturze z polskiego. Nie słyszałam o żadnym takim przypadku w mojej szkole. I nie, nie wierzę, że wszyscy poloniści zmówili się, by z 0% podnieść nam do 60%, bo widziałam te matury na własne oczy.

Z całym szacunkiem do Autora, wpis to stek bzdur i wiadro żółci wylane
na ,,tępą młodzież”. Czujecie się Państwo mądrzejsi, bo zdawaliście
maturę kilka (naście? dziesiąt?) lat temu? Lepsi od nas? Gratuluję,
możecie być dumni. W końcu Wasza matura była taka trudna, a obecne
pokolenie to banda kretynów, która w ojczystym języku nie potrafi sklecić porządnego zdania.
Jeszcze dodam jedną rzecz – Wasza matura (przynajmniej z matematyki) była żenująca. Nie jestem głupia – rodzice, starsi znajomi mówią nam, że ściąganie było powszechne. Znam mnóstwo osób, które zdały maturę z matmy dobrze lub nawet rewelacyjnie, a nie mają o niej zielonego pojęcia. Dla większości z Was pochodne, granice, odchylenie standardowe, statystyka, geometria analityczna czy rachunek różniczkowy to abstrakcja. Ale nie ma problemu, pocieszajcie się dalej.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 17:37, 10 Gru 2014    Temat postu:

-
saurom
9 grudnia o godz. 22:30

W Warszawie strajkują nauczyciele no ale ja rozumiem dlaczego
ta wiadomość się nie ukaże w końcu przecież gdyby to było za PIS
to byłoby usprawiedliwione a za PO w końcu ta partia
aż tak się troszczy o szkolnictwo, żeby je zniszczyć.
--

mamaszt
10 grudnia o godz. 11:51

A kto powiedział, że każdy musi zdać maturę?
Nie jest przecież obowiązkowa, tak jak nie są obowiązkowe studia.
Gdy ja uczyłam się w liceum, to na samym początku nauki nauczyciele bez ogródek nam uświadomili, że nie każdy uczeń musi zdać maturę, że to zależy tylko od nas i że nikt nas nie będzie ciągnął za uszy i błagał na kolanach abyśmy się łaskawie uczyli. Renoma szkoły brała się nie z tego ilu uczniów zdało maturę, tylko z tego ilu ma olimpijczyków i ilu jej absolwentów zdało egzamin na studia. No ale to działo się to za rządów tej okropnej komuny. Ówczesnej matury obecni uczniowie nie byliby w stanie nawet zrozumieć, nie mówiąc już o jej zdaniu. Możliwe, że jest to wina wszystkiego po trochu: uczniów, nauczycieli, a pewnie najbardziej całego polskiego systemu oświaty.
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 17:44, 10 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 17:49, 10 Gru 2014    Temat postu:

Luna123
10 grudnia o godz. 12:10

@belferxxx
Może odniesie się Pan do ściągania na maturze? Bo jakoś nie widzę zaprzeczenia co do tego niechlubnego procederu. Być może materiał humanów zawierał pochodne, ale coś wierzyć mi się nie chce, że umieli je liczyć – skoro tak powszechne było ściąganie, to po co było się uczyć? Od wielu osób słyszałam, że nie zdałyby matury, gdyby nie ściągi z matmy, albo (ta grupa, która matmy zdawać nie musiała) – gdyby zdanie matury zależało od podejścia do egzaminu matematyki.

Druga sprawa, to fakt, że trzeba ,,wyciągać z dna co drugiego maturzystę” – w jakim liceum Pan uczy, że było tak źle? Rozumiem, że moja prowincjonalna szkoła jest taka fantastyczna, że uczniowie matfizu osiągnęli oszałamiające wyniki – nikt nie zszedł poniżej 40% z polskiego. Rozumiem, że taka wielka rozbieżność to nie wynik Pańskiego przesadyzmu?
Każde pokolenie próbuje przekonać młodych, że są głupsi, gorzej wychowani, bardziej rozwiąźli i mają w życiu dużo łatwiej, niż ich rodzice mieli.
Bzdura. Poziom się nie zmienia – kiedyś mniej ludzi dostawało się na studia, teraz mamy mnóstwo ludzi po europeistykach i innych zarządzaniach – finalnie podobna ilość ludzi idzie na sensowne kierunki. Młodzież jest taka sama jak kiedyś – tylko leniwi i marudni ,,pedagodzy” od siedmiu boleści będą marudzić, że nie da się nic z nami zrobić – bo im się po prostu nie chce prowadzić sensownych lekcji. Łatwiej jest załamać ręce nad beznadziejną młodzieżą, niż spiąć tyłek i wziąć się do roboty. Młodzież, a przynajmniej jej część – chce się uczyć! Większość z moich znajomych z klasy to sensowni ludzie, mający swoje zainteresowania, niektórzy mogą się pochwalić naprawdę ogromną wiedzą na tematy, którymi się pasonują. Robimy ciekawe projekty, na WOSie (którego już niestety nie mamy) z fantastyczną nauczycielką dyskutowaliśmy o problemach, z którymi mierzą się poszczególne kraje. Potrafiliśmy godzinami argumentować swoje stanowiska w różnych sprawach.
Większość szkół, w tym moje liceum, co roku chwali się wspaniałymi wynikami. Są one efektem głównie korepetycji. Nauczycielom nie chce się tłumaczyć czegoś drugi raz (jak kiedyś poprosiłam o ponowne wytłumaczenie – ,,Pani Profesor” wyzwała mnie, że jej nie słucham). Nigdy więcej tego błędu już nie popełniłam. Nauczycielom nie chce się pracować nad słabszymi uczniami: nie dajesz sobie rady – mamy cię głęboko gdzieś. Pracują z najlepszymi i im poświęcają czas. A jak nie radzą sobie z klasą, to zawsze mogą posiedzeć i wypić kawę. Normą są teksty typu – ,,ja wam nic nie muszę tłumaczyć, mi i tak za to zapłacą!”.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 18:02, 10 Gru 2014    Temat postu:

-
bd161153
10 grudnia o godz. 13:19

Od wielu lat nie pracuję już w tym zawodzie (na szczęście),
ale czasem udzielam korepetycji i jestem przerażona.
Co robi w liceum uczeń, który nie umie wykonać działania typu:

(1/6)+(2/21) ani rozwiązać równania 2x+5 = 1 ?
Nie wymyśliłam tego. To autentyczne.

Moim zdaniem problem tkwi głównie w nauczaniu początkowym i wychowaniu przedszkolnym, także, a raczej przede wszystkim, rodzicielskim.
Jeżeli nie zacznie się uczyć trzylatka logicznego myślenia, kojarzenia
faktów i wyciągania wniosków bardzo trudno to potem odrobić.

A to wcale nie jest trudne. Wystarczy dziecku czytać i o przeczytanych lekturach rozmawiać, kupować łamigłówki, układanki itp. i bawić się nimi razem z dzieckiem. Można nawet układać wspólnie pasjanse, ale oczywiście te wymagające logicznego myślenia.

Pamiętam takie zabawy ze swojego dzieciństwa z mamą polonistką i tatą historykiem. Przyniosły rezultat, zostałam matematykiem zdaje się nie najgorszym.
Rodzice tego nie robią. Na etapie nauczania wczesnoszkolnego można jeszcze braki nadrobić, ale to wymaga najczęściej indywidualnej pracy z dzieckiem. Na etapie gimnazjum liceum jest to już praca niemalże syzyfowa.
A o współczesnych nauczycielach matematyki miałabym też co nieco do powiedzenia. Niestety czas mi się kończy, napiszę więc tylko tyle, że miałam już wątpliwą przyjemność poznać matematyka (z licencjatem), który u mojej nauczycielki z liceum nie dostałby promocji do drugiej klasy, bo nierówności z parametrem nie potrafi rozwiązywać.

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 18:57, 10 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 21:40, 11 Gru 2014    Temat postu:

11.12.2014
czwartek

Biją, gryzą, kopią, szczypią
Dariusz Chętkowski

Robi się nerwowo nie tylko w sklepach, także w szkole ludziom
puszczają nerwy, a szczególnie nauczycielom. Widać, że święta tuż-tuż.

Mam jeszcze tyle rzeczy do zrobienia przed świętami, że jak ktoś do
mnie podejdzie i przypomni, to gryzę. Dzisiaj z trudem zapanowałem nad
sobą, gdy uświadomiono mi, że powinienem przeprowadzić w grudniu lekcję pokazową.
Tylko nie w grudniu, bo będę kopał, szczypał i gryzł.
Uczniowie upomnieli się o kartkówki – ich błąd. Jak jeszcze raz to się zdarzy, obiecuję, że wszystkie zjem i nie będzie po nich śladu. Miły to ja będę od Wigilii, a na razie proszę w kontaktach ze mną być rozważnym i ostrożnym. Tyle roboty zwaliło się na mnie – w końcu święta idą, więc to normalne – że kopię bez ostrzeżenia. Zbliżysz się, człowieku, z niewyraźną miną, czyli pewnie czegoś chcesz, więc na wszelki wypadek gryzę i szczypię, abyś nawet nie próbował dawać mi dodatkowej roboty. Masz sprawę, przyjdź po świętach, a teraz zajmij się swoimi obowiązkami i nie męcz bliźniego swego.

Wychowawczyni mojej córki zorganizowała zebranie z rodzicami. W grudniu? Nie, tego się rodzicom nie robi, chyba że jest bardzo poważny powód. A powód był tylko taki, że nasze dzieci biją, gryzą, kopią, szczypią. O, przecież one wypisz, wymaluj zachowują się jak my wszyscy przed świętami. Nie ma się co denerwować. Ja już nawet nie liczę, ilu ludzi codziennie tak traktuję, jakbym miał rozum pięciolatka albo i gorzej.
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 21:41, 11 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 23:15, 13 Gru 2014    Temat postu:

13.12.2014
sobota

Próbne matury non stop
Dariusz Chętkowski

Niektórym uczniom tak się spodobała próbna matura, że chcieliby
ją mieć częściej, najlepiej zamiast normalnych lekcji.
Każdy przecież może uczyć się w domu, szkoła byłaby od
podawania zakresu materiału i organizowania próbnych egzaminów.

Może nie na wszystkich przedmiotach ten system by zadziałał, ale na języku polskim raczej tak. Skupię się więc na nauczaniu polskiego. Uczniowie zapewniają, że tyle, ile trzeba wiedzieć do matury, nauczą się sami z internetu, problemem jest zaprawienie się w boju. Chcieliby mieć więcej próbnych matur, np. raz w tygodniu, ale pod warunkiem, że do dziennika wpisywałbym najlepszy wynik z kilku kolejnych prób. Zgadzam się. Nie po to są próby, aby pognębić młodzież, ale by zaprawić i przygotować do właściwego egzaminu.

Próbna matura trwa prawie cztery godziny lekcyjne.
Ponieważ w klasie maturalnej na poziomie podstawowym tyle mam właśnie godzin polskiego, niczym innym nie mógłbym się zajmować. Wyniki omawiałbym na dodatkowej godzinie, którą jako nauczyciel liceum mam obowiązek prowadzić raz w tygodniu dla chętnych. Komu więc mój pisemny komentarz by nie wystarczał, ten przyszedłby porozmawiać na tę dodatkową godzinę.

Może w klasie pierwszej czy drugiej warto prowadzić normalne lekcje i uczyć młodzież, ale w klasie maturalnej powinny być tylko i wyłącznie ćwiczenia, tj. próbne matury non stop. Tymczasem w wielu szkołach jest zupełnie inaczej. Nauczyciele przez dwa lata nie zdążyli zrealizować podstawy programowej, czemu się nie dziwię, więc teraz wciąż uczą, a na próbne egzaminy szkoda im czasu. Jedna próbna matura musi wszystkim wystarczyć.

--
Nauczyciel
13 grudnia o godz. 17:30

Daremne żale

Daremne żale – próżny trud,
Bezsilne złorzeczenia!
Przeżytych kształtów żaden cud
Nie wróci do istnienia.

Świat wam nie odda, idąc wstecz,
Znikomych mar szeregu –
Nie zdoła ogień ani miecz
Powstrzymać myśli w biegu.

Trzeba z żywymi naprzód iść,
Po życie sięgać nowe…
A nie w uwiędłych laurów liść
Z uporem stroić głowę.

Wy nie cofniecie życia fal!
Nic skargi nie pomogą –
Bezsilne gniewy, próżny żal!
Świat pójdzie swoją drogą.

Adam Asnyk
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 14:06, 29 Gru 2014    Temat postu:

28.12.2014
niedziela

Nie czytają, bo nie pracują
Dariusz Chętkowski

[link widoczny dla zalogowanych]

W mojej rodzinie głównym tematem przy świątecznym stole była kwestia czytania książek. Nieliczni rodzice chwalili się, że ich dzieci trochę czytają. Większość musiała przyznać, iż w tej dziedzinie poniosła porażkę. Dzieci sięgają po książki prawie zawsze pod przymusem i czytają tyle, co kot napłakał, a potem są zmęczone jak po ciężkiej robocie.
Najstarsi członkowie mojej rodziny przypomnieli, że za ich czasów
dzieci miały mnóstwo pracy do wykonania w domu. Kiedy więc rodzic
widział je z książką w ręku, to pytał: “Znowu czytasz?
Przecież nie zrobiłeś jeszcze tego, co ci kazałem”.

Dziecko musiało zostawić książkę i iść po węgiel do piwnicy albo odśnieżyć
podwórko, albo umyć naczynia, albo udać się do sklepu po chleb, albo
zająć się młodszym rodzeństwem itd. Na czytanie książek musiało sobie
zasłużyć ciężką pracą. Czytało się więc po kryjomu, aby nie
zdenerwować rodziców i nie sprowokować ich do zlecenia kolejnej roboty.

Dzisiejsze dzieci nie są nawet przyzwyczajone do pracy, bo wszystko w domu wykonują rodzice. Na dowód tego jedna z babć poprosiła, aby wnuczka zaniosła naczynia do kuchni. Dziecko oderwało się od telefonu, spojrzało zdziwione na staruszkę, wzięło łaskawie dwa talerze i rzuciło przez ramię: “A wy co, czy tylko ja mam pracować w tym domu?”. Był wieczór i to była pierwsza praca, jaką dziecko wykonało w tym dniu. Rodzice zazgrzytali zębami, a babcia stwierdziła: “Kto nie pracuje, ten i nie czyta”.
Tak sobie myślę, że jeśli staruszka ma rację, to ja podczas tej zimy nie będę odśnieżał garażu. W końcu jakoś trzeba własne potomstwo zachęcić do czytania. Na lekcjach też należy przypomnieć stare zasady pedagogiczne: najpierw praca na rzecz szkoły, a potem jak wam, drodzy uczniowie, sił wystarczy, to sobie odpoczniecie z lekturą w ręku. Zapewniam, że kiedy człowiek narobi się fizycznie, to czytać mu
się chce, że aż miło popatrzeć.

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 14:07, 29 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 11:10, 31 Gru 2014    Temat postu:

-
Bal sylwestrowy w szkole
Dariusz Chętkowski


Bal sylwestrowy w szkole
Dariusz Chętkowski

W nielicznych szkołach odbędą się huczne bale sylwestrowe, ale odbędą.
Częściej w placówkach niepublicznych niż publicznych, gdyż w tych
drugich dyrektorzy bardziej boją się donosów. Problemem jest
bowiem alkohol, którego w murach szkoły pić podobno nie wolno.

Niejednego sylwestra spędziłem w szkole, a właściwie w różnych szkołach, ale to było dawno, dobrą dekadę temu albo i dwie. Imprezy były przednie, gdyż tanie, szalone i w dobrym, nauczycielskim towarzystwie. Chociaż nie sami nauczyciele tam się bawili, bowiem zdarzało się, że belfer dzielił życie z kimś spoza środowiska i swojego partnera/ partnerkę przyprowadzał. No i wtedy można było pójść o zakład, która branża lepiej tańczy, pije albo zna więcej świńskich dowcipów. Muszę przyznać, że rzadko nauczyciele przegrywali, szczególnie w ww. dyscyplinach. Może działała zasada, że gospodarzom szczęście sprzyja, a może trening czyni mistrza.
Od pewnego czasu ze świecą trzeba szukać szkoły, w której ludzie organizują sobie sylwestra. Są, ale nieliczne, najczęściej daleko, tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Nie będę podawał dokładniejszych adresów, gdyż byłby to bezczelny donos. Wiadomo przecież, że takie imprezy odbywają się w tajemnicy. Wielka szkoda, że budynek szkolny musi być święty nawet wtedy, gdy nie ma w nim żadnych dzieci.
To wielkie marnotrawstwo przestrzeni publicznej, która mogłaby posłużyć
w dobrym celu. Bo chyba zabawa sylwestrowa, nawet z alkoholem, to nic złego?
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 17:46, 03 Sty 2015    Temat postu:

3.01.2015
sobota

Nauczyciele pracują?
Dariusz Chętkowski

Konflikt z minister edukacji w sprawie ferii świątecznych zaowocował niezwykłymi decyzjami dyrektorów. Niektórzy szefowie, aby nie narażać się ministerstwu, wezwali do pracy wszystkich nauczycieli.
Tylko po co, skoro do szkoły nie przyszło ani jedno dziecko?
Nic tak nie psuje morale załogi, jak wezwanie do pracy tylko po to,
aby pracownik pierdział w stołek. Dlatego dobry dyrektor musi przewidywać sytuację, że ludzie stawiają się na wezwanie, a roboty nie ma. I co wtedy? Pozwolić na demoralizację? Kazać czekać, bo może jakieś dziecko przyjdzie? Pozwolić rozejść się do domów? Udać, że problemu nie ma?
Jak się dowiedziałem, część dyrektorów wpadła na genialny pomysł, aby w czasie przerwy świątecznej zorganizować rady szkoleniowe. Ileś takich posiedzeń musi się w ciągu roku szkolnego odbyć. A zatem skoro posiedzimy 2 i 5 stycznia, to nie będziemy musieli szkolić się w innym czasie. Czyż to nie wspaniałe?
Wilk syty i owca cała. Wszyscy nauczyciele na posterunku, nikt też
bezczynnie nie siedzi, bo każdy uczestniczy w szkoleniu, co jest jakąś formą pracy.
Byle tylko znaleźć temat, który może się nauczycielom do
czegoś przydać, i demoralizacji nie będzie.
Niestety, znalezienie takiego tematu jest piekielnie trudne.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 17:52, 03 Sty 2015    Temat postu:

parker
3 stycznia o godz. 15:50 243323

Jak nie chcę mieć gości w domu a wypada mi zaprosić, to tak zaproszę,
że nikt nie przyjdzie. Nauczyciele robią tak samo. Rodzice i dzieci, mam
pytanie, czy ktoś chce przyjść do szkoły kiedy mogę mieć wolne jak
nikt nie przyjdzie? Uprzedzam, że fajnie nie będzie.
Ale gdyby nauczyciele zorganizowali atrakcyjne zajęcia, zachęcili dzieci,
żeby przyszły, nie siedziały przed telewizorem albo komputerem tylko
pograły w piłkę, nawet podciągnęły jakieś zaległości, rozwinęły talenty byliby chętni.

Tylko nauczyciele nie są chętni, nie lubią swojej pracy, nie lubią dzieci, sami siebie często nie lubią. Oczywiście nie wszyscy, ale ci co mają inną postawę są zdominowani przez przeważającą większość jak pan od historii czy WFman w szkole moich dzieci, wspaniali nauczyciele ale jak się wejdzie między wrony, trzeba krakać jak i one.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 19:23, 03 Sty 2015    Temat postu:

parker-- 3 stycznia o godz. 17:57 243330
To prawda, dzieci nie lubią szkoły, dlaczego? Z dziećmi coś nie tak, czy ze szkołą?
--- Bo generalnie to lubią się uczyć, są ciekawe świata.
Ja zacząłem się uczyć z przyjemnością jak skończyłem szkoły, wtedy sam sobie mogłem atrakcyjnie naukę zorganizować, uczę się historii, geografii, literatury, o fizykę i biologię czasem zahaczę, ekonomia mnie pasjonuje, dzieci są jakieś inne?
Szkoła w swojej formie je zniechęca.
A kto stoi na przeszkodzie szkole żeby przybrała atrakcyjniejszą formę? Rodzice są przeciw,? uczniowie,? ministerstwo?
To nauczyciele są strażnikami status quo.
Im taka szkoła odpowiada, rodzice winni, że uczniowie nie przychodzą, bo za mało w dupę lejąSmile))
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 14:37, 04 Sty 2015    Temat postu:

4.01.2015
niedziela

Jakie książki przeczytaliśmy?
Dariusz Chętkowski

Przerwa świąteczna była tak długa, że chyba każdy coś przeczytał.
Pytam o to szczególnie nauczycieli oraz uczniów, bo inni może nie mieli tyle wolnego.
To bardzo ryzykowne pytać kogoś o przeczytane niedawno książki. Równie dobrze można by zapytać, kiedy ktoś leciał w kosmos. Podejrzewam, że większość chciałaby, ale z wielu racjonalnych powodów nie może. I ja to rozumiem. Dlatego w świecie realnym takich pytań nie zadaję, na ryzykowne działania pozwalam sobie tylko tutaj na blogu. A i tak boję się, że nie będzie odzewu.
Jeśli chodzi o mnie, to mimo długiej przerwy w robocie przeczytałem mało – ale nie z własnej winy. Przyzwyczaiłem się bowiem, że wszystko, co mi potrzeba do rozwoju intelektualnego, podrzucają uczniowie. Młodzież bowiem dużo czyta i chętnie dzieli się tym z innymi. Niestety, tym razem została mi podrzucona tylko jedna książka na święta.
Młody człowiek przyniósł mi to, co sam przeczytał z wypiekami na twarzy.
W takiej sytuacji nigdy nie odmawiam, biorę i też czytam.
Tak oto niedawno pochłonąłem zbiór opowiadań
Witajcie w Rosji Dmitrija Głuchowskiego. Nie żałuję.

Przeczytałbym więcej, ale nikt mi nic nie dał. Odkąd pracuję w dobrym liceum, podobno dla elity, zrobiłem się tak wygodny, że nie szukam żadnych książek. Wszystko ludzie mi dają do ręki, zwykle ponad miarę, co bywa czasem denerwujące. Dlatego ta jedna jedyna książka bardzo mnie zaskoczyła. Nawet nie chcę myśleć, dlaczego nie dostałem więcej, bo mógłbym dojść do głupich wniosków, za które po powrocie do szkoły musiałbym jeszcze przepraszać dyrekcję, rodziców i ich dzieci Powiedzmy, że to był przypadek, który nigdy więcej się nie powtórzy.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 18:42, 06 Sty 2015    Temat postu:

6.01.2015
wtorek

Od ferii do ferii
Dariusz Chętkowski

Kończą się ferie świąteczne i niemal za chwilę zaczynają ferie zimowe.
Już za kilka dni uczniów czeka kolejna porcja wolnego
(16 stycznia jest ostatnim dniem nauki). Najpierw z czterech województw,
a potem pozostałych. Wolnego jest tyle, że właściwie nie opłaca się
wracać do szkoły (zob. terminy ferii zimowych).

Podczas przerwy świątecznej wiele szkół zostało zamkniętych. Nie przez złośliwość nauczycieli, ale z powodu oszczędności. Nauczyciele mieli wolne, bo dzieci nie chciały przyjść, pozostali pracownicy wzięli urlop, więc w szkole można było przykręcić ogrzewanie. To plus zero zużywania prądu i ciepłej wody daje wymierną oszczędność. Doprawdy szkoda, myślą urzędnicy odpowiedzialni za finanse w regionie, że trzeba szkołę ponownie otwierać. Do tego tylko na kilka dni. Taki rozruch kosztuje krocie i jest zupełnie bez sensu.
Jak nawet dzieci przyjdą teraz do szkoły, to zaraz przekonają się, że nie ma po co. Nauczyciele będą zajęci papierkową robotą – która jest najważniejsza, więc uczniom trzeba będzie zadać pracę samodzielną. Zresztą jak nawet nauczyciele chcieliby zrealizować jakiś temat, to z powodu niskiej frekwencji nie będą mogli. W najlepszym wypadku powtórzą stary materiał albo poćwiczą pracę w grupach i tyle. Dla czegoś takiego nie opłaca się włączać prądu w szkole.

Zima w tym roku jest łagodna. Wyobraźmy sobie jednak, że jest surowa, więc kaloryfery muszą być rozgrzane do czerwoności. Boże, ile to pieniędzy! A przecież można by je zaoszczędzić. Wystarczy połączyć ferie świąteczne z zimowymi i będziemy mieli forsę w kieszeni. Przyda się chociażby na załatanie dziur w jezdniach albo na nowe drogi. Jako kierowca i obywatel, któremu nie podoba się marnotrawstwo publicznych finansów, całym sercem popieram ten plan. Są zresztą inne powody niż pieniądze. Po pierwsze, nie lubię zimą zwlekać się wcześnie z łóżka, a po drugie, mam podobnie myślących uczniów. Dlatego chciałbym, aby wprowadzono zimowe wakacje. Te letnie mogłyby być odpowiednio krótsze, aby liczba dni przeznaczonych na naukę była taka sama.
----


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 21:32, 17 Sty 2015    Temat postu:

---
17.01.2015 -- sobota

Urlop olimpijski
Dariusz Chętkowski

[link widoczny dla zalogowanych]

Szkoła tyle zawdzięcza laureatom i finalistom olimpiad, że powinna im płacić za wyniki. Tak też robi. Ale najczęściej nie pieniędzmi, tylko wolnym czasem. Olimpijczycy mają bowiem prawo do urlopu od szkoły.
Uczeń, który przeszedł szkolny etap olimpiady i został zakwalifikowany do etapu wojewódzkiego, może przez sześć tygodni nie chodzić na lekcje. Może albo uczyć się w domu, albo w szkole pod kierunkiem swojego opiekuna. Wszystko legalnie, gdyż za zgodą i przy pełnym poparciu dyrekcji. Jeśli to się nawet jakiemuś nauczycielowi nie podoba, to i tak nie może się sprzeciwić.
Mniej zdolni uczniowie chodzą na wagary, natomiast zdolni zgłaszają się do jakiejś olimpiady i mają prawo robić ze swoim czasem, co im się tylko podoba.
Jedni chodzą na wybrane lekcje, inni w ogóle, po prostu sami decydują.
Prawo do urlopu olimpijskiego bardzo motywuje uczniów do wzięcia udziału w zawodach.
Wcale im się nie dziwię. Jako nauczyciel znajduję z olimpijczykami wspólny język.
Wszyscy dobrze wiemy, że za wysiłek szkoła płaci przede wszystkim
dniami wolnymi, a nie dużymi pieniędzmi. I tak pewnie być musi.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 28, 29, 30  Następny
Strona 2 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin