Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Hartman
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 30, 31, 32  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 6:13, 03 Sie 2017    Temat postu:

-
woytek
2 sierpnia o godz. 20:18

Lekko pan przesadził z tymi przeprosinami Niemców . Oczywiście , że Niemcy
w roku 2017 mają niewiele wspólnego z tymi Niemcami z roku 1939,
ale dopóki żyją ludzie urodzeni w tamtych czasach, to trzeba być
powściągliwym w deklarowaniu przeprosin.

Niech pan spojrzy na mapę Litzmannstadt z roku 1943 , a zobaczy pan
ulicę imienia Adolfa Hitlera , tak nazwali ci cywilizowani Europejczycy
ulicę Piotrkowską w Łodzi .

Miasto zostało wcielone do Rzeszy i nikt się nie pytał o zdanie opinii
światowej czy to jest zgodne z prawem międzynarodowym.
Trzeba czasu, żeby to zostało zapomniane.


Obecnie panujący nam rząd jednopartyjny przekracza jednak granice
zdrowego rozsądku uprawiając propagandę antysąsiedzką.
Opinia publiczna w Polsce powinna ostrzec ten rząd żółtą kartką .
Polityka polska powinna się kierować zdrową zasadą byłego prezydenta
Finlandii Kekkonena : Nie szukaj przyjaciół daleko, a wrogów blisko.

Tę zasadę trzeba na nich wymusić , albo sie ich pozbyć,
jako nieodpowiedzialnych oszołomów.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 6:22, 03 Sie 2017    Temat postu:

-
steve118
2 sierpnia o godz. 22:09

Mamy to co mamy, widziały gały co wybierały. Wreszcie widzą i moje gały jakie umysłowe styropiany robiły rewolucję „solidarności”. Artykuł świetny, jednak te dwa zdania po sobie coś mi ze sobą nie harmonizują „Niemcy utracili znaczne terytorium na rzecz Polski i na tym polegała ich rekompensata za wojnę. Nie była ona zapewne wystarczająca, jednak polskie roszczenia padły ofiarą polityki Rosji, która nie zamierzała dzielić się z Polską tym, co udało im się na Niemcach uzyskać.” Nie były wystarczające? Pytam się. A jak przeliczyć ogromną zdobycz terytorialną w dodatku z uprzemysłowieniem większym niż wszystkie pozostałe ziemie polskie razem wzięte?

Rekompensata trwała i ciągle rekompensująca się , wszystkie inne jakie by nie były dawno zostały przejedzone. Rosja się podzieliła , dała nam kawał niemieckiej ziemi , choć zwycięzca dzielić się nie musi. Zresztą po tym co się teraz u nas wyprawia z pewnością mocno żałują tego gestu darowizny. Już czekam tylko na informację że ziemie zachodnie wywalczyli „wyklęci”. Czemu nie , skoro historie pisze się na nowo , to za porządkiem. Czemu nasze cymbały polityczne nie potrafią nigdy z korzystać z prawa do milczenia?
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 6:32, 03 Sie 2017    Temat postu:

-
remm
2 sierpnia o godz. 22:54

To może po kolei. Gdy parę lat temu Niemcy nie tylko kompletnie
zdominowały Unię Europejską, ale zaczęły układać się z Rosją w sprawie
bloku od Lizbony po Władywostok, nie spodobało się to US-menom,
którzy najpierw zorganizowali rozróbę na Ukrainie, a potem wygraną
PiS w Polsce, bo PiS zawsze marzył o tzw. międzymorzu, a w zaistniałej
sytuacji związek państw Europy Wschodniej od morza do morza pomógłby
US-menom w oddzieleniu Rosji od Europy Zachodniej oraz osłabieniu
Unii Europejskiej, czyli Niemiec.

Teraz wdzięczny PiS robi i mówi to, co mu pan każe, zresztą nie ma innego
wyjścia, bo jak nie będzie posłuszny, to znajdą się jakieś taśmy również na
PiS. Niektórzy myślą, że Kaczyński to samodzielny polityk, nawet jeśli
wariat, ale tak nie jest. Nagłaśniany od kilku dni temat reparacji wojennych
to informacja od US-menów dla Merkelowej, że jeśli Niemcy nie spełnią
jakichś tam żądań, to US-meni wesprą Polskę w tych roszczeniach
(bo sama Polska może sobie najwyżej pomachać zardzewiała szabelką)
i Niemcy mogą mieć problem.
I jeszcze jedno. Tomasz Piątek podaje w swojej książce wiele prawdziwych
i wartościowych informacji, ale wyciąga z nich błędny wniosek.
Macierewicz nie jest rosyjskim agentem.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 10:33, 04 Sie 2017    Temat postu:

-
Waldek B
3 sierpnia o godz. 12:05

Niemcy zrobili to czego Rosjanie jeszcze nie rozpoczęli. Nie chodzi ty tylko
o zbrodnie na sąsiadach. Te dwa reżimy mordowały swoich obywateli z równą
łatwością co innych. Nie jest prawdą, że w latach 60-tych już było po
sprawie, bo okres prawdziwego rozliczenia z nazistowską przeszłością
rozpoczął się dopiero w erze kanclerza Brandta i był kontynuowany, i jest
kontynuowany do dzisiaj. Jeśli ktoś chce, to oczywiście przyłoży ucho tam,
gdzie będzie się zgadzał przekaz z jego poglądami. Naziści w Niemczech
istnieją z tym, że są ściganie z całą mocą prawa.
Tego nie da się powiedzieć o innych krajach.

Jestem Górnoślązakiem i Niemcy nie są mi straszni.
Moi przodkowie mieszkali z nim kilkaset lat w zgodzie.
Mamy tu nawet jako „indianery” pewien sentyment do ich kultury,
która jest po prostu dla nas bardziej zrozumiała od polskiej.
Chodzi mi oczywiście o mieszkańców wiekowych, bo młodzi zostali
uformowanie nierzadko jako polscy nacjonaliści.

Wczoraj obejrzałem akcję przeprowadzoną przez kibiców Legii Warszawa
na stadionie podczas meczu. To było znowu moralne zwycięstwo – mimo
wygranej w tym meczu, Legia nie zakwalifikowała się do LM. Chyba z tej
złości zaatakowano piłkarzy z Izraela, którzy też rozgrywali mecz z jakąś
polską drużyną. Ja bym tu chciał przywołać gest Kozakiewicza, który podobno
polscy kibice we wspomniany sposób pokazują Niemcom i nie tylko im.
Przywołuję, ponieważ wszyscy zapomnieli, że Władek wygrał!!! To miało wtedy sens.
Niemcy Polski nie zaatakują w żaden sposób. Oni prowadzą politykę
obliczoną na lata do przodu. Nigdy nie odpuszczą Polski Rosji. Tak by się
stało, gdyby myśleli kategoriami naczelnego demiurga Polski.
Mogą Polsce oczywiście sprawić trochę przykrości, ale zrobią to innymi rękami.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 10:53, 04 Sie 2017    Temat postu:

-
Wojtek A.
4 sierpnia o godz. 0:11
cyt:

„Choć oba państwa niemieckie nie wypłaciły Polsce po II Wojnie Światowej
żadnych reparacji wojennych za zniszczenie kraju i wymordowanie naszych
obywateli, to jednak Polska otrzymała odszkodowanie w postaci Ziem Odzyskanych.

Nowe polskie ziemie obejmują obszar 103 tys. kilometrów kwadratowych
wraz z infrastrukturą kolejową, drogową oraz urbanistyczną
(Wrocław, Szczecin, Zielona Góra, Gorzów, Gdańsk, Olsztyn, Opole, Gliwice).
Ponadto otrzymaliśmy w całości zagłębie węglowe oraz zagłębie miedziowe.
Dzisiaj Polska jest jednym z największych producentów miedzi na świecie,
a przez lata należała do światowej czołówki państw wydobywających węgiel
kamienny. Ile to wszystko jest warte w cenach bieżących?


Metr kwadratowy ziemi kosztuje w Europie średnio 1 euro
(oszacowanie uwzględniające zarówno użytki jak i nieużytki rolne).
Oznacza to, że 103 tys. kilometrów kwadratowych gruntów, pozyskanych
od Niemców, jest warte co najmniej 103 miliardy euro. Około 5% tego
obszaru stanowi zabudowa urbanistyczna. Średni metr kwadratowy działki
budowlanej w obszarze zabudowanym wynosi obecnie około 10 euro
za metr kwadratowy. Do kwoty 103 miliardów euro należy więc dodać
około 50 miliardów euro.

Wartość dróg i łączy kolejowych odziedziczonych po Niemcach jest warta
szacunkowo około 100 miliardów euro. To jednak nie wszystkie dobra,
jakie otrzymaliśmy po II Wojnie Światowej. Wartość bogactw naturalnych:
węgla, miedzi, drewna, ryb w jeziorach, zwierzyny łownej w lasach trudno
jest oszacować. To samo dotyczy budynków miejskich, które nie zostały
zniszczone podczas wojennej pożogi. Jeśli ta wartość zostanie wyceniona
na minimum 250 miliardów euro, to taki rachunek nie będzie na pewno
zawyżony.

Niemcy mogą więc domagać się od Polski reparacji za utracone ziemie w
wysokości co najmniej 500 miliardów euro. Jeśli rząd Polski chce od rządu
Angeli Merkel otrzymać w ra-mach reparacji kwotę około 100 miliardów
euro, to przeprowadzając prosty rachunek, pozostaniemy na wielkim
minusie (400 miliardów euro), o ile równocześnie my będziemy musieli
pokryć straty niemieckie związane z odebraniem im 103 tys. kilometrów
kwadra-towych ziemi.”

Polecam lekturę całości tekstu autorstwa Profesora W.Krysztofiaka.
[link widoczny dla zalogowanych]

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 11:15, 04 Sie 2017    Temat postu:

woytek
4 sierpnia o godz. 7:40

Opętanie nacjonalizmem jest pospolitą chorobą jak tryper. Ale cyniczna gra
nacjonalizmem jaką uprawiają politycy w Europie wschodniej jest obrzydliwa.

Najbardziej jaskrawym przykładem jest Ukraina ze swoimi oligarchami,
dawkującymi biednemu narodowi bohaterów , którzy , gdyby żyli, to by
najpierw wymordowali oligarchów, ale to oligarchom nie nie przeszkadza.

Polska również wchodzi na tą ścieszkę, serwując przy pomocy polityków i
historyków z piekła rodem, propagandę nacjonalistyczną goebbelsowskiego
kalibru. Gdzie ten Kurski wynajduje tych historyków i komentatorów
politycznych? Skutki tej propagandy będą opłakane. Poczucie wspólnoty
narodowej, tak potrzebne każdemu krajowi, nie można budować na
ekshumacjach , na ofiarach tragedii narodowej jaką była ostatnia wojna.
Poczucie wspólnoty powinni budować ludzie żywi , mądrzy, szlachetni,
których można poznać,

z nimi porozmawiać i razem z nimi podziwiać odbudowę Polski.
Historycznymi trupami można łatwo manipulować i ten powszechnie
stosowany chwyt wyłazi jak słoma z butów komentatorów TVP.
O historii nie wolno zapominać, ale pamięcią o przeszłosci
nie można manipulować i używać ją do osobistych rozgrywek.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 7:03, 08 Sie 2017    Temat postu:

-
Pelasia
4 sierpnia o godz. 10:28
blackley
3 sierpnia o godz. 23:59

Chyba jesteś pod wpływem. Powstanie Warszawskie było przeciw
Ruskim, więc mieli Polakom pomagać?! Co za obłuda prawiczków!

No a rzeczywistość peerelowską znasz chyba ze słyszenia w kościele.
Średnia pensja na przykład w połowie 60-tych lat to było około 2 tys. zł.
Dla przykładu: w 1966 i 67 wrzucałem zimą, jako studenciak (przez całe
studia pracowałem fizycznie), koks do piwnicy w szpitalu. Zarabiałem
miesięcznie ok 2300 zł – ostry byłe w tej robocie. To faktycznie dwadzieścia
parę dolarów (za pół wypłaty kupiłem sobie spodnie dżinsowe,
które w peweksie kosztowały 10 dolarów). Ale flaszek wyborowej było za to
ponad 40. Twoje mówienie o stu flaszkach frezera obecnie jest manipulacją.
Gorzej wykwalifikowany robotnik – a takich jest najwięcej – zarabia 1200
(bywa, że mniej) – 2000 zł. Kup se za to sto flaszek. Chyba denaturatu.
No a puste półki w sklepach to lata 80-te, a nie cały PRL Widać nie wiesz,
że PRL to było zwyczajne życie, a nie martyrologia. Nie za bogate życie –
na pewno biedniejsze niż teraz – ale jeśli sądzisz, że ludzie, którzy jeździli
konnymi wozami z drewnianymi kołami i stalowymi obręczami, byli mniej
szczęśliwi z racji mniejszego posiadania niż obecnie smarkaty właściciel
merca, to kówno, chłopcze, wiesz o życiu. A jak już zaśpiewałeś mantrę
o ubekach – jakby z nich się składała tamta Polska – to lepiej weź smoczek i idź spać.
-

woytek
4 sierpnia o godz. 7:40

Opętanie nacjonalizmem jest pospolitą chorobą jak tryper. Ale cyniczna gra nacjonalizmem jaką uprawiają politycy w Europie wschodniej jest obrzydliwa.
Najbardziej jaskrawym przykładem jest Ukraina ze swoimi oligarchami, dawkującymi biednemu narodowi bohaterów , którzy , gdyby żyli, to by najpierw wymordowali oligarchów, ale to oligarchom nie nie przeszkadza. Polska również wchodzi na tą ścieszkę, serwując przy pomocy polityków i historyków z piekła rodem, propagandę nacjonalistyczną goebbelsowskiego kalibru. Gdzie ten Kurski wynajduje tych historyków i komentatorów politycznych? Skutki tej propagandy będą opłakane. Poczucie wspólnoty narodowej, tak potrzebne każdemu krajowi, nie można budować na ekshumacjach , na ofiarach tragedii narodowej jaką była ostatnia wojna. Poczucie wspólnoty powinni budować ludzie żywi , mądrzy, szlachetni, których można poznać,
z nimi porozmawiać i razem z nimi podziwiać odbudowę Polski. Historycznymi trupami można łatwo manipulować i ten powszechnie stosowany chwyt wyłazi jak słoma z butów komentatorów TVP. O historii nie wolno zapominać, ale pamięcią o przeszłosci nie można manipulować i używać ją do osobistych rozgrywek.
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 7:07, 08 Sie 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 18:05, 09 Sie 2017    Temat postu:

--
Kaczyński to nasza wina! Co za naród!
Jan Hartman


Z opublikowanego właśnie sondażu IPSOS dla OKO.press wynika, że PiS
ma obecnie 40 proc. poparcia, a razem z Kukizem 51 proc.
Poparcie dla PiS wśród prostych ludzi na wsi rośnie i przekracza 50 proc.!
Jaki wstyd! Polacy, jaki to straszny wstyd! Kim jesteśmy, my, naród
zasiedziały w samym środku Europy, w XXI wieku? Jeśli nic nam jakiesi
„trybunały” i „konstytucje”, to może chociaż „leśne ruchadła” i „córki
leśnika”? Albo może opętańcza wycinka Puszczy Białowieskiej?
A jak nie, to może szaleństwo w oczach Macierewicza? Nie! I to nie,
i tamto nie! Ani wstydu, ani gustu. Nic. Tępota, prostactwo, bezwstyd.
I tak na okrągło. Tępota, prostactwo, bezwstyd… Ad infinitum.

Czyżby narody były bez winy? Jednostki wolno jeszcze w naszych czasach
za to i owo obwiniać (jak długo jeszcze?), lecz społeczeństwa nigdy!
Epoka demokratyczna uczyniła z lizusostwa polityków względem grup
społecznych niemalże zasadę moralną. Zwłaszcza całość społeczna jest
poza wszelką krytyką. O narodach źle mówić nie wolno. Są zawsze bez skazy!

A skoro o narodach nie można, to nie można też o ludowych ich warstwach,
boć te są przecież samą ich solą i korzeniem. Niech inteligencja zajmuje się
sobą, a naród i lud zostawi w spokoju. Bo jak nie, to może ten lud gnaty
komuś przetrącić. Dość tego! Czas powiedzieć sobie, że po epoce glorii
(karnawału Solidarności i transformacji demokratycznej po roku 1989)
nastała epoka wstydu dla naszego narodu. Sami zgotowaliśmy sobie
spektakl zwijania demokracji i rządów prawa oraz wypinania się gołą
d… na Europę i świat.

I na tym spektaklu – my, naród Polski – wciąż bawimy się setnie.
Tak, nasza wina, nasza bardzo wielka wina. Kaczyński to nasza wina!
Macierewicz to nasza wina! Ziobro to nasza wina! Nasza, bo to przez
nas, ludzi kulturalnych, zazdrośnie strzegących swego świata przez obcymi,
jest nas mniej niż tych niewymownie „innych”. Tych, co i w cuda uwierzą, i
pół litrem nie pogardzą, i na Żyda bluzną. Demokracja prawdę ci powie.
Prawdę, która może ranić i oburzać, ale jest prawdziwą prawdą.

W wyborach i sondażach biorą udział nie tylko tacy, co mają „opinię”,
bo są w miarę inteligentni i kulturalni, a w dodatku mają jakieś „pojęcie o
wyobrażeniu”. Otóż w demokratycznych wyborach biorą udział wszyscy –
mądrzy i głupi, dobrzy i źli, kulturalni i prostacy, święci i zbrodniarze,
porządni i podli, przeciętni i wielcy. I każdy z nich ma po jednym głosie.
Tak samo w sondażu. Mamże tłumaczyć, kogo jest więcej? Mających jakieś
pojęcie o państwie i polityce czy tych drugich? Mających jakieś obywatelskie
ideały czy tych drugich? Szanujących państwo i prawo czy tych drugich?

Opuściliśmy prostych ludzi, zostawiliśmy sam na sam z demonami
przeszłości, z zabobonem, kołtunem, panem, wójtem i plebanem –
to i teraz mamy. Wiejska i małomiasteczkowa Polska, pańszczyźniana
i rozbiorowa, katolicka i komusza, siadła nam teraz na karku,
batem i butelką wywija, a buciorami w nerki kopie. Wio!
Oj, mamy wesele. Mamy tu dzisiaj niezłe Bronowice.


Ten sondaż, dla mnie, przyznam, niespodziewany, to wiadomość tragiczna,
bo stanowi dowód, dowód jak najbardziej empiryczny, że poparcie dla
reżimu nie spada, gdy tenże się radykalizuje i umacnia swój autorytaryzm.
Już nie dla jednej trzeciej, jak można było się łudzić dwa lata temu, lecz dla
połowy Polaków demokracja nie znaczy nic, a najbardziej żenujące ekscesy
korupcji i warcholstwa nie robią na prowincjonalnej Polsce żadnego wrażenia.

Dla połowy Polaków liczy się tyko kasa i „porządek”, czyli swojskość.
Czyli jakieś ogólne prostactwo i nadęcie, odzwierciedlające ich samopoczucie,
łagodzące ich lęki i dające złudzenie, że skoro rządzą tacy sami jak oni, to
ich godność jest zabezpieczona. Ta druga, kulturalniejsza połowa narodu
stała się zakładniczką tej pierwszej. I dobrze nam tak! Myśleliśmy, że
wystarczy „iść do miasta”? Iść „na studia”? A babcia niech słucha sobie
Rydzyka? A wujek niech sobie chla? A ksiądz niech stawia sobie plebanię
na trzy piętra i obściskuje? A śmieci dalej do lasu? I tak dalej.


Myśmy uciekli ze swoich środowisk, zamiast powrócić tam, by wyrównać
swoje rachunki – by oddać rodzicom, dziadkom, sąsiadom to, co się im
od nas należało: odrobinę wiedzy o świecie. Ale nam się nie chciało.
Dlatego to nasza wina, nasza wina. I niełatwo już będzie ją naprawić.
Bo tymczasem Kaczyński może robić, co chce, i dopóki będzie kasa
w chłopskim portfelu, tacy ludzie będą rządzić. Jakże nisko upadliśmy,
skoro musimy modlić się o katastrofę gospodarczą,
by ratować się z katastrofy politycznej i moralnej narodu…

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 18:53, 09 Sie 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 18:52, 09 Sie 2017    Temat postu:

Wojtek A.
9 sierpnia o godz. 1:48

Nie od dziś wiadomo, że religie podporządkowują sobie i bogatych,
i biednych, ale przede wszystkim głupich po to tylko, żeby żyć na ich koszt.

Ten mechanizm obowiązuje wszędzie, gdzie są głupi i naiwni ludzie,
niezależnie od tego czy mieszkają oni w USA, w Polsce, w krajach
rabskich, czy gdziekolwiek indziej i tylko od proporcji między ilością
mądrych i głupich zależy opinia o danym kraju, społeczeństwie i narodzie.
Społeczeństwo polskie nie raz już udowodniło, że należy do tych najgłupszych.
Oto jedno z uzasadnień mojej opinii:

Watykański kler w Polsce oprócz przywilejów i prawa do ograbiania narodu
rządzi tą Polską na całego, a przykładów tego rządzenia jest mnóstwo.

– Oto wśród członków rządu znajdują się ministrowie i resortowi urzędnicy,
którzy są członkami Opus Dei. W senackich i sejmowych ławach zasiadają
ludzie – lobbyści kk, którzy znajdują się tam wyłącznie dzięki poparciu,
z rekomendacji i na polecenie sutannowych hierarchów.
– Państwem zarządza Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu, której istnienie
i działalność nikomu jakoś nie przeszkadza mimo, że Komisja ta istnieje
wbrew konstytucyjnym zasadom autonomicznego zarządzania państwem
i stanowi dowód podporządkowania obcemu państwu (Watykan).
Zadna ustawa nie jest uchwalana lub choćby dyskutowana przez władzę
ustawodawczą bez aprobaty kleru, do którego o opinie, zdanie i
przyzwolenie zwracają się poszczególne resorty.
– Katolickie uczelnie i szkółki „opus dei” kształcą religiantów przeróżnej
maści lokując ich we wszystkich dziedzinach życia i na wszystkich szczeblach
zarządzania, a także w prokościelnych mediach, gdzie aż roi się od
„implantów” rydzykowej „kuźni” dziennikarskiego matolstwa,
co widać i słychać w TVP, TVN, PR itp.

– W służbach mundurowych pałętają się tzw. kapelani, którzy jako
pozatrudniani tam na państwowych posadach agenci obcego państwa
(Watykan) mają dostęp do tajemnic państwowych i wojskowych oraz
biorą aktywny udział w podejmowaniu decyzji na najwyższych szczeblach
dowodzenia, nawet tych związanych z oficerskimi awansami.

Wszyscy oni z polecenia prezydenta i premiera pobierają
olbrzymie pensje i emerytury finansowane z pieniędzy podatników.
Oto Polska – państwo wyznaniowe, watykańskie kondominium
„eldorado” kleru i światopoglądowy zaścianek Europy.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 18:33, 18 Sie 2017    Temat postu:

18.08.2017
piątek

Kaczyński pieści Żyda
Jan Hartman

Środowiska żydowskie w Polsce oburzyło niedawne spotkanie
Jarosława Kaczyńskiego z „przedstawicielami środowisk żydowskich”
– akurat takich, które łaszą się do PiS.

Każde ksenofobiczne i antysemickie ugrupowanie musi mieć „dobrego
obcego” – żeby tylko we własnych oczach i w oczach naiwnych akolitów nie uchodzić za rasistowskie. Potrzeba dobrego Araba, dobrego Niemca, dobrego ateisty, a przede wszystkim dobrego Żyda. Dobry Żyd to taki, który jak zmętniałe lustro odbija część postaci antysemity, dając antysemicie potwierdzenie, że jego poglądy i postawy są słuszne – bo przecież „sami Żydzi tak myślą”. Legitymizacja antysemityzmu przez samych Żydów jest zjawiskiem nienowym, a jego istota tkwi w oportunizmie. Zakłamany antysemita poszukujący „dobrego Żyda” pozornie przyjmuje założenie (w które w głębi duszy nie wierzy), że Żyd nie może być antysemitą, wobec czego każdy antysemicki pogląd wypowiadany przez jakiegoś Żyda stanowi potwierdzenie, że nie jest to żadne uprzedzenie, lecz najprawdziwsza prawda. Tymczasem Żydzi nie są wcale odporni na antysemityzm, a żyjąc w antysemickim środowisku, bezwiednie chłoną elementy dyskryminującego dyskursu. Mój własny żydowski ojciec, zawsze bardzo wyczulony na antysemityzm, mówił na język jidysz „żargon”, a na dzielnicę żydowską przedwojennej Warszawy „getto”. I ja nie jestem bez winy. Nieraz zdarzało mi się na Żydów wygadywać, tak „po naszemu”, z polska. Podobnie zachowuje się wielu Żydów, jakkolwiek tylko nieliczni spośród nich czerpią z tego realne korzyści, uprawiając jawny oportunizm. Tacy „zawodowcy” podlizują się możnym antysemitom, starając się możliwie najściślej uzgadniać swoje poglądy z ich poglądami, a następnie jak najszczerzej uwierzyć w te poglądy i w swoje czyste intencje. Ta gra jest tyleż wstrętna, co nieprzejrzysta dla postronnych. Osoba niewtajemniczona w sprawy polsko-żydowskie może przyjąć z zadowoleniem fakt, że władza spotyka się z Żydami, dając dowód na to, że nie jest antysemicka. Za jednym zamachem potwierdza się, że Polacy wcale antysemitami nie są (bo władza miło rozmawia z Żydami) i poprawia się relacje polsko-żydowskie (co zawsze może się przydać). Siła propagandowego oddziaływania takich gestów, jak spotkania ambasadorki Izraela z Rydzykiem (niestety, miały miejsce takowe) czy Kaczyńskiego grupą pisolubnych Żydów, jest znaczna – mało kto bowiem rozumie, na czym polega gra i jaka za tym wszystkim stoi psychologia.
Jarosław Kaczyński, od wielu lat zależny od czołowego siewcy antysemityzmu, Tadeusza Rydzyka, musi bardzo się nabiedzić z sobą, aby we własnych oczach nie uchodzić za antysemitę. Ma też problem ze swoim bratem Lechem, który nie tylko nie był antysemitą, ale wręcz filosemitą (zresztą to się nie do końca wyklucza, ale to już inna opowieść). Lech Kaczyński był w bardzo dobrych stosunkach z grupą Żydów tworzących m.in. organizację B`nai B`rith, która w wyobraźni żydożerców na całej plancie jest tym słynnym „żydowskim rządem światowym”. Jest też mnóstwo zdjęć Lecha Kaczyńskiego w jarmułce i innych przekazów o prożydowskości byłego prezydenta. Dla Jarosława, który chce uchodzić za klasycznego „katolika z wyrachowania”, sprawa żydowska jest bardzo niewygodna. Najwidoczniej jednak jakoś dogadał się z Rydzykiem, że teraz będą „dobrymi antysemitami”, to znaczy takimi, co to nie tylko umierają z oburzenia, gdy ktoś nazwie ich (lub Polaków) antysemitami, lecz jeszcze na dodatek ostentacyjnie miłują Żydów – oczywiście dobrych Żydów.

Sam byłem kiedyś „dobrym Żydem” – wiem, jak to miło. Byłem jednocześnie „dobrym ateistą”, co zresztą moi katoliccy wielbiciele ze sobą jakoś łączyli. Dobrym Żydem zostałem z racji mówienia i pisania o antypolonizmie żydowskim (jak najbardziej zresztą aktualnym). Do dziś mam listy pochwalne od znamienitych „nie-antysemitów” w rodzaju Ryszarda Bendera i… (księży sobie daruję). Dobry Żyd miał w III RP dobrze – chodził na księżowskie imprezy, a za występy „w charakterze” dostawał ciepłą gotóweczkę w kopertce bez rachuneczku. Ach, gdzie te czasy…
Teraz już nie jestem dobrym Żydem ani ateistą, więc mogę mówić, jak jest. A jest tak, że „dobrzy Żydzi” spotykający się z Kaczyńskim prowadzą brudną grę, obliczoną na własne, osobiste korzyści. I jest to wstrętne. Wstrętne jest rozmawianie z reżimem, który łaskawym okiem patrzy na eskalację faszyzmu i faszystów broni. Wstrętne są te cyniczne kurtuazje z najbardziej niebezpiecznymi żydożercami, na czele z Rydzykiem, strojącymi się w piórka miłośników „starszych braci w wierze”. I niestety, w tym odrażającym przedstawieniu bierze udział również ambasada Izraela, która pomimo wielu ostrzeżeń nadal uprawia swoją obłudną dyplomację, opartą za założeniu, że Polacy się nie zmienią i trzeba tu ugrać, ile się da, żyjąc w zgodzie z lokalną oligarchią: wypada więc zadowolić się tym, że deklarują przyjaźń dla Żydów i Izraela, a cena, którą za to trzeba zapłacić – czyli potakiwanie zakłamanej ze szczętem oficjalnej ględzie o stosunkach polsko-żydowskich w XX wieku – warta jest zapłacenia. Tak to jest ta „żydowska logika” (poznajecie ten język?). Kogóż bowiem, kto robi interesy, może obchodzić, w jakie tam sobie głupstwa wierzą jacyś goje? Niechaj sobie wierzą, że dziewica urodziła Boga, a Polacy gremialnie pomagali Żydom w czasach holokaustu. Byle interes się kręcił. Żyd-antysemita, przeistaczający się w „dobrego Żyda” i podający sobie rękę z cynicznym Żydem-rasistą, pogardzającym Polakami tak dalece, że gotowym potakiwać jego kłamstwom. A jak już sobie te ręce podadzą, to udają się razem do polskiej władzy, z którą na pniu załatwiają dwa wielkie interesy – Żydzi dostają osłonę dla swych spraw biznesowych i innych tego rodzaju, a władza dostaje „rabinacki glejt”, że nie jest antysemicka. A my, polscy Żydzi, demokraci i patrioci, rozumiejący, w co tu się gra, tylko stoimy bezradnie i zgrzytami zębami. Może sze łaskawe Panowie przedstawicielowie polskie Żydki jeszcze udać na pielgrzymka na Jasna Góra, z ojcem Rydzykiem ma sze rozumić?

Otóż w imieniu większości polskich Żydów oświadczam panu Jarosławowi Kaczyńskiemu, że jest nam wstyd za niektórych naszych ziomków, że dla własnej korzyści – moralnej i materialnej – zadają się z antydemokratyczną, autorytarną, skorumpowaną i populistyczną władzą, flirtującą z najbardziej antysemickimi żywiołami w naszym kraju. Ubolewamy, że łamana jest w naszym środowisku elementarna solidarność wewnętrzna, a przede wszystkim solidarność z siłami demokratycznymi. Odcinamy się od kolaboracji z jakimkolwiek antydemokratycznym reżimem – w Polsce, w Izraelu i gdziekolwiek na świecie. A jeśli chcecie zapytać, jakim prawem przemawiam w imieniu większości polskich Żydów, to odpowiadam: prawem moralnym. A gdyby to wam nie wystarczało, to odpowiedzcie sobie i mnie na pytanie: jaka część polskich Żydów chce kolaborować z Kaczyńskim? Czyżby większość? Kto tu więc kogo reprezentuje…
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 20:40, 25 Sie 2017    Temat postu:

--
[link widoczny dla zalogowanych]

50 - P1338051
Autor -- Nikolay A. Novotelnov -- Szachmaty - 1951

Hetman - Hg6 - Łomża - 6 razy 7 = 42 ---- He1 -- RABKA -- 1 razy 5 = 5
Król -- Kd3 - Zawiercie - 3 razy 4 = 12
Skoczek - Sf2 - Tarnów - 2 razy 6 = 12
Pionek - g2 - Rzeszów -- 2 razy 7 = 14
Pionek - h2 - Przemyśl -- 2 razy 8 = 16
Król -- Kg1 -- KROSNO -- 1 razy 7 = 7

Mat - w 3 posunięciach -- #3 ---> dwie siatki matowe -- na diagramach

--
1_2
diagram -- 1
Mat - w 3 posunięciach -- #3 -- -- 1. Sh1 - Kxh1 - 2. He4 tempo - Kg1 - 3. He1 - mat

--
3_4
diagram - 3
1. Sh1 -- tempo -- Kf1 -- 2. Hf6+ -- -- Ke1 - 3. Ha1 - szach - mat
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Sob 0:07, 26 Sie 2017, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 5:13, 28 Sie 2017    Temat postu:

--
25.08.2017
piątek

Cały naród napisze konstytucję, czyli ściema PiS
Ewa Siedlecka

Niewiele dowiedzieliśmy się o pomysłach „Solidarności” i prezydenta Andrzeja Dudy, dlaczego trzeba zmienić dzisiejszą konstytucję i jaka powinna być ta nowa. Potwierdza to teorię, że debata nad nową konstytucją to pretekst. PiS chce wciągnąć w nią społeczeństwo po to, żeby móc potem stwierdzić, że oto suweren domaga się zmiany konstytucji.

Zmiana konstytucji jest potrzebna nie społeczeństwu, nie Polsce, ale PiS: żeby znieść ostatnią przeszkodę na drodze do władzy totalnej: trójpodział władzy.
Konferencja „Solidarności” i prezydenta Andrzeja Dudy w Gdańsku odbywała się pod hasłem „Konstytucja dla obywateli, nie dla elit”. Już sama nazwa jest dość dziwaczna, bo w końcu „elity” wywodzą się spośród obywateli. Chyba żeby założyć, że jak ktoś już stanie się „elitą”, to przestaje być obywatelem.
Hasło „konstytucja nie dla elit” nie jest też ani zręczne, ani eleganckie w stosunku do partii nam panującej: to w końcu jej ludzie są dzisiejszymi elitami, i to we wszystkich dziedzinach życia społecznego. To, że ta elitarność nie zawsze wiąże się z autorytetem społecznym – to inna sprawa. Ale tak czy inaczej hasło, że konstytucja nie ma być dla nich, jest niestosowne. Zauważył to w swoim wystąpieniu prezydent Andrzej Duda i zaproponował przeformułowanie hasła na „Konstytucja nie tylko dla elit”.

Ale dalej nie wiadomo, co to miałoby oznaczać. Jeżeli w tym haśle zawarta jest krytyka konstytucji obecnie obowiązującej, to warto byłoby wskazać, które jej postanowienia są „dla elit” i nie są dla obywateli. W dodatku obywatelski projekt konstytucji przygotowany przez „S” i ugrupowania prawicowe w 1994 roku zawiera w większości te same prawa i wolności co obecna. Wprawdzie nie ma w tej solidarnościowej równości kobiet i mężczyzn, ale niby dlaczego owa równość miałaby być rozumiana jako prawo tylko dla elit? Źródłem praw i wolności nie jest już „godność”, tylko życie: „od poczęcia do naturalnej śmierci”. To ostatnie budzi podejrzenia, że w ten sposób państwo usiłuje się wymigać od obowiązku leczenia osób starych czy ciężko chorych – niech umierają „naturalnie”. Ale tu też trudno byłoby wykazać, że zaniechanie leczenia jest antyelitarne, a za to proobywatelskie.
Ani z przemówienia przewodniczącego NSZZ „S” Piotra Dudy, otwierającego konferencję, ani z przemówień prezydenta Andrzeja Dudy i marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego nie dowiedzieliśmy się, czym konkretnie miałaby się różnić nowa konstytucja od tej dzisiejszej. Można było się np. spodziewać, że zostanie oparta na „społecznej nauce Kościoła” – ale nie. Stawiana za wzór konstytucja „S” z 1994 roku nawet nie zaczyna się, a jedynie kończy odwołaniem do Boga i „prawa naturalnego”, które ma być wzorem dla prawa stanowionego. Mniej jest w niej niż w dzisiejszej o ochronie rodziny, w ogóle nie zawiera zastrzeżenia, że małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Wolność sumienia i wyznania, i pozycja kościołów i związków wyznaniowych są uregulowane bardzo podobnie jak dzisiaj.
Prawa pracownicze są z grubsza regulowane tak jak w konstytucji dzisiejszej. Z jednym wyjątkiem: państwo ma „zapewniać ochronę trwałości stosunków pracy”. Ale to i inne gwarancje socjalne – tak jak w obecnej konstytucji – ma być realizowane przez prowadzenie przez państwo odpowiedniej „polityki”. A więc nie są to prawa „twarde”, których można dochodzić przed sądem. Nie ma prawa do mieszkania ani obowiązku ustawowego określenia płacy minimalnej. Nie ma nawet tego co w dzisiejszej konstytucji: równości w dostępie do publicznej służby zdrowia.
W swoim przemówieniu otwierającym prezydent Duda (notabene powitany oklaskami raczej grzecznościowymi) też nie powiedział, co trzeba by zmienić w konstytucji. Zadał tylko pytania: czy powinniśmy w konstytucji zabezpieczyć świadczenia 500+, ilu powinno być posłów, ilu senatorów, czy edukacja powinna być bezpłatna i gwarantowana przez państwo? Jak powinno wyglądać finansowanie podstawowej opieki zdrowotnej? To jedne z wielu kwestii, które trzeba podjąć – mówił.

Podobnie enigmatyczny był przewodniczący Duda. Przemawiał tonem gniewnym i buntowniczym, ale niewiele zaproponował prócz zagwarantowania w konstytucji wieku emerytalnego, żeby go nie można było podnieść. Reszta jego przemówienia dotyczyła krytyki, ale nie dzisiejszej konstytucji, tylko tego, że część jej postanowień – tu wymienił np. „społeczną gospodarkę rynkową” – nie jest wykonywana wcale lub jest wykonywana nienależycie. Mówił, że konstytucja powinna być uspołeczniona, dlatego ważne są referenda. Tyle że projekt „S” z 1994 r. wcale nie gwarantuje, że referenda byłyby dla władzy bezwzględnie wiążące. Nie ma też gwarancji, że władza nie mogłaby odrzucać obywatelskiego wniosku o przeprowadzenie referendum. We wszystkim konstytucja „S” odsyła do ustawy, nie stawiając tej ustawie żadnych ograniczeń. Tymczasem za to przewodniczący Duda krytykował obecnę konstytucję (która, notabene, rzadziej odsyła do ustaw).
Przemawiający po przewodniczącym Dudzie marszałek Senatu Stanisław Karczewski postulował wpisanie do konstytucji „500+” i zagwarantowanie w Senacie miejsc dla Polonii. Trudno to potraktować jako wystarczający powód do zmiany konstytucji.
Jak widać, na razie pomysłów na nową konstytucję nie ma. A tymczasem za rok miałoby się odbyć „referendum kosultacyjne”, w którym obywatele odpowiedzą na pytania, co chcieliby mieć w konstytucji.
Po co to? Może po to, by zmusić opozycję do poparcia pisowskich pomysłów na konstytucję. Bo będzie się zbliżał okres przedwyborczy, a jeśli obywatele w referendum konstytucyjnym opowiedzą się za wpisaniem do konstytucji „500+”, gwarancji niezmienialności wieku emerytalnego, a do tego dorzuci się im jeszcze np. świadczenie gwarantowane niezależnie, czy ktoś pracuje, czy nie (jak to, pilotażowo, wprowadzono w Norwegii), darmowe leki i darmowe studia dla wszystkich – to PiS zagna opozycję w kozi róg: jak to, nie chcecie tego dać obywatelom? To już teraz wiesz, suwerenie, na kogo głosować, a na kogo nie!

A w pakiecie z tym wypasionym socjalem będzie m.in. zniesienie trójpodziału władzy. No i to, co zapisano w projekcie „Solidarności: „Zostanie przeprowadzona weryfikacja wszystkich sędziów pod względem przestrzegania przez nich zasady niezawisłości sędziów. Szczegóły określi ustawa”.
Coś mi mówi, że sędzia, która sądziła w procesie państwa Ziobrów przeciw lekarzom, uznana zostałaby za sprzeniewierzającą się niezawisłości. Podobnie jak sędziowie, którzy skazali Mariusza Kamińskiego. I sędzia, która nie uznała, że wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego chroni immunitet parlamentarny przed odpowiedzialnością za naruszenie dóbr osobistych. Będzie można oczyścić sądownictwo z nieposłusznych sędziów. I rządzić długo i swobodnie.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 5:56, 31 Sie 2017    Temat postu:

Marcin Zwierzchowski 30 sierpnia 2017

Co w drugim sezonie -- „Ucha prezesa” – zapowiedzi i oczekiwania

Po wakacyjnej przerwie 7 września wróci serial satyryczny „Ucho prezesa”.
Przed Robertem Górskim i resztą ekipy ogromne wyzwanie – jak opowiedzieć
z humorem o wydarzeniach, które w ostatnich miesiącach wstrząsnęły krajem?

„Ucho prezesa”
Jednym z najważniejszych wyróżników drugiego sezonu produkcji Showmax
ma być to, że miejscami akcji nie będą już wyłącznie gabinet Prezesa na
Nowogrodzkiej oraz jego przedsionek, gdzie urzęduje pani Basia.
Dokąd się przeniesiemy?

Czas pokaże, ale zważywszy na to, co w ostatnim czasie dzieje się w obozie rządzącym, naturalną lokacją wydaje się gabinet prezydenta, tu zwanego Arturem lub Adrianem. W wywiadzie dla Onetu Mikołaj Cieślak sugerował, że prezydent w końcu opuści przedsionek gabinetu Prezesa, więc to by się zgadzało. Osobiście chciałbym również zobaczyć „uchową” wersję obrad jednej z sejmowych komisji, może komisji sprawiedliwości bądź praw człowieka.

Czego się spodziewać w drugim sezonie „Ucha prezesa”?

Wedle zapowiedzi Górskiego i reszty twórców „Ucho...” będzie reagować na najnowsze polityczne perturbacje, od reformy sądownictwa, przez miesięcznice smoleńskie, aż po zamieszanie wokół TVP, czyli choćby kwestie opolskiego festiwalu czy słynnych już pasków TVP Info. Jednymi z pierwszych gości Prezesa mają być „pan Zbyszek i prokurator Stanisław”. Stawiałbym również na większą aktywność samego Cieślaka jako Płaszczaka, bo w końcu to jego ministerstwu podlega policja, i to jego pierwowzór w trakcie protestów przeciwko reformom sądownictwa „błyszczał” w mediach. Aktem sporej odwagi ze strony twórców byłoby natomiast pokazanie w „Uchu...” choćby Julii Przyłębskiej, obecnie pełniącej funkcję prezes Trybunału Konstytucyjnego, która raz że byłaby bardzo wdzięczną postacią do sparodiowania, a dwa – wyraźnie bierze udział w życiu politycznym kraju, do serialu więc pasuje.


Można, niestety, być raczej pewnym, że bohaterowie „Ucha...” nie trafią do Sejmu – a szkoda, bo wiele się w sali plenarnej działo. Z drugiej jednak strony serial ten ma nam pokazywać okoliczności, w których sprawowana jest faktyczna władza w Polsce, a to sugeruje gabinet na Nowogrodzkiej...

W „Uchu” pojawi się ktoś wielki

Wsłuchując się w wypowiedzi twórców, można wywnioskować, że skupiają się przede wszystkim na obsadzie swojego serialu, chwaląc się nie tylko angażowaniem kolejnych znanych aktorów i aktorek (żadne nazwiska jednak jeszcze nie padają), ale również jednym Wielkim Aktorem – ma to być postać z najwyższej półki, ktoś, kto będzie pierwszym artystą tej klasy na planie „Ucha…”. Można więc zgadywać, która z legend rodzimego kina dołączy do Roberta Górskiego i spółki. Może Olbrychski?

Przekonamy się 7 września. Tradycyjnie już premiera odbędzie się w czwartek w serwisie Showmax, za darmo zaś kolejne odcinki oglądać będzie można w poniedziałki na platformie YouTube. Według niepotwierdzonych jeszcze informacji na drugi sezon, podobnie jak na pierwszy, składać się ma 12 odcinków zwykłych oraz 2 specjalne, dostępne już tylko na Showmaxie.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 18:12, 31 Sie 2017    Temat postu:

-29.08.2017
wtorek

Polexit już się zaczął
Jan Hartman

Ostatnie wypowiedzi Macrona i Merkel nie pozostawiają złudzeń co do tego,
że Unia Europejska i jej przywódcy nie zamierzają się dłużej cackać z Polską.
Skończyło się czekanie, aż Kaczyński się opamięta albo Polacy coś z tym zrobią.

Kaczyński ewidentnie gra na skłócenie Polski z Europą, co ma doprowadzić do izolacji politycznej naszego kraju, a jemu bądź jego następcy zapewnić więcej władzy. Brukselczyk zrobił swoje, to znaczy dał pieniądze – Brukselczyk może odejść. Politycy rządzący Europą doskonale zdają sobie sprawę z zamiarów reżimu w Warszawie i nie mają zamiaru przeszkadzać Polakom w wypisywaniu się z Unii. Rekonstrukcja Unii jest już przesądzona, tak jak to, że w nowej UE znajdą się wyłącznie kraje należące do strefy euro oraz te, które gotowe będą przyjąć nową walutę w najbliższych latach.
Polska bardzo szybko przestanie kogokolwiek za granicą interesować. Stanie się strefą buforową pomiędzy Rosją a Zachodem, dogodną jako rynek zbytu, aczkolwiek mentalnie i kulturowo zdecydowanie wykluczoną ze wspólnoty zachodnioeuropejskiej. Jako anachroniczne, autorytarne państwo w znanym typie wschodnioeuropejskiej dyktatury z czasem orbitować będzie wokół Rosji, razem z Ukrainą i Białorusią.

Taki los gotuje nam PiS i taki scenariusz staje się dla przywódców Europy coraz realniejszy. Nikt nie będzie umierał ani nawet tłukł się po łbach dla ratowania polskiej demokracji. Trudo wyobrazić sobie, aby przywódcy Zachodu mieli nam szczególnie jakoś współczuć albo pomagać. Zawiedliśmy, nie udało się – trudno, Polska jest wolnym krajem, Polacy wybrali, jak wybrali. Tak myślą, bo nie mogą myśleć inaczej politycy Zachodu, nie mówiąc już o opinii publicznej. Gratyfikowanie nas za Solidarność dawno już się skończyło, tym bardziej że sami naszą wolnościową legendę utopiliśmy w plwocinie.
Nikt nie ma już powodu nas lubić i ­– horribile dictu – nikt nas nie lubi. Nikt! Ani Węgrzy, ani… sam już nie wiem, kogo jeszcze moglibyśmy podejrzewać o coś tak dziwnego jak sympatia dla rządu w Warszawie i społeczeństwa, które sobie taki rząd sprokurowało.

Nie wiem, czy mrzonki PiS o jakimś „liderowaniu” w środkowej Europie, jakimś „międzymorzu” itp. to prawdziwe szaleństwo czy tylko udawanie głupiego na użytek własnej klienteli. Nie zawadzi na wszelki wypadek przypominać tę oczywistość, że Czech, Słowak, Węgier czy Słoweniec ani przez sekundę nie będzie się zastanawiał, czy ryzykować jakikolwiek uszczerbek na swoich więzach z Niemcami czy Francją dla zadowolenia jakichś aspiracji Warszawy do zarządzania międzynarodowym projektem politycznym. Kaczyński i Duda oraz ich prawdziwe czy udawane mrzonki obchodzą państwa byłych demoludów albo republik bałtyckie akurat tyle co sensacje z polskich pisemek plotkarskich. Ani przez chwilę nie będą się na nas oglądać. Każde głosowanie będzie już 27:1.
Czy można zatrzymać ten proces? Z pewnością nie, jeśli nadal ma rządzić PiS. Dla Polski Kaczyńskiego miejsca w Europie nie ma i nie będzie. To nie jest negocjowalne, tym bardziej że Kaczyński niczego tak nie pragnie, jak skłócić Polaków z Niemcami i Unią. I skłócił.

Jednakże czy upadek PiS da nam szansę powrotu do Unii? Być może, ale będzie to proces wieloletni. Unia od początku będzie obserwować postępy modernizacji i demokratyzacji Polski, nie dając się już po raz drugi uwieść. Czas idealistów się skończył. Raz zdradzona, Europa będzie już zawsze ostrożna i nieufna. Zostaniemy w jakiejś zamrażarce, wyrychtowanej dla tych nielicznych, którzy nie mają ochoty się dalej integrować, i będziemy tam tkwić przez wiele lat, aż któryś rząd na serio zacznie starać się o wejście do strefy euro. Jeśli nas tam wpuszczą, może za dziesięć lat, to po kolejnych kilku może jakoś dokleimy się raz jeszcze do Zachodu. Ale rysa po tej „doklejce” pozostanie widoczna jeszcze przez lata.

Nasze położenie jest doprawdy godne pożałowania, a właściwie po prostu żenujące. Całe dekady pracy nad pozycją polityczną kraju zostały zmarnowane. Nikt już nie będzie pamiętał Geremka czy Skubiszewskiego, bo czasy są inne, a kadry nowe. Nikt nie będzie nas szanował za bigos, a polski faszyzm, zapewne mający przed sobą piękną przyszłość, skutecznie obrzydzać będzie Polskę wszystkim sąsiadom. Skończyła się idylla. Teraz będzie jak zawsze.

Było, minęło. Kto ma siłę i możliwości, pewnie wyjedzie z kraju – jeśli jeszcze
tego nie zrobił. A ci, co zostaną, będą mogli do woli ciąć, betonować, ryczeć
i pielgrzymować na Jasną Górę „w intencji zdradzonej Ojczyzny”.
To się dzieje naprawdę…

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 18:30, 31 Sie 2017    Temat postu:

-
Alki
29 sierpnia o godz. 19:40

Opinia, że skłócenie z Unią jest jakiś zaplanowanym działaniem Jk wydaje mi
się mocno przesadzone. Oni po protu tacy są: genetycznie niezdolni do
funkcjonowania wśród ludzi, którzy mają inne zdanie. Oni nie potrafią
podporządkować się regułom uwzględniającym racje różnych stron,
porozumieć się w kwestiach wyższego kalibru niż własne widzimisie.
Są jak rozpuszczony dzieciak, któremu jak matka nie kupi batona, to będzie
walił głową w podłogę. Mimo, że boli. Ale zrobienie na złość, po swojemu jest
ważniejsze niż ból. To jest polski kołtun w całej okazałości. Niereformowalny.
Oni nie robią tego celowo. Nie realizują jakiegoś planu. Oni po prostu nie
potrafią inaczej. A że są prostakami z krwi i kości to mamy jak mamy.
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 24, 25, 26 ... 30, 31, 32  Następny
Strona 25 z 32

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin