Forum SZACHY Strona Główna SZACHY
Szachy, zadania szachowe i nie tylko
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Edukacja
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 28, 29, 30  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pią 10:49, 05 Cze 2015    Temat postu:

-
andrzej52

4 czerwca o godz. 7:11 245152
malina290
Wójt płaci, wójt żąda.
za komuny dzwonił I sektretarz POP.
nie martw sie, jak PiS przejmie wladze, zaczna sie czyny społeczne na rzecz parafii.
Lata osiemdziesiąte, wioska w Beskidzie Małym.
proboszcz wyznaczał poszczególne ulice do pracy przy kościele
i probostwie, a jak ktoś nie przyszedł , wygłosił na niedzielnej mszy.
Dla mnie, Ślązaka, było to niezrozumiałe.

PS.
Czyny społeczne są wskazane dla naszej ---> młodzieży szkolnej

-


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Pią 10:52, 05 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 14:43, 06 Cze 2015    Temat postu:

6.06.2015
sobota

Wcześniejsze wakacje
Dariusz Chętkowski

[link widoczny dla zalogowanych]

Przychodzą rodzice ucznia do wychowawcy i proszą o zgodę na
rozpoczęcie wakacji już teraz. Czy nauczyciele mogliby wystawić
oceny końcowe i przymknąć oko na nieobecność dziecka
przez ostatnie dwa-trzy tygodnie roku szkolnego?

Gdyby problem dotyczył jednej czy dwóch osób, nie zwracałbym na to uwagi. Niestety, to już plaga. Coraz więcej uczniów chce mieć wolne w czerwcu. Wszystko przez to, że przed wakacjami są bardzo atrakcyjne oferty wycieczek zagranicznych, wczasów na drugim końcu świata itp. Rodzice sami chcą pojechać z dziećmi na takie wczasy, dlatego przychodzą i proszą o promowanie dziecka do następnej klasy w trybie przyspieszonym.

Zastanawiam się, czy mógłbym odmówić. Czy mam takie prawo, aby się nie zgodzić? Czy w ogóle szkoła może ingerować w plany życiowe rodzin i zabraniać im kilkutygodniowych wyjazdów w czasie roku szkolnego? Czy w Polsce jakiekolwiek przepisy dają nauczycielom uprawnienia do powstrzymania takich wypadów? Obawiam się, że nie.

Można, oczywiście, zazdrościć i z tego powodu rzucać kłody pod nogi. Ale czy tak wypada? Na miejscu rodziców moich uczniów zrobiłbym tak samo. Jeśli miałbym wybór między wyjazdem z rodziną do Tajlandii w maju czy czerwcu a wczasami nad Bałtykiem w lipcu za podobne pieniądze, to wcale bym się nie zastanawiał. Jako nauczyciel nie mogę wybierać, dla mnie są tylko wyjazdy wakacyjne. Wprawdzie droższe, ale za to dłuższe – o ile wystarczy pieniędzy. Róbmy więc to, na co pozwala nam nasza profesja i osiągane z niej zarobki, i nie zazdrośćmy jedni drugim. Nauczyciele mają dłuższe urlopy, a ludzie innych zawodów tańsze wczasy z rodziną w dowolnie wybranym terminie.
-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 12:11, 07 Cze 2015    Temat postu:

wai
7 czerwca o godz. 11:34 245162

Szanowni nauczyciele! Wyobraźcie sobie, że są zawody, w których nie
można sobie pozwolić na wakacyjny urlop, lub się go po prostu nie dostaje.
I choć dziecko ma całe 2 miesiące wolnego, wysyła się je góra na 14 dni
obozu, a potem patrzy jak się nudzi przez 1,5 miesiąca przed
komputerem. W tym roku, po raz pierwszy postanowiłam skrócić o tydzień
rok szkolny dzieciom, po to by wyjechać całą rodziną na tygodniowy urlop.

A co mnie do tego skłoniło? Ignorancja szkoły w podejściu do zajęć
lekcyjnych. Moje dziecko w szkole podstawowej tydzień w tydzień, od
jesieni, ma po kilka lekcji – zastępstw. I nie są to zajęcia dydaktyczne
z innym nauczycielem, ale przeczekiwanie lekcji w świetlicy lub na boisku
. W zeszłym tygodniu (Dzień Dziecka i Boże Ciało) moje dziecko miało
1 dzień “normalnych” lekcji.

Widząc jak szkoła podchodzi do obowiązku
nauczania mojego dziecka nie mam żadnych wyrzutów, że nie będzie go
na zajęciach w ostatnim tygodniu czerwca. I tak całe dnie będą spędzać
na boisku, lub oglądać filmy na większości przedmiotów.
Taka jest prawda o wielu szkołach w Polsce.
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 12:13, 07 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 18:14, 07 Cze 2015    Temat postu:

-
zza kałuży
7 czerwca o godz. 17:12 245163

“I nie są to zajęcia dydaktyczne z innym nauczycielem,
ale przeczekiwanie lekcji w świetlicy lub na boisku.”
Nie rozumiem tych pretensji.
Każdy wie, że w takim przypadku dyrektor szkoły zwraca organowi
prowadzącemu równowartość kosztów lekcji, które się nie odbyły.
Sumy te potrąca z wypłaty dla nieobecnych nauczycieli (pensja, ZUSy i ta reszta).
Organ prowadzący zaś zwraca te pieniądze każdemu swojemu podatnikowi.
Co? Czyżbym się mylił?

Straconego czasu dzieciom i młodzieży nikt nie zwraca, bo dzieci czasu mają dużo.
W końcu do ubogacającej edukacyjnie i wychowawczo szkoły
zagoniliśmy je od 6 – 5 – 4 a może i 3-go roku życia.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Pon 13:05, 08 Cze 2015    Temat postu:

-
belferxxx
8 czerwca o godz. 12:41 245170

Oczywiście uczenie nie polega(nie powinno!) polegać na wystawianiu ocen.
Ale tak mniema znaczna część rodziców i uczniów – oni uznają, że skoro
oceny wystawione to po co przychodzić. I nawet ich można w polskim
skrajnie zuniformizowanym systemie (nie z winy nauczycieli!) zrozumieć
– oni w kwestii i tego czego się uczą, jak i na jakim poziomie nie mają nic
do gadania – o wszystkim szczegółowo decydują urzędasy z MEN…. Wink

Tym się m.in.Polska różni od krajów cywilizowanych!
Co do długich weekendów – rodzice w większości wyjeżdżają na nie
i zabierają dzieci. Kiedyś na początku lat 90-tych była taka ideologia,
że dziecko powinno maksimum czasu spędzać z rodzicami.
Temu miały m.in. służyć wolne soboty i długie weekendy.
W imię tego likwidowano żłobki i przedszkola. No to o co teraz ten żal ???

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 18:53, 09 Cze 2015    Temat postu:

-
Matowanie na diagramie

[link widoczny dla zalogowanych]

Autor - Vladimir Kozhakin
--
1_2
Diagram -- 1
Mat w 2 posunięciach -- #2 --- ---- 1. We2 - Kxg5 - 2. Wg2 - mat

Rozwiązanie
1. We2! -- tempo
1. ... fxg5 - 2. Hh3#
1. ... f5 -- - 2. Wg3#
1. We2 - Kxg5 - 2. Wg2 - mat -- diagram - 2
1. ... Kxf3 -- 2. Hg2#



Dariusz Chętkowski
9 czerwca o godz. 16:54 245188
rebe,

pełna zgoda, że w piekarni należy piec chleb, a w szkole uczyć.
Jeżeli jednak tak się nie dzieje, to do kogo mieć pretensje?
Czy do piekarczyka, który robi to, co mu kazał Naczelny Piekarz?
Najwygodniej jest mieć pretensje do piekarczyka, bo to żadne ryzyko.
Byłem kiedyś świadkiem, jak w hipermarkecie były czynne tylko trzy kasy
na dwadzieścia. Kolejki zrobiły się spore. W pewnym momencie jakiś
mężczyzna zaczął robić awanturę kasjerce, która uwijała się jak
w ukropie, aby szybko obsługiwać klientów. Dlaczego ten mężczyzna
na nią krzyczał. W końcu kobieta się rozpłakała. Typowo polskie
pieniactwo: zrobić awanturę szeregowemu pracownikowi
i nie mieć odwagi interweniować wyżej.

Podobny przykład. Nauczyciel miał wypadek samochodowy i 4 tygodnie
leżał w szpitalu. Po powrocie do szkoły zorientował się, że nie odbyły się
żadne zastępstwa. Jego klasy albo były zwalniane, albo siedziały na świetlicy.
Rodzice zdenerwowali się, że program nie był realizowany i dzieci mają
zaległości. Pytanie za 100 punktów. Do kogo mieli pretensje za tę sytuację?
Pozdrawiam

Gospodarz
PS W piekarni za chleb zapłaciłem. Kupiłem nawet świeże bułki.
Wczoraj miałem zastępstwo płatne ekstra, więc mogłem zaszaleć.
Nie wszędzie jest tak patologicznie, jak to opisałem.
Są szkoły, gdzie wymaga się od pracownika dużo i za tę pracę płaci.
O dziwo, z takiej sytuacji wszyscy są zadowoleni.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Wto 21:58, 09 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 12:56, 11 Cze 2015    Temat postu:

-
Obiady szkolne w wakacje
Dariusz Chętkowski

Wraca pytanie, czy szkolne stołówki będą czynne w wakacje.
Pytanie szczególnie ważne dla dzieci, które w szkole otrzymują darmowe posiłki.
W lipcu i sierpniu w domu obiadu nie dostaną
– w miesiącach letnich bieda wcale nie znika.
W moim liceum takiego problemu nie ma. Stołówka została bowiem
zlikwidowana w połowie lat 90. Brakowało sal lekcyjnych, więc trzeba było
jakieś pomieszczenie zagospodarować. Do wyboru były dwie sale:
palarnia i stołówka. Przegrała stołówka, a palarnia trwała jeszcze
kilka lat. Dzisiaj i na obiad, i na papierosa trzeba wyjść ze szkoły –
chociaż podobno niektórzy potrafią i w murach liceum nasycić swój głód.

W wielu szkołach nie zlikwidowano stołówek, ale je sprywatyzowano.
Firmom nie opłaca się prowadzić obiadów w wakacje. Za mało klientów.
Na ciepły posiłek trzeba będzie poczekać do września.
Ale nie do pierwszego września, tylko jeszcze później.
Jeśli dobrze pamiętam, w podstawówce mojej córki obiady ruszyły w połowie
drugiego tygodnia. Z głodu jakoś nikt nie umarł, ale kiszki marsza grały

---

KOMENTARZE

andrzej52
11 czerwca o godz. 12:02 245206

Z braku obiadów w wakacje, najbardziej będzie zmartwiona moja
teściowa, której jej córka (szwagierka) pracująca jako bibliotekarka
w szkole, codziennie przynosi darmową zupkę.
A podatnik płaci i utrzymuje takich trutni.

belfrzyca
11 czerwca o godz.

Drogi andrzeju52 – właśnie zarzuciłeś szwagierce kradzież. Z własnego
doświadczenia wiem, że nauczyciele za obiady płacą i to płacą więcej
niż uczniowie (nie ma różnicy w wielkości porcji) . Wiem także, że jeśli
zdarzy się zabrać ową zupę do domu, również za nią płaca.
Co więcej, wiem, że niestety niektórzy uczniowie nie szanują darmowych
posiłków- wezmą, podziubią, oddadzą rozgrzebane. Rzrzucają jedzenie,
marnują, a nie można ich zdyscyplinować czasowym wstrzymaniem, choć
na jeden dzień, darmowego obiadu. Za nich też podatnicy płacą.
Co proponujesz? Biczowanie?
--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Czw 13:00, 11 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 17:56, 13 Cze 2015    Temat postu:

13.06.2015
sobota

Wypracowanie na stronę
Dariusz Chętkowski

Nie mogę się przyzwyczaić do wypracowań maturalnych z języka
polskiego na jedną stronę. Tak krótkie teksty piszą nie tylko słabsi,
ale także uczniowie najlepsi. No, może na półtorej, wyjątkowo na dwie.
Ale tylko wtedy, gdy stawiają duże litery i robią spore odstępy.
Czy dłużej się nie da?

Wszyscy uczniowie piszą dziś krótko. Także pod względem zawartości
merytorycznej, czyli wiedzy, trudno dziś odróżnić ucznia dobrego od
słabego. Krótko i “pusto” pisze prawie każdy. Znacząca różnica pojawia
się na poziomie języka. W tej materii dopiero widać przepaść między
uczniem dobrym a słabym. Nic dziwnego, że za sprawność językową
i za logikę wywodu przyznaje się tyle punktów, że wystarczy do
zdania matury. Rzetelna wiedza nie jest na egzaminie konieczna.
Należy wiedzieć, że gdzieś dzwoni, ale w którym kościele,
to już nie ma większego znaczenia.

Zorganizowaliśmy próbną maturę dla drugoklasistów. Jeden z uczniów
oddał pracę tak krótką (równo 250 słów – wymagane minimum), a zostało
mu jeszcze jakieś 50 minut, że poprosiłem, aby ją wydłużył.
Odpowiedział, iż mu się nie opłaca. Za krótką dostaje się tyle samo
punktów, co za długą, a może nawet więcej. W długiej pracy można
popełnić dużo błędów. Każde kolejne zdanie to przecież ryzyko.
Wypracowanie na jedną stronę to w sam raz tyle, aby całkiem nieźle
zdać maturę. Uczeń ma rację, ale jakoś nie mogę się do tego
przyzwyczaić. Dla mnie esej maturalny czy rozprawka zaczynają się
od czterech-pięciu stron – co i tak uznaję za kompromis.
---


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 11:46, 14 Cze 2015    Temat postu:

-
zza kałuży
14 czerwca o godz. 1:03 245227

“Temu poloniście system dawał dosyć władzy(!)
by takie wymagania stawiać”
Był wicedyrektorem i sekretarzem POP w szkole. Wink
Jednakowoż były koszty… za moich czasów, dwóch bardzo wybitnych
uczniów przez tego polonistę odeszło do innego liceum, (z awanturą na
cztery fajerki!), a jeden nawet nie składał do nas papierów tylko
od razu poszedł do konkurencji. Straciliśmy go chociaż do nas
chodził na kółko dla uczniów podstawówek.

Dwójka z nich to późniejsi medaliści IMO a trzeci to medalista krajowy
i uczestnik IMO, tak więc szkoła przez “lekko” stukniętego polonistę
mocno straciła jeśli chodzi o najważniejsze dla niej osiągnięcia.
Przypuszczam, że fama polonisty skutecznie odstraszyła
nie tylko tych trzech, o których mi wiadomo.

W skrócie – jego metody pasowałyby w humanistycznym liceum.
Kiedyś czytałem w “Kwancie” o bardzo zbliżonych metodach pracy
jakiegoś super-nauczyciela matematyki z Moskwy czy Leningradu.
On też chciał kilku zesztów, brudnopisów i wielokrotnego przepisywania.
Widocznie uważał, że przepisywanie i cyzelowanie pomaga w nauce.
Miał jakieś niestworzone ilości laureatów więc pewnie wiedział co robi.

--


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Nie 11:46, 14 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Nie 20:33, 14 Cze 2015    Temat postu:

-
K.S.
14 czerwca o godz. 20:10 245234
@Maciej2

Odnosiłem się do tego, że formułowanie celu “im dłużej tym lepiej”
jest nierozsądne.
@matmynauczycielka
“Nie zgadzam się. Dużo słów nie zawsze jest równe mało treści.”
Wiadomo, że nawet w matematyce nie trudno o dobry przykład cennej i długiej
twórczości – 10 000 stron klasyfikacji skończonych grup prostych.
Rzecz w tym, że zwięzłość w tekstach użytkowych jest potrzebna.
Tymczasem w naukach społecznych, a to główne zastosowanie
umiejętności pisania, stosuję się podejście wręcz odwrotne.
I tak podręcznik o objętości 1000 stron automatycznie staję się wybitnym opracowaniem;
zamiast podlegać krytyce za nieefektywny styl pisania i brak dbałości o dobór treści.
@delfin
Ujął istote tego co starałem się przekazać:
“Sztuka jest napisać krótko i treściwie”.
--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Wto 12:59, 16 Cze 2015    Temat postu:

16.06.2015
wtorek
Wakacje nie tylko dla uczniów
Dariusz Chętkowski

Niewesoło zrobiło się nauczycielom, gdy dyrektorzy ogłosili przydział
dyżurów w miesiącach letnich. W moim liceum nie jest tak źle.
Zaczniemy wakacje w trzecim tygodniu lipca, niektórzy parę dni
wcześniej, wrócimy w ostatnim tygodniu sierpnia.
Urlopujemy się więc w absolutnym szczycie sezonu.
W innych szkołach z dyżurami jest znacznie gorzej, chociaż podobno są
też takie placówki, gdzie nauczycielskie wakacje trwają prawie tyle samo,
co uczniowskie. Co placówka, to inne zasady.
Najważniejsze, aby dyrekcja sprawiedliwie przydzieliła
obowiązki i po równo obdarowała dyżurami.

W najgorszej sytuacji są dyrektorzy szkół. Niby podlegają pod Kartę
nauczyciela, czyli mają prawo do wakacji, ale w praktyce jest inaczej.
Pół biedy, gdy dyrektor ma swojego zastępcę. Wtedy jeden szef pracuje
w lipcu, a drugi w sierpniu. Niejeden dyrektor jest jednak tak
obowiązkowy, że przez całe wakacje siedzi w szkole i tego samego
oczekuje od wice. Nie wypocznie, więc krew zaczyna się w nim gotować
i w złości knuje, jak pogonić kota nauczycielom, gdy wrócą do szkoły.
Taki szef to skaranie boskie. Dlatego proszę: wypocznijcie sami
i dajcie innym wypocząć. Wtedy nowy rok szkolny będzie lepszy

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Śro 21:37, 17 Cze 2015    Temat postu:

17.06.2015
środa

Nauczyciele w pogotowiu strajkowym
Dariusz Chętkowski

Jeszcze dobrze nie wybrzmiała wiadomość o zapowiadanym na
wrzesień pogotowiu strajkowym w szkołach, a już zaczęło się atakowanie nauczycieli.
Sugerowano nam m.in., abyśmy się zwolnili i wyjechali z tego kraju.
Na nasze miejsce przyjdą nowi, tańsi i lepsi (info o planowanym strajku tutaj).

Akurat słuchałem radiowej Trójki, gdzie komentowano ten temat.
Zadzwoniła m.in. pewna pielęgniarka i zaproponowała, że z chęcią zamieni
się z jakąś nauczycielką na miejsce pracy i na zarobki.
Przypomniały mi się czasy, kiedy nie miałem pracy w szkole i
zarabiałem na życie, wybijając numery na metalowych nakrętkach na śruby.
Nawlekałem kilkadziesiąt sztuk na specjalny drut, kładłem tę porcję
na olbrzymim kowadle, przystawiałem stempel i waliłem młotem.
Przez osiem godzin byłem w stanie wybić numer na stu tysiącach nakrętek.
Po tym doświadczeniu od razu inaczej patrzyłem na pracę nauczyciela:
i zarobki były do przyjęcia, i obowiązki do zniesienia.
Zdecydowanie wolę wbijanie wiedzy uczniom do głów od
wybijania numerów nakrętkom. Ja nie narzekam.

Dlatego uważam, że propozycja tej pielęgniarki to jest recepta na całe
strajkowe zło w Polsce. Uważam, że w ten sposób należy traktować
wszystkich, którym nie podoba się, co robią i ile zarabiają w swoim
miejscu pracy. Niezadowolonych nauczycieli skieruje się do pracy w
szpitalach w charakterze pielęgniarek i problem rozwiązany.
Planują strajk górnicy? Natychmiast wysyła się ich na kasę do hipermarketów.
Źle lekarzom? Proszę usiąść za kółkiem i pracować jako kierowcy tirów.
Zamieńmy się na robotę i zarobki wszyscy ze wszystkimi, a na pewno będziemy szczęśliwi.
---


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez wladek dnia Śro 21:37, 17 Cze 2015, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 9:52, 18 Cze 2015    Temat postu:

-
zza kałuży
17 czerwca o godz. 19:25 245245

“waliłem młotem. Przez osiem godzin byłem w stanie wybić numer na stu tysiącach nakrętek.”
Jak rozumiem to taka poetycka przenośnia… na sekundę musiałby
Gospodarz walić częściej niż trzy razy… i tak przez cały dzień,
bez przerwy na siusiu.
Generalnie jednak tzw. job rotation to jest dobry pomysł.
Wielkie firmy swoim nowym pracownikom często dają szansę
popracowania w kilku różnych działach.
Niektóre zachęcają do tego także tych starszych stażem.

Peter Drucker zauważył, że wyśmiewanie pomysłu “popracowania sobie
jako lekarza” przez niefachowca ma słabe podstawy. Według niego lwia
część sekretu bycia dobrym lekarzem polega na 1/przeznaczeniu
pacjentowi wystarczającej ilości czasu oraz 2/uważnym wysłuchaniu
pacjenta. Resztę spraw lekarz i tak i tak załatwia zlecając zewnętrzne
testy i konsultując opinię zewnętrznych specjalistów.

A zatem przynajmniej lekarzem tzw. rodzinnym czy pierwszego kontaktu
nie musi (i nie może) być ani specjalista (bo dla posiadacza młotka
wszystko wygląda jak łeb gwóździa) ani geniusz co się zna
na wszystkim (bo takich raczej nie ma).
Pielęgniarka jako nauczycielka? Z otwartymi ramionami!

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Czw 10:02, 18 Cze 2015    Temat postu:

-
mzak
18 czerwca o godz. 8:28 245256

Mam dużo szacunku do nauczycieli. Tych moich sprzed pół wieku,
dzięki których wiedzy, pracy i cierpliwości jakoś przelazłem przez życie.
I Do nauczycieli dzisiejszych którzy w gimnazjum w warszawskim Ursusie
włożyli mnóstwo pracy w syna znajomej samotnej, ubogiej matki, aby
ukończył szkołę na jakom-takim poziomie, zdobył zawód i miał szansę
na normalne życie. I do tych wszystkich nauczycieli, którzy Was,
malkontenci i zawistnicy nauczyli przynajmniej podstaw tego kim
jesteście. Chcą strajkować? Mają rację! Bo szkoła to syf.

Podobnie jak polskie szpitale i tysiące firm i instytucji zatrudniających
ludzi w sposób urągających ich godności. Trzeba dać im wsparcie.
Bo uczestniczą w wychowaniu Waszych dzieci i wnuków.
Bo są członkami jednego narodu. Niewiele jest w Polsce grup
zawodowych mogących powiedzieć że jest im dobrze.
Musimy się jednoczyć, przestać patrzeć na ciut lepiej zarabiającego jak
na zagrożenie. Dzisiaj nauczyciele, jutro kierowcy, strażacy.
Tysiące ludzi pracujących w warunkach krajów III świata.
Poprzyjcie nauczycieli. Oni, kiedyś może, poprą Was.

--


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wladek




Dołączył: 14 Gru 2006
Posty: 49118
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polaniec

PostWysłany: Sob 17:29, 20 Cze 2015    Temat postu:

19.06.2015
piątek

Wyniki i rankingi
Dariusz Chętkowski

Na wyniki egzaminu gimnazjalnego czekali nie tylko uczniowie, którzy
ten egzamin pisali. Z jeszcze większą niecierpliwością czekali rodzice
uczniów, którzy po wakacjach rozpoczną naukę w gimnazjum.
Wszystko po to, aby wybrać dla dziecka najlepszą szkołę (info tutaj).

Najpierw publikowane są wyniki egzaminu, a zaraz potem miejsce szkoły
w rankingu. Dotyczy to wszystkich typów szkół. Inne kryteria przestały
się liczyć – ważne jest miejsce w rankingu.
Gdy wysokie, ludzie walą drzwiami i oknami.

Dyrekcja podstawówki, do której chodzi moja córka, ogłosiła na spotkaniu
z rodzicami, że do pierwszej klasy nie przyjmie dzieci spoza rejonu.
Nie ma miejsca. Mnóstwo ludzi chce tu posłać swoje dziecko, gdyż szkoła
świetnie wypada w rankingach. W tym roku zajęła siódme miejsce w
Łodzi, a gdy się odejmie szkoły artystyczne, to czwarte (tutaj info).

Kilka lat temu było zupełnie inaczej, nikt tu się nie pchał, szkoła była
w ogonie rankingu. Widać to po liczbie klas: trzecich są dwie – tak
nieliczne, że grozi im połączenie, drugich – dwie, ale liczne, obecnych
pierwszych są trzy, po wakacjach będą cztery pierwsze załadowane do
pełna. Można by pomyśleć, że to eksplozja demograficzna.

Kiedy wybierałem szkołę dla dziecka, rodzina i przyjaciele pukali się
w głowę, iż decyduję się na rejonową placówkę. Aby mnie nie oskarżali
o brak serca, udałem się do jednej ze szkół z pierwszych miejsc rankingu.
Dowiedziałem się, że klasy będą bardzo liczne (więcej niż 30-osobowe),
lekcje wychowania fizycznego raz na korytarzu, raz na sali gimnastycznej.
W ogóle ciasno jak na meczu Widzewa z Legią w dawnych czasach.
O bezpieczeństwie można zapomnieć.
Wybrałem szkołę rejonową: gorszą wg rankingu, ale za to kameralną,
z małą liczbą dzieci w klasach. Dzisiaj w tej szkole zrobiło trzy razy tyle
uczniów – i wciąż rośnie. Tak oto ranking zmienił wszystko – jeszcze
trochę i będzie tu piekło, ale notowane wysoko.

-


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum SZACHY Strona Główna -> O Szachach Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 6, 7, 8 ... 28, 29, 30  Następny
Strona 7 z 30

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin