Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Edukacja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 12:04, 27 Mar 2015    Temat postu:

27.03.2015
piątek

Dyrektor na godziny
Dariusz Chętkowski

Po raz kolejny zostałem powołany na dyrektora p.o.
Z tego powodu musiałem podpisać dokument, że przejmuję szkołę
we władanie i odpowiadam za bezpieczeństwo uczniów, wypełnianie
obowiązków przez pracowników oraz realizację misji placówki.
Ciężar zadań jest tak duży, że z trudem łapię oddech.

Dyrekcja nie może pozostawić szkoły bez nadzoru.
Dlatego gdy na miejscu nie ma nikogo z kadry kierowniczej, np. szef jest
w delegacji, a wice na zwolnieniu, wtedy placówką rządzi wskazana osoba.
Ostatnio ten zaszczyt spotyka mnie.

Sprawowanie władzy zmienia człowieka. Chociaż jestem tylko dyrektorem p.o., do tego jedynie kilkugodzinnym, to i tak obserwuję u siebie niepokojące objawy. Temperatura nieco mi spadła (36,1), wzrost jakby się podniósł (o 4 milimetry), słuch wyostrzył (czekam na wyniki, ale na oko o sto herców), wzrok sfiksował (widzę rzeczy, o których wcześniej nawet mi się nie śniło), węch wyszlachetniał (wciąż coś mi tu śmierdzi), a mowa zrobiła się twarda niczym tygodniowa bułka z hipermarketu. W ogóle stałem się czujny jak zając, podejrzliwy jak lis, złośliwy jak chochlik, krzykliwy jak reklama telewizorów i wszędobylski niczym małe dziecko. Może to nie jest wcale wina sprawowanej władzy, tylko skutek przesilenia wiosennego, diabli wiedzą.

Jeśli to nie z powodu wiosny tak mną telepie, to współczuję ludziom, którzy są dyrektorami non stop. Ja jakoś z tego stanu wyjdę. Po pierwsze, koniec mojego dyrektorowania bliski, a po drugie, koleżanki i koledzy zapowiedzieli w poniedziałek kocówę i inne kary, co ma mi pomóc w powrocie do normalności.
Ciekawe, co zgotowaliby dla mnie, gdybym dyrektorował
przez lat dziesięć albo dwadzieścia?

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 22:16, 31 Mar 2015    Temat postu:

31.03.2015
wtorek

Egzamin szóstoklasisty
Dariusz Chętkowski

1 kwietnia zaczyna się egzamin szóstoklasisty.
Chociaż prima aprilis to dzień dobry do zabawy, uczniom nie będzie
do śmiechu. Trzeba się naprawdę postarać, inaczej na kolejne
lata trafi się do piekła, czyli złego gimnazjum.

Niedawno przyjaciele zapytali mnie, czy już wybrałem gimnazjum
dla córki. Odpowiedziałem, że to jej sprawa, może przecież pójść
do rejonowego. Nie jestem w stanie opisać reakcji przyjaciół.
Byli tak przerażeni, jakbym zamierzał własne dziecko zrzucić
w 300-metrową przepaść. Wyrodny ojciec!

Dowiedziałem się, że w Łodzi gimnazjów jest ponad sto, ale liczą się tylko
dwa, ewentualnie trzy. Reszta to badziewie, zamulanie łbów, rzeźnia
umysłów, gniazdo troglodytów, wylęgarnia chamstwa, same knoty i gnioty
. Zmarnują mi córkę i tyle.
Chyba nie pozwolę, aby jedyne dziecko poszło do rejonowej szkoły?

Mam jeszcze trochę czasu na przemyślenie swojej postawy.
Może rzeczywiście zbyt nonszalancko podchodzę do przyszłości własnego
potomstwa, może powinienem zagonić do nauki, otoczyć korepetycjami,
zamówić osobistych trenerów, wziąć pożyczkę z banku i w ogóle zrobić
wszystko, co w ludzkiej mocy, aby ocalić dziecko od tragedii. Może.

Patrzę na przyjaciół i szczerze im współczuję. Są zieloni ze strachu.
Ich córka przystępuje do egzaminu szóstoklasisty. Od wyniku zależy cała
przyszłość. To dla dziecka być albo nie być. Obiecuję trzymać kciuki
i życzę szczęścia. Niech zwyciężą najlepsi i w nagrodę nie trafią do
rejonowego gimnazjum!

-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 12:28, 04 Kwi 2015    Temat postu:

3.04.2015
piątek

Wielka manifestacja nauczycieli
Dariusz Chętkowski

Trwają zapisy na manifestację nauczycieli w Warszawie 18 kwietnia.
Chętnych jest tak dużo, że istnieje obawa, iż nie wystarczy autokarów dla wszystkich.
Jeśli ktoś planuje szkolną wycieczkę w tym dniu i potrzebuje pojazdu dla
uczniów, niech się pospieszy z rezerwacją.
Albo niech zrezygnuje i jedzie razem z nami (info o manifestacji tutaj).

Nikogo chyba nie trzeba namawiać. Skończyły się czasy, kiedy na
manifestację jechał tylko prezes szkolnej organizacji związkowej,
a reszta miała inne plany, czyli grilla i piwko. Przyznam, że też mnie
bardzo korciło, aby kwietniową sobotę spędzić na rozrywce, jednak
okazało się, iż nie mam z kim. Koleżanki i koledzy jadą bowiem do Warszawy.

Dostałem nawet propozycję od osób, które nie są nauczycielami.
Pytały, czy mogą jechać razem z nami na manifestację.
Obawiam się, że nie ma już wolnych miejsc w autokarach.
No cóż, pozostaje jeszcze jazda koleją. I chyba tak to się skończy.
Zresztą na miejscu ZNP nie bawiłbym się w wyjazd autokarami, tylko
wynająłbym parę pociągów i zabrał wszystkich – zarówno nauczycieli,
jak i ludzi, którzy nas rozumieją i popierają. Wbrew temu, co można
wyczytać w mediach, zrozumienie i aktywne poparcie może być bardzo duże.
A skoro tak, to jedziemy i walczymy o lepsze warunki pracy i płacy.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 18:54, 06 Kwi 2015    Temat postu:

6.04.2015
poniedziałek

Liceum obejmuje gimnazjum
Dariusz Chętkowski

Kończę realizację podstawy programowej dla liceum.
Z trudem, ale udało mi się omówić wszystkie lektury.
Niestety, to nie wszystko. Matura bowiem obejmuje także lektury
przewidziane dla gimnazjum, np. dzieła Krasickiego,
Fredry czy Sienkiewicza (podstawa dla gimnazjum tutaj).

Klasa, która w tym roku przystąpi do matury, przechodziła z rąk do rąk.
Więcej niż jeden polonista to spory problem.
Gdy pytam, co było w drugiej klasie, niezmiennie dowiaduję się, że nic.
Uznaję, że mój poprzednik wszystko omówił (inaczej być nie może),
a młodzież po prostu zapomniała. Poza tym prawo zezwala każdemu
uczniowi na 50-procentową frekwencję, mogło się więc zdarzyć,
że temat był realizowany, ale dla małej grupki uczniów.

Materiał licealny trzeba więc solidnie powtórzyć. Niestety, równie solidnie nie zdążę powtórzyć materiału gimnazjalnego. A uczniowie tak samo zaklinają się, że nie było tej lub tamtej lektury, mimo że podstawa nakazuje je omówić. Jako nauczyciel pracujący w liceum poczuwam się do odpowiedzialności za realizację programu licealnego. Nie mogę jednak brać odpowiedzialności za etap wcześniejszy.
A co, jeśli młodzież ma rację i naprawdę nauczyciele nie zrealizowali swojej podstawy programowej? Kto ich tam sprawdzi? Za ewentualną porażkę na maturze odpowiadał będzie tylko i wyłącznie ostatni nauczyciel z liceum, a nie jego poprzednicy.

Pocieszam się, że za ewentualny sukces cała chwała też spadnie
tylko i wyłącznie na mnie, a nie na belfrów z gimnazjum.
Może więc wygospodaruję trochę czasu i powtórzę to, co moje i co nie moje.
Tak na wszelki wypadek i ku chwale Ojczyzny.
A nuż na maturze będzie Zemsta albo Quo vadis?
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 19:17, 10 Kwi 2015    Temat postu:

10.04.2015
piątek
Ocena na podstawie ankiet
Dariusz Chętkowski

[link widoczny dla zalogowanych]

Moją szkołę dopadła kontrola z kuratorium, tzw. ewaluacja zewnętrzna. Polega ona na zagonieniu wszystkich, tj. pracowników, uczniów, ich rodziców oraz osób współpracujących z placówką, do wypełniania ankiet. Na podstawie badania ankietowego liceum otrzyma ocenę.

Wczoraj musiałem usiąść do komputera i wypełnić ankietę dla nauczyciela (tutaj przykład wypełnionego dokumentu). Ponieważ nie miałem na to najmniejszej ochoty, zacząłem szukać jakiegoś środka na wzmocnienie chęci. Najpierw przyszła mi do głowy metoda Witkacego, powiedzmy szklanka wódki, dwa piwa i sześć papierosów, ale po świętach nic nie zostało w barku, więc musiałem zrezygnować. Przejrzałem domową apteczkę, szukając czegoś na poprawę humoru, ale okazało się, że wszystko łyknęli goście podczas świąt. Inaczej pewnie by nie przetrwali spotkania z rodziną.

Na szczęście rodzina zostawiła w domu dużo słodyczy. Wprawdzie to prezent dla dziecka, ale nie miałem wyjścia. Bez środków wspomagających nie da się wypełnić tej ankiety. A zatem wczoraj wieczorem zażyłem na dobry początek garść czekoladowych trufli. Zagryzłem to śliwkami w czekoladzie, jednak okazało się, że nie rusza mnie nawet pół kilograma. Twardy jestem. Dopiero jak podwędziłem córce wielkiego zająca z czekolady i zjadłem go do ostatniego okruszka, zaczęło działać.
W dobrym nastroju odpowiedziałem na połowę pytań, a potem paliwo się skończyło, więc musiałem wpakować w siebie trzy czekoladowe misie. Znowu złapałem dobry humor, niestety, tylko na dwa pytania. Na szczęście w spiżarni odkryłem pięć czekoladowych Mikołajów. Wcześniej nie było potrzeby ich jeść, więc sobie leżały. Teraz nie oszczędziłem nikogo, dzięki czemu odpowiedziałem na kilka kolejnych pytań. W pewnym momencie zdawało mi się, że widzę jakieś światełko. Coś na monitorze ewidentnie do mnie mrugało. Kliknąłem więc w to światełko, a wtedy zobaczyłem komunikat:
“Dziękujemy za wypełnienie ankiety”. Nie ma za co. Nie pamiętam,
co napisałem, ale po takich ilościach czekolady nie powinno być źle.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 11:59, 13 Kwi 2015    Temat postu:

Redakcja 13 kwietnia 2015

Nie żyje Günter Grass , autor „Blaszanego Bębenka”
Niemiecki pisarz i noblista miał 87 lat.

Informację przekazał prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
„Dotarła do nas smutna wiadomość. Dziś rano odszedł do wieczności
Honorowy Obywatel Miasta Gdańska i noblista , Günter Grass”
– napisał na Facebooku. Informację potwierdziły niemieckie media.

Güntera Grassa uważa się za jednego z najwybitniejszych pisarzy
niemieckich i ojca chrzestnego współczesnego Gdańska.
Popularności przysporzyła mu zwłaszcza trylogia –
„Blaszany bębenek”, „Kot i mysz”, „Psie lata” – poświęcona ewolucji
faszyzmu i rzeczywistości gdańskiej, łączącej wpływy polskie i niemieckie.

Tytuł Honorowego Obywatela Grass otrzymał w 1993 r.
Sześć lat później Akademia Szwedzka przyznała mu zaś
literacką Nagrodę Nobla.

Grass urodził się w Wolnym Mieście Gdańsk w 1927 r., tutaj spędził dzieciństwo.
W 1943 został powołany do Służby Pracy Rzeszy, rok później
– do Waffen-SS w 10. dywizji pancernej „Frundsberg”.
Wokół jego służby narosło wiele kontrowersji. Pisarzowi zarzucono, że podjął ją dobrowolnie.
W książce „Przy obieraniu cebuli” (2006 r.) Grass jednoznacznie temu zaprzeczył.

Günter Grass, poświęcając Gdańskowi istotną część swojej twórczości,
przyczynił się do wzrostu zainteresowania tym regionem.
Dziś Gdańsk jest w polskiej literaturze ważnym miejscem,
tożsamość gdańszczan – przedmiotem dyskusji.
Do tych wątków stale nawiązują zwłaszcza Paweł Huelle i Stefan Chwin.

Günter Grass regularnie odwiedzał Polskę
przy okazji premier książkowych i jubileuszy.

skomentuj pierwszy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 22:59, 17 Kwi 2015    Temat postu:

17.04.2015
piątek

Nauczyciele manifestują
Dariusz Chętkowski

Prezes ZNP zaprasza na sobotnią manifestację nauczycieli w Warszawie
(zob. film). Z mojej szkoły jadą cztery osoby, a może nawet pięć, czyli ok. 10 procent pracowników.
Gdyby podobna frekwencja była w pozostałych szkołach,
w manifestacji powinno wziąć udział 50 tysięcy nauczycieli.
ZNP jest jednak ostrożniejszy w prognozach.
Zapowiada, że ulicami Warszawy przemaszeruje 20 tysięcy
pracowników oświaty.

Prawdopodobnie tyle osób zapisało się u prezesów ognisk.
Te dane nie obejmują jednak nauczycieli ze stolicy, którzy dołączą spontanicznie.
O co walczymy, można przeczytać tutaj. W skrócie powiem, że o większe
nakłady na edukację. O większe pieniądze dla szkół, w tym o podwyżki
pensji. A ponadto o szacunek.

Podejrzewam, że ulicami Warszawy przemaszeruje nie 20 tysięcy
nauczycieli, ale raczej nauczycielek oraz z tysiąc nauczycieli.
Nawet kilka osób dzwoniło do mnie w tej sprawie.
Skontaktowali się ze mną zatroskani mężowie nauczycielek
i poprosili, abym pilnował, żeby dziewczynom nic się nie stało, abym stanął w obronie, jeśli zajdzie taka potrzeba.
Mam nadzieję, że manifestacja przebiegnie spokojnie i nie będę musiał wykazywać się rycerskością.
Ostatni raz walczyłem na pięści w czasach studenckich, czyli ponad 20 lat temu.
----


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 23:00, 17 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 15:28, 19 Kwi 2015    Temat postu:

Przemek Berg 18 kwietnia 2015

60 lat temu zmarł Albert Einstein
Jednak Bóg zagrał w kości

60 lat to nie jest wielka rocznica, ale o Einsteinie zawsze warto pamiętać i pisać.
Żaden uczony nie wywarł takiego wpływu na nasze życie, żaden nie był
nigdy tak często cytowany, na żadnego innego nie powoływano się
tak chętnie, i to na całym świecie.


O samym Einsteinie krążą legendy, anegdoty, facecje, cytuje się jego
rozmaite wypowiedzi, drukuje się jego podobiznę na T-shirtach,
maluje na muralach, a charakterystyczna twarz ze zmierzwioną
czupryną siwych włosów stała się już ikoną, symbolem.

Symbolem czego? Wielkości, przenikliwości, geniuszu.
Rzeczywiście – Einstein był wielki, a jego słynne e=mc² bardzo zmieniło świat.
Mówi się, że miał problemy z nauką, ale to nie do końca prawda.
Miał je chwilowo, w wieku kilkunastu lat, ale chodziło wyłącznie o nauki
humanistyczne. Mówi się, że był wielopaństwowcem, pacyfistą,
ateistą i choć to poniekąd prawda, życie Einsteina przechodziło
przez wiele różnych kolein, często do siebie nieprzystających.

Nobel za fotony

W 1921 r. otrzymał Nagrodę Nobla z fizyki. I chociaż od jego największych
dokonań (sformułowania szczególnej teorii względności w 1905 r. i
ogólnej teorii względności w 1915 r.) minęło wiele lat –
nie uhonorowano go za odkrycia względności, lecz za wyjaśnienie tzw.
zjawiska fotoelektrycznego.

Wyjaśnienie to Einstein podał w 1905 r.
Odkrył, że światło może wybijać elektrony z powierzchni, na którą pada tylko w sytuacji, gdy jest pochłaniane przez nią w najmniejszych porcjach, czyli kwantach, a więc fotonach. W 1921 r. szczególna teoria względności, choć w zasadzie potwierdzona, nie była jeszcze w pełni doceniona, z kolei ogólna teoria względności nie była jeszcze potwierdzona.

Gdy Hitler doszedł do władzy w 1933 r., Einstein postanowił nie wracać do Niemiec i przybywając z podróży po Ameryce, osiadł na krótko w Belgii, po czym powrócił do USA i tam został już do końca życia. W 1939 r. poinformował prezydenta Roosvelta, że uran można wykorzystać do produkcji śmiercionośniej i niezwykle potężnej broni i że Niemcy z pewnością spróbują tego dokonać.

Nigdy sam nie brał udziału pracach zmierzających do budowy bomby atomowej. Gdy pierwsze bomby spadły na Japonię, wypowiedział słynne: „Co myśmy zrobili?”. Długo był pacyfistą, lecz gdy naziści opanowali Niemcy, zrewidował swoje poglądy. Nigdy nie wierzył w jedynego i osobowego Boga, lecz nie krytykował religii. Sądził, że i religia, i nauka są równie potrzebne. Jego Bogiem był bliżej nieokreślony, panteistyczny sens działania praw natury. Wierzył, że coś takiego istnieje.

Trudny czas kwantów
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 10:07, 20 Kwi 2015    Temat postu:

Cezary Kowanda -- 7 kwietnia 2015

Zaskakujące decyzje inwestycyjne rynkowych gigantów

Zmiany, zmiany, zmiany

Każdy chce więcej zarabiać, nawet wielki i bogaty.
Potężne firmy szukają więc nowych pól do inwestowania.
Ich pomysły bywają zaskakujące.

Słynny producent klocków Lego przynosi ostatnio rekordowe zyski.
W 2014 r. duńska spółka zarobiła na czysto 7 mld koron, czyli prawie 4 mld zł.
Dzięki takim wynikom Lego stało się największym producentem zabawek
na świecie, wyprzedzając amerykańskiego Mattela (tego od lalek Barbie).
Jednak te sukcesy duńska firma zawdzięcza nie tylko słynnym klockom,
ale także… przemysłowi filmowemu.

Animacja „Lego: Przygoda” okazała się wielkim sukcesem na całym świecie.
Powstał film pasjonujący dzieci bawiące się klockami i dorosłych,
którzy pamiętają Lego z dzieciństwa. Duński producent był pod takim
wrażeniem finansowego sukcesu filmu, że już myśli o kolejnej części,
która ma być gotowa za dwa lata.
„Lego: Przygoda” kosztował 60 mln dol., a w kinach całego świata
zarobił prawie osiem razy tyle. Oczywiście dla Lego najważniejsza
pozostaje produkcja i sprzedaż klocków, ale nowy biznes kinowy
pozwala poczuć się jeszcze pewniej.


Lego to jedna z wielu firm, które chroniąc główne źródła zysków,
próbują znaleźć nowe możliwości zarabiania pieniędzy.
Jedne czynią to z chęci ekspansji, inne widzą w tym konieczność,
sądzą, że tylko tak zapewnią sobie bezpieczną przyszłość.
Lego akurat nie musi się bać, bo dzięki udanym zmianom
przeprowadzonym kilkanaście lat temu (koncern był zagrożony upadkiem) rozwija się świetnie.

Również Apple i Google, dwaj amerykańscy giganci nowych
technologii
, przynoszą dziś ogromne zyski i mogliby w spokoju liczyć
kolejne miliardy ze sprzedaży iPhone’ów (Apple) i reklam w wyszukiwarce
(Google). Jednak obie firmy postanowiły sprawdzić swoje możliwości
na rynku motoryzacyjnym.

Autobusy na tramwaje

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 10:12, 20 Kwi 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 19:06, 28 Kwi 2015    Temat postu:

28.04.2015
wtorek
-
Dłuższe wakacje
Dariusz Chętkowski

Prezydenci miast turystycznych zaapelowali do minister edukacji
o wydłużenie wakacji. Dwa miesiące od 1 lipca do 31 sierpnia są zabójcze
dla gospodarki. Byłoby dobrze, gdyby do miesięcy wakacyjnych dołączył
czerwiec, jeśli nie cały, to przynajmniej jego część,
np. ostatni tydzień (info o apelu tutaj).

Moim zdaniem, prezydenci miast chcą za mało. Klimat się zmienia.
W Polsce ukrop leje się z nieba w maju, czerwcu i lipcu.
Z sierpniem bywa różnie, najczęściej od połowy jest już chłodno.
Wczoraj, a przecież mamy dopiero końcówkę kwietnia, gdy temperatura
w południe sięgnęła 27 stopni, uczniowie nie mogli się skupić na lekcjach.
Może gdyby w salach była klimatyzacja, dałoby się wytrzymać.

Nie od dziś zresztą wiadomo, że prawdziwa nauka w szkole odbywa się do
pierwszych gorących dni maja, potem wszyscy próbują doczołgać się do wakacji.
Jako nauczyciel od razu planuję realizować najważniejsze treści do końca
kwietnia, a duperele przerzucam na ostatnie dwa miesiące roku szkolnego.
Wtedy też wiele lekcji przepada, a to z powodu matury, a to przez wycieczki.
Gdyby wakacje zaczynały się od 1 maja, nie byłoby żadnej straty.

Tak długie wakacje wcale nie oznaczałyby wolnego dla nauczycieli.
Podczas dni wolnych od nauki mogłyby się odbywać wszystkie egzaminy,
wszelkie wycieczki szkolne, szkolenia nauczycieli, rady pedagogiczne,
praca nad dokumentacją oraz wszelka inna działalność zlecona przez
dyrektora szkoły. Długość belferskiego urlopu pozostałaby na
dotychczasowym poziomie. A skoro tak, to chyba nie ma żadnego
powodu, aby żałować polskiej gospodarce dodatkowego dochodu.
Wszyscy przecież na tym zyskamy.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 8:04, 04 Maj 2015    Temat postu:

3.05.2015
niedziela

Niechciana matura --- szachowa?
Dariusz Chętkowski

-
Kombinacja matowa -- białe forsownie dają mata...

[link widoczny dla zalogowanych]
partia:
Perenyi - Barczay - 1979
---
1_2
Diagram -- 1
Białe matują w 9 posunięciach --- #9 --- -- 1. Hxd7+! - Kxd7 - 2. Gf5+!


---
3_4
Diagram --- 3
2. Gf5 - Kd8 - 3. Wc8+ Ke7 - 4. Wc7+- Ke8

5. g6xf7+ - Kd8 - 6. Wd7+ - Kc8 - 7. Wc1+ - Kb8 - 8. Ga7+ - Ka8 - 9. Wc8 - mat

-


Nie spodziewam się szczególnej radości z powodu matury.
Jest to bowiem egzamin niechciany, odrzucany zarówno przez
uczniów, jak i nauczycieli. Niejasne i kontrowersyjne zasady oceniania
jeszcze to zjawisko odrzucenia pogłębiły. Aby to niechciane dziecko
reform zyskało akceptację, musi być naprawdę dobre.
Czy w tym roku matura spodoba się choć trochę?

Od kilku lat nakręca się spirala niechęci do egzaminu maturalnego. Egzamin ten stał się bowiem hamulcem nowoczesnej edukacji. Uczniowie sami proszą, aby nauczyciel przestał ich rozwijać, a zwyczajnie przygotował do matury, czyli nauczył rozwiązywać jak najwięcej testów. Rozwijanie – np. poprzez kreatywność, innowacyjność, pracę w zespole nad projektami – okazuje się nikomu do niczego niepotrzebne. Nic dziwnego, że najbardziej rozwijające są przedmioty, które nie kończą się żadnym egzaminem. Tam można się wykazać, a na polskim czy matematyce trzeba testować.

Kłopoty z jasnym i przejrzystym systemem oceniania matury pogłębiły wśród uczniów poczucie krzywdy. Maturzysta – zarówno prymus, jak i mierny – może się spodziewać każdego wyniku. Nikogo już nie dziwi, gdy uczeń z dwójką na koniec trzeciej klasy oraz ten z czwórką zdadzą egzamin z języka polskiego na podobnym poziomie. Mimo że jest między nimi intelektualna i kulturalna przepaść, matura wszystko wyrówna. Koszty intelektualne przygotowania do egzaminu maturalnego są niewielkie, natomiast koszty psychiczne olbrzymie. Podejrzewam, że także tegoroczna matura przyniesie całą masę urazów i śmiesznie mało satysfakcji.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pon 8:07, 04 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 15:19, 04 Maj 2015    Temat postu:

4.05.2015
poniedziałek

Amerykański na polskim
Dariusz Chętkowski

Nie wiem, jak dyrektor CKE Marcin Smolik wytłumaczy się przed narodem za wprowadzenie amerykańskiej poezji na maturę z języka polskiego. Próbowałem go dzisiaj bronić, ale nie znalazłem żadnego argumentu, który przekonałby ludzi. W zamian mało w pysk nie dostałem od rozhisteryzowanych patriotów.

Naród dał się zaskoczyć maturą z języka polskiego (zob. info o tematach). Wszystkiego można było się spodziewać, ale nie amerykańskiego wiersza. Marcin Smolik jest anglistą, więc na pewno zna tysiąc powodów, dla których poezja Elizabeth Bishop to dobry wybór (info o poetce). Choćby jednak powodów było sto milionów, to i tak za mało, aby przekonać Sarmatów. Dyrektor chyba w ogóle nie zna rodaków, skoro nie wie, że takiego wyboru naród mu nie daruje. Jakby nie było polskich poetów! Człowieku, coś ty narobił?

Zajrzałem do internetu, aby zobaczyć komentarze, i więcej już nie zajrzę. Dyrektorowi Smolikowi też nie radzę czytać. Zawał murowany. Jedyne, co może w tej chwili zrobić, to natychmiast udać się na pielgrzymkę do Częstochowy, paść krzyżem przed Najświętszą Panienką i leżeć tak z tydzień. A potem na Wawel do Wieszcza, posypać głowę popiołem i w tej postaci pomedytować bitych siedem dni przy Trumnie. Może wtedy naród daruje mu tę zniewagę. Małe szanse, ale trzeba spróbować.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 15:57, 12 Maj 2015    Temat postu:

10.05.2015
niedziela

Zmyślają na maturze
Dariusz Chętkowski

Matura ustna z języka polskiego jest tak skonstruowana, że maturzyści mogą powoływać się na nieistniejące utwory i ujdzie im to na sucho. Egzaminator nie będzie miał szans sprawdzić, czy dzieło, do którego odwołuje się zdający, istnieje naprawdę. A młodzież potrafi zmyślać.
Rozmawiałem z przerażoną polonistką. Opowiadała, że już podczas próbnego egzaminu, który zorganizowała w marcu, była cała w nerwach. Wytypowany uczeń niespodziewanie powołał się na wiersze Charlesa Bukowskiego. Połączenie imienia Charles z nazwiskiem Bukowski wydało jej się tak absurdalne, że nabrała podejrzeń, iż uczeń sobie z niej drwi.

Przecież taki autor nie istnieje. Jak to sprawdzić?
Wyjścia są dwa. Maturzysta mówi, a my gmeramy w internecie w poszukiwaniu danych o Charlesie Bukowskim. Znajdujemy informację np. w Wikipedii i jesteśmy już spokojni (tutaj przykład). Wada tego rozwiązania jest taka, że nie słuchamy z należytą uwagą zdającego. Możemy też ufać, że absolwent nie robi nas w trąbę.
To przecież egzamin państwowy, a my jesteśmy urzędnikami RP, w sali jest godło i krzyż.
Niczego zatem nie sprawdzamy, bowiem wierzymy, że uczeń nie splami się haniebnym zachowaniem.
Godność Polaka i katolika mu na to nie pozwoli.
Na wszelki wypadek można przynieść Biblię i poprosić o złożenie przysięgi.

Koleżanka ze zdziwieniem odkryła, że Charles Bukowski jednak istnieje. Poznała kilka tekstów i orzekła, że pisarz taki wprawdzie żył, ale wcale nie zasługuje, aby powoływać się na niego na egzaminie maturalnym. Tak w ogóle to najlepiej by było, gdyby maturzyści po przykłady nie sięgali za daleko. Naprawdę, egzaminatorów nie trzeba zaskakiwać dziwną literaturą. Mickiewicz oraz Słowacki całkowicie wystarczą.

---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 13:42, 15 Maj 2015    Temat postu:

-
15.05.2015- piątek
-
Matura najlepsza z możliwych
Dariusz Chętkowski

[link widoczny dla zalogowanych]

Nie zdążyłem wczoraj rano wejść do szkoły, a już zostałem napadnięty przez maturzystów, którzy koniecznie chcieli zadać mi kilka pytań. Proszę bardzo, nikomu nie będę żałował wiedzy polonistycznej. Egzamin dopiero za godzinę. Po tych krótkich konsultacjach poszedłem zapoznać się z zestawem pytań, który Centralna Komisja Egzaminacyjna przygotowała na dzisiejszy dzień. Pytania są tajne. Okazało się, że młodzież już je znała, dlatego szukała pomocy.

Złapałem pierwszego lepszego ucznia i zapytałem, skąd zna pytania. Chciał mi pokazać stronę internetową, ale machnąłem ręką. Wszystko jasne. Egzamin nie zaczyna się o tej samej godzinie w całej Polsce, więc zestawy są tajemnicą tylko o 8.00. W mojej szkole pytamy od 10.00, dzięki czemu uczniowie mają więcej niż godzinę na znalezienie pytań w sieci i szybkie przygotowanie odpowiedzi. Wchodzą na egzamin na pewniaka.

Dzisiaj zaczynam egzaminować o 14.00. Spodziewam się, że wyniki będą
najlepsze z możliwych. Maturzysta wstanie rano, znajdzie w internecie
zestaw 18 pytań, poszuka wskazówek, nauczy się na pamięć kilkunastu
gotowych formułek i może śmiało iść na egzamin.
I niech ktoś przekona obecne pokolenie, że do matury trzeba się długo uczyć.
Zdolnym wystarczy godzina spędzona w sieci, a przeciętni będą musieli
poświęcić tych godzin aż trzy. Jak głupie musiały być poprzednie
pokolenia, że do matury ustnej z polskiego musiały się uczyć,
Jezu Chryste, aż dwa tygodnie! Dyrektorze CKE, dziękujemy!

----


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 13:43, 15 Maj 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 13:48, 15 Maj 2015    Temat postu:

-
belfrzyca
15 maja o godz. 12:58 244997

No takie właśnie przemyślenia miała moja domowa maturzystka, zdająca maturę o 9.00.
Zdała na 80% i jest wściekła, że się uczyła. To znaczy, gdyby się nie uczyła,
jako wczesnogodzinnomaturzystka Smile pewnie by nie zdała (choć, kto to
wie?), ale pewnym jest, że gdyby zdawała o godzinie 16.00 wynik byłby maksymalny.
Leśne dziadki z CKE są pewnie na etapie pagerów , stąd jeszcze do
nich nie dotarło, że informacje przechodzą do i od w czasie rzeczywistym.
No cóż…


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 5 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin