Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Edukacja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 9:24, 02 Wrz 2015    Temat postu:

1.09.2015
wtorek

Szkoła ruszyła, ale bardzo powoli
Dariusz Chętkowski

Jedne szkoły są gotowe do pracy równo z pierwszym dzwonkiem.
Inne dopiero na początku września zbierają się do kupy i próbują ruszyć z robotą.

Rodzice przychodzą i sprawdzają, co już działa. Najbardziej czułe punkty
to biblioteka i stołówka. Kiedy uczniowie będą mogli wypożyczyć książki?
Dlaczego nie dzisiaj? Kiedy stołówka zacznie wydawać ciepłe posiłki?
Dlaczego dopiero za tydzień? Kiedy ruszą koła zainteresowań?
Kiedy zacznie działać szkolna sieć wi-fi? Czy jest czysto w pracowniach?

Nie ja zadaję te pytania, tylko mnie pytają znajomi. To ja muszę
wyjaśniać, dlaczego coś nie jest gotowe na czas. Tłumaczę siebie
i innych. W szkołach jest różnie. Niektórym można by dać medal za
idealne przygotowanie, inne zaś zdumiewają nonszalancją.
Każda placówka ma swoje wytłumaczenie i ja to rozumiem, bo sam
też nie ze wszystkim zdążyłem na czas. Chyba to nie jest wielki
problem, że pełną parą zacznę pracować od poniedziałku?

Niestety, rodzice patrzą na to inaczej. Oceniają początek roku szkolnego
przez pryzmat wakacji. Ludziom wydaje się, że jak nauczyciele mają
dwa miesiące wolnego, to powinni absolutnie ze wszystkim być gotowi
już 1 września. Komu jak komu, ale belfrom nie wypada nie dotrzymać terminu.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 9:27, 02 Wrz 2015    Temat postu:

-
dobrymnich
1 września o godz. 13:08 245770

Nie będzie sklepików . W moje szkole już był z tym problem w ubiegłym
roku . Odmawiało 2 kolejnych ajentów po 1 mc. działalności, zgodził się
trzeci ale warunkowo do czasu opublikowania rozporządzenia co mu wolno
. Dziś Oświadczył że rezygnuje bo nie ma żadnego ekonomicznego
uzasadnienia na prowadzenie działalności wedle wytycznych ministerstwa .

Gdy próbowano już wy ubiegłym roku zastępować tzw. jedzenie śmieciowe
żytnim pieczywem z szynką i sałatą oraz chipsami z jabłek natychmiast
siadał obrót. Jest 100m do sklepu w którym można kupić wszystko łącznie
z tanimi kanapkami o Coli i chipsach nie wspominając .
To się po prostu nie uda , potrzebna jest edukacja od kołysk
i po emeryturę a dopiera później zakazy.
-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 9:28, 02 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 9:33, 02 Wrz 2015    Temat postu:

-
allochtonka.blogspot.com
1 września o godz. 13:40 245773

Hm, szkoła raczej powinna być przygotowana po wakacjach.
Inna sprawa, że z różnych względów można celowo zaplanować
rozpoczęcie działalności pewnych działów nieco później.
Choćby po to, żeby nie było chaosu pierwszego dnia.
W wielu krajach np. pierwsze klasy szkół podstawowych
czy średnich rozpoczynają naukę o kilka dni później. To zrozumiałe.

Natomiast zupełnie mnie zaskoczyło, że większość (również moi przedmówcy) tak krytykuje eliminację śmieciowego jedzenia ze szkół. Jasne, że porządnej edukacji w tym zakresie nic nie zastąpi. I powinna ona mieć miejsce w szkole, bo jak widać wielu rodziców nie przykłada do tego wagi. Ale brak słodkości i tłustości w szkolnych sklepikach i automatach nikomu nie zaszkodzi (z wyjątkiem ajentów i finansów szkoły). Zresztą pomysł nie jest nowy. W niemieckich i holenderskich szkołach podstawowych też nie ma śmieciowego jedzenia.
W żadnej formie. W ogóle nie ma automatów ani sklepików.

Zresztą w niemieckiej szkole moich dzieci był także zakaz przynoszenia słodkości z domu, jak również nabywania w drodze do i ze szkoły. I w ogóle posiadania przy sobie pieniędzy – ponieważ przed szkołą był supermarket, nauczyciele sprawdzali po lekcjach, czy nikt tam nie wstępuje w drodze na przystanek. I jakoś wszyscy żyją. I nie głodują. Dlaczego właściwie niemieccy czy holenderscy rodzice potrafią rano zapakować dzieciom pudełka z jedzeniem i butelki z napojami a polscy nie? Z tego, co pamiętam, nasi rodzice tę umiejętność posiadali. W razie czego mogę poinstruować. Życzę pozytywnego myślenia na progu nowego roku szkolnego!
----


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 10:57, 02 Wrz 2015    Temat postu:

2.09.2015
środa

Drodzy politycy, czy staniecie wreszcie po stronie szkoły?
Leszek Jażdżewski

List Świeckiej szkoły do partii politycznych. Zdeklarujcie się!

Wczoraj był 1 września, ważny dzień dla milionów uczniów i ich
rodziców, setek tysięcy nauczycieli i pracowników szkolnych.
To idealny moment do tego, żeby zadać Wam istotne pytanie:
Czy jesteście za tym, żeby pieniądze przeznaczane na edukację były
przeznaczane na jak najlepsze kształcenie polskich dzieci?
Na naukę języków, wyposażone sale komputerowe, mniejsze klasy,
pomoc dla gorzej sytuowanych dzieci? Tyle mówicie o jakości kształcenia
, o rozwijaniu obywatelskich postaw, o innowacjach, które wymagają
edukacji na najwyższym poziomie. Ale czy naprawdę jesteście gotowi
do wsparcia niedoinwestowanych szkół?

Czy też wolicie, żeby jak dotychczas 1 miliard 350 milionów złotych
z naszych podatków płacić Kościołowi katolickiemu za lekcje katechezy,
których uczniowie mają więcej niż lekcji biologii, geografii czy historii –
860 w całym cyklu nauczania.


Obywatelska inicjatywa ustawodawcza Świecka szkoła zbiera podpisy
za tym, żeby pieniądze z subwencji oświatowej, przeznaczone na
edukację, były wydawane na szkoły, na kształcenie uczniów.
W czasach globalnej konkurencji, trudnego rynku pracy dla młodych
nie stać nas na zmarnowanie choćby złotówki! Opłacanie księży i
katechetów pozostawmy instytucji, która za katechezę odpowiada, która
układa program lekcji i wyznacza, kto ma ich udzielać, czyli Kościołowi.

To nie jest dyskusja na temat wiary, to jest kwestia wyboru przyszłości naszych dzieci.
Wyboru, na co przeznaczamy pochodzące z naszych podatków pieniądze.
Czy na edukację, czy na wsparcie ważnej, ale niebiednej przecież
instytucji, która jest sama w stanie samodzielnie, bez państwowego
wsparcia, głosić swoją naukę, tak jak przez ostatnie 2 tysiące lat.

Drodzy politycy, czy jesteście gotowi stanąć – wreszcie
– po stronie szkoły?

---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 11:01, 02 Wrz 2015, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 17:29, 02 Wrz 2015    Temat postu:

-
totmes72
2 września o godz. 15:48 245780
Methionine

Oczywiście, ze to świetny pomysł ale miód wsadzony do gorącej herbaty
traci swoje właściwości. Miód trzeba też przechowywać
w odpowiednich warunkach, bo się szybko zepsuje.

Powiedz, na litość Boską, czemu zakazano wody gazowanej mineralnej?
Czemu zakazano białego pieczywa – nie każdy lubi pełnoziarniste?
Takich idiotyzmów jest tam więcej. A może należało na początek
wywalić chipsy, słodycze i colę, a resztę zostawić? Czekolada,
w tym deserowa jest zdrowa i zawiera dużo magnezu. Po za tym szkoły
na tym zarabiały, teraz (bo gminy nie dadzą) będą “dobrowolne” składki
na różne rzeczy wśród rodziców. Efekt będzie taki, ze dzieciaki kupią to
co będą chciały przed szkołą. Moje dzieci lubią chleb z nutellą, co ja
uważam za świństwo ale problem jest w tym żeby nie siedzieć przed
kompem tylko iśc na dwór z kumplami pograć w gałę.
A to już obowiązek rodziców.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 17:58, 05 Wrz 2015    Temat postu:

5.09.2015
sobota

Majonez zły, keczup dobry
Dariusz Chętkowski

Ministerstwo Zdrowia określiło, które produkty są zakazane w szkolnych
sklepikach. Szczególną troską otoczono kanapki. Do ich przygotowania
nie wolno używać soli, majonezu, żadnych sosów, natomiast keczup
może być (rozporządzenie tutaj).

W Łodzi są takie korki, że trzeba wstać dwie godziny wcześniej, aby
zdążyć do pracy na ósmą. Niektórzy o tak wczesnej porze nie są w
stanie zjeść śniadania. Inni mogliby zjeść, ale wolą pospać chwilę dłużej.
Brakuje im też czasu na przygotowanie kanapek sobie czy dzieciom.
Ludzie kupują więc w szkole. Do tej pory mogli jeść, co chcą,
od tego roku szkolnego menu ustala minister zdrowia.
Mnie i mojego dziecka akurat rozporządzenie ministra nie bardzo
dotknęło. Jesteśmy smakoszami keczupu, a ten został uznany za zdrowy
(o ile do jego produkcji zużyto nie mniej niż 120 g pomidorów na 100 g
keczupu). Będziemy więc prosili o zalanie kanapek keczupem i posypanie
pieprzem (zakazana jest sól). Współczuję jednak koleżankom i kolegom,
którzy lubują się w majonezie. Solić kanapek im też nie będzie wolno.

Rozporządzenie bardzo szczegółowo określa, co wolno sprzedawać,
a czego nie wolno. Podobno właściciele sklepików szkolnych zamykają
interes, ponieważ nie da się handlować wg wytycznych Ministerstwa
Zdrowia. Moim zdaniem, ci handlowcy nie mają smykałki do interesów.

Jak nie wiedzą, to niech się zapytają emerytów, co to znaczy towar spod
lady. Przyznam się, że gdyby mnie sprzedawca zapytał, czy na kanapkę
chcę legalny keczup, czy zakazany majonez, to miałbym poważny
problem. Wprawdzie jestem smakoszem keczupu, ale przecież zakazany
owoc smakuje najbardziej. Boję się, że pod wpływem tych zakazów moje
dziecko też zmieni przyzwyczajenia i zacznie jeść to, czego akurat nie wolno.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 18:55, 05 Wrz 2015    Temat postu:

-
zza kałuży
5 września o godz. 18:29 245791

Czy 1/8 kubka pomidorowej pasty ma takie same
wartości odżywcze jak 1/2 kubka warzyw?
Czy w związku z tym pizza to jest warzywo?
To tylko jeden przykład medialno-prawodawczo-żywieniowej
dyskusji z jednego kraju na temat szkolnego jedzenia.
Jestem przekonany, że każdy polski emigrant mógłby podać
podobny przykład ze swojej nowej ojczyzny.
Wszędzie dzieci wolą jeść śmieci.
Wszędzie warzywa i owoce lądują w kuble. Może w jednej Francji potrafili
to rozwiązać… no ale oni mają francuskich kucharzy i kucharki!
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 8:11, 06 Wrz 2015    Temat postu:

-
zza kałuży
6 września o godz. 5:50 245799

Z drugiej strony dzieci nie są nauczone przez rodziców.
Daję słowo, że jako dziecko i nastolatek jadłem wszystko.
No może tylko za wyjątkiem flaków, ot, taką jedną miałem fobię.

Do szkoły dostawałem 1, potem 2 kanapki, z wędliną i/lub żółtym
serem/topionym serem/pasztetem/smalcem/masłem plus (zawsze),
obrany ogórek, (lub) marchew, (lub) dużo liści sałaty, (lub) pomidora i
zawsze jabłko. Czasami do kanapki wędrował kotlet albo jakieś
gotowane mięso z poprzedniego obiadu. Smażona albo wędzona ryba.
Mama nie budowała skomplikowanych konstrukcji kanapkowych jak np.
Subway tylko warzywa zawsze dostawałem w jedym kawałku jak je bozia stworzyła.

Od bardzo wielkiego dzwonu dostawałem banana albo pomarańczę.
Mama się na nie “szarpała” pewnie po moich opowieściach
o koleżankach z klasy, których rodzice byli trenerami sportowymi
i przywozili im cytrusy z zagranicznych zawodów.
Dużo częściej miałem garść śliwek albo czegoś podobnego,
w zależności od sezonu.
Tak więc codziennie w szkole jadłem min. 1 jabłko i 1 warzywo.
Plus 1 a potem 2 kanapki.

Nie pamiętam abym dostawał do szkoły jakieś picie. Widać było to przed
epoką soczków czy sody w kartonikach czy plastykowych buteleczkach.
Nie bardzo pamiętam zatem co w szkole piłem. Pewnie wodę z kranu.
Czasami chodziliśmy na wodę z saturatora na ulicy, na kefir z
frytkami/plackami do frytkarni. Czasami kupowałem tam pyszny kwas.
Jak się okazało po latach “oszukany”, bo ten w ZSRR był inny, ale ten
“polski kwas” całkiem smakował. Sklepików nie było, ani w podstawówce
ani w liceum. Stołówki szkolne były i w liceum jadłem obiad w szkole.
W liceum chodziliśmy też do piekarni po ogromne rogale. Dwie znane mi
dziewczyny kupowały rogala na spółkę. Jedna jadła miękki
środek a druga chrupiącą skórkę i obie były szczęśliwe. Wink

Moje własne dzieci zamarudziły przy stole tylko raz. Do tej pory
wspominają, że jak któreś z nich kiedyś nie chciało zjeść posiłku to
tata zapytał się czy może i sam go zjadł. Dziecko zaś nie dostało
niczego w zamian i bardzo zdziwione (oraz głodne) obeszło się smakiem.

“Lepiej to zjedz, bo ci tata zje” kilka razy obiło mi się o uszy ale niejadków
u nas nie było. Krewni wypożyczali nasze dzieci w dydaktycznym celu.

“Czy może kilka waszych przyjść do naszego Kubusia na obiad?”

Tak to jest, jedynacy są jakoś bardziej wybredni… Wink
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 20:36, 06 Wrz 2015    Temat postu:

-
Helena
6 września o godz. 20:23 245805

Nie wiem czy pamietacie te serie programow Jamie Olivera, gdy
postanowil on zmienic jedzenie podawane w brytyjskic szkolach?
I wyeliminowac z nich slynne przemyslowe kreciolki indycze na rzecz
potraw przyrzadzanych na miejscu przez panie kucharki, z prawdziwych
prodktow? Gdy w jednym z pierwszych progamow chcial zademostrowac
jak sie przyrzadza pieczone kawalki kurczaka, gdy siegnal po sol,
przygladajace sie remu niechetnie i nadete kucharki podniosly raban:
Ministerstwo zaleca unikania soli w szkolnych posilkach.
“MInisterstwo nie zna sie na gotowaniu, niech sie wypcha trocinami” –
pogodnie oznajmil Jamie i posolil.

W ktoryms z dalszych programow niezapomniana byla scena z jedna
z tych kucharek, ktora zabral do supermaeketu na zakupy.
A gdy siegnal po doniczke z bazylia, kucharka krzyknela ze zgroza
w glosie: Przeciez to sa jakies liscie! Tego sie nie je!

Rok pozniej, ta sama kucharka wraz z innymi paniami ze szkolnych
stolowek wyszkolonymi przez Olivera prowadzila kursy dla wszystkich
szkol, ktore chcialy wziac udzial w kampanii na rzecz szkolnego jedzenia.
Wczesniej jeszcze Jamie Oliver mial rozmowe pa duszam z pania
minister od oswiaty, ktora przekonal o koniecznosci podniesienia
rzadowej kwoty na kazde odzywiajace sie dziecko w szkole.
A dzieci zapeiwadzil do fabryki gdzie produkowane sa kreciolki indycze.
Niektore dzieci sie porzygaly ujrzawszy z czego sie te specjaly robi.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 9:54, 08 Wrz 2015    Temat postu:

8.09.2015
wtorek

Mało nie zdało
Dariusz Chętkowski

W tym roku do egzaminów poprawkowych przystąpiło tak mało
maturzystów, że roboty z nimi było tyle, co kot napłakał.
To bardzo zdenerwowało ludzi, którzy żyją ze sprawdzania prac maturalnych.
Testów poprawkowych w sierpniu było tak mało, że do sprawdzania
nie opłacało się zapraszać szeregowych egzaminatorów.
Zresztą nawet nie dla wszystkich liderów wystarczyło roboty.

Tak źle chyba jeszcze nigdy nie było. Do tej pory na maturę poprawkową
zgłaszało się tyle osób, że nie tylko liderzy mieli zapewnioną robotę,
ale i wielu zwykłych egzaminatorów otrzymywało zaproszenia do pracy.
Dlatego tegoroczna posucha bardzo zdenerwowała wszystkich,
którzy liczyli na dodatkowy zastrzyk finansowy.

Źle, gdy matura jest za trudna, ale jeszcze gorzej, gdy jest za łatwa
i wszyscy zdają w pierwszym podejściu. A najgorzej, gdy w jednym
roku jest za trudna, a w innym za łatwa. Rok temu egzaminatorzy byli
zadowoleni, nawet bardzo, więc liczyli, że teraz będzie podobnie lub tylko
trochę gorzej. Niestety, wyszło fatalnie. Jak będzie w kolejnych latach?
Czy z poprawkowej matury da się wyciągnąć sensowne pieniądze?

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 9:56, 08 Wrz 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 20:46, 09 Wrz 2015    Temat postu:

9.09.2015
środa

Co może nauczyciel?
Dariusz Chętkowski

Początek roku szkolnego zaowocował licznymi wywiadami z osobami,
które radzą nauczycielom, jak mają pracować. Jeden z ciekawszych
ukazał się w Głosie Nauczycielskim” i nosi tytuł
“Szkoła wiele może” (fragment tutaj).

Nauczyciele nie znoszą, gdy ktoś próbuje nimi pokierować.
W ogóle w tym zawodzie tylko jedna rada cieszy uznaniem, a brzmi ona
tak: “Chcesz dobrej rady? No to posłuchaj: ‘Nie słuchaj żadnych rad'”.
Kto więc decyduje się pouczać nauczycieli, ten albo nie ma pojęcia
o naszej grupie zawodowej, albo można mu pozazdrościć tupetu.

W tekście “Szkoła wiele może” rad udziela prof. Jacek Pyżalski, pedagog,
którego bardzo cenię. Nie powiem, nieźle się to czyta, np. że trzeba
tworzyć pozytywne relacje z uczniami, ale co z tego? Jakiś czas temu
miałem na jednej ze swoich lekcji gościa. Popatrzył na klasę, ocenił
zachowania uczniów, moją relację z nimi, a potem poradził:
“Powinien pan schamieć”. Od razu dodam, że mój gość był równie,
no może odrobinę mniej utytułowanym pedagogiem, co prof. Pyżalski.
Kogo powinienem posłuchać?

Nauczyciele dostają mnóstwo rad, niestety, sprzecznych.
Oczywiście, serce podpowiada mi, aby posłuchać rady Jacka Pyżalskiego
i budować pozytywne relacje z uczniami. Gdzieś jednak z boku słyszę
podszept, że może ten drugi profesor ma rację. Może korzystniej będzie
schamieć? A może po prostu być sobą i nie słuchać żadnych rad?
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 13:40, 11 Wrz 2015    Temat postu:

11.09.2015
piątek

O której do szkoły?
Dariusz Chętkowski

Zmieniamy plan lekcji, ponieważ uczniom nie podobało się, że przychodzą
do szkoły na dziesiątą. Okazało się, że wszyscy wolą zacząć wcześniej – nawet o ósmej.
Nie dla wszystkich udało się tak ustalić plan, aby lekcje rozpoczynały się
dość późno. Jednak niektóre klasy mogły pospać. Niestety, okazało się,
że to im wcale nie pasuje. Najpierw młodzież zgłosiła weto, a potem
protestować zaczęli rodzice. Licealiści nie mogą zaczynać o dziesiątej,
gdyż wtedy kończą o 16-17 i natychmiast mają dodatkowe zajęcia, np.
kursy przygotowujące do egzaminu maturalnego, korepetycje itd.
Lekcje szkolne muszą więc zaczynać się jak najwcześniej – szczególnie w klasach maturalnych.

Młodzież uczy się na dwie zmiany. Miedzy szkołą a korepetycjami ma
przerwę na dojazd i posiłek. W tym tygodniu, gdy lekcje kończyły się
później, niektórzy zwalniali się z ostatnich godzin. Inaczej nie zdążyliby
na korepetycje. A przecież to dopiero początek roku szkolnego,
prawdziwy boom na korepetycje i kursy zacznie się później.
Zmiana planu była więc pilnie potrzebna, inaczej nikt nie zostawałby na ostatnich godzinach.
Brytyjczycy przekonują, iż uczniowie powinni rozpoczynać lekcje później,
najlepiej o dziesiątej (info tutaj). Taki system jest bowiem zgodny
z zegarem biologicznym młodzieży. W Polsce – jak widać – to nie przejdzie.

-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 6:31, 12 Wrz 2015    Temat postu:

-
zza kałuży
12 września o godz. 3:05 245834

“Smutne jest to, że panuje przekonanie, że bez korepetycji to dzisiaj ani rusz.”
Rodzice (i czasami znani mi uczniowie) tłumaczą to albo tragicznym
poziomem ich nauczycieli albo/i tłokiem w klasie. Nauczyciel korepetytor
jest w/g nich dużo lepszy bo raz, że mogą go wybrać a dwa, że uczy indywidualnie.
“A jeszcze tak niedawno zajęcia wyrównawcze to był wstyd
i niektórzy się do nich nawet nie przyznawali…”

Na korepetycje można patrzeć jako na symbol statusu. A ciebie nie stać?
“Gdyby co niektórzy zamiast na dodatkowe zajęcia wydali
pieniądze na dodatkowe książki dotyczące danego przedmiotu.
Na książki mogą wydać. Ale biblioteki też istnieją.
Plus doszedł cały Internet. Z legalnymi i nielegalnymi kopiami książek.
Z darmowymi wykładami na takiej masie stron, że nie wiem od której
zacząć, ze Skypem do gadania w obcym języku,
z obcojęzycznym radiem, telewizją i filmami. Itd., itp.
A tak ogólnie to kto rano wstaje temu Pan Bóg daje.
Podobno.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 11:07, 14 Wrz 2015    Temat postu:

14.09.2015
poniedziałek

Kto kopie dołki pod uczniami?
Dariusz Chętkowski

Wystarczyły dwa tygodnie nauki, aby w czwartych klasach szkoły
podstawowej powstała przepaść między uczniami dobrymi i słabymi.
Teraz trzeba kilku miesięcy, żeby tę przepaść zakopać.
Niestety, w wielu przypadkach przepaść będzie pogłębiana.

Z niepokojem obserwuję, ile nauczyciele zadają dzieciom do domu.
Co najmniej pół godziny czytania lektury dziennie, tyle samo na zadania
matematyczne, kolejne 30 minut na rysowanie ilustracji do wiersza
i jeszcze raz tyle na pojęcia muzyczne lub ćwiczenie gamy na flecie,
i znowu pół godziny albo więcej na wkuwanie słówek z angielskiego.
Potem po kwadransie na definiowanie pojęć z plastyki, na zadania
z przyrody i religii bądź etyki. Bite trzy godziny zadań domowych dla
dziesięciolatków – razem z lekcjami daje to dziesięć godzin nauki
dziennie, czyli więcej niż etat.

Intencje nie są złe. Uczniowie muszą się przyzwyczaić, że życie to nie
jest bajka. Trzeba tyrać dzień w dzień, to może coś z nas będzie.
Dzieci są ambitne, więc tyrają. A jak im się nie chce, to rodzice
przymuszają, aby uczyły się wbrew chęci i woli. Ten system jednak
nie działa w rodzinach z problemami. Uczniowie z zagrożonych rodzin
dostają więc jedynki za brak pracy domowej (bo mama nie pomogła,
gdyż pracowała do późna, bo tata nie zmusił, gdyż pił), za brak zeszytu,
kredek i fletu (rodzice mieli w d… i nie kupili). Już w pierwszym tygodniu
nauki dzieci dostają karne prace domowe, których nie wykonują.
Minus albo jedynka. Potem dostają minusy i jedynki za kręcenie się
na lekcji i robienie głupich min. Przepaść między dziećmi się pogłębia.

Ilu nauczycieli buja w obłokach, myśląc, że wystarczy dobrze uczyć,
dużo zadawać, wiele wymagać, a system będzie działał idealnie?
Działa, ale tylko na część klasy. Pozostałych uczniów diabelnie szybko
wyklucza. Dlaczego po pierwszym-drugim niepowodzeniu nie skierować
dziecka do grupy wsparcia, dlaczego w szkole nie odrobić z nim pracy
domowej wspólnie, dlaczego razem nie poczytać lektury?
Dlaczego nie wprowadzić zasady “cała nauka w szkole”?

Czy trzeba czekać, aż dziecko zrozumie, że nic z niego nie będzie
– tylko głąb, leń, łobuz i wrzód na ciele społeczeństwa?
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 16:29, 14 Wrz 2015    Temat postu:

-
anastazja
14 września o godz. 11:39 245839

Zgadzam się z autorem w 100 proc. jestem babcią dziesięcioletniego
chłopca, ucznia V klasy.Kl.IV mamy za sobą. Wnuk poszedł do szkoły
w wieku 6 lat i dobrze sobie radzi. Mysle, że jest to w dużej mierze
dlatego, ze ma babcię, która poświęca mu sporo czasu.
Jak czegoś nie zrozumie w szkole to babcia wyjaśni, ma czas na
rozmowę z wnukiem, rozładowanie jego syresów..
Mam ma jeszcze duie małe dziecko, a tata cały dzień
w pracy a więc nie mogłiby mu poświęcać wiele czasu.

Wiele dzieci nie ma takich warunków. Bez pomocy, bez zainteresowania
ze strony dorosłych popadaja w kłopoty, otrzymują złe oceny, które
nauczyciele stawiaja bez wysłuchania tłumaczenia uczniów itp.
Dzieci nie radza sobie, więc wagarują, popadają w agresję.

Mój wnuk, który ma zawsze odrobione lekcje, raz przez pomyłkę,
a właściwie ja mu źłe zasugerowałam, nie napisał opowiadania.
Dostał za to uwagę, napisaną na czerwono, na całą stronę w zeszycie.
Mówił,że mu było bardzo przykro.
Konkludując: więcej serca, zrozumienia, ciepła ze storny nauczycieli.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 11 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin