Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Panie Szostkiewicz
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 43, 44, 45  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 13:13, 09 Paź 2015    Temat postu:

-
Szachy dla polskich kobiet -- szach mat
-
Kompozycja szachowa - reklamuje matowanie na --> Diagramie!
--
1_2
-- Diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach - #2 --- 1.Gf5 - grozi - 2. Kg4# --- 1. Gf5 - Gxf5 - 2. Kf3 - mat

--
3_4
Diagram -- 3
1. Gf5 - Wf5 -- 2. He3 - mat --- ---- siatka matowa --- 1. Gf5 - Kf5 - 2. Hxd5 - mat

--
5_6
Diagram - 5
1. Gf5! - d4 -- 2. Ha5 - szach - mat ---- ---- 1. Gf5 - g4 - 2. Hf4 - mat

Nauka matowania --- to początkowa edukacja szachowa!

Laszlo Polgar zalecał - by dzieci uczyć matowania od pierwszych zajęć
szachowych , czyli uczyć szachów - a nie zabawy szachami.
Czy dzieci są wyszkolone i potrafią matować w 2 czy w trzech posunięciach zalezy
od: - nauczycieli szachów i od ludzi co administrują stronami szachowymi.
--


Wielka kobieca trójka polskiej polityki
Adam Szostkiewicz

Panie Szydło, Kopacz, Nowacka przewodzą trzem największym siłom
politycznym u progu najważniejszych od lat wyborów parlamentarnych.
W kraju uważanym za patriarchalny i maczoistyczny – chciałoby się
dodać, lecz nie całkiem trafnie. Świat się zmienia, a Polska wraz z nim.

Realna pozycja polityczna Wielkiej Trójki jest jednak zróżnicowana.
Przywództwo pani Kopacz jest faktem, przywództwo pań Szydło
i Nowackiej jest na razie pobożnym życzeniem polityków ich ugrupowań.
Z kolei pani Nowacka ma nad panią Szydło, a częściowo i nad panią
premier, tę przewagę, że kamera TV ją lubi zawsze i wszędzie.

Jednak to w polityce wciąż za mało. Panią Ogórek też kamera lubiła.
Medialność nie wystarczy. Potrzebna jest jakaś elementarna
wiarygodność przekazu. Ściśle biorąc, dzisiaj potrzebne
jest jedno i drugie: talent komunikacyjny i powaga merytoryczna.

Mało wiarygodna i niemedialna jest pani Szydło, sprawiająca wrażenie,
że zadanie ją przerasta. Ale wiarygodności nie wypracowała też przegrana
kandydatka SLD na prezydenta, ale może wyciągnęła wnioski i spróbuje
powrócić go politycznej gry, co zresztą enigmatycznie ostatnio zasugerowała.

Coraz większa i coraz bardziej znacząca obecność kobiet w polskiej
polityce powinna być czynnikiem choć odrobinę łagodzącym nasze
konflikty na tle społecznym, politycznym, ekonomicznym, kulturowym.
W końcu jedna z mądrych definicji polityki mówi, że jej celem jest
rozładowywanie konfliktów, a nie ich zaostrzanie. Ale na razie w Polsce
tak się nie dzieje. Kobiety przewodzą, lecz wrogość między
obozami politycznymi nie ustępuje.

W pojedynkach werbalnych w mediach kobiety są traktowane bez taryfy
ulgowej. Słusznie, bo nie płeć się tu liczy, lecz argumenty i kompetencje.
Ale z drugiej strony granica między ostrą polemiką a grubiaństwem jest
wciąż przekraczana, zwykle przez politycznych samców alfa.
Mamy więc okno coraz szerzej otwarte na polityczny „dżenderyzm”,
co samo w sobie jest dobre, ale jeszcze nie na polską Angelę Merkel,
Lady Thatcher czy Indirę Gandhi.

-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 20:02, 15 Paź 2015    Temat postu:

15.10.2015
czwartek

Debata Kopacz-Szydło wniesie niewiele
Adam Szostkiewicz

Telewizyjne spotkanie pani premier z panią poseł zapowiada się
mało ciekawie. Jeśli ma w nim chodzić o to, czy pani Szydło
sprowokuje Ewę Kopacz, to ja dziękuję. Format debaty jeden na
jeden pasuje do drugiej tury wyborów prezydenckich,
a nie parlamentarnych. Ale wybory prezydenckie już się odbyły.

Wybory do parlamentu wymagają formatu parlamentarnego,
to znaczy debaty liderów ugrupowań startujących do Sejmu i Senatu.
To medialnie zadanie trudniejsze, bardziej niewdzięczne, bo w studiu
będzie tłok i przepychanka werbalna. Widzieliśmy, jak to działa
(a w istocie nie działa) w debacie prezydenckiej przed pierwszą turą
wyboru prezydenta RP. Uczestnicy wygłaszają monologi,
ignorują pytania dziennikarzy, rzadko wchodzą w dialog między sobą.

To się zapewne powtórzy w debacie wielopartyjnej przewidywanej
po pojedynku Kopacz-Szydło. Pożytek z tego dla wyborców jakiś jest,
bo wielu z nich wyrabia sobie zdanie właśnie po obejrzeniu takiej debaty.
Z tym że to, jak kto wypadł, to sprawa subiektywnych ocen i osobistych
poglądów. Mimo to powinna się odbyć. Taka formuła jest dla wyborców
jeszcze niezdecydowanych. Jeśli im pomoże, spełni zadanie.

Pożyteczna debata jest jednak wtedy, gdy „medialność” polityków
nie przeważa nad merytoryczną wartością ich wystąpień. Mnie jako
komentatora polityki, a także wyborcę, interesuje najbardziej,
co mają konkretnie do powiedzenia na konkretne tematy,
a nie jak wyglądają albo czy są sympatyczni i wychowani.

Nie, nie lekceważę debat wyborczych, bo w demokracji wielopartyjnej
i wieloświatopoglądowej mają one swe miejsce i długą tradycję.
Ale nie można ich odrywać od kontekstu. W obecnej sytuacji politycznej
naprawdę ciekawe i jakoś pouczające byłaby debaty pani premier
z prezesem Kaczyńskim, panią Nowacką i liderem Nowoczesnych,
panem Petru, no może jeszcze z panem Piechocińskim.
Może nawet wystarczyłaby jedna w tym właśnie składzie
zamiast pojedynku Kopacz-Szydło.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 10:02, 20 Paź 2015    Temat postu:

19.10.2015
poniedziałek

Przetrenowane
Adam Szostkiewicz

Mieli rację ci, którzy nie spodziewali się po debacie Szydło-Kopacz
jakiegoś przełomu. Na niecały tydzień przed wyborami jesteśmy
w tym samym punkcie. Kto chciał głosować na PiS lub na PO,
nie zmienił po debacie zdania. Kto się wahał, waha się dalej.

Konsolidacja własnego elektoratu to za mało, by debata była wydarzeniem
politycznym. Do tego potrzebny jest jakiś nieoczekiwany zwrot akcji.
Były takie momenty. Przez dłuższy czas Kopacz była w ofensywie.
Szydło nie rzuciła jej na kolana. Nie sprowokowała do złych emocji.
Ale ciosy Kopacz znosiła, nie tracąc rezonu. Pani Kopacz odgrywała
dwie role naraz: premiera i lidera partii.
Szydło usiłowała sprowadzić ją do swego poziomu bez powodzenia.

Chwyt z unikaniem zwracania się do rywalki per ,,pani premier’’
trenerzy Szydło skopiowali z debaty Komorowski-Duda, w której
urzędujący prezydent podkreślał swą pozycję, zwracając się do
Dudy per ,,panie pośle’’. Komorowskiemu chodziło o wykazanie
braku prezydenckich kompetencji rywala, Szydło o ściągnięcie Kopacz
z piedestału szefa rządu. To się jej nie udało. Kopacz z kolei starała się
zdezawuować polityczną samodzielność Szydło. Wytykała jej,
że jest podwładną Kaczyńskiego. Prawda, ale nie objawienie.

Na celny strzał Kopacz, że PiS schował swój projekt konstytucji, Szydło

odpowiedziała pod koniec debaty, wyciągając niebieską teczkę
z projektami ustaw, które przeprowadzi w parlamencie, jeśli PiS wygra.
Kopacz i Szydło były przygotowane, może nawet przetrenowane.
Szydło unikała odpowiedzi na pytania, nie reagowała na zarzuty Kopacz,
np. w sprawie SKOK-ów, z przyklejonym uśmiechem robiła dobrą minę do złej gry.

Obie miały momenty przekonujące, lecz nie one dominowały.
Dominowało wrażenie, że obie odrobiły lekcję, ale nie zaimponowały.
A to jest ten ,,magiczny pocisk’’, którego potrzeba, by debata została
zapamiętana. Podczas debaty Tusk-Kaczyński było nim pytanie lidera PO,
czy Kaczyński potrafi podać ceny podstawowych artykułów spożywczych.


Politycznie biorąc, Szydło powtarzała w studio najnowszą mantrę
Kaczyńskiego o potrzebie silnego rządu, najlepiej większościowego,
ściśle współpracującego z prezydentem. Kopacz starała się, jak Clinton,
grać gospodarką, sypała liczbami, pokazywała osiągnięcia ośmiolecia PO,
obiecywała więcej. W finale mogła ująć uczciwym wezwaniem do
głosowania na Platformę. Jawiła się jako polityk doświadczony, ale
samotny. Bo te wybory trudno będzie wygrać gospodarką i modernizacją.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 21:05, 27 Paź 2015    Temat postu:

27.10.2015
wtorek

To idzie młodość. Prawicowa
Adam Szostkiewicz

Ciekawe dane o tegorocznych młodych i najmłodszych wyborcach
w dzisiejszej „GW”. Pochodzą z tzw. exit polls, więc ich wiarygodność
nie jest stuprocentowa. Ale dają do myślenia, nawet jeśli wziąć
pod uwagę, że niektórzy pytani nie mówią prawdy.

Okazuje się, że młodzi wyborcy przesuwają się na prawo, cokolwiek
to znaczy w bieżącej polskiej polityce, bo przecież prawica niejedno
ma imię. Np. konserwatyści brytyjscy są eurosceptyczni, ale popierają
emancypację mniejszości homoseksualnej. Prawica francuska ma oblicze
Marine Le Pen, ale także umiarkowanych gaullistów.

W Polsce młodzi zagłosowali w tych wyborach na PiS, Kukiza i Korwina.
W grupie 18-29 lat daje to w sumie 63 proc. Dwie trzecie! Aż 17 proc.
byłych wyborców PO, w tym młodzi, zagłosowało na PiS i Kukiza.

Porównajmy to z wynikami tegorocznych wyborów parlamentarnych
w Wielkiej Brytanii. W grupie 18-24 lat na konserwatystów głosowało
27 proc., na lewicę laburzystowską 43, na liberałów 5, na antyeuropejski
UKIP 8, na Zielonych 8. W sumie przewaga lewicy.

W grupie 25-34 lata prawica (konserwatyści i antyunijni) zebrała więcej,
bo 47 proc., ale lewica (Labour, LibDems i Zieloni) zachowała przewagę
(50 proc.). W kolebce demokracji parlamentarnej młodzi ludzie głosują
więc zgodnie z maksymą: kto w młodości nie był lewicowy,
na starość będzie nicponiem.

Nie w Polsce. Tu obciachem zaczyna być, że młody człowiek ma
lewicowe sympatie. A nawet centrowe, bo przecież Platforma jest
centrowa, z odchyleniem na prawo za Tuska i na lewo za Kopacz.
Takie „uprawicowienie” młodzieży na pewno cieszy polityków prawicy
i znacznej części ludzi Kościoła, bo mają nadzieję, że przez długie lata
dorosłego życia ci wyborcy ich nie zdradzą. Nie jest to pewne, bo młodzi,
jak widać po tych wyborach, zdradzają. Choćby z nudy, a podobno
„w czasie deszczu dzieci się nudzą”. Tak czy owak budować na tym
piasku coś trwałego będzie trudno – nie tylko szczątkowej polskiej lewicy

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 16:30, 28 Paź 2015    Temat postu:

28.10.2015
środa

Media narodowe, czyli pisowskie
Adam Szostkiewicz

Napisałem tu przed laty, po upadku rządu PiS w 2007 r.,
że mediom publicznym potrzebna jest „depisyzacja”.
Nadal tak uważam.

Wychodziłem z założenia, że „polityka miłości” deklarowana wtedy
przez Tuska powinna mieć granicę, ale nie powinna być powtórką
czystek za rządów PiS, które schodziły do samego spodu w sektorze
publicznym, w tym w mediach.
I że rząd PO, jeśli ma być lepszy dla Polski niż rząd PIS, musi
wymienić ludzi na kluczowych stanowiskach, w tym w mediach
publicznych. Ludzi powołanych głównie na zasadzie lojalności
politycznej, a nie merytorycznej. Nie proponowałem, by na ich miejsce
powołać ludzi z PO, tylko by zmiany kadrowe prowadzić legalnie
i merytorycznie, w odróżnieniu od czystek pisowskich.
Próby podpierania się moim blogiem sprzed ośmiu lat do
usprawiedliwiania planowanych czystek pisowskich są manipulacją.

Gdyby dwulecie 2005-2007 przebiegło inaczej, niż przebiegło, taka czystka nie byłaby potrzebna. Ale PiS przeprowadził rewolucję kadrową w stylu niemalże stalinowskim, usuwając wszystkich kojarzonych z obozem antypisowskim. A dziś zapowiada, że uczyni to ponownie. Tymczasem media publiczne nie powinny być partyjne. Nie powinny być pisowskie, tak samo jak nie powinny być platformiane czy eseldowskie, peeselowskie itd.
Inaczej nie są publiczne, to znaczy nie są forum debaty publicznej, w której na równych prawach występują przedstawiciele różnych środowisk politycznych, reprezentujących poglądy różnych grup społecznych i zawodowych. W świecie zachodnim istnieją przykłady, że takie media, wolne od nacisku tej czy innej partii, zwłaszcza partii rządzącej, są możliwe i mają się dobrze. Np. w Wielkiej Brytanii czy w Niemczech.
Naturalnie rząd, nawet demokratycznie wybrany, ma zwykle apetyty na media publiczne, wychodząc z założenia – coraz bardziej oderwanego od realiów epoki internetu – że kto ma media, ten ma władzę. Dobitnym przykładem są Włochy za Berlusconiego.
W Polsce podobnej pokusie ulegały rządy prawicy pisowskiej,
jak lewicy SLD-owskiej. Dla jednych i drugich skończyło się to źle.
Miały media, władzę straciły.

Teraz prawica pisowska po raz drugi szykuje się do przejęcia kontroli nad mediami publicznymi. Prawicowi publicyści przygotowują grunt pod tę akcję, zestawiając, z właściwą im elegancją, ideę mediów publicznych z domami publicznymi.
Prawica planuje przejęcie mediów pod pretekstem ich reformy w duchu „narodowym”. Uzurpuje sobie tym samym prawo do definiowania i występowania w imieniu całego narodu. Jakim prawem? Prawem wygranych wyborów, w których uzyskała poparcie jednej szóstej uprawnionych do głosowania Polaków. Na mocy tej logiki media narodowe okażą się mediami partyjnymi, pisowskimi, czyli wykluczającymi z debaty środowiska, które będą się temu sprzeciwiać.

Jaki z tego pożytek? Dla prawicy ogromny, dla społeczeństwa kontrowersyjny. Dominacja jednego partyjnego przekazu jest dla samoświadomości społecznej niszcząca. Moje pokolenie obserwowało tę dewastację w czasach PRL. Obraz polityki i historii był zakłamany, informacja bieżąca cenzurowana i manipulowana.

Jedynym wyjściem jest zachowanie elementarnej równowagi w mediach publicznych. Żadna opcja ani siła polityczna nie powinny przemożnie dominować. Podobnie w programach o historii czy kulturze. Rzeczą normalną i zdrową jest dopuszczenie w mediach publicznych różnych naświetleń i diagnoz w tych dziedzinach. W całym świecie zachodnim jest w tej sprawie konsens.

Samo hasło mediów „narodowych” kojarzy się tu z Koreą Północną, Rosją
Putina czy Chinami, a nie z demokracją. Stawiajmy na media
profesjonalne, odpartyjnione i pluralistyczne, poddane kontroli
obywateli użytkowników, a nie rządu. W demokracji tylko takie
media są potrzebne narodowi.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 17:04, 04 Lis 2015    Temat postu:

4.11.2015
środa

Jakiej Platformy potrzebuje polityka polska?
Między „Zlepem” a „Zlewem”
Adam Szostkiewicz

Po wielkiej porażce czas na przegrupowanie sił i środków.
Groźba rozpadu PO wciąż wydaje mi się realna.
Tymczasem nowy układ sceny parlamentarnej,
i w ogóle politycznej, wymaga poważnej refleksji.

Wielu Polaków – około połowa aktywnych wyborczo – uważa, że PO polska
polityka w ogóle nie potrzebuje. Podobnie uważa część elektoratu lewicy.
Miller wielokrotnie atakował w kampanii wyborczej Platformę, czasem
nawet ostrzej niż PiS. Ale wyborcy to lewicę odesłali z kwitkiem, a nie PO.

Kto uważa, że bez lewicy niemożliwa jest demokratyczna reprezentacja
społeczeństwa, ma kłopot. Ja też, choć nie byłem i nie jestem wyborcą
lewicy. Przegrana tzw. Zjednoczonej Lewicy wzmocniła na dodatek
obóz Zjednoczonej Prawicy, dając jej większość parlamentarną.
Tak to „Zlep” utuczył się na błędach „Zlewu”, ciągnących się od
nieszczęsnej kandydatki SLD na prezydenta. Podzielona lewica służy
prawicy tak samo jak podzielony obóz liberalny w szerokim słowa rozumieniu.

Gdyby Petru nie grymasił na PO, a PO na Petru, i gdyby stworzyli
wyborczą koalicję – przewaga PiS w parlamencie byłaby mniejsza,
podobnie jak groźba antysystemowej koalicji PiS-Kukiz, która będzie
próbowała przekształcić Polskę w państwo pół-demokratyczne,
pół-jednopartyjne, czyli autorytarne.

Nim Platforma wybierze lidera z pełnym mandatem demokratycznym,
powinna się zastanowić nad rolą, jaką ma odgrywać w nowej sytuacji
politycznej. Moim zdaniem Platforma kopiująca populizm
narodowo-socjalistyczno-katolicki PiS to byłby ponury żart.
To już lepiej niech dołączy do „Zlepu”. Wiadomo, że niektórzy w PO wciąż
tęsknią za projektem PO-PiS. Pytanie, czy prezes Kaczyński, upasiony
politycznie na porażkach PO i lewicy, miałby w ogóle ochotę brać
platformianych frondystów na pisowski pokład. Raczej nie sądzę.

Co zostaje Platformie? Chyba tak naprawdę tylko jedno: być partią
liberalnego centrum, spoglądającą ku elektoratowi zawiedzionemu
lewicowym milleryzmem i odrzucającą radykalny socjalizm Razem.
Innej Platformy polskiej polityce pod rządami „Zlepu” nie potrzeba.
To, kto stanie na czele partii, będzie sygnałem, jak PO rozumie samą
siebie. A od tego zależy jej przyszłość, a może i przyszłość polskiej demokracji.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 11:39, 07 Lis 2015    Temat postu:

6.11.2015
piątek

Miejsce przy stole
Adam Szostkiewicz

Może to wynik bałaganu i braku doświadczenia w otoczeniu prezydenta
Dudy, a może, co byłoby jeszcze gorsze, intryga polityczna mająca
upokorzyć premier Kopacz i jej partię. Wyznaczenie inauguracji nowego
parlamentu na dzień posiedzenia Rady Europejskiej zwołanej przez
Donalda Tuska, jest kolejnym sygnałem, że liderzy
PiS będą lekceważyli reguły polityki unijnej.

Kto nie stawia się na naradę dotyczącą największego dziś w Europie
wyzwania, jakim jest masowa migracja do UE, zgłasza de facto brak
zainteresowania i chęci współpracy. To prosta droga do marginalizacji.
Jeśli Polska chce być europejskim ,,graczem’’, nie może nią iść.
Trzeba być przy stole.

Nieobecność zostanie zauważona i zinterpretowana jako gest
nieprzyjazny. To pociągnie za sobą obniżenie politycznego
,,ratingu’’ naszego kraju. Ekipa PiS powinna pamiętać, że Polacy są
wciąż w większości pro-europejscy i takiej polityki europejskiej
oczekują od nowego rządu.

Nie tracę nadziei, że zmysł państwowy w Pałacu Prezydenckim zacznie
działać. Sprawa jest prosta. Trzeba się wycofać z ogłoszonego
terminarza inauguracji parlamentu tak, by premier Kopacz mogła wziąć
udział w posiedzeniu Rady Europejskiej.
Nieobecność przy tym stole jest sprzeczna z naszymi interesami i racją stanu.


-
Szachy dla polskich kobiet -- szach mat
-
Kompozycja szachowa - reklamuje matowanie na --> Diagramie!
--
1_2
-- Diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach - #2 --- 1.Gf5 - grozi - 2. Kg4# --- 1. Gf5 - Gxf5 - 2. Kf3 - mat

--
3_4
Diagram -- 3
1. Gf5 - Wf5 -- 2. He3 - mat --- ---- siatka matowa --- 1. Gf5 - Kf5 - 2. Hxd5 - mat

--
5_6
Diagram - 5
1. Gf5! - d4 -- 2. Ha5 - szach - mat ---- ---- 1. Gf5 - g4 - 2. Hf4 - mat

Nauka matowania --- to początkowa edukacja szachowa!

Laszlo Polgar zalecał - by dzieci uczyć matowania od pierwszych zajęć
szachowych , czyli uczyć szachów - a nie zabawy szachami.
Czy dzieci są wyszkolone i potrafią matować w 2 czy w trzech posunięciach zalezy
od: - nauczycieli szachów i od ludzi co administrują stronami szachowymi.
--


Wielka kobieca trójka polskiej polityki
Adam Szostkiewicz

Panie Szydło, Kopacz, Nowacka przewodzą trzem największym siłom
politycznym u progu najważniejszych od lat wyborów parlamentarnych.
W kraju uważanym za patriarchalny i maczoistyczny – chciałoby się
dodać, lecz nie całkiem trafnie. Świat się zmienia, a Polska wraz z nim.

Realna pozycja polityczna Wielkiej Trójki jest jednak zróżnicowana.
Przywództwo pani Kopacz jest faktem, przywództwo pań Szydło
i Nowackiej jest na razie pobożnym życzeniem polityków ich ugrupowań.
Z kolei pani Nowacka ma nad panią Szydło, a częściowo i nad panią
premier, tę przewagę, że kamera TV ją lubi zawsze i wszędzie.

Jednak to w polityce wciąż za mało. Panią Ogórek też kamera lubiła.
Medialność nie wystarczy. Potrzebna jest jakaś elementarna
wiarygodność przekazu. Ściśle biorąc, dzisiaj potrzebne
jest jedno i drugie: talent komunikacyjny i powaga merytoryczna.

Mało wiarygodna i niemedialna jest pani Szydło, sprawiająca wrażenie,
że zadanie ją przerasta. Ale wiarygodności nie wypracowała też przegrana
kandydatka SLD na prezydenta, ale może wyciągnęła wnioski i spróbuje
powrócić go politycznej gry, co zresztą enigmatycznie ostatnio zasugerowała.

Coraz większa i coraz bardziej znacząca obecność kobiet w polskiej
polityce powinna być czynnikiem choć odrobinę łagodzącym nasze
konflikty na tle społecznym, politycznym, ekonomicznym, kulturowym.
W końcu jedna z mądrych definicji polityki mówi, że jej celem jest
rozładowywanie konfliktów, a nie ich zaostrzanie. Ale na razie w Polsce
tak się nie dzieje. Kobiety przewodzą, lecz wrogość między
obozami politycznymi nie ustępuje.

W pojedynkach werbalnych w mediach kobiety są traktowane bez taryfy
ulgowej. Słusznie, bo nie płeć się tu liczy, lecz argumenty i kompetencje.
Ale z drugiej strony granica między ostrą polemiką a grubiaństwem jest
wciąż przekraczana, zwykle przez politycznych samców alfa.
Mamy więc okno coraz szerzej otwarte na polityczny „dżenderyzm”,
co samo w sobie jest dobre, ale jeszcze nie na polską Angelę Merkel,
Lady Thatcher czy Indirę Gandhi.

-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 13:12, 09 Lis 2015    Temat postu:

9.11.2015
poniedziałek

Kto będzie rządził za cztery lata?
Adam Szostkiewicz

Lewica – odpowiada socjolog prof. Henryk Domański w rozmowie
z „Tygodnikiem Powszechnym” (nr 45). „PO i PiS mogą zejść za jakiś czas
ze sceny, zastąpione przez nowe siły społeczne. Np. nowoczesną lewicę”.
Interesująca przepowiednia, szkoda, że niekonkretna: jaka lewica?

Domański uważa, że czas działa na niekorzyść PiS. Zwłaszcza jeśli pozostanie niezmieniony światopoglądowo. Młodsze pokolenie, szczególnie Polacy, którzy nabyli nowych doświadczeń, żyjąc i pracując na Zachodzie, przestaną popierać PiS z liderami pokroju prezesa Kaczyńskiego na czele.
W tej samej rozmowie dr Karolina Wigura, też socjolożka, twierdzi, że głosowania „przeciw PiS” już więcej nie będzie, bo pojawił się nowy podział społeczny. Do głosu doszli – tu zgadza się z Domańskim – ludzie znający Zachód, ale też umiejący go krytykować. I niepotrafiący zrozumieć, czemu „są rządzeni przez polityków, którzy nie mogą z nim konkurować poziomem wiedzy i kompetencji”.

Diagnozy brzmią optymistycznie. W tym sensie, że rządy PiS mogą potrwać krócej, niż dziś sądzi wielu przeciwników obozu Kaczyńskiego. Jedną kadencję, a może nawet mniej. Gniew i znudzenie, które wyniosły PiS do większościowej władzy, a które szybko nie wygasną, zaczną się obracać przeciwko niemu – kiedy okaże się, że w polityce zwykle nie je się tak gorącego, jak się gotowało w kampanii wyborczej.
Proza rządzenia powoduje, że trzeba będzie podejmować pragmatyczne decyzje, a pragmatyzm jest mało romantyczny. Według Domańskiego PiS zacznie ewoluować w kierunku polityki, jaką prowadziła… Platforma.
No tak, ale póki nie poznamy wreszcie składu nowego rządu i nie usłyszymy exposé jego szefa (szefowej?), a potem deklaracji poszczególnych ministrów, póki nie minie pierwsze pół roku jego działania – nic nie jest pewne.

Trudno mi uwierzyć, że PiS przekształci się w PO. Zgadzam się raczej z autorem tekstu w „Kulturze Liberalnej”, Janem Tokarskim, że PiS po wszelkich liftingach i tak zostanie partią antyliberalną.
A zatem to raczej .Nowoczesna pójdzie w stronę PO bis, może w przymierzu z częścią obecnej Platformy. I kto wie, może to właśnie taka koalicja dojdzie do władzy jeśli nie za cztery lata, to za osiem?

Żywiołem PiS są emocje, populizm, retoryka narodowa i godnościowa. Na emocjach wygrał wybory, wydrwiwając platformianą „mieszczańskość”. W Polsce nie ma dziś zrozumienia dla polityki liberalnej prowadzonej nie w imię takich czy innych gorących wartości, ale pragmatycznie, w imię uzgadniania, na ile to możliwe – sprzecznych interesów różnych grup społecznych i zawodowych. Nie ma też zrozumienia dla kluczowego znaczenia mieszczaństwa, klasy średniej w nowoczesnym społeczeństwie.

Ataki na „lemingów” i „słoiki”, na „korpoludków” i „banksterów” to postawa antyliberalna, wpychająca Polskę w objęcia ideologów nacjonalizmu i neosocjalizmu. Pod ich rządami Polska znów zmarnowałaby swoją szansę.
Kto sieje w polityce wiatr wartości i emocji, ten zbiera burzę konfliktów. Wartości rozumiane jako instrument do walki politycznej na wyniszczenie oponenta muszą dzielić coraz głębiej i boleśniej.

W polityce „mieszczańskiej” celem jest stabilizacja systemu,
a nie jego rozchwianie.
Stabilizacja powinna stworzyć ramy do racjonalnego i przewidywalnego
działania instytucji demokratycznych. A działanie powinno redukować pola
konfliktów społecznych powstających na tle równości obywateli wobec
prawa, dostępu do edukacji i usług medycznych.
To jest ta „ciepła woda w kranie”. Sęk w tym, że dziś
u nas w cenie jest raczej zimny prysznic. Brr.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 23:59, 10 Lis 2015    Temat postu:

10.11.2015
wtorek

Wyszło szydło z worka
Adam Szostkiewicz

Rząd Prawa i Sprawiedliwości nie jest rządem pani Szydło, lecz
prezesa Kaczyńskiego. Nie przypominam sobie, by którykolwiek rząd
demokratyczny po 1989 r. miał tak słabego szefa jak obecny.
A zarazem tak fatalny start wizerunkowy.

Już podczas spotkania z mediami mogliśmy się przekonać, kto w
nim rządzi. Pani Szydło, proponowana na premiera, musiała zerkać na
Kaczyńskiego. W rundzie pytań od dziennikarzy prezes odpowiadał
za nią na trudniejsze pytania.
O mały włos pani Szydło przedstawiłaby mediom rząd obozu… lewicowego, na szczęście zgłoska „l”, od której zaczęła, zgasła, nim rozwinęła się w pełne słowo. Dla mediów byłaby to taka gratka, jak pamiętna fraza Kaczyńskiego z jego mowy sejmowej, że białe jest czarne.
Tak, szydło wyszło z worka, białe okazało się czarne. „Rząd Prawa i Sprawiedliwości” (pod kierunkiem pełniącej obowiązki premiera pani Szydło) nie wzbudził entuzjazmu nawet na prawicy.
Cieszy się nim głównie prawicowy aparat partyjny, ale też nie do końca, bo zabrakło w nim miejsca dla niektórych jego prominentnych funkcjonariuszy, np. Piotra Naimskiego, za to znalazło się dla tak kontrowersyjnych kandydatów jak panowie Waszczykowski, Jurgiel i Szyszko, dwaj ostatni zasłużeni dla prezesa i ojca dyrektora, ale niekoniecznie dla resortów, którymi znów mają kierować.

Waszczykowski powinien nas szczególnie interesować.
Pokieruje polską polityką zagraniczną w bardzo trudnym momencie
dla Europy. Jest proamerykański, OK, ale czy jest proeuropejski?
To dla mnie kryterium zasadnicze. Na razie snuje wizję jakiegoś „międzymorza” od Szwecji po Turcję, ale nie precyzuje, o co mu
chodzi i jak pogodzi sprzeczne interesy krajów w naszej części Europy.

Czy „Międzymorze” miałoby by być Unią bis? Czy prezydent Duda
ma na ten temat wyrobiony pogląd? W moim odczuciu to pomysł
prowadzący de facto do osłabienia naszej pozycji w Unii Europejskiej.
Na dziś dwie sprawy wydają mi się najważniejsze w ocenie nowej
sytuacji politycznej po wyborach.

Po pierwsze, pozakonstytucyjne usytuowanie prezesa Kaczyńskiego jako de facto „naczelnika państwa”. Mniej mnie bulwersuje powrót panów Macierewicza, Ziobry i Kamińskiego niż pozycja Kaczyńskiego. Staje się on szefem polityki państwowej, nie zajmując żadnego stanowiska państwowego i nie ponosząc wobec tego żadnej formalnej/konstytucyjnej odpowiedzialności.
Po drugie, konfrontacyjny charakter rządu sformowanego przez PiS. Mogą w nim być osoby kompetentne – np. w sektorze gospodarczo-finansowym – ale są w nim także osoby, które wywołują niepokój o to, co ich powrót politycznie oznacza. Bo wygląda na to, że właśnie konfrontację.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 10:35, 11 Lis 2015    Temat postu:

-
sprint
10 listopada o godz. 14:56

Oby tak dalej. Wiecej PiS.u. Niech wywroca to panstwo, ktorego nikt z
Polakow nie szanuje, do gory nogami. Niech przenicuja i uszyja po swojemu.
A szacunek do swego panstwa niech wymusza nawet represjami, jak to
czynili komunisci. Nasi rodacy niestety bardziej szanuja panstwa obce,
w ktorych im przyszlo zyc, niz swoje wlasne, oddajac glosy w wiekszosci
na narodowych socjalistow prezesa i oszoloma rockowca, ktorzy
zapowiadaja rozwalenie systemu demokratycznego, co juz widac
po nominacjach ministerialnych nowego rzadu nad rzadami.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 14:06, 20 Lis 2015    Temat postu:

-
Waszczykowski zaszkodził Polsce
Adam Szostkiewicz

Wypowiedź nowego ministra spraw zagranicznych, że polskie służby
pod kierownictwem ludzi z czasów PO są większym zagrożeniem
dla Polski niż zagrożenia zewnętrzne, szkodzi Polsce.

Co mają o niej myśleć państwa zachodnie? Czy będą chciały z nami
współpracować w walce z terrorystami? A sama reorganizacja naszych
służb też raczej im nie ułatwi wykonywania zadań, które mogą
na nie spaść lada moment, jak spadły na Paryż i Francję.

Coraz częściej słychać, że trzecia wojna światowa już trwa.
To wojna tzw. Państwa Islamskiego z Zachodem i jego sprzymierzeńcami.
Ministrowie spraw wewnętrznych Unii Europejskiej nie mają złudzeń:
Paryż może zdarzyć się dziś wszędzie. W Polsce też, jeśli dowódcy
fanatyków dostrzegą w tym jakąś korzyść propagandową.

Nawiasem mówiąc, nazywanie organizacji morderców i handlarzy
rabowaną ropą naftową i dziełami sztuki „państwem”
czy „kalifatem” dodaje im znaczenia.
Arabowie niechętni terrorystom nazywają ich zbrodniczy kartel „daesz”.

Daeszyści są groźni. Ich pogróżek nie wolno lekceważyć. Są bogaci,
mają na usługach różnych „użytecznych idiotów” z Zachodu,
powiązania z państwami Półwyspu Arabskiego, mnóstwo sprzętu
bojowego i broni zdobytego na armii syryjskiej czy irackiej albo
kupionego za brudne pieniądze. Mają nowoczesną w formie propagandę,
a wreszcie ok. 30 tysięcy bojowców, z których część to przybysze
z Zachodu. Ideowym spoiwem kartelu jest nienawiść do Zachodu.
Islam służy daeszystom do ujarzmiania ludzi poddanych ich panowaniu
i rekrutacji nowych terrorystów.

Czy Zachód może ich pokonać?
Jeśli skoordynuje swoje działania, może. Ale czy skoordynuje?
Nad tym pracują dziś europejscy i amerykańscy politycy, a także służby
specjalne i eksperci. Wielu uważa, że daesz upadłby w pół roku, gdyby
operacje lotnicze skoordynować z akcjami na lądzie.
Na ziemi milicje kurdyjskie, irackie i syryjskie powinny mieć wsparcie
regularnych armii Iraku i Syrii, a także zachodnich oddziałów specjalnych.
A zatem koncepcja istnieje, ale przeszkody są dwie.

Pierwsza, niechęć albo niezdolność do współpracy zachodnich służb
specjalnych. Nie dzielą się one swymi informacji i bazami danych
o terrorystach. Po raz kolejny zdarzyło się to w Paryżu.
Niektórzy terroryści byli namierzeni, a jednak dopięli swego.

Druga przeszkoda jest polityczna. Jak zbudować i za jaką cenę przymierze
z Rosją w sprawie zniszczenia daeszu? Czy za cenę odpuszczenia sprawy
ukraińskiej? Wiele wskazuje na to, że ten scenariusz jest prawdopodobny.
Czy rząd PiS jest nań gotowy? Nie wiemy. Tak jak prawie nic, poza
sloganami, nie wiemy o polityce zagranicznej tego rządu.
To kolejna zła wiadomość dla Polski.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 15:14, 21 Lis 2015    Temat postu:

-
Szachy dla polskich kobiet -- szach - mat
-
Kompozycja szachowa - reklamuje matowanie na --> Diagramie!
--
1_2
-- Diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach - #2 --- 1.Gf5 - grozi - 2. Kg4# --- 1. Gf5 - Gxf5 - 2. Kf3 - mat

--
3_4
Diagram -- 3
1. Gf5 - Wf5 -- 2. He3 - mat --- ---- siatka matowa --- 1. Gf5 - Kf5 - 2. Hxd5 - mat

--
5_6
Diagram - 5
1. Gf5! - d4 -- 2. Ha5 - szach - mat ---- ---- 1. Gf5 - g4 - 2. Hf4 - mat

Nauka matowania --- to początkowa edukacja szachowa!

Laszlo Polgar zalecał - by dzieci uczyć matowania od pierwszych zajęć
szachowych , czyli uczyć szachów - a nie zabawy szachami.
Czy dzieci są wyszkolone i potrafią matować w 2 czy w trzech posunięciach zalezy
od: - nauczycieli szachów i od ludzi co administrują stronami szachowymi.
--

Nienawiść we Wrocławiu
Adam Szostkiewicz

We Wrocławiu, mieście, skąd pochodziła filozof i karmelitanka Edith Stein
, Żydówka zamordowana przez Niemców w obozie Auschwitz,
kanonizowana przez Jana Pawła II, w centrum miasta urządzono
spalenie kukły Żyda z flagą UE w ręce. Akt barbarzyństwa miał miejsce
przed magistratem. Dowodził nim mężczyzna z biało-czerwoną
opaską na ramieniu. Policja odmówiła interwencji.

Wrocławski seans nienawiści nie ograniczył się do antysemityzmu.
Nieprzypadkowo kukła trzymała flagę UE (nawiązującą, nawiasem
mówiąc, do ikonografii maryjnej). Neonaziści tak samo nienawidzą
Żydów, Unii i muzułmanów, idei koegzystencji kultur, etyki tolerancji
i empatii. Nienawidzą i demonstrują tę nienawiść, choć zabrania tego
etyka chrześcijańska i prawo państwowe.

Mimo to policja milczała, nie milczeli na szczęście prezydent miasta
i przedstawiciel lokalnej władzy kościelnej. Potępili barbarzyństwo.
Przedstawiciel Związku Gmin Żydowskich w Polsce, były działacz
opozycji demokratycznej w PRL, chce się spotkać z policją.
„Mamy sytuację, że przyzwolenie i tolerancja jest dla wrogów tolerancji”.

Aleksander Gleichgewicht, autor tych słów, jest bliskim znajomym
Bronisława Wildsteina. Jestem ciekaw, czy Wildstein i inni znani Polacy
żydowskiego pochodzenia o prawicowych poglądach zabiorą głos
w sprawie wrocławskiej. Przecież wiedzą, że o tym nie wolno milczeć.

Polska tolerująca nienawiść w sferze publicznej ponosi porażkę moralną,
polityczną i wizerunkową. Prezes Kaczyński mówił niedawno w swym
exposé, że w Polsce pod rządami PiS pewne rzeczy będą tolerowane,
ale nie afirmowane. Czy tolerancją chce objąć też wybryki takie jak we Wrocławiu?


---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 19:24, 23 Lis 2015    Temat postu:

22.11.2015
niedziela




-
Od KOR-u do KOD-u
Adam Szostkiewicz

Brawo! To wisiało w powietrzu. Z każdym dniem przybywa powodów,
by bronić polskiej demokracji. Demokracji parlamentarnej opartej na
praworządności i trójpodziale władz. Innej demokracji tak naprawdę nie ma.
Kamiński, Trybunał Konstytucyjny, zapowiedź skrócenia kadencji
samorządów, „przeglądu” konstytucji.
A to ledwie pierwsze dni rządów PiS. Reakcja przyszła szybko.
Najpierw akcja zbierania podpisów pod apelem do prezydenta Dudy,
aby wyjaśnił, jakim prawem wyręczył sąd w sprawie Mariusza Kamińskiego.
Jest już prawie 20 tysięcy sygnatariuszy. Teraz KOD, oddolna
inicjatywa obywatelska. Może się okazać czymś na kształt ACTA.

Jacek Kuroń wzywał, by zamiast podpalać komitety PZPR, zakładać
własne. Stworzony w 1976 r. Komitet Obrony Robotników był reakcją
na brutalne zduszenie robotniczych wystąpień antypartyjnych w Radomiu
i Ursusie. Jednym z działaczy KOR był Antoni Macierewicz. KOR skupiał
ludzi o różnych poglądach. Przyjął zasadę jawności działania.
Poświęcił się niesieniu pomocy prawnej i materialnej dla osób
prześladowanych przez władze PRL za korzystanie z przysługujących
im praw obywatelskich i praw człowieka, gwarantowanych
w podpisanym przez PRL porozumieniu helsińskim.

I oto dziś powstała osobliwa sytuacja. Wskutek pierwszych posunięć
rządzącej prawicy pojawił się protest społeczny odwołujący się do tradycji
KOR. To znaczy, że KOD-owcy czują się spadkobiercami KOR-owców.

W takim razie postrzegają oni obecny obóz rządzący jako zagrożenie
dla swobód obywatelskich i praw człowieka, jakim przed laty był system
PRL-owski, zbudowany wokół monopartii nazywającej się „robotniczą”.
Powstanie KOD-u czytam jako przestrogę: nie idźcie tą drogą, bo PiS skończy jak PZPR.

Najnowszy sondaż daje PiS znaczną przewagę nad PO, ale suma poparcia
dla partii tworzących opozycję w parlamencie i poza nim jest w nim bliska
poparciu dla obozu prawicy. Układ sił w obecnym parlamencie tego nie
odzwierciedla. Hasło obrony demokracji może być atrakcyjne nie tylko
dla przeciwników obozu prawicy, lecz także tych wyborców, którzy p
oczuli się przez PiS oszukani, bo nie na taki PiS głosowali 25 października.

Prawica nie będzie mogła ignorować tworzącego się ruchu
demokratycznego, choć spróbuje. Jeśli jednak ruch okrzepnie
i wypracuje jakąś formułę przywództwa i współdziałania – na przykład
radę porozumiewawczą – prawica stanie przed wyzwaniem, którego
zapewne nie przewidział nawet „wielki strateg”.
I któremu może nie dać rady.

Edwin Bendyk uważa, że obóz pisowski chce budować w Polsce
neosalazaryzm. Widzę to podobnie. „Nowoczesność” PiS, scentralizowane
państwo monopartyjne, polityczny autorytaryzm, ideologia krucyfiksu
w kulturze i edukacji oraz drobny i średni kapitalizm, najlepiej czysto
polski. To nie jest recepta na rozwój, tylko na peryferyjną stagnację,
jaka stała się udziałem salazarowskiej Portugalii i frankistowskiej
Hiszpanii. „Rozwój” w wydaniu PiS cofa Polskę pół wieku wstecz
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 12:56, 24 Lis 2015    Temat postu:

-
Baartk
22 listopada o godz. 14:54

Czegoś tu nie rozumiem,
jak wyznawcy mgły smoleńskiej się organizują to jest OK, jak skrajna
prawica zwiera szeregi i urządza butne demonstracje, by palić
kukłę Żyda, to spoko, na tym polega demokracja. Ale jak ludzie się
wkurzają na niszczenie TK, ułaskawianie partyjnych kolegów, zapowiedzi
utworzenia autorytarnego katolandu, to to niby jest śmieszne,
ha, ha, takie to niepoważne, no farsa. A mnie po prostu wstyd pali,
gdy czytam, że najpopularniejszą formą demonstrowania patriotyzmu
i solidarności jest bicie w pięciu na jednego każdego kto wygląda jak
Syryjczyk! I tym osiłkom się wydaje, że teraz oni są polską elitą,
która będzie uczyć patriotyzmu resztę! W KOD, który popieram,
chodzi właśnie o to, żeby wyrazić swój sprzeciw dopóki nie jest za późno.

I nie mieszajcie do tego PO. Dopóki dość nieudolnie, ale w zgodzie z
konstytucją rządziło PO, wielu normalnym ludziom nie chciało się nic robić.
Bo nic nie zagrażało ich dorobkowi. Teraz, gdy naprawdę zagrożona jest
demokracja, nasza wolność i najważniejsze wartości, wkurzenie muszą
w końcu zademonstrować także przyzwoici ludzie, którzy wcześniej nie
mieli czasu na protesty, bo pracowali, by zarobić na rodzinę, ZUS
i podatki. PIS po prostu przegina, nie trzyma się demokratycznych reguł,
a w dodatku ciągnie za sobą faszystowską hołotę, dlatego spotka się
z natychmiastowym oporem. Ja nie będę czekał dnia, aż obudzę się
na Białorusi. A jakieś żałosne próby wyśmiewania nie robią na mnie wrażenia.
----


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 23:17, 25 Lis 2015    Temat postu:

25.11.2015
środa




Pani Premier, flaga europejska nawiązuje do Biblii!
Adam Szostkiewicz
Premier Szydło zapowiedziała, niezdarną polszczyzną, że konferencje
prasowe po posiedzeniach jej rządu nie będą się toczyły na tle flag
polskich i unijnych, tylko wyłącznie na tle polskich.

Wiadomość o tym obiegła media europejskie. Wkrótce doszła nowa:
nowy rząd nie wyklucza postawienia przed sądem obecnego
„prezydenta” UE Polaka Donalda Tuska. W Polsce natychmiast
przypomniano, że prof. Pawłowicz, członek obecnego rządu,
nazwała flagę UE „szmatą”.

Taki przekaz płynie w tych dniach z Warszawy do kraju i do Europy. Jednocześnie rząd PiS zapowiada lepsze wykorzystywanie funduszy unijnych przeznaczonych dla Polski. Jak pogodzić gotowość do sięgania po pieniądze europejskiego podatnika, w dużej części Niemców, z tymi komunikatami o wyraźnie niechętnej względem Unii wymowie? Jeśli to nie jest obłudą, to co?

Co do flagi, to pani premier zapewne nie zna jej ciekawej historii. Obecny jest w niej wątek religijny, a ściśle – maryjny. Jeden z projektantów, Arsene Heitz, czerpał inspirację z Biblii. W „Objawieniu św. Jana”, ostatniej księdze Nowego Testamentu, w rozdziale XII, wers 1, czytamy o cudzie, jakim u kresu ziemskich dziejów ma być pojawienie się na niebie postaci kobiecej, stojącej na księżycu i zwieńczonej koroną z dwunastu gwiazd. Kościół dopatrzył się w tej postaci Maryi, Matki Bożej.

Stąd wiele posągów maryjnych w katolickich świątyniach nawiązuje do tej interpretacji. Na przykład TAK. Drugi projektant, Paul M.G. Levy, belgijski Żyd nawrócony na katolicyzm, więzień obozu nazistowskiego w Dachau, a po wojnie pracownik Rady Europy, pomniejszał udział Heitza w stworzeniu flagi, ale jednoznacznie się od wątku religijnego nie odcinał.
Prawdopodobnie papież Jan Paweł II wiedział o fladze europejskiej więcej niż premier Szydło i jej ostentacyjnie katolickie otoczenie polityczne. Przecież nie miał problemu z zachęcaniem Polski do wstąpienia do UE: „Od Unii Lubelskiej do Unii Europejskiej!”.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 18, 19, 20 ... 43, 44, 45  Następny
Strona 19 z 45

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin