Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hartman
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 10:22, 31 Paź 2015    Temat postu:

30.10.2015
piątek

Al Kaida lewicy
Jan Hartman

Lewica zawsze wie lepiej, a jej liderzy zawsze mają rację.
Barbara Nowacka pewnie nadal uważa, że miała rację, nie zgadzając się
na start w wyborach prezydenckich, a jej teoria mówiąca, że na lewicy nic
się nie zmieni do czasu zejścia ze sceny SLD, wciąż zachowuje słuszność.

Gawkowski z Jońskim nadal sądzą, że „jednoczenie lewicy” to tyle, co „oddawanie jedynek przez SLD”, a strategia „wchodzimy do Sejmu schowani za tarczą Barbary Nowackiej” była najlepsza z możliwych. Zandberg zapewne nie zmienił zdania, że lepiej „zabić Millera” niż mieć dwóch posłów w ramach koalicji z Millerem. Bo w polityce jak w życiu – nikt nie chce przyznać się do błędu i wziąć odpowiedzialności. Każdy ma swoje małe racje, każdy uważa, że „nie mógł inaczej” i że „to nie jego wina”.

Ale w polityce jest również tak, że liczy się skuteczność. A jak skutku nie ma, to znaczy, że jest odpowiedzialność, od której po prostu nie da się uciec. Rozkłada się ona na wiele osób, lecz w największym stopniu spada na liderów. Trzeba więc sobie powiedzieć jasno, że jakkolwiek winni klęski jesteśmy wszyscy, to najbardziej winni są ci, którzy podjęli kluczowe decyzje. I ja bym chciał, żeby powiedzieli to otwarcie: tak, źle to pomyśleliśmy, popełniliśmy błędy takie to a takie. Na swoją małą miarę i ja sam gotów jestem to przyznać: w tym trudnym roku nieudanego jednoczenia lewicy i ja popełniałem błędy. Ale moje ekspiacje nikogo nie interesują. Ważne jest stanowisko liderów i starych wyjadaczy. A oni zamiast dokonać samokrytyki wolą opowiadać, że przecież byli już krok od sukcesu, po którym nikt by już o błędach nie pamiętał. No ale sukcesu nie ma i błędy trzeba sobie we łbach zakarbować, żeby ich nie powtórzyć.
Jeśli nie powiemy sobie prawdy o lewicy, nic się nie zmieni. Każdy zabierze swoje zabawki, czyli dotację, i pójdzie się bawić na swoje podwórko. Czyli do następnych wyborów. A wtedy znowu będzie pseudojednoczenie, wymuszone marnymi sondażami, następnie szukanie „młodego przywódcy” i kolejna klęska. Przetrwanie lewicy zależy najpierw od tego, czy uda się uniknąć tego scenariusza i czy piekielne toksyny sporów o pieniądze i kontrolę nad nimi nie rozsadzą partii politycznych od środka.
Gdyby nie te cholerne dotacje, można by połączyć wątłe siły. Ale kto się zgodzi na wysypanie swego mieszka do wspólnego garnca, który nie wiadomo kto będzie przytulał? Nie ma co liczyć na jedną organizację. I nie ma żadnego znaczenia, czy ktoś poleci do sądu rejestrować „Zjednoczoną Lewicę”. Partii i partyjek pozostałych po rozmaitych rozłamach i rozmaitych jednoczeniach jest na lewicy kilkanaście. Mnożenie tego nie ma żadnego sensu. Są te, co są, a ich łączna baza, czyli sumaryczna liczba chodzących na zebrania partyjne, to ok. dwa tysiące głów. Trzeba tych ludzi utrzymać, zagospodarować i podwoić ich szeregi.

Wszystkie partyjki (zdrobnienie jest uzasadnione, bo SLD też jest już tylko partyjką) muszą sobie powoli „budować struktury”, wymyślając fajne akcje, przyciągające sympatyków i działając w internecie. To jest dziś praca partyjna – okazji do działania pod rządami PiS nie zabraknie. Połączenia jednak nie będzie, ale na szczęście wcale być nie musi. Pozostaje wszak jeszcze całkiem niezła formuła „sieciowa” i ewentualnie komitet koordynacyjny, montujący wspólne akcje polityczne wszystkich podmiotów. Tylko żeby starczyło dobrej woli i wyobraźni działaczy. A liderów zwłaszcza.

Nowacka, Zandberg czy Gawkowski są klasycznymi działaczami, ludźmi partii, którzy od kilkunastu lat uparcie pracują w ramach swych organizacji i dla nich. To nie jest żaden zarzut, lecz gdy przez całe życie pracuje się w aparacie i strukturach, bardzo trudno jest przejść do luźniejszej, sieciowej formuły działania. Poza tym po kilkunastu latach w polityce ma się tylu wrogów i tyle „zaszłości” do załatwienia, że pole działania i obiektywność sądu ulegają znacznemu zawężeniu. Jest doświadczenie, ale brakuje mocy i dobrej aury. Okrutna prawda jest taka, że kto robi karierę typu „od młodzieżówki do lidera”, ten koło czterdziestki wpada na mieliznę – dla młodych jest się starym, a dla starych młodym. A tymczasem lewica, cóż, to akurat w połowie dwudziestolatki, a w połowie sześćdziesięciolatki. Naprawdę dziwne towarzystwo.

Warunki są nieciekawe. Kwestie socjalne przejęła na swój toporny i zacofany sposób prawica. Wolność i równość mają w Polsce niskie notowania jako wartości polityczne. Półtora miliona wyborców lewicy w większości ma mentalność konserwatywną, a myślący liberalnie i nowocześnie słabo komunikują się z postpeerelowską starą wiarą.
A więc lekko nie jest. Żeby rozruszać trochę lewicę i doprowadzić do aktywizacji środowisk i koordynacji działań, niezbędny jest porządny okrągły stół lewicy. Gdyby odbył się wiosną, dziś w Sejmie lewica miałaby klub. Mądry Polak po szkodzie. Ale jeśli zmądrzał, to niechaj to pokaże. Okrągły stół nadal jest potrzebny, a komitety koordynacyjne powinny powstać w każdym mieście. Sam próbowałem je wiosną zakładać, ale wyszło mi to żałośnie. Miała ze mną jeździć i Nowacka, i Kalisz, i inni jeszcze, ale jakoś nie pojechali ani razu… Za cienki jestem. Tymczasem współpraca na lewicy to klops z kaszą i jeśli tak będzie dalej, to można zapomnieć o wyborczej walce. Jak to wygląda, że jak Zieloni robią pikietę w sprawie wycinki drzew, to przychodzi zero SLD, a jak SLD idzie na 1 maja, to dla odmiany jest tam samo jak palec?

Wspólne chodzenie na eventy i przychodzenie na akcje to elementarz współpracy i absolutne jej minimum. Przed nami 11 listopada. Ciekaw jestem, czy chociaż w ten dzień partie lewicowe urządzą coś wspólnie. Coś mi mówi, że znowu im się nie zachce.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 13:33, 09 Lis 2015    Temat postu:

--
Poznaj -- matowanie na diagramie..
Poznaj -- Polskie duże miasta
Poznaj -- tabliczkę mnożenia na diagramie..
--
1_2
Diagram --- 1
Białe matują w 2 posunięciach --- #2 --- --- 1. Wf5+! - Wxf5 - 2. Se6 - mat

Skoczek - Sg7 ---- EŁK --- 7 razy 7 = 49 -- -- Skoczek Se6 ---- Toruń --- 6 razy 5 = 30
Wieża -- Wf6 - Ostrołęka - 6 razy 6 = 36 ---- Wieża - f5 -- Warszawa -- 5 razy 6 = 30
Pionek -- e5 --- PŁOCK --- 5 razy 5 = 25
Wieża - h5- Biała Podlaska 5 razy 8 = 40
Król --- Kf4 ---- RADOM ----- 4 razy 6 = 24
Pionek - f3 -- POŁANIEC -- 3 razy 6 = 18
Król --- Kf2 ---- TARNóW --- 2 razy 6 = 12

Łódź -- pole -> e4 -- 4 razy 5 = 20
Połaniec nie duże miasteczko --> jest tu po znajomości...
-

-
Kombinacja ---> wielo-posunieciowa.

[link widoczny dla zalogowanych]

Rozwiąż , nim zaczniesz czytać Szacharnię
polecam młodzieży szkolnej.
-
1_2
Diagram -- 1
Białe wygrywają -- (+) ----- ---- 1. Sf7+ - Kg8 - 2. Hd5! - Sb6

3. Sh6+ - - Kh8
4. Wxf8+ - Wxf8
5. Wxf8+ - Hxf8
6. He5+ -- Hg7
7. He8+ -- Hg8
8. Hxg8 - mat ---- diagram -- 3

--
3_
Diagram -- 3
Pozycja matowa -- 8. Hxg8 - po forsownej grze.
-

lspi
9 listopada o godz. 2:40

11.XI. to lewackie święto, które po raz pierwszy w tym roku będzie
demonstracją siły narodowców z mandatami poselskimi w kieszeni.
Nowo wybrany Sejm będzie czcił Dzień Niepodległości bez lewicy w ławach
sejmowych. I tak będzie przez najbliższe 4 lata, aż do nowych wyborów
parlamentarnych w 2019 r. Mam jednak nadzieję, że rządy narodowo –
katolicko – postendeckie skończą się szybciej, gdy PiS zostanie rozliczony
z niespełnionych obietnic wyborczych i Sejm VIII kadencji zostanie rozwiązany.
Wtedy szansę na zdobycie władzy ma polska lewica, pod warunkiem,
że naprawdę się zjednoczy i uzyska zaufanie wyborców.
To będzie trudne, ale możliwe.
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 13:37, 09 Lis 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 14:24, 24 Lis 2015    Temat postu:

---
Duża roszada matuje!
-
1_2
Diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach - #2 --- ---- 1. He6! - tempo - Kd3 - 2. 0-0-0 - szach - mat

Rozwiązanie: 1. He6! - tempo
1. ... b3 -- -- 2. He2# --> diagram - 4
1. ... Gxb2 - 2. Sxb4 - mat -- diagram - 3
1. ... c3xb2 - 2. Hc4#
1. ... Kxb2 - 2. Ha2#
1. ... Kd3 -- 2. O-O-O - duża roszada - mat -- diagram -- 2
--
3_4
diagram - 3
1. He6! - Gxb2 - 2. Sxb4 - szach - mat --- ---- 1. He6! - b3 --- 2. He2 - mat

Do zapamiętania -- Trzy siatki matowe na diagramach.
-
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 14:33, 24 Lis 2015    Temat postu:

21.11.2015
sobota

Wesprzyjcie KOMITET OBRONY DEMOKRACJI!
Jan Hartman

Pamiętam jak dziś – choć byłem dzieckiem. W domu mojego ojca na
co dzień przemawiało się tym językiem. Przychodzili różni ludzie,
młodsi i starsi, radzić o tym, co można zrobić, gdy Gierek wprowadzał
„przewodnią rolę PZPR” do konstytucji, gdy bito robotników Radomia…

Pisało się listy do władz, organizowało tajne wykłady o historii i polityce,
przekazywało stypendia dla działaczy i zapomogi dla rodzin osób
represjonowanych, przekazywało informacje dla Wolnej Europy,
kolportowało nielegalne wydawnictwa. I zawsze towarzyszył temu ten
sam język – pełen umiaru i godności, na wskroś demokratyczny
i praworządny. Nikogo nieobrażający i w jakimś stopniu respektujący
władzę, niosący w sobie nadzieję, że ta władza zechce takim samym tonem odpowiedzieć.

Tym językiem mówiła polska opozycja lat 70. i 80., lecz znają go przecież
wszyscy demokraci świata – bo jest on idiomem ludzi wolności, idiomem
nadziei na lepszy świat, w którym prawo stoi ponad sekretarzami
i prezesami, a zaufanie i szacunek wzajemny wygrywa z arogancją,
nienawiścią i pychą. Tym językiem przemawiał Komitet Obrony
Robotników, tym językiem przemawiała Solidarność
w roku 1980 i 1989, a potem rząd Tadeusza Mazowieckiego,
Unia Wolności… Później jakoś ten język zaczął w przestrzeni publicznej zanikać.

Dziś, niespodziewanie, odnalazłem go w prostych, szczerych słowach
deklaracji Komitetu Obrony Demokracji, o której przeczytanie każde
z Państwa proszę. Przesłano mi ten tekst po tym, gdy napisałem na
Twitterze, że sytuacja w kraju, grożąca recydywą PRL-owskiego
autorytaryzmu, wymaga powołania Komitetu Obrony Demokracji.
A tu, okazuje się, komitet taki już działa!

Dziś jest on wprawdzie wyłącznie „faktem społecznościowym”, czyli
wirtualnym i egzystencjalnie nader wątłym. Być może za tydzień nikt nie
będzie już pamiętał o jednej z tysięcy inicjatyw na Facebooku,
mających kilka tysięcy „lajków”. Ale jeśli przyłączysz się do tej inicjatywy
również Ty i Ty, i Ty, to przy odrobienie szczęścia i talentów
organizacyjnych może powstać autentyczny ruch oporu wobec
władzy demontującej z dnia na dzień naszą konstytucyjną republikę.

W szczególny sposób chciałbym zaś zaapelować do autorytetów
społecznych, do opozycjonistów czasów PRL, współpracowników KOR,
twórców polskiej demokracji – o aktywne bądź przynajmniej moralne
wsparcie tej inicjatywy. Panie Profesorze Modzelewski, Panowie Boni,
Lityński, Kowalski, Bujak, Wujec, Pinior, Celiński, Michnik i inni…
Wasz głos poparcia i zachęty może dać szansę na zaistnienie publiczne
tych ludzi, których – jak możecie się przekonać, czytając deklarację –
ukształtował ten sam etos i ta sama nadzieja, jaka powodowała
Wami, gdy kładliście fundamenty pod ruch Solidarności i wolną Polskę.

Nie można przesadzać z analogią między państwem Jarosława
Kaczyńskiego a państwem Gomułki i Gierka. Jednak analogia taka
z pewnością się rysuje, a przez to rysuje się też konieczność
obywatelskiego oporu. Innego pewnie niż wtedy, bo inne są warunki,
lecz przecież, bez względu na te różnice, to właśnie Wy i tylko
Wy możecie być mentorami tej działalności. Bo tylko Wy się na tym znacie.

Jestem ostatnim, który odwracałby się od polityków. Nie czczę bożka
apolityczności. Politycy są ważni i niezbędni. Ich wpływów i doświadczenia
nie da się zastąpić samym entuzjazmem. Dlatego proszę o poparcie
również polityczki i polityków demokratycznych. Nie chcę wymieniać ich
nazwisk – wiadomo, którzy to są, choć do różnych należą formacji.

Może po długim i ciężkim roku swarów i impotencji politycznej, gdy tak źle idą sprawy w Polsce i w Europie, gdy cała władza w kraju dostała się nieformalnie w ręce jednego człowieka, pełnego urazów, uprzedzeń i autorytarnych nawyków, stać nas będzie w końcu na to, by zrobić coś wspólnie, ponad podziałami, jak niegdyś wspólnie robili to Michnik z Macierewiczem, Kuroń z Czumą, Celiński z Olszewskim… Pomóżmy razem Jarosławowi Kaczyńskiemu nie przekraczać kolejnych granic!
A oto ta deklaracja. Bardzo proszę o jej przeczytanie, wejście na profil FB i włączenie się do dyskusji!

KOMITET OBRONY DEMOKRACJI

Demokracja w Polsce jest zagrożona. Działania władzy, jej lekceważenie prawa oraz demokratycznego obyczaju zmuszają nas do wyrażenia stanowczego sprzeciwu. Nie chcemy Polski totalitarnej, zamkniętej dla myślących inaczej niż każe władza, nie chcemy Polski pełnej frustracji i żądzy rewanżu. Chcemy, żeby w Polsce było miejsce dla wszystkich Polaków, równych wobec prawa, z ich przekonaniami, opiniami, etyką i estetyką. Nie godzimy się na zawłaszczanie państwa, dzielenie Polaków na lepszych i gorszych, pogardę dla „innego”. Nie ma też naszej zgody na poglądy godzące w zasady demokracji i prawa człowieka.
Jesteśmy zdeterminowani otwarcie i zdecydowanie, pełnym głosem mówić o przyzwoitości, prawie i wzajemnym szacunku. Wyrażać swoje zdanie nie tylko w domu czy w Internecie, ale też na ulicach i placach naszych miast i wsi, jeżeli zajdzie potrzeba gromadząc się tam dla wyrażenia swoich opinii i żądań.

Zapraszamy do współdziałania wszystkich, dla których ważne są wartości demokratyczne, bez względu na poglądy polityczne i wyznanie. Nie zgadzamy się na łamanie Konstytucji i wprowadzanie, z nadużyciem mechanizmów demokracji, rządów autorytarnych. Są wśród nas ludzie różnych poglądów i orientacji politycznych od prawa do lewa, ludzie wierzący, agnostycy i ateiści. Łączy nas to, że jesteśmy ludźmi wolnymi i chcemy nadal mieszkać we własnym, demokratycznym kraju, w którym nikt nie będzie nam nakazywał jak mamy żyć i jakie wartości wyznawać.

Komitet na Facebooku/

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 0:20, 28 Lis 2015    Temat postu:

27.11.2015 -- piątek


[link widoczny dla zalogowanych]

Musimy pomóc Kaczyńskiemu!
Jan Hartman

Gdy ojczyzna jest w potrzebie, większość ostrożnie wyczekuje,
co też się wydarzy. Tak jest wszędzie.

Walkę o wolność podejmuje niewielu. Trwają w osamotnieniu,
lecz z czasem ci wyczekujący i bezczynni zaczynają się przyłączać.
Ale wtedy jest już późno i walka staje się trudniejsza. Mimo to pewnego
dnia przychodzi zwycięstwo… Taki jest typowy scenariusz, znany również
z najnowszej historii Polski. Skromna, acz wytrwała działalność Komitetu
Obrony Robotników i innych organizacji, wyszydzana przez władzę
i traktowana lekceważąco i nieufnie przez większość społeczeństwa,
karmionego propagandą, stała się zarzewiem oporu masowego,
z którego wyrósł Sierpień, a po kilku latach – III RP.
Czas sięgnąć do tamtych doświadczeń i wzorów.

Choć trudno w to uwierzyć, fakty są jednoznaczne: do Polski wraca
autorytaryzm w stylu PRL – rządy partii stawiającej się ponad prawem
i posługującej się nachalną ideologią, propagandą i represjami.
Złudzenia, że władza Jarosława Kaczyńskiego może być czymś innym
niż banalnym zamordyzmem, zostały już całkowicie rozwiane.
Koniec z trójpodziałem władzy, poszanowaniem opozycji, z mediami
publicznymi, z szacunkiem dla wyroków sądowych. Koniec z Zachodem
w Polsce, który tak pięknie nam się przyśnił… Za rok lub dwa może nas
czekać epoka konstytucyjnej teokracji, z więźniami sumienia i represjami
politycznymi wymierzonymi w opozycję, liberalną inteligencję i ludzi kultury.


Po drodze oglądać będziemy festiwal zawłaszczania i upartyjniania wszystkich instytucji publicznych, podporządkowywania prawa interesom rządzącej partii, Kościoła i środowisk społecznych, na których opiera się ich władza, obsadzania stanowisk ludźmi nader podejrzanego autoramentu, acz wiernych partii. Oglądamy go już dzisiaj – i, przyznać trzeba, jest spektakularny. Żadne tam wyroki, żadna komusza przeszłość, żadne kompromitacje – nic się liczy, gdy swój jest swój i trzeba mu dać miejsce przy korycie. Partia może wszystko i chętnie nam pokaże, gdzie ma zasady przyzwoitości i sprzeciw bezsilnych elit. A jakby co, to zawsze można posłać gdzie trzeba „patriotyczny aktyw”.
Ale my się nie damy! Nie pozwolimy, by zniszczono dorobek ćwierćwiecza polskiej demokracji. Recydywa PRL byłaby wszak zdradą nas samych – jakimś tragicznym unieważnieniem 25 lat życia każdej i każdego z nas. Powrót do ustroju autorytarnego oznaczałby, że „nic się nie stało”, wobec czego długie lata naszego życia okazałyby się jedynie nieważnym snem, który zaraz zostanie zapomniany. Tyle tylko, że w czasie tego snu zdążyliśmy się trochę postarzeć…

Nie wolno nam o tego dopuścić. Musimy pomóc Jarosławowi Kaczyńskiemu powściągnąć swoje dyktatorskie zapędy, ratując, ile się da, z ustroju demokracji konstytucyjnej. Czym bardziej uparty będzie nasz opór, tym więcej pozorów praworządności i demokracji władza będzie zmuszona zachować. A czym bardziej Kaczyński będzie skrępowany koniecznością pozorowania standardów państwa prawnego, tym mniejsze zdolny będzie poczynić szkody w polskiej państwowości, życiu społecznym i gospodarce. Przede wszystkim jednak lata pracy opozycyjnej tysięcy – a wierzę, że dziesiątek tysięcy – Polek i Polaków staną się zaczynem odbudowy naszej demokracji za kilka, może kilkanaście lat, gdy naród upomni się o obiecane mu gwiazdy z nieba, a także o odebraną mu wolność i prawa.
Nie bacząc na szyderstwa wzgardliwców, na przekór zatrutym nacjonalizmem, klerykalizmem i ksenofobią zastępom popleczników reżimu – musimy robić swoje, czerpiąc nadzieję i otuchę z hartu ducha przywódców obozu wolnej, demokratycznej Polski. Wierzę, że taki obóz powstanie i że przywódcy się znajdą.
Jednak przywódcy nic nie wskórają, jeśli tysiące ludzi nie pójdą za nimi i nie będą im towarzyszyć przez codzienną obronę praw konstytucyjnych i zwykłej przyzwoitości w małych i wielkich sprawach.

Co może i co powinien/powinna czynić w tych trudnych czasach każdy/każda z nas?

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 0:34, 28 Lis 2015    Temat postu:

-
lspi
27 listopada o godz. 22:03

Od 25 października 2015 r., gdy władzę w parlamencie III RP zdobyła
partia o wdzięcznej nazwie „Prawo i Sprawiedliwość” (primo voto:
Porozumienie Centrum) rozpoczął się proces zawłaszczania naszego
państwa przez narodowo – katolicko – postendecką partię.
Dzisiaj, gdy demokracja jest zagrożona, należy podjąć działania
w jej obronie. Przecież władzę tej partii nie dała „miażdżąca większość
wyborców”, jak twierdzi jej prezes, ale tylko 18,6 proc. uprawnionych
do głosowania. Na PiS glosowałolspi

27 listopada o godz. 22:03
Od 25 października 2015 r., gdy władzę w parlamencie III RP zdobyła partia o wdzięcznej nazwie „Prawo i Sprawiedliwość” (primo voto: Porozumienie Centrum) rozpoczął się proces zawłaszczania naszego państwa przez narodowo – katolicko – postendecką partię. Dzisiaj, gdy demokracja jest zagrożona, należy podjąć działania w jej obronie. Przecież władzę tej partii nie dała „miażdżąca większość wyborców”, jak twierdzi jej prezes, ale tylko 18,6 proc. uprawnionych do głosowania. Na PiS glosowało bowiem 5 711 687 wyborców, zaś uprawnionych do udziału w tych wyborach było 30 732 398 obywateli Rzeczypospolitej Polskiej. Do większości „miażdżącej” to bardzo daleko. Dzięki skomplikowanej metodzie przeliczania głosów na mandaty wynik wyborczy PiS, czyli 37,58 proc. przełożył się na 235 mandatów. I to jest większość. Ale parlamentarna. I na szczęście nie jest to większość konstytucyjna, którą daje co najmniej 307 mandatów. Od pierwszego posiedzenia Sejmu IX kadencji Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło swój szybki marsz po całą władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Celem jest dekonstrukcja demokracji i stworzenie demokratury.

Dlatego też należy poprzeć słowem i czynem tworzący się od kilku
dni Komitet Obrony Demokracji. bowiem 5 711 687 wyborców,
zaś uprawnionych do udziału w tych wyborach było 30 732 398 obywateli
Rzeczypospolitej Polskiej. Do większości „miażdżącej” to bardzo daleko.

Dzięki skomplikowanej metodzie przeliczania głosów na mandaty wynik wyborczy PiS, czyli 37,58 proc. przełożył się na 235 mandatów. I to jest większość. Ale parlamentarna. I na szczęście nie jest to większość konstytucyjna, którą daje co najmniej 307 mandatów. Od pierwszego posiedzenia Sejmu IX kadencji Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło swój szybki marsz po całą władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą. Celem jest dekonstrukcja demokracji i stworzenie demokratury.
Dlatego też należy poprzeć słowem i czynem tworzący się od kilku dni
Komitet Obrony Demokracji.
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Sob 0:37, 28 Lis 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 0:40, 29 Lis 2015    Temat postu:

-
Leonid Brezniew
28 listopada o godz. 11:29

Panie Profesorze,
Dlaczego Pan Profesor milczał, kiedy poprzednie rządy post-solidarnościowe, począwszy od roku 1989 (Mazowiecki) aż do roku 2015 (Kopacz) stawiały się ponad prawem i posługiwały się nachalną ideologią, propagandą i represjami? Przypomnę tu tylko pogadanki pańskiego idola, czyli Jacka Kuronia, który bezczelnie oszukiwał Polaków wmawiając im, że „jedynie słuszna” droga to droga droga „reform” al la Balcerowicz, czyli droga do bezrobocia, bezdomności a tym samym do beznadziei? Ale wtedy, to Pan Profesor milczał, gdyż panu Profesorowi nie groziło wtedy ani bezrobocie, ani bieda ani też beznadzieja.

Gdzie Pan Profesor był, kiedy Balcerowicz, wraz z innymi agentami zachodniego kapitału, takimi jak n.p. Buzek, wprowadzał w Polsce OFE – ten przekręt stulecia polegający w wielkim skrócie na zabraniu Polakom pieniędzy i wyprowadzeniu ich zagranicę? A przypominam że w ten sposób wyprowadzono z Polski kilkadziesiąt miliardów złotych!

Gdzie Pan Profesor był, kiedy Balcerowicz utrzymał w Polsce przez ponad rok sztywny kurs dolara, dzięki czemu złodzieje z całego świata mogli – naszym kosztem – zarobić miliardy., a „dzięki” temu sztywnemu kursowi dolara mógł wzrosnąć finansowany kredytem zaciągniętym w zachodnich bankach import Polski z Zachodu i tym samym wzrosnąć polski dług zagraniczny, który wynosi obecnie ponad 211 miliardów dolarów (co najmniej 20 razy tyle, co cały dług Gierka) i wciąż rośnie, jako że Polska ma od lat ujemny bilans wymiany z zagranicą?

Gdzie Pan Profesor był, kiedy Balcerowicz, będąc był zagorzałym zwolennikiem tzw. prywatyzacji, oddał zagranicznemu kapitałowi i to za pół darmo, najbardziej dochodowe polskie przedsiębiorstwa?
Gdzie Pan Profesor był, kiedy Balcerowicz, oficjalnie liberał, drogą administracyjną zlikwidował PGR-y, dające wówczas 35% produkcji żywności i zatrudniające prawie 400 tysięcy osób, aby dać miejsce na polskim rynku przeterminowanej żywności z Zachodu?
Może Pan Profesor odpowiedzieć na te pytania?
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 0:48, 29 Lis 2015    Temat postu:

-
azur
28 listopada o godz. 14:30

Jest oczywiste, że Kaczyński prowadzi Polskę w stronę PRL-u.
Dla nas starszych to nic nowego, my to znamy, ale ci napaleni młodzi,
głosujący dla hecy na Kukiza, a nawet na PiS – dla nich to będzie niemiłe
doświadczenie. Zamiast ciepłej wody w kranie, kubeł zimnej wody na głowę,
a do tego nachalna propaganda cały Boży dzień bez odpoczynku, żeby
zrobić ludziom wodę z mózgu. Ostatecznym celem Kaczyńskiego jest
oderwanie Polski od Europy i przyłączenie do strefy wpływów Rosji.

-

snakeinweb
28 listopada o godz. 14:45

Naród w Polsce nie ma możliwości suwerennego zgłaszania własnych
kandydatów w wyborach do Sejmu oraz wybierania własnych
przedstawicieli do Sejmu. Monopol na wybieralność mają scentralizowane,
koncesjonowane systemowo i medialnie nomenklatury partyjne.

Mowa o suwerennym wyborze Sejmu przez Naród i o demokracji jest
zatem fałszem podstawowym. Jest obojętne, czy w takich „wyborach”
zatwierdza odgórnie narzucone listy partyjne 10, 15, czy jak
w PRL-u 30 milionów „obywateli”. Takie „wybory” są z definicji nieważne
i niedemokratyczne, a jakakolwiek władza tak „wybrana”
Narodu w żadnym stopniu nie reprezentuje i nie ma demokratycznej
legitymizacji do rządzenia. Podobnie jak nie miała takiej legitymizacji PZPR w PRL.
W autentycznej demokracji każdy obywatel jest wolny i ma swobodę
wyboru. A wolność wyboru oznacza realną możliwość kandydowania,
zgłaszania kandydatów oraz wybieranie dowolnych kandydatów na
swoich reprezentantów do Sejmu. Polacy natomiast nie mają żadnej
z tych możliwości realnie do wyboru.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 0:57, 29 Lis 2015    Temat postu:

-
Gekko
28 listopada o godz. 15:37

Profesor Hartman ma całkowitą rację i mądrze prawi, gdy obnaża istotę kaczyzmu, opartą na zakutej mentalności peerelowskich aparatczyków (dziś przebranych w narodowo-katolickie komeżki).
Ma też rację, gdy wskazuje, że głupkowate apele (nie brak takich) „nie histeryzujmy, poczekajmy, bo co zrobimy jak ‚naprawdę’ wezmą ludność za mordę…” fałszują właśnie prawdę i sabotują ozdrowieńczą energię społeczeństwa.

Bo oczywista prawda jawi się sama: branie za mordę i szperanie po cudzych kieszeniach, szajka jawnie szykuje właśnie teraz, wiążąc pęta demokracji i gwałcąc praworządność. Po to, aby później na sprzeciw było za późno.
Niestety, na diagnozie racje Profesora się kończą.
Bo jakże i jakiej mamy pomagać opozycji, skoro jedynie mocna, nie dość że sprzedała demokrację za tanie apanaże, przegrała wybory zniesmaczając oszukanych wyborców (choćby tylko żenującymi aferami i OFE), to w obliczu zamachu stanu w Sejmie – ta opozycja OPUSZCZA zawierzone przez wyborców MIEJSCE PRACY (czyli salę Sejmową).
Znów woli w bufecie knuć kariery schetyńskie lub inne, równie kretyńskie, kosztem obowiązków poselskich! i nie jest zainteresowana jakimkolwiek sojuszem opozycyjnym przeciw zamachowi! To iście bezwstydny i PO-PiS impotencji, obnażający trwały zwis tej partii.
Czyżby taką opozycję Polacy mieli poprzeć …wychodząc z tego kraju, jak ona z sali obrad?

Ci wyborcy, którzy mieli dość obywatelskiego, dobrej wiary rozumu i przyzwoitości, poszli na wybory i poparli .nowoczesną – niestety występy tzw. lewicy, mogącej wesprzeć opozycję głosami wyborców, zdyskredytowały występy m.in właśnie Profesora Hartmana, w gronie Ogórków i innych groteskowych warzyw, wystawionych na wabia na prostackim łowisku cudzej mamony (czyli jedynej motywacji tzw. lewicy).
Biedaczki, nie spodziewali się że w bezczelności obietnic i rozdawnictwa cudzego, nie mają startu z katonarodowym kaczym arywizmem i psychopatologią mściwości.

Trudno więc teraz darzyć solucje Profesora z równym szacunkiem
i poparciem, co diagnozy.
Pan Profesor, występami w Swoim Ruchu już dość kaczyzm
(niestety!) wsparł i żadne wzniosłe apele tego nie zmyją.
Lepsza alternatywa, bo wiarygodna, do poczytania tu:

[link widoczny dla zalogowanych]

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 0:01, 03 Gru 2015    Temat postu:

-
Jan Hartman 1 grudnia 2015
Upolitycznianie wyższych uczelni

Uniwersytet skulony
Nowy minister nauki zapowiedział, że „będzie bolało”.
Humanistów jest za dużo, a z rankingów czasopism trzeba będzie usunąć
te „jakieś studia gejowskie albo lesbijskie”. Czy w to miejsce wejdą studia
z foniatrii embriologicznej czy roczniki teologii apostolatu Radia Maryja?
W kuluarach młodsi szepczą: nie odważą się! A starsi na to: jeszcze mało widziałeś.

Czy PiS zrobi co trzeba, żeby przejąć pełną kontrolę nad polską
humanistyką, naukami społecznymi, filozofią? A niby dlaczego nie?
Krzysztof Wojciewski/Forum Czy PiS zrobi co trzeba, żeby przejąć
pełną kontrolę nad polską humanistyką, naukami społecznymi, filozofią?
A niby dlaczego nie?
Wykładowcy to społeczność raczej lękliwa i ostrożna. Nawykła do
oportunizmu i hołdująca zasadzie „tisze jediesz, dalsze budiesz”.
Nie wszyscy są tacy, ale większość owszem. Wykładowcy to przecież
kadry „budżetowe”, mające w sobie coś z urzędników. W końcu nie po
to europejskie mocarstwa stworzyły nowoczesne uniwersytety, żeby te
im bruździły, lecz po to, by wspierały państwo i budowały jego potęgę
. A skoro już uniwersytet jest z natury swej instytucją patriotyczną,
to z grubsza biorąc, powinien być prorządowy. Gdy zaś jest to rząd
odwołujący się do retoryki republikańskiej i narodowej, czyli prawicowy,
mający w swym ideologicznym arsenale dobre wieści o kulturotwórczej
i państwotwórczej roli uniwersytetu, to trudna rada – uniwersytet też mus
i być prawicowy. Nie inaczej jest i wtedy, gdy ideologia państwowa jest
liberalna bądź lewicowa. Państwowe uniwersytety nie mogą być inne.
W końcu, pomimo całej swej autonomii, są przecież częścią państwa.

Grzeczni i prawomyślni

Apolityczność uniwersytetu jest niemożliwa i niepożądana.
Pełna wolność myśli i słowa jest dla odmiany bardzo pożądana,
lecz równie niemożliwa. Raz jest z tym lepiej, raz gorzej.
W PRL było źle, bo na wszystko oko miała partia i partyjni profesorowie.
Kto by posunął się za daleko w krytyce bądź nazbyt oddalił od
konserwatywno-socjalistycznego standardu, musiał się liczyć z represjami.
Polskie uczelnie pamiętają je doskonale – blokowanie awansów, zakazy
publikacji, przenoszenie na gorsze stanowiska i słabsze uczelnie,
wyrzucanie z partii, no i rzecz jasna wyrzucanie z pracy – choćby
w drodze redukcji nazbyt licznych etatów.

-----


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 13:32, 03 Gru 2015    Temat postu:

3.12.2015
czwartek




Polskę gwałci się nocą
Jan Hartman

Gdy urzędy pracują w nocy, sytuacja jest nadzwyczajna.
Nocne uchwały i odwołania, nocne przysięgi… Palą się światła
w dworskich pokojach. Tak się dzieje w czas zamachów stanu,
rewolucji, wojny i wielkich kryzysów. Również konstytucję gwałci się
nocą. Dziś się ją gwałci, jutro się ją zamorduje. Nie prezes ją pisał
i nie prezes musi jej przestrzegać. To głosowanie też będzie nocą…

Bezprawie i Niesprawiedliwość wzięło władzę i raz zdobytej władzy nie
odda nigdy – możecie sobie krzyczeć, że CBA rządzi Polską, lecz to nie
zawróci nas z drogi! Te słowa Wiesława/Jarosława, i jak tam jeszcze
zwą się dyktatorzy, jak ciężkie chmury zawisają nad krajem,
przesłaniając słońce wolności. Ale ono wciąż tam gdzieś świeci i gdy
przychodzi czas, chmury rozpraszają się, jak gdyby nigdy ich nie było.
Na pewno je jeszcze zobaczymy! Za lat kilka lub kilkanaście,
ale zobaczymy! Ale jakże szkoda tych lat…
Trwający festiwal pogardy dla prawa, niszczenie zasady
nieusuwalności sędziów i niedziałania prawa wstecz, a więc pryncypiów,
bez których przestrzegania nie działa trójpodział władzy i podważone są
fundamenty państwa prawnego, oznacza zamknięcie ćwierćwiecznego
rozdziału historii Polski, w którym z trudnościami, lecz dumnie
praktykowaliśmy demokrację konstytucyjną.

Jednakże poniechaliśmy budowania w społeczeństwie głębszej kultury
konstytucyjnej, oddaliśmy szkoły pod nadzór Kościoła i pozwoliliśmy,
by agora polskiego życia publicznego każdego dnia okadzana była
kadzidłami nacjonalizmu i klerykalizmu. No i doczekaliśmy się –
oto Polska w rękach nieliczących się z niczym populistów, cynicznie
wykorzystujących ludzką łatwowierność, nacjonalistyczne podniety,
ksenofobiczne resentymenty i ludową religijność. Mieliśmy 25 lat
zachodniej cywilizacji politycznej – jak ten złoty róg w garści.
Zgubiliśmy go w lesie. Wracamy do PRL, do II RP… Nasza wina, nasza
wina, nasza bardzo wielka wina! Choć i tak możemy sobie pogratulować –
w końcu w czasach II RP demokracja przetrwała tylko kilka lat.

Ciężkie czasy dopiero się zaczynają. Możemy się dziś pożegnać
z Trybunałem Konstytucyjnym, z niezależnością prokuratury,
niezawisłością sądów, z Komisją Nadzoru Finansowego, mediami
publicznymi, autonomią wyższych uczelni, równowagą budżetową i innymi
atrybutami ustroju liberalnej demokracji. Przejmowanie w zarząd aparatu
partyjnego wszystkich pól władzy publicznej potrwa może rok, może dwa.
Od dyktatury nie ma już jednak odwrotu. Czas „bycia częścią Zachodu”
skończył się nieodwołalnie, tak jak o świcie kończy się piękny sen –
i trzeba zmierzyć się z ponurą rzeczywistością dżdżystego poranka.

Upadek polskiej demokracji przychodzi w chwili fatalnej. Wspólnota
europejskich demokracji właśnie się rozpada. Europa Wschodnia, głównie
z powodu Węgier i Polski, znów oddziela się od Zachodu i znów staje się
marchią – obcym i niegościnnym terytorium, zakleszczonym między
dwiema potęgami. Zachód podjął przed 25 laty romantyczne wyzwanie
zintegrowania tego udręczonego przez historię obszaru imperialnego
pogranicza z euroatlantycką wspólnotą wolnego świata. I choć wyglądało
to nieźle, skończyło się wielkim rozczarowaniem. I dziś, gdy Unia
Europejska chwieje się w posadach, nie można liczyć na to, że
rozczarowany nami Zachód otoczy nas opieką. Recydywa nacjonalizmu,
cyniczny i wrogi stosunek do Unii Europejskiej oraz odwrót od demokracji
w naszej części kontynentu nieuchronnie sprawią, że zagrożona przez
terroryzm Europa odetnie się od nas.

Już nie dla nas Europa bez kontroli granicznych, nie dla nas wspólna
waluta, nie dla nas otwarty rynek pracy. To wszystko skończy się tak
samo szybko, jak nastało. Za kilka lat zapomnimy, że jest jakaś „unia”.
W 2020 r. dostaniemy ostatnie obiecane pieniądze i list rozwodowy.
Chyba że uda nam się do tego czasu obalić dyktaturę.
Niestety, powrót do demokracji nie będzie łatwy. Wrogom Polski łatwo
będzie sterować wydarzeniami tak, aby osłabiająca nas na arenie
międzynarodowej i niszcząca od wewnątrz dyktatura utrzymała się jak
najdłużej. Takie narzędzia ma w ręku Rosja, która musi niezwykle
radować się naszej Wielkiej Dobrej Zmianie. Takie narzędzia mają też
terroryści. Zaostrzanie przez Rosję konfliktów z Polską będzie działać
impregnująco na władzę Kaczyńskiego, a podobnie też ewentualne zamachy.

Tych ostatnich boję się najbardziej. Gdy poznamy ten lęk, w którym od
wielu lat żyją atakowane przez terrorystów społeczeństwa zachodniej
Europy, rozpocznie się dla nas nowy etap politycznego dojrzewania.

Poczujemy, czym jest wspólnota losu z innymi narodami i czym jest
historia, której jesteśmy igraszką. A gdy wojsko i milicje Macierewicza
wyjdą na ulice naszych miast, by bronić ojczyzny, odczujemy
boleśnie naszą samotność, zaś lęk ściśnie nam gardła.

Ale może wcale tak nie będzie! Może jeszcze nie wszystko stracone,
a czarne scenariusze rodzące się w głowach sensatów takich jak ja okażą
się mocno przesadzone? Czarno widzę naszą przyszłość, ale zdolny też
jestem wyobrazić sobie, że jestem tylko zalęknionym głupcem.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 14:25, 03 Gru 2015    Temat postu:

-
Slawczan
3 grudnia o godz. 11:06

Panie Profesorze – nie ma co histeryzować – komuna upadła to i pis
upadnie. Watykan co prawda ma porównywalną ilość żołnierzy co sowieci
mieli, ma swoich pachołków tak jak i sowieci mieli (zresztą Pana bywszy
kolega – Kwaśniewski należał do tego chowu) ale strzelać nie będzie.
Za to być może ten tępacki naród wreszcie pojmie, że w WYBORACH
NALEŻY UCZESTNICZYĆ bo obecną demokraturę urządzają PiSowcy
,,mocni” 19% popracia – pozostałe procenty dali im durnie co nie poszli głosować.

Potraktujmy to jako chorobę, po gorączce przychodzi ulga i ODPORNOŚĆ.
Jest jeszcze biologia – arcyłotr Kaczyński jest co raz starszy a wokół niego
same szmaciaki i płaszczaki więc ile czasu potrwa jego demokratura?

Proponuje jeszcze raz – nie histeryzować. Lewica miała 8 lat by coś
wykreować. Jedynym szczęśliwym elementem tej sytuacji jest
odesłanie aparatczyków postkomunistycznych na śmietnik historii.
To ich ,,chwalebne” rządy wykreowały ten prawacki zalew. SLD jako
lewica (i Pana bywszy kumpel Kwaśniewski) nie zrobiła nic by przyciąć
pazurki czarnosukienkowym deprawatorom. Teraz mamy –
młodzież wyrodziła się w skrajne prawactwo.

Ojcem PiSu jest ,,wszechmądry” profesór Balcerowicz – to on stworzył
pożywkę w której ten prawacki syf się mógł rozwinąć – bo postawy
skrajne rozwijają się proporcjonalnie do poziomu rozwarstwienia
– na czym temu typowi zależało.

Zbieramy ,,owoce” 25 lat łamania obietnic wyborczych (mści się brak
odpowiedzialności karnej za fałszywą ,,reklamę” a takową są fałszywe
obietnice wyborcze), braku lewicy – bo nikt nie upominał się REALNIE
o wykluczanych czy biednych. Nie mam tu na myśli tak ukochanej
przez prawactwo i liberałów frazy ,,rozdawnictwo manny z nieba na
socjalu” ale stworzenie godziwych warunków zatrudnienia.
Zamiast tego elita stwarzała możliwość co raz niegodziwszego wyzysku
a głosiła, że jest super, zresztą z gażą takiego T. Lisa trudno mówić,
że jest źle. Pan Balcerowicz też jakoś roboty nie szuka choć nic
pożytecznego w sumie nie umie. Jednym słowem teraz mamy BUNT.
Oczywiście buntem tym – słusznym w swej istocie, pożywił się ten który
NA PEWNO nie rozwiąże jego źródeł. Nie oszukujmy się tu nie chodzi
o wizję Polski tu tylko chodzi o wizję swojej osoby pewnego
lumpeninteligenta z Żoliborza. Zupełnie jak Hitler dla którego
Niemcy finalnie okazały się tylko narzędziem realizacji wizji jego
osoby tak i Kaczyński traktuje Polskę instrumentalnie – jako coś co
ma dać mu nareszcie własciwe (w jego mniemaniu) miejsce w historii

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 23:08, 09 Gru 2015    Temat postu:

9.12.2015 -- środa

Czy Kaczyński rozwali Unię Europejską?
Jan Hartman

Gdy szef Parlamentu Europejskiego ostrzega przed rozpadem Unii,
to jest już naprawdę źle. Epoka urzędowego optymizmu już za nami.

„Niemożliwe” zadomowiło się na dobre w naszej wyobraźni, a po części
już także w naszej rzeczywistości. Dlatego pytanie zawarte w tytule nie
jest żartem. Unia trzeszczy w szwach, a Jarosław Kaczyński jest jedną
z kluczowych postaci, które zadecydują o jej przyszłości. Takiego wpływu
na bieg zdarzeń w Europie nie miał po 1989 r. żaden Polak.
A że wykorzysta ten wpływ dla własnych celów, zdecydowanie kolizyjnych
z demokratyczną wspólnotą wolnych i solidarnych ze sobą narodów,
jaką stara się być Unia Europejska, to więcej niż pewne.

Unia potrzebna jest takim jak Kaczyński wyłącznie do dawania pieniędzy.
Do zaakceptowania jest może jeszcze strefa wolnego handlu.
Ale już nawet wspólny rynek pracy budzi wątpliwości, bo wysysa

z Polski młodzież. Cała reszta – szkoda gadać.
UE wyrosła z traumy II wojny światowej oraz dawniejszych wojen
religijnych. Historiozoficzny pomysł na zjednoczenie Europy opierał się
na parytecie korzyści: świat protestancki dostanie swoją wspólną
przestrzeń gospodarczą i pakiet demokratyczny, a świat katolicki
gwarancje finansowe dla ludu (po wojnie istniała wciąż jeszcze warstwa
chłopska, na której opierała się potęga Kościoła katolickiego) oraz
symbolikę. Pamiątką po tym kontrakcie jest religijny, katolicki charakter
europejskiej flagi oraz gigantyczny dział pomocy dla rolników w budżecie UE.

Jednakże dziś to wszystko już jest bez znaczenia. Nie ma już ludu,
a wojna protestantów z katolikami utknęła ostatecznie w zamkniętych
rozdziałach księgi dziejów. Głębszy sens integracji europejskiej, czytelny
dla mas, wyparował, a zostały wyłącznie pragmatyzm gospodarczy
i fanaberia warstw wykształconych, które pragną żyć w ustroju demokracji
konstytucyjnej i cieszyć się gwarantowanymi przez niego swobodami.

W latach 90. było jednak inaczej. Integracja europejska miała wówczas
znaczenie idei moralnej o historycznej wadze. Dlatego narody Zachodu
podjęły bezprecedensową i zadziwiającą decyzję o masywnym wsparciu
krajów postkomunistycznych i zaproszeniu ich do wspólnoty
demokratycznej. Płaciły miliardy i cierpliwie eksportowały standardy
demokratyczne, nie mając żadnych gwarancji, że cokolwiek na tym
zyskają – poza wyrwaniem wschodniej Europy z objęć Rosji, która zresztą
wydawała się wówczas słaba i mało groźna. I chociaż przez dwie dekady
zachodnia wspaniałomyślność przynosiła słodkie owoce, od kilku
lat wiadomo już, że owoce są przejrzałe i niejadalne.

Pierwszym rozczarowaniem była Słowacja Fico, potem Zeman w Czechach, aż wreszcie nadeszły wielkie katastrofy: Orbán przed dekadą i Kaczyński dzisiaj. Projekt „przyłączyć Wschód do Zachodu” poniósł klęskę i przyniósł dramatyczne rozczarowanie. Wystarczył kryzys imigracyjny i wzrost sił antydemokratycznych oraz izolacjonistycznych na samym Zachodzie, by stała się rzecz przełomowa i nieodwracalna: Polska zdradziła Europę i obrała kurs antyunijny.

Trudno wyobrazić sobie bardziej hucpiarski i bezczelny styl, w jakim to się dokonało. Pierwszy raz Zachód, znany nam głównie z deszczu gotówki, który sypie od wielu lat na nasze głowy, o coś Polskę poprosił. Bynajmniej nie o to, abyśmy realnie ulżyli mu w problemach z uchodźcami. Aż tacy głupi to oni nie są. Prosili jedynie o wsparcie moralne i symboliczne. O zademonstrowanie przywiązania do idei solidarności europejskiej poprzez symboliczny gest przyjęcia do Polski liczby uchodźców odpowiadającej ich napływowi w ciągu jednego dnia roku 2015. Chodziło więc o jakieś siedem tysięcy osób – ułamek procenta, nijak się mający do ludnościowego, terytorialnego i ekonomicznego udziału Polski w całości wspólnoty.
Na tę prośbę, pierwszą w historii, Polska odpowiedziała w sposób, który w przekładzie z języka dyplomacji na polski potoczny można ująć jako „walcie się palanty – to wasz problem”. Skutki tej postawy, najpierw ekonomiczne, a potem polityczne, będą katastrofalne – znaczenie większe niż, powiedzmy, nagłe przybycie do Polski pół miliona Syryjczyków. Rozczarowanie i gniew zdradzonego dobroczyńcy jest nieubłagany. W pewnym sensie my już teraz nie należymy do Unii Europejskiej. Rachunek za zdradę solidarności europejskiej oraz za powrót PiS do władzy będzie słony i nie do spłacenia ani przez dekadę, ani dwie. A mleko już się rozlało…
Czas więc przebudzić się z politycznego snu. Mała żelazna kurtyna właśnie zapada. Granica polsko-niemiecka znów oddzieli Zachód od nie-Zachodu. Na tej granicy znów pojawią się pogranicznicy i ustawią kolejki samochodów. Znów będziemy „jeździć na Zachód”. Czy Unia się utrzyma, czy nie, będziemy wyraźnie i stanowczo odseparowani od jej twardego jądra: ekonomicznie, prawnie, kulturowo i politycznie.

A jednak wciąż możliwe są różne scenariusze – bardziej lub mniej niekorzystne dla Polski. Nasza przyszłość zależy dziś najbardziej od kilku osób, wśród których jest Jarosław Kaczyński. Czy Marine Le Pen uda się zostać prezydentem Francji? Czy Davidowi Cameronowi uda się przekonać Brytyjczyków, żeby zostali w Unii? Czy Kaczyński zdecyduje się w zamian za obietnice kontynuacji finansowania rozwoju Polski (i swojego reżimu) po 2020 r. zachować elementy ładu liberalno-demokratycznego oraz prawa europejskiego w Polsce?

Na szczęście wciąż najbardziej prawdopodobne jest to, że Francuzi nie obiorą drogi faszyzmu, Brytyjczycy zagłosują za pozostaniem w Unii, a Kaczyński weźmie kasę w zamian za nieprzykręcanie śruby w stylu putinowskim. Każda z trzech katastrof: faszyzm we Francji, brexit i dyktatura narodowo-katolicka w Polsce jest z osobna znacznie mniej prawdopodobna niż jej przeciwieństwo.
Niemniej jednak wydarzenie się jednej z nich (bez dwóch pozostałych) jest bardziej prawdopodobne niż niewydarzenie się żadnej z nich. Katastrofa Zachodu oznaczałaby koniec Unii – nie ma nawet o czym gadać.

Katastrofa z Polską oznaczałaby odtrącenie jej przez Zachód i kulturową, polityczną oraz gospodarczą stagnację na wiele dekad, jeśli nie wręcz popadnięcie na powrót w orbitę rosyjską. To gra o najwyższą stawkę. W tej grze Kaczyński jest zimnym pokerzystą, który musi wygrać, aby Polska utrzymała status marginesu Zachodu, ratując co się da z dorobku minionego romantycznego ćwierćwiecza.
Jeśli poczuje, że przegrywa, z radością wbije ostatni gwóźdź do trumny Unii Europejskiej. Pytanie więc brzmi: czy Zachód zdecyduje się – z zimnego wyrachowania – kupić odrobinę demokracji w Polsce? Odpowiedź jest wysoce niepewna.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 23:23, 09 Gru 2015    Temat postu:

-
TEODOR PARNICKI
9 grudnia o godz. 21:59

Proszę wybaczyć, ale ostatnimi czasy Pańskie nihilistyczne mędzenie staje
się naprawdę irytujące. Najpierw rozwalał Pan projekt jednoczący lewicę,
teraz leje Pan defetystyczne łzy w „Polityce”. Artykulik w przedostatnim
numerze papierowym „Skulony uniwersytet”, a teraz felieton
absolutyzujący rolę Kaczyńskiego – to katastrofizm najgorszego
sortu, tzn. wspomagający procesy katastroficzne.

Ta fascynacja Oprawcą, to wyolbrzymianie jego pozycji… Doprawdy,
Panie Profesorze, odnoszę wrażenie, że w Pańskim słowotoku brakuje
ostatnio przenikliwej analizy, dużo natomiast jest kompensacji a rebours
(takiej, która zamiast kontrować lęk nadzieją na poprawę sytuacji, nurza
się w eskalowaniu czarnych scenariuszy, czerpiąc z tego perwersyjną
jouissance podszeptującą: „Jezu, zaraz nas zarżną, więc jedyne, co
nam pozostaje to czerpanie sadomasochistycznej satysfakcji z
prorokowania na temat własnej egzekucji”). Słabe to i osłabiające…
Wobec powyższego proponuję wziąć na wstrzymanie i przemyśleć dwie kwestie:

1.
Wyjście RP z UE nie będzie katastrofą dla Unii, lecz głównie dla Polski. W tej sytuacji strukturalna korekta polegać będzie albo na wtórnej konsolidacji struktur unijnych wokół państw „starej Europy”, albo na reformie strefy Euro, która podzieli Unię na obszary „dwóch prędkości”. Straty Zachodu będą w obu wariantach niewielkie (głównie polityczne), gdyż zależność gospodarcza Polski od rynku unijnego (przede wszystkim niemieckiego) zasadniczo się nie zmieni. Polska natomiast w wyniku „exitu” straci właściwie wszystko, mało tego, po pewnym czasie znów będzie zabiegać o powrót – a jeśli dane jej będzie wrócić (a w końcu będzie błagać o powrót, choćby ze strachu przed Rosją) to na upokarzających warunkach, które uczynią nas krajem całkowicie podporządkowanym unijnemu hegemonowi (co akurat wyjdzie nam tylko na zdrowie). Tak więc, nikt Kaczyńskiego – zwłaszcza w naprawdę kryzysowej sytuacji wewnątrz-unijnej – przekupować nie będzie, bo polski rynek i tak będzie zależny od rynku unijnego; jeśli natomiast PiS okaże się siłą realnie anty-unijną, naprawdę odśrodkową – to Polska zostanie po prostu wypchnięta poza Unię, lub relegowana na jej polityczne i ekonomiczne marginesy. W tym układzie Kaczyński okaże się – by przywołać metaforę zaproponowaną przez Krystiana Lupę w wywiadzie dla najnowszego „Newsweeka” – psychotycznym hazardzistą, ściślej zaś: blefującym hazardzistą, który zostanie „sprawdzony” w trybie daleko boleśniejszym od „sprawdzenia”, jakie czeka Wielką Brytanię (ona także jest na Unię skazana o tyle, o ile jej rynek uzależniony jest od wymiany z rynkami unijnymi). Wielka Brytania prawdopodobnie coś na swoim blefie ugra, Polska – nie ugra nic, jedynie zafunduje sobie marginalizację.
2. Do powyższej nie musi oczywiście dojść – jeżeli poparcie dla PiS zacznie spadać. Ostatnie sondaże pokazują, że struktura poparcie dla obozów politycznych rozkłada się mniej więcej po połowie. W tej sytuacji – w kontekście kolejnej perspektywy unijnej – Polacy po raz kolejny dostają (tym razem chyba ostatnią szansę), by twórczo przesądzić swój własny los. Innymi słowy: mogą odsunąć PiS od władzy o tym samym samodzielnie zadecydować o swoim losie. Jeżeli nie odsuną, przypieczętują swoją marginalizację na peryferiach drenowanych przez zachodni kapitał oraz kraje ościenne (Niemcy i Rosję). Wbrew temu zatem, co Pan pisze, nasze perspektyw strategiczne wcale dziś nie zależą od kolejnych dotacji ze strony Unii, lecz od naszej polskiej woli politycznej. Niech nas nie zmylą pozory – tym razem, właśnie wbrew pozorom, nasz los zależy głównie od nas samych (co rzadko się zdarzało, i w przyszłości nie będzie zdarzać się często) – a nie od czynników zewnętrznych. Sytuacja wewnętrzna natomiast nie zależy od Kaczyńskiego (chyba że słowo „Kaczyński” uznamy za swoistą hipostazę), ale od tendencji społecznych – prezes PiS nie jest bowiem ich kreatorem, lecz rezultatem. Innymi słowy: „Kaczyńscy” są jedynie emanacją społeczeństwa i bywają tacy jak społeczeństwo, z którego się wyłaniają. W odniesieniu do tego zaryzykowałbym tezę, że Pańska analiza bieżącej sytuacji jest zdeterminowana romantycznym woluntaryzmem. Tymczasem to nie wola jednostki (np. męża stanu) kształtuje dzisiaj strukturę społeczną. Jest wręcz odwrotnie – to właśnie ta struktura wyłania z siebie polityczne byty – niemal całkowicie zależne od społecznej woli (a ściślej od społecznych afektów, bo na późnonowoczesnej agorze często rządzą afekty).

Tę wolę można współtworzyć, ale nie da się nią ręcznie sterować. Wracam zatem do tezy zasadniczej: to nie Kaczyński zadecyduje o losach polskiego społeczeństwa. Decyzja należeć będzie do tego społeczeństwa. Dlatego – miast kasandrycznie lamentować – trzeba tu i teraz, dzień po dniu, współtworzyć liberalną opinię publiczną. To jedyny sposób na odwrócenie autorytarnego trendu. Pan tymczasem – zamiast orać u podstaw – ustawia się w roli królika wpatrzonego z trwożnym podziwem w anakondę. Czas przejrzeć na oczy, Panie Profesorze. Kaczyński to nie żadna anakonda i nie genialny strateg. To natomiast beztreściowa (pozbawiona politycznej substancji) emanacja zbiorowych fobie. Fobie te trzeba pracowicie dekonstruować – Pan natomiast je konstruuje (m.in wyolbrzymiając rolę „naczelnika”). Proszę się otrząsnąć,wziąć w garść – i do roboty!

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 14:22, 10 Gru 2015    Temat postu:

-
Jarek16
10 grudnia o godz. 8:09

Kaczyński jako geniusz i demiurg. Czy to Kaczyński podstępnie przekonał
Zjednoczoną Lewicę do występowania jako koalicja i wybicia sobie reszty
zębów o ośmioprocentowy próg wyborczy?
Czy to Kaczyński kazał Milerowi wystawić Magdalenę Ogórek
jako kandydatkę w wyborach prezydenckich? Czy to Kaczyński
kazał Kukizowi zająć się nagle polityką, a Tuskowi zdemontować
Platformę Obywatelską? Czy Kaczyński kazał Platformie rozpocząć
niszczenie reputacji Trybunału Konstytucyjnego w imię doraźnych korzyści?
Tak jak w pokerze Kaczyński gra kartami, które dostał w tym rozdaniu.
Dostał wyjątkowo silną kartę. Trochę w tym przypadku,
a trochę nieudolności pozostałych graczy.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 12, 13, 14 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 13 z 32

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin