Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hartman
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 20:33, 06 Maj 2017    Temat postu:

--
5.05.2017 -- piątek

Magierowski – nosił wilk razy kilka
Daniel Passent

Wybór Marka Magierowskiego na rzecznika prasowego prezydenta Dudy był
trafny. Dobry, zrównoważony i poważny publicysta o poglądach
prawicowych, specjalizujący się w problematyce międzynarodowej i obronnej,
w dodatku władający kilkoma językami, był odpowiednim kandydatem na
stanowisko rzecznika i dyrektora. Tym bardziej że nowy prezydent nie
dał się poznać jako znawca polityki zagranicznej i militariów.
Kandydatura Magierowskiego nie budziła zdziwienia. Jeżeli już, to zdziwienie
budził fakt, że taki dobry publicysta godzi się zamienić swój status
niezależnego dziennikarza na pracę u takiego kiepskiego prezydenta.
(Wtedy nie dla wszystkich było jeszcze ewidentne, że Duda będzie
aż tak złym prezydentem).

Nie znam kulis Pałacu Prezydenckiego, ale sądzę, że Magierowski był dobrym
rzecznikiem. Mijał się z prawdą, kiedy tego wymagał prezydent, nie unikał
kontaktów z mediami, nie ubliżał dziennikarzom („małpa w czerwonym”),
nie wysuwał się na plan pierwszy, wolał tytuł dyrektora niż ministra,
z kamienną twarzą unikał konfliktów w obozie władzy, utrzymywał lekki
dystans do swojego środowiska.mmmNiestety, nawet Magierowski nie
był w stanie kontynuować swojej misji. Kiedy generałowie, jeden po drugim,
odchodzili z wojska, rzecznik mówił, że prezydent (zwierzchnik sił zbrojnych!)
nie jest tym zaniepokojony, wszystko odbywa się planowo,
Duda ma zaufanie do Macierewicza. Kiedy wróble ćwierkały o braku
kontaktów prezydenta z ministrem obrony – Magierowski zapewniał, że ich
kontakty są regularne i owocne. Kiedy Pałac ujawnił pierwsze listy Dudy do
Macierewicza – rzecznik został zdyskredytowany przez „swojego”
prezydenta. Okazało się, że kontakty prezydent–minister są dalekie, że
minister miesiącami nie odpowiada na „pisma” BBN, że Macierewicz
wyzwolił się spod skrzydeł prezydenta (nie mówiąc już o premier).

Kiedy prezes Kaczyński skrytykował „politykę epistolarną” Dudy i
Macierewicza, Magierowski stał się częścią konfliktu, „przygadał” niezbyt
elegancko adwersarzom prezydenta, jakoby mieli problemy z czytaniem,
i znalazł się na ścieżce wojennej z rzeczniczką PiS Beatą Mazurek.

Kilka dni później prezydent Duda wygłosił zawstydzającą tyradę na temat
odpowiedzialności zbiorowej zdrajców, ich dzieci i wnuków, którzy zawsze
będą unikali prawdy historycznej, wzywał do pryncypialnej polityki
historycznej i w ogóle mówił w duchu „resortowych dzieci”,
jak gdyby jego przemówienie pisała Dorota Kania.

No i wreszcie najnowsza bomba: prezydent Duda zapowiedział referendum
w sprawie konstytucji, czym ewidentnie zaskoczył swój obóz polityczny,
w tym zapewne i własnego rzecznika. Magierowski znalazł się w trudnej
sytuacji – skłócony z PiS, wywiedziony w pole na temat kontaktów
Duda–Macierewicz i niedoinformowany w Pałacu na temat Macierewicza,
a potem referendum, musiał firmować teksty bardziej w stylu resortowych
dzieci niż swoim własnym. Był już najwyższy czas, żeby się katapultować.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 14:45, 08 Maj 2017    Temat postu:

--
6.05.2017 -- sobota

Błękitny Marsz po władzę?
Jan Hartman

Pamiętliwe internety pozwalają nam przywołać żywe wspomnienie z
października 2006 roku, gdy pod przewodem Donalda Tuska Platforma
Obywatelska zorganizowała wielki „Błękitny Marsz” w obronie demokracji,
niszczonej (wszak nie tak szybko i skutecznie jak dziś) przez ekipę
braci Kaczyńskich. Warto popatrzeć i poczytać komentarze: tutaj.

Marsz był wielkim sukcesem, a jego hasła i atmosfera niczym nie różniły się
od pamiętnych marszów KOD sprzed roku. Również wtedy nawiązywano do
nienawistnych wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, zwłaszcza tych o
„łże-elitach” i „stoicie tam, gdzie kiedyś stało ZOMO”. Wnoszono hasła
w obronie demokracji i wolności mediów. Wszystko było tak jak dzisiaj,
choć aktorzy nieco inni.

W Błękitnym Marszu sprzed dekady wzięło udział kilkanaście tysięcy osób.
Ile przyjdzie 6 maja 2017 roku? Obstawiam, że co najmniej tyle samo.
Sytuacja jest znacznie gorsza niż wówczas, a powodów do demonstrowania
niepomiernie więcej. Dziś nie tylko zagrożony jest (a wręcz na wpół
zrujnowany) porządek konstytucyjny w kraju, lecz również nasze realne
członkostwo w Unii Europejskiej. Dziesięć lat temu nie można było sobie
nawet wyobrazić takiego scenariusza, jaki właśnie realizuje się na naszych oczach.

Jeszcze rok temu inicjatywa polityczna znajdowała się w rękach KODu
i Mateusza Kijowskiego. To on był twarzą wielkiego majowego marszu,
w którym wzięło udział grubo ponad sto tysięcy ludzi. Na taki wynik
„Błękitny Marsz” anno 2017 liczyć nie może. Niewiele jednak trzeba,
aby był to dzień Platformy. W 2006 roku, w reakcji na ówczesny marsz PO,
PiS urządził wiec pod Pałacem Kultury, a dodatkowo koalicjant, Liga Polskich
Rodzin Giertycha, swoją imprezę. W sumie w prorządowych manifestacjach
wzięło udział niewiele mniej osób niż w samym Błękitnym Marszu.
Diabolicznym bohaterem narracji władzy był wówczas „liberalizm”
oraz osobiście Leszek Balcerowicz. Aż łezka się w oku kręci.

Miłe utarczki z czasów pierwszego PiS już nie powrócą. Dziś zapanowała
w kraju nienawiść, ledwie zatrzymana na skraju przemocy. Władza PiS jest
potężniejsza i bardziej złowroga niż wówczas. A jednak w jakiś sposób jest
słabsza. Dziś Kaczyńskiemu nie chce się przemawiać na żadnych
kontrmanifestacjach. Musi nosić swój miesięcznicowy krzyż.
Tam, pod Pałacem Prezydenckim, całkowicie się wypala. Cóż mógłby
powiedzieć nowego dzisiaj?

Dlatego nie będzie żadnej kontry PiS. Nikt nie zwiezie do Warszawy tysięcy zwolenników Prezesa. Nie ma na to w partii ochoty, a i partyjne pieniądze lubią płynąć w innych kierunkach. Schetyna ma więc swój dzień, dzień tylko dla siebie. Bez patronatu Kijowskiego i klątwy wyborczej klęski oraz pikujących sondaży. Czy zdoła się odbudować? Czy Polacy zaczną znów wierzyć, że polską polityką rządzi alternatywa PO-PiS? Po załamaniu KOD i Nowoczesnej jest to całkiem możliwe (ale niekonieczne).

Z pewnością dzisiejszy marsz przyniesie korzyści Platformie. Niezłe przemówienie Schetyny w czasie niedawnej debaty sejmowej nad wotum nieufności dla rządu dało mu znaczący wzrost poparcia. Jeśli przemówienia na Błękitnym Marszu będą nie gorsze – możemy zobaczyć PO na pierwszym miejscu w badaniach kilku sondażowni. A to będzie jak podmuch mocnego wiatru w oklapłe platformiane żagle.

Ten sam wiatr, który napędza statek PO, zatapia PiS. Rządzenie nie wychodzi, autorytaryzm i korupcja polityczna napotykają na społeczny opór nie tylko wśród elit, a przywództwo schorowanego Jarosława Kaczyńskiego jest coraz bardziej wątpliwe. Przed PiS nie widać przyszłości. Kaczyński nie ma naturalnego następcy, przywódcy frakcji partyjnych i pretendenci do schedy są równie przerażający dla społeczeństwa, co dla samych członków PiS, a w dodatku uwłaszczeni na dobrze płatnych posadkach członkowie partyjnej nomenklatury nie mają ochoty rzucać się partii na ratunek. Jeszcze znajdą się po niewłaściwej stronie i będzie trzeba pożegnać się z synekurą… Takie to są paradoksy władzy oligarchicznej. Niby silna, a jednak słaba. Gnuśnieje, gnije od środka i w końcu zapada się pod własnym ciężarem.

A jednak choćby nie wiem jak spisał się Grzegorz Schetyna i choćby nie wiem jak zaktywizował się Donald Tusk, bardzo wielu Polaków czeka na nową formację. Nową, centrową, profesjonalną formację polityczną, zdolną powalczyć w wyborach na dużą skalę. Jestem pewien, że politycy to widzą i podejmą taką próbę. Mamy sporo zdemobilizowanych ludzi na lewicy, wiele osób z KOD, które chciałyby działać w polityce bardziej formalnie, są też rozmaici działacze na obrzeżach partii parlamentarnych, którzy niewiele mają już do ugrania w swoich macierzystych środowiskach. W tym wszystkim jest potencjał na coś nowego.

Za brak zjednoczenia opozycji przed rokiem aktualne partie anty-PiS zapłacą pojawieniem się konkurencji. I to już przed wyborami samorządowymi. Czeka nas ciekawa jesień. Błękitny Marsz może się okazać marszem po władzę, lecz także torowaniem drogi przyszłemu, nienarodzonemu jeszcze koalicjantowi. I dobrze.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 14:52, 08 Maj 2017    Temat postu:

--
gotkowal
6 maja o godz. 11:10

Panie profesorze, wiatr historii już zmienił kierunek, bezbłędnie wyczuł to,
najlepszy z możliwych kurków wieżowych – Kościół Katolicki. Zanim jednak
wredna zmiana ostatecznie skona, zanim nadejdzie czas sprzątania;
zróbmy coś, co dla nas, Polaków, nieoczywiste. Zmądrzejmy.
Potraktujmy przygodę z wichrzycielami u władzy, jako punt wyjścia do
zawarcia z następcami poważnej umowy. Umowy, dotyczącej standardów
i procedur demokratycznych, ograniczenia politycznych łupów w
gospodarce, ustalenia priorytetów społeczno-gospodarczych,
miejsca religii w przestrzeni publicznej. Wymuśmy na przyszłej elicie
władzy samoograniczenie i podmiotowe traktowanie obywateli.
Nade wszystko, niech rządzący odzyskają poczucie WSTYDU!

KOD, jako naturalna emanacja społeczeństwa obywatelskiego, powinien
być jądrem szerokiej koalicji sił prodemokratycznych (obejmującej NGO-sy,
stowarzyszenia społeczne itd.), której zadaniem powinna być zdefiniowanie
od nowa paradygmatu polskiej polityki. Bądźmy wreszcie dumni z Polski,
niech to złe, wyjdzie nam wreszcie na dobre. A polityków, na nową
drogę życia, zaopatrzmy w egzemplarze wiadomego
dzieła Maxa Webera i na bieżąco kontrolujmy czy zajarzyli.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 13:16, 18 Maj 2017    Temat postu:

18.05.2017 -- czwartek


Morawski very obciachowy
Jan Hartman

Proszę sobie obejrzeć nagranie z oksfordzkiego wystąpienia sędziego
Trybunału Konstytucyjnego (tzw. dublera z PiS, dopuszczonego do
orzekania przez Julię Przyłębską), profesora prawa Lecha Morawskiego,
które wywołało tyle oburzenia i komentarzy.

Cała kulturalna i inteligentna Polska nie posiada się z abominacji z powodu
słów Morawskiego na temat korupcji w sądownictwie i na szczytach
władzy, na temat nieścigania osób homoseksualnych oraz jego
oświadczeń, że reprezentuje zarówno Trybunał Konstytucyjny, jak i rząd
RP. Tymczasem tego po prostu nie sposób brać na poważnie.
Problem z Morawskim nie polega na tym, że gadał głupstwa i wykroczył
poza swoje kompetencje i etos sędziowski (choć i to miało miejsce),
lecz na tym, że ośmiesza Polskę swoją nędzną angielszczyzną.
Tylko najbardziej prowincjonalne i zacofane państwa obsadzają
dygnitarskie stanowiska osobami nieznającymi angielskiego i tylko
w takich krajach bywają profesorowie, którzy ledwie coś po angielsku
dukają. Co gorsza, z tego niechlubnego grona wykluczyć trzeba pół
Afryki i pół Azji, bo wiele biednych krajów jest na wpół anglojęzycznych.

Gdy człowiek mówi w języku, którego nie zna, to gada bądź co, czyli to,
co akurat powiedzieć umie. Lech Morawski akurat umiał powiedzieć to,
co powiedział. A nie powiedział nic, co mogłoby w czymś przypominać
wypowiedź profesora na konferencji. I właśnie ten żenujący poziom jego
enuncjacji powinien nas zasmucać, a nie treść, która jest ogólnie
„nie na poziomie”, lecz sama w sobie nie jest skandalem.

Mówiąc, że reprezentuje rząd, Morawski miał na myśli to, że go popiera –
przecież wiadomo, że nie chodziło mu o formalne plenipotencje od
ministra. Mówiąc, że panuje straszna korupcja, dał wyraz swoim ogólnym
przekonaniom. Nie chodziło mu o żadne konkretne przestępstwa, tylko
zepsucie jako takie. Oczywiście, poważny człowiek nie rzuca słów na wiatr
i nie gada publicznie takich rzeczy, ale Lech Morawski wcale nie jest
poważnym człowiekiem i takiego chyba w czasie tej smętnej wypowiedzi
nie udawał. Poważni ludzie nie przyjmują stanowisk sędziowskich z
nadania politycznego, w nielegalnym trybie, ani nie ośmieszają się
wypowiedziami w językach, których nie znają.

No i wreszcie ta nieszczęsna wypowiedź o gejach i lesbijkach, co to rząd
jest przeciwko nim, ale przecież ich nie ściga, bo Polska jest krajem
tolerancyjnym. No przynajmniej jeden powiedział prawdę, że ten rząd
jest homofobiczny! Chwała Morawskiemu za to. Głupota tej wypowiedzi
polega na zawartej w niej sugestii, że nieściganie homoseksualizmu
jest jakąś łaską rządu, wypływającą z jego „tradycyjnej tolerancji”,
podczas gdy przecież prawa osób homoseksualnych są gwarantowane
konstytucyjnie. Jednakże to, że Morawski mówi głupstwa, nie zmienia
faktu, że powiedział prawdę. I to ważną: polski rząd jest przeciwko
homoseksualizmowi. A skoro jest „przeciwko”, to znaczy, że jest groźny
dla porządku konstytucyjnego. Dobrze, że mówi to, niemalże wprost,
przedstawiciel obozu władzy.

Wstyd mi, że po świecie jeździ tylu Polaków na stanowiskach i popisuje się
bełkotliwym angielskim. A jednak cieszę się, że w osobie Lecha
Morawskiego PiS pokazuje swój poziom i swoją mentalność.
Morawski stał się nową twarzą pisowskiego obciachu i żenady.
Witamy w galerii i zapraszamy do „Ucha prezesa”.
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 13:17, 18 Maj 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 13:21, 30 Cze 2017    Temat postu:

23.06.2017
piątek

Solidarni z Adamem Bodnarem
Jan Hartman

Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar wypowiedział następujące
słowa: „Nie ma żadnych wątpliwości, że za Holokaust byli
odpowiedzialni Niemcy. (…) Musimy pamiętać, że wiele narodów
współuczestniczyło w jego realizacji. W tym – o czym mówię z
ubolewaniem – także naród polski”. Słowa rzecznika stały się okazją
do wściekłej nagonki środowisk rządowych na znienawidzonego przez
nich urzędnika, pełniącego swoją funkcję odważnie i z godnością
mimo nader niesprzyjających ochronie praw obywatelskich
i działalności jego urzędu okoliczności politycznych.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 14:01, 30 Cze 2017    Temat postu:

-
delfin

24 czerwca o godz. 13:45

Niezwykle przejmująca jest wypowiedź Pana Profesora.
Faktografia poparta tak bogatym doświadczeniem osobistym
robi wrażenie. Oczywiście temat nie jest mi nieznany.
Nijako w kręgu oficjalnym opowiadał o tym np. Marek Edelman
w „Uciec przed Panem Bogiem” Hanny Krall wydanym w 1977.
Na całe życie pozostanie mi obraz pięknej żydowskiej dziewczyny,
posiadającej przed wojną wielu ubiegających się o nią adoratorów,
a potem w czasie Zagłady żebrzącej u nich bezskutecznie o krótką
chwilę przechowania. Głęboko w pamięć zapadła mi także opowieść
Mariana Turskiego o ucieczce z obozu i szczęśliwym skaleczeniu się

co uratowało go przed śmiercią z rąk polskich partyzantów, którzy
rozstrzelali jego towarzyszy. Okazało się wtedy, że
najbezpieczniejszy był powrót do obozu zagłady, co zresztą
proponuje mu jedna z polskich chłopek, ostrzegając go, że może
go w nadziei za drobną nagrodę wydać Niemcom jej mąż. Nie wiem
jak Gowina i innych podobnych mu prawicowych „intelektualistów”
te lektury mogły ominąć. Czy są na tyle głupi, czy takich tylko
udają? i to wszystko w tym gęsto katolicko-kościelnym sosie z
imieniem Żyda – Jezusa Chrystusa na ustach.
Na wymioty się zbiera, ale co z tego?

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 14:28, 30 Cze 2017    Temat postu:

--
b]k1962
24 czerwca o godz. 22:01

Nienawiść do Żydów była w Polsce przedwojennej powszechna a
przyczyną tej nienawiści była prawicowa i kościelna propaganda.
Taki patent na pozyskiwanie poparcia miała ówczesna władza.
Gdy tej władzy zabrakło w wyniku klęski wrześniowej, znikły też
hamulce w postaci odpowiedzialności za zbrodnie przed polskim
wymiarem sprawiedliwości, ale nienawiść pozostała. W efekcie
– masowe polowania na rodaków żydowskiego pochodzenia.

Wściekłość obecnej władzy powodowana przypominaniem tamtych
zbrodni jest zrozumiała. Oni też posługują się nienawiścią do
pozyskiwania poparcia ciemnoty. Wskazanie skutków szerzenia
nienawiści może nieco osłabić skuteczność tej podłej metody.


--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 14:29, 30 Cze 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 15:06, 30 Cze 2017    Temat postu:

-
Janres
25 czerwca o godz. 18:44

Powiem tak, od pewnego czasu krzywi się historię. Leczh Kaczyński
zaczyna być naczelnym guru, który wykończył komunizm.
Brak innych zasłużonych. Władza skupiona wokół małego
kaczyńskiego udaje styropianowców, choć wiedzą, że to zupełnie co
innego niż narażanie się bezpośrednio piotrowiczowej władzy.
Słynne Piotrowicza stwierdzenie – ” Owszem, konstytucja ci daje
prawo wypowiedzi, ale pokaż mi art. konstytucji, która daje ci
wolność po wypowiedzi. Tak tych prokuratorków rachoniowych wtedy
uczono!!!! Gówniarnia typu rachoniowe coś krytykuje prawo nie
znając historii. No bo skąd. Ja znam dziesiątki przypadków
„miłośći do Żydów”. Gdyby rachoń się uczył sumiennie, to by
wiedział ilu Zydów tuż przed maturą wypierdzielili kolesie piotrowicza
z Polski. Podać nazwiska? Jak taki rachoń ma kłopoty to mu
osobiście podam ich setki. Więc nie mówcie mi, że nasz naród
kochał Żydów. Sam byłem wychowany antyżydowsko.
Teraz zarzuca się panu dr. Bodnarowi, że wprost powiedział jak
było. Tak właśnie było. Tylko nieliczni jak rajmund, ojciec małego
żydka, kolaborując z ówczesną ubecją dochrapali się stanowisk.
Tak było z Rachoniem. Stefanem oczywiście / i być może dziadkiem
małego rachonia/. Dziękuję Panie Doktorze Adamie Bodnar,
że w takim chwiejnym okresie historycznym POZOSTAŁ
pAN OSTOJĄ PRAWA I SPRAWIEDLIWOŚĆI, CHOĆ BRZMI TO
FATALNIE! hOŁOTO KOMUNISTYCZNA- KAPELUSZE Z GŁÓW PRZED
TYM CZŁOWIEKIEM! A ty rachoń zamilcz – homosovieticusie


--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 22:32, 03 Lip 2017    Temat postu:

1.07.2017
sobota

Takiego Trumpa nam PiS sprowadzi
Adam Szostkiewicz

Niby drobna rzecz. Dwoje gospodarzy jednego z wielu shows
telewizyjnych. Republikanin i Demokratka, jeśli chodzi o sympatie
polityczne. Krytyczni wobec Trumpa, mający wpływ na opinię publiczną.

I nagle koszmar: Mika Brzezinski, córka zmarłego niedawno
„Zbiga”, i jej narzeczony Joe Scarborough dostają się na celownik
samego prezydenta najpotężniejszego państwa świata.

Trump publikuje hejterski, mizoginiczny, ordynarny tweet na ich
temat, bo mu zaszli za skórę jako krytycy, a narcyz i megaloman
Trump był wychowany przez ojca dewelopera, żeby nigdy nie
przebaczać. Zawsze ma wyjść na jego. Mediów liberalnych nie
znosi, bo pokazują, kim jest. Media chciałby kontrolować jak każdy satrapa.

Sprawa rozwija się surrealnie. Joe i Mika, w dniach kiedy Trump ma
ruszać do Europy, w tym do Polski, wysuwają się na główny temat
amerykańskich mediów masowych. Ripostują Trumpowi: pan ma
obsesję na punkcie krwi menstruacyjnej i dziennikarzy, niech pan
zajmie się obowiązkami głowy państwa. Na szczycie G20 w
Hamburgu staną sprawy uchodźców, walki z ociepleniem,
gospodarki globalnej. Jest nad czym popracować.

Wkrótce wychodzi na jaw, że obojgu grozili ludzie związani z Trumpem, że jeśli nie spuszczą z tonu jako jego krytycy, to przeczytają o sobie kompromitujące story w tabloidzie. To niepojęte! Szef państwa naciskający na dwoje ludzi mediów, by ich zmusić pogróżkami do odszczekania krytyki! Czy to jeszcze Ameryka pod rządami konstytucji gwarantującej wolność słowa? Przecież taka presja na wolne media ociera się o nadużycie władzy, a to może być powodem impeachmentu.
Tweetujący prezydent za kilka dni odwiedzi Polskę. Ma się spotkać z prezydentem Dudą, też siedzącym na Twitterze. Żony obu prezydentów pewnie też, w końcu dobrze do siebie pasują, tak jak ich mężowie. Niewiele mają sobie i nam do powiedzenia, więc będą stroszyć pawie pióra.

Prezydenci USA zaczynają się w mojej świadomej pamięci od JFK. Żaden z nich, nawet Bush młodszy, nie był tak out of context jak Trump. Gdyby nie to, że jest dziś numerem jeden w polityce międzynarodowej, można by się z tej tweetowej prezydentury pośmiać. Ale należy się naprawdę martwić.

Prezes Kaczyński ogłosił w sobotę na zjeździe partii, że Anglicy zazdroszczą nam wizyty Trumpa. Nie dopowiedział, że to Biały Dom się do wizyty Trumpa w Londynie nie pali, bo brytyjscy przeciwnicy trumpizmu zapowiadają masowe demonstracje przeciwko niej. Nie chcą, żeby myślał w swej pysze, że starsi bracia Anglicy składają mu hołd. No ale może liczyć na hołd Polski pisowskiej. Opowie o nim w Hamburgu zaraz po wyjeździe z Warszawy Putinowi. Czy o to chodzi Kaczyńskiemu?
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 22:17, 14 Lip 2017    Temat postu:

--

Poznajemy ----> polskie znane miasta

[link widoczny dla zalogowanych]

Autor - Gennadi P. Ignatenko
B079 SuperProblem (Website) 25/10/2016 -- MT Sergey L. Atajanz-100
--
1_2
diagram - 1
Mat - w 3 posunięciach -- #3 -- -- 1. c7 - Kd6 - 2. c8=W - Ke6 - 3. Wc6 - mat

Wieża - Wa7 -- SZCZECIN
Goniec - Gg7 -- Grajewo
Pionek -- c6 -- miasto PIŁA
Król --- Kc5 --- Poznań
Pionek - e4 --- miasto Łódź
Pionek - a4 --- Żagań
Król ---- b3 --- LEGNICA

--
3_4
diagram - 3
1.c7 - Kc6 -2. c8=S - Kc5 -3.Wc7 mat -- 1.c7 - Kb6 -2. c8=H - Kxa7 - 3.Gd4 mat

Skoczek - Sc8 --- SŁUPSK -- 8 razy 3 = 24
Wieża - Wc7 - CZŁUCHóW -- 7 razy 3 = 21

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 2:57, 16 Lip 2017    Temat postu:

Polityka.pl
15 lipca 2017

Strajk Kobiet wzywa opozycję na naradę: Pali nam się Polska

Głównym celem spotkania jest wypracowanie deklaracji bezwarunkowego
współdziałania w intencji obrony praw i wolności obywatelskich w Polsce.

Czarny protest, 3 października 2016 r.

Ostatnie kontrowersyjne działania PiS wywołały i wywołują fale
protestów. Rząd przeforsował ustawy o KRS i sądach powszechnych.
Dokonuje się zamach na Sąd Najwyższy. Zasada trójpodziału władzy
przestaje w Polsce obowiązywać, a sądownictwo będzie
w pełni zależne od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.

Ruchy opozycyjne organizują demonstracje. Obywatele, komentatorzy,
publicyści wzywają do zjednoczenia. Podobny apel wystosował Strajk
Kobiet, wzywający na naradę ponad podziałami.
Niżej pełna treść oświadczenia:

My, kobiety, które potrafiłyśmy się dogadać i zorganizować Ogólnopolski
Strajk Kobiet 3 października 2016 roku, wzywamy Was, politycy opozycji
parlamentarnej i pozaparlamentarnej, Was, przedstawiciele wszystkich
prodemokratycznych ruchów społecznych, na pilną naradę.
Nie wewnątrzpartyjną, nie w wąskim elitarnym gronie, nie w kółku
wzajemnej adoracji. Na naradę naszą, wspólną, domową.


Kiedy dom się pali, nie dyskutujemy, kto co zrobił osiem lat temu,
a czego nie zrobił. Nie wypominamy sobie grzechów, nie konkurujemy
na piękne słówka i miny, nie prężymy piersi do kamer, nie wybieramy się
na urlop. Ratujemy, co się da. Przede wszystkim – ratujemy ludzi.

Pali nam się Polska. Nie wszyscy są tego świadomi. Niektórzy śpią mocnym snem, zahipnotyzowani, odurzeni lub po prostu bardzo zmęczeni. Niektórzy są tak zapracowani, zajęci swoimi sprawami, że nie widzą płomieni. Niektórzy naiwnie myślą, że pożar dotyczy innych, a ich nie obejmie.

Szalony podpalacz podkłada ogień pod kolejne gmachy. Już runął Trybunał, za chwilę zawalą się niezależne sądy, w zgliszcza zmieni się edukacja i wolne media, obrócą się w popiół ostatnie prawa kobiet i większość praw obywatelskich, poza prawem do klaskania i potakiwania.

My, kobiety, jesteśmy w szczególnym niebezpieczeństwie. Niweczy się nasze prawo do bezpieczeństwa i decydowania o sobie na poziomie biologicznym. My walczymy o życie.

Wzywamy na naradę! Nie ma nic ważniejszego. Lepszego czasu nie będzie. Może być tylko gorszy.

***

Ogólnopolski Strajk Kobiet to nieformalna organizacja wolnych kobiet (i wspierających ich mężczyzn), która uruchomiła w całej Polsce październikowy Czarny Marsz w proteście przeciw próbom drastycznego ograniczania praw kobiet. Obecnie mamy swoje struktury w ponad stu miastach i miasteczkach w całym kraju. Ogólnopolski Strajk Kobiet zainicjował powstanie Międzynarodowego Strajku Kobiet – koalicji, która 8 marca br. zorganizowała protesty w 60 krajach świata.

W odpowiedzi na zamach na ostatnie instytucje praworządnego państwa, jaki realizowany jest w ostatnich dniach przez partię rządzącą, Ogólnopolski Strajk Kobiet podejmuje działania, które zainicjować mają realną i skuteczną współpracę rozproszonych dotąd sił prodemokratycznych.

Zaproszenie do udziału w naradzie otrzymały opozycyjne partie parlamentarne (Nowoczesna, Platforma Obywatelska), partie pozaparlamentarne (m.in. Razem, Zieloni, Sojusz Lewicy Demokratycznej, Inicjatywa Polska, Inicjatywa Feministyczna), powstałe w ostatnich 2 latach organizacje wolnościowe (Komitet Obrony Demokracji i wszystkie ruchy z niego się wywodzące, Obywatele RP, Obywatele Solidarnie w Akcji), zaangażowane w obronę wartości demokratycznych organizacje pozarządowe (m.in. Greenpeace, Fundacja Batorego, Nie dla chaosu w szkole, Kongres Świeckości), najbardziej dynamiczne organizacje kobiece, grupa wybitnych prawników.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 18:08, 27 Lip 2017    Temat postu:

27.07.2017
czwartek

W co gra Duda?
Jan Hartman

Dudomania, która obudziła się w co durniejszych kręgach, przypomina zachwyty nad Kościołem, gdy tylko jakiś biskup albo papież powie coś najbanalniejszego w świecie, na przykład że pedofilia jest zła i trzeba ją zwalczać. Jak wygląda zwalczanie pedofilii przez Kościół, to każdy średnio rozgarnięty i średnio zdolny do bezstronności może się dowiedzieć z internetu w ciągu kwadransa. Entuzjaści teorii „dobrego cara i złych bojarów”, vel. dobrego papieża i złych proboszczów, są teraz tak jakby trochę mniej oburzeni na człowieka, który podpisał całą serię niekonstytucyjnych ustaw i niezgodnych z prawem ułaskawień, nie mówiąc już o medalach i nagrodach dla ludzi, o których powiedzieć „dziwni” to kpina z eufemizmu.

Andrzej Duda właśnie podpisał ustawę o ustroju sądów powszechnych, zgodnie z którą prokurator mianuje sędziów na stanowiska. Władza prokuratora nad sędziami to koniec niezawisłości sądów, państwa prawnego i prawa do sprawiedliwego procesu. To jawna kpina z konstytucji, z Unii Europejskiej, a przede wszystkim ze społeczeństwa.

A że nie podpisał dwóch równie strasznych ustaw? Czyżby niezłamanie konstytucji było jakąś zasługą bądź powodem do pochwał? To przecież śmieszne. Duda zawetował dwie ustawy, licząc na to, że na jego wizerunku bezwolnego aparatczyka i wykonawcy dewastacyjnych poleceń Kaczyńskiego pojawi się „rysa”, która uczyni jego postać „dwuznaczną” i uchroni przed Trybunałem Stanu i ostatecznym ośmieszeniem. Poza tym liczy, że jak będzie bardziej samodzielny i wyrobi sobie jakąś markę na prawicy, to ktoś wystawi go na drugą kadencję.
Kaczyński do tego czasu nie będzie już pewnie rządził (jest chory, a poza tym – jak widzimy po jego dzikich bluzgach i zadławieniach nienawiścią – utracił stabilność psychiczną, czego się w polityce nie wybacza), więc Duda nie musi się aż tak płaszczyć przed swoim pryncypałem, jak na początku kadencji, gdy jeszcze mogło się wydawać, że Kaczyński ma pewne pięć lat niepodzielnych rządów w partii.
Rękami Dudy PiS przeprowadzi pacyfikację sądownictwa jesienią. Te ustawy będą może trochę mniej brutalne niż to, co udało się teraz, dzięki protestom społecznym i pogróżkom z Europy, zablokować, ale sedno sprawy się nie zmieni – partia będzie mogła wywalić z roboty każdego sędziego, który jej podpadnie, tak jak obecnie może już wywalić każdego prokuratora. Za rok nie będzie już takiej możliwości, aby nie dało się komuś zrobić sprawy i go skazać. Zasada „dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie” wejdzie do naszego rodzimego obrotu prawnego, że się tak wyrażę.

Andrzej Duda myśli, że przeżywa swoje wielkie dni. Zbiera jakieś absurdalne hołdy z okazji popełnienia tylko jednego przestępstwa przeciwko konstytucji (wszak mógł popełnić od razu trzy) i postawienia się Kaczyńskiemu. Jeszcze chwila, a uroi sobie, że jest „samodzielnym politykiem”. Będzie strzelał „pomysłami na Polskę” i potykał się z aparatem partyjnym, walcząc o to, aby prestiżowe tematy „chodziły” w Sejmie jako „projekty prezydenckie”, a nie rządowe czy poselskie. Tak jakby miało to jakieś znaczenie, którzy funkcjonariusze PiS piszą papierki mające ugruntować nacjonalistyczno-klerykalną dyktaturę. Wam nie jest wszystko jedno? Cóż, mnie najzupełniej.
Nie dajmy się omamić tymi dworskimi intrygami i nie bierzmy wymuszonych przez ulicę i przez Unię ustępstw reżimu za jakieś „nawrócenie”. Wręcz przeciwnie – skoro walka przynosi skutki, trzeba walczyć dalej. Aż do całkowitego obalenia reżimu Kaczyńskiego i przywrócenia demokracji oraz państwa prawa.

PiS ma teraz co najmniej miesiąc oddechu po „wielkim kroku wstecz”, w ciągu którego dobrze się zastanowi, jak wyprodukować armię pożytecznych idiotów i zrobić nas w konia. A w październiku możemy się obudzić z ustawą, z mocy której Sąd Najwyższy zostanie rozpędzony i obsadzony od nowa przez kogoś tam, a głównie przez Kaczyńskiego, Ziobrę i Dudę.
Nie bądźmy naiwni. Nie dajmy się uśpić. Nie wierzmy w bajeczki i nie egzaltujmy się nic nieznaczącymi awanturkami na dworze autokraty. Nie ma żadnego znaczenia, na ile w Dudzie obudziła się ambicja, a na ile powoduje nim lęk. Z jednej strony opinia publiczna i Trybunał Stanu – z drugiej zaś Kaczyński, Ziobro i aparat partyjny. Sytuacja nie do pozazdroszczenia. Bo jak Kaczyński (resp. Ziobro) będzie chciał, to i tak go dorwie – choćby po zakończeniu kadencji. Jeśli tylko PiS wygra wybory. Zawsze coś się znajdzie – jak nie na niego, to na rodzinę. Tam nie ma wersalu.

No to co jest ważne? Ważne jest, czy narodzi się poważna, konsekwentna i zjednoczona wokół sprawy ratowania demokracji opozycja. Harce z wetami, dąsy w PiS, a nawet stan zdrowia Kaczyńskiego nie są istotne w porównaniu z tym, co najważniejsze – albo jest alternatywa dla endecji, albo nie ma. Jeśli nie ma, to ludzie głosują na to, co znają. Tak jak w PRL. Szli na wybory i głosowali za komuną – innej opcji wprawdzie nie było, ale zawsze można było nie iść albo poskreślać nazwiska. Jednak szli i głosowali. Masowo. Jeśli opozycja nie wykreuje jasnej wizji wyborczej i programowej oraz nie pokaże, co będzie po PiS, to naród pójdzie i zrobi dokładnie to, czego nauczył się w PRL – wrzuci kartkę „za władzą”, bo „na władzę nie poradzę”. Każdy miesiąc słabości opozycji przybliża nas do tego modelu. Co najmniej połowa społeczeństwa jest na niego bardzo podatna.

Nigdy nie zapominajmy, że znacznej większości idących do urn Polaków w najmniejszym stopniu nie interesują nasze demonstracje pod sądami, jakieś tam demokracje i inne trybunały. Gra toczy się gdzie indziej – wokół innych spraw i emocji. Żeby tę grę wygrać, trzeba pokazać siłę i konkrety – dać jasną wizję i jasną obietnicę. Albo będziemy mieli swój własny przekaz o „dobrej zmianie” (bo któż by nie chciał dobrej zmiany!), albo nadzieje i ambicje mas zmonopolizuje PiS, oprawiając je w złote ramy kompleksów, paranoi, resentymentów i ksenofobii.

Z Kaczyńskim czy bez, z Dudą czy bez Dudy. Ta maszyna jest już za bardzo rozhulana, żeby się zatrzymać z powodu braku majstra. Albo ktoś wyciągnie wtyczkę z gniazdka, albo tak będzie sobie chodzić jak ta młockarnia do młócenia polskich mózgów i kasy.
Sytuacja jest poważna. Niestety, orgastyczne zachwyty nad Dudą w ostatnich dniach nie wróżą tego, aby w poważnej sytuacji poważni politycy zaczęli się wreszcie zachowywać poważnie. Widocznie takie mamy czasy – błazeńskie, kabotyńskie, infantylne.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 14:06, 01 Sie 2017    Temat postu:

1.08.2017
wtorek

O szacunek dla Powstańców Warszawy
Jan Hartman

Pozwólcie, że zacznę od cytatu. Poniekąd pro domo sua, bo cytuję słowa
swojej krewnej, Marii Mostowskiej, z wywiadu, którego przed dwoma laty
udzieliła „Wysokim Obcasom Ekstra”: „Proszę sobie wyobrazić scenerię –
wszystkie domy się palą, ogień huczy, gorąco od płomieni. Człowiek w takiej
sytuacji już nic nie czuje. Czekałyśmy pod tą ścianą na śmierć.
Nagle ktoś kazał nam biec przed siebie. W życiu już w to piekło nie wejdę –
to były moje pierwsze myśli, gdy weszłyśmy do budynku szpitala przy
Płockiej, gdzie nas skierowano. Wtedy zjawił się pediatra profesor
Jan Bogdanowicz i spytał: Tam zostali ranni, kto idzie? Powiem szczerze,
więcej się bałam tego, co pomyśli o mnie profesor, gdy nie pójdę, niż tego,
że mnie ustrzelą. Pobiegłyśmy od razu we cztery, wzięłyśmy na nosze
chłopaka, który miał urwaną nogę, na pierś położyłyśmy mu niemowlę –
Niemcy powyrzucali dzieci na trawnik. Potem pobiegła następna czwórka,
w sumie przyniosłyśmy może z ośmiu kolejnych rannych.
Musiałyśmy przestać, bo po chwili Niemcy zabronili nam wychodzić.
Na parterze urządzili swój szpital, na piętrze trzymali Polaków:
chorych, lekarzy i pielęgniarki. Wiedzieliśmy, co dzieje się dookoła,
ale trzeba było się ogarnąć, pokonać rozpacz i walczyć o życie ludzi,
którzy byli pod naszą opieką. Nie było wody, jedzenia, lekarstw.
Dokonywaliśmy tam rzeczy niemożliwych, ale i tak wszystkie
niemowlęta, które uratowaliśmy, umarły z głodu”.

To tylko próbka koszmarnych relacji z powstania warszawskiego, które
przekazuje nam Maria Mostowska i inni bohaterowie tej walki.
W straszliwej hekatombie zginęło dwieście tysięcy Polaków – Niemców
stokroć mniej. Niewiele jest w dziejach świata klęsk równie potwornych.

A jednak zabrania się nam mówić o powstaniu jako o tragedii, którą przecież było przede wszystkim. Ton, jaki od kilkunastu lat obowiązuje w narracji o powstaniu, łączy nacjonalistyczne uniesienie z bezwarunkowym poczuciem chwały i czcią dla bohaterów. Nie ma już miejsca na dyskusję o sensie powstania ani o jego przebiegu, znaczeniu i konsekwencjach. Kto chce dyskutować, ten wróg i zaprzaniec. Wszystko zostało wszak raz na zawsze rozstrzygnięte: powstanie wybuchnąć musiało, jest dowodem bezprzykładnego męstwa narodu i jego wielkim moralnym zwycięstwem, bez powstania polskość nie mogłaby się utrzymać pod jarzmem sowieckim. Tymczasem prawda jest o wiele bardziej złożona.

Swoistą imperatywność, nieuchronność powstania podkreśla wielu jego świadków i uczestników, nawet pośród tych, którzy uważali, że jest ono nieracjonalne. Nie tylko bowiem wśród cywilów były takie głosy – wielu powstańców myślało podobnie. Nie brakowało powstańców, którzy szli do boju, uważając, że jest i konieczny, i pozbawiony szans. Opinie były wówczas dramatycznie podzielone. Nikt jednak z dowódców i uczestników powstania zapewne nie przewidywał, że może się ono zakończyć zamordowaniem miasta i jego mieszkańców. Odwet Niemców okazał się straszliwy i nieludzki. A tym samym powstanie warszawskie stało się wielką narodową tragedią. Bo śmierć dwustu tysięcy ludzi, niezależnie od okoliczności, jest przede wszystkim tragedią. Tymczasem oficjalna propaganda wzbrania nam żalu i żałoby, nakazując w jej miejsce dumę i jednomyślność.

Nacjonalistyczno-populistyczny rząd próbuje zawłaszczyć powstanie warszawskie, przedstawiając się jako jego ideowy i moralny spadkobierca. To żenująca uzurpacja. Nieliczni żyjący jeszcze powstańcy mają tańczyć, jak im PiS zagra, będąc posłusznymi aktorami w teatrze propagandowym, reżyserowanym przez ludzi Macierewicza. Takie traktowanie powstańców Warszawy zakrawa na wykorzystywanie ich dla własnych celów politycznych, często bez z ich zgody.

Wielu powstańców głosowałoby lub głosowało na PiS i zgadza się z jego narracją historyczną. Wielu innych – wręcz przeciwnie. Moja ciocia, bohaterka powstania, PiS i jego celebry nie cierpi i z pewnością nie życzy sobie, żeby pisowscy aparatczycy wycierali sobie gęby i tuczyli sobie sondaże na tej hekatombie. Politycy, ciszej nad dwustoma tysiącami trumien!

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 14:07, 01 Sie 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 15:18, 01 Sie 2017    Temat postu:

--
Leonid
30 lipca o godz. 23:45
Maciek Placek

1. Ojcami Założycielami USA byli (alfabetycznie) John Adams, Benjamin Franklin, Alexander Hamilton, John Jay, Thomas Jefferson, James Madison, i George Washington (Jerzy Waszyngton). Byli to zamożni właściciele niewolników, a więc skonstruowali oni ustrój polityczny USA tak, aby lud, a szczególnie zaś niewolnicy i Indianie, nigdy nie doszli się tam do władzy.

2. Ustrój polityczny USA polega w teorii na klasycznym trójpodziale władz, w których to jednak najszersze uprawnienia posiada prezydent, choć poszczególne instytucje władzy blokują się tam i ograniczają nawzajem, co ma zapobiec próbom zagarnięcia całej władzy przez jeden organ opanowany przez lud, np. opanowany przez lud parlament.

3. Prezydent wybierany jest w USA pośrednio w wyborach formalnie powszechnych, ale wymagających rejestracji wyborcy, aby uzyskać czynne prawo wyborcze, co powoduje, że znaczna część dorosłych obywateli USA była i dalej jest de facto pozbawiona prawa wyborczego. Wyborcy wybierają w USA nie prezydenta, a tylko skład Kolegium Elektorów – w większości stanów zwycięzca bierze wszystko, czyli że wszyscy elektorzy są tam kandydatami zgłoszonymi przez zwycięzcę w danym stanie. Ponadto elektorzy nie są związani z kandydatem, który ich wyznaczył – zdarzały się więc przypadki głosowania na innego kandydata, a zrobiono to tak, aby prezydentem nie mógł zostać w USA prawdziwy przedstawiciel ludu.

4. Prezydent tworzy w USA rząd (nazywany tez administracją albo gabinetem) i sprawuje on ogólne kierownictwo nad polityką państwową – dlatego też ustrój USA określa się jako prezydencjalizm.

5. Parlament amerykański (Kongres) składa się z dwóch izb: niższej Izby Reprezentantów i wyższej Senatu, w których zasiadają w przytłaczającej większości członkowie tylko dwóch partii politycznych – Partii Demokratycznej i Partii Republikańskiej, obie reprezentujące interesy tego samego wielkiego kapitału, a więc wybory w USA są tylko fikcją prawną, parodią demokracji.

6. Deputowani wybierani są w USA w wyborach formalnie powszechnych, ale wymagających rejestracji aby uzyskać czynne prawo wyborcze, ale wymagających rejestracji wyborcy, aby uzyskać czynne prawo wyborcze, co powoduje, że znaczna część dorosłych obywateli USA była i dalej jest de facto pozbawiona prawa wyborczego. Parlamentarzyści są w USA formalnie przedstawicielami (odpowiednio) jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW z ordynacją większościową – izba niższa) i stanów (izba wyższa) co ma też być gwarancją, ze władza w USA nie znajdzie się w rękach ludu.

7. Badaniem zgodności działania administracji rządowej z zasadami konstytucji zajmuje się w USA Sąd Najwyższy, pochodzący z nominacji a nie z wyborów powszechnych, który jest ostatecznym gwarantem tego, że władza w USA będzie zawsze w rękach garstki bogaczy.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 6:11, 03 Sie 2017    Temat postu:

2.08.2017
środa

Przepraszam Niemców za PiS!
Jan Hartman

Kto pamięta PRL, temu w uszach dźwięczą jeszcze brutalne słowa
antyniemieckiej propagandy. Gadanie o „rewizjonistach z NRF” wychodziło
nam już bokiem, a działacze ziomkostw niemieckich, panowie
Czaja i Hubka, znani byli każdemu polskiemu dziecku. I chyba tylko dzieci
się tych strasznych Niemców bały. Ale wtedy, w latach 60., nawet jeszcze
70., jakiś sens w tym był. Faktycznie żyli jeszcze w Niemczech ludzie
bezpośrednio lub pośrednio winni zbrodniom hitleryzmu, a wielu Niemców
miało jeszcze jakąś cichą nadzieję na powrót Wrocławia i Szczecina do
Rzeszy. Dlatego na propagandę antyniemiecką reagowało się z pewną
wyrozumiałością.

Jednakże to, co wyprawia dziś neoendecki reżim w Warszawie, trudno uznać nawet za powrót do propagandowych tradycji PRL, którym tak wielorako i wielostronnie Kaczyński i jego ludzie są zafascynowani i zainfekowani. To coś więcej niż recydywa języka Gomułki – to dzikie hucpiarstwo, wywracanie kopniakiem dyplomatycznego stolika i całkowita rujnacja stosunków Polski z najpotężniejszym sąsiadem.
Gadzinowa agitka puszczona przez reżimową telewizję, głosząca: „Niemcy! To wy w demokratycznych wyborach wybraliście Hitlera i NSDAP!”, pełne nienawiści do Niemiec wypowiedzi Antoniego Macierewicza oraz jego zastępcy Bartosza Kownackiego (o tym, że potomkowie zwyrodnialców nie mogą pouczać nas o demokracji), a wreszcie zamówienie przez posła PiS Arkadiusza Mularczyka sejmowej ekspertyzy w sprawie możliwych reparacji wojennych ze strony Niemiec – to wszystko są akty w wolnej Polsce bezprecedensowe i pełne zajadłej wrogości. Nie wolno ich traktować wyłącznie w kategoriach operetki politycznej na użytek wyborców – jest to skandal dyplomatyczny o potężnych konsekwencjach dla naszego kraju. Sygnał dla tej kampanii dał, rzecz jasna, Jarosław Kaczyński, znany ze swych antyniemieckich obsesji.

Niemcy utracili znaczne terytorium na rzecz Polski i na tym polegała ich rekompensata za wojnę. Nie była ona zapewne wystarczająca, jednak polskie roszczenia padły ofiarą polityki Rosji, która nie zamierzała dzielić się z Polską tym, co udało im się na Niemcach uzyskać. Nie ma dziś żadnych możliwości prawnych, aby dochodzić reparacji za wojnę zakończoną ponad 70 lat temu, no chyba że za cenę podważenia przynależności do RP Dolnego Śląska i Pomorza Zachodniego. Wiedzą o tym Macierewicz, Kaczyński, Mularczyk i każdy z pisowskich notabli mających choćby maturę. Chodzi wyłącznie o poniżanie i prowokowanie Niemców, granie na niemalże wygasłych już antyniemieckich fobiach w niższych warstwach społeczeństwa polskiego. Są to działania tyleż moralnie odrażające, co politycznie niebezpieczne i skrajnie nieodpowiedzialne.

Niemcy są jedynym realnym rzecznikiem polskiego interesu narodowego i polskiej racji stanu za granicą. Są nim konsekwentnie od 1989 r., mimo wielu trudnych spraw i niełatwych momentów w dziejach wzajemnych stosunków w ciągu minionego prawie już trzydziestolecia. Dzięki lojalności Niemiec, poczuwających się do winy względem Polski z powodu zbrodniczej napaści i okupacji w latach 1939-1945, jesteśmy dziś w Unii Europejskiej, a podatnicy niemieccy, w ramach budżetu UE, którego są płatnikami netto, podarowali nam (tak, to jest dar, a nie inwestycja) kilkanaście miliardów euro. I zapewne zapłacą jeszcze kilka miliardów, jakkolwiek z pewnością mniej, niż moglibyśmy otrzymać, szanując demokrację i powstrzymując się od znieważania naszych przyjaciół.
Rzecz jasna, Niemcy odnoszą korzyści natury geopolitycznej i gospodarczej z przynależności Polski do struktur politycznych i militarnych Zachodu. Nie zmienia to faktu, że to właśnie Niemcy są tą kotwicą, dzięki której wciąż, mimo pisowskiego awanturnictwa, przynależmy do tego świata. I to oni, z powodów historycznych, będą najbardziej cierpliwi w oczekiwaniu na powrót Polski na drogę demokracji i europejskich wartości. I to oni, właśnie dlatego, że muszą być dla nas cierpliwi, mają największe prawo, aby napominać i ostrzegać polski rząd przed konsekwencjami notorycznego łamania standardów, do których przestrzegania zobowiązaliśmy się, podpisując unijne traktaty.

Jeśli zaś chodzi o moralną odpowiedzialność wnuków za czyny swoich dziadków, to jest ona nikła. Współczesna etyczność nader sceptycznie odnosi się do dziedziczenia win i odpowiedzialności moralnej – każdy odpowiada dziś przede wszystkim za swoje własne czyny, a co najwyżej w niewielkim stopniu za czyny swoich najbliższych. Oczekiwanie, że będziemy płacić za winy swoich dziadków, uchodzi za niesprawiedliwe. Wolno nam żądać zwrotu zagrabionych dzieł sztuki, wolno spodziewać się od Niemców owej cierpliwości w relacjach z łamiącą zasady Polską, ale nie możemy spodziewać się, że współcześni Niemcy uznają winy swoich przodków za własne.



Tym bardziej że od dziedzictwa nazizmu odżegnują się w sposób jednoznaczny i konsekwentny. Największą reparacją wojenną Niemiec w stosunku do państw i społeczeństw, które tak potwornie niegdyś skrzywdziły, jest właśnie to, że są dziś najsilniejszą ostoją praworządności, demokracji i pacyfizmu w Europie. Z tego dobrodziejstwa, jakim jest trwałe nawrócenie Niemiec na pokój i demokrację, korzystamy każdego dnia. Nie wolno budzić upiorów przeszłości. Rewanżyzm i poniżanie narodu niemieckiego może się dla nas bardzo źle skończyć. Jeśli chcemy wiecznego pokoju z Niemcami, które są i będą nieporównanie od nas silniejsze pod każdym względem, zachowujmy się przynajmniej spokojnie i przyzwoicie. Wymachiwanie drewnianą szabelką i plucie Niemcom na buty może się skończyć wystawieniem posterunków granicznych wzdłuż Odry, a w przyszłości… wolę nawet nie myśleć, jak.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 23, 24, 25 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 24 z 32

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin